Prace zbiorowe

Czy Jezus był psychicznie chory? - polemika z Nowakiem

dodane: 2013-10-07
Czy Jezus był psychicznie chory? - polemika z Nowakiem
Odpowiedź na tekst "Badanie zdrowia psychicznego Jezusa. Czy był on wariatem?" Leszka Nowaka, który insynuuje, że Chrystus był obłąkany i chory na schizofrenię.

Ostatnio na Apologetyce.info jeden z czytelników zgłosił potrzebę polemiki ze stroną internetową Leszka Nowaka[1], który stara się na niej udowodnić swoją tezę, że Jezus był chory psychicznie. Co prawda jego argumenty nie są najwyższych lotów, i każdy kto co nieco jest obeznany z pracami apologetycznymi wie że teza ta jest zupełnie absurdalna... Rozpętała się burzliwa wymiana maili między autorami naszego portalu, bo każdy miał inne zdanie, czy warto w ogóle z takimi idiotyzmami polemizować, a jeśli tak to z czym, bo portal Nowaka to mieszanina najrozmaitszych wybujałych twierdzeń, tworzonych na podstawie masy powyrywanych tekstów z Ewangelii. W końcu padła propozycja by ograniczyć się do jednego tekstu, który Nowak przedrukowuje na swoje stronie.[2] Mielibyśmy go wrzucić na portal internetowy  ŚFiNiA Jarosława Dąbrowskiego „Wuja Zbója”[3], a następnie zrobić burzę mózgów. Efektem jest niniejsze opracowanie będące efektem przemyśleń trzech autorów: Grzegorza Żebrowskiego, O.K. i Jana Lewandowskiego. Zdecydowaliśmy się tych przemyśleń nie łączyć, tylko przedstawić je każde osobno. W ten sposób Czytelnik może zapoznać się z różnymi drogami myślenia, i dostrzec że zarzuty odnośnie choroby psychicznej Jezusa można odeprzeć na kilka różnych sposobów.

Odpowiedź O.K.

Odpowiedź Jana Lewandowskiego

Odpowiedź Grzegorza Żebrowskiego

 

Odpowiedź O.K.

Zamiast polemizować ze wszystkimi tezami artykułu Dona Havisa, wystarczy zauważyć że jest on tak naprawdę samowywrotny.

Już na samym początku sam Havis pisze:

Don Havis napisał:    

Pierwszym, co można powiedzieć o tytule i zawartości tego artykułu, jest to, że jakakolwiek próba racjonalnego ustalenia zdrowia psychicznego osoby, która żyła ponad 2000 lat temu (lub nie żyła nigdy), jest absurdalna.     

Właśnie, i na tym można by już wszystko zakończyć, ale napaliliśmy się i chcemy żeby to trochę dłużej potrwało ;-) W tym miejscu można jeszcze dodać że aby stwierdzić konkretne zaburzenie, lekarz-psychiatra musi dysponować naprawdę obszernym materiałem o pacjencie, musi przeprowadzić wywiad z nim samym, z jego rodziną i znajomymi, znać szczegóły z jego dzieciństwie, wszelkie używki, leki, nałogi, obsesje, odchylenia seksualne itp. Bezsporne stwierdzenie zaburzenia na podstawie kilku dokumentów (i to z drugiej ręki) pokazującej wybrane epizody z życia danej postaci, jest po prostu niemożliwe.

I to jestem jedną z przyczyn tego, że jak Havis narzeka:

Don Havis napisał:    

Różni autorzy stawiali kwestię zdrowia psychicznego Jezusa. Zalew takich badań i artykułów przypada na drugą połowę XIX wieku oraz na pierwsze dwie dekady XX wieku. Był to czas intensywnego zainteresowania nowymi obszarami psychologii. Od tego czasu panuje jednak na ten temat dziwne milczenie. Liczni współcześni psychologowie i psychiatrzy pisali na ogólnie pojęte tematy religii i jej wpływu na zdrowie psychiczne. Najbardziej znanym spośród nich był dr Albert Ellis. Nie udało mi się jednak znaleźć jakiegokolwiek współczesnego specjalisty od chorób psychicznych, który pisałby o zdrowiu psychicznym Jezusa. Najświeższy artykuł o stanie psychiki Jezusa, jaki znalazłem, napisał E. Haldeman-Julius. Nosił on tytuł „Crazy Jesus” (Obłąkany Jezus) i został opublikowany w 1925 rok      

To milczenie jest chyba wielce wymowne. Dlaczego wszelkie próby diagnozowania u Jezusa jakiegoś schorzenia zostały przez profesjonalnych psychiatrów zarzucone blisko 90 lat temu? Od tego czasu psychiatria mimo wszystko poszła nieco do przodu. Może zamiast imputować Jezusowi określone objawy, Havis wyjaśniłby najpierw, dlaczego od lat 20 XX wieku nikt tego tematu nie podejmował. Czy dlatego że wszystko było już w tej kwestii ustalone i nie było nic do dodania? A jeśli nawet, to czy te ustalenia były w zgodzie z tezą Havisa? Bo dalej znowu musi przytaczać informacje, które nie są mu specjalnie na rękę:

Don Havis napisał:    

Dokonam teraz przeglądu kolejnych pism, szczególnie tych psychiatrów, którzy poczynili w tej dziedzinie pewne odkrycia. Istnieje krótka wzmianka o chorym stanie ducha Jezusa, sporządzona przez modnego psychiatrę dr Clifforda Allena w broszurze „American Atheist Press”. Dr Allen był cytowany jako ten, który zaklasyfikował Jezusa „jako schizofrenika paranoidalnego”. Nie podano do tego cytatu żadnego odnośnika ani daty, a zatem nie miałem możliwości sprawdzenia tego.

Co pokazuje wiarygodność danych zawartych w tej broszurze, z założenia ideologicznej. My zaś potrzebujemy tu prac z zakresu psychologii, a nie wmawiania ludziom czy Bóg istnieje, czy nie.

Don Havis napisał:    

W roku 1912 prominentny nowojorski psychiatra dr William Hirsh opublikował „Religion and Civilization – Conclusions of a Psychiatrist“ (Religia i cywilizacja – konkluzje psychiatry). Dr Hirsh wylicza przeróżne przypadki odmiennego zachowania Jezusa. Zgadza się on z Binet-Sanglé co do halucynacji Jezusa i wskazuje na jego „duże urojenia, które nieustannie potęgowały się”. Rozpoznania dr Hirsha są na wskroś konsekwentne i logiczne. Mówi on, że Jezus był „paranoikiem” – prostym i zwyczajnym. I dodaje: „Wszystko co wiemy o Jezusie, pasuje tak doskonale do klinicznego obrazu paranoi, że jest wprost trudne do pomyślenia, że ludzie mogliby kwestionować dokładność tej diagnozy”. Uważam to stwierdzenie za nieco dogmatyczne, szczególnie jeżeli pochodzi od psychiatry.

Krótko po opublikowaniu książki Hirsha słynny dr Albert Schweitzer napisał swoje „Psychiatrische Studie über Jesus” (Psychiatryczne studium Jezusa). Było to zestawienie tego, co dr Schweitzer – będący cały czas obrońcą Jezusa – uznaje za nieodpowiedzialne i nieuzasadnione ataki na stan ducha Jezusa. Przytacza on kilka dobrych punktów widzenia. Było to nieuczciwe, wydarzenia bez odniesienia do kultury i przesądów czasu, w którym się to prawdopodobnie odbyło, tak izolować. Dlatego traktuję jego obronę zdrowia psychicznego Jezusa jako wykrzywioną. Jego książka jest jednak warta uwagi z powodu zestawienia argumentów krytyków Jezusa.

(w oryginale ostatni akapit wygląda następująco -przyp. O.K.)

Just after Dr. Hirsh published his book, the famous Dr. Albert Schweitzer wrote, in German, his book, The Psychiatric Study of Jesus. The book was written primarily to counter what Dr. Schweitzer—ever the apologist for Jesus—felt were, in his opinion, the then several unwarranted and vicious attacks on Jesus’ sanity. He makes some good points, such as it is unfair to take events out of the context of the culture and superstitious times during which these events supposedly took place. However, overall, I found his defense of Jesus’ sanity “strained” to say the least. One valuable part of his book, however, is that he vary fairly summarizes the arguments of all of Jesus’ previous critics mentioned above.

I Schweitzer pokazał tu zdrowy rozsądek, przypisywanie Jezusowi obłąkania na podstawie wyrwanych z zarówno literackiego (kompozycja tekstu Ewangelii), jak i historycznego (realia Palestyny I wieku) kontekstu zdań, jest po prostu nieuczciwe. Dlatego też, zdaniem Havisa, Schweitzer, choć przedstawił dobre zestawienie argumentow tych co uważali Jezusa za wariata, to jednak on sam jest "be", bo nie pasuje Havisowi do z góry założonej tezy. Podobnie jak kolejny psychiatra:

Don Havis napisał:    

Najmłodszą książką dotyczącą tego tematu, którą udało mi się znaleźć, jest „The Psychic Health of Jesus” (Zdrowie psychiczne Jezusa), autorstwa dr Waltera Bundy (1922). Jest on, podobnie jak dr Schweitzer, żarliwym stronnikiem Jezusa. Jednak jego dzieło jest lepszym zestawieniem tego, co nazywa on „psychopatologicznymi książkami”, a które wcześniej zostały napisane o Jezusie. Wnioskuje on, że taka „patografia o Jezusie jest możliwa tylko dzięki robieniu informacyjnego magla z kierunków i wniosków krytyki Nowego Testamentu oraz dzięki amatorskiemu zastosowaniu wiedzy psychiatrycznej”.

(w oryginale ostatni akapit wygląda następująco -przyp. O.K.)

The most recent book that I was able to find on this subject, and one of the most helpful books published after the initial rush of books in the early 20th century, is The Psychic Health of Jesus by Dr. Walter Bundy, 1922. Dr. Bundy, like Albert Schweitzer, turns out to be a very strong apologist for Jesus. However, also like Dr. Schweitzer’s 1913 book, Dr. Bundy’s book is an even better and slightly more recent summary of all of what Dr. Bundy calls the “psychopathology books” written earlier about Jesus. In the end, Dr. Bundy concludes that, “A pathography of Jesus is possible only upon the basis of a lack of acquaintance with the course and conclusions of New Testament criticism and an amateur application of the principles of the science of psychiatry.” (6) (p. 268.)

I znowu dr Bundy pokazał gdzie należy wytyczyć granice przyzwoitości w doszukiwaniu się u kogoś zaburzeń psychicznych. I dlatego także nie podoba się on Havisowi:

Don Havis napisał:    

Interesującym jest to, że dr Bundy wnioski znanych i szanowanych psychiatrów w Niemczech i USA określa jako „amatorskie”. Powszechnie jego książka wywarła wrażenie, że ci inni uczeni, z wyjątkiem dr Schweitzera, albo byli po prostu niezbyt nierozsądni, albo nieświadomi swojej podłości, tak jak z kolei był tego świadomy dr Bundy.

(w oryginale ostatni akapit wygląda następująco -przyp. O.K.)

It is interesting that Dr. Bundy accuses several eminent psychiatrists in both Germany and the United States of “amateur” conclusions. Throughout Dr. Bundy’s book one gets the impression that these many other researchers, except Dr. Schweitzer of course, simply were not as smart or aware of the true facts as was Dr. Bundy.

Oczywiście Bundy jest osioł, bo nie chce przypisać Jezusowi choroby psychicznej. Natomiast wszyscy inni, wcześniejsi od niego -sami mądrale. Havis musi tu przyznać się do niewygodnych faktów, i dlatego stara się zneutralizować ich wymowę. Samemu będąc amatorem w dziedzinie psychiatrii dobiera sobie sam, którzy specjaliści są "znani" i "szanowani", a którzy "nierozsądni", albo "nieświadomi swojej podłości". Klucz jest oczywisty, do pierwszych dwóch kategorii należą ci którzy diagnozują u Jezusa zaburzenia, do pozostałych dwóch ci, którzy lansują tezę przeciwną.

Reszta artykułu idzie dokładnie według tej samej zasady, dobierania wyrwanych z kontekstu fragmentów Ewangelii, które pasują do z góry założonej przez Havisa tezy (i ignorowaniu tych, które mu nie pasują). I choć Havis sam przytoczył zdania specjalistów mówiące że takie podejście jest niewłaściwe, to jednak Havis uparcie je ignoruje, odmawiając im przymiotów rozsądku. Bo Havis wszystko oczywiście wie, dla niego nie ma żadnych tajemnic.

Don Havis napisał:    

Według mnie można się domyślać, że – nawet gdy uwzględni się ogólne braki w wykształceniu oraz zabobonną naturę tamtych czasów – Jezus był przynajmniej psychicznie zaburzonym fanatykiem religijnym.[...] Podejście większości nowoczesnych specjalistów z zakresu zdrowia psychicznego wystarczy jednak, aby mieć jasność w tej kwestii, że rozsądnym jest, by być maksymalnie podejrzliwym w obserwacji stanu psychicznego kogoś, kto obnosi się ze swoim odbiegającym od normy charakterem, publicznie ma wizualne halucynacje oraz powołuje się na specjalny kontakt z siłami nadnaturalnymi.

Jak Havis założył sobie że Jezus był wariatem, to przecież musiał nim być. Dodam jeszcze na koniec, że ów "świr" w Kazaniu na Górze zawarł następującą myśl, chyba jednak mimo wszystko świadczącą o Jego zdrowym rozsądku:

Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. -Mt 7:1 (BT)

Odpowiedź Jana Lewandowskiego

Leszek Nowak napisał:

Pierwszym, co można powiedzieć o tytule i zawartości tego artykułu, jest to, że jakakolwiek próba racjonalnego ustalenia zdrowia psychicznego osoby, która żyła ponad 2000 lat temu (lub nie żyła nigdy), jest absurdalna.     

I właśnie dokładnie tak jest - już to obala u podstaw całe te niedorzeczne rozważania Nowaka

W dzisiejszych czasach masa ludzi próbuje sobie diagnozować różne choroby, w tym psychiczne, przez Internet czyli na odległość

Lekarze odpowiadają w tym miejscu zawsze to samo: jakąkolwiek chorobę można zdiagnozować wyłącznie bezpośrednio, nigdy na odległość. Czasem nawet badanie bezpośrednie nie jest pewne. Znam osobiście pewną osobę u której zdiagnozowano kilka lat temu schizofrenię a obecnie lekarze zastanawiają się czy jednak nie jest to psychoza maniakalno-depresyjna dwubiegunowa i czy nie zmienić diagnozy oraz leków

Proszę - oto sztab dyplomowanych lekarzy nie jest pewny swojej diagnozy sprzed lat, którą postawili bezpośrednio

A tu proszę - nie będący lekarzem niejaki Nowak diagnozuje Jezusowi schizofrenię

No powalające po prostu

Ale bezpodstawna pycha i pewność siebie wśród ateistów to "norma" do której jestem już przyzwyczajony od dawien dawna

Reasumując na wstępie - artykuł Nowaka jest na poziomie kompletnie amatorskim i zniża się do rangi wywodów internetowych hipochondryków, którzy diagnozują sobie choroby "na odległość"

Leszek Nowak napisał:         

Autor tego artykułu reprezentuje przekonanie, że taka właśnie jest mitologia chrześcijańska – niedorzeczna mitologia. Przekonanie, że boski Trzy-W-Jednym-Jezus, urodzony przez pannę, itd... jest absurdalne.          

Typowo ateistyczne nieudowodnione założenia naturalistyczne już na wstępie. Nowak wcale ich nie potrzebuje ale nie omieszkał jak widać powtarzać tej papki za innymi. Każdy kij dobry byleby pasował do kształtu dłoni

Leszek Nowak napisał:         

Emil Rasmussen napisał w 1904 roku „Jesus, A Comparative Study in Psychopathology“ (Jezus, studium porównawcze w psychopatologii). Dochodzi on w tym dziele do wniosku, że Jezus był epileptykiem        

No to w końcu był schizofrenikiem czy epileptykiem? Jak widać każdy ateista dochodzi do innych wniosków w tej wieży Babel ale oczywiście każdy z nich "ma rację na 100%" bo przecież ateizm to "światopogląd naukowy" :) A nauka jak wiemy "nie może" się mylić :) Jedni ateiści twierdzą, ża Jezus miał schizofrenię, inni, że nigdy nie istniał, jeszcze inni, że istniał ale był kimś zupełnie innym i tak dalej. Każdy z tych ateistów zaprzecza innemu a na dodatek wszyscy oni twierdzą, że religie nie mogą być prawdą bo jedna zaprzecza drugiej i to jest najzabawniejszy przejaw ludowej twórczości ateistycznej

Leszek Nowak napisał:         

W osobistej pracy (1996) A. J. Mattill Jr. zestawia 14 kategorii, w obrębie których – według większości przeróżnych autorów – można przeprowadzić klasyfikację stanu psychicznego Jezusa. Kategorie te zawierają „chroniczne włóczęgostwo” Jezusa oraz „notoryczne powroty na odludzie”. W celu oszczędności miejsca niektóre kategorie pominąłem. Można również argumentować, że niektóre spośród tych nawyków lub dziwactw, niekoniecznie muszą świadczyć o chorobie psychicznej.    

No właśnie

Leszek Nowak napisał:         

Dlatego przytaczam tylko osiem kategorii najczęściej w literaturze wspominanych, które jednocześnie najściślej połączone są z problemem choroby psychicznej. Oto te kategorie w przypadkowej kolejności:

1. Halucynacje, wizje i głosy Jezusa 

Nigdzie Nowak nie ma dowodu, że to były "halucynacje Jezusa", tym bardziej, że w Ewangeliach to uczniowie są głównie uczestnikami wizji i nie jest tak, że jedynie Jezus je przeżywa - na przykład wizja na górze Tabor, czy głos Ojca i wizja Ducha Świętego podczas chrztu Jezusa w Jordanie. Zagadnienie nadprzyrodzoności jako alternatywne wyjaśnienie dla inspiracji w tych głosach i wizjach to spór należący do zagadnień filozoficzno-światopoglądowych i psychiatria się tym nie zajmuje. Zauważmy, że już na wstępie jest tu podstępnie przemycony w założeniu wniosek, który dopiero powiniem zostać udowodniony. Czyli Nowak popełnia klasyczne błędne koło (błąd petitio principii) w rozumowaniu już na początku

Leszek Nowak napisał:         

2. Wypędzenie przekupniów z świątyni (dosł.: Oczyszczenie świątyni)

3. Jezus przeklina drzewo figowe

4. Eksplozje słowne i wezwania do przemocy

5. Stosunek Jezusa do jego rodziny

6. Niestabilny stan psychiczny Jezusa, widziany oczami jego rodziny oraz innych osób

7. Poczucie posłannictwa mesjanistycznego oraz megalomania Jezusa

8. Wezwania do samookaleczenia     

Dość naciągane te punkty. Nie są one wcale typowe dla schizofrenii. Jedynie powyższy punkt 1 jest dla niej typowy ale już skomentowałem wyżej, że tylko pozornie pasuje on do tezy o schizofrenii Jezusa

Każdego kogo fascynują nieporadne wywody Nowaka odsyłam do jakiegokolwiek opracowania na temat schizofrenii. Ja korzystałem ze świetnego opracowania The Merck Manual, Podręcznik Diagnostyki i Terapii, Wrocław 2001, s. 1852n

Obraz zarysowany w tym opracowaniu wygląda zupełnie inaczej niż niniejsze grafomańskie i kompletnie amatorskie próby diagnostyki Jezusa w wykonaniu Nowaka

Leszek Nowak napisał:         

Kategoria 1: Halucynacje, wizje i głosy Jezusa

Najczęściej cytowaną halucynacją Jezusa jest ta, która miała miejsce podczas chrztu udzielonego mu przez Jana Chrzciciela.

Mt 3,16-17: A gdy Jezus został ochrzczony, natychmiast wyszedł z wody. A oto otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego. A głos z nieba mówił: «Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie».    

No właśnie - i tu już mamy pierwszą poważną usterkę i naciągnięcie w argumentacji Nowaka: wizji tej nie opisuje Jezus tylko Ewangelista, który polega na relacji świadków

Leszek Nowak napisał:         

Łk 22,43-44: Wtedy ukazał Mu się anioł z nieba i umacniał Go. Pogrążony w udręce jeszcze usilniej się modlił, a Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię.

W Mt 4,1-11 opowiada się nam, że diabeł ukazał się Jezusowi, zaprowadził go do Miasta Świętego i postawił na narożniku świątyni (to przeżycie mogło się dla Jezusa zakończyć boleśnie, ale raport biblijny opowiada, że nie miało ono następstw zdrowotnych). Później diabeł przetransportował Jezusa na „bardzo wysoką górę”, lecz Jezus nie dał się skusić do służenia diabłu – przedstawia się nam.

Czemu Nowak miesza te teksty z opisem chrztu Jezusa?

Poza tym znów nie jest to opis Jezusa ale Ewangelisty opierającego się na świadkach i relacjach innych

To kto w końcu miał tu "halycynacje"? A może to Nowak ma halucynacje?

Leszek Nowak napisał:         

W J 12,27-33, gdy Jezus zapowiada swoją śmierć, słyszy „głos z nieba: «Już wsławiłem i jeszcze wsławię»”. Inni jawnie podzielają te halucynacje, ponieważ J 12,29 wyjaśnia: „Tłum stojący [to] usłyszał i mówił: «Zagrzmiało!» Inni mówili: «Anioł przemówił do Niego»    

Tłum miał też halucynacje? Czyli tłum też zapadł w jednej chwili na schizofrenię? Tu widać jak naciągane i absurdalne są wywody Nowaka - nie istnieje w psychiatrii pojęcie schizofrenii zbiorowej a Nowak coś takiego właśnie tutaj suponuje

Leszek Nowak napisał:         

W Mk 9,2-8 Piotr, Jakub i Jan poświadczają: „Jezus przemienił się wobec nich. Jego odzienie stało się lśniąco białe tak, jak żaden folusznik na ziemi wybielić nie zdoła. I ukazał się im Eliasz z Mojżeszem, którzy rozmawiali z Jezusem. Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: «Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy; postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza». Nie wiedział bowiem, co należy mówić, tak byli przestraszeni. I zjawił się obłok, osłaniający ich, a z obłoku odezwał się głos: «To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie!». I zaraz potem, gdy się rozejrzeli, nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko samego Jezusa”. Schweitzer argumentuje, że ta halucynacja dotyczy Piotra oraz Jana i byłoby nieuczciwe, przypisywać ją Jezusowi.    

Otóż to! Dokładnie tak samo argumentowałem wyżej i nie potrzebny był mi do tego Schweitzer

Na marginesie - widać tutaj jak ci panowie natykają się na elementy, które ewidentnie obalają ich tezę o schizofrenii Jezusa i nie bardzo wiedzą co z tym począć

Leszek Nowak napisał:         

Liczne inne sytuacje i głosy, które mówią do Jezusa, pozwalają objaśniać je wyłącznie jako halucynacje. Jest interesujące, że liczni fundamentalistyczni chrześcijanie traktują te sytuacje jako prawdę, natomiast nazywają je wizjami. Gdyby komuś powiedzieć – poza religijną żarliwością – „on ma wizję”, znaczy: ma halucynacje.        

Jak pisałem na wstępie - nie ma Nowak żadnego dowodu, że są to halucynacje. Kwestia inspiracji takich wizji i głosów nie może zostać rozstrzygnięta ani przez Nowaka ani nawet przez psychiatrię gdyż jest to spór filozoficzny i światopoglądowy a nie psychologiczny. Nowak popełnia tu klasyczny błąd redukcjonizmu

Poza tym zbiorowość wielu wizji Jezusa ewidentnie sprawia, że psychaitria traci tu rację swych wyjaśnień, co obala wszelkie wywody Nowaka na temat postulowanej schizofrenii Jezusa już na wstępie. Przynajmniej w oparciu o te argumenty, które zaprezentował

Leszek Nowak napisał:         

Kategoria 2: Wypędzenie przekupniów ze świątyni (dosł.: Oczyszczenie świątyni)

Ta sytuacja odnosi się do emocjonalnego wybuchu Jezusa w Jerozolimie, gdy wszedł do świątyni, „powywracał stoły zmieniających pieniądze oraz ławki tych, którzy sprzedawali gołębie”. Mt 21,12. W wersji Jana (2,15) miał on i wykorzystał bicz ze sznurków. To postępowanie świadczy o tym, że Jezus nie był osobą całkiem racjonalną.      

Nonsens. Od kiedy to czyjkolwiek gniew jest podstawą do diagnozowania u niego schizofrenii? Widać jak naciągane są pseudoargumenty Nowaka

Leszek Nowak napisał:         

Kategoria 3: Jezus przeklina drzewo figowe

Chociaż kategoria ta zawiera tylko jedno wydarzenie, to jest ono omawiane we wszystkich badaniach dotyczących stanu psychicznego Jezusa i zasługuje na szczególne zauważenie. Co ciekawe, ta sytuacja została opisana tylko kilka wersów po (Mt 21,19) „występie” Jezusa w świątyni. Oczywiście – jeszcze wściekły, poczuł on następnego ranka głód a na swojej drodze do miasta, którą przemierzał z kilkoma uczniami, zobaczył drzewo figowe: „A widząc drzewo figowe przy drodze, podszedł ku niemu, lecz nic na nim nie znalazł oprócz liści (wg Mk 11,13: ... „gdyż nie był to czas na figi”.). I rzekł do niego: «Niechże już nigdy nie rodzi się z ciebie owoc!» I drzewo figowe natychmiast uschło”. Zwolennicy Jezusa zawsze podkreślali, że to jest tylko przypowieść, mająca na celu zilustrowanie siły wiary. Jezus wyjaśnia to w następnym wierszu: „Zaprawdę, powiadam wam: jeśli będziecie mieć wiarę, a nie zwątpicie, to nie tylko z figowym drzewem to uczynicie, ale nawet jeśli powiecie tej górze: "Podnieś się i rzuć się w morze!", stanie się.” Mt 21,21. Taka ilustracja siły wiary jest trochę idiotyczna. Do dzisiaj nie mamy żadnych doniesień od jakiegokolwiek chrześcijanina o głębokiej i prawdziwej wierze, by była ona wystarczająca do zorganizowania chociaż drobnej telekinezy      

Jezus przeklina drzewo a Ewangelia wyciąga z tego morał dla wiary chrześcijan. No ale znów pytam - co ta ma wspólnego ze schizofrenią? Nic

Jeśli jesteśmy religijni a pewne szczegóły otoczenia służą nam jako przykład do wyjaśnienia niektórych aspektów wiary to pozostajemy wyłącznie w kręgu wiary. Doczepianie do tego jakiejkolwiek diagnozy psychiatrycznej jest wyłącznie domeną typową dla domorosłego znachorstwa. Nowak jest właśnie takim domorosłym znachorem pretendującym do roli psychiatry

Leszek Nowak napisał:         

Kategoria 4: Eksplozje słowne i wezwania do przemocy

Najczęściej cytowanym biblijnym miejscem w tej kategorii jest Mt 23. Niemal wszystkie 39 wierszy tego rozdziału jest poświęconych Jezusowym pretensjom. Od początku mnóstwo zarzutów pod adresem „uczonych w piśmie” i faryzeuszów. Nazywa ich „obłudnikami”, „przewodnikami ślepymi”, „głupcami”, „grobami pobielanymi”, „wężami” oraz „plemieniem żmijowym”. Dużo daje do myślenia to, że jednak Jezus ich nie lubi. W obszarze wezwań do przemocy znajduje się często cytowany Mt 10,34-36: „Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy”. Podobne słowa popierające kłótnie rodzinne znajdziemy w Łk 12,51,53: „Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam”. (Wiersz 53. jak u Mt 10,35). Dla mnie jest to jasne! W Łk 22,36 Jezus żąda od uczniów, aby brali na swoje barki problemy: „...a kto nie ma, niech sprzeda swój płaszcz i kupi miecz” a w wierszu 38: „Oni rzekli: «Panie, tu są dwa miecze». Odpowiedział im: «Wystarczy»”. Dodając do swoich częstych wezwań do przemocy, skierowanych do własnych uczniów, tę czy tamtą grupę niewierzących do dręczenia czy nawiedzenia, życzy sobie Jezus widocznie szczególnie męczeńskiej śmierci dla swoich przeciwników, skoro mówi: „Tych zaś przeciwników moich, którzy nie chcieli, żebym panował nad nimi, przyprowadźcie tu i pościnajcie w moich oczach"»”. (Łk 19,27). Jezus nigdy nie był zmęczony wygłaszaniem kazań o straszliwych, niekończących się mękach i katuszach, jakie cierpieć będą w piekle niewierzący i moralni potępieńcy.     

Argumentacja Nowaka jest coraz bardziej naciągana. W tamtych czasach gniew pomiędzy rywalizującymi odłamami religijnymi był czymś normalnym. Idea piekła też nie jest wymysłem Jezusa, ale znał ją prawie cały judaizm, włącznie z ideologami tworzącymi doktrynę esseńską. Jest ona obecna w apokryfach Starego Testamentu i w samym Starym Testamencie. Tego Nowak chyba jednak nie wie

W każdym razie, stanowczość Jezusa a nawet Jego gniew w stosunku do przywódców konkurencyjnych odłamów judaizmu nie świadczy o tym, że był On chory na schizofrenię. Bo jeśli to ma być podstawa diagnozy to każdy kto się gniewa na kogokolwiek powinien zostać zdiagnozowany jako schizofrenik a to jest już absurdalne

Na marginesie, ciekawe, że Nowak nie diagnozuje schizofrenii u uczonych w Piśmie, którzy nie nie pozostają dłużni Jezusowi w swej zajadłości. Ale może konsekwencja to nie jest coś czego Nowak wymaga od siebie

Leszek Nowak napisał:         

Nawyk Jezusa, polegający na wypowiadaniu się z uznaniem o mękach piekielnych, nie jest jeszcze dowodem na jego chorobę psychiczną, ale też nie sprzyja tezie o jego zdrowiu psychicznym. 

I tym samym Nowak sam osłabia swoje argumenty. Jak pisałem wyżej - idea piekła też nie jest wymysłem Jezusa, ale znał ją prawie cały judaizm, włącznie z ideologami tworzącymi doktrynę esseńską. Jest ona obecna w apokryfach Starego Testamentu i w samym Starym Testamencie

Leszek Nowak napisał:         

Kategoria 5: Stosunek Jezusa do jego rodziny

Mt 10,34-36 cytowany już powyżej, pokazuje jak Jezus myśli o życiu rodzinnym: „i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy”. Gdy jeden z jego uczniów poprosił go, aby mu pozwolił pójść na pogrzeb ojca, Jezus go zganił i powiedział: „Pójdź za Mną, a zostaw umarłym grzebanie ich umarłych”. (Mt 8,22). Do swojej własnej matki: „Niewiasto, co ja mam z tobą wspólnego?” [Cytat za przekładem niemieckim. W Biblii Tysiąclecia: „Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto?”] (J 2,4). U Łk 14,26 Jezus wyraźnie mówi, że powinniśmy swoje rodziny nienawidzić: „Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem”. U Łk 12,52-53 czytamy: „Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu” (patrz też: kategoria 4). Jest mnóstwo zdarzeń, które świadczą o tym, że rodzina Jezusa „nie wierzyła” jemu, albo „nie wierzyła w niego”. Na przykład Mt 13,57-58: „I powątpiewali o Nim. A Jezus rzekł do nich: «Tylko w swojej ojczyźnie i w swoim domu może być prorok lekceważony». I niewiele zdziałał tam cudów, z powodu ich niedowiarstwa”. Taka sama historia o niewierze rodziny Jezusa „w jego własnej ojczyźnie” została przytoczona w Mk 6,3-6 oraz u J 7,5: „Bo nawet Jego bracia nie wierzyli w Niego”. Wreszcie gdy Jezus został zapytany wprost (Mt 12,48-50) „«Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi?» I wyciągnąwszy rękę ku swoim uczniom, rzekł: «Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką»”. On wie, jak wszyscy dobrzy Kult-Führer [org. niem. – LN], że jego uczniowie są jego rodziną. To by było na tyle o wartościach rodzinnych.   

Znów bardzo naciągana argumentacja bo to by znaczyło, że każdy kto ma nienajlepsze stosunki ze swoją rodziną jest chory na schizofrenię a to byłby znów absurd. Wszyscy znamy powiedzenie, że z rodziną wychodzi się dobrze tylko na zdjęciu. Konfliktowość pomiędzy bliskimi sobie osobami, a kimś takim jest właśnie rodzina, to naturalna cecha międzyludzkiej codzienności i nie świadczy o żadnej schizofrenii

Kolejny pseudoargument Nowaka obalony

Leszek Nowak napisał:         

Kategoria 6: Niestabilny stan psychiczny Jezusa, widziany oczami jego rodziny oraz innych osób

Gdy Jezus zapytał grupę słuchaczy, dlaczego niektórzy spośród nich mu nie wierzą i chcieliby go zabić, ci odpowiedzieli mu: „Jesteś opętany przez złego ducha.” (J 7,20). Później gdy ponownie był on indagowany: „Czyż nie słusznie mówimy, że jesteś Samarytaninem i jesteś opętany przez złego ducha?” Jezus odpowiedział: „Ja nie jestem opętany, ale czczę Ojca mego, a wy Mnie znieważacie.” (J 8,48-49). Dalej u J 10,20: „Wielu spośród nich mówiło: «On jest opętany przez złego ducha i odchodzi od zmysłów. Czemu Go słuchacie?»”. Jego własna rodzina kwestionowała jego zdrowie psychiczne: „A gdy dowiedzieli się o tym Jego bliscy, poszli, żeby Go upomnieć. Mówili bowiem między sobą: Postradał zmysły. Tymczasem uczeni w Piśmie, ci, którzy przybyli z Jerozolimy, mówili: Ma Belzebuba i wyrzuca złe duchy przez przywódcę złych duchów.” (Mk 3,21-22) [Ten cytat pochodzi z Biblii Warszawsko-Praskiej – LN].

Znów bardzo słaba i nieprecyzyjna argumentacja, wręcz wadliwa u podstaw. Nawet gdyby stan psychiczny Jezusa był "niestabilny" (a nawet i taką tezę można łatwo podważyć) to przecież niestabilność osobowości nie jest cechą typową wyłącznie dla schizofrenii. W podręczniku Mercka, który już cytowałem wyżej, czytamy na przykład w związku z omawianiem typu tzw. Osobowości granicznej, że charakteryzuje się ona "niestałością dotyczącą różnych aspektów życia psychicznego, np. obrazu siebie, nastroju, postępowania i stosunków z innymi" (s. 1838). Tymczasem nie jest to schizofrenia

Diagnostyka Jezusa u Nowaka jest uprawiana "na odległość" a więc możemy ją sprowadzić jak widać do poziomu znachorstwa

Leszek Nowak napisał:         

Kategoria 7: Poczucie posłannictwa mesjanistycznego oraz megalomania Jezusa

Jezus utrzymywał, że jest mesjaszem, który powróci na obłokach, w przepychu i wspaniałości. We wczesnych ewangeliach (1-3) można przeczytać, że Jezus chce zachować to w tajemnicy, np. w Mk 3,12: „Lecz On surowo im zabraniał, żeby Go nie ujawniały”. Również w Mk 9,9 nakazuje on swoim uczniom: „A gdy schodzili z góry, przykazał im, aby nikomu nie rozpowiadali o tym, co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie powstanie z martwych.” (zob.: Mk 9,2-8 w kategorii 1). Mt 12,15-16 opowiada nam: „A wielu poszło za Nim i uzdrowił ich wszystkich. Lecz im surowo zabronił, żeby Go nie ujawniali”. W odróżnieniu od powyższego Jezus w ewangelii Jana ustawicznie proklamuje swą mesjanistyczną godność.

Wielkie urojenia i zaślepienie Jezusa, jakoby był wybrańcem, posłanym przez swojego ojca (Boga), aby ocalić wybranych, zdawało się nieustannie rosnąć. W wypowiedzi A. J. Mattill Jr. w „The Book Your Church Doesn´t Want You To Read” (Książka o tym, czego Twój kościół nie chce, abyś czytał) czytamy: „Im bardziej ktoś wierzy w wizerunek Jezusa przedstawiony w czterech ewangeliach, tym trudniej jest dyskutować na temat Jezusa”. Również dr Schweitzer mówi: „Wielu przypadkowych czytelników czwartej ewangelii musi zauważyć, że słowa Jezusa są w niej wyłącznie egocentryczne. Słowo „Ja” występuje w tej ewangelii sześć razy częściej, niż w ewangelii Mateusza. Siedmiokrotne „Ja jestem” znajdujemy tylko w ewangelii Jana... Ewangelie synoptyczne przedstawiają Jezusa zaabsorbowanego rozmyślaniem o królestwie niebieskim, natomiast w ewangelii Jana jest on pochłonięty wyłącznie własnym ego.”           

Chrześcijaństwo i judaizm zawiera pewne elementy mesjanistyczne i eschatologiczne, w których Mesjasz i Jego powrót na końcu czasów są ideą centralną. Ale tylko Nowak "wie" co to ma wspólnego ze schizofrenią, bo ja nie wiem szczerze mówiąc, pomimo, że przed przystąpieniem do tej polemiki zgłębiłem kilka opracowań dotyczących tejże straszliwej choroby

A czy Nowak próbował ją diagnozować u siebie?

Leszek Nowak napisał:         

Kategoria 8: Wezwania do samookaleczenia

Mt 19,12 jest najczęściej używanym cytatem potwierdzającym dziwaczną aprobatę (pochwałę, uznanie) dla mężczyzn, którzy się sami kastrują „dla królestwa niebieskiego”. Oto on: „Albowiem są rzezańcy, którzy się tak z żywota matki narodzili; są też rzezańcy, którzy od ludzi są urzezani; są też rzezańcy, którzy się sami urzezali dla królestwa niebieskiego. Kto może pojąć, niechaj pojmuje!” [Ten cytat pochodzi z Biblii Gdańskiej – LN]. Ojciec Kościoła Orygenes oraz inni wcześni chrześcijanie, jak również nowożytni wyznawcy Heaven´s Gate-Kult przyjmowali to dosłownie. Inne wezwanie do samookaleczenia zostało wygłoszone w Mt 5,29-30. słuchacze Jezusa są zachęcani do tego, aby pozbywać się wszystkich części ciała, które ich gorszą (wywołują zgorszenie): „Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła. I jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało iść do piekła”. Widocznie te gorszące lewe oczy i ręce będą z tego fatum wyłączone. Jezus powtarza to wezwanie w Mt 18,8-9. Brzmi to wszystko racjonalnie? Jeżeli ktoś ma jeszcze wątpliwości co do tych wezwań do samookaleczenia, to o takich instrukcjach obcinania członków i wyłupywania sobie oczu może przeczytać w Mk 9,43-47.      

Sugestywny jest ten wywód Nowaka ale ja znów nie wiem co to ma wspólnego ze schizofrenią? Nowak podstępnie prześlizguje się tutaj obok tego faktu, że samookaleczenia nie są cechą typową dla ludzi chorujących na schizofrenię. W zasadzie ten problem nie występuje u ludzi dotkniętych tą chorobą, pomijając pojedyncze przypadki, które występują w takim samym stopniu u ludzi zdrowych (żyjących głównie w kręgu tzw. marginesu społecznego) lub dotkniętych innymi zaburzeniami osobowości. Samookaleczenia są dużo bardziej typowe dla osób cierpiących na tzw. pograniczne zaburzenie osobowości (borderline) ale nie dla schizofreników. Nowak kompletnie już to przemilcza gdyż obala to całkowicie jego tezę o domniemanej schizofrenii u Jezusa. Na marginesie warto dodać, że to co Nowak widzi jako nawoływanie Jezusa do samookaleczeń to znów metafory ewangeliczne, których jak zwykle nie zrozumiał lub wypaczył ich sens przez rozumienie skrajnie dosłowne

Leszek Nowak napisał:         

Wnioski

Pozostawię czytelnikom pełną swobodę w wyciąganiu wniosków z rozważań o zdrowiu psychicznym Jezusa. Według mnie można się domyślać, że – nawet gdy uwzględni się ogólne braki w wykształceniu oraz zabobonną naturę tamtych czasów – Jezus był przynajmniej psychicznie zaburzonym fanatykiem religijnym.  

Czyli niekoniecznie schizofrenikiem. Nowak sam wyjawia tutaj, że jego argumentacja nie jest pewna

Leszek Nowak napisał:         

Gdy biblijne relacje o wizjach będą mogły być zinterpretowane jako halucynacje i gdy potraktuje się dosłownie egotyczne [niem: „egomanischen” – LN] pretensje [w znaczeniu: wymagania – LN] zawarte w ewangelii Jana, wygląda na to, że poprawną jest diagnoza daleko zaawansowanej psychozy (obłędu, obłąkania).           

Czyli tak jak pisałem na początku tej polemiki: Nowak musiał wpierw "zinterpretować" zjawiska powiązane z Jezusem jako "halucynacje" aby wyszło mu, że Jezus był obłąkany. Typowe błędne koło w myśleniu, poparte na dodatek bardzo naciąganymi przesłankami

Co wykazałem w tej polemice

PS Zanim napisałem tę polemikę zdecydowałem, że nie przeczytam co napisali dwaj moi poprzednicy w tym temacie aby nie sugerować się ich argumentami i starać się wnieść jak najwięcej świeżych myśli. To co napisali moi dwaj poprzednicy przeczytałem dopiero po skończeniu swego tekstu i o dziwo w paru miejscach mamy podobne spostrzeżenia

PS2 Autorem tekstu z jakim polemizuję był pierwotnie Don Havis, jednakże Nowak przetłumaczył ten tekst i firmuje go na swojej stronie, podpisując się w pewien sposób pod tym tekstem i dodając czasem swoje uwagi w nawiasach więc polemikę skierowałem bezpośrednio do Nowaka.

Odpowiedź: Grzegorz Żebrowski

Na wstępie zachęcam również do zapoznania się z innymi tekstami polemicznymi z Leszkiem Nowakiem:

 


Niedawno otrzymałem od swoich znajomych prośbę, aby odnieść się do pewnej teorii lansowanej przez pana Nowaka na jego stronie internetowej dostępnej pod adresem opracowanie.eu/index.htm, z której miałoby wynikać, że według przekazu ewangelicznego Jezus był osobą o znacznym upośledzeniu umysłowym. Poziom argumentacji wydał mi się na tyle niski i na tyle mało przekonujący, że sam chyba nigdy nie miałbym motywacji, aby podejmować dyskusję z Nowakiem, ale niestety dotarły do mnie wieści, że kilka osób to zaniepokoiło, więc cóż... postanowiłem jednak coś odpisać. Zaznaczam, że tekst Nowaka jest w rzeczywistości tłumaczeniem artykułu Dona Havisa, jednak pozwolę sobie w niniejszym opracowaniu dla uproszczenia polemizować i odnosić się do Nowaka, który zdaje się utożsamiać z poglądami Havisa.

Oczywiście wymieniłem kilka spostrzeżeń ze znajomymi apologetami (Jan Lewandowski, oraz O.K.) ze strony apologetyka.info i oni również zechcieli się ustosunkować do tego problemu. Jak słusznie zauważają - Nowak nie ma absolutnie żadnych podstaw, aby po 2000 lat, nie mając absolutnie żadnych kompetencji i żadnej wiedzy w tym zakresie, oraz przede wszystkim nie mając bezpośredniego kontaktu z osobą Jezusa diagnozować u niego chorobę psychiczną. Ja jednak zdecydowałem się podejść do tego problemu od nieco innej strony (tak dla urozmaicenia naszej argumentacji) - a mianowicie zechcę pokazać, że kryteria normalności i patologii wg pana Nowaka są autodestrukcyjne, że taka argumentacja jaką on stosuje, rażąco odbiega od normalnych zasad prawidłowego myślenia i wnioskowania, oraz to, że w jego teorii aż roi się od słabych punktów, których zdaje się, że nie wziął pod uwagę.

Na samym początku muszę uczciwie przyznać, że nie można odmówić słuszności takiego punktu widzenia przez Nowaka, który swoją argumentację opiera na naszej wierze w natchniony charakter Biblii, co sprawia, że informacje w niej zawarte przyjmujemy za prawdziwe w całości i bez żadnych wyjątków. Lecz tym samym nakłada na siebie zdecydowanie się na jedną z tych możliwości:

1. Albo w swoich rozważaniach zakłada, że przekaz ewangeliczny jest wiarygodny, napisany przez autorów w dobrej wierze i najlepszą ich wiedzą, jaką posiadali i tym samym godzi się na przyjęcie wszelkich konsekwencji, które z tego wynikają (może się do woli posiłkować wszelkimi fragmentami z Biblii, z których ma niby wynikać, że Jezus jest chory psychicznie, ale wówczas powinien respektować i uznawać za tak samo autentyczne fragmenty, na które my się powołujemy)

2. Albo uznaje, że przekaz ewangeliczny nie jest wiarygodny i tym samym już nie może zarzucać Jezusowi, żeby był chory psychicznie, tylko ten problem powinien przypisać autorom Nowego Testamentu, że nawypisywali o Jezusie takie niestworzone rzeczy i jak stado obłąkanych baranów przelali swoją krew za to, że do końca życia utrzymywali, że to co głoszą i nauczają, jest prawdą (jeśli nie będzie respektował fragmentów, na które my się powołujemy, to tym samym powinien uznać przekaz biblijny za nieautentyczny. A skoro nieautentyczny, to niech swoje zarzuty skieruje już nie na Jezusa, ale na autorów Biblii, że takie rzeczy tam nawypisywali).

3. Jeśli natomiast zacząłby w sposób wybiórczy negować prawdziwość Ewangelii, to po pierwsze i tak nie zwalnia go to z konieczności wyjaśnienia kwestii, dlaczego apostołowie oddali swoje życie za kłamstwo - jakim trzeba być głupcem, lub chorym psychicznie, żeby mieć świadomość, że to co się głosi jest kłamstwem i nie wyprzeć się tego w obliczu śmierci w celu ratowania swojej skóry... Po drugie, to musiałby po kolei uzasadniać, co konkretnie jest wiarygodne i dlaczego, oraz co nie jest wiarygodne i dlaczego nie jest. Innymi słowy - musiałby uzasadnić, że słowa ewangelistów o "dziwacznych" zachowaniach Jezusa to przejaw zdrowia psychicznego (wówczas nie wystarczy, że uzna te fragmenty za autenyczne, ale musiałby wykazać, że one akurat są zdrowe), a słowa o cudach Jezusa to efekt chorej fantazji... Czyli że jest właśnie tak, a nie odwrotnie.

W niniejszej dyskusji chciałbym podkreślić kilka faktów, które według mnie są dość istotne dla tego problemu.

Po pierwsze, to wiara chrześcijańska nie opiera się na tym, że odnaleźliśmy sobie starożytny zwój, w którym był tekst napisany przez jakiegoś człowieka, który zauroczył nas swoją nauką, napisał, że uzdrawiał ludzi... Otóż nie. Ona wyrosła na męczeństwie pierwszych apostołów (dodam: "bardzo wielu apostołów"), którzy oddali życie za to, że twierdzili, iż widzieli Jezusa zmartwychwstałego, byli świadkami Jego życia. I właśnie przez nich te ewangelie zostały napisane, a nie przez Jezusa. To nie On opisywał, jak uzdrawiał, jakich cudów dokonywał, a wyznawców nie pozyskał poprzez wielkie wzruszenie swoim przekazem. Nowy Testament został napisany przez świadków tych zdarzeń, które dokonały się w Ewangelii, został napisany kilkadziesiąt lat po Jego śmierci i zmartwychwstaniu - czyli ci autorzy mieli dużo czasu, aby sobie to przemyśleć, rozważyć i jakoś tak się niefortunnie stało, że nikomu do głowy nie przyszło, że coś jednak z tym Jezusem było nie tak... Wręcz przeciwnie - w pełni przekonani o Jego cudach, nadprzyrodzonych znakach, o Jego nieustannym działaniu, świadczyli o Jego świętości i prawdziwości aż do przelania krwi.

Po drugie, to my w żaden sposób nie twierdzimy, że osoba Jezusa Chrystusa jest zwykłym typem ówczesnego człowieka nie odbiegająca pod żadnym względem od istniejących standardów. Według wiary chrześcijańskiej Jezus jest Bogiem, który zstąpił na ziemie, dysponował nadprzyrodzoną mocą, nadprzyrodzoną wiedzą, miał mistyczną więź ze światem niewidzialnym, a celem jego przyjścia nie było egzystowanie sobie na tej ziemi zgodnie z powszechnymi standardami (założenie rodziny, spłodzenie potomstwa, zajmowanie się swoimi prywatnymi sprawami). Jeśli nie znajdujemy żadnego uzasadnienia dla faktu, że Jezus posiadał nadprzyrodzoną misję, nadprzyrodzone pochodzenie, nadprzyrodzone posłannictwo, to wówczas faktycznie można się zastanawiać nad tym, czy był normalny, czy nie. Z kolei jeśli odnajdujemy jakiś nadprzyrodzony aspekt, o którym była mowa wyżej, to zarzucanie Mu inności jest automatycznie pozbawione sensu.

W tym miejscu chcę to bardzo mocno podkreślić, bo to zrozumienie tego problemu jest kluczowe w tym sporze. Skoro to Jezusowi, a nie autorom Ewangelii zarzuca chorobę psychiczną, to uprawnia mnie do przyjęcia założenia nr 1 o którym pisałem wyżej - z jednej prostej przyczyny: pan Nowak chcąc wykazywać obłąkanie Jezusa oczywiście powinien założyć, że autorzy Ewangelii byli zdrowi psychicznie. Bo jeśli zakładałby, że oni opisywali w ewangelii tak niewiarygodne rzeczy, których w rzeczywistości nie widzieli (mowa np. o cudach Jezusa) i jeszcze za swoją naukę oddawali życie... to swoje zarzuty o chorobie psychicznej musiałby przerzucić na nich, a nie na Jezusa. Jeśli nie uzna zdrowia psychicznego autorów, to tym samym nie może zarzucać choroby psychicznej Jezusowi - no bo wtedy byłaby możliwość, że ewangeliczny przekaz zachowań i wypowiedzi naszego Zbawiciela nie jest autentyczny, ale wytwór chorej fantazji. Dlatego jeśli chciałby dalej się trzymać tego toku myślenia, to powinien przystać na założenie opisane w pkt. 1

W tym momencie mogę stwierdzić, że aby obalić argumentację pana Nowaka, to nie trzeba pochylać się nad poszczególnymi punktami jego rozważań, bo błąd tkwi u samych podstaw - wystarczy tylko to obalić, a cała reszta rozwala się jak domek z kart.

Otóż my nie przeczymy, że wiele zachowań i wypowiedzi Jezusa może budzić pewne zdziwienie, niezrozumienie, może wydawać się nieracjonalne. Powiem więcej - mamy prawo być sceptyczni i podejrzliwi w takich przypadkach. Jest tylko jedno "ale"... Nie mamy prawa tego definitywnie odrzucać tylko i wyłącznie z tego powodu, że jest to niezrozumiałe i nietypowe... Jeśli coś nie jest zrozumiałe, ani nietypowe, to automatycznie jeszcze nie oznacza, że nie jest prawdziwe... Jak wyżej wspomniałem - jeśli nie byłoby nic nadprzyrodzonego w związku z osobą Jezusa, to OK, można by się było zgodzić z Nowakiem. Ale jeśli to coś jednak jest... A w przypadku Jezusa tak się składa, że to coś faktycznie jest !!! Tę mądrą prawdę odczytujemy z samej Ewangelii, która w tych poniższych fragmentach odwołuje się do zdrowego rozsądku:

J 9,32n Nigdy nie słyszał nikt, żeby można było przywrócić wzrok człowiekowi niewidomemu od urodzenia. (33) I ten człowiek również, gdyby nie był od Boga, niczego nie mógłby dokonać.

J 10:21 bt "Inni mówili: To nie są słowa opętanego. Czyż zły duch mógłby otworzyć oczy niewidomym?"

J 10:37 bt "Jeżeli nie dokonuję dzieł mojego Ojca, to Mi nie wierzcie!"

J 10:38 bw "jeśli zaś wykonuję, to choćbyście mi nie wierzyli, wierzcie uczynkom, abyście poznali i wiedzieli, że we mnie jest Ojciec, a Ja w Ojcu."


W tym miejscu chcę zaznaczyć, że czynienie cudów i to takich cudów, jakie czynił Jezus nie jest atrybutem psychopaty (no, chyba że pan Nowak będzie potrafił wskazać choć jeden taki przypadek w historii i to jeszcze najlepiej wytłumaczony przez tzw. "racjonalistów")... Gdy widzimy tak mocne potwierdzenia tych nauk, jakie miały miejsce w przypadku Jezusa (Jego cuda), to uznajemy je za autentyczne.

I w tym miejscu chciałbym dojść do jednej ważnej konkluzji:
PO STOKROĆ ŁATWIEJ WYTŁUMACZYĆ ZASADNOŚĆ JEGO ZACHOWAŃ I NAUK, NIŻ WYTŁUMACZYĆ JEGO RZEKOMĄ CHOROBĘ PSYCHICZNĄ WRAZ Z TAKIMI CUDAMI, JAKIE DOKONYWAŁ !!! GDYBY NIE DOKONYWAŁ TYCH CUDÓW, TO FAKTYCZNIE NASZ SCEPTYCYZM CO DO ZACHOWANIA JEZUSA MÓGŁBY BYĆ W PEWIEN SPOSÓB USPRAWIEDLIWIONY...

Pan Nowak na łamach swojego portalu oczywiście porusza również problem cudów Jezusa, sprowadzając je do zbiorowej histerii, ew. do uleczenia sugestią. Odpowiem krótko: takie podejście jest zdecydowanie błędne. Oczywiście trudno by mu było odmówić racji, jeśli by Jezus uzdrawiał z czkawki, albo miał wpływ na to, że nagle wiatr zaczął jakby chyba trochę wolniej wiać. Tymczasem wg przekazu Ewangelistów Jezus wskrzeszał z martwych, przywracał wzrok, oczyszczał z trądu, leczył z kalectwa, w jednej chwili uciszał burzę, chodził po wodzie. Dokonał również takiego cudu, jak rozmnożenie chleba: było kilka bochenków, a najadło się kilka tysięcy osób i jeszcze zostało wiele koszów ułomków... Czy takich rzeczy można dokonać sugestią i postrzegać jako zbiorową histerię? Argumentację pana Nowaka można by było brać na poważnie, gdyby np. Jezus próbował 1000 razy i w końcu raz mu się udało - w końcu wyleczył z czkawki... Jednak sytuacja opisana w Biblii przedstawia się nieco inaczej. Jezus uzdrawiał raz po raz bez żadnych wyjątków i ze 100 procentową skutecznością. Jak wspomniałem wcześniej - nie była to czkawka, swędzenie głowy, jednorazowa biegunka, ale były to zjawiska nadprzyrodzone, o których nikt wcześniej nie słyszał. Czy tym samym opierając się na samej Ewangelii można powiedzieć, że to była zbiorowa histeria? Panie Nowak, zastanów się Pan następnym razem, zanim znowu palniesz Pan głupotę.

I tyle wystarczy.... Tak jak wspomniałem - jak błąd jest u samych podstaw, to wystarczy tylko to wykazać i całość pęka jak bańka mydlana.

 


~ O ~
 


Jednak nic nie zaszkodzi przejść do drugiej części tych rozważań i pochylić się również nad jego konkretnymi zarzutami. A wiec po kolei:

Ad 1. Halucynacje, wizje i głosy Jezusa:
Pan Nowak najwyraźniej zakłada sobie, że wszystkie wizje są symptomem schizofrenicznych omamów. A to niby dlaczego? Czy może dlatego, że skoro wszyscy schizofrenicy mają "wizje", to musi bezwzględnie oznaczać, że wszyscy, którzy mają wizje są schizofrenikami? Podobnie można się upierać, że skoro wszyscy ludzie są ssakami, to oznacza, że wszystkie ssaki są ludźmi...

Tutaj trudno zaprzeczyć faktowi, że z patologią mamy do czynienia wtedy, jeśli ta wizja ma swoje źródło jedynie w upośledzonej wyobraźni... Jednakże wiadomo, że dla racjonalistów wizje nie mogą być prawdziwe i nie mogą mieć innego źródła, niż chora wyobraźnia, bo jest to nie do pogodzenia z zasadami nowoczesnego racjonalizmu. Skoro racjonalizm nie wyjaśnia zjawisk nadprzyrodzonych, to tym gorzej dla tych zjawisk i jest to oczywista oczywistość, że one nie istnieją.

... no i w ten sposób coraz szerzej zataczając błędne koła znowu można szybko dojść do konkluzji, że Boga i zjawisk nadprzyrodzonych nie ma, bo nie można tego uzasadnić racjonalnymi metodami...

Tak więc pytanie do pana Nowaka: mając powyższe na uwadze może Pan wykazać, że wszystkie wizje są przejawem choroby psychicznej?

Ponadto sam w tekście Nowak przytacza fragment z Mk 9,2-8 - w którym to apostołowie doświadczają wizji. Jaki więc wniosek mamy z tego wyciągnąć? Że halucynacje miał nie tylko Jezus, ale i Jego najbliższe otoczenie? Wszyscy czterej mieli dokładnie taką samą halucynację? Dokładnie to samo widzieli? Piotr i Jan są uznawani za autorów ksiąg biblijnych, mieli do czynienia z Ewangeliami, byli dobrze znani przez innych autorów biblijnych, a jednak żaden z nich nawet nie wspomniał o tym, że byli nienormalni. Myślę, że pan Nowak tak, czy inaczej powinien spotkać się z psychiatrą - wówczas niech poruszy z nim ten problem i zapyta sie, czy chorzy psychicznie ludzie mogą mieć w jednej chwili dokładnie takie same omamy i to samo widzieć i słyszeć? W zasadzie to należałoby uznać, że niemal wszyscy mieli tam omamy: Święty Paweł (Dz 9,3-7; 2 Kor 12,8-9), św. Piotr (Dz 12:7, Dz 9,10-18), Ananiasz (Dz 9,10-18), autor Apokalipsy, 500 osób o których mowa w 1 Kor 15,6. Kierując się kryteriami Nowaka, musielibyśmy uznać, że niemal wszyscy oni są psychopatami i choroba psychiczna była tak powszechna, jak dzisiaj sa alergie...

Ad 2. Wypędzenie przekupniów z świątyni (dosł.: Oczyszczenie świątyni)
- Czy pan Nowak potrafi zdefiniować, co jest chorobą psychiczną, a co nie? Czy wybuch wściekłości oznacza jakąś patologię? Wyobraźmy sobie np. ojca, który przyłapał swoją młodocianą córkę w swoim domu na urządzaniu sex-party ze starszymi panami... Czy jego wybuch wściekłości należałoby uznać za przejaw patologii? Ciekawe kryteria... wystarczyło, że dana osoba się złościła, krzyczała, groziła, wierzyła w piekło, aby dla wielkiego "specjalisty" od psychiatrii pana Nowaka w żaden sposób nie mieściło się to w ramach dopuszczalnych norm założonej przez niego normalności.

Ad 3. Jezus przeklina drzewo figowe
- To jest dla mnie nie zrozumiałe... Że tak spytam z punktu widzenia czysto racjonalistycznego: czy przejaw jakiejś złości wobec natury martwej jest oznaką obłąkania? Wg mnie jest to bardzo osobliwe kryterium choroby psychicznej. To mnie trochę przeraża, bo uświadamia mi, że ja powinienem jednak udać się do psychiatry... Wielokrotnie zdarzyło mi się w złości kopnąć jakąś np. torebkę, o którą się potknąłem... Myślę, że ta patologia jest już obserwowana u samych maluchów, które chcą bić jakiś przedmiot, o który się uderzyły. Niejednokrotnie z moich ust wyszło niecenzuralne słowo, jak widziałem, że pewien artykuł w sklepie był zawsze, a nie było go dokładnie akurat wtedy, kiedy był mi najbardziej potrzebny... To była prawdziwa złość - przypuszczam, że nie mniejsza, niż ta, której dopatrzył się autor tego zarzutu u Jezusa. Mam wrażenie, że my wszyscy tutaj jesteśmy psychopatami, tylko jeden pan Nowak jest normalny...

Ad 4. Eksplozje słowne i wezwania do przemocy
- Czy to nie przesada? Czy to nie jest akurat tak, że osoby tłumiące w sobie złości są najbardziej narażone na problemy natury psychicznej? Taki wybuch złości wobec faryzeuszów ma świadczyć o Jego problemach psychicznych? Chcę zauważyć, że w przypadku faryzeuszy to Jezus na samym początku traktował ich z szacunkiem, wyczuciem i spokojem. To napięcie narastało stopniowo, co można zauważyć na kartach Ewangelii. Wybuch nastąpił dopiero w 23 rozdziale ew. Mateusza, jak Jezus widział ich bezczelny opór wobec prawdy, ich rażące zakłamanie, obłudę, ich ślepotę, mimo tego, że wielokrotnie odpowiedział im na argumenty, mimo iż byli świadkami Jego dzieł i nie ustawali w swoim zakłamaniu, zawiści.

Następna rzecz: pan Nowak w swoim zestawieniu posługuje się tu prymitywną manipulacją. Zebrał do kupy wszystkie możliwe fragmenty, z których wynika jakaś groźba, przestroga, zarzuty, czy obietnica kary za bezprawie. I jak to czytamy, co napisał Nowak, to co nam przychodzi na myśl? Ano że Jezus to był jakiś furiat, groźny psychopata, który biegał z nożem, straszył, pałał rządzą zemsty i odwetu, bezlitosny i mściwy... Panie Nowak, czy na prawdę muszę porównywać Jezusa z innymi ludźmi, a w szczególności z Herodem, który zamordował niewiniątka, czy z Piłatem, który krwawo rozprawił się z faryzeuszami? Czy ja mam Go porównywać z cesarzami rzymskimi z pierwszych wieków? W poniższych przykładach ograniczę się jedynie do porównania postawy Jezusa z jego otoczeniem:

a) Reakcja Jezusa na poniżenie i ukrzyżowanie: Łk 23,34 Jezus zaś mówił: Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią.

b) Łk 9,52 że wysłał przed sobą posłańców. A ci w drodze wstąpili do wioski samarytańskiej, aby mu przygotować gospodę. (53) Lecz nie przyjęli go, dlatego, że droga jego prowadziła do Jerozolimy. (54) A gdy to widzieli uczniowie Jakub i Jan, rzekli: Panie, czy chcesz, abyśmy słowem ściągnęli ogień z nieba, który by ich pochłonął, jak to i Eliasz uczynił? A On, obróciwszy się, zgromił ich i rzekł: Nie wiecie, jakiego ducha jesteście.

c) Chęć zbrojnej walki uczniów Jezusa i pouczenie im udzielone: Mt 26:52 bw "Wtedy rzecze mu Jezus: Włóż miecz swój do pochwy; wszyscy bowiem, którzy miecza dobywają, od miecza giną."

d) brak skłonności do wybaczania i nakaz Jezusa do nieskończonego wybaczania:
Mt 18,21-22 Wtedy Piotr podszedł do Niego i zapytał: Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat zawini względem mnie? Czy aż siedem razy? (22) Jezus mu odrzekł: Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy.

e) Mt 5,38-40 Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb! (39) A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu: lecz jeśli cię ktoś uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. (40) Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz.

f) Mt 5,43-44 Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. (44) A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują.

g) Jezus jada z celnikami i grzesznikami (Mt 9:11), co budziło oburzenie Żydów:

h) Jezus ratuje jawnogrzesznicę, która przez Żydów została uznana winną śmierci: J 8,3-7 Wówczas uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili do Niego kobietę, którą dopiero co pochwycono na cudzołóstwie, [...] powiedzieli do Niego: Nauczycielu, [...] W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A ty co powiesz? [...] Lecz Jezus [...] rzekł do nich: Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem.

Zwróćmy uwagę - Jezus, którego znamy z Ewangelii, a na której opiera się również pan Nowak, nikogo nie zabił, nie wzywał do morderstwa, a nawet zakazywał odwetu, nakazywał modlić się za swoich oprawców i nastawiać policzek... I pan Nowak właśnie z Jezusa robi furiata, podczas gdy kieruje się takimi kryteriami, to właśnie powinien uznać, że cały ówczesny świat był chory psychicznie, a to właśnie Jezus okazał się najbardziej normalny.

Jeśli chodzi o straszenie piekłem - no cóż... Muszę znowu podkreślić, że kryteria pana Nowaka są zdumiewające... Moim skromnym zdaniem jedną z metod wymuszenia praworządności i uczciwości jest perspektywa surowej kary. Czy pan Nowak nie ma świadomości, że rażące złamanie prawa wiązało się w ówczesnym świecie z dotkliwą karą? Czy zapewnianie o braku bezkarności jest przejawem patologii psychicznej?

A po za tym warto zacytować trafną uwagę Jana Lewandowskiego, który zauważa, że "idea piekła też nie jest wymysłem Jezusa, ale znał ją prawie cały judaizm, włącznie z ideologami tworzącymi doktrynę esseńską. Jest ona obecna w apokryfach Starego Testamentu i w samym Starym Testamencie". A więc wg kryteriów Nowaka cały świat starożytny to aż się roił od świrów, skoro uznawał piekło i próżno szukać tam kogoś normalnego...

Natomiast jeśli chodzi o tzw. wezwanie do nienawiści - to chcę podkreślić, że właściwa interpretacja powinna się zawsze opierać na badaniu, co było zamysłem autora, co chciał w ten sposób przekazać, a nie to, co wydaje się na pierwszy rzut oka panu Nowakowi za słuszne. Aby to zrozumieć, trzeba zadać sobie trochę trudu, zapoznać się z kontekstem nauczania Jezusa. celem chrześcijaństwa jest opowiedzenie się po stronie prawdy, zakaz jej wyparcia się, nawet, gdyby było to za cenę życia. W naszej wierze to prawda, sprawiedliwość i życie wieczne ma największą wartość, a nie ziemska sielanka. Istotą nauczania Jezusa było opowiedzenie się za prawdą, nawet gdyby wiązało się to ze zrujnowaniem więzów rodzinnych.

Ad 5. Stosunek Jezusa do jego rodziny
Pomijając fakt, że stawiając takie zarzuty, to pan Nowak kompletnie nie rozumie problemu choroby psychicznej, to w kwestii "nienawiści" do swojej rodziny wypowiedziałem się wyżej. Nasz punkt widzenia jest następujący: nie jest to wezwanie do kłótni rodzinnych, ale do tego, aby sprawy boże, prawdy i wiary stawiać ponad relacje rodzinne. Natomiast punkt widzenia, który wskazuje na wezwanie do nieprzyjaźni w rodzinie jest nieprawdziwy, o czym świadczą inne nauki Jezusa:

Mat 15:3-6 On im odpowiedział: Dlaczego i wy przekraczacie przykazanie Boże z powodu waszej tradycji? (4) Bóg przecież powiedział: Czcij ojca i matkę oraz: Kto złorzeczy ojcu lub matce, niech śmierć poniesie. (5) Wy zaś mówicie: Kto by oświadczył ojcu lub matce: Darem [złożonym w ofierze] jest to, co miało być ode mnie wsparciem dla ciebie, (6) ten nie potrzebuje czcić swego ojca ani matki. I tak ze względu na waszą tradycję znieśliście przykazanie Boże.

Zawsze są sprawy ważne i są ważniejsze. Jezus swoimi naukami uznał, że sprawy Królestwa Niebieskiego powinny być na pierwszym miejscu. Czy to ma być wg pana Nowaka przejaw obłąkania?

Ad 6. Niestabilny stan psychiczny Jezusa, widziany oczami jego rodziny oraz innych osób
No... z pewnością, gdyby Jezus miał żonę, gromadkę dzieci, prowadził spokojne życie rodzinne, nie wychylał się za bardzo, nie krytykował, nie ganił za obłudę faryzeuszów, zajmował sie swoimi sprawami, to nie wzbudzałby żadnego zdziwienia swojego otoczenia. Tylko nasuwa się pytanie, czy byłaby wówczas ta Ewangelia? Otóż Panie Nowak... Proszę wziąć pod uwagę, że wiara chrześcijańska opiera się na przekonaniu, że Jezus faktycznie w pewien sposób był inny! Przyszedł tutaj jako nauczyciel, rewolucjonista, miał pewną misję, której poświęcił się bez reszty. Wg naszej wiary, to On zstąpił z nieba jako odwieczny Bóg i nie przyszedł tutaj, aby urządzić sobie sielankę, spłodzić potomstwo... Czy ta inność i szczególność ma być dowodem na chorobę psychiczną? Tutaj znowu chciałbym zwrócić uwagę na to, że Jego szczególnością przemawiają również cuda, które w żaden sposób nie sa cechą osób obłąkanych.

Ad 7. Poczucie posłannictwa mesjanistycznego oraz megalomania Jezusa
O czym tu w ogóle dyskutować? Skoro potwierdzał swoją naukę cudami, to my chrześcijanie uznajemy ją za potwierdzoną... Myślę, że nic więcej w tym temacie nie trzeba!

Ad 8. Wezwania do samookaleczenia
Tytuł tej kategorii jest przejawem skrajnej głupoty pana Nowaka... Czy nauka Jezusowa "są jednak ci, którzy dla Królestwa Niebieskiego sami stają się (dosł.) eunuchami" ma być poczytana jako "wezwanie" do samookaleczenia? Jezus jedynie stwierdza fakt (co również można poczytać, jako aprobatę), a nie "wzywa". Jezus dla przykładu wzywa do nawrócenia "Nawracajcie się", Jezus wzywa do świętości "bądźcie święci", ale w żaden sposób nie można mówić na podstawie tego fragmentu o wezwaniu do samookaleczenia!
Faktem jest, że użyte w Mt 19,12 słowo eunuch odnosi się właśnie do kastratów. Jednak... Należy zwrócić uwagę na to, że Jezus nie zawsze używał słów w ich ścisłym tego słowa znaczeniu. Czy "eunuch" (rzezaniec, kastrat) zawsze musi oznaczać "kastrata w sensie dosłownym"? Nie koniecznie... Przecież wspomina parę słów wcześniej, że niektórzy rodzą się "kastratami/rzezańcami" z łona matki... A więc kastrat nie zawsze musi oznaczać "kastrata" w sensie dosłownym tak samo jak:
a) ślepy nie zawsze musi oznaczać ślepego Mt 23:17; Mt 23:24
b) dziecko nie zawsze musi oznaczać dziecka w sensie dosłownym:
Mt 18:3 br "i powiedział: Zaprawdę mówię wam, jeśli się nie staniecie ponownie jako dzieci, nie będziecie mogli wejść do królestwa niebieskiego."
c) Jezus mówi, że warunkiem wejścia do Królestwa Niebieskiego jest powtórne narodzenie - zostało to dosłownie zrozumiane przez Nikodema w J 3,4 - po czym Jezus w J 3,5-7 wyjaśnia, że to nie o to dokładnie chodzi.
d) Jezus mówi nam, że jeśli ktoś chce zostać Jego uczniem, powinien wziąć swój krzyż i Go naśladować. Czy to oznacza, że ma na myśli krzyż w sensie dosłownym?
Łk 9:23 br "A potem mówił do wszystkich: Jeśli ktoś chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech bierze krzyż swój na każdy dzień i niech Mnie naśladuje."

No i to tyle z mojej strony. Jak wykazałem, to argumenty Leszka Nowaka w żaden sposób nie trzymają się kupy - zarówno jak się podejdzie do problemu od strony ogólnej, jak i szczególnej (omawiając po kolei wszystkie punkt, które Nowak przedstawia na poparcie swoich tez).


O.K., Jan Lewandowski, Grzegorz Żebrowski, październik 2013

 

Przypisy:



[2]http://www.opracowanie.eu/havis.htm Artykuł oryginalnie został napisany przez Dona Havisa w magazynie wojujących ateistów Secular Nation (kwiecień -czerwiec 2001). Oryginał dostępny jest również tutaj: http://sfatheists.blogspot.com/2003/07/inquiry-into-mental-health-of-jesus.html  Nowak natomiast zamieszcza "tłumaczenie z tłumaczenia" na niemiecki, dostępne: http://www.ibka.org/artikel/ag03/jesus.html

 

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości

Komentarze są zablokowane