Włodzimierz Bednarski

O D. Adamsie i M. Larsonie wypowiedzi różne

dodane: 2013-10-12
D. Adams i M. Larson (zm. 2011) to ostatni prezesi Towarzystwa Strażnica, których sylwetki przypominamy. Obaj należą do klasy ziemskiej Świadków Jehowy. Pierwszy zarządza ogólnoświatową korporacją (Pensylwania), a drugi, do roku 2011, kierował tą z Nowego Jorku.

O D. Adamsie i M. Larsonie wypowiedzi różne

 

Korporacje pensylwańska i nowojorska

 

         Wiele osób tak się przyzwyczaiło do faktu, że do roku 2000 w Towarzystwie Strażnica był jeden prezes (nad kilkoma korporacjami), że dziś nie odróżnia dwóch prezesów z dwóch różnych korporacji.

         Jednym z nich jest Don A. Adams (ur. 1925) z pensylwańskiego Towarzystwa Strażnica, a drugim Max H. Larson (ur. 1915, zm. 2011) z nowojorskiego Towarzystwa Strażnica.

         Nawet na stronie internetowej wikipedii ktoś napisał, że Larson zastąpił Adamsa na stanowisku prezesa Towarzystwa Strażnica. Tymczasem są to dwie oddzielne organizacje mające swoich różnych ‘szefów’, podlegających Ciału Kierowniczemu Świadków Jehowy.

 

         Jak to się stało, że ci mężczyźni należący do „klasy ziemskiej” Świadków Jehowy zostali prezesami korporacji Towarzystwa Strażnica?

         Otóż w październiku 2000 roku nastąpił prawdziwy przełom w tej organizacji.

         Strażnica Nr 2, 2001 s. 31 podaje, że 7 października 2000 roku „pewni członkowie Ciała Kierowniczego Świadków Jehowy dobrowolnie zrezygnowali z funkcji członków zarządu i prezydiów wszystkich korporacji” Towarzystwa Strażnica.

         Ta enigmatyczna informacja dotyczyła też prezesa M. Henschela (zm. 2003), który wtedy kierował między innymi obiema korporacjami z USA.

 

         „Na ich miejsce wybrano godnych zaufania braci z klasy drugich owiec” (jw. s. 31).

 

         Od tego momentu obniżyła się ważność osoby prezesa i członków zarządu Strażnicy, którzy pochodzą z „klasy ziemskiej” i są mało znaczącymi działaczami w stosunku do faktycznie sprawujących władzę członków Ciała Kierowniczego z „klasy niebiańskiej” (patrz też Strażnica Nr 8, 2001 s. 29).

         Ciekawe, że w Strażnicy nie podano nawet nazwiska nowego prezesa, którym został Don Adams (ur. 1925). To też świadczy zapewne o jego randze, choć stał się prezesem korporacji pensylwańskiej tzn. ogólnoświatowej.

         Ponieważ M. Henschel dzierżył wcześniej dwie funkcje prezesa (pensylwański i nowojorski), więc drugi ‘fotel’ otrzymał Max Larson (ur. 1915, zm. 2011), który od roku 1977 był wiceprezesem właśnie w nowojorskim Towarzystwie Strażnica (w USA do roku 2000 istniały też trzy inne korporacje, którymi zarządzał prezes Towarzystwa Strażnica: Watchtower (...) of New Jersey [od 1955], Watchtower (...) of Florida [od 1986], Valley Farms Corporation [od 1987]; istniała też korporacja brytyjska, którą on zarządzał: International Bible Students Association; one wszystkie mają dziś osobnych prezesów). Jego nazwisko „Larson”, oraz sprawowana funkcja, widnieje dziś w stopce redakcyjnej angielskiej Strażnicy na stronie 2.

 

         Prezes M. Henschel po rezygnacji z tytułu prezesa zarządów wszystkich korporacji Towarzystwa Strażnica stracił na prestiżu. Stał się bowiem tylko jednym z członków Ciała Kierowniczego. Odtąd miał już tylko jeden ‘zwykły’ głos podczas obrad tego gremium, w którym było w 2000 roku 13 osób. A przypomnijmy jak było kiedyś:

 

         „Przez wiele lat prezes korporacji pensylwańskiej był zarazem najważniejszym członkiem Ciała Kierowniczego. Teraz miało się to zmienić” (Strażnica Nr 2, 2001 s. 29).

 

         Jeszcze wyjaśnijmy na czym, jeśli chodzi o stanowiska i przynależność, polegała różnica między korporacjami nowojorską i pensylwańską.

         Otóż w pensylwańskiej aż do roku 2000 zasiadali wyłącznieczłonkowieklasyniebiańskiej” i Ciała Kierowniczego (prócz jednego wyjątku osoby Covingtona w latach 1942-1945).

         W nowojorskiej zaś, przynajmniej od roku 1966 do roku 1977, jako członkowie zarządu znajdowali się teżprzedstawicieleklasyziemskiej”. Dotyczyło to dwóch osób, które jednak nie wchodziły do prezydium (prezes, wiceprezes, sekretarz-skarbnik, asystent sekretarza-skarbnika). Byli to Max Larson i George Couch (ur. 1917):

 

         Max Larson, a director of the Watchtower Bible and Tract Society of New York, Inc. (ang. Strażnica 01.07 1966 s. 388);

 

         A director of the Watchtower Bible and Tract Society, George Couch, (ang. Strażnica 15.05 1966 s. 292);

 

         Jednak w roku 1977 M. Larson został powołany nawet na stanowisko wiceprezesa, gdy wiceprezes F. Franz zrzekł się tej funkcji, pozostawiając sobie tylko ważniejszą wiceprezesurę pensylwańską (później 22 czerwca 1977 r. został on prezesem obu korporacji, po śmierci N. Knorra). Oto słowa M. Larsona:

 

         „Dużym ułatwieniem w prowadzeniu różnych pertraktacji okazało się powierzenie mi 1 stycznia 1977 roku funkcji wiceprezesa nowojorskiej korporacji Towarzystwa Strażnica” (Strażnica Nr 17, 1989 s. 30).

 

         Natomiast w roku 2000 M. Larson został prezesem korporacji nowojorskiej, a G. Couch (ur. 1917) wiceprezesem wspólnie z L. Schillingiem [życiorys G. Coucha patrz Strażnica Nr 15, 1998 s. 19-24].

 

         Jeśli chodzi o korporację pensylwańską, to w roku 2000 prezesem jej został Don Adams, a wiceprezesami R. Wallen i W. Malenfant. Wszyscy oni są z „klasy ziemskiej”.

 

         W roku 2000 Towarzystwo Strażnica posiadało w samych Stanach Zjednoczonych 8 korporacji. Prócz dwóch wymienionych są to:

 

         Od roku 1955 korporacja Watchtower w New Jersey - prezes Ch. Molochan.

         Od roku 1986 korporacja Watchtower na Florydzie - prezes L. Pearson.

         Od roku 1987 Valley Farms Corporation - prezes Ch. Rice.

         Od roku 2000 Christian Congregation of Jehovah’s Witnesses - prezes W. Van De Wall.

         Od roku 2000 Religious Order of Jehovah’s Witnesses - prezes P. LaFranca.

         Od roku 2000 Kingdom Support Services, Inc. - prezes H. Corkern.

 

         Jednak wymienione korporacje nie są aż tak prestiżowe, jak „pensylwańska matka” (od 1884 r.) i „nowojorska córka” (od 1909 r.), która posiada główne wydawnictwo i drukarnię (zwana jest ona biurem bruklińskim).

         Również prezesi zasiadający w tych ‘dodatkowych’ korporacjach nie są tak znani, jak ci z macierzystych Towarzystw. Dodajmy tu, że każda z nich posiada, prócz prezesa i dwóch wiceprezesów, sekretarza-skarbnika i po trzech dyrektorów, czyli członków 7-osobowego zarządu.

 

         Poniżej postaramy się przekazać trochę informacji o prezesach dwóch głównych korporacji tzn. pensylwańskiej i nowojorskiej.

 

Don Adams

 

         Jako posiadający rodzeństwo i rodziców Świadków Jehowy

 

         Oto wspomnienia Jethy, starszej siostry Dona Adamsa:

 

         „Moi rodzice, Mary i William Karl Adamsowie, mieli pięcioro dzieci: synów - Dona, Joela i Karla - oraz córki - Joy i mnie [Jetha]. Joy była z nas najmłodsza, a ja najstarsza. Miałam chyba 13 lat, gdy pewnego dnia po powrocie ze szkoły zobaczyłam, że mama czyta broszurę Królestwo - nadzieja świata, wydaną przez Świadków Jehowy [1931 i 1932 r.]. ‘To jest prawda’ - powiedziała. (...) Trzy lata po chrzcie mamy, w roku 1938 pojechałam z nią na zgromadzenie...” (Strażnica Nr 5, 2003 s. 23-24);

 

         „Mama rozpoczęła służbę pionierską w roku 1942. Trzej moi bracia i siostra chodzili jeszcze wtedy do szkoły” (jw. s. 25);

 

         „Gdy my, wszystkie dzieci, pełniliśmy służbę pełnoczasową, mama udzielała tacie potrzebnych zachęt. W końcu również oddał swe życie Jehowie i w roku 1952 został ochrzczony. Przez 15 lat, aż do śmierci, tato w bardzo pomysłowy sposób głosił prawdę o Królestwie” (jw. s. 26);

 

         „moja mama (...) Dnia 18 stycznia 1987 roku, w wieku 93 lat, zakończyła swój ziemski bieg” (jw. s. 29).

 

         Jako członek kościoła episkopalnego

 

         Oto wspomnienia Jethy, starszej siostry Dona Adamsa:

 

         „W dzieciństwie chodziłam do kościoła, chociaż mój ojciec przestał tam uczęszczać w czasie I wojny światowej. W roku 1933 podczas mojej konfirmacji w Kościele episkopalnym biskup przeczytał tylko jeden werset z Biblii, a potem zaczął mówić o polityce. Mama tak się zdenerwowała, że już nigdy więcej nie poszła do kościoła” (Strażnica Nr 5, 2003 s. 23).

 

         Jako mający siostry oddane Towarzystwu Strażnica

 

         Jedna z sióstr (Jetha) D. Adamsa została misjonarką (absolwentka Gilead), a druga (Joy) pionierką, pracującą pewien czas w Betel.

 

         Oto wspomnienia Jethy, siostry D. Adamsa:

 

         „W roku 1938 ukończyłam szkołę średnią i ojciec postanowił, że będę studiować w Amerykańskim Konserwatorium Muzycznym w Chicago. Tak więc przez następne dwa lata studiowałam (...) Zamiast kontynuować naukę w konserwatorium, przyjęłam zaproszenie mamy na zgromadzenie Świadków Jehowy, które odbyło się w lipcu 1940 roku w Detroit (...) Postanowiłam się ochrzcić i wypełnić wniosek służby pionierskiej” (Strażnica Nr 5, 2003 s. 24-25);

 

         „Najpierw byłam pionierką (...) W roku 1943 (...) otrzymałam zaproszenie do drugiej klasy Szkoły Gilead, która miała mnie przygotować do służby misjonarskiej. Zajęcia rozpoczęły się we wrześniu 1943 roku. (...) Pięć miesięcy w Gilead szybko minęło i podczas uroczystego rozdania dyplomów 31 stycznia 1944 roku nie mogłam się już doczekać służby misjonarskiej” (jw. s. 25);

 

         „W roku 1945 wyjechaliśmy wreszcie na przydzielony nam teren na Kubę (...) Później przeniesiono nas do Dominikany (...) w roku 1949” (jw. s. 26-27);

 

         „Tamtego lata [1953] poznałam Rudolpha Sunala, a w następnym roku pobraliśmy się. (...) Rudolph podjął służbę w bruklińskim Betel. Tuż po naszym ślubie poproszono go, by odwiedzał zbory jako nadzorca podróżujący. Przez następne 18 lat towarzyszyłam mu w tej pracy” (jw. s. 28);

 

         „Chociaż obecnie mamy problemy ze zdrowiem, mogę powiedzieć, że przez ponad 60 lat służby pełnoczasowej prowadziliśmy bardzo szczęśliwe i satysfakcjonujące życie” (jw. s. 29);

 

         „Joy po ukończeniu szkoły średniej też została pionierką. Następnie w roku 1951 dołączyła do swych braci w Betel. Pracowała w Dziale Czystości, a także w Dziale Prenumerat. W roku 1955 poślubiła betelczyka, Rogera Morgana. Jakieś siedem lat później postanowili mieć własną rodzinę i opuścili Betel. Z czasem wychowali dwoje dzieci, które również służą Jehowie” (jw. s. 26).

 

         Jako mający braci ‘urzędników’ Towarzystwa Strażnica

 

         Wszyscy trzej bracia Adams zaszli bardzo wysoko w Towarzystwie Strażnica, choć nie należą do „klasy niebiańskiej” Świadków Jehowy:

 

         Don - od roku 2000 prezes pensylwańskiej korporacji Towarzystwa Strażnica. Wcześniej sekretarz jednego z pięciu komitetów Ciała Kierowniczego i członek Komitetu Domu Betel (ang. Strażnica 15.11 1982 s. 27). Inne wcześniejsze funkcje: sekretarz N. Knorra, nadzorca strefy (patrz osobne rozdziały).

 

         Karl - Nadzorca Działu Redakcyjnego w Brooklynie. Sekretarz jednego z pięciu komitetów Ciała Kierowniczego. Wykładowca w szkole Gilead, „który usługuje w Biurze Głównym od 53 lat” (Strażnica Nr 24, 2000 s. 25-26).

 

         Joel - Członek Komitetu Działu Służby (Strażnica Nr 11, 1992 s. 23).

 

         Niektóre funkcje pełnione w Towarzystwie Strażnica przez braci Adams wspomina też R. Franz (ur. 1922), były członek Ciała Kierowniczego Świadków Jehowy w latach 1971-1980 (patrz „Kryzys Sumienia” R. Franz, 2006 s. 24-27, 72-74, 76, 80, 390, 443).

 

         Oto jak siostra Adamsów opisuje ich rozwój ‘kariery’ w Towarzystwie Strażnica:

 

         „Mama rozpoczęła służbę pionierską w roku 1942. Trzej moi bracia i siostra chodzili jeszcze wtedy do szkoły. Mama często zaraz po szkole zabierała ich do służby polowej” (Strażnica Nr 5, 2003 s. 25);

 

         „W styczniu 1943 roku, gdy byłam pionierką w Kentucky, w szeregi sług pełnoczasowych wstąpił mój brat Don. Tato był rozczarowany, ponieważ chciał, by wszystkie jego dzieci zdobyły wyższe wykształcenie, tak jak on i mama. Po dwóch latach Don otrzymał zaproszenie do kontynuowania służby pełnoczasowej w głównym ośrodku działalności Świadków Jehowy w nowojorskim Brooklynie. (...) komisja (...) zwolniła Dona jako kaznodzieję z obowiązku służby wojskowej (...) Don w trakcie swej wieloletniej służby w Betel podróżował od czasu do czasu do innych krajów, żeby usługiwać pracownikom biur oddziałów i misjonarzom. (...) Przeważnie towarzyszyła mu lojalna żona, Dolores” (Strażnica Nr 5, 2003 s. 25, 29);

 

         „Joel podjął służbę pionierską w czerwcu 1943 roku, będąc jeszcze w domu. (...) Pod koniec sierpnia 1946 roku również Joela zaproszono do pracy w Biurze Głównym w Brooklynie. (...) Potem Joel ożenił się z Mary Aniol, moją byłą współpracowniczką z terenu misjonarskiego, i przez trzy lata usługiwał z nią jako nadzorca podróżujący. (...) Następnie w roku 1958 Joel został ponownie zaproszony do Betel, tym razem z Mary” (jw. s. 25-26, 28-29);

 

         „Karl kilkakrotnie podejmował służbę pionierską podczas wakacji, zanim na początku roku 1947 ukończył szkołę średnią i został stałym pionierem (...) Pod koniec roku Karl wzorem Dona i Joela rozpoczął służbę w Betel. (...) Karl po jakichś siedmiu latach służby w Betel na kilka miesięcy został nadzorcą obwodu, aby zdobyć dodatkowe doświadczenie. Później wykładał w Szkole Gilead. W roku 1963 poślubił Bobbie, która wiernie służyła w Betel aż do śmierci w październiku 2002 roku” (jw. s. 26, 29).

 

         Tu wyrażamy zdziwienie, że siostra D. Adamsa, nie wspomniała szczegółowo o tym jakie funkcje pełnili i pełnią w Brooklynie jej bracia. O niektórych z nich wspominają inne publikacje Towarzystwa Strażnica.

         Jak wszyscy, którzy chcą mieszkać w Betel, D. Adams i jego bracia nie mogli posiadać dzieci. Spłodzenie ich powoduje bowiem oddalenie z Betel, do innych zadań w terenie.

 

         Jako ‘sekretarz’

 

         D. Adams, tak jak M. Henschel, bywał (choć rzadziej) ‘sekretarzem’ N. Knorra w czasie jego podróży. Również on został później prezesem Towarzystwa Strażnica. Czyżby ‘sekretarze’ N. Knorra cieszyli się specjalnymi względami i za swe zasługi ‘sekretarzowania’ dostępowali później godności ‘prezesowskich’?

         Oto jeden przykład misji Adamsa:

 

         „w kwietniu 1956 r., w czasie odwiedzin prezesa Towarzystwa N. H. Knorra i jego sekretarza Don Adamsa, odbyła się konwencja...” (Strażnica Nr 11, 1958 s. 20).

 

         Jako nadzorca strefy

 

         Najczęściej jako nadzorcy strefy (wizytacja w kilku krajach i ich biurach krajowych) byli wysyłani członkowie Ciała Kierowniczego z „klasy niebiańskiej”, ale zdarzało się, że posyłano też z tą funkcją zaufanych ‘urzędników’ z Towarzystwa Strażnica z „klasy ziemskiej”. Do nich należał Don Adams:

 

         „W roku 1957 (...) W charakterze nadzorcy strefy obecny był wówczas Don Adams z bruklińskiego Biura Głównego” („Rocznik Świadków Jehowy 1994” s. 142);

 

         „Zbliżał się rok 1985 i Komitet ON udał się z Milange na coroczne spotkanie z nadzorcą strefy, wysłanym przez Ciało Kierownicze. Z Brooklynu przyjechał Don Adams” („Rocznik Świadków Jehowy 1996” s. 165);

 

         „(...) w styczniu 1988 roku. Wenezuelę odwiedził w charakterze nadzorcy strefy Don Adams z bruklińskiego Biura Głównego” („Rocznik Świadków Jehowy 1996” s. 226).

 

         Jako 75-letni prezes pensylwańskiego Towarzystwa Strażnica

 

         Ciekawe, że Towarzystwo Strażnica w oficjalnych publikacjach nigdy nie podało, że Don Adams został prezesem pensylwańskiej korporacji. Można się o tym dowiedzieć tylko z informacyjnej strony internetowej tej korporacji. Czyżby ta wiadomość była zastrzeżona dla szeregowych głosicieli? A może Towarzystwo Strażnica nie chce aby on jakąś ‘chwałę’ odbierał za swe stanowisko?

 

Max Larson

 

         O ile stanowisko prezesa, które pełni Max Larson (ur. 1915) w nowojorskiej korporacji Towarzystwa Strażnica, jest mniej prestiżowe niż pensylwańskie, to jednak człowiek pełniący je jest bardziej znany niż D. Adams, który ‘ukrywał się’ jakby ‘w cieniu’ przez długi czas. Larson już od roku 1977 był wiceprezesem tej organizacji, a jeszcze wcześniej był przez dziesiątki lat nadzorcą głównej drukarni w Brooklynie.

         Z drugiej strony prestiż korporacji, w której usługuje Larson, polega na tym, że wykonuje ona całą robotę „produkcyjną” (publikacje, kasety itp.), natomiast biuro pensylwańskie nadaje ‘tylko’ copyright tym materiałom, samo nic nie wydając.

 

         Jako syn farmera

 

         „Nasza sześcioosobowa rodzina gospodarowała na 320 hektarach, mając do dyspozycji 14 koni i traktor” (Strażnica Nr 17, 1989 s. 24).

 

         Jako luteranin

 

         „Rodzice byli luteranami, toteż co niedziela w szóstkę chodziliśmy do kościoła. Niebawem jedna z naszych sąsiadek - Badaczka Pisma Świętego, jak wówczas nazywano Świadków Jehowy - zaczęła odwiedzać matkę i studiować z nią Biblię” (Strażnica Nr 17, 1989 s. 23).

 

         Jako posiadający matkę i rodzeństwo Świadków Jehowy

 

         „Po paru latach mama przyjęła prawdy biblijne, które poznała, i w roku 1925 została ochrzczona; odbyło się to wkoryciedopojeniakoni. Ani ojciec, ani my dzieci, nie przyjęliśmy tej nowej wiary, ale wszyscy byliśmy zadowoleni, że przestajemy chodzić do kościoła” (Strażnica Nr 17, 1989 s. 23-24).

 

         M. Larson miał brata Normana, starszego o 2 lata. Sam urodził się 29 kwietnia 1915 roku i podaje, że „trzy lata później (...) urodziła się moja siostra Jean. (...) W roku 1921 urodziła mi się druga siostra Laverna” (Strażnica Nr 17, 1989 s. 23).

 

         „Krótko po mnie służbę pionierską podjęły moje siostry, uczynił to także brat. Sprzedał on farmę, na której gospodarzył z żoną, kupił prawie czterometrową przyczepę samochodową, po czym oboje razem z trzyletnią córką Joan wyruszyli do pracy ewangelizacyjnej. (...) Córka Normana, Joan, od 24 lat towarzyszy swemu mężowi, Maurice’owi O’Callaghanowi, odwiedzającemu zbory w ramach służby obwodowej” (Strażnica Nr 17, 1989 s. 25-26);

 

         „Moja młodsza siostra, Laverna, w roku 1949 ukończyła 12 klasę szkoły misjonarskiej Gilead, po czym udała się na wyznaczony jej teren - do Włoch. Po pierwszych sukcesach w pracy misyjnej wydalono ją do Szwajcarii, gdzie mieszka z mężem do dziś” (Strażnica Nr 17, 1989 s. 26);

 

         „Przygotowując się do podróży [do Betel], podarowałem samochód mojej siostrze Jean, która wówczas też była już pionierką specjalną” (Strażnica Nr 17, 1989 s. 26);

 

         „W latach młodzieńczych dobrze się rozumieliśmy z moją siostrą Jean i podejmowaliśmy wiele wspólnych przedsięwzięć. Jean zawsze była zdecydowana wstępować w moje ślady i w roku 1943 została zaproszona do Betel. W roku 1952 wyszła za mąż za Russella Mocka [brat Audrey Mock, później Knorr, żony prezesa; patrz poniżej Strażnica Nr 13, 2004 s. 29] i dotąd oboje pełnią z nami służbę jako członkowie rodziny Betel” (Strażnica Nr 17, 1989 s. 30).

 

         Prócz tego Norman, brat Maxa, wymieniony jest w dwóch innych publikacjach Towarzystwa Strażnica („Świadkowie Jehowy - głosiciele Królestwa Bożego” 1995 s. 86; „Dzieje Świadków Jehowy w czasach nowożytnych. Stany Zjednoczone Ameryki. Na podstawie Rocznika Świadków Jehowy na rok 1975” s. 76).

 

         M. Larson nie wspomina nic o tym, by Świadkiem Jehowy stał się jego ojciec.

 

         Jako ochrzczony Świadek Jehowy, porzucający pracę

 

         „Pobiegliśmy zatem podnieceni do działu Służby Polowej po formularze zgłoszenia do służby pionierskiej. (...) Wypełniliśmy zgłoszenia, a następnego dnia, 5 czerwca 1938 roku, zostałem ochrzczony. Na drugi dzień, w poniedziałek, poinformowałem pracodawcę, że się zwalniam, bo chcę zostać kaznodzieją” (Strażnica Nr 17, 1989 s. 24-25);

 

         Jako pionier specjalny ‘handlujący’ literaturą za żywność

 

         „Któregoś wieczora w pierwszym miesiącu specjalnej służby pionierskiej odwiedziłem Alberta Hoffmana. Był on sługą strefy, czyli nadzorcą podróżującym, i mieszkał z żoną Zolą w przyczepie (...) Trzeba nadmienić, że w latach wielkiego kryzysu często wymienialiśmy literaturę na produkty żywnościowe. Tego dnia otrzymałem w taki sposób spory kosz gruszek...” (Strażnica Nr 17, 1989 s. 26).

 

         Jako ‘betelczyk’

 

         „napisałem jeszcze list z prośbą o przyjęcie do Betel i niezwłocznie go wysłałem. (...) wreszcie 14 stycznia 1939 roku przybyłem do Nowego Jorku. Brat Grant Suiter, będący sługą Betel, wciągnął mnie na listę pracowników, po czym skierował do drukarni, gdzie miałem się zgłosić do jej kierownika, Nathana Knorra. Pierwsze moje zadanie polegało na zawiązywaniu kartonów z książkami w dziale ekspedycji. W następnym tygodniu zostałem skierowany na piętro, gdzie pracowała prasa rotacyjna. (...) W hali maszyn pracowałem (...) półtora roku...” (Strażnica Nr 17, 1989 s. 26).

 

         Jako nadzorca drukarni i ‘protegowany’ N. Knorra

 

         „pewnego dnia podszedł do mnie brat Knorr i rzekł: ‘Max, co myślisz o pracy biurowej?’ (...) Pracuję w biurze do tej pory. Najpierw byłem pomocnikiem brata Knorra, a po śmierci brata Rutherforda w dniu 8 stycznia 1942 roku, gdy brat Knorr został prezesem, mnie powierzono funkcję nadzorcy drukarni. Skończyłem dopiero 26 lat i miałem za sobą zaledwie 3 lata służby w Betel. Czułem więc, jak wielką zostałem obarczony odpowiedzialnością. (...) Najwięcej jednak wspierał mnie i szkolił brat Knorr. Przez ponad 35 lat, do jego śmierci w roku 1977, miałem przywilej współpracować z nim w realizowaniu wydawniczych i budowlanych przedsięwzięć Towarzystwa. Brat ten odznaczał się niezwykłym talentem organizatorskim i ogromnie mi pomógł w wywiązywaniu się z moich zadań” (Strażnica Nr 17, 1989 s. 26-27).

 

         Jako mąż swojej żony

 

         „W pierwszych latach mego pobytu w Betel przyjęte reguły nie pozwalały na zawieranie małżeństw, więc podobnie jak wielu innych zadawalałem się życiem w stanie samotnym oraz swoją służbą. Kiedy jednak zmieniono regulamin obowiązujący rodzinę Betel i można było wstąpić w związek małżeński, poślubiłem 7 kwietnia 1956 roku siostrę Helen Lapshanski. Pracowała ona w Betel od roku 1951. Bardzo sobie cenimy wzajemne towarzystwo i jest ono dla nas pokrzepieniem. Już w początkach naszego małżeństwa Helen zapadła na stwardnienie rozsiane, a w ostatnich latach choroba się nasiliła. Niemniej dzięki korzystaniu z ruchomej podpory oraz wózka akumulatorowego żona nieźle sobie radzi. Zachowuje wspaniałe, radosne usposobienie i codziennie uczestniczy w naszej pracy, mając pewne zadania w administracji domu Betel” (Strażnica Nr 17, 1989 s. 30).

 

         Jak wszyscy, którzy chcą mieszkać w Betel, M. Larson nie mógł posiadać dzieci. Spłodzenie ich powoduje bowiem oddalenie z Betel, do innych zadań w terenie.

 

         Jako ujawniający ‘tajemnicę’ milionów dolarów

 

         Oto relacja M. Larsona z zakupu jednego z budynków Towarzystwa Strażnica w roku 1969:

 

         „Ustaliliśmy z bratem Knorrem, ile moglibyśmy zapłacić. Nazajutrz na spotkaniu oświadczono nam, że cena już ustalona i nie podlega negocjacjom: ‘Chcemy trzymilionydolarów gotówką’. Staraliśmy się ukryć zdziwienie, gdyż była to suma znacznie niższaodtej, którąbyliśmygotowizapłacić. Nie trzeba dodawać, że szybko dokonaliśmy zakupu. W owym czasie dopiero co zakończyliśmy budowę drukarni, kosztującej nas czterymilionydolarów, ale gdy lud Boży dowiedział się o dalszych potrzebach finansowych, szybkoznalazłysięfundusze” (Strażnica Nr 17, 1989 s. 29).

 

         Z relacji Larsona wynika, że Towarzystwo Strażnica dość ‘lekką ręką’ potrafi wydawać miliony dolarów, będąc na dodatek zawsze przygotowane na kwoty wyższe niż planowane, a i „szybko znajduje” ono u ‘braci’ kolejne miliony dolarów!

         Nie trzeba dodawać, że takich ‘zakupów’ było więcej, a o niektórych w cytowanym artykule M. Larson wspomina.

 

         Jako ‘doradca budowlany’

 

         „Budowa nowych obiektów oddziału wiązała się z dodatkowymi zadaniami. Wspomniał o tym Max Larson z Biura Głównego podczas swej wizyty w Brazylii w roku 1980. W zachęcającym przemówieniu wygłoszonym na stadionie (...) podkreślił, iż w każdym kraju dzieło głoszenia oraz budowę drukarni i Domu Betel powinni finansować miejscowi bracia” („Rocznik Świadków Jehowy 1997” s. 149).

 

         Jako ‘powinowaty’ N. Knorra

 

         Oto wspomnienie Audrey, żony N. Knorra:

 

         „Z mojej najbliższej rodziny żyją już tylko Russell i Clara. Russell przekroczył dziewięćdziesiątkę. W dalszym ciągu wiernie służy w nowojorskim Betel. Należał do pierwszych, którym pozwolono tam pozostać z żonami. W roku 1952 ożenił się z Jean Larson, również zatrudnioną w biurze oddziału. Jej brat, Max, przybył do Betel w roku 1939, a w roku 1942 powierzono mu nadzór nad drukarnią; wcześniej funkcję tę pełnił Nathan [Knorr]. Max wciąż jeszcze ma wiele zadań w Betel, do których należy opieka nad żoną, chorą na stwardnienie rozsiane” (Strażnica Nr 13, 2004 s. 29).

 

         Może to, że M. Larson był następcą N. Knorra w ‘szefowaniu’ drukarnią, jak i to, że był jego ‘powinowatym’, spowodowało, iż w roku 1977 N. Knorr (tuż przed śmiercią) zrobił go wiceprezesem nowojorskiego Towarzystwa Strażnica, pomimo, że nie należał on do „klasy niebiańskiej”.

 

         Jako 62-letni wiceprezes nowojorskiego Towarzystwa Strażnica

 

         „Dużym ułatwieniem w prowadzeniu różnych pertraktacji okazało się powierzenie mi 1 stycznia 1977 roku funkcji wiceprezesa nowojorskiej korporacji Towarzystwa Strażnica” (Strażnica Nr 17, 1989 s. 30).

 

         Szkoda, że Larson zapomniał dodać, że w styczniu 1977 prezesem Towarzystwa Strażnica był jego powinowaty N. Knorr (zm. 8 VI 1977), a ta funkcja pozwalała mu na powoływanie na wiceprezesa kogo zechce:

 

         „Przez wiele lat prezes korporacji pensylwańskiej był zarazem najważniejszym członkiem Ciała Kierowniczego” (Strażnica Nr 2, 2001 s. 29).

 

         M. Larson był też członkiem „Komitetu Administracyjnego Betel” (Strażnica Nr 23, 1998 s. 23).

 

         Jako ‘chwalca’ Domu Betel

 

         „Jestem głęboko przekonany, że już teraz, przed nastaniem ziemskiego raju, Betel jest najwspanialszym miejscem na świecie. (...) Pragnę z Jego [Jehowy] pomocą dalej uważać Betel za swój dom...” (Strażnica Nr 17, 1989 s. 30).

 

         Jako 85-letni prezes nowojorskiego Towarzystwa Strażnica

 

         Ciekawe, że Towarzystwo Strażnica w oficjalnych publikacjach nigdy nie podało, że Max Larson został w roku 2000 prezesem nowojorskiej korporacji. Czyżby ta wiadomość była zastrzeżona dla szeregowych głosicieli? A może Towarzystwo Strażnica nie chce aby on jakąś ‘chwałę’ odbierał za swe stanowisko? Jednak w przeciwieństwie do prezesa pensylwańskiego Towarzystwa Dona Adamsa, nazwisko Larsona i jego funkcja umieszczone są w każdej angielskiej Strażnicy na stronie 2, w stopce redakcyjnej.

 

         Swoim wiekiem 85 lat życia M. Larson (ur. 1915) pobił rekord F. Franza (ur. 1893), który jako 83-latek był powołany na stanowisko prezesa Towarzystwa Strażnica w roku 1977.

         Również na stanowisko wiceprezesa, Larson był awansowany rekordowo późno, bo jako 62-latek. Franz posiadł tę funkcję jako 52-latek (w 1945 r.), a M. Henschel (ur. 1920) jako 57-latek w roku 1977.

 

         Larson zmarł 24 września 2011 roku, choć nazwisko jego w stopce angielskiej Strażnicy widnieje aż do lutego 2012 roku (nie wspomniano o tym w Strażnicy).

         Zastąpił go L. Weaver, który wcześniej był członkiem Komitetu Oddziału w USA oraz wice-prezesem Chrześcijańskiego Zboru Świadków Jehowy, to znaczy innej korporacji Świadków Jehowy.

 

         We wrześniu 2019 roku, jak podała ang. Strażnica wrzesień 2019 s.32, L. Weavera zastąpił: Watchtower Bible and Tract Society of New York, Inc.; Harold L. Corkern, President.

 

 

         Jako posiadający krewnych w Towarzystwie Strażnica?

 

         W publikacjach Towarzystwa Strażnica występuje też przynajmniej dwóch mężczyzn z nazwiskiem Larson, którzy stoją dość wysoko w hierarchii tej organizacji:

 

         John Larson, obok Maxa Larsona w amerykańskim Komitecie Oddziału („Rocznik Świadków Jehowy 2003” s. 22); również pełni on funkcję „nadzorcy drukarni” (!), jak wcześniej przez ponad 60 lat M. Larson, zanim został prezesem (Strażnica Nr 23, 2005 s. 10-11 i „Rocznik Świadków Jehowy 2005” s. 24);

 

         Frank Larson, misjonarz Towarzystwa Strażnica w Wenezueli („Rocznik Świadków Jehowy 1996” s. 235).

 

         Czyżby byli to krewni M. Larsona? Zauważyliśmy wcześniej, że D. Adams ‘otaczał’ się rodziną w Towarzystwie Strażnica. A może to tylko ‘przypadkowa’ zbieżność nazwisk i wysokich stanowisk w Towarzystwie Strażnica?

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości

Komentarze są zablokowane