Grzegorz Żebrowski

O sprzecznościach i nieścisłościach Biblijnych słów kilka

dodane: 2019-06-27
Chyba nie ma potężniejszej broni ateistów wobec teistów niż Biblia. A dzieje się tak dlatego, że właśnie ta Biblia jest dla teistów natchnionym Słowem Bożym, na którym opierają się podstawy naszej wiary.

Co więcej, Bóg, który natchnął tę Biblię jest dla teistów doskonałym absolutem, stwórcą wszechrzeczy, istotą wszechmocną, wszechwiedzącą i odwieczną. Skoro teista właśnie takie cechy przypisuje swojemu Bogu, to przecież powinno oznaczać, że ta Biblia, którą natchnął odzwierciedla te przymioty. A więc tym samym uznali, że jeśli zakwestionują doskonałość Biblii, że ona nie odzwierciedla doskonałości wszechwiedzącego absolutu, to tym samym zakwestionują istnieniu Boga. No i tutaj ateiści ruszają szturmem na teistów co chwila udowadniając przeróżne niezgodności z faktami i różnorakie sprzeczności. Naturalnie teiści się bronią jak mogą odpierając ich argumentację na różne sposoby. Jednak mam wrażenie, że chyba nie wszyscy teiści (jak i oczywiście ateiści) rozumieją znaczenie pojęcia "natchniony". Oczywiście zaznaczam, że różne odłamy chrześcijaństwa różnie to rozumieją, w każdym razie ja będę mówił z perspektywy Kościoła Katolickiego, do którego należę. Otóż dla nas natchniony nie oznacza "bezbłędny", "precyzyjny", "dokładny" itp. To słowo raczej należy rozumieć jako doskonały pod względem moralności i wiary, doskonale prowadzący do zbawienia, oraz zwyczajnie jako w 100% zgodny z wolą Boga. Kościół już od dawna naucza, że Biblia jest nie tylko natchnionym Słowem Bożym, ale również słowem ludzkim. To że jest Słowem Bożym, to oznacza to, o czym wyżej napisałem - w 100% zgodny z wolą Boga. Natomiast ludzki - to oznacza, że został spisany przez człowieka, że Bóg posłużył się człowiekiem, jako narzędziem do sporządzenia Biblii.

 

A więc w tym eseju chciałbym się przede wszystkim skoncentrować na tym Bożym narzędziu, jakim jest człowiek. Aby wyjaśnić istotę tego problemu, pozwolę sobie posłużyć się pewną analogią z dziedziny fotografii.

 

Wydaje mi się, że nikogo nie trzeba przekonywać, że każde zdjęcie odzwierciedla narzędzie, jakim zostało wykonane. Wyobraźmy sobie jeden pierwszych modeli aparatu cyfrowego z tzw. poprzedniej epoki i z masowej chińskiej produkcji. Zobaczymy, że to zdjęcie nie jest zachwycające - błędne odwzorowanie kolorów, gdzieniegdzie pojawia się martwy piksel, dużo szumu, słaba rozdzielczość, geometria obiektów dramatycznie wykrzywiona, duża winieta, zdjęcie rozmyte i sprawia wrażenie lekko przyciemnionego, mimo iż zostało zrobione w słoneczny dzień, za dużo czerwonego, za mało zielonego itp. I to właśnie zdjęcie jest takie a nie inne, ponieważ takie właśnie właściwości miało narzędzie, którym zostało to zrobione. Jeśli weźmiemy do ręki to zdjęcie, a do drugiej ręki weźmiemy aparat, którym zostało to zrobione i mamy świadomość, jakie właściwości ma ten aparat, to musimy uczciwie przyznać: "tak, to zdjęcie zostało zrobione takim aparatem i jest ono autentyczne, choć nie odwzorowuje doskonale rzeczywistości ze względu na te właściwości tego aparatu, którym zostało zrobione". Lecz mimo tego nie ma wątpliwości, że na zdjęciu jest słoń, a nie samolot, choć kolorystyka i geometria nie zostały prawidłowo oddane, a oprócz tego nogi i połowa głowy zostały „obcięte”.

 

Tak więc widzimy, że każdy wytwór odwzorowuje właściwości narzędzia, jakim zostało wykonane. Nie ma możliwości zrobienia doskonałego zdjęcia, jeśli narzędzie, którym je robimy, nie ma naturalnych własności umożliwiających wykonanie tego w sposób doskonały.

 

Dlaczego tej zasady nie zastosować do Biblii i człowieka? W tej analogii to właśnie zdjęciem jest Biblia, a narzędziem, które je wykonało to człowiek. W tym miejscu warto sobie postawić pytanie, jakie naturalne własności ma nasza rasa ludzka z punktu widzenia możliwości poznawczych i zdolności relacjonowania wydarzeń? Oczywiście trudno mi wylistować wszystkich możliwych, nie mniej jednak to co mi przychodzi do głowy, to:

 

- ulotna pamięć

- skłonność do przeinaczania historii, faktów i detali

- emocjonalność, stosowanie absolutnych wyrażeń w znaczeniu relatywnym (takich jak "wszyscy", "nikt", "tylko jeden" itp - np. w takich wyrażeniach jak "wszyscy mnie nienawidzą", "tylko on jeden potrafi się właściwie zachować")

- skłonność do "podkolorowywania" opowieści

- skłonność do przeinaczania rzeczywistości wskutek błędnego zrozumienia i niewłaściwego interpretowania (wg mnie apostołowie błędnie zrozumieli naukę o końcu świata, która była jedynie dygresją Jezusa dotyczącą przestrogi, że wówczas pojawią się zwodziciele, którzy będą mówić, że „Pan powrócił i jest tu, albo tam”, przez co zmiksowali ją w proroctwo o zburzeniu Jerozolimy)

- nieprzywiązywania wagi do elementów, do których przywiązują wagę inni ludzie (np. błędna chronologia wydarzeń)

- skłonność do upraszczania rzeczywistości, a w tym również i naturalne lenistwo

- brak wiedzy o rzeczywistości (np. tego, że ziemia jest kulą i obraca się wokół słońca)

 

 

I tym samym, chcemy, czy nie chcemy, to wszystkie te elementy są obecne w Biblii, właśnie dlatego, że Biblia to nie tylko słowo Boga (próba przekazania nauki Chrystusa najwierniej, jak tylko możliwe), ale również słowo ludzkie - czyli cały ten obraz stworzony za pomocą człowieka - czyli narzędzia o dokładnie takich naturalnych własnościach.

 

Jednakże tak samo, jak na tym zdjęciu nie ma wątpliwości, że jest tam słoń, a nie samolot, to tak samo na podstawie Ewangelii nie ma wątpliwości, że Jezus Chrystus istniał, czynił niezliczone cuda (uzdrawiał, wskrzeszał, rozmnażał chleb, chodził po wodzie, uciszał burze, uwalniał opętanych), został zabity i trzeciego dnia zmartwychwstał i wstąpił do nieba. Natomiast rzeczywiście czasem można się pogubić w tym, ile w końcu tych kobiet poszło do grobu, czy uwolnił od opętania jednego, czy dwóch, co w jakiej kolejności powiedział, albo jakich dokładnie słów użył itp.

 

Gdyby tych elementów niedoskonałości nie było, wówczas moglibyśmy powiedzieć, że to świadectwo nie jest naturalnym ludzkim słowem. Tak samo jak upiększone Photoshopem zdjęcie nie jest naturalnym zdjęciem pochodzącym bezpośrednio z aparatu fotograficznego i - uwaga - właśnie tego typu upiększone zdjęcia, w których dokonano korekty w programach graficznych, nie są uznawane jako wiarygodne w postępowaniu przed wymiarem sprawiedliwości.

Pozbawione wszelkiego typu błędów i nieścisłości w relacjonowaniu wydarzeń (tych oczywiście najbardziej widocznych) są tylko treści spreparowane, które były poddawane wielokrotnej rewizji, wielokrotnym korektom, których treść była wielokrotnie analizowana przez grupę redaktorów.

 

Tym samym przyjęcie założenia, że gdyby Biblia była autentycznie natchnionym słowem Bożym, to byłaby pozbawiona wszelkich form niedoskonałości - jest niczym innym, jak zwykłą pretensjonalnością i narzucanie swojego punktu widzenia jako tego oczywistego i prawdziwego, oraz twierdzenie, że tego właśnie by chciał Bóg, gdyby był prawdziwym Bogiem, który natchnął całą Biblię. Otóż nie koniecznie! Bo przecież w żadnym wypadku nie można zaprzeczyć, że Bóg mógł mieć powody, aby ta Biblia była właśnie taka, jaka jest - że będzie skłaniać badaczy ku temu, że jest naturalnym ludzkim świadectwem, nie redagowanym pod kątem "niezgodności", a równocześnie Bóg mógł mieć jakieś powody, aby jej treść była możliwa do przyjęcia przez tzw. "prostaczków":

 

BT5 Łk 10:21 "W tej to chwili rozradował się Jezus w Duchu Świętym i rzekł: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie."

 

Gdyby Biblia była pozbawiona wszelkich form niedoskonałości, to być może współcześni ateiści właśnie taki zarzut by wyciągnęli - że nie jest naturalnym ludzkim świadectwem, bo przecież w naturalnych świadectwach są błędy, a skoro w Biblii ich nie ma, to oznacza, że była starannie redagowana, a tym samym pozwala nam przypuszczać, że była zwyczajnie spreparowana i nie uprawnia nas do uznania jej wiarygodności, tak samo jak skorygowane zdjęcie w programie graficznym nie jest wiarygodne w sądzie.

 

Niestety ateistom bardzo często się wydaje, że niezgodności w relacjach stanowią dowód na fałszywość całej relacji. Jednak zapominają, że taka jest właśnie nasza ludzka natura – spróbujmy sobie przypomnieć np. jakiś film, który oglądaliśmy jakiś czas temu i zrelacjonować możliwie najbardziej szczegółowo jakiś epizod z tego filmu – tzn. co było dokładnie w jakiej kolejności, jakich słów użył itp. A następnie odtwórzmy ten film jeszcze raz i zweryfikujmy to, co żeśmy sami napisali. W tym miejscu warto przytoczyć np. głośną sprawę takiej bardzo słynnej postaci jak Jamesa Gordon Bennetta Jr., kiedy ten przybył na spotkanie rodzinne u zaręczonej z nim przyjaciółki, to przybył nie tylko spóźniony, ale i pijany, po czym oddał mocz przy obserwujących go gospodarzach do… I teraz uwaga: do kominka lub fortepianu… W czym rzecz – a mianowicie w tym, że powstały dwie relacje informujące o tym zdarzeniu – jedna twierdziła, że wyszczał się do kominka, a druga, że nasikał do fortepianu. Jednak mimo oczywistej sprzeczności, nie ma wątpliwości że tego typu epizod miał miejsce!1

 

 

W tych rozważaniach można pójść jeszcze dalej i spytać: dlaczego nie jest to słowo czysto boskie, tylko ludzkie?

 

Gdyby było to słowo tylko Boskie (a tym samym już nie byłoby ludzkie), to przypuszczam, że to by nie poprawiło sytuacji. Jeśli by było doskonałe boskie na miarę doskonałego absolutu, precyzyjne pod każdym względem, to wówczas mogłoby się okazać, że nie jesteśmy w stanie tego zrozumieć, że to nas przerasta. No i oczywiście trzeba by było zmienić to, że Bóg Ewangelię objawił wybitnym naukowcom, a nie prostaczkom...

 

Ponadto nie można wykluczyć teorii, że Bogu właśnie zależy na tym, aby człowiek przyjął Go wyłącznie na wiarę, a nie na wiedzę. W takiej sytuacji wolą Boga może być celowe pozbawienie wszelkich dowodów Jego istnienia, a tym samym słowo Boże (z punktu widzenia nauki) musiałoby spełniać cechy słowa wyłącznie ludzkiego. Takie założenie jest jak najbardziej uprawnione i tym samym pokazuje, że owa pretensjonalność, iż jest słowem czysto ludzkim przestaje być "oczywiście uzasadniona".

 

Więc z której strony na ten problem nie spojrzeć, to i tak źle i tak nie dobrze.

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości

Komentarze są zablokowane