Jan Lewandowski

Qumran a chrześcijaństwo - debata z Jerzym Sędziakiem

dodane: 2004-09-10
Niniejszy tekst jest polemiczną debatą pomiędzy mną a Jerzym Sędziakiem z Serwisu Racjonalista. Celowo piszę „debatą”, ponieważ J. Sędziak odpisał na moją polemikę z jego tekstem, którą zatytułowałem Czy chrześcijaństwo powstało na bazie wierzeń esseńczyków?, i którą zamieściłem w niniejszym serwisie[1]. W dalszej części tego tekstu będę nawiązywał do tej mojej polemiki z Sędziakiem, nazywając ją dalej: „pierwsza moja polemika z Sędziakiem w sprawie Qumran”. Tekst Sędziaka będący polemiką z owym moim pierwszym polemizującym z nim tekstem w sprawie Qumran został przez niego rozbity na dwie części i zatytułowany Qumran w krzywym zwierciadle, cz. I #2[2] oraz Qumran w krzywym zwierciadle #3[3].

Sędziak zachowuje się dość dziwnie w tej polemice. Na początku, gdy napisał jej pierwszą część zawarłem do niej odpowiedź na niniejszej stronie www. Potem jednak, gdy Sędziak zamieścił resztę swej polemiki (wspomnianą wyżej część 3) to zauważyłem, że zmodyfikował swój wcześniejszy tekst polemizujący ze mną (tzn. część 2, na którą odpowiedziałem na niniejszej stronie www) bez informowania o tym czytelników i mnie. Modyfikacje tekstu Sędziaka szły dość daleko, bo usunął on dużą partię swego tekstu (np. to jak ustosunkowywał się do podanego przeze mnie cytatu z Wizji Amrama, który w ogóle wyciął ze swego tekstu i wprowadził zamiast tego zafałszowujący sprawę komentarz, czy to co pisał o piekle, podając cytat Jezusa z Mk 9,46), wstawiając zamiast tego krótkie i upraszczające sprawę „streszczenia” tego co pisałem wcześniej. Zafałszowywało to w znacznej mierze prawdę o naszej dyskusji. Potem Sędziak znów raz jeszcze zmodyfikował swój tekst dodając rozwinięcie w punktach omawianej przeze mnie kwestii porównania tekstu z Qumran z tekstem z Iz 35,4-6. Takie zachowywanie się Sędziaka jest niepoważne i wprowadza zamęt i chaos do tej dyskusji. 

Sędziak w swym tekście dokonał rozróżnienia moich i jego wypowiedzi, poprzedzając je moimi i jego inicjałami. Niżej zachowuję ten dość dobry podział. Jednocześnie, aby ułatwić czytelnikowi rozróżnienie moich najnowszych wypowiedzi w poniższym tekście zaznaczam je na niebiesko. Z poniższego tekstu Sędziaka nic nie wycinam, ustosunkowując się do wszystkiego punkt po punkcie (poza wyżej wspomnianą wzmianką o Epifaniuszu).

Godne odnotowania jest to, że Sędziak odpowiadając na mój tekst zrezygnował z obrony wszystkich przykładów „swych” paraleli jakie dostrzegł pomiędzy Qumran a chrześcijaństwem. Sędziak zrezygnował z polemiki odnośnie domniemanych paraleli, które pierwotnie zawarł w swym tekście w punktach nr 5 (paralela o wodzie żywej z J 7,38), 10 (o Radzie Zrzeszenia składającej się rzekomo z 12 osób), 11 (część argumentacji o własności prywatnej), 13 (cały punkt złożony z wielowątkowej argumentacji [Belial, Melchizedek, archanioł Michał] pominięty w polemice), 16 (o obmyciach i chrzcie). Nie wiem tym samym, czy wycofał się on ze swych niektórych „paraleli”. Przechodzę teraz do polemiki. Na samym początku swego tekstu Sędziak pisze:

"Dzięki Zwojom mamy znacznie lepszy wgląd w świat z którego wyrosło chrześcijaństwo. Czytając je , widzimy jaki był grunt i jakie były korzenie. Dla tych, którzy chcą zrozumieć historię chrześcijaństwa Zwoje są ciekawą i wzbogacającą ich wiedzę lekturą. Ci zaś, którzy uważają chrześcijaństwo i ideologię chrześcijańską za coś całkowicie nowego, odrębnego, nie mającego specjalnych związków z klimatem żydowskim, widzą w Zwojach zagrożenie dla swojej wiary."
Hershel Shanks "The Mystery and Meaning of the Dead Sea Scrolls"

Ludzie cierpiący na qumranofobię, to tacy, którzy kategorycznie zaprzeczają wszelkim, nawet pośrednim związkom chrześcijaństwa i Jezusa z Qumranem. I takich właśnie piszący te słowa Shanks miał tutaj na myśli. Przykładem takiej fobii może być tekst Jana Lewandowskiego polemizujący z moim artykułem "Qumran - przedsionek chrześcijaństwa". 

Odpowiedź:

Po pierwsze, nie trzeba cierpieć na qumranofobię, aby zaprzeczać rzekomym związkom chrześcijaństwa z Qumran. Mój sceptycyzm co do domniemanych związków Qumran z chrześcijaństwem nie wynika z jakiejś niechęci czy strachu przed Qumran, tylko wynika ze zbyt słabych przesłanek dowodzących takiego rzekomo istniejącego wpływu idei qumrańskich na idee chrześcijańskie. Tzw. „racjonalistom” wydaje się zbyt często, że coś jest „bezspornym faktem” tylko dlatego, że oni po prostu o tym napisali. Mniemają więc, że czyjś sceptycyzm wobec popieranej przez nich idei postulującej istnienie wpływu idei qumrańskich na chrześcijaństwo nie może wynikać ze zbyt słabych przesłanek wskazujących na taki wpływ, tylko od razu musi wynikać on z czyjejś niechęci czy strachu przed Qumran. Tak oczywiście nie jest. Po drugie, powyżej zacytowane przez Sędziaka słowa Shanksa wcale nie stosują się do mnie, jak próbuje swych czytelników przekonać Sędziak. Shanks wyraźnie wskazuje na coś zupełnie innego, mianowicie jego zdaniem Qumran odrzucają ci, którzy widzą chrześcijaństwo jako coś „nie mającego specjalnych związków z klimatem żydowskim”. Ja nigdy nie byłem kimś takim, wręcz przeciwnie, w moim pierwszym tekście polemizującym z Sędziakiem w sprawie rzekomych wpływów Qumran na chrześcijaństwo wyraźnie postulowałem cały czas, że jakaś idea chrześcijańska, której pierwowzór Sędziak widział od razu w Qumran, pochodziła ze starotestamentalnego dziedzictwa judaizmu, lub nawet z samego judaizmu. Czy to jest więc postrzeganie chrześcijaństwa jako czegoś co nie ma „specjalnych związków z klimatem żydowskim”? W żadnym wypadku nie. Powyższe słowa Shanksa w żadnym wypadku nie odnoszą się więc do mnie.          

W liście do Racjonalisty informującym o powstaniu tego artykułu, autor napisał "Czy essenizm wpływał na chrześcijaństwo?". Tytuł dość interesujący. Ale gdy otwieram stronę internetową Lewandowskiego czytam inny tytuł: "Czy chrześcijaństwo powstało na bazie wierzeń esseńczyków?" To już zmienia postać rzeczy. Samym tytułem Lewandowski imputuje mi, że uważam essenizm za ojca chrześcijaństwa, co oczywiście jest nieprawdą.

Odpowiedź:

            Sędziak stwarza tu sztuczny problem. Nie ma tak naprawdę żadnej różnicy treściowej między tytułem Czy essenizm wpływał na chrześcijaństwo? i tytułem Czy chrześcijaństwo powstało na bazie wierzeń esseńczyków? Drugi tytuł jest tylko wariantem tytułu pierwszego (który jest moim zdaniem bardziej precyzyjny, stąd późniejsza zmiana na wcześniejszego tytułu na rzecz tego właśnie tytułu) i rozumiem go w ten sposób, że pewne elementy doktryny chrześcijańskiej miałyby powstawać w oparciu o wierzenia esseńczyków (a tak właśnie postuluje Sędziak). Nie oznacza to jednak od razu, że z tego tytułu wynika, iż essenizm był ojcem chrześcijaństwa. To jest już nadinterpretacja Sędziaka, stąd zupełnym nieporozumieniem jest jego powyższe stwierdzenie – „Lewandowski imputuje mi, że uważam essenizm za ojca chrześcijaństwa”. Nic takiego Sędziakowi oczywiście nie imputuję przez wspomniany tytuł mojej rozprawki polemicznej z nim. 

Na temat Zwojów z Qumran napisałem trzy artykuły. Oto ich fragmenty które przeczą temu jakobym uważał essenizm za ojca chrześcijaństwa:

"Skoro wiemy już, że chrześcijaństwo i essenizm należą do tej samej rodziny, są dziećmi judaizmu, to musimy zgodzić się z tym, że essenizm jest starszym bratem chrześcijaństwa... Jezus i apostołowie zapożyczyli wiele nauk od nich, i być może innych nauczycieli tamtego okresu... Paleografowie są zgodni co do tego, że esseńczycy, na pismach których wzorowali się w znacznej mierze, bezpośrednio lub pośrednio, bardziej lub mniej świadomie, autorzy czterech ewangelii i listów apostolskich i sam Jezus, byli gminą religijną starszą od Jezusa i apostołów... nie spierałbym się z kimś kto wybrałby punkt trzeci, a mianowicie, że "Jezus nigdy nie był esseńczykiem, lecz podobnie jak oni zapożyczył nauki od innych nauczycieli ówczesnego i/lub starszego pokolenia".

Odpowiedź:

Jak wyżej – nigdzie nie imputuję Sędziakowi, że uważa on essenizm za „ojca chrześcijaństwa”. To jest stwarzanie sztucznych problemów w oparciu o nadinterpretację tytułu mojej rozprawki. 

Lewandowski próbuje więc odciąć Qumran od jakichkolwiek związków z pierwotnym chrześcijaństwem. I tutaj popełnia zasadniczy błąd idąc tak daleko. Błąd ten komplikuje mu sprawę, wręcz ośmiesza go chwilami.

Odpowiedź:

Jeśli mój sceptycyzm i ostrożność w tej kwestii mnie ośmiesza, to z tego wynika, że tzw. „racjonaliści” są w ogóle jednym wielkim pośmiewiskiem. Przecież rzekomo ich zasada naczelna to właśnie sceptycyzm. Agnosiewicz w podtytule swego Serwisu Racjonalista napisał sobie „Ośrodek racjonalistyczno-sceptyczny im de Voltaire’a”. Jak się jednak okazuje ci panowie są sceptyczni jak im to potrzebne, owszem, zwłaszcza wobec chrześcijańskiego Credo, jednak w przypadku ich własnych i bardzo wątpliwie podpartych hipotez ich sceptycyzm już zupełnie wyłącza się. Zwłaszcza gdy za pomocą tych hipotez można uderzyć w chrześcijaństwo. Idealnym przykładem tego jest właśnie doszukiwanie się przez Sędziaka rzekomych wpływów pism wspólnoty z Qumran na chrześcijaństwo. Jest to tylko przykład i wcale nie jest on odosobniony.       

Do takich jak on wniosków nie doszedł dotąd żaden poważny naukowiec badający Zwoje.

Odpowiedź:

            Jeśli za „poważnych naukowców” Sędziak uważa tylko tych, którzy podzielają jego wnioski w tej sprawie, to rzeczywiście do takich wniosków jak moje w rzeczonej kwestii „nie doszedł dotąd żaden poważny naukowiec badający Zwoje”. W rzeczywistości do takich wniosków jak ja doszli właśnie poważni naukowcy badający zwoje z Qumran, włącznie z tymi, którzy je publikowali. Prawie identyczny jak ja i tak samo sceptyczny pogląd jak mój mieli nawet ci naukowcy którzy rozwijali i odszyfrowywali zwoje z Qumran – Fitzmyer, Milik, de Vaux, Skehan, Starcky, Strugnell[4]. To tylko kilka przykładów, można by podać ich więcej. Sędziak nie ma więc prawa powoływać się na autorytet naukowców w tej sprawie, skoro jest on tak podzielony. Tam gdzie wśród największych autorytetów tym się zajmujących istnieje podział w spojrzeniu na tę kwestię, tam nie istnieje nic pewnego w tej sprawie. Wtedy już autorytet z żadnej strony nic tu nie pomoże. To oczywiste, i tylko ktoś kto jest osobnikiem zindoktrynowanym przez fałszywe i słabe pojmowanie autorytetu nauki (a tak niestety jest w przypadku dużej części tzw. „racjonalistów”, do których najwyraźniej zalicza się też Sędziak) może zamykać się na ten oczywisty fakt.     

W każdym razie, byłby mądrzejszy gdyby więcej liczył się ze zdaniem naukowców, nie czepiał się każdego mojego słowa i nie dowodził, że w każdym przypadku jest akurat odwrotnie niż ja myślę.

 Odpowiedź:

            Nie istnieje nic takiego jak „zdanie poważnych naukowców” w tej sprawie, z tej racji, że – jak ukazałem wyżej - najpoważniejsi badacze zwojów są bardzo podzieleni w tej kwestii, czy tego Sędziak chce, czy nie. Możemy co najwyżej mówić o rożnych zdaniach naukowców na ten temat. Powoływanie się na autorytet „poważnych naukowców” (w rzeczywistości są to tylko niektórzy naukowcy, niektórzy z nich są w świecie naukowym uważani za kogoś w rodzaju Ericha von Danikena, innym z nich udowodniono tendencyjne odczytywanie zwojów z Qumran[5]) jest po prostu manipulowaniem przez Sędziaka autorytetem nauki. To tak jakby powoływać się na orzeczenie sądu w jakiejś sprawie, mimo, że inny sąd w tym samym czasie wydałby orzeczenie przeciwne (w Polsce był nawet jeden taki kuriozalny przypadek, o czym niedawno było w programie Elżbiety Jaworowicz)

Dla tzw. „racjonalistów” opinie pewnych naukowców (oczywiście jest to tylko część naukowców, tych najbardziej im pasujących) są niczym objawienie, dogmat. Wymachują oni potem tymi wybiórczo dobranymi opiniami jako „naukowymi i niekwestionowalnymi faktami”, aby każdy kto się z nimi nie zgadza wyszedł na ignoranta, „niewykształconego, ciemnego oszołoma” (takie określenia ci panowie uwielbiają stosować). Taka stara, w istocie bardzo płytka i prymitywna a także skrajnie perfidna taktyka „racjonalistyczna” jest oczywiście niczym innym jak tylko socjotechnicznym manipulowaniem ludźmi. Ja to określam mianem tzw. „tyranii autorytetu”. Jest tak zwłaszcza w tym przypadku, skoro w temacie o jaki się spieramy nie istnieje konsensus wśród najważniejszych naukowców zajmujących się tą dziedziną. Jeśli ktoś jest do tego stopnia zmanipulowany racjonalistyczną propagandą, że jeszcze nie pojmuje o co mi chodzi, to zalecam mu rozważenie sytuacji odwrotnej, tzn. takiej w której ja powoływałbym się na poważnych naukowców qumranistów aby Sędziakowi udowadniać, że nie istnieją żadne związki pomiędzy Qumran a chrześcijaństwem. Nie miałbym z tym problemu, bo takich qumranistów jest bez liku. Co Sędziak by wtedy zrobił? Niełatwo się domyśleć, że odrzuciłby taki argument, znajdując sobie wymówkę, że to naukowcy popierający jego punkt widzenia w sprawie Qumran są poważni, a nie tacy co mają odmienne zdanie. Oczywiście taka wymówka byłaby kompletną dziecinadą (ja mógłbym bowiem argumentować dokładnie odwrotnie i mój argument miałby identyczną wartość w tym wypadku) i argumentowanie, że poważnymi naukowcami są tylko ci, którzy komuś pasują do tezy jest całkowicie niepoważne. Przypomina to raczej spory chłopców z piaskownicy, którzy spierają się o to czyje zabawki są fajniejsze.           

Lewandowski już na wstępie z pogardą wyraża się nie tylko o mnie i Racjonaliście, lecz nawet o nie kwestionowanym w świecie naukowym autorytecie jakim jest profesor Geza Vermes, co od razu mówi kim jest i co sobą reprezentuje.

Odpowiedź:

Każdy kto zawodowo uprawia naukę (Sędziak najwyraźniej nie jest kimś takim), lub choćby na poważnie interesuje się nią, wie, że w świecie nauki nie ma tzw. „niekwestionowanych autorytetów”. Jest tak zwłaszcza w przypadku nauk humanistycznych, a to właśnie naukowcy z tego obozu nauki rozplątują dosłownie i w przenośni zwoje z Qumran. 

Obraźliwe epitety pojawiają się często w dyskusjach tam gdzie kończą się rzeczowe argumenty, których Lewandowskiemu najwyraźniej w paru istotnych kwestiach brakuje, stąd to jego podenerwowanie.

Odpowiedź:

Ależ skąd, nie jestem podenerwowany, wręcz przeciwnie, dużą frajdę sprawia mi rozplątywanie punkt po punkcie różnych „racjonalistycznych” pajęczynek ideologicznych, wraz z ukazywaniem, że są one utkane tak naprawdę z małych i niewidocznych na pierwszy rzut oka filozoficznych teoryjek, branych zwyczajnie z sufitu i tylko pozornie opartych o fakty.  

Chyba nikt rozsądny nie uwierzyłby w to, że tacy naukowcy jak Allegro, Vermes, Schiffmann, lub Shanks zmyślali 'historie science fiction' w celu wywołania w świecie taniej sensacji.

Odpowiedź:

A czemuż by nie? Sensacja daje popularność a popularność z kolei bardzo duże pieniądze. Tym nie pogardzi nikt a wielu poświęci za to na ołtarzu uczciwości resztki swej godności (życie jest bardzo ciężkie i niepewne, gdy się ma niezbyt dużo pieniędzy, i bardzo lekkie i bezpieczne, gdy się ma ich dużo). Po tym co pisze Sędziak widać, że u „racjonalistów” istnieje naiwna i bardzo zabawna niemal dziecinna wiara w święte krowy w nauce. Nie jest to wcale odosobnione, dla każdego kto miał zwyczaj kiedyś „skrzyżować szablę” z nimi oczywiste jest, że jest to typowe, wręcz klasyczne zjawisko. W ogóle nauka często jest dla nich jak objawienie boskie a wiara w uczciwość uprawiających ją jest niemalże nieskończona (gdybym ja miał taką wiarę w Boga to chyba bym już dawno temu został ogłoszony świętym). W powyższym zdaniu Sędziaka powinno się raczej znajdować słowo „uczciwy” zamiast „rozsądny”. W ogóle powyższe zdanie Sędziaka jest sformułowane w sposób podstępny, bo z góry zakłada, że błędne formułowanie wniosków o Qumran może być tylko wynikiem braku rozsądku, a nie np. czyjejś zwyczajnej pomyłki (nawet ludzie rozsądni się przecież mylą) czy nieuczciwości.  

Jak widać, zdaniem takich jak Sędziak naukowcy (a konkretnie ci co pasują „racjonalistom” w danej kwestii) nie dlatego są uczciwi, że nikt nie przyłapał ich na nieuczciwości (co jest nawet dla specjalistów bardzo trudne z wielu różnych powodów), tylko „są uczciwi” dlatego, że są naukowcami (no i też dlatego, że pasują w danej sytuacji „racjonalistom”). Doprawdy dziwna zależność. Tymczasem nikt inny jak właśnie sam szef Serwisu Racjonalista chyba ostatnio lekko ochłonął ze swego scjentycznego i tak charakterystycznego dla „racjonalistów” zaangażowania, skoro otworzył niedawno na swej stronie w dziale Nauka całą podstronę o oszustwach, plagiatach, kłamstwach i przekrętach samych naukowców! Nie sądzę, że jestem pilniejszym niż Sędziak czytelnikiem serwisu Agnosiewicza i ja ten dział już widziałem a Sędziak jeszcze nie. Przytoczmy też w tym miejscu Sędziakowi pewien cytat na ochłodę, który zamiast go lekko otrzeźwić być może nawet podziała na niego wręcz jak zimny prysznic. Profesor dr hab. Kornel Gibiński (a więc nie jakiś „ciemny i niewykształcony oszołom”) napisał swego czasu:

„Oszustwa, naciąganie rezultatów badań znane są w nauce od najdawniejszych czasów. W notatkach wybitnych uczonych, których rezultaty nie zostały dotąd zachwiane, natrafiamy na ślady poprawek, podciągania wyników eksperymentów do tezy, z dobrej woli zapewne robionych. Ktoś był przekonany, że jego odkrycie jest słuszne, ale nie wszystkie rezultaty badań pasowały – więc poprawiał te wyniki tak, by lepiej uzasadniały wnioski. Takie ułomności ludzkie towarzyszyły nawet największym uczonym”[6].

               W jednym z opracowań zajmującym się metodologią nauki czytamy z kolei o innych naukowcach, tym razem o fizykach:

„Fizycy jednak i tak postępują z rachunkami matematycznymi dość bezceremonialnie, naginając je do swoich potrzeb. Nagminną praktyką, na przykład, przy rozwijaniu jakiejś funkcji w szereg, jest pomijanie jako nieistotnych dalszych, poza pierwszym, ewentualnie drugim, wyrazów tego rozwinięcia, głównie dlatego, że nikt nie ma pojęcia, jakim wielkościom odpowiadać by miały symbole tam występujące. […] Czasami zmuszeni są stosować rachunek matematyczny, który daje wyniki niezgodne z wyobrażeniami na temat rzeczywistości, nie mieszczące się w świecie nauki; wtedy niezgodności te są usuwane niejako <<ręcznie>>. Jest tak obecnie w kwantowej teorii pola, która prowadzi >>do wyników porównywalnych z obserwacjami za pomocą rachunków przybliżonych, przy których istotnym elementem jest proces renormalizacji[7]. Polega on na usuwaniu wielkości rozbieżnych (<<nieskończoności>>), jakie pojawiają się w każdej teorii<<”[8].

            Naukowcy podlegają więc takim samym jak wszyscy ludzie słabościom i wyłączanie ich z kręgu podejrzeń o rzetelność i uczciwość w kwestii wyciąganych przez nich wniosków (jak chcą to ochoczo czynić tacy jak Sędziak) tylko dlatego, że są naukowcami, jest przejawem naiwności, której powinien wstydzić się każdy dorosły (o ile kimś takim jest Sędziak). Sędziak pytając więc wyżej czemu jacyś qumranolodzy mieliby zmyślać zachowuje się naiwnie i tkwi w świecie idealistycznej iluzji, ignorując rzeczywistość. Albo po prostu manipuluje autorytetem naukowców. Trzeciej możliwości nie ma.

            Co do takich jak Allegro, to przypominam jeszcze raz co Sędziak wyżej pisze:

Chyba nikt rozsądny nie uwierzyłby w to, że tacy naukowcy jak Allegro, Vermes, Schiffmann, lub Shanks zmyślali 'historie science fiction' w celu wywołania w świecie taniej sensacji”.

Odpowiedź:

A ja jednak Sędziak przemilcza (lub nie dopuszcza do siebie), że tezy np. takiego Allegro spotkały się właśnie z jednoznacznym odrzuceniem przez międzynarodowy zespół naukowców badających i odczytujących zwoje z Qumran. Uznali oni, że jego wnioski są nieuczciwe i nie poparte materiałem faktograficznym znalezionym w Qumran. To co Allegro pisał było więc niczym innym jak science fiction. W specjalnym oświadczeniu przesłanym do „The Times” z 16 marca 1956 roku, w swej reakcji na to co wypisuje Allegro odnośnie wymowy pism qumrańskich uczeni rozwijający zwoje w Qumran tak oto ustosunkowali się do jego tez:

„Jesteśmy przekonani, że albo on źle przeczytał teksty, albo zbudował >>łańcuch domysłów nie opartych na materiałach<<”[9].

            Fitzmyer (badał zwoje z Qumran i publikował do nich konkordancję) zapytany: „Czy istnieją inne przykłady tendencyjnych lekcji rękopisów qumrańskich” odpowiada: „Oczywiście istnieją”[10]. Następnie podaje on konkretne przykłady tych, którzy dokonują takich lekcji. Wśród nich wymienia również Allegro[11]. Co do Vermesa, to w innym miejscu swej książki Fitzmyer również podaje konkretny przykład jego tendencyjnego tłumaczenia zwojów z Qumran (chodzi konkretnie o tendencyjne tłumaczenie 1 QpHab 8,1-3)[12]. Szanuję tych badaczy, ale jak widać ich wnioski nie mogą być przyjmowane bezkrytycznie, tylko dlatego, że pasują któremuś tam z „racjonalistów”. Zupełny bezkrytycyzm Sędziaka w stosunku do objaśnień podawanych przez tych badaczy jest nie tylko przejawem naiwności i lekkomyślności, ale wręcz nie przystoi komuś dorosłemu.         

A przecież na nich głównie powołuję się w moich rozważaniach.

Odpowiedź:

            A dlaczego nie na tych (wyżej pisałem którzy to), którzy też badali zwoje z Qumran i przeczą tym (takim jak Allegro, Vermes), na których w tej sprawie powołuje się Sędziak?

Nie sposób polemizować ze stanowiskiem naukowców którzy przez lata rozszyfrowywali te teksty, czyli zjedli na tym przysłowiowe zęby, a słuchać tych którzy nigdy nie mieli w ręku ani jednego kawałka papirusu z Qumran.

Odpowiedź:

            Jednak są tacy, co trzymali niejeden kawałek papirusu z Qumran w ręku (i opublikowali na temat Qumran niejedną książkę naukową) i przeczą tym na jakich powołuje się Sędziak. Po raz kolejny pytam: czemu na nich właśnie Sędziak się nie powołuje? Odpowiedź może być tylko jedna: bo mu nie pasują mu do wcześniej przyjętej przez niego tezy.   

Temu, że historia chrześcijaństwa splata się z dziejami esseńczyków nie zaprzeczy wielu innych naukowców.

Odpowiedź:

A temu z kolei zaprzeczy wielu innych naukowców (o niektórych z nich pisałem wyżej), więc Sędziak nic nie dowiódł w tym miejscu. Powoływanie się przy dowodzeniu swej własnej opinii jedynie na inną opinie jest błędnym kołem i nie jest żadnym dowodem na cokolwiek. Nawet gdyby wszyscy naukowcy byli zdania (tak wcale nie jest), że poglądy wspólnoty z Qumran miały jakiś wpływ na chrześcijaństwo, to zacytowanie samej tylko ich opinii w tej sprawie nie byłoby jeszcze rozstrzygające. Powtarzam: Powoływanie się przy dowodzeniu swej własnej opinii jedynie na inną opinie jest błędnym kołem i nie jest żadnym dowodem na cokolwiek.    

Jak głębokie były te związki ciągle jest przedmiotem debaty.
Skromny materiał dowodowy w niektórych kwestiach podpowiada ostrożność, ale w pełni potwierdza istnienie wspólnych ogniw pomiędzy obiema grupami.

 

Odpowiedź:

            Problem w tym, że tego Sędziak nigdzie bezspornie nie dowiódł.

Burza jaka wynikła wśród naukowców, biblistów i chrześcijan na tle Zwojów Morza Martwego nie ucichła dotąd. Wiadomo o co chodzi.

Odpowiedź:

            Wiadomo, „racjonaliści” wszędzie szukają kija na chrześcijaństwo. Nie przeszkadza im zupełnie, że często ten kij jest po prostu za cienki, lub zupełnie nie nadaje się do walenia w ten temat. 

Teksty te ujawniają nie tylko dzieje jakiejś ascetycznej sekty żydowskiej, lecz i prawdziwe początki chrześcijaństwa.

Odpowiedź:

            Problem w tym, że tego też Sędziak nigdzie bezspornie nie dowiódł.

Zwoje Morza Martwego ostatecznie obaliły, powszechny w świecie do czasu ich znalezienia, mit o unikalności Jezusa i religii chrześcijańskiej.

Odpowiedź:

            A to już jest tzw. strawman (tzn. obalanie czegoś czego strona przeciwna nie musi zakładać). Chrześcijaństwu nie jest potrzebna żadna unikalność, aby miało w sobie wartości do których pretenduje.

Polemika z Lewandowskim będzie ciężka nie tylko z uwagi na arogancki ton jego tekstu, jego zwykły brak kultury, lecz także ze względu na nasze odmienne podejście do Biblii. Ja nie szukam w niej ostatecznych rozstrzygnięć.

Odpowiedź:

Kolejny sztuczny problem wymyślony niepotrzebnie przez Sędziaka. Podejście kogokolwiek do Biblii nie ma tu znaczenia. W tej dyskusji obaj traktujemy ją tylko jako zbiór porównywanych idei. Nieistotne dla tej dyskusji jest to, czy porównywane idee do kogoś przemawiają, tylko to czy się ze sobą wiążą. Nic więcej.

Większe zaufanie mam do Zwojów Morza Martwego, bo w odróżnieniu od tekstów biblijnych, nie uległy one skażeniu na przestrzeni wieków z powodu nieuczciwości wielu kopistów i tłumaczy.

Odpowiedź:

Jak widać Sędziak nie wie, że przeważająca część tego co znaleziono w Qumran to też tylko kopie. Tak jest nie tylko z wszystkimi tekstami biblijnymi z Qumran (przeważająca część odkryć[13]), ale tak jest choćby np. z Dokumentem damasceńskim[14], jedną z reguł tamtej wspólnoty. Również inne dokumenty uchodzące za pisma wspólnoty qumrańskiej to tylko kopie. Tak jest z Regułą Wspólnoty oznaczoną jako 1 QS i Regułą Zrzeszenia oznaczoną jako 5Q11[15]. Także inne teksty używane przez wspólnotę z Qumran to kopie, np. zbiór hymnów zwanych Hodayot a także zbiory innych hymnów (oba teksty pochodzą z 1 i 4 groty)[16]. Apokryficzne kopie 1 Księgi Henocha znalezionej w 4 grocie to też tylko kopie[17]. To samo tyczy się aramejskiego Targumu Hioba (11QTgJob), który jest tylko przekładem innego tekstu[18].           

Ze względu na objętość polemiki, odpowiem mu w paru częściach. Z uwagi na czytelnika, żeby wiedział co mówi każdy z nas, za każdym razem podaję inicjały imienia i nazwiska. 'S.J.' oznacza Sędziak Jerzy, a 'L.J.' - Lewandowski Jan.

L.J. "Czy chrześcijaństwo powstało na bazie wierzeń esseńczyków?"

L.J. Na samym początku swego tekstu Sędziak pisze:

J.S. W poprzednim artykule: "Największe odkrycie archeologiczne XX wieku" (str. 3393) omówiłem temat Zwojów Morza Martwego w sposób ogólny, aby uświadomić przeciętnemu, niezorientowanemu w temacie czytelnikowi znaczenie tych manuskryptów, aby mając pewien pogląd o nich, zrozumiał dlaczego naukowcy uznali je za tak ważne i nazwali największym lub jednym z największych odkryć archeologicznych XX wieku. Przytoczyłem kilka interesujących wypowiedzi niektórych ekspertów i autorytetów w tej dziedzinie, dodając kilka własnych komentarzy, aby wykazać, że podobieństwa pomiędzy essenizmem, a młodszym od niego chrześcijaństwem są ewidentne, a ogniwa pomiędzy tymi grupami liczne i silne. Essenizm wprawdzie nie istnieje już od dawna jako odłam judaizmu, podobnie jak faryzeizm, jednak w pewnym sensie żyje on nadal dzięki znalezionym Zwojom. Skoro wiemy już, że chrześcijaństwo i essenizm należą do tej samej rodziny, są dziećmi judaizmu, to musimy zgodzić się z tym, że essenizm jest starszym bratem chrześcijaństwa.

L.J. Po pierwsze, wcale nie jest takie pewne, czy sekta z Qumran to esseńczycy, jak to tutaj bez żadnego "ale" utrzymuje Sędziak. Jak podaje jeden z qumranistów, wspólnotę z Qumran identyfikowano z faryzeuszami, saduceuszami, zelotami, sadokitami, ebionitami, karaimami, a niektórzy w ogóle zaprzeczali istnieniu esseńczyków.

J.S. Liczniejsze wątpliwości co do autorstwa Zwojów pojawiły się stosunkowo niedawno. Wielu poważnych naukowców, zwłaszcza autorów pierwszych publikacji o Zwojach przypisuje ich autorstwo esseńczykom bez żadnego "ale", podobnie jak nadal czyni to wielu autorów nowszych publikacji o Zwojach. Trudno spierać się z nimi.

Odpowiedź:

A jednak inni naukowcy się z nimi spierają, więc tamci nie mają monopolu na prawdę. Gdyby sprawa ta była bezspornie pewna, nie byłoby sporów. A jednak są, więc sprawa nie jest pewna. Oto do czego prowadzi takich jak Sędziak powoływanie się tylko na autorytet pewnych uczonych w kwestii dowodzenia czegoś. Prowadzi to do zwyczajnej autodestrukcji. Jeśli można za pomocą samych mniemań uczonych dowieść czegoś, to można również tą samą metodą to obalić. To zaklęte koło i rozumowanie bez wyjścia.  

Zresztą moje artykuły nie są książką, więc nie muszą zawierać pełnej informacji o Zwojach. Przecież polecam w nich czytelnikom lekturę książek, gdzie jest mowa między innymi o tych wątpliwościach. A ci, co przypisywali autorstwo Zwojów faryzeuszom, którzy w I wieku byli sprzymierzeni z rzymskimi okupantami, stróżami Świątyni Jerozolimskiej, musieli szczególnie mocno cierpieć na qumranofobię.

Odpowiedź:

No tak, ci naukowcy którzy nie pasują Sędziakowi to „cierpiący na qumranofobię”. To dopiero jest „obalenie” ich argumentów (Sędziak nawet nie wspomniał o tym jakie są ich ewentualne argumenty). Po prostu wystarczy komuś przyczepić obraźliwą etykietkę qumranofoba i to już jest wystarczający argument potrzebny do „obalenia” jego tez. Optymizm i samozadowolenie typowe dla tzw. „racjonalistów”. Oczywiście nie można tego traktować jako poważną polemikę. Mamy tu w zasadzie stosowanie cały czas tych samych co wyżej pseudonaukowych rozumowań i chwytów socjotechnicznych, zamiast merytorycznej polemiki.   

L.J. W pewnym opracowaniu wymienia się nazwiska 25 autorów, którzy nie utożsamiali wspólnoty z Qumran z esseńczykami. Joseph Fitzmyer, wykładowca języków semickich i profesor języków i cywilizacji Bliskiego Wschodu z Instytutu Orientalistycznego w Chicago, autor wielu publikacji o Qumran, który badał Zwoje z Qumran i współtworzył konkordancję do zwojów z groty 4 w Qumran (z jego spostrzeżeń i cennych ustaleń będę często korzystał dalej) na pytanie "Czy identyfikacja wspólnoty qumrańskiej z esseńczykami jest pewna?" odpowiada: "Nie, nie jest".

S.J. A ilu autorów utożsamiło jednych z drugimi?

Odpowiedź:

Trzeba było sobie policzyć a nie zamiast poważnie dyskutować zadawać teraz takie pytania.

L.J. Skoro pisze się już o wspólnocie z Qumran, to obiektywne podejście domagałoby się przynajmniej napomknięcia o tym. No chyba, że Sędziak nie chce uchodzić za obiektywnego autora, co oczywiście w oczach czytelników i twórców Racjonalisty nie stanowi i nigdy nie stanowiło większego wykroczenia. Wręcz przeciwnie.

S.J. Zobaczymy dalej jak to jest z tym "obiektywnym podejściem" u Lewandowskiego.

Odpowiedź:

            Zobaczymy.

S.J. Teraz przejdę do szczegółów i postaram się wykazać istotę tych podobieństw, ich charakter. Jak sugeruje tytuł niniejszego artykułu, Zwoje Morza Martwego powinny być wstępem do Nowego Testamentu, a nie lekturą uzupełniającą. Jest to zasada której należy się trzymać, aby nie znaleźć się w świecie zmitologizowanym do którego prowadzi nieuchronnie nauka kościoła katolickiego i protestancki fundamentalizm biblijny. Odrzućmy więc stereotypowe schematy myślowe, wierzenia oparte na nieudokumentowanych naukowo przesłankach.

L.J. No i typowo, już od samego początku rozważań zaczyna się uprawianie "standardowej procedury racjonalistycznej", która polega na tym, że swoje własne i mało osadzone w realiach spekulacje, naciągania pod wcześniej ustaloną tezę, gdybaniny, a często wręcz manipulacje przemyca się pod płaszczykiem tzw. "udokumentowanych przesłanek naukowych". Jednocześnie, istniejącą u katolickich badaczy ostrożność w wyciąganiu pochopnych wniosków w kwestii qumrańskiej dyskredytuje się za pomocą kalamburów i oskarżeń w stylu "świat zmitologizowany" i "stereotypowe schematy myślowe, wierzenia oparte na nieudokumentowanych naukowo przesłankach". Mało utwierdzony i naiwny czytelnik (jakich nie brakuje, i na tym żerują tacy pseudointelektualni hochsztaplerzy jak Agnosiewicz i spółka) szybko skapituluje przed takim postawieniem sprawy. Nikt przecież nie chce uchodzić za człowieka "sprzeciwiającego się nauce"! I dlatego tak wielu sterroryzowanych i zmanipulowanych przez taką płytką socjotechnikę czytelników łyka potulnie te rewelacje. Ale po co? Przecież tak naprawdę nie ma to wszystko nic wspólnego z żadnym "podejściem naukowym". Tzw. podejście naukowe w kwestii qumrańskiej jest bowiem całkowicie inne, jest zupełnie wolne od dogmatyzmu.

S.J. Więc dlaczego Lewandowski, "obrońca" prawdy o Zwojach, raz po raz dogmatyzuje, w odróżnieniu ode mnie?

Odpowiedź:

Gdzie ja dogmatyzuję? Nie przypominam sobie, to jest kolejny wymysł Sędziaka. Jedyne co robię to wskazuję, że nie ma on żadnych dowodów na potwierdzenie swoich tez i stosując kategorię jego rozumowań można postulowane przez niego wpływy idei qumrańskich na NT wytłumaczyć o wiele lepiej niż on to robi, tzn. przez inne wpływy (np. starotestamentalne, czy przez tradycje judaistyczne zachowane w targumach i apokryfach ST). 

A co do oceny Racjonalisty, to jak wspomniałem, lepiej żeby uwierzył w siłę rzeczowych argumentów, a nie obraźliwych epitetów.

Odpowiedź:

            Piszę o Serwisie Racjonalista i jego współtwórcach to co myślę i podaję powody, dla których uważam, że jest tak a nie inaczej. Znam treść większości artykułów z tej strony (na dużą część z nich odpowiedziałem polemicznie), sposoby argumentowania i rozumowania przedstawiane w tekstach Racjonalisty, znam też tematy poruszane na tej stronie z innych źródeł i mam prawo do takiej a nie innej oceny tekstów z tego serwisu. Ocena jest taka jaka jest, mówię o tym bez owijania w bawełnę. Nie widzę powodu aby prawda zawsze musiała być miła i przyjemna. Zaś coś do rzeczowych argumentów to lepiej niech Sędziak wpierw weźmie się za szukanie takowych. Inaczej z czasem będzie miał na głowie takich jak ja polemistów kwestionujących jego przemyślenia. Takich jak ja trochę jest i wciąż przybywa, i tylko kwestią czasu jest ich liczniejsze zjawienie się w polskojęzycznym Internecie.  

L.J. W każdej niemal kwestii związanej ze Zwojami znad Morza Martwego zawodowi qumranolodzy są podzieleni i nie ma tu żadnej "jedynie słusznej prawdy naukowej".

S.J. Ale zdrowy rozsądek podpowiada które teorie o Zwojach są wiarygodne, a które naciągnięte.

Odpowiedź:

            Przy czym ten „zdrowy rozsądek” może okazać się być niczym innym jak wcześniejszym podświadomym założeniem, które z góry określa wyniki rozumowania. Powinni o tym pamiętać zwłaszcza tacy jak Sędziak i Allegro, bo jak dotąd ich rozumowanie w temacie Qumran przypomina układanie z góry znanego już obrazka puzzli, w którym elementy układanki dopasowuje się tylko do wcześniej przyjętego wzorca. Tymczasem w tej qumrańsko chrześcijańskiej układance obrazek nie powinien być znany aż do ostatniej chwili. Na tym przynajmniej powinna polegać nauka, że wynik badań determinuje pogląd w danej sprawie, nie odwrotnie.  

Nie można wszystkiego zrelatywizować. Wtedy wszelka dyskusja o Zwojach nie miałaby sensu.

Odpowiedź:

            Nie można też wszystkiego z góry determinować, jak to robi Sędziak. Te puzzle są bez obrazka na początku. Obrazek ma dopiero wyjść na końcu.

Poza tym, są tacy którzy robią wszystko żeby każdą kwestię dotyczącą Zwojów maksymalnie skomplikować, o czym warto wiedzieć.

Odpowiedź:

            Widocznie mają powody. Nie wiem czy tacy jak Sędziak w ogóle zdają sobie sprawę z tego jak żmudnie wygląda proces odtwarzania zwojów z Qumran i jak ciężko jest je odczytać. Im się chyba wydaje, że tam po prostu znaleziono lekko zakurzoną bibliotekę pełną literatury, którą wystarczy chwycić do ręki i poczytać. W rzeczywistości znaleziono tam dzbany pełne gnijącego papieru w środku. Papier ten momentami jest niczym mokry papier toaletowy, każde ruszenie go oznacza zniszczenie tekstu, a przecież każdy ze zwojów trzeba jeszcze rozwinąć. Często mamy tylko kilka małych skrawków danego zwoju a odszyfrowanie ich przypomina zadanie podobne mniej więcej do sytuacji, w której znajdujemy na środku oceanu mały rozmoknięty skrawek papieru wielkości monety. Mamy na nim tylko kilka rozmytych liter i musimy dowiedzieć się do której z wielu książek świata ten skrawek pasuje. Kiedy indziej mamy nieco więcej, mamy jakiś zwój, ale pełen dziur i poszarpanych brzegów. Czasem samo rozwinięcie zwoju równa się dodatkowo jeszcze jego zniszczeniu. Wtedy co chwila „ginie” nam jakieś słowo i musimy dokonywać hipotetycznych koniektur, polegających na wstawianiu słów branych po prostu z sufitu i z wyobraźni. Nie wiem czy tacy jak Sędziak zdają sobie z tego wszystkiego sprawę, do nich bowiem trafiają już eleganckie książki o Qumran, w których się o tych wszystkich problemach nie zawsze pisze.    

L.J. Nawet tak podstawowa dla istoty całego sporu kwestia jak tożsamość wspólnoty z Qumran wywołuje spory i podziały (patrz wyżej). Punkt widzenia jaki niżej reprezentuje Sędziak również jest tylko jednym z wielu punktów widzenia wśród qumranologów, wcale nie najlepszym ani najlepiej uzasadnionym.

S.J. Tę ocenę należy pozostawić czytelnikom, zamiast wyrokować już na początku. Bardziej stosowne byłoby umieścić ją na końcu, tyle że artykuł Lewandowskiego właściwie nie ma zakończenia.

Odpowiedź:

            Czytelnicy tak czy inaczej ocenią sobie wszystko sami. Ja zaś mam prawo do wypowiadania swoich opinii, zwłaszcza na łamach własnego tekstu polemicznego. W końcu panuje podobno wolność słowa, przynajmniej w Internecie.   

L.J. Jak ktoś nie wierzy, że jest tak jak mówię to proponuję mu przejść się do biblioteki i pożyczyć jakiekolwiek naukowe lub popularnonaukowe opracowanie o Qumran.

S.J. Ja proponuję to samo, tyle że zaleciłbym ostrożność. Wiele publikacji o Zwojach napisali ludzie pretendujący do miana autorytetów naukowych, którzy nigdy nie mieli w ręku kawałka oryginalnego papirusu z Qumran i mocno sprzeciwiają się teoriom tych, którzy całymi latami nad nimi pracowali. To jest najbardziej dziwne w tym wszystkim.

Odpowiedź:

            To jednak działa w dwie strony. Poza tym nie wiem skąd pomysł, że aby być specjalistą od Qumran trzeba mieć wcześniej w rękach te zwoje. Ta jakiś dziwaczny i ekscentryczny postulat. Przecież jeśli qumranolodzy już opublikują, naukowo opracują i rozszyfrują w całości te zwoje to wtedy stanie się powszechnie wiadomo z czym mamy do czynienia. Stanie się podobnie jak z dziełami i tłumaczeniami autorów klasycznych i Biblii. Nikt nie będzie musiał jeździć do Palestyny aby sobie przeczytać to co mamy w tych zwojach i aby wiedzieć co w nich siedzi. 

L.J. Dzięki temu można będzie się przekonać, że w kwestii Qumran prawie nigdy nie istnieje "jedynie słuszna prawda". Jest wiele kwestii niejasnych, sporów, przeróżnych wyjaśnień jednej kwestii. Oczywiście o tym Sędziak już nawet nie piśnie w swym tekście,

S.J. Nieprawda. O istnieniu tych sporów pisałem, zwłaszcza w ostatnim artykule "Czy Jezus był esseńczykiem?"

Odpowiedź:

            Zatem wcale nie pisałem nieprawdy, skoro było o tym w jakimś innym tekście Sędziaka, a nie w tym o którym pisałem. Sędziak chyba bardzo niedokładnie czyta to z czym polemizuje, bowiem odpowiada jakby w pośpiechu.    

L.J. ...nic dziwnego, gdyby to zrobił to okazałoby się, że jego poniższe wywody są w zasadzie niczym więcej jak tylko opowiedzeniem się za jedną z wielu opcji, która wcale nie musi być jedynie zbiorem "bezspornych faktów".

S.J. Znów Lewandowski myśli za czytelnika. Pewnie uważa, że forum Racjonalisty to jest parafia gdzie myślenie księży za wiernych jest czymś normalnym.

Odpowiedź:

            Nie przypominam sobie, żebym prowadził z Sędziakiem dyskusję na „forum Racjonalisty”. Czy on piszę swą polemikę ze mną przez sen? Przy okazji zwracam uwagę na lekceważący ton powyższej wypowiedzi Sędziaka o mnie. Jak to się ma do powyższych skarg Sędziaka, który żalił się na mnie za to, że ja ponoć piszę lekceważąco o Serwisie Racjonalista?    

S.J. Aby poznać rodowód chrześcijaństwa trzeba najpierw odwiedzić Qumran, przynajmniej w wyobraźni, przyjrzeć się tajemniczym ruinom klasztoru nad brzegiem Morza Martwego, w którym mieszkali niegdyś esseńczycy - Żydzi którzy w czasach Jezusa prowadzili tam swoją szkołę zakonną. Po zapoznaniu się z treścią Zwojów Morza Martwego doszedłem do wniosku, że nie sposób zrozumieć ludzi żyjących w owych czasach, czyli I wieku n.e., ich obyczajów i wierzeń, jeśli odrzucimy lub zlekceważymy te dokumenty odkryte w Palestynie w 1947 roku. Ewangelie mówią nam bardzo mało na temat świata, w którym żył Jezus i apostołowie. Znacznie więcej światła na tę scenę rzucają Zwoje Morza Martwego. Właśnie Qumran i Jerozolima są, bramami otwierającymi nam podwoje chrześcijańskiego królestwa, a nie Rzym lub Konstantynopol. Śmiem twierdzić, że jest to jedyna droga do zrozumienia rodowodu chrześcijaństwa i kościoła.

L.J. Odważne i błyskotliwe twierdzenie, które brzmi nawet dość sensacyjnie (pewnie o to głównie chodzi na Racjonaliście), jednak w rzeczywistości jest to stwierdzenie mało realistyczne. Prawda jest taka, że chrześcijaństwo a nawet samo Qumran byłoby kompletnie niezrozumiałym zjawiskiem bez odwołania się Starego Testamentu, nie zaś bez odwołania się do Qumran. To nie Qumran jest kluczem do chrześcijaństwa, ale Stary Testament,

S.J. Nie, w Qumran znaleziono więcej niż Stary Testament - przede wszystkim cenne pisma apokryficzne i reguły dotyczące liturgii i obyczajowości zakonników. Słowo 'kompletnie' użyte tutaj przez Lewandowskiego świadczy o tym że dogmatyzuje, nawet tam gdzie wyraźnie nie ma racji.

Odpowiedź:

            Sprawa jest jasna: gdyby nie było ST nie byłoby wspólnoty z Qumran. Nikt nie przeczy, że w Qumran znaleziono też kilka innych dokumentów niż kopie ST, jednak były one również nierozerwalnie związane z ST (np. targumy, hymny czy apokryfy wzorowane na ST) a to co nie było bezpośrednio związane z ST to były tylko zwięzłe reguły wspólnotowe. Wnioski łatwo można z tego wyciągnąć.

L.J. ...bez którego zarówno wspólnota z Qumran jak i starożytna kultura semicka z czasów Jezusa w ogóle by nie egzystowały w takiej formie w jakiej je dziś znamy.

S.J. Ale dzięki Zwojom wiemy nareszcie że współczesny Stary Testament nie jest dokładnie tym na czym opierali się Żydzi palestyńscy w I wieku n.e.

Odpowiedź:

            Wiedzieliśmy to bez odkryć z Qumran, z zupełnie innych źródeł – z uwag marginesowych u masoretów, którzy w swym dziele odnotowywali istniejące różnice w całej masie dostępnych im rękopisów. Wiedzieliśmy to wszystko na podstawie porównania dostępnych nam kodeksów ST, na podstawie porównania tekstu masoreckiego z Wulgatą i Septuagintą pochodzącą z tego samego okresu co kopie ST z Qumran. Wiedzieliśmy to też dzięki porównaniu masoreckiego ST z greckimi przekładami ST Akwili i Symmachusa. Wiedzieliśmy to też dzięki porównaniu tekstu masoreckiego z ST z cytatami w pismach wczesnochrześcijańskich. Odkrycia z Qumran potwierdziły to co wiedzieliśmy wcześniej o niejednolitości przekazu ST, rozwinęły to w pewnych punktach, ale nie były rewolucją która powiedziała nam o tym coś zupełnie nowego, jak chce wyżej Sędziak.    

Jezus używał określenia "zakon i prorocy" a nie "Stary Testament".

Odpowiedź:

Jezus nie musiał używać nazwy Stary Testament a jednak dzięki Jego odwołaniom do Pism wiemy, że miał na myśli właśnie to co dziś określamy za pomocą pojęcia „Stary Testament”. 

Dzięki Zwojom wiemy co miał na myśli.

Odpowiedź:

            Co? To już jest jakaś qumranomania. Jest dokładnie odwrotnie, dzięki cytatom Jezusa i Jego aluzjom do ST przytaczanym przez NT wiemy co Jezus miał na myśli mówiąc „zakon i prorocy”. Wiedziano to już wtedy nim dokonano odkrycia w Qumran. Co ma z tym więc wspólnego Qumran? Zupełnie nic. 

Zatem Zwoje skorygowały nasz pogląd o pismach żydowskich tamtego okresu. Mając do dyspozycji tylko Stary Testament niewiele wiedzieliśmy na ten temat, o czym pisał też profesor Vermes. Lewandowski zwyczajnie odwraca kota ogonem.

Odpowiedź:

            Sędziakowi się chyba wydaje, że przed odkryciem z Qumran mieliśmy tylko jedną wersję ST. No coż, z ignorancją się nie polemizuje, ignorancję się powinno leczyć wiedzą. Ale to już nie moje zadanie, Sędziak sam musi to zrobić.   

L.J. Najbardziej wyważona i bliska rzeczywistości ocena Qumran głosi, że Qumran było pomocne w zrozumieniu wielu niejasnych aspektów biblijnych i filologicznych, nie było jednak w tej materii decydujące. Opracowania traktujące o zrozumieniu świata Biblii (pisane zarówno przez wierzących jak i niewierzących - patrz np. prace niewierzących - Michaela Granta, Józefa Kellera, Zenona Kosidowskiego, itd.) nie odwołują się wcale "co chwila" do Qumran w celu wyjaśnienia wielu kwestii. Odwołania te są stosunkowo rzadkie, owi autorzy wyjaśniając genezę chrześcijaństwa doskonale radzą sobie bez Qumran, co oczywiście przeczy tezie Sędziaka, zgodnie z którą Qumran "to jedyna droga do zrozumienia rodowodu chrześcijaństwa i kościoła". Najwyraêniej Sędziak uległ tu jakiejś przesadnej qumranomanii. Takie podejście do sprawy w żadnym wypadku nie sprzyja obiektywnemu wyjaśnieniu paraleli istniejących między Qumran a chrześcijaństwem, o czym przekonamy się dalej.

S.J. Jak wspomniałem, profesor Vermes pisze inaczej - że to właśnie Qumran zmienił nasz pogląd na te tematy, o czym też pisałem w artykułach.

Odpowiedź:

Profesor Vermes to, profesor Vermes tamto. Wygląda na to, że całe swoje pojęcie o Biblii i Qumran Sędziak czerpie od Vermesa. Trudno więc z kimś takim polemizować, bowiem jego pogląd jest tendencyjnie jednostronny.

Podobnie jak ja pisze wielu innych autorytetów naukowych w dziedzinie Zwojów.

Odpowiedź:

Problem w tym, że nie wszyscy. Jakby Sędziak trafił na nieco inne książki to może myślałby w tej kwestii już co innego. Co do udowadniania swoich opinii za pomocą jedynie innych opinii to pisałem o tym już wyżej – jest to mało poważna metoda. Owszem, nie mam nic przeciwko powoływaniu się na autorytety, sam to bowiem robię, ale niech te autorytety podają na Boga jakieś fakty. A jeśli już mamy i przytaczamy same tylko opinie tych autorytetów w jakiejś kwestii to róbmy to jedynie pomocniczo, nie czyniąc z tych opinii od razu bezdyskusyjnego argumentu, jak czyni to Sędziak i jemu podobni „racjonaliści”.  

Ale jak dla kogoś profesor Vermes jest - by użyć określenia Lewandowskiego - "spekulantem", to już nic nie może dziwić w jego wywodach.

Odpowiedź:

Nie interesuje mnie co myśli Vermes, tylko interesują mnie fakty w tej sprawie. W sumie nieco to dziwne, bo podobno powinno być odwrotnie, to „racjonalistów” interesują ponoć tylko fakty. Tymczasem zamiast o faktach Sędziak pisze ciągle o tym co myśli Vermes. Wyżej Sędziak pisał, żebym ja nie myślał za czytelników, bo „forum Racjonalisty” to nie jest parafia gdzie ksiądz myśli za wiernych. Owszem, forum Racjonalisty to nie jest miejsce gdzie ksiądz myśli za wiernych, skoro za tamtejszych „wiernych” myśli Vermes.   

Kosidowski sporo miejsca poświęca Zwojom Morza Martwego w swoich pracach i nie odbiega w swoich konkluzjach od tego co mówią inni poważni naukowcy.

Odpowiedź:

            Kosidowski wyjaśniając zagadnienia z genezy chrześcijaństwa (np. w swej książce Opowieści Ewangelistów) poświęca zwojom z Qumran raczej niewiele miejsca. A jeśli Sędziak uważa inaczej to niech poda tytuły publikacji Kosidowskiego, gdzie jest inaczej. Wtedy sobie sprawdzimy. Rzucanie słów na wiatr może starczy czytelnikom Sędziaka ale w polemice z kimś innym wypadałoby podać już jakieś konkrety.   

i nie odbiega w swoich konkluzjach od tego co mówią inni poważni naukowcy.

Odpowiedź:

            Przy czym warto tu tytułem krótkiego objaśnienia dodać, że ci „poważni naukowcy” to tacy co zgadzają się z Sędziakiem (a dokładniej rzecz biorąc to Sędziak zgadza się z nimi).

S.J. Paleografowie są zgodni co do tego, że esseńczycy, na pismach których wzorowali się w znacznej mierze, bezpośrednio lub pośrednio, bardziej lub mniej świadomie, autorzy czterech ewangelii i listów apostolskich i sam Jezus, byli gminą religijną starszą od Jezusa i apostołów o co najmniej 150 lat. W związku z tym nasuwa się wniosek: skoro Jezus i apostołowie zapożyczyli wiele nauk od nich, i być może innych nauczycieli tamtego okresu,

S.J. Jak ma się to moje stwierdzenie do tytułu artykułu Lewandowskiego?

Odpowiedź:

            W żaden sposób nie jest z tym tytułem w konflikcie. Kwestie nadinterpretacji mojego tytułu w wykonaniu Sędziaka omawiałem już wyżej. 

S.J. ...zatem Kościół i cała jego wielowiekowa tradycja jest domeną, w której należałoby pilnie dokonać stosownych rewizji i przewartościowań, jak słusznie zauważył John Marco Allegro, tłumacz tych tekstów. Wiem, że stwierdzenie takie może wydać się wielu chrześcijanom dziwne, wręcz szokujące; niemniej, fakty historyczne są nieubłagane, teksty Zwojów Morza Martwego mówią same za siebie, a opowiadają nam nową historię.

L.J. Bardzo odważne stwierdzenie. Tym bardziej wnikliwie przyjrzymy się więc dalej całej sprawie i zobaczymy, czy owe prezentowane dalej przez Sędziaka "fakty historyczne" rzeczywiście świadczą o tym, że "Jezus i apostołowie zapożyczyli wiele nauk od" qumrańczyków.

S.J. "...i być może innych nauczycieli tamtego okresu". Oj nieładnie tak skracać, Lewandowski!

Odpowiedź:

            Nic nie skracałem. Ciut wyżej podaję pełne brzmienie tych słów, więc w czym problem?

L.J. W niniejszym tekście stawiam polemiczną kontrtezę do tej tezy Sędziaka i twierdzę, że tak akcentowane niżej przez Sędziaka pewne podobieństwa między ideami, określeniami i pismami z Qumran a ideami, określeniami i pismami pierwszych chrześcijan, nie stanowią żadnego dowodu na domniemany wpływ idei qumrańskich na poglądy pierwszych chrześcijan.

S.J. Znów ten dogmatyczno-moralizatorski ton.

Odpowiedź:

            To tylko kwestia subiektywnego odczucia Sędziaka. Trudno z jakimś subiektywnym odczuciem polemizować.

L.J. Wręcz przeciwnie, jak wykażę dalej, owe niżej akcentowane tak chętnie przez Sędziaka podobieństwa można z powodzeniem wyjaśnić po prostu wspólnym judaistycznym dziedzictwem światopoglądowym. Jeśli bowiem jakieś zwroty, czy stwierdzenia są obecne nie tylko w pismach tworzonych przez wspólnotę z Qumran, ale są obecne również w tekstach przedesseńskich, to w tym momencie bezzasadne staje się postulowanie Sędziaka, iż to właśnie idee wspólnoty z Qumran wpłynęły na chrześcijaństwo.

S.J. Wcale nie jest takie bezzasadne.

Odpowiedź:

            Zależy dla kogo. Powinno nie być bezzasadne dla wszystkich, jednak nie jest. Tym bardziej Sędziak nie powinien więc tego prezentować w takim zdecydowanym tonie. Myślę, że nie byłoby w ogóle polemiki z Sędziakiem z mojej strony gdyby swój artykuł o Qumran (z jakim polemizowałem w mym pierwszym tekście) zaprezentował on na zasadzie hipotezy, pewnej przypuszczalnej interpretacji. Nic takiego jednak nie miało miejsca (nic dziwnego, w końcu na Racjonaliście prezentuje się ponoć „tylko fakty”), Sędziak zaprezentował to bowiem jako oczywistość. Na takie naciąganie nie można było się w żadnym wypadku zgodzić, stąd moja poprzednia polemika z tekstem Sędziaka o Qumran.

Poza tym, zdanie Sędziaka na temat wspólnego dziedzictwa obu grup już znamy. Lewandowskiego jednak nie trudzi ciągłe zarzucanie mi rzeczy nieprawdziwych.

Odpowiedź:

Nic takiego nie ma miejsca, wyjaśniałem to już na początku niniejszego tekstu, przy okazji dyskusji z Sędziakiem o tytule mojego tekstu.

L.J. W tym momencie twierdzenie na podstawie samych podobieństw, że to właśnie idee wspólnoty z Qumran wpłynęły na chrześcijaństwo jest tak samo bezzasadne jak stwierdzenie, że Sędziak nauczył się języka polskiego akurat ode mnie, skoro obaj używamy nie tylko tych samych słów ale również tych samych zwrotów (idiomy, frazy, kolokwializmy) i kategorii lingwistycznych.

S.J. Takim uogólnianiem i relatywizowaniem na jakie pozwala sobie Lewandowski, można zbyć wszystko w dyskusji.

Odpowiedź:

            To tym większy ma Sędziak problem. Poza tym ja nic nie relatywizuję, jedynie wskazuje na możliwość innego wyjaśnienia, czyniąc to za pomocą kategorii jakich używa sam Sędziak w kwestii wskazywania na podobieństwo idei z Qumran do wierzeń chrześcijaństwa.    

L.J. Oczywiście, że Sędziak nie nauczył się polszczyzny ode mnie, bowiem moją i Sędziaka umiejętność operowania tymi samymi kategoriami lingwistycznymi możemy wyjaśnić bez odwoływania się do li tylko mojej i jego znajomości języka polskiego, skoro języka tego oprócz nas dwóch używali także inni przed nami, i od nich każdy z nas nauczył się tego języka oddzielnie. Przenosząc to na rozważaną przez nas kwestię, samo podobieństwo pewnych idei i wyrażeń występujących zarówno we wspólnocie z Qumran jak i w chrześcijaństwie nie świadczy jeszcze o wpływie jednej z tych rzeczywistości na drugą z tych rzeczywistości, skoro wiemy, że te idee i wyrażenia występują zarówno poza Qumran jak i poza chrześcijaństwem - w judaizmie, który wpływał na oba te prądy myślowe jednocześnie.

S.J. Znów powtarzanie tego samego w kółko. Czy ma to na celu zmęczenie czytelnika przed rozpoczęciem dyskusji?

Odpowiedź:

            Nie, ma to na celu wyraźne unaocznienie czegoś.

L.J. Moja poniższa kontrargumentacja pójdzie właśnie tym torem, wszędzie tam gdzie Sędziak będzie twierdził, że jakieś podobieństwo między pismami z Qumran a pismami chrześcijan świadczy akurat o wpływie idei i pism qumrańskich na chrześcijan, będę ukazywał, że wpływ taki jest niedostatecznie dowiedziony, skoro równie prawdopodobny (a często nawet bardziej) jest tu wpływ starotestamentalnej i międzytestamentalnej tradycji na pierwszych chrześcijan tworzących Nowy Testament.

S.J. Tutaj już naprawdę Lewandowski 'błysnął' intelektem. Wszystko stratować po drodze, nie licząc się z poważnymi źródłami na które przecież Sędziak powołuje się wiele razy - oto jego założenie w dyskusji. I to ma być chrześcijańska pokora! Ta pewność siebie mogłaby być nawet zabawna gdyby nie była tak żenująca.

Odpowiedź:

 Czy w moim tekście z jakim próbuje polemizować Sędziak nie ma liczenia się ze źródłami jakie on podał? Ależ jest! Każdą podaną przez niego wzmiankę ze źródeł analizowałem bardzo szczegółowo. Nic nie pominąłem, do wszystkiego się ustosunkowałem drobiazgowo. Tratuję i nie liczę się, owszem, ale nie ze źródłami jakie przytacza Sędziak lecz z jego wnioskami, które wyciąga on z tych źródeł. Źródła i wnioski jakie Sędziak wyciąga na podstawie tych źródeł to dwie zupełnie różne rzeczywistości, wbrew temu co mu się zdaje.     

L.J. Jest bezspornie dowiedzione, że to właśnie głównie pod wpływem tej tradycji byli pierwsi chrześcijanie i twórcy NT, skoro w NT znajdujemy aż 1951 cytatów i wyraênych aluzji z ST. Przechodzę więc niniejszym do polemiki.

S.J. A ile cytatów zawartych w Zwojach nie ma nigdzie w Starym Testamencie, ile jest takich które są tylko w Zwojach i Nowym Testamencie?

Odpowiedź:

Nie ma w Nowym Testamencie żadnego cytatu ze Zwoju z Qumran. Co do pierwszej części pytania to jest ono zupełnie bezprzedmiotowe dla tych rozważań, bo nikt nie neguje, że literatura z Qumran odwoływała się czasem do czegoś innego niż ST (judaizm był literacko dość bogatym zjawiskiem). Jest to jednak zupełnie bezprzedmiotowe dla kwestii ewentualnych związków literatury z Qumran z NT. 

Wartość Zwojów jest ogromna dla chrześcijaństwa.

Odpowiedź:

            Z tym i ja się mogę zgodzić w pewnym sensie, jednak przypuszczam, że zdanie to Sędziak rozumie zupełnie inaczej niż ja. Zdanie to jest zbyt ogólnikowe aby z nim polemizować.

S.J. Teraz przejdę do szczegółów. Podam kilka godnych uwagi przykładów:

1.

S.J. Znaleziony w czwartej pieczarze Qumran zwój zatytułowany "Błogosławieństwa" /4Q525/ rozpoczyna się, zdanie po zdaniu, od słowa 'Błogosławieni', czyli dokładnie tak samo jak formuła wypowiedzi Jezusa w Kazaniu na Górze. Spójrzmy na te paralele:
"Błogosławiony człowiek o czystym sercu, który nie obmawia swoim językiem" /tekst qumrański/.  
"Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą" /Ew.Mat. 5,8/.  
"Błogosławiony człowiek który zdobył mądrość, postępuje według prawa Najwyższego" /tekst qumrański/.  
"Błogosławieni, którzy łakną, i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni" /Ew.Mat. 5,6/.  
W Kazaniu na Górze według ewangelii Łukasza słowo "błogosławieni" powtarza się cztery razy, w ewangelii według Mateusza dziewięć razy, a w Zwojach z Qumran pięć razy.

L.J. Również w Starym Testamencie występowały formuły zaczynające się od błogosławieństw. Przypatrzmy się pewnemu tekstowi z ST:
"Błogosławiony jesteś, Panie Boże naszych ojców - pełen chwały i wywyższony na wieki. Błogosławione niech będzie Twoje imię pełne chwały i świętości - chwalebne i wywyższone na wieki. Błogosławiony jesteś w przybytku świętej Twojej chwały - chwalony, sławiony przez wieki nade wszystko. Błogosławiony jesteś na tronie Twego królestwa - chwalony, sławiony przez wieki nade wszystko. Błogosławiony jesteś Ty, co spoglądasz w otchłanie, co na Cherubach zasiadasz - pełen chwały i wywyższony na wieki. Błogosławiony jesteś na sklepieniu nieba - pełen chwały i sławny na wieki" (Dn 3,52-56, Biblia Tysiąclecia, dalej: BT

S.J. Po pierwsze, za każdym razem błogosławieństwo adresowane jest tutaj do Boga, a nie człowieka

Odpowiedź:

Pewne drobne różnice w treści nie mają tu znaczenia, przecież takie różnice istnieją też w treści błogosławieństw podawanych i porównywanych wyżej przez Sędziaka. W czym więc problem? Kontrargument jaki tu wystosował Sędziak jest niekonsekwentny, mało przekonujący i wymyślony zwyczajnie na odczepnego. Jeśli różnice treściowe w porównywanych fragmentach są istotne to sam Sędziak powinien zrezygnować ze swego powyższego porównania błogosławieństw z Qumran i błogosławieństw z NT, bo w jego zestawieniu różnice treściowe są duże. Nie liczą się więc tu aż tak bardzo różnice treściowe, bo porównujemy tylko sam schemat polegający na rozpoczęciu każdego zdania od błogosławieństwa. To podobieństwo jest tak samo zachowane w podanym przeze mnie wyżej tekście z Dn jak i w tekście błogosławieństw z Qumran podanym wyżej przez Sędziaka. 

- a po drugie, uderza odmienność rytmu, w odróżnieniu od przykładów podanych przeze mnie. Psalmy były przecież tekstami śpiewanymi, słowami pieśni, co nie jest bez znaczenia.

Odpowiedź:

Dlatego ta różnica. Kazanie na Górze do jakiego Sędziak przyrównuje tekst z Qumran też nie jest tekstem śpiewanym. Siłą rzeczy ma więc inną rytmikę. Czemu więc jego porównanie mimo innej rytmiki jest zasadne a moje już nie? Niekonsekwencja.  

Dlatego wielu naukowców również zwróciło uwagę na te same co ja paralele, nic nie wspominając o tych miejscach na które powołuje się Lewandowski.

Odpowiedź:

            Są prace naukowe o Qumran, które wskazują na o wiele mniejsze podobieństwa między ST i tekstem błogosławieństw z Qumran podanym przez Sędziaka. To co podają prace naukowców można więc rożnie traktować w tym miejscu. O niczym one nie przesądzają ani nie rozstrzygają. Są jedynie czystą ciekawostką w tym wypadku. 

L.J. Jak widać, formuły zaczynające się od wielokrotnego błogosławieństwa mogły być Ewangelistom znane równie dobrze już z ST, niekoniecznie zaś z pism wspólnoty z Qumran. Warto też zauważyć, że wyżej zaprezentowany przez Sędziaka tekst błogosławieństw z Qumran jest inny co do treści niż tekst z Ewangelii, co wyklucza tutaj tezę o wpływie idei z Qumran na idee zawarte w Kazaniu na Górze.

J.S. Wcale nie wyklucza, ze wspomnianych przed chwilą względów.

Odpowiedź:

            Dlaczego nie? Przecież wyżej zdaniem Sędziaka właśnie drobna różnica treściowa między moim przykładem błogosławieństw z Dn a podanym przez niego przykładem błogosławieństw z Qumran wyklucza istnienie wzajemnego wpływu na siebie obu tekstów. Dlaczego więc różnice treściowe pomiędzy porównywanymi przez niego tekstami błogosławieństw z Qumran i NT nie wykluczają już nagle tezy o wzajemnym wpływie błogosławieństw z Qumran na Kazanie na Górze z NT? Znów mamy tu niekonsekwencję Sędziaka. Poza tym o jakich „wspomnianych przed chwilą względach” pisze Sędziak? Nie podaje on wcześniej żadnych względów z powodu których skoro tekst błogosławieństw z Qumran jest inny co do treści niż tekst błogosławieństw z Ewangelii, to nie wyklucza to tezy o wpływie idei z Qumran na idee zawarte w Kazaniu na Górze.       

L.J. W tym momencie, nawet gdyby Jezus w swym Kazaniu na Górze posłużył się formułą stosowaną przez wspólnotę z Qumran, to nie świadczy to jeszcze o tym, że podzielał idee tej wspólnoty. Zapożyczenie przez kogoś samego schematu formy literackiej nie jest jeszcze absolutnie żadnym dowodem na istnienie współzależności ideowej.

S.J. Takimi argumentami można zbyć nawet najbardziej ewidentne paralele.

Odpowiedź:

            To nie jest kontrargument na to co napisałem, to tylko subiektywna opinia wyrażająca jedynie niezadowolenie z tego co napisałem. Żaden polemista nie uznałby takiego mało treściwego zbywania jakiegoś innego kontrargumentu za poważną odpowiedź. Tak więc i ja tego zbycia nie uznaję za poważny kontrargument i podtrzymuję to co wyżej napisałem. Uważam to wciąż za istotne spostrzeżenie, chyba, że Sędziak weźmie się w garść i zakwestionuje to jakoś merytorycznie.  

A używając określeń typu 'nie jest jeszcze absolutnie dowodem' Lewandowski znów dogmatyzuje i łamie reguły dyskusji, nie po raz pierwszy zresztą.

Odpowiedź:

            Coraz dziwniejsza ta polemika, którą uprawia Sędziak. Stwierdzenie o braku dowodu nie jest jeszcze żadnym dogmatyzowaniem.

S.J. Następnie, wspólnota qumrańska nazywa siebie "ubogimi". W obszernym "Zwoju Wojny" pochodzącym z pieczary nr 1 czytamy: "Pośród ubogich w duchu jest moc...". W Kazaniu na Górze Jezus mówi: "Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie" /Ew.Mat.5,3/.

L.J. Jak zauważa jeden z badaczy zwojów z Qumran, dyskutuje się, czy qumrański zwrot "ubodzy w duchu" ma takie same znaczenie jak ten sam zwrot u Mateusza. Nie wiemy więc, czy doszło tu do jakiegoś zapożyczenia ideowego, czy nie jest to po prostu jedynie zbieżność leksykalna.

J.S. Mówię po raz kolejny - taką argumentacją można dosłownie wszystko "wytłumaczyć".

Odpowiedź:

            Znów Sędziak nie podejmuje polemiki, wyrażając jedynie swoje niezadowolenie. To nie jest oczywiście żaden poważny kontrargument. A ja podtrzymuje to co wyżej napisałem – sama zbieżność leksykalna co do dwóch słów występujących zarówno w pismach z Qumran jak i w pismach NT nie dowodzi jeszcze w żadnym wypadku wpływu jednego systemu wierzeń na drugi. Skoro nie wiemy czy istnieje tu nawet zbieżność znaczeniowa odnośnie tych słów to nie możemy stwierdzać, że samo występowanie dwóch takich samych słów w pismach dwóch różnych wyznań jest dowodem na zależność ideową tych wyznań. Wniosek taki byłby mocno na wyrost. Zbyt mało elementów jest tu podobnych.

2.

J.S. Jezus uczy, że sprawy sporne pomiędzy jego uczniami mają być rozstrzygane w obecności kilku świadków, a jeśli spór nie zostanie w ten sposób rozstrzygnięty, dane sprawy powinny być adresowane do zboru. "Gdy brat twój zgrzeszy, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś zborowi. A jeśli nawet zboru nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik" /Ew.Mat. 18, 15-17/. Podobnej procedury przestrzegali esseńczycy. Obszerny, popularny zwój, o nazwie "Podręcznik dyscypliny" lub "Reguła Zrzeszenia", na który będę często powoływał się w moich rozważaniach, mówi: "Nikt nie będzie wnosić żadnej sprawy przeciw bliźniemu swemu przed społeczność, nie upomniawszy go wcześniej przed świadkami".

L.J. Sędziak nie wie (lub nie chce powiedzieć), że taka reguła postępowania była już stosowana w Starym Testamencie, nie jest to więc twór czysto qumrański. Przypatrzmy się jednemu z tekstów w ST: "Jeśli ktoś będzie miał syna nieposłusznego i krnąbrnego, nie słuchającego upomnień ojca ani matki, tak że nawet po upomnieniach jest im nieposłuszny, ojciec i matka pochwycą go, zaprowadzą do bramy, do starszych miasta, i powiedzą starszym miasta: Oto nasz syn jest nieposłuszny i krnąbrny, nie słucha naszego upomnienia, oddaje się rozpuście i pijaństwu" (Pwt 21,18-20, BT). Tu też jest obecna idea wcześniejszego upomnienia kogoś przed innymi, nim doprowadzi się go w celu rozpatrzenia sprawy przed społeczność. Zamiast tworzyć fantastyczne i sensacyjne teorie o wpływie Qumran na chrześcijaństwo wystarczyło zajrzeć do ST i tam szukać wyjaśnień odnośnie tego co wpływało na pisarzy NT, skoro wiadomo, że byli oni głównie pod wpływem tej tradycji.

J.S. A zamiast snuć własne fantastyczne egzegezy wystarczy założyć okulary i zobaczyć że chodzi tutaj o sprawy rodzinne, a nie zborowe, dotyczące zgromadzenia. Analogia jest więc nietrafna.

Odpowiedź:

            Analogia ta jest jak najbardziej trafna. W pierwotnym judaizmie z okresu którego pochodzi przytaczany przez mnie wyżej tekst z Pwt każda sprawa rodzinna była jednocześnie sprawą zborową. W tamtej koczowniczo wędrującej niedużej społeczności wszyscy byli zarazem jedną wielką wspólnotą wyznaniową i ze względu na zwarty tryb życia tamtej społeczności granice rodzinne zacierały się w jednej wspólnocie wyznaniowej. Drobna różnica na jaką wskazuje Sędziak jest zupełnie bez znaczenia w tym wypadku i tak czy inaczej istnieje silne podobieństwo zasad w podanych przeze mnie tekstach. Podobieństwo to nie jest w żadnym wypadku mniejsze niż podobieństwo między tekstami podanymi przez Sędziaka. Po raz kolejny Sędziak próbuje zbić mój kontrargument za pomocą mało wyszukanego sposobu i zwraca uwagę na nieistotny szczegół wynaleziony na odczepnego. Zresztą nawet gdyby wziąć na serio uwagę Sędziaka o tej jednej drobnej różnicy między porównywanym przeze mnie tekstem z Pwt i podanym przez niego tekstem z Qumran to jak to się ma do tego, że porównywany wyżej przez Sędziaka tekst błogosławieństw z Qumran z tekstem błogosławieństw z Kazania na Górze poza wspólnym schematem błogosławieństw na początku każdego zdania zawiera już całą masę różnic (a właściwie wyłącznie same różnice) i tym razem już zupełnie nie przeszkadza to Sędziakowi w dopatrywaniu się wzajemnego wpływu na siebie tych tekstów? Jest to kolejna niekonsekwencja Sędziaka. Już drugi raz próbuje on zwalczać mój kontrargument przez zwracanie uwagi na różnice w podawanej przeze mnie paraleli między tekstami z Qumran i ST. Wnioskuję z tego, że ta „linia obrony” stanie się obowiązująca u Sędziaka w następnych częściach jego zapowiadanej polemiki z moim tekstem. Jeśli tak to będę wtedy każdą próbę takiej kontrargumentacji bezwzględnie kontrował wskazywaniem na to, że w tekstach z Qumran i z NT porównywanych wcześniej przez Sędziaka też są znaczne różnice i czasem podobieństwo jest tylko jedynie przypadkowe i powierzchowne.     

L.J. Właśnie, dlaczego co chwilę doszukujący się w pismach chrześcijan wpływu Qumran paralelomaniacy, jak nazywa ich Fitzmyer, nigdy nie biorą pod uwagę różnic, które występują w porównywanych materiałach?

S.J. W trzecim artykule "Czy Jezus był esseńczykiem", i nie tylko, pisałem też o różnicach pomiędzy obiema grupami i nie pominąłem najważniejszej z nich - przywiązanie do litery prawa.

4.

J.S. W "Zwoju Wojny" /4Q491 - 496/ esseńczycy wielokrotnie mówią o Synach i Dzieciach światłości walczących przeciwko mocom i Synom Ciemności, że są powołani przez Boga aby dokonać sądu na ziemi i ostrzegają przed zbliżającym się sądem ostatecznym pałającym gniewem. Tekst tego Zwoju rozpoczyna się od słów: "Pierwsze wystąpienie Synów światłości mające nastąpić przeciw działowi Synów Ciemności, przeciw wojsku Beliala..." i dalej mówi, "ze źródła światła pochodzi prawda, zaś ze źródła ciemności pochodzi bezprawie... Jednakże Bóg Izraela i anioł jego prawdy pomagają wszystkim Synom światłości".
Metaforycznych pojęć "światłości" i "ciemności" Jezus używa raz po raz w swoich naukach i podobieństwach. O sobie samym mówi, że jest "światłością świata" /Ew.Jana 8,12/, Jana Chrzciciela również nazywa "światłością'' /Ew.Jana 5, 55/. Innym razem mówi, że "...synowie tego świata są przebieglejsi w rodzaju swoim od Synów światłości" /Ew.Łuk. 16,8/. Najwięcej antonimów typu "światłość - ciemność", "prawda - fałsz" można znaleźć w pierwszym Liście Jana.

L.J. Termin "synowie światłości" nie jest oryginalnym wytworem wspólnoty z Qumran. Używano go już w apokryficznej literaturze przedesseńskiej. Pochodzący z III wieku przed Chrystusem apokryf noszący tytuł Wizja Amrama zawierał takie oto stwierdzenie:
"Ja powiem [...] i uczynię rzeczą wiadomą [...] z dala od ciemności wszystkim [...] dzieciom [...] i wszystkim Dzieciom Światłości".
Apokryf ten był zapewne znany także wspólnocie z Qumran, ponieważ w grocie 4 znaleziono fragmenty kopii tego Apokryfu.

J.S. W każdym razie Jezus nie wymyślił tego terminu sam, podobnie jak wiele innych.

Odpowiedź:

            Coraz gorzej. To już w ogóle nie jest żaden poważny i przemyślany kontrargument, tylko jakieś zdanie rzucone zupełnie na odczepnego. Zauważmy bowiem, że spór nie toczy się o to, czy Jezus wymyślił wspomniany termin, czy nawet przejął go z kulturowego dziedzictwa judaizmu (z tym mógłbym się nawet i ja zgodzić), tylko spór toczy się o to, czy Jezus przejął ów termin akurat od wspólnoty z Qumran, jak to postuluje Sędziak. Wyżej zacytowałem pewien tekst (Wizja Amrama) który wskazuje na to, że Jezus wcale nie musiał przejąć słów „synowie światłości” od wspólnoty z Qumran, skoro termin taki był stosowany w judaizmie już wcześniej. To obala oczywiście założenie Sędziaka, że Jezus przejął wyrażenie „synowie światłości” akurat od wspólnoty z Qumran. Sędziak zamiast pogodzić się z tym faktem lub zamiast polemizować z tym co napisałem w inny sposób rzuca jedynie od niechcenia zdanie: „Jezus nie wymyślił tego terminu sam”. Tymczasem spór w ogóle się o to nie toczył i nikt nigdzie nie twierdził, że termin „synowie światłości” Jezus (jak i wiele innych terminów) wymyślił akurat sam! Powyższe zdanie Sędziaka należy więc traktować jak wyminięcie szerokim łukiem argumentu oponenta.

L.J. Natomiast co do pojęć typu "światłość" i "ciemność" stosowanych jako metafory teologiczne czy etyczne to znów nie jest to produkt myśli qumrańskiej. Taka symbolika znajduje się już w ST:

Ciemność:
"Chcesz drogi ciemności się trzymać, którą kroczyli występni?" (Hi 22,15, BT).
"Biada tym, którzy zło nazywają dobrem, a dobro złem, którzy zamieniają ciemności na światło, a światło na ciemności, którzy przemieniają gorycz na słodycz, a słodycz na gorycz!" (Iz 5,20, BT).

Światłość:
"Wschodzi w ciemności jako światło dla prawych, łagodny, miłosierny i sprawiedliwy" (Ps 112,4, BT).
"Bo Ty, o Panie, jesteś moim światłem: Pan rozjaśnia moje ciemności" (2 Sm 22,29, BT).
"Albowiem w Tobie jest źródło życia i w Twej światłości oglądamy światłość" (Ps 36,10, BT).
"Chodźcie, domu Jakuba, postępujmy w światłości Pańskiej!" (Iz 2,5, BT).
"Już słońca mieć nie będziesz w dzień jako światła, ani jasność księżyca nie zaświeci tobie, lecz Pan będzie ci wieczną światłością i Bóg twój - twoją ozdobą. Twe słońce nie zajdzie już więcej i księżyc twój się nie zaćmi, bo Pan będzie ci światłością wieczną i skończą się dni twej żałoby" (Iz 60,19-20, BT).
"On odsłania to, co niezgłębione i ukryte, i zna to, co spowite w ciemność, a światłość mieszka u Niego" (Dn 2,22, BT).
"Nie wesel się nade mną, nieprzyjaciółko moja; choć upadłem, powstanę, choć siedzę w ciemnościach, Pan jest światłością moją" (Mich 7,8, BT).

J.S. Jest mały problem. W każdym z zacytowanych przed chwilą fragmentów tylko Bóg nazwany jest światłością, ani razu człowiek, w odróżnieniu od tekstów nowotestamentowych i qumrańskich.

Odpowiedź:

            Bo w ogóle nie o takie podobieństwo mi chodziło, Sędziak już trochę pogubił się, lub po prostu celowo wprowadza zamęt do tej dyskusji. Powyższe moje zestawienie nie tyczyło się już idei człowieka utożsamionego z ideą światłości. Na takie utożsamienie wskazywałem wcześniej przy okazji nazwania ludzi „synami światłości” w tekście przedesseńskim zwanym Wizja Amrama. Natomiast powyższe zestawienie tyczyło się już czegoś innego - antonimów światłość/ciemność, stosowanych jako kategorie teologiczne w 1 Liście Jana i tekstach z Qumran. Sędziak sam o tym wyżej pisał, stąd dokonałem powyższego zestawienia aby ukazać, że takie metafory wcale nie musiały być przez autorów NT zaczerpnięte z tekstów z Qumran, skoro pojęcia takie istniały już w tekstach z ST.

L.J. Po raz kolejny nie ma więc potrzeby odwoływać się aż do pism qumrańskich, aby wyjaśnić pojęcia używane przez autorów NT, skoro istnienie tych pojęć można o wiele lepiej wyjaśnić za pomocą ST, pod którego o wiele większym wpływem byli pisarze NT i Jezus.

S.J. Wcale nie 'o wiele lepiej', jak wspomniałem przed chwilą. A jaki mniejszy wpływ na pisarzy Lewandowski ma na myśli sugerując go? Oczywiście w jego rozumieniu ów Stary Testament to tylko część współczesnej Biblii.

Odpowiedź:

Zupełnie nie rozumiem o co autorowi chodzi w tych trzech enigmatycznych i mętnych zdaniach, nijak ze sobą nie powiązanych treściowo.

S.J. Jezus również mówi o sądzie ostatecznym pałającym gniewem, między innymi w Ewangelii Marka, gdzie czytamy: "Lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego, niż z obiema rękami być wrzuconym do piekła w ogień nie gasnący, gdzie robak ich nie umiera i ogień nie gaśnie" /9, 43/.

L.J. A co to ma wspólnego z omawianą w tym punkcie światłością i ciemnością to już nie wiem. Tajemnica Sędziaka.

S.J. Bo pisma qumrańskie i nowotestamentowe mówią więcej o ogniu piekielnym aniżeli Stary Testament.

Odpowiedź:

 

            To trzeba było to jakoś wykazać na bazie tekstów z Qumran. Tymczasem nic takiego w tekście Sędziaka nie miało miejsca. Powyższa wzmianka o ogniu piekielnym nadal wygląda więc jakby była tam wrzucona zupełnie przypadkowo, bez żadnego logicznego powiązania z treścią i układem całego artykułu. Poza tym, skoro nawet Sędziak wyżej przyznaje, że ST też mówi o ogniu piekielnym to znów nie ma co się odwoływać do tekstów z Qumran i wystarczy powołać się na ST aby wytłumaczyć istnienie tej idei w NT. Powyższe słowa Jezusa z Mk 9,43, mówiące o ogniu piekielnym i robaku umierającym można z powodzeniem wytłumaczyć wpływem ST a nie wpływem pism z Qumran. Oto pewien tekst z ST:

 

„A gdy wyjdą, ujrzą trupy ludzi, którzy się zbuntowali przeciwko Mnie: bo robak ich nie zginie, i nie zagaśnie ich ogień, i będą oni odrazą dla wszelkiej istoty żyjącej” (Iz 66,24, Biblia Tysiąclecia).

 

Teraz kilka uwag o tym w jaki sposób Lewandowski prowadzi dyskusję. Niejeden niezorientowany w temacie czytelnik może pomyśleć czytając jego wywody, że to prawdziwe bogactwo argumentów. Ile to 'bogactwo' jest naprawdę warte, postaram się wykazać poniżej.

 

Odpowiedź:

Zobaczymy jak to pójdzie Sędziakowi.

 

    • [Lewandowski – przyp. J.L.] W karygodny sposób pomija ważne aspekty sprawy jak na przykład w przypadku problemu Nauczyciela Sprawiedliwości, przemilcza kwestie mające kardynalne znaczenie dla zrozumienia sprawy qumrańskiej, co czytelnik zobaczy później.

Odpowiedź:

W porządku, przyjrzymy się temu dalej.

• Paralele nic nie znaczą dla Lewandowskiego, z czego nie robi tajemnicy. Wiele natomiast znaczą dla niego suche, oderwane od kontekstu, niemające specjalnego związku z Qumranem cytaty starotestamentowe. Samo wskazanie, że dany termin gdzieś w ST występuje, to jeszcze za mało. Liczy się nie ilość, lecz jakość. Trzeba przyjrzeć się w jakim kontekście dane wyrażenie jest użyte, aby nie popełnić gafy i nie wprowadzić w błąd ludzi nieznających tematu. W takie szczegóły Lewandowski na ogół się nie bawi.

Odpowiedź:

To chyba jakieś żarty. Przecież Sędziak przytaczając swe domniemane „paralele” między Qumran a chrześcijaństwem sam regularnie nie uwzględnia kontekstów porównywanych przez siebie tekstów! Konteksty porównywanych przez niego tekstów są zupełnie inne, często w porównywanych przez niego kontekstach nie ma żadnej analogii znaczeniowej poza użyciem jedynie tych samych słów. Oto kilka ewidentnych przykładów takiej sytuacji. Np. w swoim tekście o Qumran, z którym polemizowałem na samym początku, Sędziak porównuje takie oto dwa teksty:

„Błogosławiony człowiek który zdobył mądrość, postępuje według prawa Najwyższego" /tekst qumrański/.
"Błogosławieni, którzy łakną, i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni" /Ew.Mat.”. 5,6/.

 

            Nietrudno dostrzec, że oba te teksty ewidentnie mówią o czymś zupełnie innym, jednakże mimo zupełnie różnych kontekstów tych zdań Sędziakowi zupełnie nie przeszkadza już na ich podstawie domniemywać o wpływie jednego tekstu na drugi, tylko dlatego, że oba zaczynają się jedynie od tego samego słowa „błogosławieni”.

            Dalej, oto kolejne przykłady, w swoim tekście o Qumran, z którym polemizowałem na samym początku Sędziak porównuje również takie dwa teksty:

"Pośród ubogich w duchu jest moc...". W Kazaniu na Górze Jezus mówi: "Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie" /Ew.Mat.5,3/.”.

            To kolejny przykład, gdzie wyrażenie „ubodzy w duchu” występuje w zupełnie innych kontekstach, nie przeszkadza to jednak Sędziakowi porównywać ich. W moim pierwszym tekście polemice z Sędziakiem o Qumran odwoływałem się do pracy jednego z qumranologów, który wskazywał na to, że nie wiadomo czy qumrańskie „ubodzy w duchu” ma takie samo znaczenie jak ewangeliczne „ubodzy w duchu”[19]. Już tylko ten brak pewności co do tej paraleli znaczeniowej powinien powstrzymać Sędziaka przed porównaniami w tej materii, skoro tak zwraca on niby uwagę na identyczność kontekstów w porównywanych przez siebie fragmentach. Jednak jemu to już absolutnie nie przeszkadza brak zbieżności kontekstów w porównywanych przez siebie fragmentach, za to mi wypomina, że ja porównuję teksty z Qumran z tekstami z ST, które posiadają w sobie pewne różnice znaczeniowe.   

Następnie, w kolejnym swoim przykładzie w swoim tekście o Qumran, z którym polemizowałem na początku, Sędziak zestawia takie oto dwa teksty:

"Rada zrzeszenia... będzie wypróbowanym murem, drogocennym kamieniem węgielnym." Jezus mówi: "Czy nie czytaliście nigdy w pismach: Kamień, który odrzucili budowniczowie stał się kamieniem węgielnym" /Ew. Mat. 21, 42/.”.

     Znów Sędziak porównuje tu teksty, które odnoszą się do zupełnie innych podmiotów. W tekście z Qumran kamieniem węgielnym jest cała Rada Zrzeszenia a w tekście z NT Jezus odnosi wzmiankę o kamieniu węgielnym tylko do siebie. Mimo tak kompletnych różnic Sędziak jednak znów nie zawahał się mówić o wpływie jednego tekstu na drugi. Dlaczego więc Sędziak mi zarzuca, że ja porównuję teksty z ST z tekstami z Qumran, które różnią się pod pewnym względami od siebie i odnoszą się do różnych podmiotów? Przecież ja robię to samo co on! Sędziakowi wydaje się (albo zapomniał jak było, lub też teraz udaje, że nie pamięta jak było, bo dalej w tekście przypomina sobie już jak było), że w jego domniemanych paralelach istniejących rzekomo pomiędzy Qumran i chrześcijaństwem nie istnieją różnice odnośnie tego do czego odnoszą się te teksty. Jednak one istnieją, co ukazałem wyżej. 

Niech więc Sędziak przestanie się zachowywać jak niepoważne dziecko, tylko niech stanie wreszcie do poważniej dyskusji. Takie zbywanie i bawienie się w kotka i myszkę (jakie mamy powyżej) w żadnym wypadku nie jest poważną dyskusją. 

• Nie ma też dla niego znaczenia czy dany tekst odnosi się do Boga czy do człowieka, jak choćby w przypadku określeń takich jak 'święty' i 'błogosławiony'

Odpowiedź:

            Coś się Sędziakowi tutaj pomyliło, w jego tekście z jakim polemizowałem nie było mowy o porównywaniu samego terminu „błogosławiony”. Zaś co do terminu „święci” to podane przez Sędziaka i mnie przykłady nie odnosiły się w obu przypadkach do człowieka. Zobaczymy to dalej, gdzie będzie o tym mowa. 

i 'budowla'. Nie liczy się z tym, że jeśli dane imię odnosi się do Boga to nie należy traktować jego tak, jakby odnosiło się do człowieka.

Odpowiedź:

To jest kolejny niekonsekwentny argument wymyślony przez Sędziaka na odczepnego. Przypominam to o czym pisałem przed chwilą: Sędziak sam zupełnie nie bierze w swych porównaniach „paralelnych” pod uwagę tego, że teksty jakie porównuje odnoszą się do różnych podmiotów. Wtedy mu już to nie przeszkadza. Kiedy natomiast ja robię dokładnie to samo co on i zestawiam w ten sam sposób teksty, to wtedy mu to już nagle zaczyna przeszkadzać i czyni mi z tego zarzut. W powyższej argumentacji nie ma więc za krzty sensu i konsekwencji i można ją zignorować jako jedynie akt desperacji. Chyba, że Sędziak zrezygnuje sam w swej argumentacji z przykładów, gdzie między tekstami z Qumran i z NT są zbyt duże różnice, bo teksty te odnoszą się do czegoś innego. Wtedy jednak niewiele z tej jego argumentacji by się ostało, jeśli cokolwiek.   

• Tam gdzie brakuje istotnych elementów w argumentacji nie podaje cytatów, lecz odsyła czytelnika do lektury Biblii, bagatelizuje ewidentne paralele, lub próbuje uogólniać problem, relatywizować, lub uzupełniać brak argumentów porcją kolejnych obraźliwych epitetów.

Odpowiedź:

Bzdura. Nie podawałem pełnych cytatów dlatego, że tekst momentami strasznie już zaczynał się wydłużać. I tylko dlatego. Każdy kto poważnie traktuje temat sprawdzi sobie w Biblii teksty, które podałem. Mam nadzieję, że moi czytelnicy nie łykają na wiarę tego co piszę, tylko sprawdzają odnośniki, które podaję. Chyba, że Sędziak traktuję moich czytelników tak jak swoich, którzy być może bezkrytycznie i bez sprawdzania łykają odnośniki, które się im podaje.   

• Z maniackim uporem od początku do końca swojego elaboratu zarzuca mi, że uważam wszystkie paralele i podobieństwa językowe pomiędzy NT a Zwojami jako pochodzące wyłącznie z Qumran, co jest oczywiście, jak pokazałem, nieprawdą.

Odpowiedź:

Gdzie Sędziak to rzekomo „pokazał”? Kolejny wymysł rzucony sobie ot tak (no bo komu będzie się chciało zatrzymywać nad tym dłużej przy tak obszernej polemice, i szukać teraz tego na co Sędziak się niby powołuje). Nigdzie Sędziak tego nie pokazał (Sędziak pisząc to nigdzie nas nie odsyła, nie mówiąc już o zacytowaniu siebie samego aby ukazać to co twierdzi). Nieprawdą jest to, że Sędziak w swym tekście o Qumran, z którym na samym początku polemizowałem, nigdy nie napisał, że jakaś idea której on doszukiwał się w tekstach z Qumran i w NT, jest obecna też w ST. Sędziak zrobił to dopiero w pierwszej części swej odpowiedzi na moją polemikę z jego tekstem o Qumran, gdzie napisał, że idea piekła była obecna zarówno w NT jak i w ST. Ale nawet i to nie ostało się dłużej w tekście Sędziaka, bo jego tekst został przeredagowany i usunął on tę partię (w moim niniejszym tekście ta partia z tekstu Sędziaka zachowała się wyżej). Sędziak pisze o tym dopiero teraz, ale to nie znaczy, że to jest równe temu co on twierdzi wyżej – że pisał on o tym już niby gdzieś wcześniej.     

Chyba nietrudno zauważyć, że często w mojej argumentacji staram się zaznaczyć, że jeśli jakieś pojęcie, termin lub zwrot występuje w Starym Testamencie tylko jeden raz lub dwa, a w Zwojach i Nowym Testamencie pojawia się często, to nie można tej dysproporcji zbagatelizować. Nie chodzi o sam fakt występowania czegoś tu czy tam, lecz o priorytetowość pojęć, częstotliwość ich użycia. To co w ST potraktowane było marginesowo w NT i Zwojach jest bardzo ważne (pojęcie ducha świętego, świętych, piekła, zmartwychwstania, uzdrowienia, itd., itp.). Sprawy lub pojęcia marginalne są często kluczowe dla qumrańczyków i chrześcijan, z czym oczywiście Lewandowski przez cały czas zupełnie się nie liczy.

Odpowiedź:

            W rzeczywistości częstotliwość nie ma tu większego znaczenia i taki argument jakiego używa wyżej Sędziak to jest jedynie jakiś wydumany kaprys. Istnieją bowiem sytuacje, gdy autorzy NT często powołują się na coś wspomnianego w ST, czyniąc to mimo tego, że ST mówi o tym sporadycznie. Dobrym przykładem takiej sytuacji jest kwestia Melchizedeka, o którym w ST wspomina się tylko 2 razy, a mimo to autorzy NT przywołują postać Melchizedeka kilka razy częściej. Nie musi być więc o czymś dużo w ST aby autorzy NT to wykorzystali i powyższy sposób rozumowania Sędziaka to zwykła pusta kombinatoryka. 

Argumentując w taki sposób jak on można prawie wszystko zbyć w dyskusji, zbagatelizować. Na temat tak istotnego wyrażenia jak 'ubodzy w duchu', które występuje nie tylko w ewangeliach synoptycznych lecz również w ewangelii Tomasza, pisze: "Nie wiemy więc, czy doszło tu do jakiegoś zapożyczenia ideowego, czy nie jest to po prostu jedynie zbieżność leksykalna".

Odpowiedź:

Tak, podtrzymuję to co tu napisałem. Skoro jedyne czego jest w stanie dowieść Sędziak to istniejące w pewnej małej ilości zbieżności leksykalne istniejące między pismami z Qumram i pismami NT, to nawet gdyby przyjąć, że autorzy NT znali te pojęcia leksykalne właśnie z Qumran, to nie dowodziłoby to jeszcze w żadnym wypadku, że chrześcijaństwo jest ideowo zależne od pism z Qumran. Dowodziłoby to tylko tego, że używali oni tylko pewnych zbitek leksykalnych, które znali od qumrańczyków (lub nawet od kogoś kto ich znał). Badania qumranologów pokazują jednak, że pisarze NT i tak rozumieli inaczej te pojęcia, lub nie wiemy czy rozumieli je tak samo jak wspólnota z Qumran. Tak jest choćby z owym „ubodzy w duchu”[20].

Na zakończenie, po raz chyba setny z kolei, powtarza tę samą myśl: " Teoretycznie wszystkie rzekome podobieństwa idei zawartych w NT do idei znanych dzięki pismom z Qumran można wytłumaczyć pochodzeniem tych idei z ST lub tradycji judaistycznej, a nie od wspólnoty z Qumran." Ale do końca nie potrafi odpowiedzieć czytelnikowi na pytanie skąd wzięła się w Zwojach tak duża ilość zwrotów, wyrażeń i pojęć jakie występują w Nowym Testamencie i naukach Jezusa.

Odpowiedź:

            Ależ pisałem o tym wielokrotnie w swym pierwszym tekście polemice z Sędziakiem w temacie Qumran – można to wytłumaczyć wspólnym podłożem leksykalno kulturowym i religijnym. Nie trzeba się od razu odwoływać do Qumran, aby to wyjaśnić. 

Gdzie na przykład w ST jest mowa o 'ubogich w duchu', 'synach i dzieciach światłości',

Odpowiedź:

            O „synach światłości” jest mowa w Apokryfie ST pt. Wizja Amrama, a więc nie tylko w Qumran. Pisarze NT mogli więc to znać spoza Qumran. Pisałem o tym już w swym pierwszym tekście polemizującym z Sędziakiem w sprawie Qumran, lecz Sędziak nie był w stanie tego jakkolwiek poważnie i merytorycznie skomentować (patrz wyżej). Ze swej przeredagowanej drugiej części tekstu o Qumran (która była pierwszą polemiką ze mną), w ogóle to wyrzucił, bo widocznie aż tak bardzo było mu to niewygodne.   

 gdzie są reguły obyczajowości i liturgiczne przepisy zakonne takie same jak te które obowiązywały w Qumran,

Odpowiedź:

Na przykład które? Sędziak zaczyna „dowodzić” swych tez za pomocą ogólników.

a przede wszystkim, dlaczego w chrześcijańskiej Biblii nie ma tylu ksiąg które były ważne dla esseńczyków, Jezusa i innych Żydów tamtego okresu?

Odpowiedź:

                A co to znaczy „były ważne”? Z takimi ogólnikami nie ma jak dyskutować. Jeśli Sędziakowi chodzi o to, czemu w chrześcijańskiej Biblii nie ma tych ksiąg, które znaleziono w Qumran, to pytanie to jest po prostu źle postawione. Qumran było wielką biblioteką pełną różnych tekstów i znajdywano tam bardzo różne pisma, nawet takie które w ogóle nie były dokumentami stricte religijnymi. Wśród wspólnoty z Qumran nie istniało jednak nic takiego jak „kanon Biblii” w chrześcijańskim znaczeniu, i jak zauważył jeden z qumranologów nawet gdyby taki kanon istniał w Qumran to i tak nie da się ustalić które księgi ta wspólnota uznawała za święte[21]. Zatem pytanie się przez Sędziaka czemu w chrześcijańskiej Biblii nie ma tych ksiąg, które znaleziono w Qumran, jest bezsensowne.

Zarzuca mi następnie polemista, że nie piszę o różnicach pomiędzy essenizmem a chrześcijaństwem, co jest kolejną nieprawdą. W trzecim artykule "Czy Jezus był esseńczykiem", i nie tylko, pisałem też o różnicach pomiędzy obiema grupami, i nie pominąłem najważniejszej z nich - przywiązania do litery prawa. Na szczególną uwagę zasługuje odmienny sposób interpretacji przez chrześcijan i esseńczyków takich pojęć jak 'syn Boży', 'Nowe Przymierze', 'mesjasz' i 'królestwo Boże'.

Odpowiedź:

            Jeśli te pojęcia były inaczej rozumiane zarówno przez chrześcijan jak i przez esseńczyków to czemu Sędziak w swym największym tekście o Qumran (z którym napisałem pierwszą polemikę w tym temacie) porównywał te pojęcia w tekstach z Qumran i w tekstach z NT, w celu „wykazania”, że teksty z Qumran miały wpływ na teksty z NT? Przecież wyżej Sędziak zarzuca mi, że ja nie powinienem porównywać pewnych pojęć z tekstów z Qumran i z tekstów z ST, bo te pojęcia występują w ST w nieco innym znaczeniu. O co więc chodzi Sędziakowi?    

W punkcie 2, Lewandowski bardzo chętnie skorzystał z paraleli pomiędzy dwoma tekstami ponieważ było mu to na rękę, aby wykazać, że się mylę. Ale zignorował fakt, że w jednym miejscu chodzi o sprawy dotyczące zboru, zgromadzenia, a w drugim o sprawy rodzinne (Porównaj Ew.Mat. 18, 15-17 i Pwt 21,18-20, BT).

Odpowiedź:

            Sędziak powtarza się – ustosunkowywałem się już do tego wyczerpująco wyżej.

W punkcie 3, zachętę, aby służyć Bogu "sercem doskonałym" Lewandowski utożsamia z dążeniem do doskonałości i podaje na to 3 miejsca gdzie jest mowa o "doskonałym sercu" Jezus i qumrańczycy kładli większy nacisk na doskonałość, bo głosili nie zachętę do doskonałości lecz potrzebę doskonalenia się człowieka. Dlatego zwróciłem uwagę na tę różnicę.

Odpowiedź:

            Jezus i qumrańczycy kładli większy nacisk na doskonałość, bo głosili nie zachętę do doskonałości lecz potrzebę doskonalenia się człowieka” - „kolosalna” różnica, prawda? Komentarz polemiczny w tym miejscu jest wręcz zbyteczny.

W punkcie 4 uczepił się słowa 'światłość' nie widząc, że w każdym z zacytowanych przez niego fragmentów ze ST tylko Bóg nazwany jest światłością, ani razu człowiek, w odróżnieniu od tekstów nowotestamentowych i qumrańskich.

Odpowiedź:

            Tutaj Sędziak powtarza się znowu i przedstawiając całą omawianą już wyżej kwestię „w pigułce” fałszuje wręcz jej obraz. Niniejszy tekst jest strasznie wielki więc nie będę pisał od początku o tej sprawie. Wyżej pokazałem dokładnie na czym polega pomyłka Sędziaka w tej kwestii. 

Nie miało też dla niego znaczenia nieco wcześniej w przypadku błogosławieństw, że adresowane są one do Boga, zatem należy je traktować i komentować inaczej aniżeli te adresowane do człowieka. Wrzucanie wszystkiego do jednego worka, uogólnianie i relatywizowanie tam gdzie brakuje rzeczowego argumentu, to jego zwyczaj.

Odpowiedź:

Tutaj Sędziak już po raz kolejny powtarza się i przedstawiając całą omawianą już wyżej kwestię „w pigułce” fałszuje wręcz jej obraz. Ze względu na dużą objętość tego tekstu ponownie odsyłam do szczegółowych wyjaśnień na ten temat, które podałem wyżej.

W punkcie 5Lewandowski obszernie dowodzi, że pojęcie 'syn Boży' istniało już w ST, co nie jest żadną rewelacją, pomijając milczeniem inne ważne aspekty sprawy.

S.J. W zwoju o nazwie "Apokalipsa aramejska" /4Q246/ jest wzmianka o Synu Bożym. Z uwagi na obiektywne trudności z odczytaniem tego tekstu, trudno tę postać zidentyfikować, dociec kim właściwie jest ten, któremu nadano takie imię: "Syn Boży, będą mówili o nim. Synem Najwyższego będą go nazywać". W Ew. Łukasza czytamy: "Będzie On (t.j. Jezus) wielki, i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da mu tron Jego praojca Dawida" /1, 32/.

Jezus mówił o sobie, że jest Mesjaszem i Synem Błogosławionego, na przykład podczas przesłuchania przed sanhedrynem /Ew.Marka 14, 61-62/ lub podczas rozmowy z Samarytanką przy studni (Ew.Jana 4, 25 - 26).

L.J. Kolejny przykład, który nie dowodzi istnienia żadnego wpływu literatury z Qumran na pisarzy NT. Określenia typu Syn Boży, Syn Najwyższego, itd., znów nie są oryginalnym tworem wspólnoty z Qumran, skoro od takich określeń roiło się już w ST, pod którego o wiele większym wpływem byli pisarze NT i Jezus:

Synowie Boży:
"Bo któż na obłokach będzie równy Panu, któż wśród synów Bożych będzie do Pana podobny?" (Ps 89,7, BT).  
"Na czym się słupy wspierają? Kto założył jej kamień węgielny, ku uciesze porannych gwiazd, ku radości wszystkich synów Bożych?" (Hi 38,6-7, BT).
"Jakże więc policzono go między synów Bożych i ze świętymi ma udział?" (Mdr 5,5, BT).  
"Zdarzyło się pewnego dnia, gdy synowie Boży udawali się, by stanąć przed Panem, że i szatan też poszedł z nimi" (Hi 1,6, BT; por. też Hi 2,1).  
"Przyznajcie Panu, synowie Boży, przyznajcie Panu chwałę i potęgę!" (Ps 29,1, BT).  
"Synowie Boga, widząc, że córki człowiecze są piękne, brali je sobie za żony, wszystkie, jakie im się tylko podobały" (Rdz 6,2, BT; por. też Rdz 6,4).

Synowie Najwyższego:  
"My jednak stwierdzamy, że Żydzi wydani na zagładę przez tego trzykroć zbrodniczego człowieka nie są złoczyńcami, lecz rządzą się najbardziej sprawiedliwymi prawami, i że są synami najwyższego, żywego Boga, który dobrze kierując zarówno nami, jak też i naszymi przodkami, królestwo nasze najlepiej utwierdza" (Est 9,27-28, BT).
"Ja rzekłem: Jesteście bogami i wszyscy - synami Najwyższego" (Ps 82,6, BT).
"Bądź ojcem dla sierot, jakby mężem dla ich matki, a staniesz się jakby synem Najwyższego, i miłować cię On będzie bardziej niż twoja matka" (Syr 5,10, BT).

S.J. Gdyby chodziło o samo określenie "Syn Boży" Lewandowski miałby rację. Ale nie na tym kończą się podobieństwa obu tekstów. Jeszcze raz zacytuję tekst qumrański w nieco szerszym ujęciu niż poprzednio:

"Ucisk przyjdzie na ziemię...i wielki miecz na narody... królów Asyrii i Egiptu...będzie wielkim na ziemi... wszyscy będą (mu) służyć... będzie zwany wielkim... będzie ogłoszony "Synem Bożym"..."Synem Bożym" będzie nazwany, "Synem Najwyższego" zwać go będą...Królestwo jego będzie królestwem wiecznym, a wszystkie drogi jego będą prawdą. Będzie sądzić ziemię w prawdzie i wszyscy będą żyć w pokoju. Wielki Bóg będzie jego obrońcą... a jego panowanie będzie wieczne."

Widzimy tu uderzające podobieństwo do sceny Zwiastowania w ewangelii Łukasza, gdzie anioł Gabriel ukazuje się Dziewicy Maryi i zapowiada jej że urodzi syna:

"Będzie On (t.j. Jezus) wielki, i będzie nazwany Synem Najwyższego, będzie nazwany Synem Bożym, a jego panowaniu nie będzie końca" (Łuk. 1; 31-35)

Oba teksty mówią że "będzie wielkim", będzie nazwany "Synem Najwyższego", będzie zwany "Synem Bożym" a jego "królestwo będzie wieczne". Czy te cztery wspólne elementy mogą być dziełem przypadku? A przecież scena Zwiastowania jest tak ważna dla kultu maryjnego, szkoda, że jest taka nie oryginalna.

Odpowiedź:

Znów jednak nie trzeba się odwoływać do tekstów z Qumran aby znaleźć pierwowzór dla tekstu z Łk 1,31-35. Popatrzmy na pewien również bardzo podobny i słynny w czasach Jezusa tekst z ST:

„Kiedy wypełnią się twoje dni i spoczniesz obok swych przodków, wtedy wzbudzę po tobie potomka twojego, który wyjdzie z twoich wnętrzności, i utwierdzę jego królestwo. On zbuduje dom imieniu memu, a Ja utwierdzę tron jego królestwa na wieki. Ja będę mu ojcem, a on będzie Mi synem, a jeżeli zawini, będę go karcił rózgą ludzi i ciosami synów ludzkich” (2 Sm 7,12-14, BT).

            Sędziak w imię swej zasady kłótni o zbędne detale zaraz pewnie zaprotestuje mówiąc: ależ tutaj nie używa się niektórych słów na które ja wskazałem. Myślę, że jest to bez znaczenia, bowiem słowa o jakie kłóci się tu Sędziak wynikają wprost z powyższego tekstu z 2 Sm 7,12-14. Ekwiwalentem Sędziakowego tekstu „królestwo będzie wieczne” jest tekst „królestwo na wieki” z 2 Sm 7,14. Terminy syn Boży i syn Najwyższego są implicite zawarte w zdaniu „Ja będę mu ojcem, a on będzie mi Synem” z 2 Sm 7,14 (por. też Ps 2,7, który jest podobnym tekstem do 2 Sm 7,14). Jedynie słowa „będzie wielki” nie są do odnalezienia w powyższym tekście z 2 Sm. ów tekst z Qumran (4Q246) zacytowany przez Sędziaka to słabo zachowany tekst aramejski i wcale nie wiemy, czy jest on tekstem napisanym przez wspólnotę z Qumran, tak jak to ma miejsce np. w przypadku wspomnianej wyżej Reguły Zrzeszenia czy pewnych Hymnów (w Qumran są również kopie przedesseńskich tekstów – np. kopie ST, nie znajdujemy tam zatem tekstów pisanych tylko przez tę wspólnotę)[22]. Tym samym nawet gdyby autor Łk 1,31-35 (co jest wykluczone – wspomnę o tym dalej) cytował tekst wspomniany przez Sędziaka, to nie dowodzi to jeszcze tego, że to akurat jakaś idea teologiczna wspólnoty z Qumran była pierwowzorem dla tekstu z Łk 1,31-35.

Skoro wspomniany tekst (4Q246) z Qumran jest aramejski, to osobiście podejrzewam, że odzwierciedlał on popularną w tamtym czasie jakąś targumiczną interpretację powyższego tekstu z 2 Sm 7,12-14. Targumy były w czasach Jezusa i wcześniejszych popularnymi przekładami i zarazem objaśnieniami teksów biblijnych. Jest bardzo możliwe, że zarówno tekst Łukasza jak i powyższy tekst z Qumran odwzorowują niezależnie od siebie jakąś popularną w tamtym czasie wśród chrześcijan targumiczną interpretację tekstu z 2 Sm 7,12-14. O dziwo taki wniosek (choć w innej sprawie – patrz niżej) dopuszcza do siebie też Sędziak, gdy pisze, że „autorzy ewangelii, które są przecież około 200 lat młodsze od Zwojów, mogli korzystać z tekstów qumrańskich, lub jakiegoś innego, nieznanego nam dotąd źródła które zawiera wzmiankę o tym” (pogrubienie od J.L.). Tym samym nie ma dowodu na to, że tekst z Łk 1,31-35 powstał pod wpływem akurat tekstu z Qumran. W każdym razie samo istnienie zacytowanego przez Sędziaka tekstu z 4Q246 też nie jest dowodem na to, że Łukasz wzorował się akurat na powyższym tekście z Qumran. Nie wiemy bowiem (jak wspomniałem), czy 4Q246 został napisany przez wspólnotę z Qumran a wpływ tego tekstu na autora Łk jest raczej wykluczony przez fakt, że język Ewangelii Łukasza pokazuje, iż jej autor był rodowitym Grekiem, nie mógł więc raczej cytować jakichś aramejskich tekstów (a takim tekstem jest przecież cytowany wyżej przez Sędziaka 4Q246). Z tych samych powodów autor Łk tym bardziej nie mógłby usłyszeć gdzieś esseńczyków proponujących mu taką wersję tekstu jaką znajdujemy w Łk 1,31-35. Sędziak nie wspomina już oczywiście o tym wszystkim, nic dziwnego, to przecież przyćmiłoby jego tezę mówiącą o wpływie tekstu 4Q246 na tekst z Łk 1,31-35.         

Tekst z Łk 1,31-35 jest też nieco podobny do tekstu z księgi Daniela:

„Patrzałem w nocnych widzeniach: a oto na obłokach nieba przybywa jakby Syn Człowieczy. Podchodzi do Przedwiecznego i wprowadzają Go przed Niego. Powierzono Mu panowanie, chwałę i władzę królewską, a służyły Mu wszystkie narody, ludy i języki. Panowanie Jego jest wiecznym panowaniem, które nie przeminie, a Jego królestwo nie ulegnie zagładzie” (Dn 7,13-14, BT).

Tekst z Łk 1,31-35 jest też podobny do tekstu z Iz 9,5-6 i do tekstu z Ps 2,7:

„Albowiem Dziecię nam się narodziło, Syn został nam dany, na Jego barkach spoczęła władza. Nazwano Go imieniem: Przedziwny Doradca, Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju. Wielkie będzie Jego panowanie w pokoju bez granic na tronie Dawida i nad Jego królestwem, które On utwierdzi i umocni prawem i sprawiedliwością, odtąd i na wieki. Zazdrosna miłość Pana Zastępów tego dokona” (BT).

            Aby powstał tekst z Łk 1,31 nie musi więc istnieć powyższy przytoczony przez Sędziaka tekst z Qumran.

W punkcie 6 Lewandowski znów lekceważy ważną paralelę.

S.J. W zwoju p.t. "Testament Lewiego" /4Q 541/ jest mowa o pewnym kapłanie, który ma pojawić się w przyszłości: "Wiele (złych) słów przeciwko niemu wypowiedzą i liczne kłamstwa. Będą mu złorzeczyć. Złe pokolenie obali go. Kłamstwem i gwałtem zwalczać go będą. Lud zbłądzi, w jego dniach i na złe drogi zejdzie."

W Ew. Łukasza czytamy: "Oto Ten /t.j. Jezus/ przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak któremu sprzeciwiać się będą" /2, 33/.

L.J. Te podobieństwo jest tak szczątkowe, że aż dziwię się, że Sędziak zechciał zawrzeć je w swym tekście jako dowód rzekomego wpływu literatury qumrańskiej na autorów NT. Czytając Sędziaka człowiek ma momentami wrażenie, że autorzy NT nie byliby w stanie opisać nawet zwykłej ludzkiej i codziennej rzeczy, bez uprzedniego wglądu w literaturę qumrańską. Ale i tym razem aby wyjaśnić to co mówi Łk 2,33 o upadku i sprzeciwu wobec Jezusa wcale nie trzeba się odwoływać aż do literatury qumrańskiej. Wystarczy wspomnieć, że ten sam Łukasz w Dz 8,32-35 odnosi do Jezusa tekst z Iz 53 o pognębionym słudze Jahwe. Czemu więc z Iz 53, pod ewidentnym wpływem którego byli tamci chrześcijanie, Łukasz nie mógł zaczerpnąć swej uwagi w Łk 2,33 o sprzeciwie wobec Jezusa, tylko miałby to czynić sięgając aż do literatury qumrańskiej? To już wie tylko Sędziak.

S.J. Izajasz (53) chce opisać jak niewinnie cierpi odrzucony przez ludzi sługa Boży i poświęca wiele miejsca opisowi jego cierpienia. Zacytowane przeze mnie przykłady nic nie mówią o cierpieniu leczsposobie reagowania ówczesnego pokolenia na misję sługi Bożego i o konsekwencjach tego. Dla Lewandowskiego ta różnica jest tak szczątkowa że nawet nie warto brać jej pod uwagę.

Odpowiedź:

            Sędziak dość zręcznie próbuje tu ominąć problem. Jasne jest, że sprzeciw wobec sługi Bożego wiążę się z jego cierpieniem. Jedno nie wyklucza drugiego. Przytoczę więc tekst z Izajasza 53 aby ukazać, że tekst z Iz 53 mówi nie tylko (jak to twierdzi Sędziak) o cierpieniu sługi Bożego, lecz także mówi o sposobie reagowania ówczesnego pokolenia na jego misję, czyniąc to nawet bardziej szczegółowo niż tekst qumrański przytoczony wyżej przez Sędziaka. Oto ten tekst, zaznaczam za pomocą pogrubień fragmenty, które mówią o sposobie reagowania ówczesnych na misję sługi Bożego:

„Któż uwierzy temu, cośmy usłyszeli? na kimże się ramię Pańskie objawiło? On wyrósł przed nami jak młode drzewo i jakby korzeń z wyschniętej ziemi. Nie miał On wdzięku ani też blasku, aby na Niego popatrzeć, ani wyglądu, by się nam podobał. Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic. Lecz On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści, a myśmy Go za skazańca uznali, chłostanego przez Boga i zdeptanego. Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie. Wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas się obrócił ku własnej drodze, a Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich. Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, tak On nie otworzył ust swoich. Po udręce i sądzie został usunięty; a kto się przejmuje Jego losem? Tak! Zgładzono Go z krainy żyjących; za grzechy mego ludu został zbity na śmierć. Grób Mu wyznaczono między bezbożnymi, i w śmierci swej był [na równi] z bogaczem, chociaż nikomu nie wyrządził krzywdy i w Jego ustach kłamstwo nie postało. Spodobało się Panu zmiażdżyć Go cierpieniem. Jeśli On wyda swe życie na ofiarę za grzechy, ujrzy potomstwo, dni swe przedłuży, a wola Pańska spełni się przez Niego. Po udrękach swej duszy, ujrzy światło i nim się nasyci. Zacny mój Sługa usprawiedliwi wielu, ich nieprawości On sam dźwigać będzie. Dlatego w nagrodę przydzielę Mu tłumy, i posiądzie możnych jako zdobycz, za to, że Siebie na śmierć ofiarował i policzony został pomiędzy przestępców. A On poniósł grzechy wielu, i oręduje za przestępcami” (BT).

            Jak widać, w podanym tekście z Iz 53 jest mowa o cierpieniach sługi Bożego, lecz opis tych cierpień jest nierozerwalnie złączony z opisem sprzeciwu wobec niego. Tekst Sędziaka z Qumran tylko dlatego o tym nie mówi, bo jest o wiele bardziej oszczędny.

Sprzeciw wobec Bożych posłańców jest ideą tak znaną z ST, że aż dziwię się, iż Sędziak nadal upiera się przy tym, że autorzy NT opisujący sprzeciw wobec Jezusa musieli tę ideę zaczerpnąć akurat z pism z Qumran. Jeśli Sędziakowi nie odpowiada wyżej zacytowany przeze mnie tekst z ST, tylko dlatego, że mówi się w nim o cierpieniu zamiast tylko o sprzeciwie wobec sługi Bożego, to mogę bez problemu podać taki tekst z ST, który mówi o sprzeciwie wobec jakiegoś sługi Bożego, czyniąc to w podobnym tonie jak tekst Sędziaka z Qumran:

„Zróbmy zasadzkę na sprawiedliwego, bo nam niewygodny: sprzeciwia się naszym sprawom, zarzuca nam łamanie prawa, wypomina nam błędy naszych obyczajów. Chełpi się, że zna Boga, zwie siebie dzieckiem Pańskim. Jest potępieniem naszych zamysłów, sam widok jego jest dla nas przykry, bo życie jego niepodobne do innych i drogi jego odmienne. Uznał nas za coś fałszywego i stroni od dróg naszych jak od nieczystości. Kres sprawiedliwych ogłasza za szczęśliwy i chełpi się Bogiem jako ojcem. Zobaczmyż, czy prawdziwe są jego słowa, wybadajmy, co będzie przy jego zejściu. Bo jeśli sprawiedliwy jest synem Bożym, Bóg ujmie się za nim i wyrwie go z ręki przeciwników. Dotknijmy go obelgą i katuszą, by poznać jego łagodność i doświadczyć jego cierpliwości. Zasądźmy go na śmierć haniebną, bo - jak mówił - będzie ocalony. Tak pomyśleli - i pobłądzili, bo własna złość ich zaślepiła” (Mdr 2,12-21, BT).

            Ten tekst opisując zamiary niegodziwych o wiele lepiej niż tekst Sędziaka pasuje do Jezusa jako pierwowzór opisujący sprzeciw wobec Niego. Jest w nim o wiele więcej elementów typowych dla sprzeciwu wobec Jezusa, niż w tekście qumrańskim przytoczonym przez Sędziaka. Czemu Ewangeliści w swym opisie nie mogliby się wzorować na tym tekście, tylko musieliby to zrobić akurat w oparciu o tekst qumrański przytoczony przez Sędziaka? Patrz też Ps 22. Jak widać, tekst z Qumran mówiąc o prześladowaniach pewnego sługi Bożego nie był niczym oryginalnym i w ST takie idee przewijają się wielokrotnie. Nawet opisy sprzeciwów wobec proroków w ST są czymś takim (por. też Łk 11,50-51).

W punkcie 7 Lewandowski pokazał że arogancja może być wprost proporcjonalna do ignorancji.

J.S. W zwoju p.t. "Reguła całego zrzeszenia" /4Q 521/ czytamy: "gdyż niebo i ziemia będą słuchać jego pomazańca... Uzdrowi bowiem konających, wskrzesi do życia umarłych, ubogim ogłosi dobrą nowinę, nędzarzy nasyci, wypędzonych sprowadzi z powrotem do ziemi, głodnych uczyni bogatymi, wskrzesi umarłych swego ludu... i otworzy groby."

Jezus mówi: "Idźcie oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie - niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci zostają oczyszczeni, głusi słyszą, umarli powstają, a ubogim głoszona jest Ewangelia /Mat. 11, 2 - 5/; następnie, "Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych" /Ew.Mat. 22, 32/; oraz, "jeśli ja palcem Bożym wypędzam złe duchy, to istotnie przyszło do was królestwo Boże" /Ew. Łuk. 11 ,20/.

L.J. Oba te teksty nawiązują najwyraźniej do o wiele starszego od siebie słynnego tekstu Izajasza: "Powiedzcie małodusznym: Odwagi! Nie bójcie się! Oto wasz Bóg, oto - pomsta; przychodzi Boża odpłata; On sam przychodzi, by zbawić was. Wtedy przejrzą oczy niewidomych i uszy głuchych się otworzą. Wtedy chromy wyskoczy jak jeleń i język niemych wesoło krzyknie. Bo trysną zdroje wód na pustyni i strumienie na stepie;" (Iz 35,4-6, BT). Znów nie ma więc żadnego dowodu na to, że tekst z Mt 11,2-5 został zapożyczony akurat z literatury qumrańskiej, skoro o wiele starszy tekst ze znanej dobrze chrześcijanom (i często cytowanej przez nich) księgi Izajasza miał w tym wypadku najwyraźniej wpływ zarówno na literaturę qumrańską jak i chrześcijańską.

S.J. Chyba te właśnie analogie profesor Vermes miał na myśli mówiąc, że w pismach qumrańskich wzmianki o uzdrowieniu i zmartwychwstaniu mają ścisły związek z popularną wówczas ideą Królestwa Bożego. Zwycięstwo nad chorobą i diabłem - pisze Vermes - uważane były przez esseńczyków za pewny znak, że Bóg rozpoczął już swoje panowanie.

L.J. Problem w tym dla takich spekulantów jak Sędziak i Vermes, że esseńczycy nie mieli monopolu na takie poglądy, bowiem były one obecne już długo przed nimi. Popatrzmy ponownie na pewne mówiące o czasach wszechogarniającego panowania Boga na ziemi teksty ST pochodzące z okresu o wiele wcześniejszego niż wspólnota z Qumran:

Uzdrowienie znakiem panowania Bożego:

"Oto podniosę je odnowione, uleczę i uzdrowię ich oraz objawię im obfity pokój i bezpieczeństwo. I odmienię los Judy i los Izraela, odbudowując ich jak przedtem. Oczyszczę ich ze wszystkich grzechów, jakimi wykroczyli przeciw Mnie, i odpuszczę wszystkie ich występki, którymi zgrzeszyli przeciw Mnie i wypowiedzieli Mi posłuszeństwo. Jerozolima zaś będzie radością, chwałą i dumą wśród wszystkich narodów ziemi, które usłyszą o dobrodziejstwach, jakie jej wyświadczyłem. Będą się one lękać i drżeć wobec wszelkich przejawów dobroci i pomyślności jaką jej dałem" (Jr 33,6-9, BT).

Zmartwychwstanie znakiem panowania Bożego:

"Ożyją Twoi umarli, zmartwychwstaną ich trupy, obudzą się i krzykną z radości spoczywający w prochu, bo rosa Twoja jest rosą światłości, a ziemia wyda cienie zmarłych. Idź, mój ludu, wejdź do swoich komnat i zamknij drzwi za sobą! Skryj się na małą chwilę, aż gniew przeminie: bo oto Pan wychodzi ze swojego miejsca, by karać niegodziwość mieszkańców ziemi, a ziemia ukaże krew, którą nasiąkła, i pomordowanych kryć dłużej nie będzie" (Iz 26,19-21, BT).

"Dlatego prorokuj i mów do nich: Tak mówi Pan Bóg: Oto otwieram wasze groby i wydobywam was z grobów, ludu mój, i wiodę was do kraju Izraela, i poznacie, że Ja jestem Pan, gdy wasze groby otworzę i z grobów was wydobędę, ludu mój. Udzielę wam mego ducha po to, byście ożyli, i powiodę was do kraju waszego, i poznacie, że Ja, Pan, to powiedziałem i wykonam - wyrocznia Pana Boga" (Ez 37,12-14, BT).

Po raz kolejny nie trzeba się więc uciekać aż do porównań NT z literaturą z Qumran, aby wyjaśnić pochodzenie pewnych idei z NT, skoro sam często cytowany przez chrześcijan ST świadczy nam o tym, że idee takie istniały w ST już długo przed istnieniem wspólnoty z Qumran.

S.J. Aby wykazać, że Lewandowski myli się pisząc "nie ma żadnego dowodu na to, że tekst z Mt 11,2-5 został zapożyczony akurat z literatury qumrańskiej", muszę znów nieco rozszerzyć ten punkt. Niedawno opublikowany tekst (4Q 521)w innym przekładzie brzmi następująco:  

"Niebo i ziemia wysłuchają jego mesjasza... Nad biednymi duch jego będzie i odnowi wiernych mocą swoją...On...wyzwala jeńców, przywraca ślepym wzrok, prostuje zgarbionych (por. Psalm 146, 7-8)... Pan dokona wielkich, nieznanych dotąd rzeczy...On uleczy zranionych, ożywi umarłych i przyniesie dobrą nowinę ubogim (por. Izaj. 35,5-6;61,1)".

Odpowiedź:

            Ten tekst jest zupełnie inny niż podawane wyżej przez Sędziaka wcześniejsze tłumaczenie tego tekstu. Tylko jedno inne tłumaczenie a już takie różnice. To nakazuje uznać, że tekst jest niepewny i niejednoznaczny a zatem nie nadaje się tu do aż tak śmiałych porównań jakie czyni w tej sprawie Sędziak. 

Zarówno Mateusz jak i Łukasz powołują się na te same źródła. Język ewangelii jest tutaj niemal identyczny. Czytamy, że ślepi odzyskują wzrok, trędowaci są oczyszczeni, umarli są wzbudzeni do życia, a biednym głoszona jest dobra nowina (Mat.11,5; Łuk 7,22).

Odpowiedź:

Problem w tym, że język Ewangelii jest tu też niemal identyczny z cytowanym przeze mnie wyżej tekstem z Iz 35,4-6.

Ale szkopuł w tym, że zarówno ewangelie jak i tekst qumrański mówią tutaj o wzbudzeniu do życia umarłych, czego nie mówi Stary Testament w tych miejscach na który powołuje się Lewandowski, to znaczy Izajasz 35,5-6; 61,1 i Psalm 146, 7-8.

Odpowiedź:

            To nie ma znaczenia, skoro mówi o tym za to wyżej przytoczony przeze mnie tekst z Iz 26, który mówi o wskrzeszeniu zmarłych w czasach mesjańskich. Tekst ten był 9 rozdziałów wcześniej przed tekstem z Iz 35 i widocznie w czasach bliskich Jezusowi łączono te teksty, na co wskazują niezależnie od siebie teksty z Qumran i NT podane przez Sędziaka. Myślę, że problem jaki poruszył tu Sędziak można wyjaśnić w pewien sposób. Otóż wiemy, że co prawda Iz 35,4-6 nie mówi nam nic o wzbudzeniu umarłych, w czasie gdy przyjdzie Mesjasz, mówi nam jednak o tym tzw. Księga Przypowieści, będąca częścią przedesseńskiej Księgi Henocha[23]. Księga ta miała do tego stopnia silny wpływ na wierzenia Żydów, że cytat z niej znalazł się nawet w Nowym Testamencie (Judy 1,14). Tak można próbować wyjaśniać to, że mówiący o przyjściu Mesjasza tekst z Mt 11,2-5 i wyżej wspomniany tekst z Qumran, które wzorują się na Iz 35,4-6, dodają wzmiankę o zmartwychwstaniu do opisu przyjścia Mesjasza. Możliwe, że w takim duchu ówczesna tradycja żydowska, znana zarówno wspólnocie z Qumran jaki i chrześcijanom, wyjaśniała tekst z Iz 35,4-6, jednak nie jest to oczywiście jedyne dopuszczalne wyjaśnienie. Być może była to jakakolwiek inna tradycja niż Księga Henocha, np. jakiś popularny targum z tego okresu, który spowodował popularność takiej interpretacji wśród tamtych Żydów. Jak widać, wiele jest możliwości wyjaśnień w tym miejscu i wcale nie jest tak, że tę kwestię można wyjaśnić tylko wpływem idei z Qumran na tekst z Mt 11,2-5.        

Zatem żadne z tych miejsc nic nie mówi o zwiastowaniu dobrej nowiny ubogim (element 3), w odróżnieniu od ewangelii i tekstów qumrańskich.

Skoro już Sędziak jest tak bardzo szczegółowy i upiera się wyżej, że różnice między tekstami dyskredytują moje porównanie to ukażmy, że w porównywanych przez niego tekstach też są różnice. Sędziak już tego oczywiście nie zauważa, bo widzi tylko to co mu wygodne (podobieństwa w swoich porównaniach), zwracając uwagę na ewentualne różnice dopiero u mnie. W rzeczywistości przytoczony przez Sędziaka tekst qumrański zawiera więcej różnic względem tekstu z Mt 11,2-5, niż tekst z Iz 35,4-6. Oto różnice między tekstem qumrańskim (uwzględniam oba tłumaczenia podane wyżej przez Sędziaka) a tekstem z NT:

1) słuchanie pomazańca przez niebo i ziemię (to jest tylko w tekście z Qumran).

2) nasycenie nędzarzy (to jest tylko w tekście z Qumran).

3) sprowadzenie wypędzonych z powrotem do ziemi, wyzwolenie jeńców (to jest tylko w tekście z Qumran).

4) uczynienie bogatymi ludzi głodnych (to jest tylko w tekście z Qumran).

5) prostuje zgarbionych (jak wyżej).

6) chromi chodzą (to jest tylko w Mt 11,2-5 i w Iz 35-4-6, nie ma zaś już tego w tekście z Qumran).

7) głusi słyszą (znów, to jest tylko w Mt 11,2-5 i w Iz 35-4-6, nie ma zaś już tego w tekście z Qumran).

A teraz różnice między moimi tekstami:

„Idźcie oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie - niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci zostają oczyszczeni, głusi słyszą, umarli powstają, a ubogim głoszona jest Ewangelia (Mt 11, 2 – 5).

„Wtedy przejrzą oczy niewidomych i uszy głuchych się otworzą. Wtedy chromy wyskoczy jak jeleń i język niemych wesoło krzyknie. Bo trysną zdroje wód na pustyni i strumienie na stepie;” (Iz 35,4-6, BT).

1) Niemy krzyknie (tylko w tekście Izajasza).

2) Umarli powstają (tylko w Mt).

3) Ubogim głosi się dobrą nowinę (tylko w Mt).

Zatem tylko 3 różnice, o 3 mniej niż w zestawieniu tekstu Qumran z tekstem z ST, za którym to zestawieniem wyżej obstaje Sędziak.

Przytoczmy jeszcze raz to co Sędziak napisał wyżej:

Ale szkopuł w tym, że zarówno ewangelie jak i tekst qumrański mówią tutaj o wzbudzeniu do życia umarłych, czego nie mówi Stary Testament w tych miejscach na który powołuje się Lewandowski, to znaczy Izajasz 35,5-6; 61,1 i Psalm 146, 7-8. Zatem żadne z tych miejsc nic nie mówi o zwiastowaniu dobrej nowiny ubogim (element 3), w odróżnieniu od ewangelii i tekstów qumrańskich.

Jeśli już Sędziak chce być aż tak drobiazgowy i uważa, że brak jakiegoś elementu w mojej paraleli pomiędzy Iz 35,4-6 i Mt 11,2-5 dyskredytuje tę paralelę, to wskażmy na to, co jest obecne w mojej paraleli pomiędzy Mt 11,2-5 i Iz 35,4-6, nie będąc zaś już obecnym w jego paraleli pomiędzy tekstem z Qumran (nawet gdyby uwzględnić obie wersje podanych przez niego tłumaczeń) i tekstem z Mt 11,2-5:

1) chromi chodzą (to jest tylko w Mt 11,2-5 i w Iz 35-4-6, nie ma zaś już tego w tekście Sędziaka z Qumran).

2) głusi słyszą (znów, to jest tylko w Mt 11,2-5 i w Iz 35-4-6, nie ma zaś już tego w tekście Sędziaka z Qumran).

            Skoro więc Sędziak uważa, że brak pewnych elementów w mojej paraleli pomiędzy Iz 35,4-6 i Mt 11,2-5 (które są jednak obecne w jego paraleli) obala moją paralelę potwierdzając jednocześnie jego paralelę, to ja mogę udowodnić dokładnie to samo czyniąc to dokładnie tym samym sposobem co on: mogę wskazać na takie elementy w mojej paraleli pomiędzy samym tekstem z Iz 35,4-6 i tekstem z Mt 11,2-5, które nie są już obecne w jego tekście paralelnym z Qumran, są zaś obecne w Mt 11,2-5 i moim tekście z Iz 35-4-6, czyli po prostu w popieranej przeze mnie wyżej paraleli. Metodologia Sędziaka niczego więc tak naprawdę w tych całych wyliczankach dzielących włos na czworo nie dowodzi. A jeśli uważa on, że jednak czegoś ona dowodzi, to obala tym samym swój własny przykład za pomocą sposobu, jaki właśnie przed chwilą ukazałem.     

Poza tym, widzimy tutaj jak podobny jest mesjasz esseńczyków do Jezusa, co przeczy twierdzeniom wielu teologów o braku takiego podobieństwa.

 

 Wynikałoby z tego, że autorzy ewangelii, które są przecież około 200 lat młodsze od Zwojów, mogli korzystać z tekstów qumrańskich, lub jakiegoś innego, nieznanego nam dotąd źródła które zawiera wzmiankę o tym. W każdym razie nie można zbagatelizować tej różnicy w stosunku do odnośnych tekstów starotestamentowych.

Odpowiedź:

No wreszcie jakiś obiektywizm u Sędziaka. Tak, autorzy Ewangelii nie musieli wcale w tym miejscu korzystać ze zwojów ale mogli też korzystać z jakiegoś innego, nieznanego nam dokumentu palestyńskiego, opartego na Iz 35. Osobiście podejrzewam, że był to jakiś popularny w tamtym czasie targum do księgi Izajasza. Nie ma dowodu na to, że autorzy Ewangelii musieli w tym miejscu korzystać akurat ze zwojów z Qumran.      

A sprawa Królestwa Bożego była wówczas główną ideą jaka przyświecała esseńczykom i innym grupom mesjanistycznym. Jak tonący chwyta się brzytwy tak oni wierzyli, że wszelkie cuda są oznaką działania Boga, który wkrótce wyzwoli ich z niewoli rzymskiej. Profesor Vermes wspomniał o tym, nie po to żeby odkrywać coś nowego, lecz po to żeby podkreślić mentalność ludzi tamtego okresu, co ma niemałe znaczenie dla zrozumienia kwestii qumrańskiej.

W punkcie 8 Lewandowski próbuje wprowadzić w błąd czytelnika.

Odpowiedź:

No to przyjrzyjmy się temu jak ja niby „próbuję wprowadzić w błąd czytelnika”.

S.J. Godna uwagi jest również paralela pomiędzy "Modlitwą Nabonida" /zwój 4Q242/ a sprawą uzdrowienia pewnego człowieka przez Jezusa. W obu przypadkach akt uzdrowienia chorego połączony jest z odpuszczeniem mu grzechów. "Charyzmatyczno-eschatologiczne aspekty tekstów qumrańskich - pisze Vermes - dostarczają najwięcej ogniw do porównań tekstowych tych dwóch grup pism".

"Słowa modlitwy którą odmawiał Nabonid, król kraju babilońskiego, wielki władca, gdy został porażony złą chorobą, z dekretu Najwyższego Boga w Teiman. "Ja, Nabonid, złą chorobą byłem złożony przez siedem lat i wyglądem byłem niepodobny do człowieka. Modliłem się wówczas do Najwyższego Boga i pewien egzorcysta odpuścił mi moje grzechy. Był to mężczyzna, Żyd ze społeczności wygnanych. Powiedział mi: Rozgłoś to i opisz wszystko, aby uczcić wielkie imię Najwyższego Boga".

"/Jezus/ ujrzawszy wiarę ich, rzekł do sparaliżowanego: "Człowieku, odpuszczone są ci grzechy twoje". /Ew.Łuk. 5, 20/.

L.J. Nieprawdą jest powyższe stwierdzenie Sędziaka, zdaniem którego "W obu przypadkach akt uzdrowienia chorego połączony jest z odpuszczeniem mu grzechów". Nietrudno dostrzec, że cytowany przez Sędziaka tekst qumrański nie mówi nic o uzdrowieniu dokonanym przez tego, kto odpuścił grzechy. Idea uzdrowienia niosącego ze sobą odpuszczenie grzechów istniała już w doskonale znanym chrześcijanom ST. Wskazuje na to przykład Izajasza, który za sprawą placka figowego uzdrowił Ezechiasza i sprawił, że jego grzechy zostały odpuszczone (Iz 38,7.19). Znów nie trzeba się więc odwoływać do tekstów z Qumran aby wyjaśnić postępowanie Jezusa, skoro można to zrobić odwołując się do ST, cytowanego przez pisarzy NT blisko 1951 razy.

S.J. Znów widzimy że suwerenne przywileje i prawa Boga są dla Lewandowskiego tym samym co prawa człowieka. Zarówno przebaczenie grzechów jak i uzdrowienie Ezechiasza podane u Izajasza było dziełem Boga ("Tak mówi Pan, Bóg Dawida, twego praojca: Słyszałem twoją modlitwę, widziałem twoje łzy. Uzdrowię cię."), a nie człowieka, co w judaizmie było czymś normalnym. Dlatego współcześni Jezusowi Żydzi nie mogli pojąć jak Jezus, istota cielesna, może odpuszczać komuś grzechy i uważali go za bluźniercę. Natomiast ów egzorcysta o którym mówi Nabonid w tekście qumrańskim, odpuścił mu grzechy, a ponieważ miał on potem powód do uczczenia wielkiego imienia Boga, zatem tekst implikuje, że było to uzdrowienie nie tylko ducha (odpuszczenie grzechów), lecz i ciała.

Odpowiedź:

            Jednakże tekst tego już nie mówi i należy zawiesić wniosek w tej sprawie. Mamy tu zatem tylko podobieństwo w kwestii odpuszczenia grzechów. Apokryf Modlitwa Nabonida cytowany przez Sędziaka opisuje, że tak robił pewien Żyd na długo przed esseńczykami (Nabonid żył ok. 400 lat przed esseńczykami). Znów nie mamy tu dowodu na to, że Jezus był pod wpływem esseńczyków, był co najmniej pod wpływem tradycji judaistycznej zawartej w przedesseńskim Apokryfie, który oni tylko przechowywali. W sumie od razu powinienem tak napisać i na tym poprzestać, a nie bawić się w cytowanie Sędziakowi jeszcze księgi Izajasza opisującej uzdrowienie Ezechiasza.  

Spowiedź katolicka jest niezgodna z judaizmem. Wynikałoby z tego, że w kwestii spowiedzi bliżej byłoby katolikom do esseńczyków aniżeli do innych starotestamentowych Żydów.

Odpowiedź:

Problem w tym, że Apokryf cytowany przez Sędziaka nie mówi nic o tym, że esseńczycy odpuszczali grzechy. Tekst ten mówi tylko o tym, że ktoś na długo przed nimi (w czasach Nabonida – okres przed rokiem 540 p.n.e.) to zrobił jeden raz. To, że esseńczycy przechowywali ten Apokryf nie oznacza też, że to oni byli jego autorami, tak samo jak to, że skoro w ich grotach znaleziono kopie Pięcioksięgu nie oznacza przecież, że to oni go napisali (co najwyżej oznacza, że skopiowali to). Sędziak chyba nie bardzo wie, kto to był Nabonid i kiedy żył. Być może wydaje mu się, że Nabonid to jest jakiś esseńczyk, stąd być może te wnioski, że Jezus odpuszczając choremu grzechy w Ewangeliach „wzorował się” na esseńczykach.      

S.J. Esseńczycy, podobnie jak pierwsi chrześcijanie (punkt 9), mieli wspólne posiłki poprzedzane modlitwą. W "Regule całego zgromadzenia" /1Q 28A/ czytamy: "Jeżeli przy stole razem się zgromadzą aby pić moszcz, i będzie zastawiony stół zrzeszenia i rozlany moszcz, aby pić, nikt nie wyciągnie swojej ręki po najlepszy chleb i moszcz przed kapłanem. Gdyż on winien pobłogosławić najlepszy chleb i moszcz, i wyciągnąć swą rękę po chleb najpierw, potem zaś winien wyciągnąć Mesjasz Izraela swą rękę po chleb. Następnie będzie błogosławić chleb i wino całe zgromadzenie zrzeszenia, każdy odpowiednio do swej godności".

Pamiętamy scenę Ostatniej Wieczerzy Jezusa z uczniami, kiedy jadł z nimi chleb, pił wino i powiedział, "Odtąd nie będę już pił z tego owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go będę z wami nowy w królestwie Ojca mego" /Ew.Mat. 26,29/.

L.J. Doszukiwanie się pierwowzoru Ostatniej Wieczerzy akurat u esseńczyków nie ma sensu, skoro NT wyraźnie wyjaśnia, że Uczta ta wzorowała się na starotestamentalnym święcie Paschy (por. Łk 22,8,11-13,15; Mk 14,12.14.16; Mt 26,17-19; Wj 12,11.21). Warto też zwrócić uwagę na to, że powyższy tekst qumrański mówi o dwóch przewodnikach uczty - o kapłanie i Mesjaszu. W tekście tym kapłan ma pierwszeństwo przed Mesjaszem, jeśli chodzi o błogosławieństwo i dotykanie pokarmów. Sytuacja taka absolutnie nie miała miejsca podczas ostatniej Wieczerzy Jezusa, bowiem Jezus był tam jedynym Przewodnikiem Uczty. Ta różnica wyklucza wpływ idei qumrańskiej na Ostatnią Wieczerzę Jezusa opisaną w NT.

S.J. Wspólne posiłki i święte uczty były świętym obyczajem esseńczyków. Temat ten jest szczegółowo omówiony w "Podręczniku dyscypliny". Wiemy, że pierwsi chrześcijanie mieli swoje 'agape', czyli uczty miłości, oraz święte komunie z chlebem i winem. Nie ulega wątpliwości, że jest to kontynuacją tradycji przedchrześcijańskiej.

L.J. Ulega jednak wątpliwości, czy chrześcijanie musieli się w tej kwestii wzorować akurat na esseńczykach. Święte uczty nie były bowiem oryginalnym wymysłem esseńczyków, ale wspomina o nich już długo przed esseńczykami ST, w którym czytamy o "ucztach świętych" (Neh 10,34, BT). Patrz też wyżej o święcie Paschy.

S.J. Znów Lewandowski nie cytuje miejsc na które powołuje się, a szkoda.

"Niniejszym podejmujemy też zobowiązania, że rocznie będziemy dawać jedną trzecią sykla na potrzeby kultu w domu Boga naszego, na chleb pokładny, na ustawiczną ofiarę pokarmową, na ustawiczne całopalenie, na szabaty, na dni nowiu, święta, na uczty święte i na ofiary przebłagalne, by uzyskać pojednanie dla Izraela, słowem, na wszelką posługę w domu Boga naszego" (Neh 10,34, BT).

Jest tutaj krótka wzmianka o ucztach świętych, ale nie wiadomo jak one się miały do chrześcijańskich 'agape' i do qumrańskich świętych uczt, czy były do nich podobne.

Odpowiedź:

            Tekst z Neh 10,34 nie jest jedynym tekstem, który mówi o świętach judaizmu. Cytowałem go jedynie pomocniczo, jako puentę. Sędziak już zupełnie wyminął to o czym pisałem wcześniej: „Doszukiwanie się pierwowzoru Ostatniej Wieczerzy akurat u esseńczyków nie ma sensu, skoro NT wyraźnie wyjaśnia, że Uczta ta wzorowała się na starotestamentalnym święcie Paschy (por. Łk 22,8,11-13,15; Mk 14,12.14.16; Mt 26,17-19; Wj 12,11.21)”. I to jest sedno – nie musimy się doszukiwać u qumrańczyków pierwowzoru Ostatniej Wieczerzy w NT, bo ta wedle NT jest wyraźnym nawiązaniem do Paschy z ST. To już pewnie było dla Sędziaka nie do przeskoczenia, dlatego uczepił się już tylko cytatu z Neh 10,34, sprawiając wrażenie jakby rzeczywiście odpowiedział na to co pisałem.

            W odróżnieniu od Żydów związanych ze świątynią, zarówno esseńczycy jak i pierwsi chrześcijanie (którzy po śmierci Jezusa długo nie wyłamywali się spod judaizmu) nie składali w czasie Paschy zwierząt w ofierze, np. baranka paschalnego lub kozła (jak czytamy w księdze Wyjścia) i o czym pisał zresztą Flawiusz.

Odpowiedź:

            Nie tylko esseńczycy nie składali ofiar ze zwierząt, czynili tak również sadokici, również odłam judaizmu z tego samego okresu[24].  Jak widać taka postawa była dość powszechna w judaizmie tamtych czasów i nie ma tym samym dowodu na to, że chrześcijanie musieli znać tę postawę akurat od esseńczyków. Poza tym przypominam to co chce wciąż zaciemnić Sędziak: Doszukiwanie się pierwowzoru Ostatniej Wieczerzy akurat u esseńczyków nie ma sensu, skoro NT wyraźnie wyjaśnia, że Uczta ta wzorowała się na starotestamentalnym święcie Paschy. Nawet data była ta sama (choć Ewangeliści nie wydają się być zgodni co do dokładnego dnia, jednak istnieje sposób na wyjaśnienie tego – ale to już nie ten temat). Zarówno esseńczycy jak i chrześcijanie obchodzili Paschę w nawiązaniu do starotestamentalnej tradycji, wmawianie, że byli oni w tym zależni akurat od siebie jest wnioskiem na wyrost.    

Bardzo istotną sprawą jest to, że chleb i wino to najważniejsze elementy świętych uczt chrześcijańskich i esseńskich. Gdzie w Starym Testamencie można wyczytać, że Żydzi pili wino z okazji święta Paschy? Nie mówi o tym księga Wyjścia, a u Nehemiasza jest mowa tylko o żydowskich chlebach pokładnych składanych z okazji świąt, nie tylko święta Paschy. Zatem nigdzie nie ma tam wzmianki o piciu wina z okazji Paschy, w sposób jak to czynił Jezus i esseńczycy.

 

Odpowiedź:

 

            Sędziak znów powtarza jakieś naciągane i tendencyjne tezy za takimi jak Allegro i dlatego nie wie, że nie mamy nic pewnego na temat spożywania wina przez wspólnotę z Qumran, co miałoby rzekomo odbywać się podczas ich wspólnych uczt. Wszystkie teksty zdające się mówić o winie używają słowa tirosz, które jednak może oznaczać też zwyczajny sok winogronowy, a więc już niekoniecznie wino. Jedyny tekst z Qumran, który mówi o winie (hebr. jajin) to Dokument damasceński (8,9-10; 19,22-23), który zawiera wzmiankę o winie jedynie w cytacie z Pwt 32,33. Jest to jednak bez znaczenia bo Dokument damasceński interpretuje „wino” z tego cytatu w sensie symbolicznym, nie zaś w sensie wina pitego podczas uczt świętych esseńczyków. Komentując te fakty jeden z qumranologów wnioskuje: „Nic nie mówi nam to o konsumpcji >>wina<< przez członków wspólnoty”[25].    

 

Nieobecność zwierząt i obecność wina to ważne ogniwo. Sposób obchodzenia Paschy przez esseńczyków i chrześcijan różnił się w znacznym stopniu od sposobu obchodzenia tego święta przez Żydów związanych ze świątynią, którzy z tej okazji zabijali baranka lub kozła w świątyni. Nic dziwnego, że niektórzy naukowcy wskazują, że uczty pierwszych chrześcijan są podobne do świętych uczt esseńczyków. Tak czy inaczej, teksty nowotestamentowe i qumrańskie odzwierciedlają wspólny światopogląd ich autorów. Starsze o 200 lat teksty qumrańskie mogły być materiałami źródłowymi dla autorów NT.

 

Odpowiedź:

 

            Jednak nie w temacie unikania krwawych ofiar i picia wina podczas uczt świętych. Jak wyżej wspomniałem, unikanie ofiar krwawych podczas uczt świętych było charakterystyczne nie tylko dla esseńczyków a co do picia wina podczas uczt świętych to żaden tekst qumrański nie mówi nam o tym w sposób wystarczająco jasny.   

 

S.J. Następnie, w tym samym zwoju, owa "rada zrzeszenia" (patrz punkt 10) opisana jest jako budowla Boża: "Nie zadrżą jej podwaliny i nie osuną się ze swego miejsca. Będzie największym przybytkiem dla Aarona, z wieczną wiedzą przymierza prawa, składającym ofiarę miłej woni. Będzie domem doskonałości i prawdy w Izraelu... wznoszącym przymierze według wiecznych praw. Zyskają przychylność, dokonując odkupienia ziemi i wydając wyrok na niegodziwość, tak, że nie będzie bezprawia". W całkiem podobny sposób wyraża się o kościele autor listu apostolskiego: "Wy również, niby żywe kamienie jesteście budowani jako duchowa świątynia, by stanowić święte kapłaństwo, dla składania duchowych ofiar przyjemnych Bogu przez Jezusa Chrystusa. To bowiem zawiera się w Piśmie: "Oto kładę na Syjonie kamień węgielny, wybrany, drogocenny... Wy zaś jesteście wybranym plemieniem, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem Bogu na własność przeznaczonym... /I Piotra 2,5 - 9/.

L.J. W rzeczywistości podobieństwo jest tu zerowe. Wystarczy dokładnie przeczytać oba wyżej porównywane przez Sędziaka teksty aby bez trudu odkryć, że podobieństwo jest tu prawie zerowe. Już w ST przyrównywano metaforycznie całe społeczności pewnych miast do "budowli", nie jest to wymysł czysto qumrański. W pewnym tekście czytamy: "A w Betel więcej nie prorokuj, bo jest ono królewską świątynią i królewską budowlą" (Am 7,13, BT). W ST nawet sam Bóg był przyrównywany metaforycznie do świątyni: "Dlatego mów: Tak mówi Pan Bóg: Wprawdzie wygnałem ich pomiędzy narody i rozproszyłem po krajach, jednak przez krótki czas będę dla nich świątynią w tych krajach, do których przybyli" (Ez 11,16, BT). Nie ma więc dowodu na to, że pisząc o chrześcijanach jako świętej budowli autor 1 P miał na myśli akurat jakiś tekst z Qumran, a nie cokolwiek innego. Metaforyczne przyrównywanie czegoś do świątyni nie było pomysłem czysto qumrańskim, bowiem taka forma literacka była obecna już w dobrze znanym chrześcijanom ST i o wiele bardziej prawdopodobne jest to, że na tej podstawie autor 1 P mógł zastosować swoją metaforę.

S.J. Lewandowski nie zauważył jednak, że podobieństwo nie polega tutaj na samej metaforze, lecz na zastosowaniu metafory świątyni (kościoła, budowli bożej) w odniesieniu do wiernych. I nie chodzi tutaj o Boga jako świątynię, czy o Betel jako "królewską świątynię". To ostatnie zresztą Lewandowski dodał do swych domniemanych pierwowzorów naszej metafory tylko chyba dlatego, że występuje tam termin "świątynia", choć w istocie podobieństwo jest zerowe, nie zawiera wątków sakralnych takich jak ewangeliczna metafora świątyni. Równie dobrze mogło chodzić tam o obiekt świątyni, a nie o same miasto którego historia była raczej zaprzeczeniem świętości.

Odpowiedź:

             A jednak tekst z Am 7,13 wyraźnie nazywa całe Betel królewską świątynią i budowlą. Tekst ten jest tak jednoznaczny, że nic dziwnego, iż Sedziak próbuje zaciemnić jego jasną wymowę przez spekulowanie, iż może tam chodzić tylko o świątynię w Betel. Tego ten tekst już jednak nie mówi.  

Właśnie w Betel, około 100 lat wcześniej Jeroboam I zaprowadził kult złotego cielca i mianował tam nielegalnych kapłanów, co było obrzydliwością dla Jahwe. A to, że Bóg przyrównany jest do świątyni w innych miejscach Biblii to całkiem inna sprawa. Znów dzieła i przywileje Boga Lewandowski miesza w swoich wywodach z dziełami człowieka.

Odpowiedź:

            Nie widzę tu żadnego przywileju, jest tylko metafora – sam Bóg jest nazwany metaforycznie świątynią. Jeśli nawet Bóg był w ST nazwany przenośnie świątynią, to było to wystarczającą podstawą do tego aby zainspirować tym tekstem stosowanie takich przenośni także w stosunku do innych. Warto tu po raz kolejny odnotować występowanie u Sędziaka wspomnianej wcześniej niekonsekwencji. Zarzuca mi on, że porównuję metafory odnoszące się do innych podmiotów. Wyżej pokazałem jednak przykłady, gdzie sam Sędziak tak robi, porównując metaforę kamienia węgielnego, która w NT odnosi się tylko do Jezusa a w Qumran metafora ta ma już inne znaczenie – zbiorowe, ogólne. Jeśli więc Sędziakowi wolno porównywać metafory z NT i Qumran stosujące się do inaczej rozumianych podmiotów, to czemu mi nie wolno tak robić? 

S.J. Bardzo podobny jest stosunek obu grup, tj. chrześcijan i esseńczyków (patrz punkt 11), do sprawy dóbr materialnych. W księdze Dziejów Apostolskich /2, 44/ czytamy: "Wszyscy zaś, którzy uwierzyli, byli razem i mieli wszystko wspólne. Jezus i grupa jego uczniów również mieli wspólną kasę, którą opiekował się zdrajca Judasz. Esseńczycy, podobnie jak Jezus, apostołowie i pierwsi chrześcijanie, wierzyli w to, że żyją w czasach ostatecznych, czyli dniach bezpośrednio poprzedzających koniec świata. Jezus wyraźnie o tym mówi, na przykład w Ewangelii Łukasza, gdzie czytamy /9, 27/: "Zaprawdę powiadam wam: niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, aż ujrzą Królestwo Boże".

L.J. Sędziak wyrwał tekst z Łk 9,27 z kontekstu. W rzeczywistości tekst ten mówi o zupełnie innym "ujrzeniu Królestwa", a o jakim to można się przekonać czytając ten tekst trochę dalej. Gdy to zrobimy i przeczytamy tekst z Ew. Łk dalej to przekonamy się, że jest on jedynie wstępem do chwalebnej wizji Mojżesza i Eliasza na górze Tabor, i to miał na myśli Jezus mówiąc o "ujrzeniu Królestwa".

S.J. Sędziak niczego tu nie wyrwał. Jezus, typowy Żyd jak wykazały Zwoje, nie mógł zmieniać tradycyjnej definicji Królestwa Bożego, zwłaszcza w publicznym wystąpieniu.

Odpowiedź:

No tak, kiedy to „racjonalistom” wygodne to Jezus musiał być akurat ultraortodoksyjny. A przy innej okazji twierdzą już, że jako przeciwnik skostniałego i tradycyjnego judaizmu był reprezentantem esseńczyków i im podobnych wolnomyślicieli. Zero konsekwencji. Absolutnym wymysłem wymyślonym na poczekaniu jest też stwierdzenie Sędziaka, że Jezus nie mógł zaprzeczać tradycyjnemu rozumieniu czegoś w judaizmie, gdy tylko występował publicznie. Swymi twierdzeniami Jezus zaprzeczał wielu tradycyjnym poglądom judaizmu, wywołując spory z Żydami, na co w Ewangeliach jest pełno przykładów (por. np. J 8).  

Ten tekst od dawna sprawia kłopot teologom bo świadczy o tym, że Jezus się pomylił. Stąd ta karkołomna egzegeza o nadejściu "królestwa Bożego w mocy" poprzez jakieś cudowne, pokątne spotkanie jego i paru uczniów na górze z Mojżeszem i Eliaszem. Jest to raczej jeden z przykładów tego jakimi żałosnymi sposobami teolodzy ratują 'nieomylność' Biblii i Jezusa.

Odpowiedź:

            „Racjonaliści” nie czytają tej perykopy w całości, stad nie widzą, że to co oni interpretują jako zapowiedź „końca świata” jest tylko wprowadzeniem do wizji Królestwa Bożego, jaka nastąpiła na Górze Tabor. Cechą wspólną „racjonalistów” i wszelkiej maści sekciarzy jest czytanie fragmentów Biblii w zupełnym oderwaniu od kontekstu, wraz z nadawaniem czytanym przez nich tekstom „własnej interpretacji”. Przykład tego mamy właśnie w tym miejscu.

Jest to raczej jeden z przykładów tego jakimi żałosnymi sposobami teolodzy ratują 'nieomylność' Biblii i Jezusa.

Odpowiedź:

Ratują przed czym? Przed niekonsekwentnymi i pokrętnymi wyjaśnieniami tzw. „racjonalistów”? Samozadowolenie i bezkrytyczna wiara w swoją mądrość u niektórych jest naprawdę zdumiewająca momentami.    

Jeśli ktoś chce zobaczyć przykład pokrętnej, tendencyjnej argumentacji to nie ma lepszego aniżeli ta jaką Lewandowski zaprezentował w punkcie 12.

S.J. Szczególnie istotne, co się tyczy tekstów qumrańskich i nowotestamentowych, jest to, że zarówno wspólnota qumrańska jak i pierwsze chrześcijańskie zbory były formacjami religijnymi o bardzo mesjanistycznym profilu i głosiły bliskie przyjście co najmniej jednego nowego Mesjasza.

L.J. Po raz kolejny - wiara w bliskie przyjście Mesjasza nie była oryginalnym pomysłem qumrańskim, tylko poglądem całego judaizmu, skoro właściwie tego spodziewał się każdy Żyd w czasach w jakich żył (por. J 12,34; patrz też oczekiwania Żydów w stosunku do Jana Chrzciciela w Łk 3,15; por. też pytanie łotra w Łk 23,39 i J 7,31.41-42; 11,27), włącznie z faryzeuszami (por. Mt 22,41-42; Mk 12,35; 14,61; 15,31-32; Łk 20,41.66-67; 23,2.35; 1,25; J 7,26-27; 10,24), Samarytanami (J 4,25.29) i Herodem (por. np. Mt 2,4).

Dlaczego Sędziak nie podjął z tym polemiki?

Warto też wspomnieć, że wspólnota z Qumran czekała na dwóch Mesjaszy - Mesjasza Aarona i Mesjasza Izraela. To zasadniczo odróżnia wierzenia wspólnoty z Qumran od wierzeń chrześcijańskich, wykluczając wręcz wpływ koncepcji qumrańskich na wierzenia pierwszych chrześcijan w kwestii mesjańskiej.

S.J. Pierwotnie uważano że wspólnota qumrańska wierzyła w dwóch mesjaszy - Mesjasza z linii Aarona (czyli kapłańskiego mesjasza) oraz Mesjasza Izraela (królewskiego mesjasza z rodu Dawida) i że ci dwaj mesjasze różnili się od chrześcijańskiego mesjasza Jezusa. Ta różnica została poważnie zakwestionowana po odkryciu Zwoju zwanego Apokalipsą Mesjańską gdzie czytamy:

"Niebo i ziemia wysłuchają jego mesjasza... Nad biednymi duch jego będzie i odnowi wiernych mocą swoją...On...wyzwala jeńców, przywraca ślepym wzrok, prostuje zgarbionych (por. Psalm 146, 7-8)... Pan dokona wielkich, nieznanych dotąd rzeczy...On uleczy zranionych, ożywi umarłych i przyniesie dobrą nowinę ubogim (por. Izaj. 35,5-6;61,1)" (patrz również punkt 7 wyżej).

Odpowiedź:

W jaki sposób ten dokument ma niby negować istnienie jeszcze drugiego Mesjasza w wyobrażeniach wspólnoty z Qumran?  Nic takiego z tego tekstu nie wynika, nic co by kwestionowało istnienie w poglądach wspólnoty z Qumran drugiego Mesjasza[26].

Nie ulega wątpliwości, że pierwsi chrześcijanie uważali Jezusa za takiego właśnie mesjasza, który ma władzę w niebie i ziemi.

Odpowiedź:

Ale nic nie wskazuje na to, że wierzyli oni tak dlatego, bo tak wierzyła wspólnota z Qumran. Oprócz esseńczyków takie wyobrażenia miał w czasach przedesseńskich dosłownie cały Izrael[27]. Esseńczycy nie byli w tym miejscu żadnym wyjątkiem.

S.J. Miał to być charyzmatyczny przywódca, człowiek o silnej osobowości, a jego nauka miała stać się podstawą wiary jego naśladowców. Mesjaszem takim był dla chrześcijan oczywiście Jezus. Dla esseńczyków miał być nim tak zwany "Nauczyciel Sprawiedliwości".

L.J. Nieprawda. Jeden z wybitnych qumranologów i tłumaczy literatury z Qumran na pytanie "Czy wspólnota [z Qumran - przyp. J.L.] wierzyła, że jej Nauczyciel Sprawiedliwości był Mesjaszem?" odpowiada: "Nie ma tekstu, który tak identyfikowałby Nauczyciela Sprawiedliwości".

Dlaczego Sędziak nie podjął z tym polemiki?

S.J. Imię to powtarza się w zwojach wielokrotnie. Podobieństwa pomiędzy tymi dwiema postaciami są tak silne, że niektórzy badacze tych tekstów doszli do wniosku, że Jezus i ów Nauczyciel Sprawiedliwości to jedna i ta sama postać, z tą różnicą, że esseńczycy nie przypisywali mu cech boskich.

L.J. Kolejny nonsens. Wyżej nawet sam Sędziak przyznaje, że wspólnota z Qumran istniała 150 lat przed chrześcijaństwem. Co to oznacza? Ano ostatecznie obala to hipotezę, zgodnie z którą Nauczyciel Sprawiedliwości to Jezus, bowiem z pism qumrańskich jednoznacznie wynika, że Nauczyciel Sprawiedliwości "musiał więc być postacią historyczną". Jeśli qumrański Nauczyciel Sprawiedliwości był postacią historyczną, to oznacza to, że żył 150 lat przed Jezusem, nie mógł więc być Nim samym. Opisujący życiorys przywódcy wspólnoty z Qumran Dokument damasceński podaje, że Nauczyciel Sprawiedliwości żył 390 lat po uprowadzeniu Żydów przez Nabuchodonozora (miało to miejsce w 586 roku p.n.e.), co daje nam 196 rok przed Chrystusem. ów Nauczyciel miał się objawić wspólnocie z Qumran 20 lat po minięciu tego 390letniego okresu, co doprowadzałoby nas do roku 176 p.n.e. Zaś co do rzekomych i wcześniej podkreślanych już przez takich jak Allegro i A. Dupont - Sommera "silnych" podobieństw Nauczyciela Sprawiedliwości do Jezusa, to po bliższych badaniach tekstów qumrańskich sprawa okazała się być tanią sensacją, opartą na wielu nadinterpretacjach tekstów qumrańskich. W rzeczywistości wiele z tych podobieństw tak naprawdę nie istnieje, po dalsze dane na ten temat odsyłam do opracowań zajmujących się tą sprawą bardzo szczegółowo, bo w oparciu o analizę tekstów qumrańskich. Po raz kolejny widać, że obsesja paralelomanii przesłania wielu paralelomaniakom rozsądny ogląd rzeczywistości, który kompletnie nie ma dla nich znaczenia, bowiem i tak głoszą oni swoje wbrew jakiejkolwiek logice.

S.J. Nauczyciel Sprawiedliwości odgrywa zbawczą rolę w życiu tych, którzy w niego wierzą, podobnie jak Jezus w przypadku chrześcijan. W jednym z tekstów qumrańskich czytamy: "Wszystkich tych, którzy przestrzegają zakonu w Domu Judy, wyzwoli Bóg... dzięki ich wytrwałości w cierpieniu i wierze w Nauczyciela Sprawiedliwości". Taką samą zbawczą moc przypisuje Jezusowi Paweł. W liście do Galacjan czytamy: "człowiek zostaje usprawiedliwiony nie z uczynków zakonu, a tylko przez wiarę w Chrystusa Jezusa" /2, 16-17/. Jest to jeden z wielu przykładów świadczących o tym, że Paweł dobrze znał metafory, przenośnie, w ogóle frazeologię esseńczyków, chociaż traktował zakon mojżeszowy zgoła inaczej.

L.J. Nie, ten mocno naciągany paralelizm w żadnym wypadku nie świadczy o tym, "że Paweł dobrze znał metafory, przenośnie, w ogóle frazeologię esseńczyków". Wiara w Boga i Jego wysłanników jest absolutnie uniwersalnym zjawiskiem, charakterystycznym dla każdego systemu wierzeń, nie tylko dla wierzeń wspólnoty z Qumran. Tym samym nie ma absolutnie żadnego dowodu na to, że pisząc o wierze w Jezusa Paweł został zainspirowany akurat systemem przekonań wspólnoty z Qumran.

S.J. Lewandowski rozpędził się tutaj więc nie chciałem mu przerywać. Ze Zwojów wiemy na pewno, że esseńczycy oczekiwali powrotu Nauczyciela Sprawiedliwości, być może po raz kolejny (to nie jest zbyt jasne), ale oczekiwali. Skoro więc Nauczyciel Sprawiedliwości zmarł wcześniej i miał powrócić na ziemię, to czy nie jest możliwe, że mógł to być właśnie okres życia Jezusa na ziemi?

Odpowiedź:

            Kolejna naciągana rewelacja podawana przez Sędziaka za takimi jak Dupont-Sommer. Nie istnieje jednak żaden tekst qumrański, który wprost mówiłby o powrocie Nauczyciela Sprawiedliwości. Mniemanie takie wzięło się stąd, że Dokument damasceński miał mówić ponoć: „aż przyjdzie Nauczyciel Sprawiedliwości w dniach ostatecznych” (VI,10). Tak tłumaczył to Dupont Sommer a także Schechter, który pierwszy przetłumaczył ten dokument. Założyli oni sobie, że występujący w tym tekście zwrot yoreh hassedeq to ekwiwalent słów moreh hassedeq. Oczywiście to jest tylko założenie, ale już nie fakt. Kiedy zaś przetłumaczymy ten tekst tak bez takich założeń to otrzymamy coś innego: „aż przyjdzie ten, który będzie uczył sprawiedliwości w dniach ostatecznych”. Tak tłumaczy ten tekst nawet tak wychwalany wyżej przez Sędziaka Vermes. Nie trudno zauważyć, że w tej poprawniejszej drugiej wersji tłumaczenia nie ma już mowy o żadnym Nauczycielu Sprawiedliwości, tylko o kimś nieokreślonym, kto będzie uczył sprawiedliwości. W dodatku owe wyżej zacytowane słowa z Dokumentu damasceńskiego są wyraźnym nawiązaniem do Oz 10,12, gdzie czytamy, że Jahwe „przyjdzie, by sprawiedliwości was nauczyć”[28]. Tekst ten może się więc odnosić nawet do samego Jahwe, zatem tym bardziej nie do qumrańskiego Nauczyciela Sprawiedliwości. M. Burrows, jeden z wybitnych qumranologów, pisał: „Twierdzenie, że w przekonaniu członków Przymierza Mistrz Sprawiedliwości miał powrócić i sądzić świat, opiera się na wątpliwej interpretacji pewnych miejsc w zwojach znad Morza Martwego i Dokumencie Damasceńskim. Członkowie Przymierza Oczekiwali przyjścia Mesjasza jak wszyscy Żydzi, a właściwie oczekiwali dwóch Mesjaszów. Oczekiwali również proroka jak inni Żydzi. Ale czy wierzyli w powrót swego Mistrza Sprawiedliwości, tego jeszcze nikt nie potrafił dowieść” (M. Burrows, The Dead Sea Scrolls, str. 330[29], pogrubienie od J.L.).   

Dlatego znów nasuwa się przypuszczenie, że istniał związek pierwotnego chrześcijaństwa z Qumran, podobnie jak w przypadku misji Pawła do Damaszku, o czym powiem dalej.

Odpowiedź:

To przypuszczenie jest jak widać niczym nie poparte.

Następnie, obszernie dowodząc, że Dupont-Sommer i Allegro są w błędzie, Lewandowski ani słowem nie zająknął się o tym, że obaj nauczyciele, t.j. Jezus i Nauczyciel Sprawiedliwości, głosili ubóstwo, pokorę, czystość i miłość bliźniego, obaj zalecali posłuszeństwo wobec Tory i zakonu Mojżeszowego,

Odpowiedź:

            Wszyscy prorocy ST to głosili. To nie jest nic wyjątkowego, co cechowałoby tylko Jezusa i Nauczyciela Sprawiedliwości.

 obaj uważali się za mesjaszy,

Odpowiedź:

Nieprawda. Nauczyciel Sprawiedliwości nie uważał się za Mesjasza. Nawet wspólnota z Qumran go za takiego nie uważała. Jeden z wybitnych qumranologów i tłumaczy literatury z Qumran na pytanie „Czy wspólnota [z Qumran – przyp. J.L.] wierzyła, że jej Nauczyciel Sprawiedliwości był Mesjaszem?” odpowiada: „Nie ma tekstu, który tak identyfikowałby Nauczyciela Sprawiedliwości”[30]. Inny biblista podaje tak samo: „W rzeczywistości Mistrz Sprawiedliwości nie jest nigdy nazwany Mesjaszem”[31]. I wypowiedź jeszcze innego qumranologa: „[…] twierdzenie, że Mistrz Sprawiedliwości był wybrańcem Boga i Mesjaszem, nie znajduje uzasadnienia ani w tekście komentarza, ani jakiegokolwiek zwoju” (M. Burrows, The Dead Sea Scrolls, str. 330[32]).

 

obaj byli prześladowani przez ortodoksyjnych Żydów i skazani na śmierć,

Odpowiedź:

Wielu proroków ST też (por. np. Łk 11,50-51), więc znów nie jest to żaden rys charakterystyczny tylko dla tych dwóch postaci. 

obaj mieli po śmierci zmartwychwstać i powrócić na Ziemię w dzień sądny;

Odpowiedź:

            Problem w tym, że Sędziak nie podał tekstu, który wskazywałby, że Nauczyciel Sprawiedliwości miał „zmartwychwstać”. Co do powrotu Nauczyciela Sprawiedliwości to pisałem o tym wyżej – Sędziak myli się, żaden tekst z Qumran o tym nie mówi.

i wreszcie, obaj ustanowili na koniec rytuał wspólnego posiłku ze swoimi uczniami.

Odpowiedź:

Znów Sędziak nie podał żadnego tekstu z Qumran, który by tego dowiódł. To co tu on pisze jest więc nic nie warte i póki nie przedstawi jakichś konkretów to co on tu pisze można traktować jako nic nie warte pustosłowie.  

A przecież zwykła przyzwoitość i szacunek dla prawdy naukowej wymagałaby powiedzieć o tym, zważywszy, że jest to jeden z najbardziej ważkich problemów w kwestii qumrańskiej. Dlatego ta cała jego argumentacja to jeden wielki bełkot. Czytając go można odnieść wrażenie, że Allegro i Dupont-Sommer wyssali całą tę teorię z palca, a jak widzimy mieli istotne podstawy dla jej uzasadnienia. I taki 'apologeta' co chwila krytykuje innych i poucza...

Odpowiedź:

            Skoro Sędziak postuluje to czy tamto, to niech tego wpierw dowodzi. Wyżej tego jakoś nie czyni, porównując Jezusa do Nauczyciela Sprawiedliwości wypowiada tylko jakieś życzeniowe stwierdzenia. Ponadto, qumranolodzy badający zwoje obalili za ich pomocą prawie każde sensacyjne stwierdzenie Allegro i Sommer-Duponta. Jedną z takich książek jest pewna wydana niedawno publikacja w języku polskim[33]. Jej autor badał zwoje z Qumran i za pomocą wnikliwej analizy zwojów i egzegezy hebrajskich terminów w nich występujących obala m.in. twierdzenia, które Sędziak tak bezkrytycznie w kółko powtarza wyżej i w innych swych tekstach o Qumran. Warto dodać, że Sędziak odpowiadając na mój tekst wyciął podawane przeze mnie za „The Times” oświadczenie zespołu badającego zwoje z Qumran, w którym badacze ci oświadczyli, że stwierdzenia Allegro nie znajdują żadnego oparcia w zwojach. Czyżby cenzura na łamach takiego rzekomo „walczącego z cenzurą katolicką” serwisu jak Racjonalista?       

Skoro już o tym mowa, pozwolę sobie lepiej wyjaśnić o co chodzi w tej kwestii. Ci, którzy nie zgadzają się z tym, że Jezus był Nauczycielem Sprawiedliwości z Qumran wskazują na odmienne cechy osobowości i niektórych nauk głoszonych przez nich. Twierdzą, że Jezus kładł większy nacisk na przykazanie miłości, a do ascezy i czystości rytualnej miał dość liberalne podejście. Zatem głoszony przez niego system wartości nie byłby zgodny, ich zdaniem, z nauką Nauczyciela Sprawiedliwości dla którego asceza i czystość rytualna była podstawowymi warunkami wstępu do królestwa Bożego.

Taki oczywiście jest Jezus ewangelii, ale niekoniecznie Jezus historyczny. Zatem moje zdanie jest takie, że Nauczyciel Sprawiedliwości był pierwowzorem Jezusa, choć niekoniecznie nim samym.

Odpowiedź:

            A skąd Sędziak wie, jaki był Jezus historyczny? Skąd Sędziak wie, że był On właśnie taki jak Nauczyciel Sprawiedliwości, skoro nie wierzy przekazowi z NT (i przekazowi innych pism chrześcijańskich) a innego przekazu na temat cech Jezusa nie mamy? To jakieś ewidentnie życzeniowe myślenie i zwykła wiara w swe qumranomanackie pragnienia, a ponoć „racjonaliści” w nic nie wierzą, uznają „tylko fakty”. Jak widać jest to jednak tylko zwykłym mitem przez nich rozpowszechnianym, niczym więcej.

Warto dodać, że słowo 'Mesjasz', hebrajski odpowiednik greckiego słowa 'Christos', czyli 'Pomazaniec', 'Namaszczeniec', również miało dla esseńczyków znaczenie inne niż dla późniejszych chrześcijan. Zwój zatytułowany "Reguła całego zgromadzenia" ma w języku angielskim nazwę "Messianic Rule" - Regulamin Mesjański. Wynika z niego wyraźnie, że esseńczycy nazywali Mesjaszem jednego ze swoich kapłanów /patrz punkt 9/.

Pojęcie takie jak "Nowe Przymierze" również miało dla esseńczyków znaczenie inne niż dla chrześcijan. Esseńczycy, podobnie jak Jezus i jego uczniowie, również zawierali "Nowe Przymierze". W Zwojach czytamy o tych, którzy weszli w nowe przymierze w ziemi damasceńskiej, ale z pewnością nie tej w Syrii. Ale nie było to bynajmniej przymierze oznaczające rozstanie się ze starym, obalające lub unieważniające w jakimś stopniu lub w jakiś sposób zakon Mojżeszowy. Wprost przeciwnie, było to przymierze odnawiające je i jeszcze bardziej mobilizujące tych którzy w nie wstępowali do respektowania i przestrzegania zasad zakonu, tego samego który Mojżesz otrzymał od Boga na górze Synaj.

Odpowiedź:

Te różnice w wierzeniach wspólnoty z Qumran i w wierzeniach chrześcijan powinny Sędziaka powstrzymać przed uleganiem paralelomanii. 

S.J. Pierwsi chrześcijanie i esseńczycy (punkt 14) mieli podobne zasady napominania i wyrzucania nieporządnych członków ich społeczności. W "Podręczniku dyscypliny" czytamy: "Jeżeli znajdzie się wśród nich ktoś, kto skłamie świadomie odnośnie majątku, pozbawiony będzie dostępu do czystejżywności społeczności na jeden rok, i zostanie ukarany. Jedna czwarta jego racji żywnościowej będzie mu odebrana". Pierwsi chrześcijanie byli bardziej surowymi sędziami wobec tego rodzaju oszustów. Święta moc boża - czytamy w Dziejach Apostolskich - "zabiła Ananiasza i Safirę, kiedy zatrzymali sobie część majątku należącego się zborowi (5, 1 - 11). Inne punkty dyscypliny społeczności qumrańskiej, zasady karania tych, którzy jej nie przestrzegają, obszernie omówione są w "Dokumencie damasceńskim" /4Q 266/.

L.J. Różnice w sankcji porównywanych tu kar wykluczają istnienie wpływu idei z Qumran na ideę zawartą w NT, a karę za oszustwo można z powodzeniem wyjaśnić tutaj tym, że już w Pięcioksięgu było to potępiane i zabronione (por. Kpł 19,11).

S.J. Niczego nie wykluczają. Podobieństwa są wyraźne.

Odpowiedź:

Jak mogą być „wyraźne”, skoro kradzież w Dz skończyła się śmiercią złodziei a u qumrańczyków nic takiego nie miało miejsce w przypadku stosowania kar za kradzież? Nie ma tu prawie żadnego podobieństwa. 

Natomiast co się tyczy powyższego cytatu z księgi Kapłańskiej szkoda, że Lewandowski go nie zacytował, widocznie dlatego, że nie ma specjalnego związku z tematem. Czytamy tam: "Nie będziecie kraść, nie będziecie kłamać, nie będziecie oszukiwać jeden drugiego". Te wspólne wielu religiom nakazy etyczne odnoszą się przecież nie tylko do zboru lecz do każdej dziedziny życia.

Odpowiedź:

            Jednakże tyczą się również zboru, co zupełnie wystarczy żeby właśnie tu widzieć źródło potępienia złodziejstwa w Dz, a nie doszukiwać się tego od razu w Qumran.   

Co się tyczy słowa 'święci' (punkt 15) znów widzimy, że słownictwo rzadko występujące w ST jest bardzo popularne w NT i tekstach qumrańskich. W Starym Testamencie Lewandowski naliczył dziewięć przypadków użycia go, a w NT i Zwojach powtarza się ono dziesiątki, jeśli nie setki razy, co nie jest bez znaczenia. Paweł szczególnie upodobał sobie to słowo, co znów sugeruje wpływ Zwojów na jego mentalność.

Odpowiedź:

Nonsens. Po pierwsze, określeń typu „święci”, „świętych”, itd., jest o wiele więcej w ST. Podałem tylko kilka przykładów i wcale nie miałem zamiaru zliczać wszystkiego. Nawet jeden, czy dwa przykłady z ST wystarczyłyby do wykazania tego, że pisarze NT mogli znać takie określenia właśnie z ST a więc już niekoniecznie z literatury qumrańskiej. „Czynnik statystyczny” tak chętnie podkreślany tu przez Sędziaka jest bez znaczenia, bo wyżej pokazałem na przykładzie Melchizedeka, że była o nim mowa tylko dwa razy w ST, a pisarze NT mimo to chętnie nawiązywali do tych dwóch tekstów mówiących o nim. Zatem nawet gdyby w ST słowo „święci” występowało rzadziej niż w literaturze Qumran (a tak nie jest) to nie byłby to jeszcze żaden dowód na to, że właśnie z literatury Qumran a nie z literatury ST pisarze NT znali takie określenie. Aby ratować swoją argumentację Sędziak zaczyna już wpadać niemal w paranoję, gdy próbuje licytować się co do tego gdzie jakiś termin częściej występuje. Wreszcie, zauważmy, że Sędziak pisząc, iż słowo „święci” powtarza się dziesiątki razy w literaturze z Qumran nie pokazał nawet paru udokumentowanych przykładów takiego zastosowania słowa „święci” w zwojach z Qumran (w swym tekście o Qumran z jakim polemizowałem na początku Sędziak wskazał tylko jeden tekst z Qumran, Podręcznik dyscypliny, który tylko raz używa słowa święci).  Jego powyższe stwierdzenie jest więc jak dotąd niczym innym jak tylko takim Qumran fiction. Dziwne, że tekst Sędziaka z takimi zwyczajnie podawanymi na wiarę stwierdzeniami ukazał się w serwisie Racjonalista, gdzie ponoć się „wie”, a nie „wierzy”. Sędziak zwyczajnie nie ma tu racji, póki jej nie wykaże przy pomocy jakiegokolwiek konkretu.  

S.J. Biblijny opis Jerozolimy czasów mesjańskich (punkt 17) zawarty w Apokalipsie świętego Jana /21, 9 - 27/ jest bardzo podobny, gdy chodzi o styl i język, do opisu "Nowej Jerozolimy" w jednym z pism qumrańskich (Zwój 4Q554): "A ten, który mówił ze mną, miał złotą trzcinę jako miarę, by zmierzyć Miasto, i jego mur. A Miasto układa się w czworobok, i długość jego tak wielka jest jak i szerokość. A mur jego zbudowany jest z jaspisu" (Ap. Św. Jana 21, 9 - 27). "I wprowadził mnie do wnętrza miasta. Wymierzył każdą dzielnicę, długość i szerokość: trzcin 51 na 51 - kwadrat; łokci 357 z każdej strony... Każda ulica i miasto wybrukowane były białymi kamieniami, marmurem i jaspisem" /tekst qumrański/.

L.J. Tutaj znów można dla autora Apokalipsy św. Jana znaleźć inne inspiracje niż powyższy tekst z Qumran. Niewierzących (a ściślej: wierzących inaczej) odsyłam do Ez 40, gdzie mamy identyczną sytuację zdejmowania wymiarów miasta apokaliptycznego. W Ez 40,5 również mowa o pręcie mierniczym, jak o tym czytamy w Ap 21,15. Przytoczony przez Sędziaka tekst qumrański nie mówi nam o pręcie mierniczym. Jeśli już mamy się więc spierać o to co mogłoby być prędzej inspiracją dla autora Apokalipsy w tym miejscu, to najwyraźniej właśnie tekst z Ez 40 był inspiracją dla autora Ap a nie tekst z Qumran.

S.J. Lewandowski po raz kolejny próbuje wprowadzić w błąd nie znających Biblii czytelników. Po pierwsze, w księdze Ezechiela (40) jest mowa o wymiarach, ale nie są to wymiary ani miasta, ani miasta apokaliptycznego. Jest mowa o budowie nowej świątyni Izraela, i wszystkie podane tam wymiary dotyczą tylko jej.

Odpowiedź:

Wystarczy przeczytać dokładnie cały opis mierzenia opisanego od 40 rozdziału Ezechiela, aby przekonać się, że zdejmowanie wymiarów tyczyło się nie tylko świątyni ale i również miasta. Sędziak o tym nie wie, bo nie wyjrzał poza Ez 40, który nie jest całym opisem mierzenia miasta, tylko dopiero wstępem do niego. Aby znów nie być posądzonym o wprowadzanie w błąd cytuję dalszy fragment ezechielowego opisu, aby ukazać, że wspomniane pomiary prętem tyczyły się także całego miasta (tekst hebrajski wyraźnie mówi ir – „miasto” – patrz niżej), nie tylko świątyni:

„Oto wyjścia z miasta [ha’ir – przyp. J.L.]. Po stronie północnej będzie cztery tysiące pięćset [prętów] odległości” (Ez 48,30, BT).

„Cały obwód wynosi osiemnaście tysięcy [prętów]. A nazwa miasta [ha’ir – przyp. J.L.] będzie odtąd brzmiała: Pan jest tam” (Ez 48,35, BT).

„A pięć tysięcy [prętów], które jeszcze pozostają z szerokości dwudziestu pięciu tysięcy [prętów], nie będą święte, a będą służyły miastu [la’ir – przyp. J.L.]za dzielnicę mieszkalną i pastwisko, miasto zaś będzie się znajdować w środku” (Ez 48,15, BT).

„A miasto [la’ir – przyp. J.L.] będzie posiadać wolną przestrzeń w odległości dwustu pięćdziesięciu [prętów] na północ, dwustu pięćdziesięciu na południe, dwustu pięćdziesięciu na wschód i dwustu pięćdziesięciu [prętów] na zachód” (Ez 48,17, BT).

„To zaś, co pozostanie na długość odpowiednio do świętego działu zastrzeżonego, będzie liczyło dziesięć tysięcy [prętów] na wschód i dziesięć tysięcy [prętów] na zachód. Jego plon będzie dawać mieszkańcom miasta [ha’ir – przyp. J.L.] pożywienie” (Ez 48,18, BT).

Po drugie, nie ma tam mowy ani o czworoboku ani o użyciu jaspisu, lub innych drogich kamieni, jak w nowotestamentowej księdze Apokalipsy i tekście qumrańskim.

Odpowiedź:

W tekście qumrańskim nie ma zaś mowy o pręcie mierniczym, zaś w moim tekście z Ez 40,3 i w Ap 21,15 jest o tym mowa. Takie licytacje można oczywiście by prowadzić, ale nie ma to większego sensu. Jak widać Sędziak w swej desperacji zaczyna się już licytować na ilość występowania pewnych zbieżnych szczegółów w porównywanych tekstach, co oczywiście jest niepoważne.   

W BT czytamy na wstępie, że prorok zobaczył budowę jakiegoś miasta, ale potem nie ma żadnej wzmianki jak ta budowa wyglądała, tylko cały czas jest mowa o budowie samej świątyni, a nie murów i ulic miasta, jak w przypadku Apokalipsy i tekstów qumrańskich.

Odpowiedź:

To jest kłamstwo. Wyżej podałem wersy, które następują po Ez 40 i wyraźnie mówią o tym, że dalej prorok był świadkiem zdejmowania wymiarów nie tylko świątyni, ale również i miasta.

Poza tym, w protestanckiej Biblii z 1980 roku tłumaczenie brzmi inaczej: "a oto naprzeciwko mnie było coś, jakby zbudowane miasto" (wiersz 2).

Odpowiedź:

            W tekście hebrajskim mamy kemibeneh-ir – co dosłownie znaczy „jakby struktura miasta”. Prorok opisuje w ten sposób swe pierwsze wrażenia jakie pojawiły się w związku co zobaczył, nie neguje to tego, że widział jakieś miasto.  

W każdym razie chodzi o inne obiekty.

Odpowiedź:

Oczywiście, że nie. Z cytatów podanych przeze mnie wyżej widać, że zdejmowanie wymiarów tyczyło się też miasta, nie tylko świątyni.

S.J. Wspólnota esseńska nazywa siebie "naśladowcami drogi" (punkt 18). Słowo to użyte jest w zwojach wielokrotnie. Na przykład "Podręczniku dyscypliny" qumrańskiej /4Qi255/. W Dziejach Apostolskich czytamy o tym, jak Szaweł prześladuje ludzi, którzy są "zwolennikami tej drogi" /9, 2/.

L.J. Określenia "droga" stosowane w odniesieniu do jakiegoś systemu wierzeń i przekonań nie jest oryginalnym tworem qumrańskim, nie jest też wcale określeniem ściśle chrześcijańskim. NT poświadcza, że takiej terminologii używali faryzeusze i ich uczniowie, którzy mówili o nauce Jezusa (podstępnie) "droga Boża" - hodon tou theou. Potwierdzają to zgodnie wszyscy trzej Ewangeliści synoptyczni (por. Mt 22,16; Mk 12,14; Łk 20,21). Zacytowany wyżej przez Sędziaka fragment z Dz 9,2 też jest tylko przytoczeniem wypowiedzi Pawła z czasów, gdy był on jeszcze faryzeuszem, więc tekst ten sam w sobie nie jest dowodem na to, że określenie "droga" stosowane względem jakiegoś systemu wierzeń i przekonań było określeniem czysto chrześcijańskim. Jeśli już mamy więc mówić tu o jakichkolwiek wpływach wyrażeń stosowanych w pismach qumrańskich to mielibyśmy tu do czynienia co najwyżej z wpływem qumrańskim na faryzeizm, który przejmowałby pewne pojęcia od wspólnoty z Qumran. Byłoby to jednak raczej dziwne i mało możliwe biorąc pod uwagę fakt, że faryzeusze zwalczali wspólnotę z Qumran. Zresztą, wcale nie musiało tu dochodzić do jakiejkolwiek zależności w terminologii między pismami z Qumran a kimkolwiek, skoro po raz kolejny można pochodzenie takiej terminologii wyjaśnić za pomocą wyrażeń stosowanych w ST. Przypatrzmy się pewnemu tekstowi z ST:  
"Oparcie mu dano, bezpieczny, pilnie naśladuje ich drogi" (Hi 27,29.23, BT; por. też Hi 23,10-11; 30,13).  
Jak widać po tym tekście, zwrot "naśladować drogę" nie pochodził od wspólnoty z Qumran ale występował już w ST, oznaczając po prostu naśladowanie czyjegoś postępowania. Nikt w NT nie musiał więc tego określenia zapożyczać od razu od qumrańczyków. W innych miejscach ST również stosuje się słowo "droga" w podobnych przenośnych znaczeniach:
"Naucz mię, Panie, Twej drogi, bym postępował według Twojej prawdy; skłoń moje serce ku bojaźni Twojego imienia!" (Ps 86,11, BT)  
"Troszczcie się tylko pilnie o to, żebyście spełniali przykazanie i prawo, które nakazał wam Mojżesz, sługa Pana: miłować Pana, Boga waszego, postępować zawsze Jego drogami, zachowywać Jego przykazania, przylgnąć do Niego i służyć Mu całym waszym sercem i całą duszą" (Joz 22,5, BT).  
"Jeśli zaś będziesz postępować moimi drogami, zachowując moje prawa i polecenia za przykładem twego ojca, Dawida, to przedłużę twoje życie" (1 Krl 3,14, BT; por. też 1 Krl 11,38).  
"Przez trzy lata wzmocnili oni królestwo judzkie i wspierali Roboama, syna Salomona, albowiem przez trzy lata postępowali drogą Dawida i Salomona" (2 Krn 11,17, BT).

S.J. Po co to rozpisywanie się? Nie chodzi tutaj o samo użycie słowa "droga" lecz o kontekst.

Odpowiedź:

Kolejna niekonsekwencja Sędziaka. Wyżej podałem wiele przykładów na to, że Sędziak nie przejmuje się tym, że konteksty porównywanych przez niego tekstów z Qumran i z NT są różne. Np. określenie kamień węgielny w porównywanych przez niego tekstach odnosi się raz do Rady Zrzeszenia (tekst z Qumran) a drugi raz tylko do Jezusa (tekst z NT). Ta ogromna różnica w kontekstach porównywanych przez Sędziaka tekstów, zupełnie jednak mu już nie przeszkadza to w tym aby dopatrywać się wpływu tekstu z Qumran na teksty z NT. Czemu więc przeszkadza mu już, że konteksty podanych przeze mnie tekstów używających pojęcia „droga” w ST są już nieco inne niż kontekst jego tekstu z Qumran? To co najistotniejsze, czyli używanie słowa „droga” w sensie określenia jakiegoś sposobu postępowania jest zachowane zarówno w moich przykładach z ST, jak i w jego tekście z Qumran. 

Mój poprzedni komentarz wymaga małej poprawki. Chrześcijanie i qumrańczycy byli tymi o których mówiono wówczas "to są ci z tej drogi", bo nazwa 'chrześcijanie' nie istniała jeszcze w owym czasie. Miało to znaczenie pejoratywne, a nie pozytywne jak w przykładach podanych przez Lewandowskiego. Dzisiaj słyszy się inne słowo - 'sekciarze'. Ale o faryzeuszach lub saduceuszach nigdy nie wyrażano się w ten sposób. W każdym razie, zarówno w tym przypadku jak i wielu innych widzimy, że ilość paraleli i podobieństw pomiędzy NT a Zwojami jest zbyt liczna, aby mogła być dziełem przypadku.

Odpowiedź:

Jakim cudem można mówić o wpływie określenia „droga Boża” ma chrześcijan, skoro w NT pojęcie „droga Boża” jest używane tylko przez faryzeuszy, jak to wyżej wykazałem w tekście? Sędziak nawet słowem się do tego nie odniósł komentując ten fragment. Nawet gdyby pojęcie „droga Boża” było używane w NT przez chrześcijan, to wiemy już po tym co napisałem wyżej, że takiego terminu używali też faryzeusze i to od nich chrześcijanie mogliby przejąć to określenie. Nie ma więc żadnego dowodu na to, że akurat od esseńczyków chrześcijanie musieli przejąć ten termin.     

S.J. Warto zastanowić się w tym miejscu, dokąd Szaweł, późniejszy apostoł Paweł, został wysłany przez żydowskich kapłanów z misją aresztowania chrześcijan. Czy posłano go do odległego, zromanizowanego miasta w Syrii o takiej nazwie, czy do miejscowości położonej zaledwie 16 mil od Jerozolimy? W tekstach Zwojów Morza Martwego jest często mowa o Damaszku i jasno wynika z nich, że qumrańscy zakonnicy nazywali Damaszkiem Qumran, bo tak widocznie nazywała się, w pierwszym wieku naszej ery ta miejscowość. Jeden obszerny zwój zawierający opis życia esseńczykow nosi tytuł "Dokument damasceński". Chyba łatwo odgadnąć do którego Damaszku Szaweł udał się ze swoją ekipą. Do czasu znalezienia Zwojów chrześcijanie wierzyli, że kapłani jerozolimscy posłali Szawła aż do Damaszku w Syrii. Warto dodać, że Syria była wówczas odrębną, odgraniczoną od Palestyny prowincją rzymską. Opisana w Dziejach Apostolskich wyprawa Szawła do Damaszku w celu aresztowania chrześcijan, jeśli naprawdę miała miejsce, świadczyłaby o bliskich powiązaniach pierwotnego chrześcijaństwa z Qumranem.

L.J. To rozumowanie jest wyraźnie przeprowadzone pod wcześniej z góry przyjętą tezę, stąd niewiele jest warte. Poza tym, to rozumowanie jest po prostu absurdalne oraz błędne, ponieważ przeinacza ono wiele faktów i na dodatek ignoruje ono przeczące mu dane zawarte w tekście Dz 9,2, na który Sędziak sam się powołuje. Aby obalić tezę Sędziaka, zgodnie z którą Damaszek z Dz 9,2 to Qumran wystarczy wskazać na fakt, że Dz 9,2.20 mówi o istnieniu kilku synagog w Damaszku. Natomiast współczesne wykopaliska archeologiczne nie wykazały istnienia nawet jednej synagogi w Qumran. Paweł mówi więc o Damaszku syryjskim. Co do używania przez qumrańczyków nazwy Damaszek, to uważa się, że chodzi tu najprawdopodobniej o kryptonim Babilonu a nie Qumran, ponieważ stamtąd właśnie mieli pochodzić qumrańczycy. Inni uważają, że Damaszek wspomniany w Dokumencie damasceńskim to Świątynia jerozolimska (tak G. Vermes), albo po prostu pustynia (tak H. Stegemann). Nazwa Dokument damasceński też nie jest żadnym dowodem na to, że Qumran to Damaszek, bo nie jest to oryginalna nazwa tego dokumentu. Jest to nowożytna nazwa tego dokumentu a starożytna nazwa tego dokumentu pozostaje nieznana. Nazwa rzeczonego dokumentu wzięła się stąd, że pierwotnie uważano go za pochodzący od sadokitów, którzy mieli pochodzić z okolic Damaszku. Nazwa ta powstała jednak w czasie gdy jeszcze nie doszło do odkrycia Zwojów w Qumran, nie powstała więc w związku z Qumran i sugerowanie wyżej przez Sędziaka, iż nazwa tego dokumentu pośrednio dowodzi pochodzenia esseńczyków z Damaszku rozumianego jako Qumran, jest zwyczajnie błędne i absurdalne.

S.J. Więc powiedzmy, że nowicjaci wchodząc w 'nowe przymierze w ziemii damasceńskiej' o którym mówią Zwoje, musieli jechać aż do Syrii lub Babilonu aby je zawrzeć z Bogiem Izraela.

Odpowiedź:

A czemu by nie? Z historii wiadomo, że tak właśnie zrobili sadokici, którzy aby zawrzeć przymierze z Bogiem przesiedlili się właśnie z Jerozolimy do Damaszku[34]. Zresztą całe to kombinowanie Sędziaka na nic mu się zda, skoro nawet jeden z niewierzących religioznawców pisze o tym, iż wspólnota z Qumran była związana z rejonem Damaszku[35]. Wystarczy więc nieco znać historię aby wiedzieć, że to co się „racjonalistom” wydaje „niemożliwe” było zwyczajnie wykonalne i realizowane w starożytności. Od Syrii do Qumran jest niedaleko, około 100 kilometrów. Do Damaszku z Qumran też nie tak daleko – ok. 200 kilometrów. W tamtych czasach odbywano o wiele dłuższe podróże. Np. Jeremiasz podaje (Jr 39,1; 52,4; por. też Ez 24,1-2; 1 Krl 25,1), że Nabuchodonozor odbył podróż z Babilonu do Jerozolimy ze swym wojskiem. A przecież Babilon leży od Jerozolimy w odległości ponad 900 km. Także Ezechiel znajdujący się wśród zesłańców w kraju Chaldejczyków (Ez 1,3;11,24), czyli po prostu w Babilonii (Ez 12,13;23,15; Jr 50,1) podaje, że przybył do niego do Babilonii zbieg z Jerozolimy (Ez 33,21). Ezdrasz też podróżował z Babilonu do Jerozolimy i zajęło mu to 4 miesiące (Ezd 7,9). Sędziakowi wydaje się, że tamci ludzie byli wygodniccy i podróżowali sobie tylko tam gdzie było blisko. Wyrokowanie przez pryzmat swego lenistwa, że wspólnota z Qumran nie mogła odbyć jakiejś podróży, tylko dlatego, bo było tam daleko, jest mało poważne.  

Następnie, skoro Dzieje Apostolskie mówią, że w Damaszku były synagogi więc dla Lewandowskiego jest to stuprocentowy dowód że tam były. Znów widzimy jak trudno dyskutować z fundamentalistą biblijnym. "Dziejów" nie można traktować jako źródło historyczne. Jest to chyba najbardziej zmanipulowana przez kompilatorów (czytaj kombinatorów) księga Nowego Testamentu. Na przykład, ani opisana tam historia podróży Pawła do Rzymu, ani epizod jego nawrócenia nie trzymają się kupy.

Odpowiedź:

To już jest jakaś paranoja. Jeśli tak, to po co Sędziak w ogóle cytuje z tej samej księgi, a nawet z tego samego mówiącego o synagogach rozdziału (!) tej księgi, aby dowodzić w swym tekście (na podstawie Dz 9,2), że Paweł odbył podróż do Damaszku (rozumianego przez niego jako rzekomy Qumran) aby tam prześladować i aresztować chrześcijan? To skrajna niekonsekwencja, kiedy to Sędziakowi pasuje to cytuje on tekst z Dz 9 aby dowodzić, że Paweł odbył podróż do Damaszku aby tam prześladować chrześcijan. Kiedy jednak ja z dokładnie tego samego tekstu na który się Sędziak powołuje (!) cytuję informację o synagogach w Damaszku, to wtedy już on nie wierzy temu tekstowi, podważając jego wiarygodność (przy czym to jego „podważanie” jest nic nie warte, bo nie można sobie ot tak odrzucić wiarygodności jakiegoś tekstu, bez podania poważnego powodu). Czyli zdaniem „logiki” w wykonaniu Sędziaka omawiany przez nas tekst jednocześnie mówi prawdę (kiedy pasuje Sędziakowi) i nie mówi jej (kiedy ja z niego cytuję). Wóz albo przewóz. Sędziak nie jest w stanie polemizować w tym punkcie, więc ucieka w absurdalne i niekonsekwentne wykręty. Chyba każdy bez trudu dojdzie do wniosku, że to co tu prezentuje niejaki Sędziak jest skrajnie niepoważnym zachowaniem.

To co wyżej robi Sędziak wcale nie jest nietypowe dla wielu „racjonalistów”. Bardzo często wybierają oni z danego tekstu to co im wygodne, podważając i odrzucając jednocześnie pozostałość danego tekstu. Jedynym „kryterium” decydowania o tym, gdzie dany tekst „mówi prawdę” jest dla nich tak naprawdę tylko ich własne widzimisię. Nie tylko jest to więc nieuzasadnione ale i niekonsekwentne, bo nie można jakiejś jednostce tekstu wierzyć i nie wierzyć zarazem. Widać, że rzekomo „racjonalne” myślenie niektórych tzw. „racjonalistów” nie ma nic wspólnego z żadną „racjonalnością”, czy bezstronną „prezentacją faktów”. Nie ma to też nic wspólnego z żadną „błyskotliwą spostrzegawczością”, jak zdają się oni często sugerować innym – jest to prostu skrajnie bałamutne rozumowanie.        

Wreszcie, wiele ruin obiektów Qumran który na przestrzeni wieków był palony, niszczony przez trzęsienia ziemi i wojny a potem na nowo odbudowywany, nie da się zidentyfikować. Nawet nie wszystkie obiekty samego klasztoru udało się zidentyfikować, tym trudniejsze byłoby ustalenie czy były tam synagogi.

Odpowiedź:

            Kolejne nonsensowne wykręty Sędziaka. Prawda jest zupełnie inna. Otóż archeologom udało się ustalić nawet istnienie w czasach starożytnych takich rzeczy w Qumran jak fragmenty osady z II wieku przed Chr. Udało się tam znaleźć nawet takie drobiazgi jak paliki do namiotów, pozostałości po spichlerzu i cysterny[36]. Tym bardziej, gdyby były tam tak wielkie budowle jak synagogi, to znaleziono by jakieś ślady po nich. Trzęsienie ziemi i pożary burzą budynki ale nie powodują, że ich ruiny gdzieś sobie „wyparowywują” nagle bez powodu. Nie znaleziono w Qumran nic takiego jak choćby szczątki synagog, przekazy też o tym milczą odnośnie Qumran, i dlatego powyższa hipoteza Sędziaka upada. Co do wszystkich obiektów klasztoru, których nie udało się zidentyfikować, to jest to zupełnie inna sprawa. Faktem jest, że udało się zidentyfikować jednak coś co się z klasztorem wiąże. Tak samo byłoby więc z synagogami – gdyby istniały w Qumran na pewno coś by znaleziono. A jednak nic co się z nimi wiąże tam nie znaleziono.        

Czy nie lepiej posłużyć się tutaj zdrowym rozsądkiem zamiast filozofować?

Odpowiedź:

Jakim niby „zdrowym rozsądkiem”? To co wyżej Sędziak prezentuje w tej kwestii to nie jest żaden zdrowy rozsądek, tylko czysty absurd.

Jakie interesy mieliby kapłani jerozolimscy, mieszkańcy zniewolonej wówczas Judei, w odległej Syrii? Czy sięgała tam ich władza i wpływy? Dlaczego mieliby prześladować ludzi którzy im w niczym nie zagrażali na ich podwórku?

Odpowiedź:

            Jak widać Sędziak nie słyszał o czymś takim jak „żydowska diaspora religijna”. Aby obalić jego infantylne pytania w tym miejscu wystarczy wspomnieć, że żydowska diaspora religijna była bardzo silna w ośrodkach poza Palestyną. Na dowód tego możemy przywołać tu powszechnie znany fakt, zgodnie z którym wiemy, że w odległej od Palestyny kilka razy dalej niż Syria Aleksandrii już 200 lat przed Chrystusem była bardzo duża diaspora judaizmu, gdzie stworzono słynny grecki Stary Testament (Septuagintę) i gdzie działali tak wielcy pisarze judaizmu jak Filon aleksandryjski. Jeśli w leżącej kilka razy dalej niż Syria diasporze aleksandryjskiej istniały tak wielkie wspólnoty judaistyczne to tym bardziej w leżącej o wiele bliżej Palestyny diasporze syryjskiej istniały wielkie ośrodki judaizmu. Kapłani jerozolimscy chcieli mieć zachowaną tam sferę swoich wpływów, dlatego więc wysłali tam Pawła. Sędziak przemyca też dyskretnie powyżej pewną manipulację, mianowicie sugeruje on, że skoro Judea była politycznie zniewolona to ograniczało to automatycznie sferę wpływów religijnych judaizmu palestyńskiego. Jest to oczywiście kolejny „argument” Sędziaka zmyślony na poczekaniu, bo cesarstwo rzymskie miało zasadę, iż raczej nie ingerowało zbytnio w religię Żydów, póki ta nie zagrażała Cesarstwu. Potwierdzał to Swetoniusz, który donosił, że Klaudiusz wypędził z Rzymu Żydów dopiero wtedy, gdy z powodów religijnych wywołali zamieszki[37]. Mówiąc w skrócie, dla okupujących Palestynę Rzymian rozwój religii Żydów i jej wpływy były mało istotne, póki nie dotykały politycznych spraw Cesarstwa. Dobrze ukazują to słowa Galio, prokonusla Achai, który wciągany przez Żydów w ich spór religijny powiedział:

„Gdyby tu chodziło o jakieś przestępstwo albo zły czyn, zająłbym się wami, Żydzi, jak należy, ale gdy spór toczy się o słowa i nazwy, i o wasze Prawo, rozpatrzcie to sami. Ja nie chcę być sędzią w tych sprawach. I wypędził ich z sądu” (Dz 18,14-15, BT).

            Druga sprawa to to, że niektórzy urzędnicy rzymscy tym bardziej nie sprzeciwiali się ekspansji wpływów judaizmu, bo byli marionetkami w rękach żydowskich kapłanów, którzy manipulowali nimi. Tak było z Albinusem, który był marionetką w rękach kapłana Ananiasza[38]. Zniewolenie Judei przez Rzymian nie było więc istotnym czynnikiem uniemożliwiającym poszerzanie sfery wpływów kapłanów jerozolimskich.        

Nie, ta cała tradycyjna wersja zbałamuconych przez takie 'naukowe' pisma jak Dzieje Apostolskie chrześcijan o wyprawie Pawła do Syrii to bzdura.

Odpowiedź:

            Jak widać Sędziak wydaje o czymś tak stanowcze opinie, mimo, że jego wiedza w tym temacie jest bardzo niewielka (patrz wyżej – niewiedza Sędziaka odnośnie diaspor). Może to nawet odważnie wygląda, ale pamiętajmy, że odwaga często idzie w parze z głupotą.

S.J. Dla uzupełnienia i przypomnienia powtórzę kilka innych analogii wymienionych w moim poprzednim artykule: esseńczycy, podobnie jak chrześcijanie, uważali siebie za lud "Nowego Testamentu" i "wybrańców Bożych", mówili o "Duchu świętym", "duchu prawdy" i "życiu wiecznym".

L.J. Nic nowego, o Duchu świętym i duchu prawdy mówił już Stary Testament (Mdr 1,5; 9,17; Iz 63,10-11). O Żydach, jako specjalnych wybrańcach Bożych mówiła już o wiele wcześniejsza od esseńczyków księga Izajasza (Iz 5,7; 43,10; por. też Pwt 18,5; Jr 31,20). O życiu wiecznym w królestwie Boga również pisano już w ST przed esseńczykami (Dn 7,14.27). Co do ludu Nowego Testamentu (Przymierza) to też nie jest to oryginalny wymysł qumrańczyków, skoro idea taka była już zapowiedziana w ST (por. Jr 31,31). Samo istnienie tych idei u chrześcijan nie wskazuje więc jeszcze na to, że mogli je oni zapożyczyć tylko od esseńczyków, tym bardziej skoro znali oni te pojęcia z ST i o wiele prawdopodobniejsze jest to, że zapożyczyli je oni właśnie stamtąd.

S.J. Lewandowski znów nie cytuje niewygodnych fragmentów, tym razem z księgi Daniela, bo wie dobrze że wcale nie mówią one o życiu wiecznym człowieka. Pozwolę sobie zrobić to za niego:

"Powierzono Mu panowanie, chwałę i władzę królewską, a służyły mu wszystkie narody, ludy i języki. Panowanie jego jest wiecznym panowaniem, które nie przeminie, a Jego królestwo nie ulegnie zagładzie." (7,14).

"A panowanie i władzę, i wielkość królestw, pod całym niebem otrzyma lud święty Najwyższego; Królestwo jego będzie wiecznym Królestwem; będą mu służyły wszystkie moce i będą Mu uległe".(7,27)

Judaizm nie mówił o 'życiu wiecznym' człowieka, lecz o wiecznym mesjańskim królestwie.

Odpowiedź:

            Nieprawda, Sędziak nie zna Starego Testamentu. Pojęcie „życie wieczne” występuje bowiem w 2 Mch 7,9.36 i Dn 12,2:

 

„W chwili, gdy oddawał ostatnie tchnienie, powiedział: Ty, zbrodniarzu, odbierasz nam to obecne życie. Król świata jednak nas, którzy umieramy za Jego prawa, wskrzesi i ożywi do życia wiecznego. […] Teraz bowiem nasi bracia, którzy przetrwali krótkie cierpienia prowadzące do wiecznego życia, stali się uczestnikami [obietnic] przymierza Bożego. Ty zaś na sądzie Bożym poniesiesz sprawiedliwą karę za swoją pychę” (2 Mch 7,9.36 , BT).

 

„Wielu zaś, co posnęli w prochu ziemi, zbudzi się: jedni do wiecznego życia, drudzy ku hańbie, ku wiecznej odrazie” (Dn 12,2, BT).

 

Uprzedzając ewentualną ripostę napiszę, że nie jest to żadne przekłamanie tłumaczy BT, bowiem tekst oryginalny 2 Mch 7,9 i 7,36 też w tym miejscu zawiera słowa „życie wieczne”  - aionion dzoes w 2 Mch 7,9 i aenaou dzoes w 2 Mch 7,39. 2 Księga Machabejska była w starożytnym judaizmie znana już przed istnieniem esseńczyków. Co do księgi Daniela to ona też powstała jeszcze przed esseńczykami a tekst hebrajski Dn 12,2 również mówi wyraźnie o „życiu wiecznym”: lehajje olam.

 

Warto też dodać, że również z tekstu z Iz 25,8 wynika, że w Królestwie mesjańskim Bóg zniszczy śmierć, co „implicite” zakłada, iż w Królestwie tym ludzie będą żyć wiecznie.    Znów nie ma więc potrzeby odwoływać się do tekstów z Qumran, aby wyjaśnić chrześcijańską naukę o „życiu wiecznym”, skoro nauczały o tym już przedqumrańskie teksty judaizmu.

 

Natomiast chrześcijanie i esseńczycy, mówili o życiu wiecznym człowieka, czymś co było obce wielu innym Żydom.

Odpowiedź:

Jak wyżej.

O duchu świętym i duchu prawdy ST mówi, ale mało w porównaniu z NT i Zwojami, co dla Lewandowskiego nie ma znów znaczenia, a co moim zdaniem jest bardzo istotne.

Odpowiedź:

            „Czynnik statystyczny” tak chętnie podkreślany tu przez Sędziaka po raz kolejny jest tu bez znaczenia, bo wyżej pokazałem na przykładzie Melchizedeka, że była o nim mowa tylko dwa razy w ST, a pisarze NT mimo to chętnie nawiązywali do tych dwóch tekstów mówiących o nim. Zatem nawet gdyby w ST takie słowa jak „Duch święty”, „Duch prawdy”  występowały rzadziej niż w literaturze z Qumran (a tak nie jest) to i tak nie byłby to jeszcze żaden dowód na to, że właśnie z literatury z Qumran a nie z literatury ST pisarze NT znali takie określenia. Wreszcie, zauważmy, że Sędziak pisząc, iż takie słowa jak „Duch święty”, „Duch prawdy” powtarzają się częściej w literaturze z Qumran nie pokazał nawet paru przykładów zastosowania tych terminów w zwojach z Qumran. Na jakiej podstawie Sędziak twierdzi więc, że te określenia pojawiają się „częściej” w pismach wspólnoty z Qumran, niż w ST? Jego powyższe stwierdzenie jest więc po raz kolejnym niczym innym jak tylko takim Qumran fiction, póki Sędziak nie wykaże że jest inaczej za pomocą jakiegoś konkretu.

Zaś pojęcie Nowego Przymierza, czyli Nowego Testamentu, chociaż wprawdzie występuje w innych źródłach, miało z kolei inne znaczenie dla chrześcijan niż dla Żydów, nie wyłączając esseńczyków, o czym pisałem wcześniej.

Odpowiedź:

W imię swej rzekomej zasady nie porównywania różnych rzeczywistości Sedziak nie powinien więc porównywać tych idei w pismach z Qumran oraz w pismach NT (jak to czynił w tekście o Qumran na który odpowiedziałem).

S.J. Obie grupy rządzone były, jak pisze prof. Vermes, przez radę starszych, którą chrześcijanie zwykli nazywać "biskupami" lub "prezbiterami", a esseńczycy "kapłanami" i "przełożonymi".

L.J. Znów nic nowego. Idea starszych i przełożonych istniała już w ST (Wj 3,16; 12,21; 16,22; 18,21.25; 19,7; Lb 11,24; Pwt 21,19; 22,16; 25,9; 31,28; Joz 21,1; 23,2; 24,1, itd.). Po raz kolejny chrześcijanie nie musieli więc zapożyczać tych idei od wspólnoty z Qumran, skoro znali je już z ST i o wiele łatwiej byłoby im je stamtąd zapożyczyć.

S.J. Ale starotestamentowy system kapłański różnił się diametralnie od kierownictwa pierwszych gmin chrześcijańskich. Natomiast pomiędzy essenizmem a pierwotnym chrześcijaństwem widzimy małe różnice w tej dziedzinie.

Odpowiedź:

            Nigdzie Sędziak tego nie wykazał. Pisał wcześniej jedynie o tym, że w Qumran było 12 przywódców i to miało być paralelą do 12 apostołów. Ale jak okazało się, że w Qumran równie dobrze mogło być 15 przywódców (a nie 12) to wyciął to w ogóle z polemiki. 

Widzimy więc, ile razy Lewandowski wymądrza się, poucza, dogmatyzuje, ile razy kamufluje niewygodne aspekty sprawy i miesza pojęcia aby zmylić nie zorientowanych w temacie "Zwoje Morza Martwego" czytelników.

Odpowiedź:

Problem jest raczej w tym, że to Sędziak cały czas naciąga, manipuluje i niekonsekwentnie tłumaczy wiele spraw. Albo co chwila objaśnia wszystko w NT wpływami Qumran, choć ewidentnie widać, że dany wpływ w NT jest spowodowany przez ST. Tam gdzie już Sędziak nie jest w stanie zaprzeczyć, że to ST mogło wpłynąć na pisarzy NT, wymyśla jakieś liczbowe dysproporcje. A tam gdzie widać, iż nie istnieje dany wpływ ideowy pism z Qumran na NT, tylko mamy co najwyżej do czynienia z wpływem leksykalnym (oddziałującym być może niezależnie od siebie zarówno na pisarzy z Qumran jak i na pisarzy NT) Sędziak zwyczajnie grymasi, nie chcąc przyjąć tego do wiadomości.     

Na koniec dodam, że John Marco Allegro, na którego powołuję się więcej w pozostałych dwóch artykułach, pracował najszybciej w zespole tłumaczy manuskryptów qumrańskich i pierwszy przetłumaczył na angielski przydzieloną mu porcję.

 

Odpowiedź:

 

„Co nagle to po diable”, „gdzie ktoś się spieszy tam diabeł się cieszy” - i tak też było tym razem. To nie wyścigi, tu trzeba wyjątkowej rozwagi i ostrożności w formułowaniu wniosków. Nic dziwnego, że potem tyle błędów Allegro popełnił.

 

On również publicznie oskarżał innych członków zespołu o to, że chowają przed nim manuskrypty które zawierają treści kompromitujące dla chrześcijaństwa.

 

Odpowiedź:

 

            I co okazało się tanią sensacją. Oskarżenia Allegro dementuje jeden z qumranologów, który pisze jak było naprawdę[39].

 

Porównując jego poglądy z poglądami prof. Vermesa, nie znalazłem między nimi większych rozbieżności. A przecież obaj naukowcy pracowali latami nad tłumaczeniem Zwojów, chociaż nie w tym samym czasie. Ich wnioski i opinie nie kłócą się z moimi.

 

Odpowiedź:

 

Raczej odwrotnie. A co do Vermesa i Allegro to obaj czytali zwoje z Qumran pod pewną tezę (tak jak Sędziak), stąd nic dziwnego, że ich poglądy mogą nie różnić się. 

Ale dla Lewandowskiego który, jak widzimy, najlepiej zna prawdę o Zwojach, są to "krzewiciele taniej sensacji".

Odpowiedź:

            Dlaczego zatem Sędziak nigdy nie wyjaśni, czemu inni qumranolodzy, którzy rozwijali i tłumaczyli zwoje z Qumran nie doszli już do takich wniosków jak Allegro i Sędziak, ba nawet przeczyli im w oficjalnych oświadczeniach (jak np. to z „The Times”, które Sędziak po cichu wyciął już z mojego tekstu)? Przecież im już Sędziak nie zarzuci niekompetencji. No więc? Na Racjonaliście, gdzie istnieje określony paradygmat polemiczny nie odpowiada się już oczywiście na takie niewygodne pytania, bo to zagroziłoby rzecz jasna pewnym istniejącym tam dogmatom laickim.    

Właśnie przez takich mącicieli jak on wielu ludzi nie zna dotąd prawdy o Zwojach znad Morza Martwego.

Odpowiedź:

 

            Dokładnie to samo ja mógłbym powiedzieć o Sędziaku.

           

            Reasumując: wszystkie dane przytaczane przez Sędziaka bezspornie są w stanie dowieść zaledwie kilku zbieżności leksykalnych pomiędzy literaturą z Qumran a literaturą wczesnochrześcijańską („ubodzy w duchu”, i kilka innych drobiazgów tego typu) których nie można wytłumaczyć wpływem ST (lub niekanonicznej literatury ST) na chrześcijaństwo. Są to jednak jedynie zbieżności czysto leksykalne, bowiem porównanie idei jakim towarzyszą te paralele ukazuje prawie zawsze istnienie zbyt poważnych różnic, żeby można było mówić o zależności ideowej między chrześcijańskimi i qumrańskimi koncepcjami religijnymi. W tych bardzo niewielu przypadkach, gdzie występuje zarówno zbieżność leksykalna jak i ideowa pomiędzy literaturą z Qumran i chrześcijaństwem, zależności są tak szczątkowe, że w ogóle trudno mówić w tym wypadku o poważnym ideowym uzależnieniu się chrześcijaństwa od idei wspólnoty z Qumran. Owe zależności można zresztą nawet i w tym wypadku próbować ostrożnie tłumaczyć (choć nie ma na to dowodów) wspólną palestyńską myślą teologiczną tamtych czasów, z której wspólnota z Qumran i chrześcijaństwo czerpali niezależnie od siebie.        

 

 

Jan Lewandowski, maj 2004



[1] Por. Jan Lewandowski, Czy chrześcijaństwo powstało na bazie wierzeń esseńczyków, http://www.trynitarysci.republika.pl/artykuly/jl/racjonalista/qumransedziak.htm .

[2] Por. Jerzy Sędziak, Qumran w krzywym zwierciadle #2,http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,3419.

[3] Por. Tenże, Qumran w krzywym zwierciadle #3, http://www.racjonalista.pl/kk.php/k,3/s,3423 .

[4] Por. ich oświadczenie odnoszące się bardzo sceptycznie do rewelacji Allegro, który dopatrywał się w Mistrzu Sprawiedliwości z Qumran pierwowzoru dla późniejszego opisu Jezusa w: Joseph Fitzmyer, 101 pytań o Qumran, Kraków 1997, str. 188-189; por. tez Eugeniusz Dąbrowski, Podręczna Encyklopedia biblijna, Poznań – Warszawa – Lublin 1959, tom II, str. 400-401.

[5] Tendencyjne odczytywanie lekcji z Qumran udowodniono Allegro. Dalej napiszę o tym w tekście odsyłając do konkretnych przykładów. 

[6] K. Gibiński, Nikogo to nie obchodzi, „Forum”, 3/98.

[7] P. Fereyabend pisze o „renormalizacji”: „Procedura ta polega na wykreśleniu wyników pewnych obliczeń i zastąpieniu ich opisem tego, co jest rzeczywiście obserwowane. Tak więc implicite przyjmuje się, że teoria znajduje się w tarapatach, podczas gdy formułuje się ją w sposób sugerujący, że została odkryta nowa zasada” (Fereyabend, Przeciw Metodzie, Wrocław 2001, str. 51. Por. tamże, str. 60, przypis nr 19, gdzie zawarto dalsze uwagi o renormalizacji w kwestii kwantowej teorii pola wspomnianej przez Kałuszyńską). 

[8] Elżbieta Kałuszyńska, Teorie i modele, „Filozofia nauki”, rok II, 1994, nr 2(6), str. 36.

[9] Cyt. za Eugeniusz Dąbrowski, Podręczna Encyklopedia biblijna, dz. cyt., tom II, str. 400-401.Calość tego oświadczenia publikuje J. Fitzmyer, w: 101 pytań o Qumran, dz. cyt., str. 188-189.

[10] J. Fitzmyer, w: 101 pytań o Qumran, dz. cyt., str. 184.

[11] Tamże, str. 186.

[12] Tamże, str. 145.

[13] Por. tamże, str. 23-29, gdzie opisano co po kolei znaleziono w każdej grocie w Qumran.

[14] Por. tamże, str. 27.

[15] Tamże, str. 24,27-28.

[16] Tamże, str. 25.

[17] Tamże, str. 27.

[18] Tamże, str. 29.

[19] Tamże, str. 135.

[20] Tamże.

[21] Tamże, str. 16.

[22] Tamże, str. 127.

[23] Por. G. Ricciotti, Życie Jezusa Chrystusa, Warszawa 1954, str. 94-95.

[24] Por. Eugeniusz Dąbrowski, Nowy Testament na tle epoki, Geografia – Historia – Kultura, tom II, Poznań 1958, str. 240.

[25] Joseph Fitzmyer, 101 pytań o Qumran, dz. cyt., str. 84-85.

[26] Tamże, str. 62; por. też Witold Tyloch, Gmina z Qumran a wczesne chrześcijaństwo, w: Katolicyzm starożytny jako forma rozwoju pierwotnego chrześcijaństwa, Warszawa 1969, str. 58.

[27] Tamże, str. 64.

[28] J. Fitzmyer, 101 pytań o Qumran, dz. cyt., str. 71-72.

[29] Cyt. za Eugeniusz Dąbrowski, Podręczna Encyklopedia biblijna, tom II, dz. cyt., str. 402.

[30] J. Fitzmyer, 101 pytań o Qumran, dz. cyt., str. 66.

[31] Stanisław Gądecki, Archeologia biblijna, tom I, Gniezno 1994, str. 393.

[32] Cyt. za Eugeniusz Dąbrowski, Podręczna Encyklopedia biblijna, tom II, dz. cyt., str. 402.

[33] J. Fitzmyer, 101 pytań o Qumran, dz. cyt., str. 71-72.

[34] Por. E. Dąbrowski, Studia biblijne, Poznań 1952, str. 54.

[35] Por. Zygmunt Poniatowski, Źródła do wczesnego chrześcijaństwa, w: Katolicyzm starożytny jako forma rozwoju pierwotnego chrześcijaństwa, pod. red. Józefa Kellera, Warszawa 1969, str. 122 i tam też dalsza bibliografia na ten temat.

[36] Por. Wstęp ogólny do Pisma Świętego, Poznań-Warszawa 1986, str. 127.

[37] Swetoniusz, Vita Claudii, 25,3-4.

[38] Por. Wilfrid J. Harrington, Klucz do Biblii, Warszawa 1997, str. 151.

[39] J. Fitzmyer, 101 pytań o Qumran, dz. cyt., str. 190-191.

 

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości

Komentarze są zablokowane