Włodzimierz Bednarski

Dawna afera kobieca i inne grzeszki głosicieli Towarzystwa Strażnica

dodane: 2013-11-29
Towarzystwo Strażnica w swoich początkach miało u siebie problemy z kobietami. Jedną z nich była żona prezesa C. T. Russella. W jej ślad poszły inne kobiety. Poznajmy dawne wspomnienia tej organizacji o tych faktach.

Dawna afera kobieca i inne grzeszki głosicieli Towarzystwa Strażnica

 

         W artykule tym nie będziemy omawiać dawnych faktów, które wspominają ludzie, którzy nie mają związku z Towarzystwem Strażnica, ale opiszemy to, co ono samo napisało o dawnych ‘grzeszkach’ swoich wyznawców z lat 1879-1918. Posłużymy się tu książką pt. „Światło”, wydaną w 1930 roku, będącą komentarzem do Apokalipsy św. Jana. Podręcznik ten, wymieniając kościoły azjatyckie z Ap 2-3 podaje, że grzechy opisane w tym fragmencie Biblii dotyczą wyznawców Towarzystwa Strażnica od momentu zaistnienia czasopisma Strażnica (1879 r.) do czasu oczyszczenia jego ludu z grzechów przez Jehowę w roku 1918 (patrz t. 1, s. 16-17, 24, 35). Warto porównać poniższe wypowiedzi z tego starego komentarza, z obecnymi, z książki pt. „Wspaniały finał Objawienia bliski!” (1993).

 

         Organizacja ta zawsze miała wysokie mniemanie o sobie, a jednak, jak zobaczymy, jej wyznawcy zostali obarczeni wieloma grzechami, łącznie z tym, który można nazwać „rządami kobiet”. Oto jak ona sama charakteryzuje siebie:

 

         „W latach po swem założeniu Towarzystwo Biblijne i Broszur Strażnica było twierdzą czyli zamkiem obronnym, do którego ci, co miłują sprawiedliwość, mogą uciekać z obłudnych systemów religijnych świata. W owym czasie było ono jedyną organizacją na ziemi, która pilnie wywyższała Boskie Słowo prawdy” („Światło” 1930 t. 1, s. 24).

 

         Pomimo tego dodano też takie oto słowa:

 

         „W tej organizacji znajdowali się wierni, mniej wierni i zdrajcy” (jw. s. 24).

 

Afera kobieca

 

         Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że w początkowym okresie istnienia Towarzystwa Strażnica kobiety jakby chciały zawładnąć tą organizacją. Jeszcze w roku 1930, gdy wydano cytowaną książkę, wciąż były kłopoty z niewiastami w zborach. Wcześniej, jak zobaczymy, „niewiasty organizowały zbory i układały kazania, odczyty, dla starszych i polecały im, co mają mówić”, a dotyczyło to nie tylko żony prezesa C. T. Russella (zm. 1916) i jej przyjaciółek, które łączono z Jezabel z Ap 2:20.

         Przypomnijmy tylko, kim była w Towarzystwie Strażnica Maraia Russell, żona C. T. Russella:

 

„Pani Russell była członkiem zarządu Towarzystwa Strażnica i przez kilka lat pełniła funkcję sekretarza-skarbnika” (Dzieje Świadków Jehowy w czasach nowożytnych. Stany Zjednoczone Ameryki. Na podstawie Rocznika Świadków Jehowy na rok 1975 s. 21).

 

Pisywała też regularnie artykuły dla Strażnicy Syjońskiej, a przez jakiś czas była nawet współwydawcą tego czasopisma” (Dzieje Świadków Jehowy w czasach nowożytnych. Stany Zjednoczone Ameryki. Na podstawie Rocznika Świadków Jehowy na rok 1975 s. 21).

 

„Dlatego Maria Russell była współredaktoremStrażnicy i regularnie pisała do niej artykuły” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 645).

 

Oto opis wspomnianych faktów:

 

         „W owym okresie czasu rozwinął się jednak stan, który nie znalazł uznania Pana; zaznaczył się wtedy wpływ niewiast, a mianowicie u starszych i przywódców kościoła, który działał w tym kierunku, aby mężów i braci powstrzymać od prawdziwej służby Bożej i zrobić ustępstwa organizacji szatana” („Światło” 1930 t. 1, s. 29);

 

         „Było to szczególnie w owym czasie, że niewiasty starały się przypisać sobie ważne znaczenie i wywierać wpływ, do czego zachęcone zostały przez niektórych starszych. Wśród pierwotnych założycieli Towarzystwa Biblijnego i Broszur ‘Strażnica’ była jedna niewiasta, żona prezydenta Towarzystwa, która obstawała przy tem, aby współdziałać w wydawaniu ‘Strażnicy’, a kiedy jej tego odmówiono, skłoniła ona inne niewiasty do zajęcia niewłaściwego stanowiska względem pracy Pańskiej. Wyrażenie Pisma Św.: ‘niewiasta Jezabela, która się mieni być prorokinią’ niezawodnie odnosi się do pewnego niewieściego wpływu w kościele, który wywierany był na jego przywódców lub wybitnych mężów” („Światło” 1930 t. 1, s. 29-30);

 

         „Były jednak i jeszcze obecnie są inne niewiasty, chcące wykonywać prace, do których nie są upoważnione” (jw. s. 30);

 

         „Jest to wielu dobrze znany fakt, że przed przyjściem Pana do swej świątyni niektóre niewiasty w zborach wywierały wielki wpływ na mężczyzn, którzy byli przywódcami, t. j. starszymi, i skłoniły ich do tego, aby weszli w kompromis z organizacją szatańską i odmówili lub się wzbraniali zająć otwarte i niedwuznaczne stanowisko po stronie Pana i spraw jego Królestwa na ziemi. Z drugiej strony niewiasty przez swój przewrotny wpływ doprowadziły przywódców i starszych do tego, że przestali ‘trzymać się głowy Chrystusa’, stali się nadętymi i sprzeciwiali się zarządzeniom Bożym. Opanowani oni zostali przez namiętność, lub obcy Słowu Bożemu wpływ. Wpływ ten do dzisiejszego dnia stara się szkodzić pracy Pańskiej” (jw. s. 30-31);

 

         „W owym czasie stało się, że niewiasty organizowały zbory i układały kazania, odczyty, dla starszych i polecały im, co mają mówić. Żądne zaszczytów niewiasty w zborze wpływały na swych mężów, lub niektórych braci, by wykonywały ich (tych niewiast) życzenia co do organizacji, lub postępowania zboru. Niewiasty w zborach pochlebiały starszym, by na nich wpłynąć. Czy to się stało świadomie i celowo czy nie, nie robi różnicy. Pokazuje to jednak dążenie szatana, ażeby rozbić organizację Pańską (…) Niewiasty w zborach wpływały na swych mężów i innych mężczyzn, by co do pracy Pańskiej wchodzili w kompromisy, ażeby przez to zadośćuczynić jakiemukolwiek samolubnemu życzeniu, lub ambitnemu dążeniu” („Światło” 1930 t. 1, s. 31);

 

         „Pomazańcy widzą dziś, że niejeden wskutek niewieściego wpływu wszelkiego rodzaju oderwany został od Pana i jego służby i że ci, którzy chodzili tą przewrotną drogą, już nie wykonują żadnej służby…” (jw. s. 32);

 

         „I oto stwierdzić można, że to szczególnie byli wpływowi mężczyźni, którzy wchodzili w kompromisy z organizacją szatańską, i że wobec tego oni byli tymi, którzy, jak proroctwo mówi, uprawiali ‘wszeteczeństwo’. Możnaby tu postawić pytanie: W jaki sposób niewiasty, szczególnie niewiasty w zborze, wystawione są na pokusę djabła? Odpowiedź jest ta, że one w szczególny sposób używane były do  wywierania swego przewrotnego wpływu, by zwieść sługi zborowe i przez to skłonić przywódców, ażeby się dopuścili niedozwolonych stosunków z organizacją diabelską i z nią wchodzili w kompromisy, by utrzymać siebie samych przy życiu. Niewiasta, wpływająca na swego męża, by służył jakiejkolwiek części organizacji diabelskiej, ażeby mogła mieć przyjemne, wygodne mieszkanie, lub inne podobne rzeczy, wpływa na swego męża w fałszywy sposób” (jw. s. 33).

 

         Po takich problemach z niewiastami w zborach Towarzystwa Strażnica (często żonami starszych), aż dziwne jest to, że organizacja ta tak mocno krytykuje celibat księży obecny w katolicyzmie.

         Po tych wydarzeniach, kobiety w organizacji Świadków Jehowy przez wiele lat nie były dopuszczane do niektórych funkcji i zadań. Przykładowo dopiero w roku 1959 pozwolono im ‘szkolić się teokratycznie’:

 

         „Czy pamiętasz początki Szkoły Teokratycznej w zborze ludu Jehowy? (...) W latach 1945 i 1946 pojawiły się pierwsze podręczniki. Potem przez jakiś czas nie dokonywano zmian poza dopuszczeniem do udziału w szkole sióstr w roku 1959” (Nasza Służba Królestwa Nr 2, 1979 s. 4).

 

         Wydaje się, że i dziś Towarzystwo Strażnica ma pewne problemy z niektórymi kobietami, o czym wspomina w swych publikacjach:

 

„Czy Szatan próbuje skalać nowożytny zbór chrześcijański poglądami jakiegoś Balaama lub jakiejś Jezabel? To nie ulega wątpliwości; dlatego co roku wyklucza się prawie 40 000 osób po większej części za niemoralność. Istna tragedia! Zarówno mężczyźni podobni do Balaama, jak i kobiety przypominające Jezabel buntują się przeciw starszym i usiłują skazić zbór. Przeciwstawiajmy się takim nieczystym wpływom ze wszystkich sił!” (Strażnica Nr 7, 1989 s. 13).

 

„W naszych czasach niektóre równie krnąbrne kobiety popchnęły swych mężów do odstępstwa, a nawet pozywały wiernych sług Jehowy przed sądy” (Wspaniały finał Objawienia bliski! 1993 s. 49).

 

Inne grzeszki głosicieli

 

         Afera kobieca, to nie jedyny problem Towarzystwa Strażnica w jego początkowych latach. Poniżej przedstawiamy różne objawy kryzysu w tej organizacji, do których należała np. wierność zmarłemu prezesowi C. T. Russellowi i uważanie, że „Pan ustanowił jednego człowieka mądrym i roztropnym sługą i chociaż tenże opuścił ziemię, to jednak w dalszym ciągu wykonywa pracę Bożą na ziemi i postanowiony jest nad kościołem Pańskim”. Oto najistotniejsze fragmenty:

 

         „Odpowiedzialny za kierownictwo prezydent Towarzystwa wypróbował tych rzekomych apostołów prawdy i znalazł ich niewiernymi” („Światło” 1930 t. 1, s. 18);

 

         „Niektórzy z nich nastawili swoje serce na to, że w roku 1914 pójdą do nieba, a kiedy ich oczekiwanie się nie spełniło, byli rozczarowani. Doświadczenie było za wielkie dla nich. Przed tym czasem czynni oni byli w zborach pod kierownictwem Towarzystwa Biblijnego i Broszur ‘Strażnica’ i zgodni byli z tem Towarzystwem; gdy jednak minął rok 1914, wtedy gorliwość wielu z tych przywódców prędko ostygła. Kiedy potem umarł prezydent Towarzystwa i wydawca ‘Strażnicy’, wtedy jeszcze inni przestali zgadzać się z Towarzystwem i ‘opuścili swoją pierwszą miłość’ (...) Nie mieli oni już miłości dla organizacji Bożej, a starali się w swojem samolubstwie rozbić Towarzystwo i pociągać za sobą naśladowców. Ponieważ lubili poważanie i pragnęli piastować przyjemny urząd, lecz ani jednego, ani drugiego otrzymać nie mogli, przeto prędko ubywało im gorliwości. Przed rokiem 1914 oświadczyli, że przez głoszenie ewangelii wypełniają polecenie Jezusa z Mateusza 24:14, lecz po roku 1916 nie mieli już do tego żadnej gorliwości i żadnego zainteresowania” (jw. s. 18-19);

 

         „Gdy w latach 1917 i 1918 przyszło doświadczenie na kościół Boży, wtedy wielu z tych odpadło” (jw. s. 20);

 

         „Określenie ‘Nikolaici’ odnosi się do władców czyli panujących, do tych, którzy panują nad ludem Bożym i go używają do samolubnych celów. Tem zarówno jest objęte duchowieństwo w kościołach nominalnych, jakoteż i starsi w zborach Pańskich, którzy kroczą podobną drogą” (jw. 20);

 

         „bez wątpienia są to tacy, którzy podawają się za chrześcijan, jednocześnie jednak źle mówią o organizacji Bożej oraz o sposobie prowadzenia pracy, i którzy starają się szkodzić tym, co są wiernymi i wysilają się pełnić pracę Bożą” (jw. s. 22);

 

         „Nie wszyscy, którzy stanowili Towarzystwo, byli wiernymi…” (jw. s. 25);

 

         „Duchowni systemów kościelnych składają ofiary swoim bożkom organizacyj kościelnych i nauczają za zapłatę jak Balaam, kładą swoim parafjanom pod nogi kamień obrażenia i nakłaniają ich do niedozwolonych stosunków z organizacją djabelską. Akurat te same stosunki istniały do pewnego stopnia w okresie pracy Eljaszowej wśród członków Towarzystwa. Niektórzy pośród Towarzystwa chcieli delikatnie obchodzić się z duchowieństwem, a nawet je usprawiedliwić i czynili duchowieństwu i innym członkom organizacji djabelskiej ustępstwa, przez co przyczynili się do upadku innych, twierdząc, że duchowieństwo wykonywa dobrą pracę, wobec czego należałoby się z niem obchodzić delikatnie. Niektórzy z poważanych członków Towarzystwa starali się przypodobać ludziom, szczególnie wpływowym jednostkom w zborze, a to jest niczem innem, jak używaniem Słowa Bożego za zapłatę, taksamo jak to czynił Balaam. ‘Balak’ znaczy ‘pochlebca’ lub ‘lizun’ i przedstawia takich, którzy wolą lizać ręce wpływowych ludzi, aniżeli być wiernymi i szczerymi względem Pana. Robią oni wszelkiego rodzaju ustępstwa…” (jw. s. 26);

 

         „W końcu pracy Eljaszowej kościoła niejedni zostali wyłączeni, stali się przeciwnikami organizacji Bożej na ziemi i przyłączyli się do klasy ‘złego sługi’…” (jw. s. 27);

 

         „W owym czasie wielu usłyszało prawdę, radowało się przez pewien czas i śpiewało o swojej radości Panu. Potem jednak gorliwość pewnej liczby tych, którzy byli w prawdzie, ostygła wskutek ich żądzy dobrobytu i wygodnego życia, ręce ich osłabły i języki ich zamilkły” (jw. s. 35);

 

         „W powyższym okresie czasu wielu twierdziło, że wierzą w prawdę i przyjęli ją jako ‘najlepszą religję, która istnieje’. Miłowali oni szczególnie towarzyskość, jaką znaleźli wśród ‘ludu prawdy’. Przychodzili na zebrania i zjazdy, zachowywali się pobożnie i z namaszczeniem; utrzymywali, że wyrabiają przyjemny i ładny charakter; życzyli sobie, aby ich widziano na ważnych zebraniach, chętnie zapraszali do siebie na obiad najwięcej ulubionych mówców, lubili przy publicznych odczytach zajmować miejsca, gdzie ich łatwo widziano, rozdawali trochę ulotek, przyczyniali się trochę do wydatków; wystawiali na widok swój dobrobyt, który ich, jak mniemano, wywyższał nad ‘pospolitą trzodę’, i chętnie byli trabantami poważnych starszych i przywódców. Jeżeli miała być wykonana jakaś służba, przyczem nie dało się pominąć, aby nie być widzianymi w dobrym świetle, wtedy oni gorliwie szukali takiej służby. Gdy natomiast trzeba było znosić mozoły walki, natenczas nie można było ich znaleźć. Nie byli oni gotowi otwarcie głosić prawdy co do organizacji szatańskiej, gdyż obawiali się, że mogliby innych obrażać i sami się ośmieszać. Królestwo nie było dla nich rzeczywistą kwestją życiową. Nikt, kto te fakty zna, w najmniejszej mierze nie może wątpić o tem, że stan taki istniał w kościele w ciągu minionych pięćdziesięciu lat” (jw. s. 35-36);

 

         „Podczas gdy opisani jako członkowie zboru filadelfskiego wierni starali się wykonywać służbę Bożą, drudzy, którzy się podawali za poświęconych Panu, przyłączyli się do wroga, by sprowadzić na swych braci cierpienia, bóle cielesne, niesprawiedliwość, a nawet uwięzienie” (jw. s. 41);

 

         „Wielu nawet, którzy opuścili kościoły i przyszli do znajomości prawdy, tak bardzo zostali zaślepieni, że nie mogą poznać, iż szatan ma organizację. Wyśmiewali się oni ze wszystkiego, co powiedziane zostało o organizacji szatańskiej, zwalczali pracę Pańską, odwrócili się i powrócili do świata” (jw. s. 41-42);

 

         „W tym samym czasie byli inni w kościele, przedstawieni jako starcy, którym się śniły sny, ponieważ byli bez energji i nieczynni i nie okazali żadnej gorliwości dla Pana. Śniły im się dobre i przyjemne czasy, jakie spodziewali się mieć w niebie, i żywili się duchowym pokarmem, otrzymanym już przed laty. W przeciwieństwie do gorliwych sług Pańskich nie otrzymali oni lepszego wyrozumienia prawdy od czasu otwarcia świątyni (…). Ci marzyciele twierdzili, że czynią pewną pracę, lecz nie wykonywali jej w zarządzony przez Boga sposób. Nigdy oni nie ujrzeli ani nie cenili wyraźnej różnicy między organizacją szatańską a organizacją Bożą i dlatego wzbraniali się mówić coś o organizacji szatańskiej; omieszkali oni być gorliwymi świadkami Pańskimi. Praca ich polegała na rozmyślaniu, uczęszczaniu do zboru na badania i ciągłem zastanawianiu się nad rzeczami, które Pan już przed laty dał kościołowi; dalej – jak oni to nazywają – na rozwijaniu darów Bożych i owoców ducha oraz dobrego charakteru” (jw. s. 45);

 

         „Jest to dobrze znany fakt, że od czasu przyjścia Pana do swojej świątyni w roku 1918 wielu z kościoła Bożego, którzy brali udział w zjazdach i zebraniach, nie byli czynnymi. Wielu z nich mówiło mniej więcej co następuje: ‘Wszystko światło co do Słowa Bożego przyszło przed rokiem 1917; mamy tę prawdę i chcemy się dalej nią karmić i nad nią rozmyślać; Pan ustanowił jednego człowieka mądrym i roztropnym sługą i chociaż tenże opuścił ziemię, to jednak w dalszym ciągu wykonywa pracę Bożą na ziemi i postanowiony jest nad kościołem Pańskim, a ponieważ jesteśmy uprzywilejowanymi przez Boga i mamy prawdę, przeto cieszymy się większemi bogactwami, rozmyślając nad owemi rzeczami, które on napisał przed rokiem 1916, i karmimy się niemi; wyrobiliśmy przyjemny i ładny charakter; przeszłość nasza pokazuje, że ujmowaliśmy się gorliwie za Panem, wobec czego polegamy na skarbach, któreśmy przez to zdobyli; niczego nie potrzebujemy, gdyż odpoczywamy na laurach i czekamy, aż będziemy zabrani do nieba. Niema powodu, dla którego mielibyśmy ściągnąć na siebie hańbę, chodząc od domu do domu i opowiadając ludziom o organizacji szatańskiej i organizacji Bożej. Jesteśmy bowiem lepszymi od tych drugich, niech oni wykonywają tę pracę’. (…) Powyższe trafnie opisuje stan, który istniał w kościele Pańskim szczególnie po roku 1917, a w jaskrawszej jeszcze formie od roku 1918 i w następnych latach” (jw. s. 46-47);

 

         „Oziębli, którzy twierdzą, ze wszystką prawdę otrzymali przed rokiem 1917, omieszkują widzieć owe dwie organizacje, mianowicie organizację szatańską po jednej, a organizację Jehowy po drugiej stronie. Uważali oni za stosowne oględnie mówić o duchowieństwie i o innych częściach składowych organizacji djabelskiej. Szczególnie unikają oni mówić coś na uciemiężający wielki kapitał, na militaryzm oraz na inne części djabelskiej organizacji, uciemiężającej  lud. Wolą chodzić drogą, po której napotykają mniejszy opór, aby nie ściągnąć na siebie hańby, a raczej zdobyć uznanie ludzi świata” (jw. s. 49).

 

         Na koniec dodajmy, że dzisiejsze problemy Towarzystwa Strażnica ze swymi głosicielami opisaliśmy w rozdziale ‘Moralność Świadków Jehowy’ w książce pt. „W obronie wiary”. Natomiast nauki omawianej publikacji przedstawiliśmy w artykule pt. „Światło” Rutherforda (patrz www.piotrandryszczak.pl).

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości

Komentarze są zablokowane