O.K.

Ile było płócien pogrzebowych Jezusa? (Cz.1)

dodane: 2013-12-09
0
Ile było płócien pogrzebowych Jezusa? (Cz.1)

W tym czasie wiedziano o wielu rzeczach, które się zdarzyły, lecz które nie zostały zapisane; na przykład co się tyczy sudarionu i płócien w które zawinięte zostało ciało naszego Pana, czytamy że zostały one znalezione, ale nie wiemy czy zostały zachowane. Nie sądzę jednak, aby apostołowie nie pomyśleli o zachowaniu tych i innych relikwii dla przyszłych czasów.

[1]Św. Braulio z Saragossy, List XLII, ok. 650 r

 


Link do części 2

 

Przeciwnicy autentyczności Całunu Turyńskiego oraz innych relikwii Męki Chrystusa odwołują się do różnych twierdzeń które miałyby stanowić „argumenty” na to że te prastare zabytki chrześcijaństwa nie mogą być prawdziwe. Wysuwane są rozmaite rzekome „niezgodności” z opisem ewangelicznym, oraz z odkryciami archeologicznymi (a konkretnie jedynym odkryciem zachowanych żydowskich płócien pogrzebowych z I wieku, dokonanym w 2000 roku przez Shimona Gibsona[2]). Innym takim twierdzeniem jest to że Kościół, czy też chrześcijańscy fałszerze mieli w dawnych wiekach produkować fałszywe relikwie na skalę niemal przemysłową. W polskiej Wikipedii, w artykule nt. Całunu Turyńskiego można było na przykład znaleźć takie oto zdanie:

W przeszłości istniało w Europie co najmniej kilkadziesiąt całunów relikwii[potrzebne źródło], z podobnym wyobrażeniem ciała poranionego Chrystusa, jednak zaginęły one w czasie wojen i kataklizmów; część zidentyfikowano jako fałszywe[potrzebne źródło].[3]

Właśnie, źródło jest tutaj niezmiernie potrzebne, bo w końcu jak jest prawda? Ile było rzekomych płócien pogrzebowych Chrystusa czczonych w różnych miejscach przez wieki, i ile z nich zidentyfikowano jako podróbki? Oraz ile płócien mogło być autentycznych? Tymi kwestiami zajmiemy się w tym podzielonym na dwie części opracowaniu (niewykluczone że w przyszłości dodana zostanie jeszcze trzecia część). W zasadzie powinniśmy zacząć od opisu płócien pogrzebowych zamieszczonego w Ewangeliach. Ale zacznijmy od czegoś innego:

Część I: Relikwie płócien pogrzebowych Chrystusa na przestrzeni dziejów.

Jak już wiele razy we wcześniejszych artykułach opisywałem, pierwsze całkowicie pewne wystawienie obecnego Całunu Turyńskiego miało miejsce około roku 1356 we francuskim miasteczku Lirey w diecezji Troyes. Wiadomo jednak że w Konstantynopolu przechowywano domniemane płótna pogrzebowe Chrystusa co najmniej od 958 roku (pomijam tu w tej chwili rozważania na temat Mandylionu i jego przybycia do Bizancjum 15 sierpnia 944 roku, oraz kwestię ewentualnego utożsamienia go z Całunem Turyńskim[4])  –świadczy o tym list cesarza Konstantyna VII Porfirogeneta do swoich wojsk, w którym pisze że przesyła im wodę poświęconą przez kontakt z relikwiami, w tym z całunem.[5] Jest to przypuszczalnie najstarsze świadectwo o obecności domniemanego całunu pogrzebowego Chrystusa w Konstantynopolu (pomijając teksty o Mandylionie), choć świadectw o obecności w tym mieście płócien pogrzebowych Chrystusa między X a XIII wiekiem jest co najmniej kilkanaście (choć w większości są to jedynie krótkie wzmianki i spisy relikwii).[6] Należy pamiętać że słowa użyte przez Ewangelistów na określenie płócien grzebalnych Jezusa, sindon w przypadku Synoptyków, oraz soudarium (pisane również jako sudarium, sudarion i na podobne sposoby)  i othonia w Ewangelii Jana (określenia tego używa również Łukasz opisując przybycie Piotra do pustego grobu, patrz Łk 24:12) są bardzo niejednoznaczne i mogą być bardzo różnie tłumaczone i interpretowane. Słowo sindon zwykle tłumaczone jest jako „całun”, soudarium jako „chusta”, othonia jako płótna (w liczbie mnogiej, co sugeruje że mogło być ich więcej niż dwa), lub też opaski. Czasem występują jednak przeróżne inne kombinacje powiązań między słowami greckimi i tłumaczeniami. Niejednoznaczny opis sytuacji przybycia Piotra i Umiłowanego Ucznia do grobu w J 20:1-10 stał się przedmiotem niekończących się dyskusji i przeróżnych interpretacji, których  nie zamierzam na razie, w Części I opisywać. Istotne jest to, że terminy określające płótna pogrzebowe Chrystusa są rozmaite, i również rozmaicie interpretowane. Jeśli do tego dodamy jeszcze określenia opisujące Mandylion (samo to pojęcie pojawiło się przypuszczalnie po raz pierwszy dopiero około roku 990, w biografii ascety znanego jako Paweł z Góry Latros[7]) to mamy naprawdę niezły mętlik. Płótna grobowe Chrystusa w rozmaitych dokumentach określane są za pomocą greckich i łacińskich terminów sindon (syndon), sudarium (i mnogie sudaria), linteum, spargana, fasciae, othonia, entaphia, by wymienić tylko niektóre i pominąć przeróżne odmiany pisowni, oraz gramatyczne. Sam Mandylion również jest niekiedy określany za pomocą niektórych z tych wyrażeń, do tego dochodzą własne specyficzne określenia takie jak mantile, himation czy tetradiplon. Tworzy to wręcz niesłychany zamęt, i często nie pozwala określić co tak naprawdę jest czym, oraz co jest małym a co dużym kawałkiem płótna. Pozwala natomiast, zarówno zwolennikom jak i przeciwnikom autentyczności Całunu Turyńskiego, na niemal niezliczoną ilość sposobów naginać znaczenie poszczególnych terminów, by dopasować je do swoich teorii.

Wróćmy jednak do domniemanych płócien pogrzebowych przechowywanych w Bizancjum. Trzeba przy tym zaznaczyć że katalogi i spisy relikwii z Konstantynopola (od odezwy Porfirogenety poczynając) często wymieniają kilka różnych rodzajów płócien pogrzebowych, osobno całun-sindon tudzież chustę-sudarium (choć, jak pisałem, niekiedy te terminy są używane wymiennie) a osobno inne płótna (zwykle również wymieniając osobno Mandylion, co jest jednym z głównych zarzutów wobec hipotezy utożsamiającej go z Całunem Turyńskim) sugerując że płócien pogrzebowych było co najmniej kilka (wliczając w to wszelkiego rodzaju opaski, bandaże, paski do przewiązywania płócien itp.).[8] Ile dokładnie –trudno powiedzieć. Bizantyjczycy byli zapalonymi kolekcjonerami relikwii i zbierali dosłownie wszystko co miało związek z Chrystusem czy świętymi, bizantyjskie listy relikwii zawierają również pozycje które nam się wydają najzupełniej kuriozalne, jak chleb spożyty podczas Ostatniej Wieczerzy czy mleko Maryi. Miało to oczywiście podłoże polityczne – bizantyjski basileus uważał się za władcę społeczności chrześcijańskiej na Ziemi, a relikwie stanowiły legitymizację jego władzy. Stąd wysiłki by „skompletować” kolekcję, przy czym kwestia autentyczności poszczególnych przedmiotów często schodziła na dalszy plan. W samym Konstantynopolu miały się podobno znajdować aż trzy głowy Jana Chrzciciela![9] Cesarze bizantyjscy chcieli mieć dosłownie wszystko co było związane z Jezusem, tak więc wszelkie całuny, płótna, opaski czy chusty, jakich użyto podczas pogrzebu Jezusa musiały się znaleźć w Carogrodzie (i nie obchodziło ich np. to że autentyczne sudarium którym owinięto twarz Jezusa na krzyżu znajdowało się wówczas najprawdopodobniej w dalekim Oviedo w Hiszpanii). Dwa główne skarbce relikwii w stolicy cesarstwa to kaplica Faros w pałacu Bukoleon (Buco Leon-Lwia Paszcza), na południowym krańcu miasta, poniżej Wielkiego Pałacu Cesarskiego, oraz Kościół  Matki Bożej z Blachernae, północno-zachodniej dzielnicy Konstantynopola.  Kaplica Faros, w której jak pisał Robert de Clari nie było ani jednego zawiasu czy obręczy […] które nie byłyby ze srebra, nie było też w niej kolumny, która nie byłaby zrobiona z jaspisu, porfiru czy jakiegoś drogocennego metalu[10], była jakby zamkniętym sanktuarium cesarzy bizantyjskich[11], natomiast Kościół Blacherneński był bardziej ludową świątynią, w której gromadzili się mieszkańcy podczas największych zagrożeń miasta. Główną jego atrakcją był przechowywany tam welon Matki Bożej, uważany za palladium miasta.[12] Ale jak się później okaże, nie tylko on.[13] Nawet jeśli przyjmiemy że nasz Całun Turyński, pod postacią Mandylionu przybył z Edessy do Konstantynopola dopiero w 944 roku (co uznaje większość, choć nie wszyscy historycy Całunu, ale nie będę się teraz tym zajmować), to nic nie stoi na przeszkodzie stwierdzeniu że jakieś inne rzekome płótna pogrzebowe Chrystusa (autentyczne lub nie) mogły się znajdować w posiadaniu Bizantyjczyków już wcześniej. Mógł być wśród nich nawet drugi całun, niekiedy bowiem podczas pogrzebów stosowano kilka warstw płócien, o czym opowiem w drugiej części opracowania. Przypuszczalnie jako pierwszy rozróżnienie pomiędzy całunem (sindon) a pozostałymi płótnami grobowymi (entaphia) czyni około roku 880 metropolita Nikomedii Georgios w swoim Kazaniu na pogrzeb Pana naszego Jezusa. Pisze on w nim „całuję Twe [Jezusa] płótna pogrzebowe… całuję [Twój] najczcigodniejszy całun (philo ten hypertimon sindona)”.[14] Jeśli nie jest to zwykła retoryka (Georgios wymienia także inne relikwie pasyjne: krzyż, gwoździe, trzcinę, gąbkę, a nawet sam Grób Pański w Jerozolimie), to jakiż to całun mógłby on pocałować, jeśli ten Turyński miałby ciągle być przechowywany jako Mandylion w Edessie? Otóż istnieje (ciekawa, ale dość problematyczna) relacja o tym że w VII wieku domniemany całun Chrystusa czczono w Jerozolimie.

W 688 roku św. Adamnan, opat klasztoru benedyktyńskiego na wyspie Hy (inaczej Jona) w archipelagu szkockich Hebrydów napisał swoje dzieło O opisaniu miejsc świętych. Spisał w nim relację Arkulfa z Perigeux, frankońskiego biskupa który w 670 roku wybrał się na 9-miesięczną pielgrzymkę na Bliski Wschód.[15] W drodze powrotnej burza zagnała go aż na Hebrydy, gdzie znalazł gościnę u Adamnana. Arkulf opowiedział mu m.in. historię przechowywanego w Jerozolimie sudarium które okrywało głowę (manuskrypt z opactwa w Cadouin dodaje tutaj „oraz ciało”) Jezusa w grobie. Bezpośrednio po zmartwychwstaniu miał je wykraść pewien judeochrześcijanin, który na łożu śmierci przywołał swoich dwóch synów i dał im następujący wybór: jeden z nich dostanie w spadku cały jego majątek, drugi nie dostanie nic, z wyjątkiem przechowywanego przez ojca sudarium. Ten który wybrał cały majątek wkrótce potem splajtował, natomiast temu, który wybrał że chce jedynie sudarium, dobrze się powodziło i wkrótce się wzbogacił. Obyczaj ten powtarzano przez następne pięć pokoleń, aż w końcu dostał się on w ręce potomków którzy powrócili do judaizmu. Do tego czasu wiadomość o istnieniu relikwii (przynoszącej ponadto majątek, i to niezależnie od wyznania właściciela!) stała się powszechnie znana i wybuchły spory pomiędzy Żydami, a chrześcijanami, którzy chcieli ją odzyskać. Sprawę rozsądzić miał król Saracenów Mavias (prawdopodobnie chodzi tu o panującego w latach 661-680 kalifa Mu’awija I), który zarządził próbę ognia: obie strony konfliktu zgromadziły się na placu na którym rozpalono stos, a następnie Mavias wrzucił płótno do ognia. To jednak uniosło się nietknięte i poleciało na stronę chrześcijan. Ci dodali do niego podszewkę i zanieśli do świątyni. Tam, całując, oddawali mu cześć pielgrzymi. Miało się to dziać trzy lata przed wizytą Arkulfa. Opowiadanie ma coś z legendy, jednak chociaż jest to relacja z co najmniej drugiej ręki zapisana na krańcu ówczesnego chrześcijańskiego świata, to jednak istnienie jakiegoś płótna wydaje się dość prawdopodobne. Co ważne jest, Arkulf podał wymiary owego sudarium. Miało ono mieć 8 stóp długości, co w SI odpowiada mniej więcej 2,5 metra. Czyli nie była to chusta na głowę, ale całun! Czy mógłby to być nasz Całun Turyński? Wydaje się to raczej mało prawdopodobne –wymiary Całunu Turyńskiego podczas ostatniej konserwacji zostały ustalone na 437 cm x 111 cm, co w granicach niepewności nie większych niż 3 % , odpowiada dokładnie 8 łokciom asyryjskim (mierze stosowanej na starożytnym Bliskim Wschodzie począwszy od VIII wieku p.n.e., wynosiła ona między 54,3 a 54,9 cm) długości i 2 szerokości.[16] Ale aby sprawę skomplikować, należy zaznaczyć że niektóre manuskrypty zamiast 8 stóp, wymieniają 8 łokci długości…[17]

Istnieje jeszcze inna możliwość, rozważana przez niektórych. Być może Całun Arkulfa był po prostu złożonym na pół Całunem Turyńskim. To by jednak dawało łączną długość rzędu 5 metrów, a więc nieco za długą[18], choć z drugiej strony nie wiemy jak precyzyjne było określenie „około 8 stóp długości” użyte przez Arkulfa. Połowa długości Całunu Turyńskiego to około 219 cm, co przyjmując długość stopy jako 30 cm odpowiada 7,3 stopy. Nie należy być jednak nadmiernie precyzyjnym –podczas pomiarów w 1868 roku wymiary Całunu Turyńskiego wyszły 410 na 140 cm. Jakim cudem –to tajemnica niemal równie wielka jak to w jaki sposób utrwalił się na nim obraz…[19]

Czy Całun Arkulfa posiadał wizerunek? Arkulf nic o tym nie wspomina. Natomiast bezpośrednio dalej, w krótkim rozdziale XII wzmiankuje o kolejnym lnianym płótnie, rzekomo utkanym przez Maryję, większym od poprzedniego, czerwonym z jednej strony, zaś zielonym z drugiej, na którym wyhaftowano postacie Jezusa i Dwunastu Apostołów. Wydaje się zatem dziwne że nie wspomniałby o wizerunku na całunie pogrzebowym, gdyby taki się na nim znajdował. Choć i tu sprawa nie jest do końca rozstrzygnięta, gdyby to jednak był Całun Turyński z łatwością można było bowiem sprawić by wizerunki nie były na nim widoczne. Jeśli miałby być on złożony na pół, to wystarczyłoby go tak złożyć, by strona z wizerunkami była zwrócona do wewnątrz, po drugiej stronie nie ma bowiem widocznego gołym okiem wizerunku.[20] Można też to sprawić w inny sposób, do Całunu Arkulfa była bowiem dołączona od spodu podszewka, podobnie jak to jest dzisiaj z Całunem Turyńskim. Z tym że w przypadku Całunu Turyńskiego podszewka zakrywa stronę na której nie widać wizerunku, natomiast w przypadku Całunu Arkulfa można było zrobić dokładnie odwrotnie! Po co? Należy pamiętać że zarówno w przypadku Żydów, którzy przez pewien czas mieli go posiadać, jak i muzułmanów którzy rozstrzygali kwestię własności, istnieje ścisły zakaz czczenia obrazów. Obiekcje natury religijnej mogły sprawić że starano się ukryć niewygodny wizerunek. Z drugiej jednak strony opisany przez Arkulfa gobelin z wizerunkiem Jezusa i Apostołów nie budził już jednak żadnych sprzeciwów…

Jakie były losy Całunu Arkulfa? Wcześniejsza historia sprzed 670, opisana przez Arkulfa, jest raczej legendą, niemniej jednak w 570 roku, sto lat przed Arkulfem, inny pielgrzym, Anonim z Piacenzy (niekiedy błędnie utożsamiany przez niektórych z Antonim z Piacenzy żyjącym ok. 270 lat wcześniej) pisał o jaskini w pobliżu Jerozolimy, gdzie siedem mniszek żyjących pod ścisłą klauzurą opiekowało się sudarium które okrywało głowę Jezusa.[21] I choć większość historyków odnosi tą relację raczej do Sudarium z Oviedo (teoretycznie może być to również Czepek z Cahors, opisany w dalszej części niniejszego opracowania), wywiezionym z Palestyny podczas najazdu Persów w 614 roku[22] (tym bardziej że ciężko ją uzgodnić z opowiadaniem Arkulfa), to sprawa nie jest jednoznaczna, bo jak się przekonaliśmy, termin sudarium zwykle przyjmowany jako chusta na twarz, niektórzy łączyli z o wiele większym całunem. Natomiast żadne znane mi źródło po Arkulfie nie wspomina bezpośrednio o obecności płótna w Jerozolimie (choć Remi van Haelst twierdzi że istnieje jeszcze jeden dokument o czym dalej). Jednak większość relikwii z Jerozolimy z czasem lądowała w Konstantynopolu, lub też innych miejscach.[23]

I tu należy wspomnieć o kolejnych domniemanych płótnach pogrzebowych Jezusa, tym razem stanowiących część kolekcji cesarza Zachodu, Karola Wielkiego. Annales regni Francorum piszą że w 799 roku patriarcha Jerozolimy przesłał mu w darze liczne relikwie z Grobu Pańskiego.[24] Zresztą jeśli wierzyć opisowi zawartemu w Annales oraz Vita Karoli Magni pióra kronikarza Einharda, w 802 roku Harun ar Raszid, legendarny kalif z Baśni Tysiąca i Jednej Nocy, oprócz bogatych darów (m.in. zegara wodnego i słonia o imieniu Abu Abbas) przekazał mu także protektorat nad Bazyliką Grobu Pańskiego.[25] Aby zrozumieć okoliczności tego wydarzenia należy prześledzić ówczesną sytuację polityczną. Harun ar Raszid był kalifem, następcą Mahometa i najwyższym polityczno-religijnym zwierzchnikiem islamu. Ale nie wszyscy muzułmanie uznawali jego autorytet -przykładem mogą być choćby emirowie hiszpańskiej Kordoby z dynastii Umajjaddów którzy nie zaakceptowali przejścia w 750 roku tytułu kalifa na dynastię Abbasydów.  Stąd też abbasydzcy kalifowie nie mieli powodów by ich lubić –tak samo jak frankijscy władcy którzy z hiszpańskimi Maurami toczyli bezustanne walki. A wspólny wróg jednoczy.

Natomiast w przypadku chrześcijaństwa religijne i polityczne przywództwo było rozdzielone, najwyższym przywódcą religijnym był papież, a politycznym cesarz, choć oczywiście zakres ich władzy wywoływał nieustanne kontrowersje tak na Wschodzie jak i Zachodzie. Za jedynych spadkobierców tytułu Imperatora uważali się cesarze słabnącego wciąż Bizancjum, otoczonego i regularnie najeżdżanego przez wrogich Awarów, Bułgarów i Arabów –by powstrzymać te najazdy Imperium musiało regularnie wypłacać haracz swoim wrogom. W owym czasie tym dumnym państwem rządziła kobieta –cesarzowa Irena, wdowa po Leonie IV i regentka ich jedynego syna, cesarza Konstantyna VI, o bardzo propapieskich i pro-frankońskich sympatiach. Irena zaręczyła Konstantyna z córką Karola Rotrudą, jednak zerwała go w 788 roku w wyniku sporu z Frankami o terytoria w Italii. Niemniej jednak potężne imperium Franków, mogące stawić czoła Awarom i Saracenom (ci ostatni pod przywództwem ar Rashida zmusili w 782 roku Irenę do wypłacania 70 000 srebrnych dinarów rocznie) byłoby dla Bizancjum bardzo potrzebnym sojusznikiem. A że polityka nie zna skrupułów, to 19 kwietnia 797 roku mamusia obaliła, oślepiła i wysłała do klasztoru swego jedynego synusia, obejmując w ten sposób pełnię władzy. Wkrótce Leon III, korzystając z rzekomego wakatu ogłosił nowego cesarza rzymskiego, w Boże Narodzenie 800 roku nałożył „zaskoczonemu” Karolowi na głowę diadem cesarski: Karol był pierwszym cesarzem Zachodniego Cesarstwa Rzymskiego od zdetronizowania w 476 roku Romulusa Augustulusa. Do ponownego zjednoczenia Wschodu i Zachodu brakowało tylko jednego, by Karol (któremu w tym czasie zmarła piąta żona Luitgarda) poślubił Irenę. Podjęto przygotowania do tego związku, wymieniono podarki, jednak plany storpedowało obalenie niepopularnej Ireny w 802 roku przez jej ministra finansów Nicefora I Genika, który odmówił płacenia trybutu ar Rashidowi (ale ten szybko „przekonał” go do zmiany zdania). W tej sytuacji nic dziwnego że, skoro to cesarz rzymski powinien być formalnym protektorem miejsc świętych w Palestynie, Harun ar Raszid przekazał ten tytuł Karolowi, a nie Niceforowi, który choć zawarł pokój z Karolem, to jednak odmawiał uznania jego tytułu. 

Co nas tu interesuje jest to, że w tym okresie w posiadanie Karola weszło kilkanaście relikwii mających rzekomo pochodzić z Grobu Pańskiego i innych miejsc świętych w Palestynie. Były to: fragment Krzyża Świętego, domniemany gwóźdź którym przybito Jezusa do krzyża[26], osiem kolców z korony cierniowej[27], być może dzisiejsza Tunika z Argenteuil[28], zakrwawiona przepaska biodrowa Jezusa[29], pieluszki małego Jezusa[30], suknia i welon Maryi[31] , ramię św. Symeona[32], ręcznik użyty do umycia nóg Apostołów podczas ostatniej wieczerzy, chusta w którą zawinięto głowę Jana Chrzciciela, paski Jezusa i Maryi, fragment bicza którym chłostano Jezusa[33], a także trzy lub cztery Jego płótna pogrzebowe. Pierwszym jest tzw. Czepek z Cahors[34], kaptur z ośmiu warstw lnianej gazy, przewiązany wokół głowy i podtrzymujący brodę. Znajduje się na nim pięć śladów krwi –testy chemiczne z 1839 pozwoliły stwierdzić jej obecność. Francuski badacz Robert Babinet, po pobieżnych analizach Czepka uznał że położeniem odpowiadają one ranom na głowie Człowieka z Całunu Turyńskiego. By jednak zweryfikować te doniesienia konieczne są szerzej zakrojone badania przeprowadzone z użyciem nowoczesnych metod, których dotychczas na Czepku jeszcze nie przeprowadzono, przynajmniej o ile wiem. Informacje o historii Czepka są niestety skąpe, jak zwykle w przypadku relikwii. Karol Wielki miał ofiarować czepek tamtejszemu biskupowi Aymatusowi w 803 roku, podczas synodu który tam się odbywał. W 1090 roku biskup Gerard de Cardaillac podczas rozsądzania lokalnego sporu kazał możnowładcom przysięgać na znajdujące się w katedrze św. Szczepana fragmenty Krzyża i sudarium posiadające imago Naszego Pana Jezusa Chrystusa. W 1119 r. papież Kalikst II razem z ośmioma kardynałami konsekrował ołtarz w tejże katedrze, w której ponadto odprawiano w tym czasie msze ku czci Saint Suaire de Cahors. W 1360 r. katedrę odwiedził król Anglii i władca Akwitanii Edward III. W 1487 r. papież Innocenty VIII udzielił odpustu pielgrzymom przybywającym by oddać cześć Czepkowi. Wszystkie te informacje pochodzą jednak z opracowania napisanego przez Marca-Antoin Dominici w 1640 roku, jako że większość dokumentów zniszczyli protestanci, gdy w 1580 roku zajęli Cahors.

Kolejnymi płótnami pogrzebowymi miałyby być tzw. Sindon Munda, czyli „czysty całun” o rozmiarach 180 na 105 cm[35], a także Sudarium Domini, chusta, a raczej wielka sodara z lnianego bisioru o wymiarach około 6,15  na 3,52 metra[36] , złożona do wymiarów prostokąta o rozmiarach 80 na 45 cm lub też wg innej wersji 39 na 22 cm[37],  którą zgodnie z wypisanymi na obramowaniu wersami z J20:7 miano nałożyć na twarz Chrystusa w grobie. Razem z Linteum Domini –fartuchem którym rzekomo Jezus miał umyć nogi Apostołom podczas Ostatniej Wieczerzy –są one obecnie przechowywane w klasztorze benedyktyńskim w Kornelimünster pod Akwizgranem.[38] Domniemanym czwartym płótnem pogrzebowym miałby być tzw. Całun z Compiègne. Było to lniane płótno o wymiarach 2,37 na 1,25 metra (inne źródła mówią od długości 2,45 metra, w dawnych miarach miał mieć wymiary mniej więcej 2 na 1 aulnes).[39] Początkowo przechowywano je w Kornelimünster razem z pozostałymi płótnami, jednak w 876 (lub 877) r. wnuk Karol Wielkiego, Karol Łysy przekazał je opactwu św. Korneliusza w Compiègne, w zamian za relikwie patrona tegoż opactwa. Nie zawierało śladów krwi ani wizerunku (podobnie jak pozostałe płótna, chociaż według van Haelsta, pomimo iż żadne ze źródeł nie wspomina o tym by na Całunie z Compiègne istniał wizerunek, to na jego reprodukcji znajdującej się w tamtejszej katedrze istnieje blade odwzorowanie postaci, powstałe być może pod wpływem Całunu Turyńskiego lub Całunu z Besançon o którym opowiem dalej). Zaginęło podczas Rewolucji Francuskiej (inną wersję podają Górny i Rosikoń, według nich płótno miało zostać zniszczone podczas prania w 1840 roku).[40]

Dlaczego pisałem o trzech lub czterech płótnach? Otóż chociaż niektórzy próbowali utożsamić Całun z Compiègne z Całunem Arkulfa, jako że jego wymiary odpowiadają długości 8 stóp według relacji Arkulfa[41], to jednak wg późniejszych (pochodzących z XI-XIII w.) relacji opisujących wymianę relikwii między klasztorami, opactwo w Compiègne w zamian za relikwie św. Korneliusza i św. Cypriana miało otrzymać gwóźdź, kawałek drzewa Krzyża, fragment welonu Maryi, oraz połówkęSindon Munda[42] -czyli obecna jego część z Kornelimünster i Całun z Compiègne miałyby stanowić jedną całość, a nie osobne płótna. Dlaczego to takie ważne? Otóż dodajmy do siebie długości obydwu połówek. 180 cm+237 cm (lub 245cm) =417 (lub 425 cm). Trochę nierówne te połówki, gdyby po prostu pomnożyć długość Całunu z Compiègne przez dwa (zakładając że od części z Kornelimünster odcinano jakieś kawałki) otrzymalibyśmy 474-490 cm. Sprawdźmy jeszcze szerokości. Fragment z Kornelimünster ma szerokość 105 cm, choć na zdjęciach jeden z boków wydaje się nieco porwany, więc być może ktoś z niego odcinał jakieś kawałki. Natomiast Całun z Compiègne miał być nieco szerszy, 125 cm, ale nie jesteśmy w stanie tego sprawdzić. I w tym miejscu przypomnijmy sobie że Całun Turyński ma wymiary 437 cm x 111 cm, lub inaczej 8 łokci na 2 łokcie, czyli stosunek długości do szerokości jak 4 do 1. W przybliżeniu takie same proporcje ma złączony z dwóch kawałków Sindon Munda (nawet jeśli przyjąć jego nieco większe wymiary)… Teraz przypomnijmy sobie że manuskrypty O opisaniu miejsc świętych różnią się w stwierdzeniu czy Całun (sudarium) Arkulfa miał  8 stóp czy 8 łokci długości… Istnieje jeszcze taka możliwość, choć raczej mało realna, że owe 8 łokci długości odnosi się tak naprawdę do szerokości Sudarium Domini (tym bardziej że Arkulf opisywał właśnie sudarium które okrywało głowę).

Zanim będziemy wyciągać dalej idące wnioski musimy jeszcze raz zastanowić się skąd Karol te relikwie zdobył. Generalnie istnieją trzy wersje, wszystkie spisane setki lat później. Pierwsza zawarta w Grandes Chroniques de France z opactwa Saint-Denis głosi że gdy Bułgarzy podbijali Bałkany, a Saraceni Palestynę, to na prośbę bizantyjskiego cesarza Konstantyna V Karol Wielki przybył na pomoc z Włócznią Świętego Maurycego w ręku, przegnał barbarzyńców i w nagrodę od cesarza otrzymał swoje relikwie. Tego że ta wersja jest na bakier z ogólnie znaną historią nie trzeba tłumaczyć. Druga wersja, spisana przez XII wiecznego dominikańskiego uczonego Vincenta de Beauvais w jego dziele Speculum Historiale głosi że Karol otrzymał od Haruna ar Raszida przywilej odbycia incognito pielgrzymki do Jerozolimy, skąd przywiózł relikwie jako podarunki kalifa. Według trzeciej wersji spisanej w XII wieku przez Richarda de Poitiers, Karol Łysy (którego często mylono z Wielkim) wracał z pielgrzymki do Jerozolimy przez Konstantynopol, przywożąc z tych dwóch miejsc cenne relikwie w tym Sudarium Domini.[43]  Czyli tak naprawdę jesteśmy skazani na spekulacje. Płótna te miał przysłać Karolowi patriarcha Jerozolimy, jednak równie dobrze mogły być one darem Haruna ar Raszida, lub też zostać dostarczone za pośrednictwem Rzymu lub Konstantynopola, ze względu na opisane wyżej bliskie stosunki między Karolem, papieżem i cesarzową Ireną, oraz wpływy jakie ta trójca miała wobec patriarchy jerozolimskiego. Anonimowy łaciński spis relikwii z Konstantynopola wymienia całun, oraz fragment korony cierniowej jako dary dla Karola Łysego.[44] Lecz jest to dokument bardzo niejasny i to nie tylko z tego powodu że myli on Karolów. Czy mamy na tej podstawie wnioskować że domniemany całun Chrystusa znajdował się około roku 800-nego w Konstantynopolu (tym bardziej że np. Korona Cierniowa miała zostać tam przeniesiona podobno dopiero w 1063 roku[45], nie wspomina o niej choćby list Porfirogenety z 958 roku, dodatkowo jeszcze pewien dokument z 808 roku podobno stwierdza że całun, pilnowany przez strażnika miał się ciągle znajdować w Bazylice Grobu Pańskiego[46])? A jeśli nawet, to czy został on razem z dwoma innymi bezcennymi płótnami tak po prostu oddany Karolowi, tym bardziej że późniejsze spisy (choć nie wszystkie) wymieniają obecność sindon (albo nawet sindones)?

Mało prawdopodobne, ale istnieje tu jeszcze kilka innych możliwości. Przede wszystkim różne relikwie mogły pochodzić z dwóch różnych miejsc, część z Jerozolimy, część z Konstantynopola. Płótna Karola wcale nie musiały być oryginałami, a jedynie kopiami płócien pogrzebowych przechowywanych w Konstantynopolu, uświęconymi jedynie poprzez kontakt z pierwowzorami (o czym z czasem niestety zapomniano i zaczęto je utożsamiać z tymi ostatnimi). Zauważmy chociażby że w kolekcji Karola znalazł się welon Maryi, podczas gdy taki sam welon, jak już wspomniałem znajdował się w kościele  Matki Bożej z Blachernae w Konstantynopolu[47] (i jak się później okaże, to nie jedyny przykład)! Takie praktyki często uprawiano w średniowieczu, by dowartościować swoich sojuszników, wystarczy przecież wspomnieć że w 1000 roku niemiecki cesarz Otton III podarował w Gnieźnie Bolesławowi Chrobremu kopię włóczni świętego Maurycego, przechowywaną obecnie na Wawelu. Natomiast te relikwie których autentyczność wydaje się bardziej prawdopodobna, bo chociażby stwierdzono na nich obecność krwi (czyli chociażby Tunika z Argenteuil, Czepek z Cahors i przepaska biodrowa z Akwizgranu) mogły pochodzić wprost z Jerozolimy. Czy jednak płótna Karola były oryginałami czy kopiami –a jeśli tymi drugimi, to czego?

Zacznijmy od Sudarium Domini. Współczesne rekonstrukcje przyjmują że było to płótno w które owinięto z zewnątrz ciało Jezusa owinięte już w Całun Turyński. Jest jednak jeden problem. Jako że musiałby to być całun zewnętrzny, to pomijając trudności praktyczne w zastosowaniu tak ogromnej płachty, prawdopodobnie w całości otulałby nasz Całun Turyński. Tymczasem na spodniej stronie tego ostatniego podczas badań w 1978 roku odkryto warstwę mineralnego pyłu –świadczyłoby to że stykała się ona bezpośrednio z półką grobową.[48] Podobne zabrudzenie, niewidoczne gołym okiem, odkryto na przedniej stronie, w okolicach stóp –świadczyłoby o tym że Człowiek z Całunu chodził boso, lub przynajmniej miał luźno założone sandały.[49] Próbki pobrane z okolic stóp przeanalizowali mikroanalitycy, dr Joseph Kohlbeck z Hercules Aerospace i dr Ricardo Levi-Setti Instytutu Fermiego z Chicago. Okazało się że pył składa ze specyficznej formy węglanu wapnia –aragonitu. Pojawiła się okazja by porównać ten pył z pyłem z Jerozolimy. Jako że uzyskanie próbek z Bazyliki Grobu Pańskiego było niemożliwe ze względu na bezustanne waśnie międzywyznaniowe, to badania porównawcze przeprowadzono na dostarczonych przez archeolog Eugenię Nitowski próbkach z innego grobowca z Jerozolimy. Badania mikrosondą jonową wykazały że skład chemiczny jest niemal identyczny (pomijając niewielkie odchylenia spowodowane przez drobiny lnu)[50], natomiast próbki pobrane z 9 grobowców w innych rejonach Izraela były zawsze odmienne.[51] Czyli pył ten pochodzi z Jerozolimy, chyba że gdzieś na świecie istnieje jakieś drugie miejsce gdzie można znaleźć aragonit o identycznym składzie chemicznym. Nas tu jednak interesuje to że Całun Turyński prawdopodobnie jednak stykał się bezpośrednio z powierzchnią grobowej ławki. Zmniejsza to szanse na autentyczność Sudarium Domini, ale nie wyklucza jej całkowicie –być może pył osadził się na drugiej stronie Całunu Turyńskiego kiedy leżał on na wapiennym podłożu grobowca zanim owinięto go w Sudarium Domini, albo z braku czasu nie owinięto wcale, zostawiając to drugie płótno gdzieś z boku, by po szabacie dokończyć obrzędy, albo też służyło do jeszcze innego celu… –o czym dalej.

Przejdźmy teraz do Sindon Munda, chyba najciekawszego płótna z kolekcji. Czym ono było i skąd się wzięło w Akwizgranie? Czy był to „długi” (tzn. jego prawdziwa długość wynosiła 8 łokci, a nie 8 stóp jak przyjmuje większość manuskryptów) Całun Arkulfa przywieziony z Jerozolimy? Czy może była to kopia przywieziona z Konstantynopola? Ale kopia… czego? Czyżby Całunu Turyńskiego (być może jego podszewka), który już wtedy miałby się znajdować w stolicy Bizancjum być może jako przywieziony wcześniej właśnie Całun Arkulfa, (podczas gdy najczęściej przyjmowana hipoteza o identyczności Całunu Turyńskiego z Mandylionem zakłada że ten ciągle jeszcze do roku 943 był w Edessie)? Bo Całun Arkulfa sam mógł być taką kopią, podszewką Całunu Turyńskiego, albo jeszcze czymś zupełnie innym, wówczas  Sindon Munda byłby relikwią wtórną drugiego rzędu, czyli kopią kopii. Jest jeszcze jedna hipoteza, wiążąca się z Mandylionem z Edessy, wówczas znajdującej się pod władaniem kalifatu Bagdadzkiego. Jeśli Mandylion to Całun Turyński to być może Harun ar Raszid postanowił sprezentować Karolowi podszewkę Całunu Chrystusa znajdującego się w Edessie –jeśli oczywiście wiedział czym tak naprawdę jest Mandylion.[52] Istnieje pewien ilustrowany manuskrypt z czasów Karolińskich w którym jedna scena biczowania Chrystusa sugeruje że ilustrator miał styczność z Całunem Turyńskim, ale to temat na osobny artykuł.[53]

Na razie zostawmy relikwie karolińskie oraz wszystkie hipotezy wokół nich narosłe, i posuńmy narrację historyczną naprzód. Osłabione w czasach Karola Wielkiego cesarstwo bizantyjskie za panowania Dynastii Macedońskiej znowu odrodziło się w potęgę. Pokonano Bułgarów, rozciągnięto panowanie na niemal całe Bałkany i zaczęto odzyskiwać ziemie utracone na rzecz Arabów. W 969 roku odzyskano Antiochię. W 944 roku z Edessy sprowadzono Mandylion, samo miasto powróciło pod władanie Bizancjum w 1032 roku. Emir Aleppo składał hołd basileousowi. Rozwijała się nauka i sztuka. Osiągnąwszy drugi szczyt potęgi, dumni Bizantyjczycy zerwali w 1054 roku, po wielu sporach, stosunki z Kościołem Zachodu. Lecz jednocześnie na wschodzie czaiło się nowe śmiercionośne zagrożenie –Turcy Seldżuccy. Po katastrofalnej bitwie pod Manzikertem w 1071 roku Imperium pogrążyło się w chaosie, co pozwoliło Seldżukom zająć praktycznie całą Azję Mniejszą, będącą oprócz Konstantynopola najbogatszą i najludniejszą częścią państwa. Kiedy w 1081 roku sytuacja się ustabilizowała po objęciu władzy przez Dynastię Komnenów, ci uznali że mimo wszystko bez pomocy Zachodu nie poradzą sobie z tureckim naporem. Ich prośby o pomoc doprowadzą do sytuacji której się nie spodziewali. Epoka Krucjat wkrótce się zacznie…

Rzekomym takim apelem o pomoc z Zachodu, jest list który ponoć miał napisać cesarz Aleksy I Komnen do hrabiego Flandrii, Roberta I Fryzyjskiego. W liście tym cesarz rozpaczliwie błaga o pomoc, bo poganie już podchodzą pod Konstantynopol, a on woli się już kłaniać łacinnikom. Poza tym lepiej już żeby to łacinnicy zdobyli cenne relikwie Konstantynopola niż poganie. Słowa te w następstwie późniejszych wypadków wydają się niemal prorocze… ale niemal oczywiste jest że to napisane na Zachodzie zwykłe propagandowe fałszerstwo. Co jednak dla nas ważne list ten wymienia pośród innych relikwii „płótna znalezione po Zmartwychwstaniu w grobie” –pamiętać należy że nawet najbardziej kłamliwa propaganda, aby była skuteczna musi zawierać w sobie cząstkę prawdy.[54] Jednak kłopotliwe położenie schizmatyków z Bizancjum nie było zbyt skutecznym motywem mogącym sprawić by wojska Zachodu pospieszyły z pomocą. Wobec tego na synodzie w Clermont w 1095 roku papież Urban II rzucił bardziej chwytliwe hasło: wyzwólmy Jerozolimę! Zaczęła się Pierwsza Krucjata. Brutalni chrześcijańscy najeźdźcy z Zachodu zaczęli inwazję na rdzenne ziemie pokojowo nastawionych muzułmanów, zdobywając kolejno: Niceę –miejsce I i VII Soboru powszechnego z 325 i 787 roku, Edessę –miasto króla Abgara który miał otrzymać od Jezusa Mandylion, Antiochię –miasto gdzie po raz pierwszy około roku 40 uczniów Jezusa nazwano chrześcijanami, oraz w końcu Jerozolimę.

Tu właśnie wypada wspomnieć o jeszcze jednym płótnie czczonym niegdyś jako całun Chrystusa, choć jest ono niemal na pewno fałszywe –tzw. Całun z Cadouin. Jest to płótno o wymiarach 2,81 na 1,13 metra, bez śladów krwi czy wizerunku.[55] Miało ono zostać zdobyte przez krzyżowców w Antiochii, a następnie przetransportowane do opactwa w Cadouin. Tamtejszy manuskrypt O opisaniu miejsc świętych św. Adamnana posiada na marginesie notkę, napisaną przez kogoś w XVI wieku. Informuje ona że Całun Arkulfa miał płótno trafiło w posiadanie biskupa Anicii (?) który odbywał podróż w „zamorskich dystryktach” (częste określenie Ziemi Świętej), a następnie oddał go podległemu księdzu, ten z kolei odstąpił go klerykowi. Kleryk umieścił go w kościele niedaleko Cadouin. Wkrótce potem pożar miał strawić miasto, płótno jednak miało zostać ocalone przez dwóch mnichów, którzy umieścili go w klasztorze około Roku Pańskiego 1512, gdzie ostatecznie miał zostać mnichem wspomniany kleryk.[56] Opowieść ta, miała zapewne stanowić uzasadnienie autentyczności Całunu z Cadouin –która została jednak zanegowana przez badania jezuity, ojca Franceza w 1934 roku, kiedy okazało się że znajdujące się na brzegach płótna ornamenty są pismem kufickim, datowanym między 1094 a 1121 rokiem, co pokrywa się ze zdobyciem przez krzyżowców Antiochii w 1098 roku (choć czysto teoretycznie istnieje możliwość że zostały one dodane specjalnie by zbezcześcić płótno, wydaje się to jednak mało prawdopodobne). Historia o odnalezieniu wówczas przez Piotra Bartłomieja rzekomej Świętej Włóczni, która pozwoliła uwięzionym w mieście krzyżowcom (choć przynajmniej część z nich widziała ta relikwię wcześniej w Konstantynopolu) odeprzeć wojska emira Mosulu Kerbogi, jest bardzo dobrze znana. Równie dobrze, aby dodać morale znajdującym się w rozpaczliwej sytuacji krzyżowcom, mógł zostać wówczas „odnaleziony” całun pogrzebowy Chrystusa (chociaż żadne źródło opisujące bitwę o nim nie wspomina).

Posuńmy jednak historyczną narrację znowu nieco do przodu. Po pierwszej krucjacie krzyżowcy ustanowili swoje państwa w Lewancie, natomiast za panowania dynastii Komnenów cesarstwo bizantyjskie jeszcze raz przeżywało chwile blasku, odzyskując część Azji Mniejszej, w której głębi przetrwał jednak sułtanat Rum (czyli Rzymu), utrudniając w ten sposób lądową komunikację z Ziemią Świętą. W tej sytuacji niebywale wzrosło znaczenie szlaków morskich, a także miast włoskich, w szczególności potężnych republik kupieckich Genui i Wenecji, prowadzących handel ze Wschodem - ważnym węzłem w tym handlu był znajdujący się nad Bosforem Konstantynopol. W drugiej połowie XII wieku sprawy zaczęły się jednak źle układać tak dla krzyżowców, jak i dla roszczącego sobie pretensje do zwierzchnictwa nad ich państwami Bizancjum. W 1174 roku Saladyn zjednoczył Syrię i Egipt, co pozwoliło mu w 1187 roku rozbić siły krzyżowców pod Hittin. Była to katastrofa dla Królestwa Jerozolimskiego które utraciło niemal wszystkie ziemie łącznie z Jerozolimą. Wprawdzie podczas słynnej Trzeciej Krucjaty chrześcijanie odzyskali wąski pas wybrzeża w Palestynie, jednak Ryszard Lwie Serce zrezygnował z ataku na Jerozolimę, podpisując z Saladynem trzyletni rozejm. Natomiast w Bizancjum, po stabilnych rządach Komnenów, nastąpiły walki o władzę. Młodociany cesarz Aleksy II Komnen został obalony przez swego kuzyna Andronika, którego z kolei obalił w wyniku przewrotu ludowego Izaak II Angelos. W 1195 roku z kolei jego własny brat, Aleksy III, obalił, oślepił i uwięził Izaaka. Jego z kolei próbował w 1201 roku bez powodzenia obalić Jan Komnen. Tłum jego zwolenników pomaszerował na pałac Bukoleon i kaplicę Faros. Tam na drodze stanął im pałacowy kustosz kaplicy, Mikołaj Mesarites. Wspominając przechowywane tam świętości powstrzymał ich przed wkroczeniem do niej. Cytując jego słowa  za Wilsonem:

W tej kaplicy Chrystus ponownie powstaje z martwych a syndon (całun) i płótna grobowe są tego oczywistym świadectwem. […] Grobowy syndon Chrystusa: ten wykonany jest z płótna, materiału taniego i łatwego do nabycia i wciąż jeszcze wydziela z siebie zapach mirry, zabezpieczającej ciało przed rozkładem, jako że owinięto weń po męce, okryte tajemnicą, choć nagie, martwe ciało Chrystusa.[57]

Słowa te jednak wymagają pewnego doprecyzowania. W kolejnej swojej książce Wilson trochę zmienia tekst:

Całuny grobowe Chrystusa: te wykonane są z płótna. Materiał to tani i łatwy do zdobycia, wciąż jeszcze wydziela z siebie zapach mirry i opiera się rozkładowi, jako że owinięto weń po Męce pozbawione konturów (aperilepton) namaszczone mirrą, nagie ciało.[58]

Jak już się przekonaliśmy poprawne tłumaczenie określeń jest kluczowe przy analizie znaczeń danego fragmentu. Z płótna, a właściwie lnu, są bowiem wykonane entaphioi sindones Christou, natomiast świadectwem „ponownego Zmartwychwstania” są sudarion syn Tais entaphios sindosin. Osobno wymieniony jest cheiromaktron, ręcznik z wizerunkiem Chrystusa, czyli po prostu Mandylion.[59]

Wypada się nad  tekstem Mesaritesa mocno zastanowić. Pisze on o płótnach grobowych w liczbie mnogiej i o jakimś sudarium. Owinięto weń nagie ciało Chrystusa. A skąd Mesarites wie że nagie (tak jak nagi jest wizerunek Człowieka z Całunu), a nie na przykład owinięte przepaską? I po co tak tą nagość Zbawiciela podkreśla? To jeszcze póki co niczego nie oznacza, może po prostu skądś domyślił że pewnie Zbawiciela pochowano nago, w końcu Ewangelie opisują że przed ukrzyżowaniem zdjęto z Niego szaty i tak dalej. Ale co to znaczy aperilepton „pozbawione konturów”, tudzież „tajemnicze”, „nieopisane”, „niezwykłe”, „nieograniczone”?[60] Może to zwykła retoryka, ale należy pamiętać że wizerunek na Całunie Turyńskim nie posiada ostrych konturów, tylko gładko przechodzi w tło. I co to znaczy że Chrystus „ponownie powstaje z martwych”, czego „oczywistym świadectwem” są płótna pogrzebowe? 

Jedno trzeba przyznać: Bizantyjczycy byli mistrzami w tworzeniu poczucia tajemniczości. Kolekcja relikwii z kaplicy Faros była zupełnie niedostępna dla zwykłych śmiertelników (co zresztą jest przypadłością większości relikwii aż po dziś dzień). Mistycyzm wpisany jest w prawosławną tradycję. Wiele ikon otaczała aura cudowności. Napis na XII wiecznej zasłonie na Hostię głosi:

Jeżeli żaden z Izraelitów nie mógł patrzeć wprost na oblicze Mojżesza, gdy zstąpił on z góry, na której widział samego Boga, jakże mógłbym spojrzeć na Twoje najświętsze Ciało nie przykryte zasłoną jakże mógłbym Mu się przypatrywać?[61]

Wkrótce jednak niespodziewane wypadki przez moment rzucą nieco światła na to co przechowywano w Konstantynopolu –zanim na nowo pogrąży się ono w mrokach historii.

W czasie kiedy Mikołaj Mesarites bronił kaplicy Faros, w Wenecji trwały przygotowania do kolejnej wyprawy krzyżowej, ogłoszonej przez papieża Innocentego III. Jednak od początku sprawy nie układały się dla niej pomyślnie. Odzew jest mniejszy niż się spodziewano, i również fundusze zgromadzone na pokrycie kosztów budowanej przez Wenecjan floty mającej przewieźć uczestników do Ziemii Świętej okazały się niewystarczające. W tej sytuacji blisko stuletni (i w dodatku niewidomy) doża Enrico Dandalo zaproponował krzyżowcom że zamiast zapłaty, może zdobędą oni dla Wenecji zbuntowane chorwackie miasto Zara? Część krzyżowców odmówiła, część jednak „w imię wyższych celów” przystała na nią. Zarę zdobyto 24 listopada 1202 roku. W następstwie ataku na katolickie miasto Innocenty III ekskomunikował całą krucjatę, jednak ekskomunikę w krótkim czasie uchylono. Wówczas do krzyżowców zgłosił się syn obalonego cesarza Izaaka II, Aleksy. Obiecywał że jeśli krzyżowcy przywrócą jego ojca na tron, to on ureguluje z nawiązką długi wobec Wenecjan, podporządkuje Kościół Wschodni papiestwu, oraz przyłączy się wraz z Bizancjum do krucjaty. I znowu propozycja ta wywołała rozłam wśród krzyżowców, część z nich popłynęła do Palestyny na własną rękę, część jednak, po precedensie Zary i zachętach Wenecjan przystała na to, uznając że chodzi o przywrócenie na tron prawowitego władcy. Z przystankiem na Korfu, flota 200 okrętów skierowała się na Konstantynopol do którego dotarła 23 czerwca 1203 roku.

Przybycie krzyżowców nie wywołało jednak w Bizancjum entuzjazmu. Aleksy III odmówił spełnienia żądań krzyżowców. W tej sytuacji 5 lipca przystąpili oni do oblężenia. Był tylko jeden problem. Położony na cyplu nad Bosforem Konstantynopol, tak jak Rzym miasto siedmiu wzgórz, był w owym czasie nie tylko najsilniej ufortyfikowanym miastem w Europie, ale prawdopodobnie na całym świecie. Od zachodu otoczony potrójną linią murów, od wschodu i południa opływało go Morze Marmara, z silnymi prądami przepływającymi przez Bosfor, a od północy wąska zatoka Złoty Róg. Wszystko oczywiście otoczone murami nadmorskimi. Konstantyn Wielki podjął genialną decyzję ulokowania stolicy Imperium w najbardziej dogodnym miejscu, jakie można było sobie tylko wymarzyć. Nauczyło go tego oblężenie Bizancjum w 324 roku podczas wojny z Licyniuszem, miasto skapitulowało dopiero gdy Licyniusz poniósł ostateczną klęskę w bitwie pod Chryzopolis. Od tamtej pory Konstantynopola nikt nie zdołał zdobyć (jedynie w 860 roku Rusowie splądrowali jego przedmieścia). Ani Awarowie z Persami, ani Arabowie, ani Bułgarzy, ani Rusowie, ani Seldżucy. Konstantynopol był sercem scentralizowanego imperium –jak długo pozostawał niezdobyty, tak długo ono trwało, choć w dotychczasowej historii Bizancjum nie było chyba kawałka ziemi poza stolicą, który nie byłby przez Cesarstwo przynajmniej na jakiś czas utracony. Za jego bezpiecznymi murami, jak już wielokrotnie wspominałem, przechowywano największą kolekcję relikwii, zbieranych od czasów Konstantyna i jego matki Heleny.

Tym razem sytuacja była jednak inna. Przeciwko 20 tysiącom krzyżowców (po 10 tysięcy Francuzów i Wenecjan) miasta broniło kilkanaście tysięcy żołnierzy Bizancjum, jednak poza elitarną Gwardią Wareską nie przedstawiali oni większej wartości bojowej –i tak naprawdę było im zupełnie obojętne, komu należy się cesarska purpura. Władająca niegdyś Morzem Śródziemnym flota bizantyjska zredukowana została do 20 rozpadających się okrętów. Cesarstwo rozpadało się w oczach, kwitła korupcja, a na prowincji możnowładcy praktycznie zupełnie uniezależnili się od stolicy. Przez kilka dni Bizantyjczycy zdołali odpierać ataki namiestników, jednak weneckiej flocie udało się przerwać łańcuch broniący dostępu do Złotego Rogu i wpłynąć do zatoki. 17 lipca Wenecjanie zdołali wedrzeć się na mury miasta. Po nieudanym kontrataku, oskarżany przez mieszkańców o tchórzostwo, Aleksy III w nocy uciekł z miasta. Wówczas wyciągnięto z więzienia Izaaka II i osadzono na tronie. Ten zgodził się spełnić postulaty krzyżowców i dodatkowo uczynić swego syna koregentem jako Aleksego IV. Krzyżowcy uzyskali wstęp wolny do miasta – półmilionowego, największego wówczas miasta w Europie, z antyczną przeszłością, z hipodromem, akweduktami, brukowanymi ulicami, kapiącymi złotem pałacami i ponad 500 kościołami i klasztorami.

Jednym z takich krzyżowców był skromny pikardyjski rycerz Robert de Clari. Nikt by o nim pewnie nie pamiętał, gdyby nie to że swoje wspomnienia z wyprawy spisał w kronice, której manuskrypt odnaleziono w 1786 roku w Kopenhadze. Jest to bezcenne źródło informacji o pałacach i relikwiach Konstantynopola. W swoim opisie Kaplicy Faros zwrócił on m.in. uwagę na to że:

Wewnątrz tej kaplicy znaleźli wiele bogatych relikwii, tam znaleźli dwa kawałki Krzyża Pana grubości ludzkiej nogi, a długiej na około pół tuaza [ok. 1 metr], a potem znaleźli żelazne okucie od kopii, którą przebito bok Naszego Pana, i dwa gwoździe, którymi były przybite jego ręce i nogi; a potem w jednym kryształowym naczyniu znaleźli wielką część jego krwi, tam znaleźli także tunikę w którą odziany był [Pan] i którą zeń zdjęli[62], kiedy wiedli go na górę Kalwarii, znaleźli błogosławioną koronę, którą był ukoronowany, a która miała tak ostre kolce z morskiej trzciny jak żelazne szydło. I znaleźli część odzienia Naszej Pani, i głowę świętego Jana Chrzciciela, i tyle innych bogatych relikwii, że nie mógłbym wam ich przeliczyć, ani opowiedzieć po prawdzie.

Otóż i były inne świętości w tej kaplicy, o których zapomnieliśmy wam opowiedzieć, bowiem były tam dwa bogate naczynia ze złota, które wisiały pośrodku kaplicy na dwóch grubych , srebrnych łańcuchach. W jednym z tych naczyń była dachówka, a w drugim płótno; i opowiem wam skąd wzięły się tam te świętości. Był w Konstantynopolu pewien święty mąż; wydarzyło się tak, że ów święty mąż z miłości do Boga pokrywał dachówkami dom pewnej kobiety, wdowy. Gdy pokrył go [dachówkami]objawił się mu Nasz Pan i przemówił doń; a ten dobry mąż opasany był płótnem: „Czy dasz mi” powiedział Nasz Pan, „to płótno”, a dobry człowiek dał je, a Nasz Pan otarł nim swą twarz, tak że jego rysy odcisnęły się [na płótnie], potem zwrócił je; następnie [Pan] powiedział mu, aby zaniósł je i przykładał chorym i obiecał, że wierzący wyleczą się ze swojej choroby. I dobry człowiek wziął płótno i zaniósł je; ale przedtem, nim Bóg zwrócił mu płótno, dobry mąż wziął i schował je do wieczora pod dachówką. Wieczorem, kiedy odchodził, wziął płótno; a gdy podniósł dachówkę, to ujrzał na dachówce odciśnięty obraz, taki jak na płótnie, tak zaniósł dachówkę i płótno, potem wielu chorych wyleczył; a relikwie te wisiały pośrodku kaplicy, jak wam opowiedziałem.[63]

Jest to mocno zniekształcona wersja legendy o Mandylionie i o bliźniaczym cudownym  wizerunku na dachówce tzw. keramion (lub inaczej keramidion). Ale oprócz tego, w Kościele Blacherneńskim na drugim końcu miasta Robert widział coś jeszcze:

Jest tam i inna świątynia zwana kościołem Najświętszej Panny Marii Blacherneńskiej, gdzie przechowywany jest sydoine, w który Pan nasz został owinięty i który jest podnoszony w każdy piątek, tak żeby postać (figure) naszego Pana była na nim wyraźnie widoczna.[64]

Tak właśnie zwykły prosty frankoński wojak wyraził to, co nawet duchowni bizantyjscy bali się powiedzieć w sposób otwarty: w Konstantynopolu znajdował się całun z widocznym wizerunkiem Chrystusa! Bez wątpienia! Co prawda wielu krytyków próbowało na różne sposoby podważyć relację Roberta na różne sposoby. I tak na przykład Joe Nickell, na którym Blania-Bolnar tak się wzorował twierdzi, powołując się na E. H. McNeala, który skonfudowany tłumaczył ten tekst na angielski w 1936 roku, że Robert miał pomylić całun z chustą św. Weroniki[65], zapominając że tradycja Weroniki zaczęła się rodzić dopiero kilka lat później na Zachodzie, po zdobyciu Konstantynopola (choć jej korzenie sięgają znacznie głębiej w przeszłość, to jednak tradycję pokazów tzw. Chusty Weroniki zapoczątkował w 1208 r. Innocenty III, zresztą jest to temat na co najmniej osobny artykuł)[66] Ale, jak punktuje Wilson, powołując się na znawców starofrancuszczyzny, słowo figure przed 1650 rokiem odnosiło się do wizerunku całej postaci, nie samej tylko twarzy, i każdy słownik tak twierdzi.[67]

Ale choć relacja Roberta wyjaśnia wiele spraw, to jednak również rodzi nowe pytania.  Dlaczego Mikołaj z Mesarites opisuje że entaphioi sindones Christou które okrywały aperilepton ciało Chrystusa znajdowały się w Kaplicy Faros, a Robert de Clari że sydoines (kalka z greki) w Kościele Blacherneńskim, jeśli oczywiście chodzi o to samo? Możliwych wyjaśnień jest kilka. Ale najpierw trzeba przyjrzeć się sytuacji w Bizancjum.

Zderzenie dwóch odmiennych kultur –brudnych, prostackich, niezdyscyplinowanych krzyżowców i wyrafinowanych, choć czasem dekadenckich Greków, którzy często świata poza murami Konstantynopola nie widzieli, stanowiło beczkę prochu. Tym bardziej ze względu na rozłam między obrządkiem łacińskim a greckim, oraz stare animozje –wystarczy chociaż wspomnieć masakrę łacińskich mieszkańców Konstantynopola, głównie kupców włoskich, jakiej dopuścili się w 1182 roku zwolennicy Andronika. Krzyżowcy od dawna posądzali również Bizantyjczyków o sprzyjanie muzułmanom –nie bez pewnej racji, gdyż często Cesarstwo, zgodnie ze starym zwyczajem, wolało się opłacać swoim wrogom, niż być wplątanym w krzyżowe awantury Zachodu. Wrogowie pojawiali się i znikali, a Imperium trwało. Ale łacinnicy tego nie rozumieli. Tarcia między Frankami a Grekami były na porządku dziennym. A co gorsza, gdy tylko Aleksy IV dorwał się do władzy (stary i ślepy Izaak II w ogóle nie panował nad sytuacją), zastał skarbiec pusty. W tej sytuacji nie miał jak spełnić obiecanek wobec krucjaty. Starał się grać na czas, twierdząc że do marca 1204 roku zbierze potrzebne środki, co oczywiście nie spodobało się nikomu. Ani Grekom, których majątek (wliczając klejnoty cerkiewne) ograbił by zebrać na zapłatę, ani krzyżowcom, którzy zagrozili że jeśli Aleksy nie wywiąże się ze zobowiązań, to oni siłą odbiorą co swoje.

I wówczas całun z wizerunkiem Chrystusa pojawia się w Blachernae. W tej samej świątyni gdzie w 860 roku Bizantyjczycy modlili się przed welonem Matki Bożej o przepędzenie Rusów. Teraz co piątek jest tam podnoszony (Robert de Clari dosłownie pisze że „unosił się”) całun z widoczną postacią Chrystusa, czyli kogoś większego nawet od Bogurodzicy.  Czy ten spektakl odbywał się tam od dłuższego czasu? Nic o tym nam nie wiadomo, ale warto wiedzieć że w okresie Komnenów cesarze zaczęli preferować jako rezydencję znajdujący się w pobliżu Pałac w Blachernae, zamiast Wielkiego Pałacu, czy pałacu Bukoleon. Ale w 1203 w Konstantynopolu wszystko było możliwe. Np. że Aleksy IV wystawił dotychczas starannie zakryte przed okiem pospólstwa płótno grobowe, by uspokoić lud i przekonać go w ten sposób o boskim poparciu dla jego rządów. Ten sam lud który w każdej chwili mógł go zrzucić z tronu. Co też się w końcu stało.

Niepopularne rządy Aleksego IV sprawiły że pojawiła się opozycja, skupiona wokół zięcia Aleksego III, Aleksego Dukasa, zwanego Murzuflos, którego Aleksy IV nieopatrznie mianował swoim szambelanem. Gdy 25 stycznia 1204 roku, coraz bardziej nieradzący sobie z wymykającą się mu spod kontroli sytuacją Aleksy IV poprosił Murzuflosa o sprowadzenie krzyżowców, ten przeprowadził zamach stanu. Uwięził Izaaka II i Aleksego IV. Ojciec zmarł 28 stycznia, rzekomo z szoku i zgryzoty. Natomiast syna Murzuflos kazał zgładzić 8 lutego, trzy dni wcześniej koronując się na cesarza jako Aleksy V Dukas. A krzyżowcom kazał iść do diabła.

Przelało to czarę goryczy. Wyprawa mająca na celu odzyskanie Jerozolimy przekształciła się w wojnę przeciw „królobójcy” i w ogóle zdradzieckim Grekom. Pierwszy szturm krzyżowcy przypuścili 9 kwietnia, w piątek, w rejonie Złotego Rogu i dzielnicy Blachernae. Był on jednak nieudany. 12  kwietnia szczęście jednak sprzyjało krzyżowcom –udało im się wedrzeć do Blachernae. To podłamało morale obrońców. Aleksy V uciekł z miasta. Zanim rok później został schwytany, przewieziony z powrotem do Konstantynopola i zrzucony z kolumny Teodozjusza, zdołał jeszcze oślepić swojego teścia, by ten nie myślał o ponownym odzyskaniu władzy.

Tymczasem dla Konstantynopola nastał dzień sądu. Gwardia Wareska szybko się poddała, uznając przywódcę krucjaty Bonifacego z Montferratu za nowego cesarza. Po 880 latach miasto zostało zdobyte –czego nie dokonały znacznie większe armie Awarów i Persów czy Arabów, tego dokonali przedstawiciele łacińskiego Zachodu. Przez jedne z najbardziej tragicznych w dziejach trzy dni (a przypuszczalnie nawet i dłużej), trwały rzezie, gwałty, rabunki. Ofiarą tych ostatnich padały również relikwie. Robert de Clari kończy swój opis całunu z Blachernae w następujący sposób:

I nikt z Greków ani Francuzów nie wiedział, co stało się z owym sydoine po zdobyciu miasta.[68]

Jedno krótkie zdanie. Ale o niebywałym znaczeniu, jak się przekonamy. Czy płótno zostało skradzione z Konstantynopola, a jeśli tak to przez kogo? A może, jak próbował swoim czytelnikom wmówić Joe Nickell, zostało rozerwane przez krzyżowców na strzępy?[69] Bo wielu krzyżowców z Konstantynopola przywiozło skrawki płócien pogrzebowych. Biskup Halberstadt, Konrad von Krosigk przywiózł z krucjaty oprócz wielu innych łupów kawałki de sindone eiusdem et de sudario, biskup Soissons, Nivelon de Cherisy kawałek de sindone munda, również Hugon, opat klasztoru św. Gisleniusza wywiózł do Clairveaux swój kawałek iterum in eadem tabula .. de sindone.[70] Natomiast nasz Robillard de Clari, jak go w spisie relikwii z klasztoru w Corbie nazwano, przywiózł sobie skrawki de sudario Domini in duobus locis (czyli aż z dwóch miejsc płótna), osadzonych razem z m.in. fragmentami Korony Cierniowej i Świętej Gąbki w kryształowym relikwiarzu w kształcie krzyża, nie licząc drugiego srebrnego krzyża, ikony Świętego Oblicza i około 50 innych zdobyczy.[71] Oznacza to, że wbrew insynuacjom Nickella całunu z wizerunkiem nie podarto na strzępy –bo gdyby Robert darł go razem z innymi, to nie napisałby chyba że  nikt z Greków ani Francuzów nie wiedział, co stało się z owym sydoine po zdobyciu miasta (chociaż kto wie…). To zdanie świadczy raczej o tym, że Robert był bardzo zainteresowany by wejść w jego posiadanie, toteż wypytywał o niego wszystkie napotkane osoby. Ale całun z wizerunkiem nie był przeznaczony dla maluczkich…

W 1207 roku Mikołaj Otranto odbył podróż na Wschód jako tłumacz kardynała Benedykta Santa Susano, legata papieskiego który miał omówić z klerem prawosławnym kwestie doktrynalne związane z planowanym przywróceniem jedności Kościoła. W raporcie, napisanym w dwóch wersjach po grecku i łacinie, zamieścił następującą notkę:

Gdy miasto zostało zdobyte przez rycerzy francuskich, wpadających jako złodzieje,
nawet do skarbca Wielkiego Pałacu gdzie święte obiekty były umieszczone, znaleźli oni tam między innymi Drogocenne Drewno [Krzyża], Koronę Cierniową, sandały Zbawiciela, Gwóźdź, oraz spargana/fascia (któreśmy (później) widzieli na własne oczy).[72]

Do tego dokumentu jeszcze wrócimy, ale na razie ważne jest stwierdzenie że złodzieje zdołali się wedrzeć do kaplicy Faros. Bo tak naprawdę najważniejsze ośrodki władzy w Konstantynopolu zostały przez liderów krucjaty bardzo szybko zabezpieczone; Wielki Pałac i pałac Bukoleon przez  Bonifacego z Montferratu, natomiast Pałac w Blachernae przez Henryka z Hainault, znanego inaczej jako Henryk Flandryjski.[73] Jak się zaraz przekonamy, paradoksalnie jest to układ odwrotny niż byśmy oczekiwali i nieco komplikuje sprawę, choć da się ją odplątać. Kilka pierwszych krytycznych godzin w nocy z 12 na 13 kwietnia gdy krzyżowcy wdarli się do miasta jest kluczowe, by się dowiedzieć co stało się z całunem z wizerunkiem i pozostałymi relikwiami męki pańskiej. Całun z wizerunkiem mógł być zarówno w Bukoleon, jak i w Blachernae, rozbieżności między relacjami Mikołaja Mesaritesa i Roberta de Clari powodowały niekończące się kontrowersje. Jednak wydaje się że oba miejsca, a zwłaszcza kaplica Faros tak naprawdę uniknęły większych grabieży, sądząc z późniejszej listy relikwii łacińskiego cesarza Baldwina II sprzedanych królowi Francji Ludwikowi IX, o czym później -choć niektórych rzeczy, na przykład sandałów Chrystusa, na niej nie ma.[74] Grabieże starano się powstrzymać, ogłaszając kary: główną i ekskomuniki dla złodziei.[75] Dało to co prawda mizerne, ale jednak jakieś efekty. Listę relikwii znalezionych w Faros, nie uwzględniającą ani Mandylionu, ani całunu z wizerunkiem sporządził Garnier de Trainel, pełniący funkcję biskupa… Troyes![76] 150 lat później jego następcy, Henryk z Poitiers i Piotr z Ars będą kwestionować autentyczność wystawianego w Lirey Całunu Turyńskiego.

Jeżeli całun z wizerunkiem Chrystusa nie został zniszczony, to istnieją dwie możliwości, albo został wywieziony z Konstantynopola, albo w nim pozostał. Istnieją zwolennicy tak jednej jak i drugiej opcji –ci ostatni na poparcie swej tezy przywołują często jeszcze jedno świadectwo Mikołaja Mesaritesa, mianowicie mowę wygłoszona na pogrzebie swego brata Jana w 1207 roku. Wspomina w niej o płótnach pogrzebowych przechowywanych w Konstantynopolu, jednak należy mieć pod uwagę że do tego czasu w skutek opisanych wcześniej burz dziejowych został dawno odwołany ze stanowiska, a znaczną część homilii zerżnął słowo w słowo z wcześniejszej swojej przemowy z 1201 roku. Zatem ten dokument niczego tak naprawdę nie dowodzi.[77] Aby rozstrzygnąć kwestię czy całun Roberta de Clari pozostał czy wywędrował z Konstantynopola musimy prześledzić pokłosie Czwartej Krucjaty.

Chociaż Gwardia Wareska ogłosiła cesarzem Bonifacego z Montferratu (który aby wzmocnić swoją pozycję poślubił węgierską księżniczkę Małgorzatę, wdowę po Aleksym IV) to jednak ten wybór nie został zaakceptowany przez Wenecjan. Po wielu negocjacjach zdecydowano się ustanowić cesarzem Baldwina Flandryjskiego, brata Henryka, i rozdzielić ziemie Cesarstwa pomiędzy przywódców Krucjaty. Bonifacy na pocieszenie dostał Królestwo Tessaloniki w Grecji. Nie oznacza to jednak że mógł sobie ot tak pojechać tam i się koronować. Wprost przeciwnie –o ziemie trzeba było walczyć. Wprawdzie Konstantynopol padł, ale wojna trwała, cesarstwo rozpadało się już przed przybyciem krzyżowców. W Azji Mniejszej pojawiły się państwa Romajów roszczące sobie prawa do spadku po cesarstwie Bizantyjskim: Cesarstwo Nicei i Cesarstwo Trapezuntu, później w zachodniej Grecji powstanie jeszcze Despotat Epiru. Na domiar złego nowemu cesarstwu łacińskiemu zagrażali Bułgarzy, którzy w 1185 roku wyzwolili się spod panowania Bizancjum. Nowy cesarz Baldwin próbował ich poskromić, ale 14 kwietnia 1205 roku poniósł klęskę pod Adrianopolem i słuch o nim zaginął. Nowym cesarzem został Henryk. Tymczasem Bonifacy wyruszył na podbój Grecji, razem ze swoimi lennikami. Jednym z nich był burgundzki możnowładca Otton de la Roche. W 1204 roku Bonifacy i Otton zdobyli Macedonię, Tesalię, następnie Beocję i w końcu Attykę. Otton dostał w lenno Księstwo Aten. W walkach sprzymierzyli się z lokalnym bizantyńskim możnowładcą Michałem Komnenem Dukasem, kuzynem cesarzy Izaaka II i Aleksego III. Był to jednak sojusz krótkotrwały, na wiosnę 1205 roku Michał dostał od krzyżowców lanie w Bitwie w Gaju Oliwnym Kounduras i uciekł do Epiru, gdzie założył wspomniany Despotat.

I tu na scenie pojawia się pewien kontrowersyjny dokument, który może wyjaśnić co stało się z całunem Roberta de Clari. Jeden z potomków Michała, Nikifor Angelos Komnen założył w 1290 roku rycerski Zakon Konstantyński Anielski Autentyczny, inaczej znany jako Zakon Świętej Zofii. Dokumenty tego zakonu przechowywano w zbiorze tzw. chartularium Culisanense, zaginionym w czasie II wojny światowej. Jednak w 1859 roku arcybiskup Montrealu i były opat Monte Cassino Benedykt D’Acquisto miał odpisać z niego kilka dokumentów. W 1981 roku opublikował je Pasquale Rinaldi. Wśród nich znajdował się list jaki brat Michała, Teodor miał napisać w Rzymie do Innocentego III:

Teodor Anioł w imieniu brata Michała, pana Epiru, oraz własnym, życzy długiego żywota Innocentemu, władcy i biskupowi starożytnego Rzymu. W zeszłym roku, w kwietniu, wojsko krzyżowców, wyruszywszy z fałszywym zamiarem wyzwolenia Ziemi Świętej, splądrowało miasto Konstantyna. W czasie grabieży żołnierze weneccy i francuscy uczynili swym łupem również święte miejsca. Przy podziale łupu Wenecjanie zabrali skarby ze złota, srebra i kości słoniowej, Frankowie zaś relikwie Świętych oraz najświętszą z nich , czyli Płótno w jakie owinięty był po śmierci a przed zmartwychwstaniem, nasz Pan Jezus Chrystus (linteum quo post mortem et ante Resurrectionem noster Dominus J. C. involutus Est). Wiemy że te święte  rzeczy przechowywane są w Wenecji, we Francji i w innych krajach, skąd pochodzą ci grabieżcy, a Święte płótno w Atenach (Sacrum Linteum in Athenis)

Takie przedmioty, jako święte, nie powinny być wywiezione, ponieważ jest to przeciwne wszelkim prawom ludzkim i Boskim. Niemniej współcześni barbarzyńcy zagrabili je w imię Jezusa Chrystusa, naszego Pana oraz w imię Twoje, choć wbrew Twej woli. Nauka Jezusa Chrystusa, naszego Zbawiciela, nie pozwala, by chrześcijanie grabili innych z rzeczy świętych. Łupieżcy niech mają złoto i srebro, lecz niech powróci do nas, co święte, dla której to sprawy mój brat i pan złożył największą ufność w interwencji Twojego autorytetu. Poprzez Twój autorytet odzyskanie tych rzeczy nie może się nie powieść. Lud pełen ufności oczekuje, że podejmiesz działania, a Ty z pewnością ich wysłuchasz. Mój brat i pan, Michał, wyczekuje sprawiedliwości Piotra.

Rzym , 1 sierpnia 1205 AD

Widział Benedetto D’Acquisto.[78]

 

Ten dokument jest aż za dobry –zbyt jasno mówi co się stało z najcenniejszą relikwią Konstantynopola, płótnem które prawdopodobnie widział Robert de Clari (chociaż Teodor nic o wizerunku nie wspomina). Nic dziwnego że szybko pojawiły się oskarżenia o fałszerstwo –zarówno ze strony tych którzy uważali Całun Turyński za XIV-wieczne fałszerstwo[79], jak i tych którzy uważali że Całun Turyński pozostał w Konstantynopolu, lub wysuwali jeszcze jakieś inne konkurencyjne teorie jak dostał się w ręce rodziny de Charny. List był przypuszczalnie napisany po grecku, to co mamy to łacińskie tłumaczenie i to najprawdopodobniej późniejsze, bo są tam takie anachronizmy jak określenie krzyżowców mianem cruciatus, stosowane dopiero od XIV wieku. Najczęściej podawany zarzut to przedstawianie się autora jako Teodor Angelos, podczas gdy w owym czasie ród ten używał nazwiska Dukas, tudzież Komnen-Dukas. Tak naprawdę jednak Komnen-Dukas-Angelos –wszystko to była jedna rodzina, wszyscy byli spokrewnieni lub spowinowaceni ze sobą, i rżnęli się o władzę jak się tylko dało. Bardzo możliwe że po tym jak Aleksy V Dukas sprzeciwił się krzyżowcom popierającym Aleksego IV Angelosa, Teodor zdecydował że lepiej papieżowi przedstawiać się jako Angelos niż jako Dukas –choć i tak list nie odniósł spodziewanego skutku. Choć Innocenty III potępił zdobycie Konstantynopola, to mleko się już rozlało, cesarstwo się rozpadło i na jego miejsce powstało kilka rywalizujących ze sobą ośrodków –tak więc nawet nie wiadomo komu należałoby ewentualnie zwrócić zrabowane skarby i relikwie. Najrozsądniej wydawało się po prostu zaakceptować stan faktyczny po rozbiorze Bizancjum.

Wracając do listu, mimo wszystkich kontrowersji wydaje się on jednak harmonijnie wpisywać w środowisko i wydarzenia początku XIII wieku, ze swoimi formułami grzecznościowymi typu „biskup starożytnego Rzymu”, czy tym że Michał nie jest nazwany despotą (to określenie władców Epiru pojawiło się dopiero pod koniec XIII wieku) –jeśli byłoby to XX-wieczne fałszerstwo Rinaldiego lub kogoś z jego otoczenia, to byłoby to fałszerstwo bardzo dobre.[80]

Lecz wypadałoby porównać go jeszcze z innymi informacjami. W Grecji istnieje kilka kościołów o dość dziwnych nazwach. W Tessalonikach jest kościół poświęcony Matce Bożej, tzw. Stary Kościół Piątkowy znany jednak również pod nazwą Kościoła Acheiropoietos, czyli Obrazu Nie Ręką Ludzką Uczynionego.[81] Natomiast w pobliżu Dafni w Attyce jest inny kościół poświęcony Matce Bożej, który w 1209 roku papież Innocent III nazywa Kościołem Blacherneńskim, tak jak bazylika w której Robert de Clari widział całun z wizerunkiem.[82] Są to jednak poszlaki. Przyjrzyjmy się jeszcze raz relacji Mikołaja Otranto.

Gdy miasto zostało zdobyte przez rycerzy francuskich, wpadających jako złodzieje,
nawet do skarbca Wielkiego Pałacu gdzie święte obiekty były umieszczone, znaleźli oni tam między innymi Drogocenne Drewno [Krzyża], Koronę Cierniową, sandały Zbawiciela, Gwóźdź, oraz spargana/fascia (któreśmy (później) widzieli na własne oczy).

Ten fragment jest straszliwie niejednoznaczny i może być interpretowany na wiele sposobów. Łacińskie fascia i greckie spargana to określenia płócien pogrzebowych. Ale czy chodzi tu o całun z wizerunkiem który widział Robert de Clari, czy może o jakieś inne płótna pogrzebowe przechowywane w Konstantynopolu? Kolejne pytanie: kiedy Mikołaj Otranto i Benedykt Santa Susano widzieli te płótna? Przed czy po zdobyciu Konstantynopola? Zbiory dokumentów opublikowane przez Paula Rianta w XIX wieku zawierają zarówno grecką jak i łacińską wersję i w obu zawarte są określenia odpowiadające słowu „później” (czyli po zdobyciu). Natomiast manuskrypt przechowywany w Moskwie, zawierający jedynie grecką wersję nie posiada tego wyrażenia, jednak możliwe jest że późniejszy kopista po prostu ominął to słówko. Z kolei wyrażenie gdzie święte obiekty były umieszczone w obu wersjach jest wyrażone w formie zaprzeszłej, co sugeruje że już ich w tamtym miejscu, czyli w Konstantynopolu być może nie ma. Jednak, jak już mówiłem, przynajmniej część z tych przedmiotów była wówczas jeszcze w Konstantynopolu bo wspominają je późniejsze listy inwentarzowe, co prowadzi nas do trzeciego problemu: gdzie Mikołaj i Benedykt widzieli te płótna? Czy w Konstantynopolu? Być może i niektórzy tak zakładają.[83] Nie wiadomo czy określenie (któreśmy (później) widzieli na własne oczy) odnosi się tylko do płócien pogrzebowych czy również do innych relikwii (nawiasy znajdowały się u Rianta w łacińskiej wersji), które razem mogły być oglądane jedynie w Carogrodzie (choć kłóci się z tym użycie czasu zaprzeszłego). Nie wiemy jednak czy Mikołaj i Benedykt byli w Konstantynopolu –wiemy natomiast z moskiewskiego rękopisu że w 1206 roku odwiedzili Tessaloniki i Ateny! I to w którymś z tych miast (zdaniem Scavone’a w Atenach, za czym przemawia również choćby list Teodora Angelosa) mogli widzieć te płótna pogrzebowe, Święte płótno jak miał pisać Teodor.

W tym punkcie wypadałoby zrobić nagły przeskok i wspomnieć że przed Rewolucją Francuską oprócz Całunu Turyńskiego istniał jeszcze jeden rzekomy całun z wizerunkiem Chrystusa: mianowicie tajemniczy Całun z Besançon.[84]  

Źródła odnośnie tego ostatniego są dość późne, pierwsze wzmianki o jego istnieniu pochodzą z 1523 roku (informacje o organizacji wystawień lokalnych misteriów wielkanocnych, połączonych z prezentacją płótna, które jednak znajdowało się tam już jednak od jakiegoś, bliżej nieokreślonego czasu) jednak przypuszczalnie opierają się na dużo starszych tradycjach. Całun z Besançon był płótnem o wymiarach około 260x130 cm, zszytym z dwóch kawałków wzdłuż dłuższego boku, i posiadającym wizerunek jedynie przodu postaci.[85] Jego pochodzenie nie jest jasne, najstarsza tradycja uważała że całun był prezentem od cesarza Teodozjusza dla lokalnego biskupa Celidoniusza, z czasem jednak zaczęto ją kwestionować, i przesuwać datę pojawienia się w Besançon na późniejsze czasy. Jean Jacques Chifflet, siedemnastowieczny historyk zarówno Całunu Turyńskiego jak i z Besançon, uważał że pojawienie się tego ostatniego należy wiązać z czasami pierwszej wyprawy krzyżowej (pamiętajmy o Całunie z Cadouin), zaś aby pogodzić fakt istnienia dwóch domniemanych całunów uważał że ten z Besançon był właściwym całunem w który złożono Jezusa do grobu, zaś relikwia z Turynu służyła jedynie do przetransportowania Jezusa z krzyża do grobu.

Tenże Chifflet napisał że 6 marca 1349 roku, a więc kilka lat przed pojawieniem się Całunu Turyńskiego w Lirey, katedra w Besançon poszła z dymem, a wraz z nią jej archiwa, pozwalające odtworzyć wcześniejszą historię płótna. Jednak sam Całun miał „cudownie” ocaleć, i zostać odnaleziony podczas odbudowy katedry w 1377 roku (przy okazji dodając typowe dla takich opowieści legendarne dodatki o cudownym świetle ze skrzyni, ożywianiu umarlaków itp.). Być może jednak nie wszystkie dokumenty spłonęły. Istnieje bowiem lokalny manuskrypt sygnowany jako MS 826, datowany na lata 1700-1750, który składa się z dwóch polemizujących części, jedna podważa autentyczność Całunu z Besançon, druga go broni. Autor tego manuskryptu opierał się na trzech średniowiecznych dokumentach, obecnie zaginionych. Ważne jest to, że dokument wskazuje na osobę która wysłała Całun do Besançon.

Miałby to być… Otton de la Roche, który według relacji (przekazanej nam przez XVIII-wiecznego historyka Dunoda de Charnage, powołującego się na piszącego w 1656 Julesa Chiffleta –nie mylić z Jean Jacquesem –który powołuje się na jeszcze starszy manuskrypt z El Escorial) Aragończyka Jerónimo Turrita (Zurita) miał otrzymać najpiękniejszą z relikwii Konstantynopola. Następnie według rękopisu MS 826 przesłać je swojemu ojcowi Poncjuszowi, a ten powierzył ją lokalnemu biskupowi Amadeuszowi de Tramelai w 1206 lub 1208 roku. Jest to pewien anachronizm, bo najprawdopodobniej Poncjusz zmarł w 1203 roku, chociaż Otton uczestniczył wówczas w krucjacie i niekoniecznie ta wieść musiała do niego dotrzeć.  Poza tym do datowania śmierci mało znanych osób w średniowieczu należy podchodzić ostrożnie –nie wiemy nawet gdzie i kiedy sam Otton zmarł (w każdym bądź razie nie wcześniej niż w 1225 i nie później niż w 1235 roku). Z drugiej jednak strony nie wiadomo czy ów wymieniony Poncjusz  to Poncjusz de la Roche, czy może chodzić tu o Poncjusza de Lyon, podskarbiego łacińskiego cesarza Henryka (z jego polecenia zajmującego się przy okazji szmuglowaniem bizantyjskich skarbów na Zachód), który został później w 1219 roku wysłany do Burgundii z jakąś sekretną misją –nie wykluczone że przy okazji wyświadczył Ottonowi pewną przysługę…

W każdym bądź razie w starym zamku rodu de la Roche, gdzie do dzisiaj żyją jego potomkowie, znajduje się skrzynka która wedle tamtejszej tradycji miała posłużyć do przetransportowania płótna (chociaż oryginalne jest tylko dno), oraz kopia wizerunku.

Czymkolwiek był Całun z Besançon, już nie istnieje. Podczas Rewolucji Francuskiej, w 1794 roku Konwent Narodowy uznał go za fałszerstwo i nakazał jego zniszczenie.

List Teodora Angelosa, relacja Mikołaja Otranto, kościoły o dziwnych nazwach w Grecji, manuskrypt MS 826, prace Dunoda de Charnage, tradycja zamku Chateau de Ray sur Saône –choć to wszystko są pewne niejasne poszlaki, z których żadna nie jest pozbawiona jakichś słabości, to jednak układają się w pewną spójną całość.

Czy jednak Całun zdobyty przez Ottona w Konstantynopolu to ten sam, co odnaleziony w 1377 roku, lub też może spalił się on w pożarze w 1349 roku, a ten z 1377 roku to podstawiona podróba? Wykluczałoby to że Otton zdobył w Konstantynopolu Całun Turyński i podważałoby to identyfikację opisywanego przez Roberta de Clari całunu z wizerunkiem Chrystusa jako Całunu Turyńskiego. Tu trzeba będzie się odwołać do świadectw ikonograficznych ze sztuki bizantyjskiej, pokazujących że Całun Turyński musiał być dobrze znany bizantyjskim artystom (alternatywa hipoteza, zakładająca że domniemany twórca Całunu Turyńskiego skopiował pewne dziwne szczegóły występujące w sztuce bizantyjskiej, zmniejsza tylko realność twierdzeń o istnieniu owego super-fałszerza), ale to temat na osobny artykuł. Niemniej jednak właśnie założenie że ów Całun z Besançon to podróba, jest podstawą pewnej hipotezy tłumaczącej w jaki sposób Całun Turyński znalazł się w Lirey. Oryginalny Całun Ottona nie pozostał w 1349 roku w płonącej katedrze –został stamtąd wyniesiony… lub po prostu nigdy go tam nie było, a w katedrze wystawiano jedynie jego kopię namalowaną na byle jakim płótnie i pokazującą jedynie przedni wizerunek (po co pokazywać gawiedzi resztę?). Oryginał zachował Otton dla siebie i swoich potomków. Prześledźmy ich w tej chwili:

  • Otton de la Roche ożenił się z Izabelą/Elżbietę (w średniowieczu te imiona były tożsame) de Ray (dziedzicząc tytuł  Barona Ray) i miał z nią trzech synów Ottona II, Bonne i Gwido, a z małżeństwa z Elżbietą de Chappes jeszcze kolejnego syna Guillaume.
  • Otton II miał syna Jana de Ray i dwie córki: Guillermette i Izabelę/Elżbietę
  • Izabela/Elżbieta poślubiła Henryka de Vergy, i miała z nim syna, Jana de Vergy
  • Jan de Vergy poślubił Małgorzatę de Noyers i miał z nią syna, Guillaume de Vergy
  • Guillaume de Vergy miał z trzech małżeństw syna i trzy córki, wśród nich Joannę de Vergy.
  • Joanna de Vergy około 1350 roku została drugą żoną Geoffreya de Charny, pierwszego poświadczonego posiadacza Całunu Turyńskiego.

Między Ottonem a Joanną jest jednak 150 lat przerwy –podczas tych  brakujących lat wiele mogło się wydarzyć. Jaką mamy gwarancję że Całun Turyński pozostawał w Burgundii, w rękach rodów Roche/Ray i Vergy, aż do małżeństwa Joanny z Godfrydem? A może w ogóle Otton posłał do Burgundii jedynie kopię (umieszczoną w katedrze), a oryginał pozostał w Grecji? Lub też został powierzony komu innemu… Tajemnica „brakujących lat” 1205-1356 wciąż pozostaje otwarta…

Teraz interesuje nas inna kwestia: jak Otton mógł zdobyć całun z Konstantynopola? Wróćmy do krytycznych godzin w nocy z 12 na 13 kwietnia 1204 roku. Historyk Besançon Dom François Chamard który w 1902 roku pierwszy wysunął tezę o powiązaniach między Całunem z Besançon a Całunem Turyńskim napisał że Otton jako dowódca oddziałów burgundzkich podlegających Henrykowi Flandryjskiemu opanował Blachernae (co pozwoliłoby mu dorwać się bezpośrednio do całunu opisywanego przez Roberta de Clari) jednak  jako że nie powoływał się na żadne znane nam dokumenty źródłowe, nie ma żadnych dowodów na to że tak w istocie było.[86] Tymczasem, jak pisałem, owo płótno mogło być równie dobrze w Bukoleon, jak i w Blachernae. Bukoleon został opanowany przez  Bonifacego z Montferratu, ogłoszonego wówczas cesarzem przez Gwardię Wareską, a następnie za sprawą Wenecjan wykopanego ze stołka. Na pocieszenie dostał Królestwo Tessaloniki w Grecji, którą pojechał podbijać razem z zaufanym Ottonem. Bonifacy jednak nie nacieszył się zbyt długo podbojami. Tessalonika została zaatakowana przez Bułgarów, którzy 4 września 1207 roku urządzili zasadzkę na Bonifacego- podzielił on los cesarza Baldwina (podobno car bułgarski urządził sobie puchar z jego czaszki). Jeśli Bonifacy jako niedoszły car przywłaszczył sobie w Bukoleon najpiękniejszą z relikwii Konstantynopola, a następnie przed wyprawą na Bułgarów powierzył ją pieczy Ottona, to wszystko wydaje się jasne…

Istnieje jeszcze trzecia możliwość, choć mniej prawdopodobna. Aby pogodzić niedoszłego cara Bonifacego z Monferratu z Henrykiem Flandryjskim, zdobywcą Blachernae, postanowiono w 1206 wydać za tego ostatniego córkę Bonifacego, Agnieszkę. Jej eskortę powierzono Ottonowi –być może jako nagrodę za tę usługę ofiarowano mu Całun (lub potwierdzono prawo Ottona do tej zdobyczy). Ale czy cesarz Bizancjum kiedykolwiek komukolwiek oddałby ten swój najcenniejszy skarb?

To prowadzi nas z powrotem do Konstantynopola i do teorii tych, którzy utrzymują że mimo wszystko płótno pozostało w mieście rządzonym przez łacinników. Których sytuacja, po początkowych sukcesach, z czasem stawała się coraz gorsza. W 1224 roku upadło Królestwo Tessaloniki, a Cesarstwo Łacińskie było otoczone przez wrogów –z jednej strony Bułgarów, z drugiej pragnących odzyskania stolicy (której grecka ludność miała w pamięci wydarzenia z 1204 roku) Bizantyjczyków. Mogło ono polegać jedynie na niezbyt palącym się do pomocy rycerstwie z Zachodu, oraz na najemnikach, których jednak należało z czegoś opłacać. A funduszy brakowało. Jednym ze sposobów na ich zdobycie było zastawianie i sprzedawanie pozostałych jeszcze w Konstantynopolu relikwii. Co prawda Sobór Laterański IV, z powodu masowego napływu relikwii zrabowanych z Konstantynopola, w 1215 r. zakazał handlu relikwiami, jednak przepisy bardzo łatwo omijano, traktując przekazywanie relikwii jako darowiznę, przy czym nieformalnie przyjmowano że obdarowany powinien się darującemu hojnie odwdzięczyć.

W 1237 r. cesarz łaciński Baldwin II wyruszył w podróż na Zachód aby na tamtejszych dworach błagać o wsparcie. Nieoczekiwanie dostał od króla Francji Ludwika IX (późniejszego świętego) ofertę: jest w stanie ofiarować Baldwinowi astronomiczną sumę 135 000 liwrów w złocie, ale w zamian za jedną rzecz, za przechowywaną w Konstantynopolu Koronę Cierniową Jezusa. Baldwin nie mając specjalnie wyboru zgodził się. Był jeden problem, mianowicie Korona Cierniowa już wcześniej służyła jako zastaw na kredyt od Wenecjan, ale po dwóch latach negocjacji, 18 sierpnia 1239 roku Koronę Cierniową sprowadzono w końcu do Paryża.[87] Zadowolony Ludwik, za którego rządów królestwo Francji przeżywało ekonomiczny i polityczny rozkwit poszedł dalej i dwa lata później zamówił kolejne relikwie z Konstantynopola, budując dla nich w skrzydle zamku Kapetyngów na wyspie Citè słynną Sainte Chapelle –Świętą Kaplicę, wzorowaną na bizantyjskiej Kaplicy Faros perłę architektury gotyckiej, o której Jean de Jandun napisał w 1323 roku że kiedy człowiek przekracza jej próg, ma wrażenie że został uniesiony do nieba i wszedł do jednego z najpiękniejszych pomieszczeń raju. Kaplica kosztowała „zaledwie”40 000 liwrów, natomiast kolejne 100 000 liwrów kosztował obrotowy złoty relikwiarz Grande Châsse gdzie przechowywano królewskie relikwie pozyskane od cesarza Baldwina (któremu nawiasem mówiąc, nawet pieniądze od Ludwika nie uratowały tronu i w 1261 roku musiał zmiatać z Konstantynopola przed wojskami cesarza nicejskiego Michała VIII Paleologa, który zapoczątkował ostatni renesans Bizancjum przed ostatecznym podbojem tureckim w 1453 roku).[88] Ich spis wymienia 22 pozycje, a przypuszczalnie nie jest to wcale pełna lista tego co wyprowadzono z Konstantynopola:[89]

  1. Korona Cierniowa
  2. Kawałek Krzyża Prawdziwego
  3. Cząstka Krwi Chrystusa
  4. Pieluszki małego Jezusa
  5. Kolejny kawałek Krzyża Prawdziwego
  6. Krew z obrazu Chrystusa (chodzi tu o cudownie krwawiący krucyfiks z Bejrutu)
  7. Łańcuch
  8. „Święty ręcznik przytwierdzony do deski” (sanctam toellam tabule insertam)
  9. Kamień z Grobu Pańskiego[90]
  10. Mleko Maryi Dziewicy
  11. Ostrze włóczni Longinusa[91]
  12. „Zwycięski krzyż” -chodzi tu zapewne o fragment przytwierdzonego do krzyża Titulusa, tabliczki z wypisaną winą Jezusa, którą Piłat kazał przybić do krzyża.[92]
  13. Fragment purpurowego płaszcza.[93]
  14. Trzcina którą dano Jezusowi jako berło[94]
  15. Gąbka którą pojono Jezusa na krzyżu[95]
  16. „Fragment całunu lub sudarium w które zawinięte było ciało Chrystusa  w grobie” -partem sudarii quo involutum fuit corpus eius (scilicet Domini nostri Iesu Christi) in sepulchro[96],, o rozmiarach około 25-30 na 35-40 cm.
  17. Ręcznik użyty do umycia nóg Apostołów podczas Ostatniej Wieczerzy.
  18. Laska Mojżesza[97]
  19. Fragment głowy św. Jana Chrzciciela[98]
  20. Głowa Św. Błażeja
  21. Głowa Św. Klemensa
  22. Głowa Św. Symeona

Lista ta wymaga dość dokładnego omówienia w niektórych punktach. Bo jest bardzo ciekawa. Są na niej takie pozycje które widzieliśmy w spisie relikwii karolińskich, jak pieluszki Jezusa czy ręcznik użyty podczas Ostatniej Wieczerzy –co potwierdza że te akurat relikwie karolińskie są najpewniej po prostu reprezentacyjnymi kopiami (brandea) swoich odpowiedników z Konstantynopola.  Są na niej również relikwie które były wzmiankowane na wcześniejszych listach relikwii Carogrodu, porównajmy choćby z relacjami Roberta de Clari i Mikołaja Otranto. Dwa kawałki Krzyża Prawdziwego –są. Korona Cierniowa jest, tak samo jak ostrze włóczni. Zamiast Tuniki mamy fragment purpurowego płaszcza, może być. Głowa św. Jana Chrzciciela jest. O Welonie Maryi wspomniałem w przypisie 49, o sandałach w 76. Jeśli chodzi o gwoździe (Robert wspomina o dwóch, a Mikołaj tylko o jednym), wiemy że jeden z nich w 1359 r. trafił za pośrednictwem Wenecjan do Sieny[99], natomiast mniej więcej w tym samym czasie inny gwóźdź który miał służyć do przybicia Titulusa dostał się z Konstantynopola do Colle Val d’Elsa w Toskanii[100] , być może był to ten drugi gwóźdź który Robert pomylił z gwoździem użytym do przybicia ciała. Rzekomy keramion ma się obecnie znajdować w Tbilisi, przywieziony tam za czasów Ottomanów[101], a o „świętym ręczniku” czyli Mandylionie i  fragmentach płócien pogrzebowych opowiemy sobie za chwilę. Na razie zwróćmy uwagę na jeszcze jedną relikwię wspomnianą przez Roberta, mianowicie kryształowy relikwiarz z krwią Jezusa. Mógł to być flakonik wysłany Ludwikowi, ale mogło to być coś jeszcze innego. Otóż w Brugii we Flandrii przechowywana jest skrwawiona szmatka którą wedle tradycji Józef z Arymatei miał wycierać zdjęte z krzyża ciało Chrystusa. Szmatka ta jest zwinięta w rulon i przechowywana w szczelnie zamkniętej fiolce niewiele większej od dłoni. To czy ciało Chrystusa po zdjęciu z krzyża zostało chociaż pobieżnie przemyte, będzie dyskutowane w Części II niniejszego opracowania, na razie opowiedzmy sobie skąd ta fiolka się w Brugii znalazła. Miejscowa tradycja twierdzi że przywiózł ją ok. 1150 roku wracający z Drugiej Krucjaty książe Thierry Alzacki, jako podarunek od króla Jerozolimy Baldwina III. Ale pierwsza udokumentowana wzmianka o tej relikwii pochodzi z 1256 roku, a na dodatek fiolka podobno przypomina bizantyjskie naczynia na perfumy z XI wieku. Przypomnijmy sobie jeszcze że pierwszym cesarzem łacińskim Konstantynopola był Baldwin Flandryjski… Niezależnie od tego która wersja jest prawdziwa, Szmatka z Brugii może być uważana za kolejną domniemaną relikwię płócien pogrzebowych Jezusa.[102]

Wróćmy jednak do Mandylionu i fragmentu płócien pogrzebowych wysłanego Ludwikowi IX. Co do tych drugich, szczodry król chętnie dzielił się uzyskanymi relikwiami z innymi. I tak w maju 1248 roku Ludwik przesłał biskupowi Toledo, oprócz kilku innych fragmentów relikwii, także pretiosa particula de Sindone, qua Corpus ipsius (Domini) iacuit in sepulcro, w lipcu 1267 roku przesłał z kolei do klasztoru w Vèzelay w Burgundii fragment de ipsius Salvatoris sudario, natomiast 30 XII 1269 kolejna cząstka de sudario Domini została ofiarowana biskupowi Clermont, Gwidonowi de la Tour.[103] Z jakiego płótna one pochodziły? W wielu starszych opracowaniach uważano że fragmenty płócien przywiezione jako łupy lub też „podarunki” z Konstantynopola w 1204 i późniejszych latach mogły pochodzić z Całunu Turyńskiego. Porównanie ich z tkaniną tego ostatniego mogłoby to zweryfikować, jednak nie jest to wcale takie łatwe. Bo jak dalej opowiem, Świętą Kaplicę ograbiono w czasie Rewolucji Francuskiej i większość relikwii zaginęła, w tym i fragment płócien pogrzebowych. Taki sam los spotkał klasztor w Corbie, gdzie Robert de Clari złożył skrawki de sudario Domini in duobus locis które przepadły, tak samo jak kawałki de sindone munda z Soisssons oraz de sindone z Clairveaux, oraz fragment z Vèzelay.[104] Natomiast w Halberstadt, gdzie Konrad von Krosigk przywiózł kawałki sindone eiusdem et de sudario odnaleziono jedynie to drugie, które okazało się być woreczkiem z krepy bawełnianej.[105] Udało się za to zbadać fragment wysłany do Toledo. Okazał się on być fragmentem pospolitego płótna utkanego z nici lnianych skręconych w kierunku S i utkanych splotem typu tafta, podczas gdy Całun Turyński utkany jest jodełkowym splotem typu 3:1, z nici lnianych skręconych w kształcie litery Z.[106] Czyli fragment z Toledo nie pochodzi z Całunu Turyńskiego -czego można się było zresztą spodziewać bo wiadomo również ze ponad wiek później, około 1380 roku, kolejny fragment wysłano z Konstantynopola dla biskupa suzdalskiego i późniejszego metropolity moskiewskiego Dionizego I.[107] Jest to zarazem zła nowina, jak i dobra. Zła, bo ciągle nie mamy jak na razie bezpośredniego dowodu że Całun Turyński był w Konstantynopolu. A dobra dlatego, że gdyby od Całunu Turyńskiego odcinano mniejsze kawałki to jego oryginalne wymiary byłyby inne, a tak to argument że ma on wymiary 8 na 2 łokcie asyryjskie nadal jest w mocy. W połączeniu z relacją Roberta de Clari że nikt z Greków ani Francuzów nie wiedział co po zdobyciu Konstantynopola stało się z całunem na którym widniał wizerunek Chrystusa, oznacza że w mieście musiano przechowywać co najmniej trzy domniemane płótna pogrzebowe: całun z wizerunkiem (albo Całun Turyński, albo Całun z Besançon), bawełniane sudarium, oraz kolejny lniany całun –czy mógłby to być Całun Arkulfa? Przypomnijmy sobie Mikołaja Mesaritesa, on też wspominał o sudarium oraz o całunach w liczbie mnogiej, wykonanych z lnianego płótna ”materiału taniego i łatwego do zdobycia”, co bardziej pasuje do tego całunu którego kawałek znajduje się obecnie w Toledo, niż do niezwykle rzadkiego i kosztownego (ale Józefa z Arymatei było zapewne na to stać) wykonanego splotem jodełkowym Całunu Turyńskiego.

Tu warto pozwolić sobie na kolejną dygresję w narracji i opowiedzieć o innych rozproszonych po świecie fragmentach domniemanych płócien pogrzebowych. XIII wieczny przewodnik dla pielgrzymów podaje że w pewnym armeńskim klasztorze na północ od Erywania czczono całun Chrystusa, gwóźdź i Koronę Cierniową, nie wiadomo jednak czy nie chodzi tu jak w wielu innych przypadkach po prostu o drobne fragmenty tych relikwii. Niestety klasztor zniszczyło trzęsienie ziemi w 1919 roku.[108] Kawałków rozproszonych po grabieży Konstantynopola było zapewne więcej. Podobno jakiś fragment przechowywano kiedyś w Kortrijk w Belgii.[109] Joan Carroll Cruz pisze że co najmniej cztery kościoły we Francji i trzy we Włoszech twierdzą że posiadają fragmenty płócien pogrzebowych Jezusa.[110] Józef Kopeć w wydawanej w latach 70-tych przez KUL Encyklopedii Katolickiej pisze aż o 40 kościołach (chociaż można się spytać czy nie wlicza w to również malowanych kopii Całunu Turyńskiego), wymieniając rzymskie bazyliki: św. Jana na Lateranie, Santa Maria Maggiore, S. Francesco da Ripi, NMP na Zatybrzu i św. Marka, a także Moguncję i Lyon, oprócz innych wcześniej wspomnianych ośrodków.[111]  I nie wiadomo również co się stało z  brakującymi fragmentami paska bocznego Całunu Turyńskiego (brakuje mniej więcej 15 cm z jednej, i 35 cm z drugiej strony). Wg jednej z hipotez  mogły być one przekazane kościołowi św. Mikołaja w Brou, jako wypełnienie testamentu księżnej Małgorzaty Austriaczki, z 1508 roku która z wyjątkowej dewocji zapisała wszystkie posiadane przez nią relikwie Sabaudów, łącznie z Całunem Turyńskim Naturalnie dynastii ani się śniło wypełnić to żądanie, a w 1533 roku inwentarz kościoła w Brou który przejął majątek Małgorzaty, wskazuje że znaczną jego część rozkradziono i kawałków Całunu tam nie ma. Być może wówczas wycięto fragmenty paska naprawiając przy okazji uszkodzony podczas tej operacji fragment, gdzie cztery wieki później wytnie się próbkę do datowania radiowęglowego[112], ale nie ma dowodów że tak właśnie się stało i fragmenty paska rzeczywiście zostały wówczas wycięte  (a naprawa tego akurat nieszczęsnego fragmentu mogła się odbyć kiedy indziej). Na uwagę zasługuje tu jeszcze jedno płótno, mianowicie Sudarium Capitis z Carcassonne we Francji, lokalnie znane jako Saint Caboutin, a które badacz Alcide Carles w 1875 roku określił jako une serviette ordinaire.[113] I rzeczywiście rozmiarami przypomina zwykła lnianą serwetę 80 na 40 cm. Wedle miejscowej tradycji płótno (oczywiście –a jakże by mogło być inaczej –wyrwane z łap Żydów) wywieźli dwaj augustianie  w 1291 roku z Akki, przed zdobyciem miasta przez mameluków. Początkowo planowali dostać się do Tuluzy, ale pogubili drogę i ostatecznie zostawili relikwię w klasztorze swych braci w Carcassonne. Jednak ta wersja już w średniowieczu budziła kontrowersje –mnisi z Cadouin procesowali się (bezskutecznie) aż do 1402 roku, twierdząc że Sudarium Capitis to podkradziony fragment ichniego Całunu. Tak więc pochodzenie tego akurat płótna również jest nieznane i jest możliwe że został wycięty z któregoś z wcześniej wymienionych.

Ale wróćmy już do Paryża i relikwii Ludwika IX przechowywanych w Sainte Chapelle. Wśród nich miał się znaleźć „Święty ręcznik przytwierdzony do deski” (sanctam toellam tabule insertam). W kolejnym katalogu sporządzonym w 1534 roku przez benedyktyna Gerarda z Quentin de l’Isle określony jako une table sur laquelle reposa la Face du Seigneur Luand il fut deposè de la Croix, „drewniana tablica na której spoczęła Twarz zdjętego z krzyża Pana”, oraz jako La sainte trelle inserè à la table, „święta krata przymocowana do tablicy”[114] (być może jest tu błąd ortograficzny i chodziło o toelle zamiast trelle). Czyli jednym słowem –Mandylion. Ale czy nie stanowi to dowodu że Mandylion i Całun Turyński to były dwa osobne przedmioty, wbrew twierdzeniom Iana Wilsona i większości innych (opierających się przede wszystkim na podobieństwach ikonograficznych, choć nie tylko) historyków Całunu? Okazuje się że to wcale nie takie proste, ale trzeba domyślić się czym tak naprawdę ów Mandylion z Sainte Chapelle był. Spis z 1740 podaje jego opis:[115]

Reliquaire mesurant 22 pouces de long sur 15 de large. La boette est couverte de lames d’argent doré et garnie de quelques pierres précieuses. (Dedans) le fond est revêtu de lames d’or dans tout le contour et dans le milieu est la reproduction de la Sainte Face de Notre Seigneur.

„Relikwiarz mierzy 22 cali długości i 15 szerokości (56cmx38cm). Pudełko jest pozłacane srebrnymi płytkami i przyozdobione kilkoma klejnotami. (Wewnątrz) dno jest pokryte złotem wzdłuż całego obrysu i w środku (lub „na środku”) jest reprodukcja Świętego Oblicza Naszego Pana.”

Czy TO mógł być ów słynny Mandylion, dla którego w 943 roku Bizancjum poszło na wojnę z Arabami i dla którego po serii spektakularnych zwycięstw zgodziło się wypłacić okup w wysokości 12 tysięcy sztuk srebra, i zwolnić kilkuset wysoko postawionych jeńców?! Jak twierdzi Wilson, polemizując ze Stevenem Runcimanem paryski Mandylion na tle innych relikwii został niemal zupełnie zapomniany.[116] Zapewne ze względu na ten jeden prostacko skandaliczny fakt, owa rama zawierająca najświętszy wizerunek chrześcijaństwa była PUSTA! Jak pisał Robert de Clari, przechowywano ją w Konstantynopolu, obok bliźniaczego keramionu w dwóch bogatych naczyniach ze złota –ale Robert nigdy nie pisał że widział bezpośrednio zawartość tych naczyń! Mandylion był wpisany na listę relikwii cesarzy bizantyjskich, obok płócien grobowych, ale niewielu osobom było dane zobaczyć go bezpośrednio. Patrzeć wprost na oblicze Pana, który tego przywileju odmówił nawet Mojżeszowi?

Bardzo możliwe, jak sugeruje Barta, że relikwiarz umieszczony później w Sainte Chapelle, w ogóle nie pozwalał widzieć co jest w środku, po prostu była to szczelnie zamknięta kasetka w której trzymano zawartość. Niestety w 1792 roku rewolucyjny motłoch wdarł się do Świętej Kaplicy, dewastując ją i ograbiając. Wysadzono m.in. wieżę kaplicy, która przez następne 50 lat służyła za magazyn, zanim została odnowiona jako muzeum. Relikwiarz Grande Châsse przetopiono. Relikwii w nim jednak nie było, jako że zostały wcześniej na polecenie króla Ludwika XVI przeniesione do opactwa Saint-Denis. Kiedy rewolucjoniści się o tym dowiedzieli, poszli i tam by w imieniu Republiki je zająć. Większość wówczas zaginęła –jedynie mniejszy kawałek Krzyża Prawdziwego, gwóźdź przechowywany od czasów karolińskich i Koronę Cierniową przekazano do Biblioteki Narodowej (fragment głowy Jana Chrzciciela wcześniej przekazano do katedry w Amiens, gdzie podczas rewolucji ukrył ją lokalny burmistrz[117]). Dopiero po podpisaniu przez Napoleona w 1804 r. Konkordatu zezwolono na ich ponowny kult.[118] Nie możemy zatem sprawdzić bezpośrednio czym był paryski Mandylion… przynajmniej na razie! Bo wbrew temu co często się pisze, i co ja również pisałem we wcześniejszych artykułach nie ma dowodu że pozostałe relikwie zostały zniszczone! Równie dobrze mogły zostać gdzieś ukryte przez swoich opiekunów –podobno przez dwóch ludzi którzy zmarli przed podpisaniem Konkordatu.[119] Wciąż istnieje zatem pewna nadzieja, że zaginiona kolekcja relikwii cesarzy bizantyjskich po wiekach kolejny raz ujrzy światło dzienne …

Teraz się zapytajmy jaka mogła być owa zawartość owej kasetki przechowującej prawdziwy Mandylion. Czy mógłby to być Całun Turyński? Całkiem możliwe, odpowiednio składając dałoby się go do kasetki włożyć, ale zachodzi tu ten dodatkowy problem, że dla potrzeb (nielicznych) publicznych wystawień w formie tetradiplonu wedle hipotezy Wilsona (czyli złożenia Całunu trzy razy na pół w poprzek płótna dającego osiem warstw i widoczny wizerunek samej tylko twarzy, o rozmiarach ok. 1 m szerokości i 0,5 m długości) wymagana byłaby osobna rama. Pytanie tylko, jeśli rzeczywiście w środku był Całun Turyński, to kiedy został z tej kasetki definitywnie wyjęty? Mogło to się stać podczas zdobycia Konstantynopola w 1204 roku, albo jeszcze wcześniej, tak że Całun został wywieziony z Konstantynopola i trafił w ręce Ottona de la Roche’a –jest to najbardziej prawdopodobna wersja wydarzeń. Ale na wszelki wypadek, gdyby mimo wszystko trop z Ottonem okazał się fałszywy, warto mieć hipotezę alternatywną. Całun Turyński –jeśli nie został wywieziony w 1204 r. –po wyjątkowych pokazach w Blachernae z lat 1203-1204 mógł  zostać schowany do swojej kasetki, do której i tak nikt zazwyczaj  nie zaglądał, i zamknięty wewnątrz  mógł sobie spokojnie sobie przeleżeć całą zawieruchę. Aż w końcu Mandylion został sprzedany Ludwikowi IX –wówczas ktoś mógłby do wnętrza tej kasetki zaglądnąć i ulec pokusie przywłaszczenia sobie jej zawartości. Pytanie: kto?

W czasie gdy Baldwin II podróżował po dworach zachodniej Europy, szukając wsparcia dla chwiejącego się cesarstwa łacińskiego, regentem w Konstantynopolu był Filip de Toucy, syn poprzedniego regenta Nargeauda de Toucy.[120] Prześledźmy ich potomków:[121]

  • Filip de Toucy, po upadku Cesarstwa Łacińskiego uczyniony przez króla Sycylii Karola I Andegaweńskiego Wielkim Admirałem, miał syna Nargeauda II, który odziedziczył ten urząd.
  • Nargeaud II miał syna, Filipa II. Przypuszczalnie (choć nie jest to pewne) jego córką była również Joanna de Toucy, pierwsza żona Geoffreya de Charny, zmarła około 1350 roku, w czasie pochodu Czarnej Śmierci.

Jest jeszcze jedna ciekawa zbieżność, otóż jednym z kanoników w wybudowanej przez  Geoffreya kolegiacie w Lirey był niejaki Wilhelm de Basèrne, prawnuk Anserica de Toucy, brata Nargeauda I.[122] Czy da się oprzeć wrażeniu że, jeśli chodzi o Całun Turyński, to wszystko toczy się w jakimś dziwnym kręgu powiązanych ze sobą osób i zdarzeń?

A gdyby mimo wszystko Mandylion i Całun Turyński to były jednak dwa osobne przedmioty przechowywane w Bizancjum? Zawsze pozostaje w rezerwie Całun Arkulfa i opisana wcześniej próba utożsamienia go z Całunem Turyńskim -oraz niekończące się dociekania co z nim się stało w „brakujących latach” 1205-1356.

Dla pełnego omówienia problematyki wypada tu jeszcze wspomnieć o Chuście z Manoppello, którą jedni utożsamiają z legendarną Chustą Weroniki[123], inni zaś takie utożsamienie zdecydowanie odrzucają.[124] Dokładne omówienie tej kwestii zdecydowanie wykracza poza ramy niniejszego opracowania, wypada tu jedynie wspomnieć że ze względu na odpowiedniość między twarzą Człowieka z Całunu a obliczem na Chuście z Manoppello, część przedstawicieli tej pierwszej grupy uważa że Chusta została użyta podczas pogrzebu Jezusa - będąc położona na owiniętej Całunem Turyńskim twarzy. Choć zdarzają się też opinie odmienne; Andreas Resch uważa że wizerunek na Chuście Manoppello powstał podczas Drogi Krzyżowej tak jak głosi to tradycyjna wersja legendy o Świętej Weronice. W każdym bądź razie przed XX wiekiem nikt nie uważał Chusty z Manoppello za jedno z płócien pogrzebowych, miejscowa tradycja głosiła że płótno zostało podarowane miasteczku przez „nieznanego pielgrzyma”, prawdopodobnie anioła.

Podsumujmy zatem płótna które przez wieki czczone były jako użyte podczas pogrzebu Chrystusa:

  • Całun Turyński. Płótno pogrzebowe ze śladami krwi i podwójnym wizerunkiem przodu i tyłu postaci. Obecnie utożsamiany przez część historyków z Mandylionem, lub też (mniej prawdopodobne) z Całunem Arkulfa.
  • Całun z Besançon. Płótno które miało zawierać obraz rzekomych plam krwi i wizerunek jedynie przodu postaci. Prawdopodobnie po prostu kopia Całunu Turyńskiego. Zniszczony w 1794 podczas Rewolucji Francuskiej.
  • Sindon Munda z Kornelimünster i Całun z Compiègne (zniszczony między 1789 a 1840) –zapewne dwie części jednego płótna. Bez śladów krwi i prawdopodobnie bez wizerunku. Mógł to być Całun Arkulfa, jego kopia lub podszewka, bądź też kopia lub podszewka samego Całunu Turyńskiego.
  • Sudarium Domini z  Kornelimünster. Bez śladów krwi i wizerunku. Teoretycznie mógł to być Całun Arkulfa. Być może płótno zewnętrzne którym owinięto ciało zawinięte w Całun Turyński, lub też mógł służyć do innych celów.
  • Całun z Cadouin. Prawdopodobnie fałszywy, być może podstawiony w Antiochii przez przywódców I Krucjaty dla zwiększenia morale wojsk. Bez śladów krwi i wizerunku.
  • Lniany całun z Konstantynopola, inny niż Całun Turyński. Fragmenty wysłane m.in. Ludwikowi IX. Kolejny kandydat na Całun Arkulfa.
  • Całun Arkulfa. Największa niewiadoma –mogło to być właściwie dowolne płótno wzmiankowane wcześniej.
  • Sudarium z Oviedo. Użyte do zakrycia twarzy po śmierci na krzyżu, wielkie plamy krwi.
  • Czepek z Cahors. Użyty jako przepaska przytrzymująca szczękę, obwiązana wokół głowy. Plamy krwi, wizerunek?
  • Bawełniane sudarium z Konstantynopola.
  • Sudarium Capitis z Carcassonne. Brak śladów krwi i wizerunku. Być może wycięte z Całunu z Cadouin, lub też lnianego całunu z Konstantynopola.
  • Szmatka z Brugii. Użyta by wytrzeć zdjęte z krzyża ciało. Ślady krwi.
  • Chusta z Manoppello. Wg niektórych miała być położona na twarzy owiniętej Całunem Turyńskim. Wizerunek, brak śladów krwi.
  • Fragmenty ww. płócien pogrzebowych, głównie tkanin z Konstantynopola, rozproszone po kilkunastu-kilkudziesięciu kościołach w całej Europie.

To są wszystkie, przynajmniej mi znane, domniemane płótna pogrzebowe Jezusa, które przez stulecia były czczone przez chrześcijan na całym świecie. Tak więc gdzie są te dziesiątki fałszywych całunów z wizerunkami Chrystusa, rzekomo masowo produkowane by oszukiwać wiernych i wyłudzać od nich datki? Otóż są to po prostu malowane kopie Całunu Turyńskiego, tworzone w celach czysto dewocyjnych, oraz dla tych którzy nie mogli sobie pozwolić na pielgrzymkę do Turynu. Emanuella i Maurizio Marinelli wyliczają 60 malowanych kopii.[125] Niektóre posiadają wypisanymi inskrypcjami informującymi nas kiedy zostały zamówione, bądź też poświęcone poprzez zetknięcie z oryginałem (zostawiając na nim resztki barwników, o które za sprawą Waltera McCrone’a zrobi się później wielkie halo), kto jest ich autorem, itp. Stąd też po części wziął się powtarzany przez przeciwników Całunu Turyńskiego mit o dziesiątkach fałszywych całunów Chrystusa z wizerunkiem Jego postaci, tym bardziej że nie wszystkie kopie posiadają takie identyfikatory. Ponieważ zaś dokumenty o ich pochodzeniu niekiedy ginęły w wyniku wojen i kataklizmów, to zdarzało się niekiedy (jak przypuszczalnie to się stało w Besançon), że ludowa tradycja nie pamiętająca już dobrze o co chodzi, utożsamiała kopie z oryginałami. Ale dla tych, którzy wciąż oburzają się że ów „zabobon” należałoby odesłać do historii, powiem że największy wysyp „fałszywych całunów” nastąpił nie w średniowieczu,  nie w czasach Odrodzenia czy Baroku, ale w XX-XXI wieku.  Dzisiaj są już zapewne nie dziesiątki, lecz pewnie setki drukowanych masowo na poliestrze kopii Całunu Turyńskiego, rozrzuconych po kościołach na całym świecie![126]

Zostawmy kopie na boku i wróćmy do powyższej listy tych płócien, które rzeczywiście uważano za relikwie. Pytanie zasadnicze: ile z nich mogło być autentycznych? Tym zajmiemy się w drugiej części niniejszego opracowania:

 

Część 2

 

Przypisy:


[1] Cytowane w Ian Wilson, Całun Turyński, Instytut Wydawniczy PAX 1983, str.108.

[2]Archeowieści:Archeologiczne odkrycie podważa autentyczność Całunu Turyńskiego (zaktualizowane), Wojciech Pastuszka– 16 grudnia 2009 http://archeowiesci.pl/2009/12/16/archeologiczne-odkrycie-podwaza-autentycznosc-calunu-turynskiego/ oraz Shroud of Turin Not Jesus', Tomb Discovery Suggests, Mati Milstein in Jerusalem for National Geographic News, Updated December 17, 2009 http://news.nationalgeographic.com/news/2009/12/091216-shroud-of-turin-jesus-jerusalem-leprosy/

[3] Wikipedia, Całun Turyński, wersja z 10 października 2013 r.: http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Ca%C5%82un_Tury%C5%84ski&oldid=37659369

[4] Jeśli chodzi o historię Całunu przed 1204 rokiem polecam szczególnie Ian Wilson, Całun Turyński, Instytut Wydawniczy PAX 1983 (lub inne wydania), Krew i Całun, Amber Sp. z.o.o. 1998, Idzi Panic, Tajemnica Całunu, AVALON, Kraków 2010. Alternatywne teorie w stosunku do hipotezy Mandylionu można znaleźć np. w Stanisław Waliszewski, Całun Turyński Dzisiaj, WAM, Kraków 1987, część I Na tropach historii (wiąże się ona z Całunem Arkulfa, opisanym w dalszej części tego artykułu), Jack Markward, Antioch and the Shroud  http://www.shroud.com/pdfs/markward.pdf (choć ta ostatnia teoria poczawszy od VI wieku pokrywa się z „teorią Wilsona”, można powiedzieć że to po prostu jedna z wariacji na ten temat).  Przy czym moim zdaniem żadna z tych hipotez nie jest poparta równie mocnymi dowodami co hipoteza Mandylionu (w formie zbliżonej do opisanej przez Wilsona) i wg mnie na obecnym etapie rozwoju syndonologii można je odrzucić. Nie znaczy to że teoria Mandylionu nie pozostaje bez pewnych wątpliwości i niedomówień w źródłach, i nawet wśród zwolenników autentyczności Całunu Turyńskiego znajdują się tacy (choć w zdecydowanej mniejszości) którzy ją kwestionują. Jak np. Yannick Clèment, nienawidzący wprost Wilsona (nie wiadomo dlaczego) członek British Society for the Shroud of Turin (BSTS), który zebrał główne zarzuty wysuwane przeciw hipotezie Mandylionu w artykule dostępnym na: http://shroudofturin.files.wordpress.com/2012/06/clc3a9ment_questions-about-the-mandylion-hypothesis-of-wilson_2012-06-28.pdf

[5] Ian Wilson, Krew i Całun, Amber Sp. z.o.o. 1998, str. 234. Tekst kluczowego fragmentu odezwy Konstantyna wraz z greckimi oryginalnymi terminami przedstawia Marta Tycner-Wolicka w Opowieść o wizerunku z Edessy: Cesarz Konstantyn Porfirogenenta i nieuczyniony reką wizerunek Chrystusa, Avalon, Kraków 2009 str. 170-173. I choć nie jest to książka o Całunie Turyńskim (autorka raczej negatywnie odnosi się do koncepcji Wilsona, choć twierdzi że nie ma zamiaru wdawać się w spekulacje czym tak naprawdę był Wizerunek z Edessy, patrz str. 46-47), to jednak Tycner-Wolicka tłumaczy grecki termin τής θεοφόρου σινδόνος (tí̱s theofórou sindónos), jako bogonośną chustę, dodając przy tym: Nie ma chyba większych wątpliwości, że chodzić musi o nasz mandylion (…)I tu zaskoczenie –mandylion został potraktowany jako relikwia, w dodatku relikwia pasji. (str. 172). Przeczytać takie zdanie w książce osoby która jest sceptyczna jeżeli chodzi o identyfikację Mandylionu z Całunem Turyńskim –bezcenne. Tym bardziej że wymienione wyrażenie, sindon, jest tym samym które w Ewangeliach synoptycznych użyto na określenie całunu pogrzebowego Chrystusa. Co to znaczy bogonośna chusta (Wilson używa określenia całunem noszącym odbicie Boga) –w kontekście Całunu Turyńskiego nietrudno się domyśleć… pytanie tylko czy nasz domysł jest prawidłowy? W liście Konstantyna osobno wymieniono inne płótna pogrzebowe, posługując się terminem σπαργάνων, sparganon, które dosłownie oznacza pieluchy, jednak jest często używane na określenie płócien grobowych Chrystusa.

[6] Patrz artykuł Daniela Scavone: Acheiropoietos: Jesus Images in Constantinople: the Documentary Evidencehttp://shroudstory.wordpress.com/about/acheiropoietos-jesus-images-in-constantinople-the-documentary-evidence/  Scavone wymienia tam 16 dokumentów, wliczając w to 3 świadectwa o przybyciu Mandylionu do Konstantynopola w 944 roku, jest ich jednak zdecydowanie więcej. Ile dokładnie, trudno powiedzieć. Podstawowymi zbiorami dokumentów na temat relikwii Konstantynopola są: fundamentalny zbiór na temat cudownych obrazów Chrystusa: Ernst von Dobschütz, Christusbilder: Untersuchungen zur christlichen Legende, Lipsk 1899 http://digi.ub.uni-heidelberg.de/diglit/dobschuetz1899 , oraz Paul Riant, Exuviae sacrae constantinopolitanae, Genewa 1878.

[7] Ian Wilson, Krew i Całun, Amber Sp. z.o.o. 1998, str. 235.

[8] O odezwie Konstantyna Porfirogenety z 958 roku pisałem w Przypisie 5. Co ciekawe odezwa wymieniając relikwie  Pasji przechowywane w Konstantynopolu nie wymienia Mandylionu (lub utożsamia go z całunem) –ale z drugiej strony może to oznaczać jedynie że nie uważano go za relikwię Pasji. Z innych przykładów można wyróżnić opis pozostawiony około 1150 przez anonimowego pielgrzyma mówiący o skrzyni (capsula) w której przechowywano mantile na której uwiecznił się obraz twarzy Chrystusa, oraz osobno „sudarium w które owinięta była Jego głowa” (patrz również dalej opis Całunu Arkulfa), a także relację islandzkiego biskupa Mikołaja Someundarsona z mniej więcej tego samego okresu, który opisując swoją wizytę w Konstantynopolu wspomina że były tam płótna, oraz chusta z krwią/i krew Chrystusa (fasciae cum sudario et sanguine Christi, Daniel Scavone: Acheiropoietos: Jesus Images in Constantinople: the Documentary Evidencehttp://shroudstory.wordpress.com/about/acheiropoietos-jesus-images-in-constantinople-the-documentary-evidence/ Dokument VIII, por. również: Ian Wilson, Krew i Całun, Amber Sp. z.o.o. 1998, str. 236-237). Anonimowy inwentarz relikwii z XII wieku, zachowany w łacińskim tłumaczeniu w Kodeksie Ottoboniańskim 169  wymienia lintheamen et sudarium speulture eius, oraz osobno „święty ręcznik” manutergium (Massimo Centini, W poszukiwaniu Weroniki, Dom Wydawniczy Rafael 2008, str. 128, por. również Stanisław Waliszewski, Całun Turyński Dzisiaj, WAM, Kraków 1987, str. 25), inny łaciński dokument z około 1190 roku podaje Item pars linteaminum quibus crucifixum Christi corpus meruit involvere iam dictus Arimatensis Ioseph, in supradicta imperiali capella continetur. Syndon enim, pars quoque corone christi, ex karoli calvi dono, habetur carropoli gallie. Item Manutergium regi Abgaro a Domino, per Thadeum apostolum, Edesse missum, in quo ab ipso Domino sua ipsius transfigurata est ymago wymieniając osobno “płótna”, “całun” i “święty ręcznik” króla Abgara (Mandylion), patrz Scavone: Acheiropoietos:, przypis 34. Słowo syndon, oraz część korony cierniowej (pars quoque Corone Christi) pojawia się w kontekście podarunku dla panującego w IX wieku  Karola Łysego, będzie  o tym jeszcze mowa przy opisie tzw. Całunu z Compiègne. O relacjach Mikołaja Mesaritesa i Roberta de Clari będzie jeszcze mowa dalej.

[9] Marta Tycner-Wolicka, Opowieść o wizerunku z Edessy: Cesarz Konstantyn Porfirogenenta i nieuczyniony reką wizerunek Chrystusa, Avalon, Kraków 2009 str. 62, patrz też rozdział 12 tej książki Relikwie w Konstantynopolu a władza cesarska. Oczywiście trzeba by się jednak wpierw zastanowić, czy te trzy głowy, to były rzeczywiście osobne głowy, czy może po prostu fragmenty jednej czaszki. Jest to jednak kwestia na osobny artykuł, który być może kiedyś ja albo ktoś inny napisze. A dla niecierpliwych… niech zajrzą do Przypisu 98!

[10] Ian Wilson, Krew i Całun, Amber Sp. z.o.o. 1998, str. 185.

[11] Etymologia nazwy kaplicy Faros (Pharos) nie jest do końca jasna, większość uważa ją za zaczerpniętą od znajdującej się pobliżu latarni morskiej, jednak samo to słowo może oznaczać również „płótno”, „płaszcz”, „prześcieradło”, albo nawet „żagiel”,… lub jak u Homera „płótno grobowe”. Co jest dość ciekawe w kontekście przechowywanych tam płócien grobowych oraz Mandylionu… Patrz: Maria Grazia Siliato, Całun Turyński: Tajemnica Odbicia Postaci sprzed 2000 lat, Wydawnictwo M , Kraków 1999 str. 167, por. również: Marta Tycner-Wolicka, Opowieść o wizerunku z Edessy: Cesarz Konstantyn Porfirogenenta i nieuczyniony reką wizerunek Chrystusa, Avalon, Kraków 2009 str. 148.

[12] Szerzej o tym patrz artykuł: Konstantynopol –welon Matki Bożej, seria Tajemnice Chrześcijaństwa: Cuda. Objawienia Proroctwa (dodatek do Gazety Wyborczej, Agora 2010), zeszyt 5, str. 10-12.

[13] Część publikacji na temat Całunu Turyńskiego twierdzi że XIV-wieczny bizantyjski historyk Nicefor Callisto napisał, że już cesarzowa Pulcheria w 436 roku, kiedy zbudowano bazylikę w Blachernae, umieściła w niej zgromadzone przez cesarzową Eudoksję płótna grobowe, patrz: Massimo Centini, W poszukiwaniu Weroniki, Dom Wydawniczy Rafael 2008, str. 100, por. również R. W. Hynek, Święty Całun, Męka Pańska w oświetleniu nauki, Księgarnia Św. Wojciecha 1937, str. 12.  Okazuje się jednak że ta informacja nie dotyczy tak naprawdę płócien pogrzebowych Chrystusa, ale domniemanych relikwii grzebalnych Najświętszej Marii Panny -prawosławie wyznaje pogląd o Zaśnieciu Najświętszej Marii Panny, podobny lecz nieco różniący sie od katolickiego dogmatu o Wniebowzięciu Najświętszej Marii Panny. Dziękuję Andrea Nicolettiemu za skorygowanie tej informacji i cenne informacje źródłowe. Stosowny tekst  Nicefora (Historia ecclesiastica, patrz XIV, 2 & XV,14) znajduje się w Minge, Patrologia Graeca, tomy 145: https://archive.org/details/patrologicursus11migngoog  , 146: http://books.google.it/books?id=mpNBAAAAcAAJ&redir_esc=y i 147: http://books.google.it/books?id=rIe6FDUeeg8C&redir_esc=y  Interesujące informacje na temat relikwii maryjnych z kościoła w Blachernae, patrz artykuł Stephen J . Shoemaker, The Cult of fashion: the earliest 'Life of the Virgin' and Constantinople’s marian relicshttp://www.jstor.org/stable/20788043?__redirected(10.06.2014)

[14] Pietro Savio, Sindological prospectus, Shroud Spectrum International, Issue No 5 http://www.shroud.com/pdfs/ssi05part4.pdf patrz też: Stanisław Waliszewski, Całun Turyński Dzisiaj, WAM, Kraków 1987, str. 22-23. Nieco wcześniej, koło roku 650, św. Braulio, biskup Saragossy pisze o płótnach grobowych i sudarium, co jest cytowane we wprowadzeniu do niniejszego opracowania.

[15] Angielskie tłumaczenie O opisaniu miejsc świętych według relacji Arkulfa, na podstawie tłumaczenia wielebnego Jamesa Rose Macphersona z 1895 roku, można znaleźć na stronie http://faculty.colostate-pueblo.edu/beatrice.spade/seminar97/arculf/arculfus.htm Opisanie sudarium (angielskie tłumaczenie posługuje się terminem napkin) znajduje się w Księdze I w rozdziale XI. Później około 730 roku, opowiadanie przytoczył również Będą Czcigodny. Patrz również: Stanisław Waliszewski, Całun Turyński Dzisiaj, WAM, Kraków 1987, str. 19-21, Michael Hesemann, Milczący Świadkowie Golgoty, Wydawnictwo Salwator, Kraków 2006, str. 312-314, Ian Wilson, Całun Turyński, Instytut Wydawniczy PAX 1983, str. 109, Janice Bennett, Święta Chusta, Święta Krew, Fides et Traditio Press, Rzeszów 2010, str. 42-45.

[16] Ian Dickinson, The Shroud And The Cubit Measure, British Society for the Turin Shroud Newsletter No 24 http://www.shroud.com/pdfs/n24part6.pdf  por. również Andrè Marion, Anne-Laure Courage, Całun Turyński Nowe Odkrycia Nauki, Znak, Kraków 2000, str. 72. Wypada tu jednak dodać pewną uwagę. Odpowiedzialna za konserwację płótna podczas wystawienia w 2000 roku i restoracji w 2002 roku Mechthild Flury-Lemberg szwajcarska konserwator o światowej renomie zauważyła biegnący wzdłuż płótna w odległości 58,6 cm od prawej krawędzi (po przeciwnej stronie w stosunku do przyszytego tzw. paska bocznego) ślad pierwotnej fałdy, powstałej podczas pierwszego złożenia płótna wyjętego z krosna. Oznaczałoby to że jeśli Całun został wówczas złożony równo, to pierwotnie jego szerokość byłaby nieco większa, odpowiadając dzisiaj 117,2 cm. Psuje to odrobinę dokładność oryginalnych proporcji 8 na 2, które o dziwo obecnie są bardzo dobrze spełnione. Należy jednak pamiętać o dwóch rzeczach. Po pierwsze o pasku bocznym o szerokości 8 cm. Uważa się że ten pasek został odcięty z samego Całunu a następnie przyszyty z powrotem. Flury-Lemberg twierdzi że użyto do tego specjalnego szwu, którego odpowiednik widziała wśród tkanin znalezionych w Masadzie, żydowskiej twierdzy zdobytej w 73-74 roku n.e. Jest wiele teorii dlaczego ten pasek odcięto a następnie przyszyto z powrotem. Flury-Lemberg uważa że pierwotne płótno składało się z trzech kawałków, z których jeden środkowy usunięto, a dwa skrajne tzn. pasek i właściwy Całun zszyto. Pytanie tylko po co i kiedy się to stało. Czy podczas procesu produkcji to by otrzymać szerokość płótna równą dokładnie dwóm łokciom? Czy podczas pogrzebu Jezusa, bo pasek był potrzebny np. do przewiązania płócien? A może później, już po powstaniu obrazu (jak się domyślamy, po Zmartwychwstaniu Jezusa) jako naprawa, lub by wycentrować obraz ciała? W każdym bądź razie taka interwencja, przy której usunięto cześć materiału najprawdopodobniej spowodowała że pierwotna fałda jest przesunięta obecnie o ok. 3 cm w stosunku do obecnego środka płótna. Po drugie należy mieć na uwadze, że wymiary Całunu mogły się zmienić o kilka cm w zależności od warunków w jakich go przechowywano. Podczas wystawień w ciągu ostatnich 500 lat  najczęściej pokazywano go trzymając za dłuższą krawędź w pobliżu paska bocznego, przez co mógł się on nieco bardziej  rozciągnąć wszerz niż wzdłuż. Alternatywnie mógł się on skurczyć podczas pierwszego prania bezpośrednio po utkaniu nieco bardziej w długości niż szerokości, przy czym należałoby założyć że długość miary łokcia stosowanego w warsztacie gdzie utkano Całun była jednak nieco ponad średnią normę. Tak naprawdę, przyznaję, to czyste zgadywanie. Patrz:  César Barta, What the Shroud is and it is not, I Congreso Internacional de la Sábana Santa, Valencia 2012-01-28 http://www.shroud.com/pdfs/bartaveng.pdf , British Society for the Turin Shroud Newsletter No 51 http://www.shroud.com/pdfs/n51part2.pdf  , film dokumentalny BBC w reżyserii Davida Rolfe’a: Shroud of Turin - Material Evidence

[17] Przypis 36 w wydaniu Macphersona z 1895 roku.

[18] W ten sposób, idąc za Pietro Savio, rozumuje Stanisław Waliszewski, Całun Turyński Dzisiaj, WAM, Kraków 1987, str. 20. Waliszewski przyjmuje że płótno było przez wieki stopniowo skracane, poprzez odcinanie od niego małych kawałków na relikwie, powołując się m.in. na to że niektórzy uczestnicy IV krucjaty przywieźli z Konstantynopola kawałki płócien pogrzebowych Jezusa (o czym w dalszej części tego opracowania). Należy jednak pamiętać że Waliszewski pisał swoją książkę przed ustaleniami Dickinsona.

[19] Ian Wilson, Krew i Całun, Amber Sp. z.o.o. 1998, str. 257. Jedyne rozsądne wyjaśnienie jakie przychodzi mi do głowy to takie, że być może mieli miarkę ograniczoną do 30 cm, i ktoś zamiast do długości, dodał 30 cm do szerokości.

[20] Tak przyjmuje Waliszewski, Całun Turyński Dzisiaj, WAM, Kraków 1987, str. 20-21.

[21] Polskie wydanie  dziennika Anonima z Piacenzy znajduje się w cyklu Ojcowie Żywi, Kraków 1996 t. 13, s. 231-273. Angielskie tłumaczenie Aubrey’a Stewarta z 1887 roku można znaleźć na stronie: http://archive.org/details/cu31924028534232 Opis jaskini gdzie miało znajdować się sudarium znajduje się na początku rozdziału XII. Patrz też: Mark Guscin, Recent Historical Investigations on the Sudarium of Oviedo:  http://www.shroud.com/pdfs/guscin.pdf , Michael Hesemann, Milczący Świadkowie Golgoty, Wydawnictwo Salwator, Kraków 2006, str. 311. Próbę odnalezienia jaskini stanowiącej klasztor dla siedmiu mniszek strzegących Chustę przedstawia film dokumentalny zrealizowany przez National Geographic pt. Ancient X-Files: Blood of Christ and Mystery Disc, polskie: Pradawne Archiwum X: Krew Chrystusa.

[22] Więcej na ten temat pisałem w moim poprzednim artykule: W potrzasku bredni. Prawdy i półprawdy na temat poplamionych krwią relikwii pasyjnychhttp://ok.apologetyka.info/racjonalista/w-potrzasku-bredni-prawdy-i-poprawdy-na-temat-poplamionych-krwia-relikwii-pasyjnych,432.htm

[23] Tak było na przykład ze wzmiankowaną zarówno przez Anonima (rozdział XXII) jak i przez Arkulfa (I księga, rozdział X) Świętą Włócznią. Ten ostatni wspomina o tym że jej ostrze było złamane na dwie części. Włócznia ta, przypuszczalnie w VIII wieku, powędrowała do Konstantynopola, wspomina o niej list Porfirogenety z 958 roku. Później w 1241 roku łaciński cesarz Konstantynopola Baldwin II sprzedał ułamany trzonek królowi Francji Ludwikowi IX Świętemu, zaginął on w trakcie Rewolucji Francuskiej. Główna cześć pozostała jednak w Konstantynopolu aż do zdobycia go przez Turków. W 1492 roku sułtan Bajazyd II ofiarował ją papieżowi, w zamian za uwięzienie w Państwie Kościelnym swojego brata i pretendenta do tronu Dschema. Obecnie znajduje się w Watykanie. Patrz Michael Hesemann, Milczący Świadkowie Golgoty, Wydawnictwo Salwator, Kraków 2006, str. 161-165.

[24]Eodem anno monachus quidam de Hierosolimis veniens benedictionem et reliquias de sepulchro Domini, quos patriarcha Hierosolimitanus domno regi miserat, detulit., patrz http://www.thelatinlibrary.com/annalesregnifrancorum.html por również: Remi Van Haelst, The Sindon Munda Of Kornelimunster, Compiegne And Cahors, 1998 Turin Symposium http://resurrectionnowinc.blogspot.com/2011/01/shroud-images-throughout-world.html Van Haelst przytacza wersję de loco resurrectionis Dominicae wynikającą zapewne z różnic w manuskryptach, patrz też: Michael Hesemann, Milczący Świadkowie Golgoty, str. 256

[25]http://www.thelatinlibrary.com/annalesregnifrancorum.html, oraz angielskie wydanie Vita wg tłumaczenia Samuela Epes Turnera, New York: Harper & Brothers, 1880 http://www.fordham.edu/halsall/basis/einhard.asp#Foreign%20Relations por również: Remi Van Haelst, The Sindon Munda Of Kornelimunster, Compiegne And Cahors, 1998 Turin Symposium http://resurrectionnowinc.blogspot.com/2011/01/shroud-images-throughout-world.html , patrz też: Michael Hesemann, Milczący Świadkowie Golgoty, str. 149.

[26] Michael Hesemann, Milczący Świadkowie Golgoty str. 108-109. Gwóźdź ten, (obecnie, wg Hesemanna, w większości przechowywany w Paryżu, mniejsze kawałek znajduje się w Akwizgranie) podobno jest jednak za mały by przebić ciało skazańca, chociaż takie rozumowanie może być jednak zwodnicze. Być może służył do zbicia belek krzyża, a być może zawiera wtopiony jedynie mały fragment gwoździa czczonego od czasów św. Heleny w Konstantynopolu, lub stanowi tzw. relikwię wtórną, kopię która została poświęcona przez dotknięcie autentycznej relikwii. 

[27] Ibid. str. 148-149.

[28] Więcej na ten temat pisałem w moim poprzednim artykule: W potrzasku bredni. Prawdy i półprawdy na temat poplamionych krwią relikwii pasyjnychhttp://ok.apologetyka.info/racjonalista/w-potrzasku-bredni-prawdy-i-poprawdy-na-temat-poplamionych-krwia-relikwii-pasyjnych,432.htm

[29] Grzegorz Górny, Janusz Rosikoń, Świadkowie Tajemnicy, Śledztwo w sprawie relikwii Chrystusowych,  Rosikon Press 2012, str. 298-302. Jest to trójkątny kawałek lnianego płótna, o bokach długości 151, 123 i 127,5 cm, znaczna jej powierzchnia jest pokryta krwią. O ile jednak wiem, nigdy nie była ona poddana skrupulatnym badaniom. Obecnie przechowywana w katedrze w Akwizgranie.

[30] Józef Marecki, Lucyna Rotter, Relikwie, leksykon: Historia, Cuda, Kult,  eSPe 2012, str. 39.

[31] Ibid. str. 51-52.

[32] Andrè Marion, Gerard Lucotte, Tunika z Argenteuil i Całun Turyński, Wydawnictwo M, Kraków 2008 str. 123.

[33] Grzegorz Górny, Janusz Rosikoń, Świadkowie Tajemnicy, Śledztwo w sprawie relikwii Chrystusowych,  Rosikon Press 2012, str. 298-299.

[34] Remi Van Haelst, The Sindon Munda Of Kornelimunster, Compiegne And Cahors, 1998 Turin Symposium http://resurrectionnowinc.blogspot.com/2011/01/shroud-images-throughout-world.html , patrz też Grzegorz Górny, Janusz Rosikoń, Świadkowie Tajemnicy, Śledztwo w sprawie relikwii Chrystusowych,  Rosikon Press 2012, str. 304-307, Pierluigi Baima Bollone, Całun Turyński 101 pytań i odpowiedzi, Wydawnictwo Wam, Kraków 2002, str. 42, oraz odcinek 10 serii dokumentalnej In search of Holy Treasure (polskie W poszukiwaniu Świętych Skarbów), wyprodukowanej przez Planete Bleu.

[35] Grzegorz Górny, Janusz Rosikoń, Świadkowie Tajemnicy, Śledztwo w sprawie relikwii Chrystusowych,  Rosikon Press 2012, str. 298-299, Remi Van Haelst, The Sindon Munda Of Kornelimunster, Compiegne And Cahors, 1998 Turin Symposium http://resurrectionnowinc.blogspot.com/2011/01/shroud-images-throughout-world.html Van Haelst twierdzi że na płótnie miałyby się znajdować rysunki gwiazd, koni i wijących się węży, co miałoby wiązać płótno ze starożytnym kultem mitraistycznym, o dziwo jednak na zdjęciach u Górnego i Rosikonia oraz Juliusza Maszlocha http://www.manoppello.eu/index.php?go=sudarium nie widać żadnego z tych symboli.

[36] Pierluigi Baima Bollone, Całun Turyński 101 pytań i odpowiedzi, Wydawnictwo Wam, Kraków 2002, str. 36. Patrz też:  rekonstrukcja potencjalnego ułożenia płócien pogrzebowych według Blandiny Paschalis Schlömer http://www.sudariumchristi.com/pl/tomb/byssus.htm  Baima Bollone podaje rozmiary płótna na 6,15 na 3,52 m, zaś Paschalis Schlömer na 6,50 na 3,50 m.

[37] Pierluigi Baima Bollone oraz Grzegorz Górny, Janusz Rosikoń, Świadkowie Tajemnicy, Śledztwo w sprawie relikwii Chrystusowych,  Rosikon Press 2012, str. 298 podają rozmiary 39 na 22 cm. Natomiast Remi Van Haelst pisze o 80 na 45 cm. Jeśli dwaj pierwsi autorzy mają rację to  Sudarium Domini jest złożone w 16x16=256 warstwach, jeśli z kolei Van Haelst, to w 8x8=64 warstwach. Zdjęcia Sudarium Domini podczas wystawienia obok znajdującego się na prawo Sindon Munda, pokazuje Juliusz Maszloch http://www.manoppello.eu/index.php?go=sudarium , jednak ciężko jest określić która wersja jest poprawna, jako że trudno powiedzieć czy złożona tkanina wypełnia całe ochronne obramowanie czy tylko jego środkową część, a ponadto oba płótna są postawione w nieco różnej odległości od obiektywu aparatu.

[38] Grzegorz Górny, Janusz Rosikoń, Świadkowie Tajemnicy, Śledztwo w sprawie relikwii Chrystusowych,  Rosikon Press 2012, str. 298-302. Remi Van Haelst, The Sindon Munda Of Kornelimunster, Compiegne And Cahors, 1998 Turin Symposium http://resurrectionnowinc.blogspot.com/2011/01/shroud-images-throughout-world.html Fragmenty Linteum znajdują sie też w wiedeńskim pałacu Hofburg i w opactwie na Monte Cassino, w Liège w Belgii znajduje się tkanina o rozmiarach 32 na 33 cm która może być fragmentem ręcznika lub też któryś z płócien pogrzebowych z kolekcji Karola, albo zrabowanych później w Konstantynopolu.

[39] Michael Hesemann, Milczący Świadkowie Golgoty, Wydawnictwo Salwator, Kraków 2006, str. 313, Remi Van Haelst, The Sindon Munda Of Kornelimunster, Compiegne And Cahors, 1998 Turin Symposium http://resurrectionnowinc.blogspot.com/2011/01/shroud-images-throughout-world.html Natomiast Joe Nickell, Całun Turyński, Pandora, Łódź 1996, str. 72 pisze  długi na dwadzieścia cztery i pół metra zawój grobowy, w tym przypadku jednak prawdopodobnie ktoś po prostu źle postawił kropkę –chodzi tu raczej o 2,45 m.

[40] Ibid. patrz też Grzegorz Górny, Janusz Rosikoń, Świadkowie Tajemnicy, Śledztwo w sprawie relikwii Chrystusowych,  Rosikon Press 2012, str. 294-298

[41] Ian Wilson, Całun Turyński, Instytut Wydawniczy PAX 1983, str. 109-110

[42] Remi Van Haelst, The Sindon Munda Of Kornelimunster, Compiegne And Cahors, 1998 Turin Symposium http://resurrectionnowinc.blogspot.com/2011/01/shroud-images-throughout-world.html

[43] Tamże

[44] Patrz przypis 8.

[45] Michael Hesemann, Milczący Świadkowie Golgoty, Wydawnictwo Salwator, Kraków 2006, str. 137

[46] Remi Van Haelst, The Sindon Munda Of Kornelimunster, Compiegne And Cahors, 1998 Turin Symposium http://resurrectionnowinc.blogspot.com/2011/01/shroud-images-throughout-world.html

[47] A obecnie fragmenty Welonu Maryi znajdują się w Notre Dame de Bonne Garde w Departamencie Essone, oraz w Aveyron we Francji, a także w weneckiej Bazylice św. Marka i kościele św. Anastazji w Rzymie: Józef Marecki, Lucyna Rotter, Relikwie, leksykon: Historia, Cuda, Kult,  eSPe 2012, str. 52.

[48] G. Fanti, R. Basso, Statistical analysis of dusts taken from different areas of the Turin Shroud,  Perspectives On A Multifaceted Enigma Shroud Science Group International Conference, Ohio State University 2008 http://www.ohioshroudconference.com/papers/p16.pdf ,patrz też Ian Wilson, Krew i Całun, Amber Sp. z.o.o. 1998, str. 103.

[49] Ibid. str. 95.

[50] Ibid. str. 103-105.

[51] Mark Antonacci, Zmartwychwstanie Całunu, Amber Sp. z.o.o. 2002, str. 114.

[52] Tę hipotezę zapożyczyłem od Maxa Patricka von Hamona w dyskusji na blogu Dana Portera http://shroudstory.com/2013/10/09/a-picture-worth-a-thousand-words-a-shroud-2000-years-later/#comments Jestem mu zresztą ogólnie wdzięczny za cenne uwagi na temat relikwii Karola Wielkiego, bez których ta część opracowania z pewnością podążyłaby złym tropem.

[53] Chodzi o tzw. Stuttgart Psalter, Wurttenmbergische Landesbibliothek, fol. 43v, datowany na około 820-830 rok, patrz wpis na blogu Dana Portera: http://shroudstory.com/2013/10/20/an-intriguing-9th-century-image-suggestive-of-the-shroud-a-guest-posting-by-max-patrick-hamon/ Psałterz został zdigitalizowany, i jest dostępny pod adresem http://digital.wlb-stuttgart.de/digitale-sammlungen/seitenansicht/?id=4870&tx_dlf[id]=1517&tx_dlf[page]=90

[55] Gian Maria Zaccone, Całun Turyński: Historia Tajemnicy, eSPe, Kraków 2011, str. 95, Ian Wilson, Całun Turyński, Instytut Wydawniczy PAX 1983, str.110, Remi Van Haelst, The Sindon Munda Of Kornelimunster, Compiegne And Cahors, 1998 Turin Symposium http://resurrectionnowinc.blogspot.com/2011/01/shroud-images-throughout-world.html

[56] Przypis 37 w wydaniu Macphersona z 1895 roku.

[57] Ian Wilson, Całun Turyński, Instytut Wydawniczy PAX 1983, str.199.

[58] Ian Wilson, Krew i Całun, Amber Sp. z.o.o. 1998, str. 140. W przypisie Wilson stara się bagatelizować znaczenie liczby mnogiej wskazując że Robert de Clari również pisał o sydoines.

[59] Daniel Scavone: Acheiropoietos: Jesus Images in Constantinople: the Documentary Evidencehttp://shroudstory.wordpress.com/about/acheiropoietos-jesus-images-in-constantinople-the-documentary-evidence/ Dokument XI, patrz też Stanisław Waliszewski, Całun Turyński Dzisiaj, WAM, Kraków 1987, str. 27.

[60] Holger Kersten, Elmar R. Gruber Jezus Ofiarą Spisku, Wydawnictwo URAEUS, Gdynia 1995 str. 204. Choć jest to spiskowa książka, utrzymująca że Jezus przeżył ukrzyżowanie, to jednak Część 2, opisująca dzieje Całunu Turyńskiego od czasów Jezusa począwszy, jest dosyć dobra.

[61] Ian Wilson, Całun Turyński, Instytut Wydawniczy PAX 1983, str. 187.

[62] O obecności godnej czci szaty, tudzież przeświętej tuniki w Konstantynopolu pisze choćby odezwa Konstantyna VII z 958 roku. Jednak to, jaką szatę tak naprawdę przechowywano w Konstantynopolu nie jest jasne, równie dobrze może chodzić o fragmenty płaszcza wierzchniego (który został przez katów podzielony na kawałki), lub purpurowego który narzucili na Jezusa żołnierze Piłata podczas chłosty, lub suknię którą wg Łk 23:11 Herod kazał szyderczo nałożyć na niego odsyłając go z powrotem do Piłata. Fragmenty tkanin z Konstantynopola rozproszyły się po całym świecie, m.in. w Paryżu, Cortonie, na Majorce, Rzymie, Moskwie i Sankt Petersburgu. Suknia Heroda ma się podobno znajdować w Wenecji, która wzięła pokaźny udział w łupach Czwartej Krucjaty. Z kolei lokalna gruzińska tradycja twierdzi że chiton (szata wierzchnia) Jezusa od I wieku ukryta jest pod cudowną  cedrową kolumną w Mccheta, gdzie za czasów żyjącej IV wieku św. Nino, patronki tego kraju, zbudowano tam pierwszy kościół w Gruzji –jednak od tego czasu nikt tej szaty nie widział na oczy. Zatem niekoniecznie musi tu zachodzić konflikt z faktem że przypuszczalnie autentyczną tunikę spodnią Chrystusa przechowuje się od czasów Karola Wielkiego w Argenteuil, zaś drugą tunikę wierzchnią wg tradycji od czasów św. Heleny w Trewirze –o ile jest to cała Tunika, a nie jedynie część podzielona jak wiele innych relikwii między Trewir i Konstantynopol… Patrz: Michael Hesemann, Milczący Świadkowie Golgoty, Wydawnictwo Salwator, Kraków 2006, str. 241-250, Józef Marecki, Lucyna Rotter, Relikwie, leksykon: Historia, Cuda, Kult,  eSPe 2012, str. 40-41.

[63]Zdobycie Konstantynopola, z języka starofrancuskiego przetłumaczył, wstępem i komentarzami opatrzył Zdzisław Pentek, Rozdziały LXXXII-LXXXIII, Poznań 1997 str. 76-78

[64]  Ian Wilson, Całun Turyński, Instytut Wydawniczy PAX 1983, str. 201.

[65] Joe Nickell, Całun Turyński, Pandora, Łódź 1996, str. 73-74

[66] O tradycji Weroniki patrz m.in. Massimo Centini, W poszukiwaniu Weroniki, Dom Wydawniczy Rafael 2008, Ian Wilson, Święte Oblicza, Wydawnictwo da Capo 1994, Paul Badde, Boskie Oblicze, Całun z Manoppello, Polwen, Radom 2006, Saverio Gaeta, Drugi Całun: Prawdziwa historia Oblicza Jezusa, Polwen, Radom 2007, Andreas Resch Oblicze Chrystusa: od Całunu Turyńskiego do Chusty z Manoppello, Polwen, Radom 2006. O ile trzej ostatni autorzy identyfikują Chustę Weroniki z Chustą z Manoppello, to Wilson taką identyfikację odrzuca.

[67] Ian Wilson, Święte Oblicza, Wydawnictwo da Capo 1994, str. 233-234, por. również Peter F. Dembowski, Sindon in the old french chronicle of Robert de Clari, Shroud Spectrum International, Issue No 2 http://www.shroud.com/pdfs/ssi02part5.pdf  Oryginalny tekst brzmi: ou li sydoines, la ou Nostres Sires fu envolepés, i estoit, qui cascuns des venres se drechoit tous drois, si que on i pooit bien veir le Fugure (sic!) Nostre Seigneur, ne ne seut on onques, ne Griu, ne Franchois, que chis sydoines devint quant le vile fu Preis Rozdział XCII, 11. 36-50. Natomiast w polskim przekładzie kroniki Roberta de Clari (Zdobycie Konstantynopola, z języka starofrancuskiego przetłumaczył, wstępem i komentarzami opatrzył Zdzisław Pentek, Poznań 1997 str. 85) fragment ten brzmi następująco: A wśród innych cudów był tam jeden inny kościół pod wezwaniem Świętej Panny Maryji na Blachernach, gdzie był całun, którym był owinięty nasz Pan, całun ten nieco uchylali każdego piątku, tak ze można było dobrze widzieć oblicze naszego Pana, a nikt ani Grek, ani Francuz, nigdy nie poznał, co stało się z całunem, kiedy miasto zostało zdobyte. Pentek dodaje w przypisie: W rkpsie li sydoines. Bardzo interesujący fragment odnoszący się bez wątpienia do tzw. całunu turyńskiego.

[68] Ian Wilson, Całun Turyński, Instytut Wydawniczy PAX 1983, str. 204.

[69] Joe Nickell, Całun Turyński, Pandora, Łódź 1996, str. 74.

[70] Stanisław Waliszewski, Całun Turyński Dzisiaj, WAM, Kraków 1987, str. 29-30. Konrad von Krosigk ukradł ponadto m.in. włosy Maryi, palec św. Mikołaja, fragmenty kości św. Szymona, Tomasza i Pawła, zaś Nivelon z Soissons dorwał się do kawałków Krzyża Prawdziwego, szaty Maryi i Korony Cierniowej, choć część z tych przedmiotów musieli później zwrócić. Alfred J. Palla, Całun Turyński: Wielka historia czy wielka mistyfikacja?, Świat Książki, Warszawa 2008, str. 59, Holger Kersten, Elmar R. Gruber Jezus Ofiarą Spisku, Wydawnictwo URAEUS, Gdynia 1995 str. 213, 331-334.

[71] Wstęp do Zdobycie Konstantynopola, z języka starofrancuskiego przetłumaczył, wstępem i komentarzami opatrzył Zdzisław Pentek, Poznań 1997 str. XIII-XIV, Stanisław Waliszewski, Całun Turyński Dzisiaj, WAM, Kraków 1987, str. 29, Holger Kersten, Elmar R. Gruber Jezus Ofiarą Spisku, Wydawnictwo URAEUS, Gdynia 1995 str. 206-207,  Michael Hesemann, Milczący Świadkowie Golgoty, Wydawnictwo Salwator, Kraków 2006, str. 89.

[72] Daniel Scavone: Acheiropoietos: Jesus Images in Constantinople: the Documentary Evidencehttp://shroudstory.wordpress.com/about/acheiropoietos-jesus-images-in-constantinople-the-documentary-evidence/ Dokument XIV, tłumaczenie na polski własne, wg tłumaczenia angielskiego Scavone.

[73] Dorothy Crispino, 1204: Deadlock Or Springboard?, Shroud Spectrum International, Issue No 4 http://www.shroud.com/pdfs/ssi04part5.pdf

[74] Obecnie sandały Chrystusa, a właściwie ich fragmenty naszyte na późniejszy materiał przechowuje się w Bazylice Świętego Zbawiciela w Prüm, jako rzekomy dar  papieża Zachariasza (741-752) dla Pepina Krótkiego,  Grzegorz Górny, Janusz Rosikoń, Świadkowie Tajemnicy, Śledztwo w sprawie relikwii Chrystusowych,  Rosikon Press 2012, str. 290-292, patrz też odcinek 10 serii dokumentalnej In search of Holy Treasure (polskie W poszukiwaniu Świętych Skarbów), wyprodukowanej przez Planete Bleu. Jednakże jako że praktyka dzielenia relikwii na mniejsze kawałki była bardzo powszechna, nie jest wykluczone że wersja o podarunku Zachariasza dla Pepina jest prawdziwa i fragmenty autentycznych sandałów czczono równolegle w Prüm oraz w Konstantynopolu od czasów panowania w latach 963-969 cesarza Nicefor II Fokasa (które miał je zdobyć podczas którejś ze swoich kampanii w Syrii, patrz Marta Tycner-Wolicka, Opowieść o wizerunku z Edessy: Cesarz Konstantyn Porfirogenenta i nieuczyniony reką wizerunek Chrystusa, Avalon, Kraków 2009 str. 149).

[75] Maria Grazia Siliato, Całun Turyński: Tajemnica Odbicia Postaci sprzed 2000 lat, Wydawnictwo M , Kraków 1999 str. 196.

[76] Ian Wilson, Całun Turyński, Instytut Wydawniczy PAX 1983, str. 210, Wacław Pyszkowski, Święty Całun jako fenomen naukowy historyczny i religijny, Zryw 1946, str. 16.

[77] Daniel Scavone: Acheiropoietos: Jesus Images in Constantinople: the Documentary Evidencehttp://shroudstory.wordpress.com/about/acheiropoietos-jesus-images-in-constantinople-the-documentary-evidence/ Dokument XIII

[78] Polskie tłumaczenie za Pierluigi Baima Bollone, Całun Turyński 101 pytań i odpowiedzi, Wydawnictwo Wam, Kraków 2002, str. 62-63, patrz też Maria Grazia Siliato, Całun Turyński: Tajemnica Odbicia Postaci sprzed 2000 lat, Wydawnictwo M , Kraków 1999 str. 200-202, Daniel Scavone: Acheiropoietos: Jesus Images in Constantinople: the Documentary Evidencehttp://shroudstory.wordpress.com/about/acheiropoietos-jesus-images-in-constantinople-the-documentary-evidence/ Dokument XV, Gian Maria Zaccone, Całun Turyński: Historia Tajemnicy, eSPe, Kraków 2011, str. 69-70, Barbara Frale, Całun Jezusa Nazarejczyka, WAM 2012, str. 75-78.

[79] Na przykład historyk z Uniwersytetu Turyńskiego Andrea Nicolotti próbował wykazać fałszywość dokumentów z  chartularium Culisanense, obejmujących oprócz sprawy Całunu Turyńskiego także kwestię Domku Świętej Rodziny z Loreto, wg legendy przeniesionych tam z Ziemi Świętej przez anioły (czyli Angelosów): Su alcune testimonianze del Chartularium Culisanense, sulle false origini dell'Ordine Costantiniano Angelico di Santa Sofia e su taluni suoi documenti conservati presso l'ASNa, Giornale di storia 8/2012 http://www.giornaledistoria.net/index.php?Mestiere=557D0301220202755772070305732771 Andrea Nicolotti napisał ostatnio dwie książki w których chce wykazać że Całun Turyński nie istniał przed XIV wiekiem, niejako w odpowiedzi na dwie wcześniejsze książki Barbary Frale, którą darzy jakąś szczególną antypatią i za wszelką cenę chce zdyskredytować. Nie wydano ich póki co jeszcze w Polsce, ale sądząc z recenzji Emanuelli Marinelli (British Society for the Turin Shroud Newsletter No 74 i 75 http://www.shroud.com/pdfs/n74part8.pdf oraz http://www.shroud.com/pdfs/n75part8.pdf ) jest to chała i powtarzanie starych zarzutów.

[80] W przeciwieństwie do rzekomo odkrytego w 1982 roku przez Antoine Legranda listu obalonego cesarza Aleksego V Murzuflosa do Innocentego III, w którym skarży się na to że krzyżowcy obalili jego władzę, a Otton de la Roche ukradł mu jego Święty Całun. Okazuje się jednak że to ostatnie świadectwo jest fałszerstwem, skomponowanym na bazie wcześniejszych dokumentów, szerzej na ten temat: Michel Bergeret, Does The Letter Of Alexius V To Innocent III Really Exist?, British Society for the Turin Shroud Newsletter No 76: http://www.shroud.com/pdfs/n76part4.pdf

[81] Mark Antonacci, Zmartwychwstanie Całunu, Amber Sp. z.o.o. 2002, str. 114, Holger Kersten, Elmar R. Gruber Jezus Ofiarą Spisku, Wydawnictwo URAEUS, Gdynia 1995 str. 208-210, http://en.wikipedia.org/wiki/Church_of_the_Acheiropoietos  Nazwa ta jest potwierdzona od 1320 roku. Jej pochodzenie nie jest znane, w opinii jednak większości odnosi się ona raczej do którejś z cudownych ikon Matki Bożej. Warto zwrócić uwagę że na Cyprze istnieje Klasztor Acheiropoietos, który rości sobie pretensje do związków z Całunem Turyńskim (patrz http://en.wikipedia.org/wiki/Acheiropoietos_Monastery ), ale o tym opowiem kiedy indziej.

[82] Barbara Frale, Całun Jezusa Nazarejczyka, WAM 2012, str. 77-78.

[83] Stanisław Waliszewski, Całun Turyński Dzisiaj, WAM, Kraków 1987, str. 29.

[84] Opis historii Całunu z Besançon i hipotezy o jego związkach z płótnem z Lirey można znaleźć w dwóch dokumentach z Proceedings of the International Workshop on the Scientific Approach to the Acheiropoietos Images, ENEA Frascati, Italy 4-6 May 2010: Alessandro Piana, „Missing years” of the Holy Shroud, http://www.acheiropoietos.info/proceedings/PianaMYHSWeb.pdf, oraz Daniel Scavone, Documenting the Shroud’s missing years, http://www.acheiropoietos.info/proceedings/ScavoneBesanconWeb.pdf Dodatkowo informacje zaczerpnąłem z: César Barta, What the Shroud is and it is not, I Congreso Internacional de la Sábana Santa, Valencia 2012-01-28 http://www.shroud.com/pdfs/bartaveng.pdf , Gian Maria Zaccone, Całun Turyński: Historia Tajemnicy, eSPe, Kraków 2011, str. 96-103, i Pierluigi Baima Bollone, Całun Turyński 101 pytań i odpowiedzi, Wydawnictwo Wam, Kraków 2002, str. 50-51, Holger Kersten, Elmar R. Gruber Jezus Ofiarą Spisku, Wydawnictwo URAEUS, Gdynia 1995 str. 242-246, chociaż ci autorzy nie są zwolennikami hipotezy Besançon.

[85]Gian Maria Zaccone, Całun Turyński: Historia Tajemnicy, eSPe, Kraków 2011, str. 96, Pierluigi Baima Bollone, Całun Turyński 101 pytań i odpowiedzi, Wydawnictwo Wam, Kraków 2002, str. 50-51. Z kolei Stanisław Karwowski, tłumacz dzieła Rudolfa Hynka, informuje nas w przypisie że wymiary płótna wynosiły 327 x 136 cm: R. W. Hynek, Święty Całun, Męka Pańska w oświetleniu nauki, Księgarnia Św. Wojciecha 1937, str. 14, przypis 2

[86] Bezkrytycznie tę wersję powtarzają Maria Grazia Siliato, Całun Turyński: Tajemnica Odbicia Postaci sprzed 2000 lat, Wydawnictwo M , Kraków 1999 str. 194, oraz Idzi Panic, Tajemnica Całunu, AVALON, Kraków 2010, str. 103-105.

[87] Michael Hesemann, Milczący Świadkowie Golgoty, Wydawnictwo Salwator, Kraków 2006, str. 131-134.

[88] Ibid. str. 140-141, Grzegorz Górny, Janusz Rosikoń, Świadkowie Tajemnicy, Śledztwo w sprawie relikwii Chrystusowych,  Rosikon Press 2012, str. 271-274.

[89] César Barta, What the Shroud is and it is not, I Congreso Internacional de la Sábana Santa, Valencia 2012-01-28 http://www.shroud.com/pdfs/bartaveng.pdf , patrz też wcześniejszy artykuł tego samego autora: The Shroud sent to Louis IX of France by Baldwin II, the latin emperor at Constantople, British Society for the Turin Shroud Newsletter No 56 http://www.shroud.com/pdfs/n56part5.pdf

[90] Może chodzić o tzw. Czerwony Kamień z Efezu, na którym miano namaścić Jezusa przed pogrzebem, być może fragment Kamienia Namaszczenia znajdującego się w Bazylice Grobu Bożego w Jerozolimie, patrz Ian Wilson, Całun Turyński, Instytut Wydawniczy PAX 1983, str. 62 i 194, Krew i Całun, Amber Sp. z.o.o. 1998, str. 59, lub też fragment kamienia który zamykał wejście do grobu.

[91] Co się stało z pozostałą częścią patrz przypis 23.

[92] Święta Helena po odkryciu Krzyża Prawdziwego wraz z Titulusem w 326 roku podzieliła go na dwie lub trzy części, z czego jedną wysłała do Rzymu do kościoła Santa Croce di Gerusalemme, a drugą pozostawiła w Jerozolimie. W Konstantynopolu znajdowała się albo trzecia część, albo kawałek sprowadzony z Jerozolimy (chociaż żyjący w latach 1389-1459 mnich Antoni twierdził że trzymał jerozolimski kawałek osobiście w ręku, w takim bądź razie musiał zaginąć później), wspomina o nim chociażby odezwa Konstantyna VII z 958 roku. Fragment z Santa Croce został przebadany, analizy paleograficzne pozwoliły przypisać styl napisów na I wiek naszej ery, jednak zlecone w 2002 roku datowanie radiowęglowe  wyznaczyło datę powstania tabliczki na 980-1146 rok. Zachodzi więc pewien konflikt danych, który najpewniej da się rozwiązać przyjmując że mamy do czynienia z wiernie odtworzoną średniowieczną kopią oryginalnej relikwii. Patrz: Michael Hesemann, Milczący Świadkowie Golgoty, Wydawnictwo Salwator, Kraków 2006, str. 63-75, Joan Carrol Cruz, Relics, Our Sunday Visitor Publishing 1984, str. 43-44 http://books.google.pl/books?id=2NutWXeteNgC&printsec=frontcover&hl=pl#v=onepage&q&f=false , Carsten Peter Thiede, Matthew D’Ancona, W poszukiwaniu Świętego Krzyża, Amber Sp. z.o.o. 2005, Francesco Bella, Carlo Azzi. 14C Dating of the Titulus Crucis, Radiocarbon 3 (44), str. 685-689, 2002. University of Arizona https://journals.uair.arizona.edu/index.php/radiocarbon/article/view/4067/3492

[93] Patrz przypis 62.

[94] Fragmenty trzciny znajdują się obecnie we Florencji, Lunegarde we Francji, Bawarii oraz Grecji: Joan Carrol Cruz, Relics, Our Sunday Visitor Publishing 1984, str. 44 http://books.google.pl/books?id=2NutWXeteNgC&printsec=frontcover&hl=pl#v=onepage&q&f=false

[95] Fragmenty gąbki znajdują się obecnie również w czterech rzymskich bazylikach, Compiègne oraz Akwizgranie: Joan Carrol Cruz, Relics, Our Sunday Visitor Publishing 1984, str. 44 http://books.google.pl/books?id=2NutWXeteNgC&printsec=frontcover&hl=pl#v=onepage&q&f=false

[96] Stanisław Waliszewski, Całun Turyński Dzisiaj, WAM, Kraków 1987, str. 30.

[97] Obecnie domniemana laska Mojżesza przechowywana jest w dawnym pałacu Osmanów Topkapi w Stambule, co oznacza że przynajmniej większa jej część pozostała w Konstantynopolu: http://en.wikipedia.org/wiki/Staff_of_Moses

[98] Obecnie fragment ten znajduje się w katedrze w Amiens: http://www.atlasobscura.com/places/the-head-of-st-john-the-baptist-at-amiens-cathedral Inny fragment, tym razem tyłu (z zrekonstruowanym przodem) znajduje się w rzymskim kościele San Silvestro in Capite, patrz http://www.atlasobscura.com/places/the-head-of-st-john-the-baptist-at-san-silvestro-in-capite Jeszcze inny pozostał w Konstantynopolu, przechowywany w pałacu Topkapi. Fragmenty mają się również znajdować w Muzeum Miejskim w Monachium (patrz , http://jltraveling.wordpress.com/2013/04/19/residenz-museum-reliquary-collection/ zdjęcie sugeruje że tak samo jak w San Silvestro znaczna część to tak naprawde rekonstrukcja) w Wielkim Meczecie Umajjadów w Damaszku, klasztorze Gandzasar w Armenii, oraz w Monastyrze Makarego Wielkiego w Egipcie, patrz Józef Marecki, Lucyna Rotter, Relikwie, leksykon: Historia, Cuda, Kult,  eSPe 2012, str. 111.

[99] Michael Hesemann, Milczący Świadkowie Golgoty, Wydawnictwo Salwator, Kraków 2006, str. 97-106.

[100] Grzegorz Górny, Janusz Rosikoń, Świadkowie Tajemnicy, Śledztwo w sprawie relikwii Chrystusowych,  Rosikon Press 2012, str. 131.

[102] O Szmatce z Brugii patrz: artykuł na stronie parafii św. Zygmunta w Słomczynie: http://www.swzygmunt.knc.pl/PASSIONrelics/HTMs/001PASSIONrelics_BRUGESblood_01.htm , a także na angielskiej Wikipedii http://en.wikipedia.org/wiki/Basilica_of_the_Holy_Blood , oraz Józef Marecki, Lucyna Rotter, Relikwie, leksykon: Historia, Cuda, Kult,  eSPe 2012, str. 37-38.

[103] Stanisław Waliszewski, Całun Turyński Dzisiaj, WAM, Kraków 1987, str. 30.

[104] Holger Kersten, Elmar R. Gruber Jezus Ofiarą Spisku, Wydawnictwo URAEUS, Gdynia 1995 str. 333.

[105] Ibid.

[106] Patrz przypis 89.

[107] Barbara Frale, Całun Jezusa Nazarejczyka, WAM 2012, str. 109.

[108] Remi Van Haelst, The Sindon Munda Of Kornelimunster, Compiegne And Cahors, 1998 Turin Symposium http://resurrectionnowinc.blogspot.com/2011/01/shroud-images-throughout-world.html

[109] Tamże

[110] Joan Carrol Cruz, Relics, Our Sunday Visitor Publishing 1984, str. 55 http://books.google.pl/books?id=2NutWXeteNgC&printsec=frontcover&hl=pl#v=onepage&q&f=false

[112] Joseph G. Marino, M. Sue Benford, New Historical Evidence Explaining the “Invisible Patch” in the 1988 C-14 Sample Area of the Turin Shroudhttp://www.shroud.com/pdfs/benfordmarino.pdf , patrz też Sleuth’s Corner: Whatever Happened to Margaret of Austria's 'Shroudrelic' Bequest?, British Society for the Turin Shroud Newsletter No 51 http://www.shroud.com/pdfs/n51part7.pdf

[113] Remi Van Haelst, The Sindon Munda Of Kornelimunster, Compiegne And Cahors, 1998 Turin Symposium http://resurrectionnowinc.blogspot.com/2011/01/shroud-images-throughout-world.html , patrz też Pierluigi Baima Bollone, Całun Turyński 101 pytań i odpowiedzi, Wydawnictwo Wam, Kraków 2002, str. 36-37.

[114] Maria Grazia Siliato, Całun Turyński: Tajemnica Odbicia Postaci sprzed 2000 lat, Wydawnictwo M , Kraków 1999 str. 206-207.

[115] César Barta, What the Shroud is and it is not, I Congreso Internacional de la Sábana Santa, Valencia 2012-01-28 http://www.shroud.com/pdfs/bartaveng.pdf  Zachował się ponadto rysunek sporządzony przez S.J. Moranda (lub też wg Górnego przez Pierre’a Ransonnette’a w 1790 roku) przedstawiający relikwiarz Ludwika IX, na którym podobno widać ów relikwiarz. Patrz:  Marta Tycner-Wolicka w Opowieść o wizerunku z Edessy: Cesarz Konstantyn Porfirogenenta i nieuczyniony reką wizerunek Chrystusa, Avalon, Kraków 2009 str. 169-170, oraz ilustracje na wkładce między str. 72 i 73, Maria Grazia Siliato, Całun Turyński: Tajemnica Odbicia Postaci sprzed 2000 lat, Wydawnictwo M , Kraków 1999 str. 207, Grzegorz Górny, Janusz Rosikoń, Świadkowie Tajemnicy, Śledztwo w sprawie relikwii Chrystusowych,  Rosikon Press 2012, str. 272. Co ciekawe Siliato i Tycner-Wolicka jako rzekomy relikwiarz wskazują dwa różne przedmioty na ilustracji!

[116] Ian Wilson, Całun Turyński, Instytut Wydawniczy PAX 1983, str. 208-209

[117] Patrz przypis 98.

[118] Michael Hesemann, Milczący Świadkowie Golgoty, Wydawnictwo Salwator, Kraków 2006, str. 142-144.

[119] Informację tę uzyskałem od Maxa Patricka von Hamona w dyskusji na blogu Dana Portera http://shroudstory.com/2013/09/29/blood-from-a-picture-of-christ-links-to-the-shroud/ , więc zaznaczam że nie jest to informacja pewna.

[120] Mark Antonacci, Zmartwychwstanie Całunu, Amber Sp. z.o.o. 2002, str. 151, Stanisław Waliszewski, Całun Turyński Dzisiaj, WAM, Kraków 1987, str. 32.

[121] Noel Currer-Briggs, The Shroud in Greece, British Society for the Turin Shroud Monograph No 1 http://www.shroud.com/pdfs/bstsmon1.pdf

[122] Stanisław Waliszewski, Całun Turyński Dzisiaj, WAM, Kraków 1987, str. 33-34.

[123] Paul Badde, Boskie Oblicze, Całun z Manoppello, Polwen, Radom 2006, Saverio Gaeta, Drugi Całun: Prawdziwa historia Oblicza Jezusa, Polwen, Radom 2007, Andreas Resch Oblicze Chrystusa: od Całunu Turyńskiego do Chusty z Manoppello, Polwen, Radom 2006

[124] Ian Wilson, Święte Oblicza, Wydawnictwo da Capo 1994, Michael Hesemann, Milczący Świadkowie Golgoty, Wydawnictwo Salwator, Kraków 2006, rozdział Chusta Świętej Weroniki, str. 265-300

[125] Emanuella i Maurizio Marinelli The copies of the Shroud, Proceedings of the International Workshop on the Scientific Approach to the Acheiropoietos Images, ENEA, Frascati, Italy 4-6 May 2010 http://www.acheiropoietos.info/proceedings/MarinelliWeb.pdf Porównanie cech niektórych z tych kopii z oryginalnym Całunem Turyńskim, patrz: César Barta, Alfonso V. Carrascosa, The Shroud of Turin and its ancient copies, Scientific Research and Essays Vol.7(29) , pp. 2526-2544 , July 2012 http://academicjournals.org/article/article1380797649_Barta%20and%20Carrascosa.pdf

 

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości