Jan Lewandowski

Czy „naukowa” krytyka Ewangelii jest zasadna?

dodane: 2017-02-10
Istnieje wśród „racjonalistów” pogląd, że „naukowa” krytyka Ewangelii jest zasadna. Sprawdzimy ten pogląd.

       Istnieje wśród „racjonalistów” pogląd, że „naukowa” krytyka Ewangelii jest zasadna. Pogląd ten jest jednak co najmniej dziwny. Znamy wiele różnych poglądów naukowych na temat Ewangelii i wczesnego chrześcijaństwa, problem jednak w tym, że są one niemal wszystkie sprzeczne względem siebie. Kto tu ma więc rację a kto się myli i jak to ustalić? To kwestionuje wiarygodność tych wszystkich opinii i przenosi ich status wyłącznie do obszaru hipotez. Przypuszczenia nie są w stanie nic wykazać ani obalić. Jednocześnie mamy jeden bezpośredni przekaz wynikający z Ewangelii i jest on jasny. Każdy konkurencyjny względem niego scenariusz historii Jezusa musi być już traktowany jako wytwór wyobraźni, oparty jedynie na alternatywnej wierze w jakiś inny porządek wydarzeń. Wiara ta jest wyłącznie wytworem fantazji ludzi, którzy nawet nie żyli w czasach o jakich piszą i tym samym nie znając do końca reguł myślenia tamtej epoki skazują swe wnioski na bycie z góry podejrzanymi.

         Podwaliny pod współczesną naukową krytykę Ewangelii położył niejaki Rudolf Bultmann, teolog niemiecki. Krytyka ta została nazwana Formgeschichte i wyznaczyła ramy dla sceptycyzmu w kręgach naukowych, które kwestionowały wiarygodność opisów ewangelicznych. Opisy ewangeliczne miały być w pojęciu tej krytyki jedynie wyrazem wiary wczesnego Kościoła, a nie naocznym opisem wydarzeń. Założenia tej krytyki zostały jednak wielokrotnie podważone, pominąwszy już to, że założenia te również trzeba przyjąć jedynie na wiarę. Dostrzeżono na przykład, że założenie, iż formy krótsze tekstu z czasem podlegają wydłużeniu, jest bezpodstawne, gdyż można znaleźć przypadki przeczące temu założeniu w tekstach starożytnych. Również ekstrapolowanie zasad dotyczących tradycji ustnej na tradycję pisemną (i na odwrót) okazało się bezpodstawne, gdyż obie te tradycje rządzą się zupełnie odmiennymi zasadami.

         W 1980 roku niejaki W. Schmithals wystąpił z gruntowną krytyką Formgeschichte. Zaatakował on tę koncepcję z trzech stron: od strony formalnej, socjologicznej i historii przekazu. Zauważył on, że nie ma żadnych dowodów na istnienie cegiełek zwanych mikroformami, które potem ktoś rzekomo miałby skomponować w całe Ewangelie w procesie redakcji. Wręcz przeciwnie, obserwując narrację Ewangelii można dostrzec jednolitą ciągłość opisu i poszczególne perykopy same w sobie zakładają istnienie innych jednostek tekstu. Po rozerwaniu perykop ewangelicznych nie widać żeby były one samodzielnymi jednostkami tekstu. Wygląda na to, że Ewangelie zostały napisane jednym ciągiem i nie są skomponowane z mniejszych fragmentów. Schmithals ponadto wskazał na fakt, że nie da się udowodnić żeby każda perykopa ewangeliczna miała swoje oddzielne miejsce powstania (Sitz im Leben) i że wcześniej istniała jako tradycja ustna (główne założenie Formgeschichte). To również są tylko nieudowodnione hipotezy. Poza ewangeliczną historią o ustanowieniu Eucharystii (Mk 14,22-24) nie da się udowodnić jakiegokolwiek Sitz im Leben dla dowolnej innej perykopy ewangelicznej, w tym założenia, że pochodzenie tych tekstów było liturgiczną odpowiedzią na potrzeby poszczególnych gmin chrześcijańskich. Tak więc są to jedynie kolejne nieudowodnione hipotezy krytyków Ewangelii.

         Inne założenia przedstawicieli szkoły krytycznej nie są wcale lepiej uzasadnione. Na przykład założenie, że im więcej poświadczeń danej perykopy znajduje się w poszczególnych Ewangeliach, to tym bardziej jest ona autentyczna, nie jest zasadne, ponieważ choćby wiele przypowieści Jezusa znajduje się wyłącznie w Ewangelii Łukasza a mimo to nikt nie uważa ich za mniej autentyczne. Tak samo spostrzeżenie odnośnie do wypowiedzi Jezusa mających koloryt wyraźnie palestyński nie dowodzi samo w sobie, że nie wypowiadał On tych zdań. Krytycy ze szkoły form sądzą też, że bardziej autentyczne są te zdania Jezusa, które nie zdradzają podobieństwa do nauki rabinicznej lub nauk wczesnego chrześcijaństwa powielkanocnego. Problem w tym, że oba te założenia są również bezpodstawne. Powielkanocny charakter wypowiedzi Jezusa nie neguje w żadnym wypadku tego, że On sam te zdania wypowiadał. Tak samo podobieństwo jakiejś nauki Jezusa do nauki rabinicznej nie zmniejsza autentyczności tych wypowiedzi gdyż Chrystus jak najbardziej mógł nawiązywać do tradycji judaizmu. Nie ma tu żadnych przeszkód.

         Tak więc założenia krytyków Ewangelii muszą być przyjęte na wiarę i jest to jedynie alternatywna wiara w inny porządek wydarzeń niż ten, który opisują Ewangelie. „Racjonaliści” oczywiście powiedzą, że ich wiara jest tu „lepsza” gdyż nie zakłada nadprzyrodzonego charakteru wydarzeń. Problem jednak w tym, że aby tak było, to wpierw ktoś musiałby udowodnić zasadność naturalizmu ontologicznego. Tego jednak nie da się zrobić gdyż naturalizm jest jedynie metafizycznym konceptem filozoficznym, który możemy przyjąć również jedynie na wiarę.

         Jan Lewandowski, luty 2017

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości

Komentarze są zablokowane