Jan Lewandowski

C.S. Lewis kontra nowi ateiści

dodane: 2022-12-09
Omówienie ciekawej książki apologetycznej Petera S. Williamsa, pt. C.S. Lewis kontra nowi ateiści (Warszawa 2021).

    Apologetyczne wydawnictwo Prodoteo w 2021 roku wydało bardzo ciekawą książkę pt. C.S. Lewis kontra nowi ateiści, autorstwa Petera Williamsa. Williams jest chrześcijańskim filozofem i apologetą, zatrudnionym obecnie jako adiunkt w katedrze Communications and Worldviews w NLA University College w Norwegii. Jego wspomniana książka to interesujący projekt polegający na tym, że podejmuje on polemikę z tak zwanym nowym ateizmem (który wcale nie jest nowy) w świetle dorobku apologety chrześcijańskiego C.S. Lewisa. Williams analizuje drogę nawrócenia się Lewisa z ateizmu na chrześcijaństwo i w ten sposób obnaża charakterystyczne błędy myślowe, które popełniają tak zwani nowi ateiści. Książka Williamsa nie poprzestaje jednak tylko na tym i zawiera również mnóstwo osobnej polemiki oraz różnych ciekawych argumentów zaczerpniętych z wielu prac. Publikacja Williamsa jest wyjątkowo bogatym źródłowo opracowaniem. Postanowiłem więc w niniejszym tekście wynotować z niej te myśli, które jawią mi się jako najbardziej interesujące. Tradycyjnie w nawiasach podaję odnośniki do numerów stron w książce Williamsa, w polskim wydaniu Prodoteo. A zatem zaczynamy.


    W obszarze intelektualnym Bóg wraca do życia. Świat obserwuje wielką eksplozję nawróceń religijnych a chrześcijaństwo rozrasta się szybciej niż jakakolwiek inna religia (s. 19, 21, 60). Szeregi ateistów rzedną (s. 20).


    Ateista Michael Onfray stwierdził, że Bóg nie umarł ale co najwyżej na chwilę się zdrzemnął i ateiści muszą od nowa zajmować dawne pozycje obronne (s. 20). Tematyka istnienia Boga znowu wróciła na salony filozoficzne (s. 60, 62).


    Nowy ateizm wcale nie jest nowy (s. 31).


    Książka Williamsa jest bardzo bogata w cytaty. Przytacza ciekawe wypowiedzi ateistów i byłych ateistów. Oto kilka z ciekawszych myśli:


Francis Collins: jego konstrukcje myślowe jako ateisty przeciw religii były na poziomie dziesięciolatka (s. 36).


Peter van Inwagen zrozumiał, że chrześcijaństwo jest na bardzo wysokim poziomie (s. 41).


Anthony Flew w 2004 roku wyrzekł się ateizmu i uznał, że argument na rzecz istnienia Arystotelesowskiego Boga jest obecnie silniejszy niż kiedykolwiek wcześniej (s. 42). Flew uznał też, że na rzecz objawienia chrześcijańskiego przemawiają bardzo mocne racje (s. 43).


Bertrand Russell: człowiek jest rezultatem przyczyn niezdolnych do przewidzenia swych skutków. Jego nadzieje, obawy i miłości są wynikiem tylko przypadkowego rozmieszczenia atomów (s. 50, 119, 125).


William B. Provine: Jesteśmy pozbawieni wolnej woli i nie mamy żadnej ostatecznej podstawy dla etyki (s. 50).


Terry Eagleton: Idea, że ja sam mogę wyznaczać sens swojego życia jest iluzją (s. 51).


    Określenie subiektywnego sensu nigdy nie dostarczy niczego więcej niż samooszukującej iluzji istnienia obiektywnego sensu (s. 52). Jeśli Wszechświat jest pozbawiony sensu to my też (s. 52, 114).


    Logiczny pozytywizm to chybiona filozofia (s. 53) i jest już niemodny (s. 55). Umarł wiele lat temu (s. 62, 68, 260). Jego zgon doprowadził do powrotu metafizyki i odrodzenia filozofii chrześcijańskiej (s. 62). Logiczni pozytywiści nie wiedzieli połowy tego, co twierdzili, że wiedzą (s. 55).


    Jak zweryfikować kryterium weryfikowalności? (s. 55). Żaden ateista nie jest w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Pozytywistyczne kryterium weryfikowalności jest więc mrzonką. Istnienia materii też nie da się zweryfikować empirycznie lub uznać jej istnienie za tautologię więc zgodnie z pozytywistycznym kryterium sensu powinno się też uznać, że materializm jest pojęciem bezsensownym (s. 56-57).


    Pozytywistyczne kryterium weryfikowalności zżera nawet podstawy samej nauki. Fizyka jest pełna twierdzeń metafizycznych, których nie można empirycznie zweryfikować (s. 57, 85). To w końcu ateistyczni filozofowie, tacy jak Popper, dokonali poważnej krytyki logicznego pozytywizmu, co doprowadziło do jego upadku (s. 57, 68, 260). Tak zwani nowi ateiści mają słabą wiedzę z historii epistemologii oraz filozofii i nie rozumieją, że powtarzają już tylko błędy pozytywizmu logicznego, które doprowadziły do jego upadku. A kto nie zna błędów historii wcześniej lub później musi je powtórzyć (s. 271).


    Pozytywistyczne kryterium weryfikowalności, głoszące ideę, że sensowne są jedynie zdania empirycznie weryfikowalne, obala samo siebie ponieważ samo to kryterium nie jest empirycznie weryfikowalne. Jest to więc idea wewnętrznie sprzeczna ponieważ nie spełnia własnych wymogów. Nie jest ona niczym więcej niż arbitralną definicją i bezsensownym zlepkiem słów (s. 61-62).


    Wiara w istnienie innych umysłów nie jest nieracjonalna, choć nie możemy empirycznie zweryfikować istnienia innych umysłów. Tak samo nie możemy zweryfikować idei, że przyroda jest regularna bo każda nasza weryfikacja musi zakładać już z góry ideę regularności przyrody (gdyby przyroda była nieregularna to tym samym byłaby nieprzewidywalna i żadna weryfikacja nie miałaby sensu w takich warunkach). Musimy więc w ideę regularności w przyrodzie po prostu uwierzyć. Wiara w istnienie Boga też nie jest więc nieracjonalna z powodu braku możliwości empirycznej weryfikowalności tej wiary (s. 60, 86). Jest zresztą kwestią dyskusyjną to czy nie można weryfikować istnienia Boga (s. 59). Richard Dawkins uważa, że zagadnienie istnienia Boga podlega normalnej procedurze weryfikacji (s. 56).


    To scjentyzm jest w niezgodzie z teizmem, a nie nauka. Scjentyzm to ateizm w przebraniu pozytywistycznym udający naukę (s. 69). Scjentyzm jest wewnętrznie sprzeczny ponieważ nie da się wykazać, że należy wierzyć tylko w to co da się udowodnić naukowo. Scjentyzm sam się obala. Ponadto nauka nie jest jedyną drogą do wiedzy (s. 70, 74, 77). Tak samo obala siebie samą pozytywistyczna teza, że racjonalne jest tylko to, co jest oparte na obserwacji lub hipotezie naukowej. Nie da się bowiem oprzeć tej tezy na obserwacji i hipotezie naukowej (s. 73). Potwierdzenie wiarygodności nauki przy pomocy samej nauki byłoby błędnym kołem więc o wiarygodności nauki można rozprawiać jedynie filozoficznie, co znowu obala scjentyzm bo twierdzi on, że tylko twierdzenia naukowe są wiarygodne. Sprawa wartości nauki jest kwestią filozoficzną i wbrew scjentyzmowi każde twierdzenie na jej temat będzie twierdzeniem filozoficznym (s. 77). Niektóre twierdzenia przyjmowane poza nauką są nawet lepiej uzasadnione niż niektóre twierdzenia nauki (s. 74). Nauka nie może być jedynym (czy najlepszym) sposobem na poznanie wszystkiego bo sama nauka opiera się na zestawie założeń filozoficznych (s. 203). Ponadto istnieje problem demarkacji: nauki nie daje się odróżnić od innych rodzajów wiedzy (s. 75).


    Nauka nie jest zatem w stanie wystartować bez założeń filozoficznych. Nie jest więc samowystarczalna i tym samym scjentyzm jest fałszywy bo głosi, że każda inna dziedzina niż nauki przyrodnicze nie gwarantuje wiedzy (s. 203). Scjentyści narzekają na metafizykę ale sami nie dysponują niczym więcej niż metafizyką, która jedynie udaje naukę (s. 204).


    Żądanie wciąż dowodów na teizm przez ateistycznych scjentystów obala nawet ich własne przekonania i wpędza je w regres do nieskończoności bo nie można czegoś dowodzić w nieskończoność i nawet ich własne przekonania nie opierają się na dowodach. Każdy dowód musi się w końcu oprzeć na czymś, czego udowodnić się nie da i nie ma innego wyjścia jak tylko w to uwierzyć (s. 76-77).


    Nowi ateiści ślepo wierzą, że wiara chrześcijańska to ślepa wiara, choć wiara ta opiera się na argumentach i dowodach, choćby historycznych i filozoficznych (s. 78, 88). Williams cytuje wiele wersów z Nowego Testamentu (na przykład J 14,11; Flp 1,7; 1 P 3,15), po których widać, że pierwsi chrześcijanie wierzyli ze względu na dowody i świadectwa, a nie na ślepo, jak wmawiają to ludziom ateiści (s. 83-85). Wiara nie jest przekonaniem pomimo świadectw ale jest wiarą w świetle świadectw (s. 87). Poza tym można by też zadać ateistom pytanie: jakie świadectwo dowodzi, że świadectwa są ważne? (s. 77, 203).


    Nowi ateiści zwykle rozprawiają się z argumentami na rzecz istnienia Boga ignorując je. Dawkins był krytykowany za bardzo pobieżną ocenę argumentów teistycznych. Alvin Plantinga napisał, że Daniel Dennett nie ma pojęcia o współczesnej analitycznej filozofii religii (s. 106). Dawkins nie jest filozofem i nie jest zaznajomiony z tekstami z filozofii religii. Stale popełnia łatwe do rozpoznania błędy. Argument kosmologiczny jest o wiele silniejszy niż pokazuje to Dawkins (s. 107). Dawkins w ogóle nie obalił żadnego teistycznego argumentu, nawet tych argumentów, którymi zajął się w swojej książce (s. 108). Plantinga dowcipnie skomentował poziom wywodów Dawkinsa odnotowując, że Dawkins jest co najwyżej na poziomie studenta drugiego roku filozofii ale byłoby to niesprawiedliwe w stosunku do drugoroczniaków. Wiele z jego argumentów otrzymałoby ocenę niedostateczną na drugim roku filozofii. Dawkins jest bardzo niechlujny i powierzchowny w kwestiach filozoficznych. Jest szczególnie wyraźnie nieudolny jeśli chodzi o tradycyjne filozoficzne argumenty na istnienie Boga (s. 109). Materiały jakie wypływają od nowych ateistów kwalifikują się jako źródła drugiego sortu i są godne pożałowania. Dawkins jest bezwstydny w swej ignorancji w dziedzinie filozofii i teologii, nie wspominając o historii nauki (s. 109, 260-261). Dawkins ignoruje też współczesną osobliwą postać modalnego argumentu ontologicznego za istnieniem Boga (s. 110). Nowi ateiści najwyraźniej nie mają kontaktu z współczesnymi wyrafinowanymi i wciąż rozbudowywanymi argumentami na istnienie Boga (s. 111). Ateiści ośmieszają się wymyślając wulgarne karykatury wiary religijnej i porównując wiarę w Boga do wiary we wróżki i nimfy wodne ponieważ żaden temat w filozofii nie cieszył się takim wzięciem jak zagadnienie Absolutu. Nikt nie poświęcił natomiast w literaturze filozoficznej nawet jednego zdania zagadnieniu ewentualnego istnienia wróżek. Nie ma tematów bardziej interesujących dla ogółu niż zagadnienie Absolutu (s. 262). Ateiści są odporni na jakiekolwiek argumenty i ignorują krytykę ich tez, stosując też takie strategie sofistyczne jak nagła zmiana tematu, przekręcanie tego co mówi oponent aby łatwiej było to krytykować (tak zwany chochoł), szyderstwa i ignorowanie pytań (s. 261, 264-267, 272).


    Dawkins popełnia również banalne błędy logiczne. Na przykład w nieuprawniony sposób przechodzi od przesłanki, że skoro niektóre doznania religijne mają charakter iluzji, do wniosku, że wszystkie doświadczenia religijne prezentują iluzję (s. 110).


    Gdy ateista powie Bogu po śmierci, że było za mało dowodów, to równie dobrze Bóg może odpowiedzieć ateiście, że dowody były ale ateiście nie chciało się ich sprawdzać (s. 108, 267).


    Słaba znajomość filozofii prowadzi człowieka do ateizmu, a dogłębna do religii (s. 109).


    C.S. Lewis pyta: jeśli myśl jest bezcelowym i obojętnym poznawczo wytworem procesów mózgowych, to na jakiej podstawie mielibyśmy ufać myśleniu? (s. 125). W tej sytuacji myśl jako proces w niczym nie różni się choćby od takiego parametru jak ciśnienie krwi, któremu przypisywanie racjonalności byłoby po prostu absurdem. W tej sytuacji takim samym absurdem jest argumentowanie na rzecz materializmu przy pomocy materialistycznych procesów w mózgu (s. 127, 161). Materialista nie jest w stanie udowodnić, że umysł i świadomość są mózgiem. Może to jedynie odgórnie założyć na zasadzie ślepej wiary (s. 128-129, 132). Williams przytacza wiele wypowiedzi naukowców i ateistów, którzy przyznają, że nauka jest bezsilna i skołowana w kwestii wyjaśnienia zagadki umysłu i świadomości (s. 129-131, 269). Materializm to jedynie założenie metafizyczne i nie jest wynikiem ani obserwacji, ani wynikiem logicznego rozumowania. Jako założenie metafizyczne nie jest w niczym lepszy od innych założeń metafizycznych, a wręcz jest czymś gorszym bo wewnętrznie sprzecznym i można potraktować go jako coś irracjonalnego (s. 261).


    Dawkins dopuszcza opcję, że nauce nigdy nie uda się wyjaśnić zagadnienia umysłu (s. 131). Coraz więcej czołowych filozofów odrzuca materializm. Materializm podważono przytłaczającą liczbą argumentów, których nie da się oddalić (s. 133). Materializm jest w fazie kryzysu (s. 133-134). Materializm próbując redukować wszystko do naturalizmu upraszcza rzeczywistość i ignoruje mnóstwo danych, które mu przeczą (s. 135).


    Świadomości nie da się zredukować. Jest nieredukowalna. Jest czymś podstawowym (s. 131). Materialiści jednak redukują nawet istnienie świadomości jako złudzenia mózgu, doprowadzając tym samym do sytuacji, że zredukowany zostaje sam redukcjonista, co jest samoobalające (s. 136-138, 153). Wyjaśnianie rozumu za pomocą kategorii odnoszących się do tego, co bezrozumne, usuwa rozumność (s. 138, 164, 166). Naturalizm jest wewnętrznie sprzeczny i obala sam siebie (s. 139, 155, 159, 161, 163, 167, 178, 181). Każda próba wyprowadzenia racjonalności z irracjonalności jest wewnętrznie sprzeczna (s. 140, 149). Naturalizm dokonuje samozniszczenia sprowadzając myśl do irracjonalnych procesów biochemicznych, które w niczym nie różnią się od innych irracjonalnych procesów chemicznych (s. 140-141). Jeśli naturalizm jest prawdziwy to ludzkie przekonania nie opierają się na racjach lecz na fizycznej konieczności deterministycznych procesów myślowych lub na przypadku. W tej sytuacji ponownie żadna myśl ludzka nie jest niezależna i naturalizm po raz kolejny obala sam siebie (143, 148, 152, 270). Lewis daje tu przykład ciekawej analogii na to jak rozumują naturaliści, którzy są jak ktoś, kto oczekuje, że przypadkowy kształt plamy po zachlapaniu mlekiem z pękniętego dzbanka może dać właściwe wyjaśnienie tego, jak ten dzbanek został zrobiony i dlaczego był pęknięty (s. 148). Gdybyśmy byli jedynie wytworami ewolucji, to nie moglibyśmy uzyskiwać wiedzy (s. 152).


    W tej sytuacji nie można powiedzieć, że ateista postępuje bardziej racjonalnie niż teista. Obaj są przecież tylko niewolnikami bezwolnych i irracjonalnych procesów mózgowych i tańczą jak im zagra ich DNA (s. 150-151). Wyjściem z tego problemu nie jest powołanie się ateisty na to, że jego poglądy są wiarygodne ponieważ pozwalają mu przetrwać w świecie. Nie ma związku między przetrwaniem i prawdą o świecie bo można przetrwać również dzięki fałszywym poglądom lub nawet bez nich (s. 151). Dobór naturalny nie faworyzuje prawdy bo można przetrwać bez prawdy lub nawet dzięki pomyłce, która również jest ewolucyjnie korzystna (s. 155, 156-157, 158-159, 160). Zdawał sobie z tego sprawę nawet Darwin, który formułował wątpliwość w kwestii tego czy nasze umysły pochodzące od umysłu małpy mogą mieć jakąkolwiek wiarygodność poznawczą (s. 157).


    Dlaczego poprawne rozumowanie nie miałoby wprowadzać w błąd tak samo jak błędne? Oba są jednakowymi procesami elektrochemicznymi w mózgu zdezorientowanej małpy (s. 154, 155). Naturaliści nie powinni traktować nauki jako działalności polegającej na dążeniu do prawdy i w tej sytuacji powinien być to dla nich jednie dawny mistyczny przesąd (s. 155). Nawet francuski ateista André Comte-Sponville przyznaje, że tylko Bóg mógłby dać nam gwarancję, że nasz rozum nie błądzi (s. 156).


    Myśli w mózgu materialistycznego darwinisty są jedynie zdarzeniami, które nie odnoszą się do niczego innego poza sobą, tak jak poziom ciśnienia krwi. Nie mogą więc służyć jako źródło informacji o zewnętrznym świecie i stanowić kryterium odróżnienia prawdy od fałszu. Ciśnienie krwi nie poinformuje nas co jest prawdą, a co fałszem w świecie. Konsekwentny materializm obala więc sam siebie (s. 161, 127).


    W światopoglądzie materialisty również sądy moralne nie są ani prawdziwe, ani fałszywe, bo nie da się przejść od tego co jest, do tego co powinno być. Nie da się wartości moralnych zweryfikować empirycznie (s. 175, 187, 198-199, 266). Standard moralny nie może istnieć w samej materii (183). Atom węgla nie stanowi żadnego moralnego wyznacznika (s. 264). Próba szukania oparcia dla etyki w gołej naturze to tak zwany błąd naturalistyczny (s. 199, 202). Nauka też nie jest w stanie wytwarzać jakichkolwiek standardów moralnych i przyznawał to nawet Einstein (s. 196-198). Nauka nie jest nam w stanie nawet powiedzieć, że zdrowie to wartość sama w sobie (s. 203). Tym samym konsekwentny ateistyczny materialista i naturalista nie może stawiać Bogu zarzutów ze zła i cierpienia (s. 178, 180-181, 194-195). Przyznają to nawet ateiści cytowani przez Williamsa, którzy zgadzają się również z tym, że jeśli Boga nie ma to nie ma też sensu mówić o jakiejkolwiek obiektywnej moralności (s. 206-207, 268). Konsekwentny materialista nie może nawet powiedzieć, że Holokaust był obiektywnym złem (s. 186). W dodatku wyznawany przez scjentystów determinizm powoduje, że każdy człowiek musi czynić to co każą mu prawa natury i tym samym w ateizmie nie istnieje żadna odpowiedzialność moralna (s. 204-205, 268).


    Jeśli Wszechświat nie ma żadnego sensu to nigdy nie powinniśmy się zorientować, że w świecie brakuje sensu. Nie wiemy czy jakaś linia jest krzywa jeśli nie widzieliśmy wcześniej linii prostej. Ateistyczny materialista narzekając, że świat nie ma sensu przeczy więc sam sobie (s. 180-181, 216).


    Lewis polemizował też z relatywistami moralnymi, którzy powoływali się na fakt, że istnieją różnice w kwestii opinii etycznych. Miało to negować ideę prawa moralnego niezależnego od zapatrywań ludzkich. Jednak Lewis zauważał, że globalna zgodność moralnych opinii ludzkich jest większa niż różnice między nimi (s. 190).


    Ateiści krytykujący cuda w Biblii jako niehistoryczne wpadają w błędne koło bo z góry zakładają, że cuda nie mogą istnieć, po czym wykluczają cuda w Biblii na podstawie tego założenia, którego mają dopiero dowieść. Teza jest tu więc z góry założona, a nie niezależnie wywnioskowana, ateiści wpadają tu więc w błędne koło w rozumowaniu (s. 221).


    Williams polemizuje też z Dawkinsem, który próbował obalić słynny trylemat Lewisa. C.S. Lewis stwierdził, że Jezus był albo szalony, albo był oszustem, albo Bogiem. Odrzucając dwie pierwsze możliwości pod wpływem skrupulatnej analizy, Lewis doszedł do wniosku, że zostaje tylko opcja trzecia: Jezus był Bogiem. Dawkins próbował zanegować trylemat Lewisa przez stwierdzenie, że jest jeszcze opcja czwarta: Jezus się mylił. Williams jednak polemizuje z Dawkinsem i wykazuje, że w tej sytuacji znowu należałoby uznać Jezusa za szalonego. Nie możesz się mylić twierdząc, że jesteś Bogiem. Możesz być tylko szalony tak twierdząc. Dawkins nie unieważnił trylematu Lewisa (s. 234-235).


    Williams polemizuje też z garstką ateistów, którzy negują historyczność Jezusa i przytacza wypowiedzi wielu historyków, w tym ateistycznych (Ehrman, Crossan), którzy piszą, że istnienie Jezusa jest lepiej potwierdzone niż istnienie jakiejkolwiek innej postaci w starożytności. Williams cytuje Ehrmana i Crossana, którzy zgodnie oświadczają, że ukrzyżowanie Jezusa to jeden z najpewniejszych faktów w całej historii starożytnej (s. 237-238). Williams cytuje też poważnych badaczy Nowego Testamentu, którzy potwierdzają, że coraz więcej analiz wskazuje jednak na to, że Ewangelie to zapis naocznych świadków i powinniśmy traktować je jako biografie (s. 239). Williams wskazuje też na biblistów, którzy zwracają uwagę na to, że Nowy Testament jest w tej chwili jednym z najlepiej odtworzonych dokumentów starożytnych dzięki krytyce tekstu i licznie przechowanym rękopisom. Żaden inny dokument starożytny nie został zachowany w tak dużej liczbie rękopisów jak Nowy Testament (s. 240-241). Williams cytuje też Lewisa, który drwił z krytyków Nowego Testamentu uważających, że zrozumieli Jezusa lepiej od Jemu współczesnych (s. 251-252). Ateista Michael Onfray przyznaje, że Ewangeliści i święty Paweł wierzyli w to co pisali i nie kłamali (s. 234).


    Williams polemizuje również z tymi, którzy uważają, że istnieją paralele do historii Jezusa w innych religiach. Jednak okazuje się, że te paralele są wyolbrzymiane i w dodatku okazuje się, że religie, od których autorzy Nowego Testamentu mieli rzekomo skopiować wizerunek Jezusa, są młodsze od chrześcijaństwa i to najwidoczniej one zapożyczyły elementy obrazu Jezusa do siebie (s. 243-246).


    Williams reasumuje, że ateiści zarzucają teistom brak racjonalności ale przecież w ateistycznym naturalizmie żadna racjonalność nie jest możliwa. Ateiści są zwolennikami wolności myślenia ale przecież w ateistycznym naturalizmie żadna wolność nie jest możliwa bo wszystkie procesy w mózgu są odgórnie zdeterminowane. Ateiści oskarżają teizm o zło ale przecież w ateistycznym naturalizmie podział na obiektywne zło i dobro nie jest możliwy (s. 269). Brak jakiejkolwiek konsekwencji w ateistycznym świecie. Witajcie w ateizmie, czyli witajcie w absurdzie.


    I to tyle, co chciałbym wynotować z apologetycznej książki Petera Williamsa. Zawiera ona oczywiście dużo więcej interesujących przemyśleń niż te, które opisałem, tak więc gorąco zachęcam do zapoznania się z tą publikacją.


Peter S. Williams, C.S. Lewis kontra nowi ateiści, Warszawa 2021.


    Jan Lewandowski, grudzień 2022.

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości

Komentarze są zablokowane