Włodzimierz Bednarski

Jak Towarzystwo Strażnica zbierało i jak obecnie egzekwuje pieniądze od swych głosicieli? (cz. 1)

dodane: 2015-07-16
Towarzystwo Strażnica nie stosuje tacy podczas zebrań, ale ma inne swe formy zbierania pieniędzy od swych głosicieli. Nasz artykuł opisuje te sposoby. Dziś część pierwsza naszego artykułu opartego o źródła Świadków Jehowy.

Jak Towarzystwo Strażnica zbierało i jak obecnie egzekwuje pieniądze od swych głosicieli? (cz. 1)

 

         Towarzystwo Strażnica ma pretensje, że na spotkaniach wielu wyznań chrześcijańskich przeprowadza się „zbiórki pieniędzy”, czy tak zwaną „tacę”.

         Preferuje ono tak zwane „skrzynki” na „dobrowolne datki”. Świadkowie Jehowy nie zdają sobie jednak sprawy z tego, że owe skrzynki to dość nowy zwyczaj u nich, sięgający zaledwie połowy lat 40. XX wieku. Mało tego, takie „skrzynki”, zwane w chrześcijaństwie „skarbonkami”, od setek lat funkcjonują w wielu kościołach. Zwyczaj ten, jak widać, Towarzystwo Strażnica zaczerpnęło od wyznań, które zalicza do Babilonu Wielkiego!

 

         Krytyka „tacy”

 

         Świadkowie Jehowy krytykują wszelkie formy zbierania pieniędzy w kościołach chrześcijańskich:

 

„Angelina, która zawsze była religijna, mówi: »W moim kościele w trakcie każdego nabożeństwa trzykrotnie zbierano na tacę i oczekiwano, że za każdym razem coś wrzucimy. Bez przerwy nagabywano o pieniądze. Pomyślałam sobie: ‚Ci ludzie nie mają ducha Bożego’«” (Strażnica 01.07 2013 s. 4).

 

„Przy okazji jego kościoły wzbogacają się z datków zbieranych na tacę podczas nabożeństw” (Strażnica Rok CIX [1988] Nr 2 s. 18).

 

„Miejsca zgromadzeń tej szczęśliwej grupy ludzi są dla ciebie otwarte i możesz tam wstępować bez żadnych opłat; nie musisz się też kłopotać o to, że ktoś zażąda od ciebie składek albo że będą tam zbierać na tacę” (Strażnica Rok XCVI [1975] Nr 23 s. 16-17).

 

Na tacę często zbierano trzy razy w ciągu jednego nabożeństwa, toteż wiele osób wychodziło bez grosza przy duszy. W innych kościołach było tak samo – zbiórki pieniędzy i spotkania towarzyskie” (Przebudźcie się! Nr 6, 1996 s. 11).

 

„Mimo to Świadkowie Jehowy nie zbierają na tacę podczas swoich zgromadzeń, jak się to robi w religiach chrześcijaństwa. W Salach Królestwa i tam, gdzie się odbywają większe zgromadzenia, można wrzucać datki do wywieszonych albo wystawionych skrzynek” (Nasza Służba Królestwa Nr 12, 1982 s. 7).

 

         Dziesięciny i zbieranie na tacę są według Świadków Jehowy babilońskimi zwyczajami:

 

„Warto też zwrócić uwagę na uwolnienie od organizacji związanych z Babilonem Wielkim, od jarzma finansowego nakładanego przez Babilon z tytułu dziesięcin, zbierania na tacę” (Nasza Służba Królestwa Nr 10, 1981 s. 2).

 

         W artykule naszym opiszemy różne formy zbierania pieniędzy (i kosztowności), jakie stosowało Towarzystwo Strażnica kiedyś i dziś. Każdy sam wyrobi sobie zdanie o tym, czy zwyczaje Świadków Jehowy były i są tak właściwe i zarazem biblijne, jak im się wydaje.

         Oto rozdziały z których składa się nasz artykuł:

 

         Czasy C. T. Russella

         Czasy J. F. Rutherforda

         Czasy N. H. Knorra

         Czasy F. W. Franza i dzisiejsze

 

         Ostatni z wymienionych rozdziałów przedstawimy w drugiej części tego artykułu.

 

Czasy C. T. Russella

 

         C. T. Russell (1852-1916), prezes Towarzystwa Strażnica i wydawca czasopisma Strażnica od roku 1879, zastrzegał się, że nie potrzebuje niczyich pieniędzy na swoją działalność:

 

„»Wstęp wolny. Żadnych zbiórek pieniędzy« Już w drugim numerze Strażnicy, z sierpnia 1879 roku, brat Russell oznajmił: »Wierzymy, iż ‚Strażnica Syjońska’ cieszy się poparciem JEHOWY i dlatego nigdy nie będzie prosić ani błagać ludzi o protekcję. Kiedy Ten, który mówi: ‚Moje jest wszystko złoto i srebro gór’, przestanie dostarczać koniecznych funduszów, zrozumiemy, że nadeszła pora na wstrzymanie wydawania tego pisma«. (...) Już w roku 1894, kiedy Towarzystwo Strażnica zaczęło wysyłać mówców podróżujących, podano do ogólnej wiadomości następujący komunikat: »Od samego początku niech dla każdego będzie rzeczą jasną, że nasze Towarzystwo nie upoważnia nikogo do urządzania zbiórek pieniędzy bądź nagabywania o nie ani niczego takiego nie pochwala«”.(Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 340).

 

         Majątek C. T. Russella w roku 1882 wynosił 300 tysięcy dolarów:

 

         „Gdy miał lat 30 majątek jego wynosił $300.000, lecz gdy umierał nie posiadał żadnych pieniędzy” (Dokonana Tajemnica 1925 s. 65).

 

         Mało tego, po „dobrowolne datki” miał sięgnąć ponoć dopiero, gdy uszczuplą się jego dochody, choć wcześniej zastrzegał się (jak podaliśmy powyżej), że w razie braku od Boga pieniędzy nastąpi „wstrzymanie wydawania tego pisma”:

 

         „Postanowił przeznaczyć cały swój majątek na popieranie dzieła i poświęcić tej sprawie swe życie; zabronił zbierania pieniędzy na zebraniach i postanowił, że po wyczerpaniu własnych funduszy będzie kontynuować działalność, opierając się na dobrowolnych datkach” (Dzieje Świadków Jehowy w czasach nowożytnych. Stany Zjednoczone Ameryki. Na podstawie Rocznika Świadków Jehowy na rok 1975 s. 5).

 

         Jednak z czasem C. T. Russell chętnie zaczął przyjmować pieniądze od innych:

 

         „Pytanie (1914) – Pastor Russell. Drogi Panie: Ja wielce się interesuję pana wielką filantropią i byłbym rad, gdybym i ja mógł mieć mój przywilej, by wziąć w tym udział. Czy może pan użyć i zechce przyjąć załączony czek, by pomóc w tym dziele? Jeżeli tak, to będzie mi przyjemnie, jeżeli pan użyje w sposób, jaki będzie uważał za właściwy.

Odpowiedź – Czek jest na 2700 $ i pytanie jest, czy mam go przyjąć, lub nie. Odpowiadam twierdząco. Mogę powiedzieć, moi drodzy bracia i siostry, że chociaż o pieniądze nigdy nie prosimy, to jednak wszystkie pieniądze używane w tej pracy pochodzą z dobrowolnych ofiar i przeważnie ofiarodawcy nie są ludźmi bogatymi. Wielu, którzy odnieśli z tej nauki błogosławieństwo, poczuwają się i starają, ażeby tego błogosławieństwa udzielić i drugim, więc niektórzy przysyłają pieniądze w ten sposób, inni w inny sposób pomagają, pragnąc, aby to było użyte w jakikolwiek sposób.” (Co kaznodzieja Russell odpowiadał na zadawane jemu liczne pytania 1947 [ang. 1917] s. 22-23).

 

         Mało tego, C. T. Russell zaczął popierać np. sprzedaż tak zwanej „cudownej pszenicy”, z której pieniądze miały być przeznaczone na pracę Towarzystwa Strażnica:

 

         „Samo Towarzystwo nie wysunęło co do tej pszenicy żadnych twierdzeń opartych na własnej praktyce, choć ta odmiana zdążyła już osiągnąć wysoką cenę na rynku krajowym. Brat Russell nie nadał jej nazwy ani nie czerpał z całej tej sprawy żadnej korzyści. Pieniądze od ofiarodawców były datkiem na chrześcijańską pracę misyjną. Gdy postronni zaczęli tę sprzedaż krytykować, powiadomiono wszystkich, którzy wpłacili jakąkolwiek kwotę, że skoro nie są zadowoleni, to mogą swe pieniądze podjąć z powrotem. Zostały one w tym celu złożone w depozycie na jeden rok. Jednak nikt nie zażądał zwrotu. Z krytyką wystąpili więc jedynie ci, którzy o tej sprawie nie byli dobrze poinformowani. Była to po prostu darowizna na rzecz Towarzystwa metodą tak często praktykowaną przez innych, jak np. sprzedaż na wencie parafialnej pieczywa ofiarowanego przez dobrowolnych dawców” (Strażnica Nr 12, 1958 s. 22; ang. Strażnica 15.05 1953 s. 319).

 

         Prócz tego w roku 1892 C. T. Russell wprowadził tak zwane „Dobre Nadzieje”, to znaczy podpisywanie przez członków i sympatyków Towarzystwa Strażnica zobowiązań na dostarczenie w danym roku zadeklarowanej wcześniej kwoty dolarów.

W Strażnicy z 15 stycznia 1892 roku na stronie 1361 (reprint) opublikowano dwa artykuły pt. WHAT THE GOOD HOPES” CAN DO oraz MY GOOD HOPES”. Wyjaśniały one czym są owe „Dobre Nadzieje” i w jaki sposób należy deklarować i przekazywać Towarzystwu Strażnica odpowiednie kwoty pieniędzy.

         Jak wyglądały takie szablony do wypełnienia przedstawiamy poniżej.

 

         Towarzystwo Strażnica, za czasów C. T. Russella, wskazywało też na zupełne oddanie się Bogu, a więc i poprzez pieniądze:

 

„Czyś uczynił ze siebie zupełną ofiarę Bogu i ze wszystkiego co posiadasz: zdolności, pieniądze, czas, wpływ, ażeby to wszystko było użyte wiernie w służbie Bożej i to aż do śmierci?” (Co kaznodzieja Russell odpowiadał na zadawane jemu liczne pytania 1947 [ang. 1917] s. 95; por. ang. Strażnica 15.05 1913 s. 5246 [reprint]).

„Już w roku 1904 brat Russell wykazał, że jeśli ktoś w pełni ofiarował się (dzisiaj powiedzielibyśmy: oddał się) Bogu, to »taki dał Panu wszystko, co posiadał«. Odtąd powinien więc »uważać się za szafarza swego własnego czasu, wpływu i pieniędzy i każdy powinien starać się, by użyć, o ile będzie mógł najlepiej, swych talentów na chwałę Mistrza« (...) (Wykłady Pisma Świętego, „Nowe stworzenie”, ss. 420 i 421)” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 342).

 

         „Wobec tego każdemu nasuwa się pytanie: Ile powinienem oddawać swego czasu, wpływu i swoich pieniędzy Panu? Odpowiadamy, że jeżeli pytanie to postawił ktoś, co się ofiarował zupełnie i stał się Nowem Stworzeniem, na to może być tylko jedna odpowiedź, to jest, że taki nie ma nic do dania, taki dał Panu wszystko, co posiadał. Jeżeli zaś zatrzymał, wtedy nie uczynił zupełnego ofiarowania, i może być pewnym, że nie był zupełnie przyjęty przez Pana” (Nowe Stworzenie 1919 [ang. 1904] s. 420).

 

         C. T. Russell od czasu do czasu sprzedawał też poprzez Strażnicę różne akcesoria religijne i nie dotyczące religii. Oto przykładowe oferty z lat 1891-1892:

 

„Podczas pobytu w Jerozolimie przyszło nam do głowy, że wielu naszych przyjaciół może bardzo chcieć mieć jakąś drobiazg na pamiątkę, zarówno z naszej podróży, jak i ze »Świętego Miasta«. Nie mieliśmy trudności z wybraniem niedrogich, odpowiednich do naszego celu. (...) Ostatecznie zdecydowaliśmy się kupić około 1700 sztuk i przedstawić je Towarzystwu WATCH TOWER TRACT i pozwolić towarzystwu zapłacić taryfy frachtowe i celne, opakowania i opłaty pocztowe i dostarczać je po niskich cenach tym, którzy mogą ich chcieć. W ten sposób wszyscy będą zaspokojeni, niektórzy będą zadowoleni, a sprawa przyniesie korzyści. Artykuły zamówiliśmy w Wyższej Szkole Przemysłowej Barona Rothschildaw Jerozolimie. Są z drzewa oliwnego i opatrzone pieczęcią Jerozolimy. (...)

Pamiątki z Drzewa Oliwnego

Następujące artykuły ofiarowane Funduszowi Traktatowemu Watch Tower, jak wyjaśniono powyżej, są oferowane do sprzedaży czytelnikom Watch Tower, za naszą opłatą pocztową, po następujących cenach [pamiątki cytujemy w oryginale angielskim]:

Olive-wood Pen-holders, each 20 cents

Olive-wood Paper-weights, each 20 cents

Olive-wood Paper-weights, four 50 cents

Olive-wood Napkin Rings, each 15 cents

Olive-wood Napkin Rings, seven 1.00

Olive-wood Egg cups, each, 15 cents

Olive-wood Egg cups, seven, 1.00

Będziemy zbyt zajęci, aby wypełniać zamówienia przed i podczas spotkania Pamiątki; ale zamówienia będą składane i wypełniane w kolejności ich otrzymania. Napisz zamówienie z pełnym adresem oddzielnym od innych zamówień i listu. Gdy zamówiony artykuł zostanie wyprzedany, wyślemy jeden z pozostałych, aż wszystkie znikną” (ang. Strażnica 01.04 1892 s. 1392 [reprint]).

 

„Przejeżdżając przez Londyn zauważyliśmy bardzo piękne kartki z motto, które nadają się do ozdabiania ścian chrześcijańskich domów i sądząc, że ceny są niższe niż w Stanach Zjednoczonych, zakupiliśmy kilka z nich, zamierzając poinformować o tym czytelników Strażnicy i dostarczyć im na zamówienie, jeśli ktoś będzie ich potrzebował. Przedstawiamy niniejszą listę opisową. Ceny zawierają opłatę pocztową” (ang. Strażnica listopad 1891 s. 1339 [reprint]).

 

Następnie wymieniono 11 kart (w dwóch formatach) i ceny za nie, od 10 do 25 centów za sztukę (w tym świąteczne).

 

Czasy J. F. Rutherforda

 

         Kolejny prezes J. F. Rutherford (1869-1942) preferował nadal w sprawach finansowych tak zwane „Dobre Nadzieje”, to znaczy podpisywanie przez kolporterów Towarzystwa Strażnica zobowiązań na dostarczenie w danym roku zadeklarowanej wcześniej kwoty dolarów.

 

         Oto przykładowe oświadczenie dotyczące „Dobrych Nadziei” na służbowy rok 1925-1926:

 

„Dobre Nadzieje na rok 1925 [ang. Good Hopes For 1925-26]

Uprasza się pisać krótko i nie poruszać nic więcej jak tylko co następuje «Przy łasce Pańskiej spodziewam się, że będę mógł dać na jego pracę w szerzeniu Ewangelii w ciągu następnego roku kwotę $ . ......... .

Odeślę ją w takich ilościach i w takim czasie, jak będzie mi dogodnie, zależnie od błogosławieństwa Pańskiego. (Podpis) .................. «

Uprasza się zaadresować jak następuje: Watch Tower Bible and Tract Society, Polish Departament, 18 Concord St., Brooklyn, N. Y.” (Strażnica 01.06 1925 s. 176; [ang. 01.05 1925 s. 143]).

 

         A oto oświadczenie z roku 1939:

 

         „To zawiadomienie nie jest zbieraniem pieniędzy, lecz tylko przypomnieniem wszystkim pragnącym popierać królestwo Jehowy o potrzebnych środkach na uczestniczenie w pracy i by je zdobywali sposobem odkładania nieco pieniędzy każdego tygodnia według zlewanego na nich błogosławieństwa i udzielanej im możliwości przez Jehowę. (...) Dlatego podaje się myśl, aby po otrzymaniu tego wydania Strażnicy natychmiast napisać i przysłać jedną kartkę do Towarzystwa, a drugą zatrzymać przy sobie jako pamiętnik uczynionej obietnicy. Nie pisać nic więcej poza następującym:

W ciągu następnego roku spodziewam się z łaski Jehowy ofiarować $....... na głoszenie jego królestwa. Nadmienioną ofiarę przyśle w czasach dogodnych i zależnie od błogosławieństwa Jehowy.

Podpis........

Adresować do

Watch Tower Bible & Tract Society

Treasurer’s Office

124 Colombia Heights

Brooklyn, New York” (Strażnica 01.06 1939 s. 173 [ang. 01.05 1939 s. 142]).

 

         Ta forma wpłaty pieniędzy na rzecz Towarzystwa Strażnica istniała do końca życia J. F. Rutherforda (zm. 1942), a nawet jeszcze wiele lat po jego śmierci.

         Prócz tego, w czasach tego prezesa, głosiciele tej organizacji a nawet niektóre biura krajowe organizowały inny przypływ gotówki dla swej organizacji poprzez działalność handlową, którą ostatecznie zarzucono około roku 1947, za prezesury N. H. Knorra (od 1942):

 

„Dość podobny problem wyłonił się w latach trzydziestych w USA. Szereg zborów wydawało co miesiąc własne instrukcje do służby, zawierające wskazówki z Biuletynu Towarzystwa, jak również doświadczenia oraz miejscowy plan działalności. W jednej z takich publikacji, wychodzącej w Baltimore w stanie Maryland, gorąco popierano działalność kaznodziejską, ale propagowano także różne przedsięwzięcia handlowe. Początkowo brat Rutherford udzielał niektórym z nich cichego poparcia. Kiedy jednak uświadomiono sobie, do czego mogłoby doprowadzić zaangażowanie się w tego rodzaju interesy, napisano w Strażnicy, że Towarzystwo ich nie popiera. Stanowiło to poważną próbę dla Antona Koerbera, który w ten właśnie sposób zamierzał pomagać braciom pod względem finansowym. Jednakże po jakimś czasie znowu w pełni spożytkowywał swe siły w dziele głoszenia prowadzonym przez Świadków Jehowy.

Podobne kłopoty pojawiły się także w Australii w roku 1938 i narastały w czasie zakazu nałożonego na działalność Towarzystwa (od stycznia 1941 do czerwca 1943 roku). Tamtejsze Biuro Oddziału bezpośrednio zaangażowało się w najrozmaitsze przedsięwzięcia zarobkowe, żeby zaspokoić – jak się wówczas wydawało – istotne potrzeby. Był to jednak poważny błąd. Biuro posiadało między innymi tartaki, ponad 20 »farm Królestwa«, przedsiębiorstwo inżynieryjne oraz piekarnię. Dwie drukarnie komercyjne ukradkiem wydawały w czasie zakazu publikacje Towarzystwa. Ale pewne interesy prowadzone pod pretekstem finansowania i wspierania w tym okresie pionierów wiązały się z pogwałceniem chrześcijańskiej neutralności. Niektórzy mieli ogromne wyrzuty sumienia. Chociaż większość została w organizacji, dzieło głoszenia o Królestwie przeżywało ogólny zastój. Co wstrzymywało dopływ błogosławieństw Bożych?

Kiedy w czerwcu 1943 roku zniesiono zakaz, bracia z Biura Oddziału zrozumieli, że należy zrezygnować z tych przedsięwzięć na korzyść najważniejszej pracy – świadczenia o Królestwie. Zajęło im to trzy lata, w ciągu których rodzinę Betel zredukowano do normalnej wielkości. Ale dalej trzeba było pracować nad oczyszczeniem atmosfery i przywróceniem pełnego zaufania do organizacji.

Chcąc poprawić tę sytuację, w roku 1947 przybył do Australii Nathan H. Knorr, prezes Towarzystwa Strażnica, oraz jego sekretarz, M. G. Henschel. W Strażnicy z 1 czerwca 1947 roku tak napisano o tamtejszej działalności zarobkowej: »Nie chodziło o codzienną pracę świecką zapewniającą braciom utrzymanie, ale o to, że Biuro Oddziału Towarzystwa zajęło się prowadzeniem różnych interesów i nawoływało głosicieli ze wszystkich stron kraju, zwłaszcza pionierów, aby w tym uczestniczyli, zamiast głosić ewangelię«. Doprowadziło to nawet do pośredniego udziału w działaniach wojennych. Zaistniałą sytuację brat Knorr otwarcie omówił na zgromadzeniach zorganizowanych w stolicach wszystkich stanów. Na każdym z nich przyjęto rezolucję, w której bracia australijscy przyznawali się do błędu i za pośrednictwem Jezusa Chrystusa prosili Jehowę o miłosierdzie oraz przebaczenie. Trzeba więc było zachowywać czujność i stawić czoło próbom, by organizacja mogła zajmować się wyłącznie rozgłaszaniem orędzia o Królestwie Bożym” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 640-641).

 

         Za czasów J. F. Rutherforda, w publikacji Świadków Jehowy, znalazły się też takie oto słowa dotyczące pieniędzy:

 

Wierny sługa musi być ślepy na wszystko prócz jednania służby Królowi i jego dobrom królestwa. Wierni będą się poświęcali bezwzględnie, będą dawali wszelką swoją siłę, swoje pieniądze, środki i w ogóle wszystkodla pomnażania pożytku królestwa. Sprawując przeznaczony swój obowiązek w ten sposób, otrzymają w końcu swój dział w zwycięstwie Chrystusa Jezusa i będą podziwiali władzę i chwałę Najwyższego Boga...” (Strażnica 15.02 1938 s. 59 [ang. 15.12 1937 s. 379]).

 

         „Niektórzy z tych, co mienią się być całkowicie poświęconymi Panu, powiadają: »Nie będę sprzedawał książek. Byłem chrześcijaninem od dłuższego czasu, dlatego od czasu do czasu będę uczył tylko z estrady i powiem ludziom o swych doświadczeniach w prawdzie. Mojem pragnieniem jest wyzbyć się tych wszystkich kłopotliwych rzeczy i iść do nieba i ujrzeć Pana. Nie będę trudził się przez chodzenie od domu do domu i namawiał ludzi do kupowania książek«. Strażnica nie zmusza nikogo do sprzedawania książek, albowiem nie uważa, by była taka wola Pańska. (...) Ktoś może powiedzieć, że Pan Jezus nie sprzedawał książek. To jest prawdą; lecz wówczas nie był słuszny czas Boga na drukowanie i wydawanie ich.” (Strażnica 01.03 1927 s. 71).

 

Czasy N. H. Knorra

 

         Następny prezes N. H. Knorr (1905-1977) preferował nadal w sprawach finansowych tak zwane „Dobre Nadzieje”, to znaczy podpisywanie przez kolporterów Towarzystwa Strażnica zobowiązań na dostarczenie w danym roku zadeklarowanej wcześniej kwoty dolarów lub w Polsce złotówek. Z czasem wprowadził też w zborach „skrzynki” na „dobrowolne datki”.

 

         Przykładowo w roku 1949 w Strażnicy znalazł się artykuł pt. Skąd pochodzą pieniądze na dzieło Królestwa, a w nim takie oto słowa o „Dobrych Nadziejach”:

 

         „Corocznie w wydaniu (ang.) tego pisma z dnia 1. maja (w jęz. polskim około 3 miesiące później) w podobnym artykule jak niniejszy informujemy o sposobie darowizn znanym powszechnie jako »Dobra Nadzieja«. (...) Ów »Fundusz Dobrej Nadziei« jest dla Towarzystwa wielką pomocą, jeśli może być ono naprzód poinformowane o kwocie, jaką ofiarodawca ma nadzieję złożyć w ciągu następnych 12 miesięcy. Taka informacja umożliwia Towarzystwu przewidzieć, jaka jest największa granica wydatków w zbliżającym się roku. (...) Tak więc jest myśl, aby tacy czytelnicy po otrzymaniu niniejszego wydania »Strażnicy« skreślili do Towarzystwa list, zachowując sobie kopię tego listu celem zapamiętania kwoty, jaką mają nadzieję ofiarować. Zasadniczo wystarczy napisać tylko:

Mam nadzieję, że z łaski Pana będę mógł w ciągu nadchodzącego roku przyczynić się do dzieła obwieszczania Królestwa Jehowy kwotą zł....., którą będę dosyłać w takich datkach i w takim czasie, jak mi będzie dogodne, stosownie do swego powodzenia

/Podpis/ ....................” (Strażnica Nr 15, 1949 s. 15 [ang. 01.05 1949 s. 142]).

 

         Oczywiście w tamtych latach, jak widać, „dosyłano” czy „nadsyłano” pieniądze, a nie składano „w skrzynkach”:

 

         „(...) którzy pragną mieć współudział w nadsyłaniu datków...” (Strażnica [wyd. polonijne] czerwiec 1946 s. 92 [ang. 01.05 1946 s. 140]).

 

         Darowizna z nazwą „Dobra Nadzieja” (Dobre Nadzieje) istniała aż do roku 1954. Przykładowo w roku 1953 ukazał się artykuł pt. Jakim sposobem nasze pieniądze mogą chwalić Boga, a w nim następujące słowa:

 

„Ci, którzy mieszkają w Stanach Zjednoczonych i pragną współpracować w tej sprawie, mogą adresować swoją pocztówkę lub list do Watch Tower (...) Odnośnie tych »Dobrych nadziei«, można napisać w słowach następujących, na przykład: »Jest moją nadzieją, że podczas następnych dwunastu miesięcy będę mógł ofiarować na dzieło wielbienia Jehowy sumę $......., którą przekażę w takich ilościach i w takich terminach jak to będzie dogodne i jak mi to umożliwią warunki, niezasłużona dobrocią Jehowy Boga przez Jezusa Chrystusa. (Podpis)« Dobrze jest zachować dla siebie kopię listu lub pocztówki na przypomnienie sobie. Na stronie 162 tego czasopisma znajduje się spis adresów innych biur Towarzystwa...” (Strażnica [wyd. polonijne] listopad 1953 s. 175 [ang. 01.05 1953 s. 267]).

 

W krajowych Strażnicach, po delegalizacji Świadków Jehowy w Polsce w roku 1950, treści o chęci przesyłania dolarów czy złotówek opuszczano (patrz Strażnica dodatkowa z lat 1950-1956, art. Jak możemy służyć Bogu swymi pieniędzmi, s. 12-14, art. z okładki Przyobleczcie się pokorą [ang. Strażnica 01.05 1953 s. 263-265]).

Zapewne wtedy tylko „pocztą pantoflową” przekazywano informacje o „Dobrych Nadziejach” i gotówkę na potrzeby Towarzystwa Strażnica.

 

Od roku 1955 do roku 1959 nadal prowadzono taką formę zbierania pieniędzy, choć nie nazywano jej już „Dobrymi Nadziejami”, ale zmieniono to określenie na „Wasze przewidywane datki” (patrz np. ang. Strażnica 01.05 1955 s. 273-275).

Przykładowo w języku polskim w roku 1959 opublikowano artykuł. pt. Dzielenie się dobrą nowina za pomocą osobistych datków, w którym napisano następująco.

 

„Oświadczenie to mogłoby mieć mniej więcej taką treść: »Mam nadzieję, że w przeciągu najbliższych dwunastu miesięcy będę w stanie wpłacić na dzieło głoszenia dobrej nowiny o Królestwie Bożym ogółem ..... zł, który to datek będę nadsyłał w takich kwotach i w takim czasie, jak się to okaże dla mnie dogodne i możliwe dzięki niezasłużonej dobroci Jehowy, wyrażanej za pośrednictwem Jezusa Chrystusa« /Podpis/” (Strażnica Nr 10, 1959 s. 23-24 [ang. 01.05 1959 s. 287]).

 

         Jeszcze w roku 1960 nadmieniono o „Przewidywanych datkach”, ale było to już ostatnie ogłoszenie tego typu zamieszczone w polskiej Strażnicy:

 

„Jeżeli ktoś zamierza ofiarować Towarzystwu pewien datek w okresie najbliższych dwunastu miesięcy, to może wysłać pocztówkę lub list do biura oddziału w swoim kraju z zawiadomieniem, co spodziewa się wpłacić do tego biura na poparcie dzieła ogłaszania Królestwa Bożego. Niech zaopatrzy to w napis: »Przewidywane datki”«. U nas można to doręczyć miejscowemu słudze zboru. Szybkie zadośćuczynienie tej prośbie będzie Towarzystwu pomocą w rozplanowaniu działalności” (Strażnica Nr 10, 1960 s. 14).

 

         Co najmniej od roku 1945, gdy istniała jeszcze forma darowizny zwana „Dobre Nadzieje”, pojawia się też kolejna metoda zbierania pieniędzy. Chodzi o „skrzynki” („puszki”) na „dobrowolne datki”, ustawiane w Salach Królestwa Świadków Jehowy:

 

„Skrzynka na ofiary dla zbierania takich datków winna znajdować się we wszystkich lokalach zebrań” (Wskazówki organizacyjne dla głosicieli Królestwa 1945 s. 17, par. 99).

 

         „Najlepszym sposobem uzyskania takich datków jest wywieszenie puszki dla datków na każdym miejscu gdzie odbywa się zebranie zborowe” (Rady dla Świadków Jehowy o organizacji teokratycznej, wydane 1 marca 1949 r., s. 22, par. 111).

 

         „Sługa rachunków powinien dopilnować, żeby na wszystkich zebraniach zborowych i w ośrodkach służby były wystawione skrzynki na datki” (Kazanie wspólne w jedności 1955 s. 30, par. 115).

 

         Stosowano też dodatkowe „skrzynki” na „dobrowolne datki”, na przykład gdy zbierano fundusze na mający się odbyć kongres (patrz ang. Strażnica 01.08 1952 s. 480 special convention contribution boxes).

 

         Co ciekawe, w roku 1960, gdy Towarzystwo Strażnica wprowadziło dla swych głosicieli „skrzynki” na „dobrowolne datki”, to napisało, że „nie żąda się od nich zobowiązań” finansowych. Jednak, jak widzieliśmy, były one faktem przez wiele lat:

 

„W każdej Sali Królestwa znajduje się skrzynka, do której mogą być wrzucone dobrowolne datki bez czyjejkolwiek wiedzy o tym, ile dana osoba udzieliła. Członkowie zborów nigdy nie są nagabywani o pieniądze, nie wysyła się im perfumowanych przekazów pieniężnych w oczekiwaniu na datki ani nie żąda się od nich zobowiązań” (Strażnica Nr 10, 1960 s. 14).

 

         W roku 1971 napisano też, że prócz skrzynek w zborach nadal można wysyłać pieniądze do biur oddziałów:

 

         „Mogą wysyłać swe dobrowolne datki do najbliższego biura oddziału Watch Tower Bible and Tract Society. (...) w miejscach naszych zebrań są umieszczane skrzynki na datki...” („Słowo Twoje jest pochodnią dla nóg moich” 1971 [ang. 1967] s. 108, 109).

 

         W części drugiej tego artykułu będziemy kontynuować nasz temat i omówimy z czasy prezesa F. Franza i dzisiejsze.

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości

Komentarze są zablokowane