Michał Dyszyński

Ateizm naiwny

dodane: 2020-11-26
Czy ateizm jest dojrzałym światopoglądem? Większość ateistów tak o swojej postawie światopoglądowej mniema, wręcz czują swego rodzaju wyższość nad teistami, których postrzegają jako osoby naiwnie wierzące w mity z antycznych ksiąg. Ale czy aby nie wbijają się w dumę bez uzasadnienia? Autor uważa, że bardzo wiele obiegowych przekonań ateistycznych jest w istocie naiwne, wynika z niedojrzałego spojrzenia na logikę, rozumowanie, rzeczywistość. O tym jest niniejszy artykuł.

Typowy ateista jest przekonany o wyższości światopoglądu ateistycznego nad teistycznym. Najczęściej spotykanym tu argumentem jest porównywanie świętych ksiąg teizmu - np. Biblii - do bajek, czy powieści sci fi. Za to ateista czuje się tym mądrym, bo opierającym się na nauce, czyli na stwierdzonych w sposób bezsporny faktach i okolicznościach. Cóż, mniemać o sobie w miły dla emocji sposób jest na pewno łatwo i przyjemnie. Czy jednak różne górnolotne mniemania na temat posiadanych przekonań są aby na pewno uzasadnione?

- Takich pytania liczni ateiści (nie mówię o wszystkich ateistach) nie lubią sobie zadawać, albo - jeśli już je zadają - to zwykle w mocno uproszczony sposób, tak aby się dało ominąć różne rafy rozumowania, jakie są ukryte w obiegowych przekonaniach ateistycznego pojmowania świata. W opinii autora zdecydowana większość owych przekonań, przy głębszej analizie, okazuje się być zwyczajnie naiwna, nieprzemyślana głębiej, wzięta za dobrą monetę w sytuacji, gdy za tymi przekonaniami piętrzą się bardzo poważne wątpliwości.

Poniżej autor artykułu przedstawi listę typowych ateistycznych naiwności. Nie każdy ateista oczywiście podlega zarzutom, jakie przed ateistycznym myśleniem owa lista stawia. Są i tacy ateiści, którzy ustrzegli się wszystkich naiwności z poniższej listy. Ale, jak to wynika z wieloletnich dyskusji autora artykułu z ateistami, przypadek ateisty nienaiwnego w przyrodzie występuje bardzo rzadko. Można by rzecz, że jest to gatunek wymierający, spotkanie takiego jest wyjątkowo szczęśliwym trafem. Za to zdecydowana większość ateistów wręcz szczyci się argumentami, które po prostu są błędne, źle skonstruowane, nie przemyślane. Powiedziałbym, że im bardziej obiegowy, przemawiający do wyobraźni jest argument ateistyczny, tym jest bardziej naiwny. Autor artykułu zdaje sobie sprawę, że o każdym z punktów z owej listy należałoby napisać znacznie więcej - jakiś cały nowy artykuł, czasem może i książkę. Ale tutaj będą musiały wystarczyć te skrótowe objaśnienia.

Naiwność 1. Przekonanie, że nauka ogłasza absolutnie niepodważalne, zawsze słuszne prawdy (w odróżnieniu oczywiście od religii, która miałaby stwierdzać wyssane z palca fantazje). Tak sobie wielu (naiwnych) ateistów wyobraża naukę, a potem - stosownie do owych wyobrażeń - próbuje atakować religię z pozycji: tu, w nauce mamy pewną wiedzą, zaś tam - czyli w religii - same fantazje i mrzonki. Tymczasem właśnie metodologia naukowa zawiera jawne zaprzeczenie owego naiwnego mniemania. Nauka wciąż poszukuje nowej, lepszej niż aktualna metody opisu rzeczywistości. Z tego zaś wynika to, iż żadnego aktualnego stanu nauki nie należy wystawiać jako ostateczny, absolutny, jaki cokolwiek negujący w jakiś ostateczny sposób.

Naiwność 2. Przekonanie, że wszystko ogólnie daje się zweryfikować, ustalić w sposób obiektywny, nie podlegający wątpliwościom żadnego rodzaju. Zaskakująco duża grupa ateistów, próbuje atakować religię na zasadzie tej, że ona swoich stwierdzeń "nie zweryfikowała" (w domyśle: nie zweryfikowała na naukowy sposób). Najczęściej też za tym atakiem pojawia się sugestia, iż przecież zweryfikowanie czegoś jest absolutnym standardem, jest czymś, co się zawsze daje wykonać, a rzekomo tylko brak dobrej woli, czy jakaś głupota zaangażowanych osób stoi za nie zweryfikowaniem ścisłym i pewnym kwestionowanych twierdzeń. Tymczasem przecież przykłądy stwierdzeń, dla których zwyczajnie nie sposób jest przedstawić ich weryfikacji mamy na każdym kroku. Wątpliwości, brak zweryfikowania hipotez, przyjmowanych okoliczności jest mnóstwo w kontekście zdarzeń historycznych, diagnozowania chorób, ustalenia kto jest winnym wielu przestępstw. Mamy mnóstwo nierozwikłanych zagadnień nauki i życia. Większość z nich zweryfikowana nigdy nie będzie, mimo że wiemy, iż jakaś opcja w tym przypadku jest poprawna. Dlatego trzeba chyba uznać, że brak możliwości sprawdzenia tego, co budzi nasze wątpliwości, co nawet bardzo chcielibyśmy sprawdzić jest i będzie z nami - ludźmi. Wątpliwości są czymś, co nam towarzyszy od niepamiętnych czasów, zaś przekonanie, że ów poblem braku niezweryfikowania ekskluzywnie należy przypisywać religii, jest zwyczajnie naiwne.

Naiwność 3. Przekonanie o całkowitej nieobecności w ludzkiej uznanej wiedzy (nauce) aspektu wiary, arbitralności, subiektywnych przekonań. Jakże często w dyskusjach z ateistami przejawia się ten sam motyw - przeciwstawienie wiary, subiektywnego charakteru przekonań o czymś wiedzy, nauce. Rzekomo - w naiwnym przekonaniu wielu ludzi, a szczególnie ateistów - w nauce w ogóle nie występuje aspekt wiary, rzekomo wszystko jest ustalone i ściśle rozpatrzone. Rzekomo żaden naukowiec nie musi w nic wierzyć. Naiwnie myśląc tak sobie wielu wyobraża. W rzeczywistości naukowcy też wierzą. Owa wiara przejawia się w sporach naukowych, które są toczone w kontekście nierozwiązanych problemów. Ale też aspekt wiary zawarty jest w samym mechanizmie opisu naukowego - wszak każda teoria oparta jest postulaty, ramy metodologiczne, konstrukcję modelu. Te elementy naukowej myśli są nieudowadnialne, stanowią założenie, które się przyjmuje jakąś formą wiary, że mają one sens.

Naiwność 4. Wyobrażenie o religii, jako o światopoglądzie w żaden sposób nie powiązanym z aspektem weryfikacji, czyli że wszystko w religii wymaga (ślepej) wiary. Ateiści lubią ustawiać sobie religię jako światopogląd wyciągnięty "z kapelusza", ewentualnie w oparciu o jakieś namowy osób typu sekciarskiego guru. Jednak, choć co niektórych rzeczywiście do sekty udaje się wciągnąć, to nie oznacza, że ta postawa dotyczy wszystkich teistów. A zatem, choć nie o każdym teiście można powiedzieć, że ma swój światopogląd przemyślany, wewnętrznie zweryfikowany, to wielu teistów tak właśnie ma. Głęboko zrozumiany, przeżyty wewnętrznie teizm podlega też szczególnego rodzaju weryfikacji - weryfikacji sercem i życiem człowieka wierzącego. Nie jest to weryfikacja typu naukowego, bo dotyczy innej dziedziny - duchowości. Jednak jest też weryfikacją i to często bardzo zaawansowaną. Weryfikujemy nasze wierzenie religijne próbując wdrożyć wskazówki, które nam religia daje i dalej patrząc, na ile efekt odpowiada naszemu rozumieniu świata i samych siebie. To jest jakaś forma weryfikacji, co prawda inna od tej naukowej, ale i dziedzina - duchowość, świadomość, uczucia - jest też inna od tej, którą zajmuje się nauka.

Naiwność 5. Wizja teistów, jako ludzi wymyślających sobie religię ze strachu przed śmiercią.  Spora część ateistów postrzega strach przed śmiercią jako główny motyw uzasadniający powstanie i utrzymywanie światopoglądu religijnego u ludzi. Jest to podejście naiwne. Przy czym nie jest naiwnością samo DOPUSZCZENIE takiego motywu, jako możliwego, lecz przekonanie, że w zasadzie wszyscy, a przynajmniej większość wierzących, podlega takiemu lękowemu motywowaniu się do religii. Nie ma żadnych badań, czy innych form twardego potwierdzania dla owej tezy (dałoby się takie badania przeprowadzić, ale jak do tej pory tego nie uczyniono). Już ogólniej przekonanie, że nasz system oceny rzeczywistości działa w oparciu o rodzaj szczególnego handlu z emocjami, że ludzie wierzą po prostu zawsze w to, co jest im wygodne i przyjemne, samo wymaga dobrego uzasadnienia. A może jednak normą jest, że wierzymy raczej w to, co ma przesłanki, a nie po prostu co byłoby nam emocjonalnie wygodne?... Poza tym da się podać przykłady o osobowości dokładnie odwrotnej, do zasugerowanej w tym akapicie - ludzi wierzących za bardzo w negatywną wizję spraw. Wielu musi poddawać się terapii psychologicznej tylko dlatego, że nie potrafią sobie poradzić z własnym lękiem, przekonaniem, że wszystko pójdzie źle. Szerzej patrząc na sprawę, chyba da się zauważyć, że psychika ludzka jest skomplikowana, mogą w niej wystąpić postawy z szerokiego spektrum - od bezrefleksyjnego ulegania pragnieniom, poprzez postawy z grubsza racjonalne, do właśnie przesadnego pesymizmu, czarnowidztwa. I naiwnością jest przekonanie, że jakoś tajemniczo wśród teistów zebrała się ta grupa zawierająca wyłącznie osoby "słodzące sobie" odczyty świata za pomocą wymyślania bytów, które miałyby je przed złem chronić. Raczej doświadczenie wskazuje na to, że pod względem osobowościowym ateiści i teiści nie specjalnie się różnią, u przedstawicieli obu tych światopoglądów znajdziemy zarówno optymistów poznawczych, pesymistów, jak i realistów.

Naiwność 6. Braki wiedzy z dziedziny fizyki, skutkujące wyobrażeniem, że świat bezpośrednio postrzegany zmysłami odpowiada w pełni temu, co ustaliła nauka, a w dalszej kolejności przekonanie, że istnienie, bądź nie istnienie różnych obiektów znanych nauce daje się zawsze potwierdzać wprost przez ich percepcję zmysłami. Owa rzekoma konieczność "oparcia się na zmysłach" jest częstym argumentem wojującego ateizmu. Problem w tym, że z samego oparcia się na zmysłach w ogóle nie mielibyśmy nauki. Współczesna nauka jest właściwie przeciwieństwem naiwnej wizji opierania się na samych zmysłach, bo stała się domeną SPEKULATYWNYCH MODELI i teorii. We współczesnej fizyce materia jest traktowana bardziej jako byt matematyczny, a nie jakieś wyobrażone "kuleczki", które po prostu sobie są i poruszają się - tworząc atomy i inne cząstki. Wystarczy nawet niezbyt zaawansowane zapoznanie się ze współczesną fizyką, aby przekonać się, jak bardzo to, co zawierają modele matematyczne opisujące materię, jest odległe od tych odczuć, jakie mamy przy czysto zmysłowym odbiorze rzeczywistości. Zmysłami bezpośrednio nie odbieramy ani elektronów, ani kwarków, ani neutrin, ani atomów. Jedyną cząstką elementarną dostępną zmysłom jest foton, który z resztą też potrafi co najwyżej nasze oko zarejestrować, że padł na siatkówkę, lecz już nie poda nam jego - elektromagnetycznej i kwantowo korpuskularnej - natury. Inaczej mówiąc, to co nauka aktualnie głosi jest przede wszystkim INTERPRETACJĄ a nie bezpośrednim odczytem ze zmysłów.

Naiwność 7. Brak zrozumienia czym jest w nauce TEORIA I MODELOWANIE, a dalej przekonanie, że nauka ustala bezpośrednio "jak jest" z materią, a nie, że TWORZY OPISY, które podlegają nieustannej modyfikacji i doskonaleniu, lecz nigdy przecież doskonałymi nie są. Fizycy widzą świat przez swoje równania matematyczne. Te równania wynikają z przyjęcia określonych postulatów - wyobrażeń, jak to w warstwie ideowej rzeczywistość funkcjonuje. W ramach sporów światopoglądowych wielu ateistów o tym albo zapomina, albo w ogóle nie ma świadomości, że to przede wszystkim dzięki teoretyzowaniu, spekulatywnemu podejściu do rzeczywistości możliwy jest postęp w nauce. Ale skoro aspekty spekulatywny jest tak ważny, to przecież i spekulacje dotyczące innych dziedzin - np. duchowości, związane z pytaniem jaka jest natura świadomości, natura świata nas otaczającego - powinny być uznane za poprawny sposób poznawania rzeczywistości szeroko rozumianej. Skoro spekulujemy w nauce, skoro uznajemy, że tak jest poprawnie, to nie mamy za chwilę prawa arbitralnie negować, jako rzekomo nienaukowych, spekulacji w obszarze światopoglądowym, filozoficznym, religijnym.

Naiwność 8. Hołdowanie naiwnej wizji dobra i zła, w której dobro to prawie zawsze przyjemność, a zło to zawsze cierpienie. Światlejsi ateiści dostrzegają skomplikowanie sprawy, biorąc pod uwagę to, że bezpośrednio odczuwana zarówno przyjemność jak i cierpienie nie zawsze mysi oznaczać długofalową korzyść czy stratę. Jednak w dyskursie światopoglądowym wielu ateistów jakby o tym zapominało wyciągając bezrefleksyjny wniosek iż dobro to po prostu przyjemność, a zło to cierpienie. Kwestia cierpienia, jakie spotykamy w życiu łatwą nie jest, każdy się z tym problemem w swoim życiu jakoś boryka. W dyskursie światopoglądowym dość często ze strony ateistów pojawia się ujęcie oparte o skrajnie uproszczone podejście do sprawy - na zasadzie: skoro obserwujemy zło i cierpienie w świecie, to nie może istnieć dobry i wszechmocny Bóg. To podejście ignoruje - podstawową w tym kontekście - kwestię wolności wyboru. Bez wolności wyboru nie ma w ogóle świadomości, zatem jeśli w ogóle mamy istnieć, to tylko jako istoty wolne, zaś zabranie owej wolności w imię pozbycia się cierpienia, byłoby de facto unicestwieniem (zabiciem) wszystkiego co czujące i świadome. A przecież samo istnienie świadomości ma wyższy priorytet niż cierpienie, które traktujemy - przynajmniej my teiści - jako przejściowe.

Naiwność 9. Braki w wiedzy na temat doktryn kościelnych (szczególnie katolickich) skutkujące np. przekonaniem, że kościół katolicki programowo zwalcza teorię ewolucji, albo że współcześnie żyjący ludzie religijni potrzebują Boga do objaśniania zjawisk fizyki. W kręgach ateistycznych często wciąż panuje przekonanie o rzekomej antynaukowości chrześcijan, katolików. Rzeczywistość jest taka, że choć da się wskazać pewne grupy chrześcijan kontestujące naukę, to w głównym swoim nurcie, a już szczególnie w doktrynie katolickiej, nauka jest uznawana, poważana, dowartościowywana. Liczni naukowcy są i byli religijni, a nawet byli duchownymi. Przykłady można mnożyć: Mikołaj Kopernik (kanonik), Georges-Henri Lemaître  - twórca hipotezy wielkiego wybuchu to ksiądz katolicki, Teilhard de Chardin SJ (francuski teolog, filozof, antropolog i paleontolog, jezuita, twórca ewolucjonizmu chrześcijańskiego) i wielu innych.

Naiwność 10. Bardzo uproszczone wyobrażenie na temat tego czym jest wiara w ogólności - szczególnie tendencyjne postrzeganie przez ateistów wiary osób wyznających jakąś religię. Wielu ateistów postrzega wiarę religijną jako coś w rodzaju zero-jedynkowego, absolutnego uznania za bezwzględne twierdzeń głoszonych przez autorytety religijne. Zarzuca się wierzącym religijnie odcinanie się od pytań i niejasności rozumienia, czy dogmatyczne upieranie się przy głoszonych tezach. W rzeczywistości wiara chrześcijanina jest czymś o wiele bardziej złożonym niż zerojedynkowe uznanie prawdziwości stwierdzenia. Wiara taka jest skomplikowanym stosunkiem umysłu do tezy, w które wierzymy. Ona zawiera w sobie aspekt poszukiwań, zajęcia się kwestiami wątpliwymi, pytaniami. Dojrzała wiara wcale nie jest absolutnym przyjęciem jakiejś tezy, lecz uznaniem tej tezy w całej złożoności zagadnienia, bez separowania się od kwestii niewyjaśnionych, wątpliwych, trudnych. A choć zdarzają się wśród wierzących postawy fanatyczne, nacechowane przesadnym integryzmem i ortodoksją, to jednak większość wierzących uznaje złożoność zagadnień, które są przedmiotem ich wiary.

Naiwność 11. Przekonanie, że wszystko daje się dowieść, więc z tego w szczególności miałoby wynikać, iż sam brak dowodu istnienia Boga dowodzi, że Boga nie ma. Ten rodzaj naiwnego traktowania dowodliwości jest zwyczajnie sprzeczny z logiką matematyczną. Żaden dowód nie jest absolutnym potwierdzeniem tezy, lecz formą powiązania owej tezy z założeniami i modelem, który uznaliśmy na zasadzie jakiegoś uzgodnienia w społeczności, zbiorowej wiary w ogólną słuszność takiego, a nie innego postawienia sprawy. Dowód często jest niedostępny, pomimo tego, że spełnimy wszystkie formalne wymogi, aby ten dowód zdobyć. Powody niemożliwości przeprowadzenia dowodu mogą być wielorakie - np. brak odpowiednich danych - przesłanek, brak umiejętności (choć nie brak chęci) owego dowodu skonstruowania, czy nawet logiczna niemożliwość zbudowania dowodu dla tego zestawu założeń, jaki mamy (mówi o tym słynne, matematycznie udowodnione twierdzenie Godla).

Naiwność 12. Naiwne łączenie ateizmu światopoglądowego, z naturalizmem metodologicznym, czyli przekonanie, iż paradygmat nauki nakazujący tłumaczenie fenomenów świata w oparciu o odkrywane prawa natury jest tożsamy logicznie z odrzuceniem wiary w Boga, bądź zjawiska nadprzyrodzone, czy też ogólnie wszystkiego o czym traktują religie. Niektórzy ateiści mylą tu przyczynę ze skutkiem, założenia z wnioskami w kontekście tego, jak funkcjonuje nauka. Nauka rzeczywiście posiada metodologiczny postulat, który da się zinterpretować jako zbliżony do ateizmu. Polega on na tym, że zjawiska świata materialnego tłumaczymy bez odwoływania się do przyczyn ponadnaturalnych. To jest jednak odgórne założenie metodologiczne, a nie wniosek, który nauka wyprowadziła ze swoich badań. Nie jest to zatem stwierdzenie nauki pochodzące z jej badań, lecz  samoograniczający postulat, rodzaj umowy - służący wyeliminowaniu z rozważań aspektów spoza interesującej naukę dziedziny. Przyjęcie owego postulatu nie jest tożsame z przyjęciem ateistycznego podejścia w ogólności. To działa trochę tak, jak z wyborem przedmiotu zainteresowania przez kogoś - jeśli ktoś z kosza zawierającego różne owoce zdecyduje się wybierać śliwki, a odrzucać wszystko inne, to nie ma tym nic dziwnego, że zapewne w swoim koszyku wybranych owoców będzie miał wyłącznie śliwki. Jednak głupotą byłoby wyciąganie stąd wniosku w rodzaju: skoro w naszym koszyku wybranych owoców są same śliwki, to znaczy, że inne owoce przedmiotem wyboru,  albo że one wręcz nie istnieją. Nie - nauka nałożyła SAMOOGRANICZENIE na przedmiot, którym się zajmuje, lecz nie oznacza to wcale, że w ten sposób zanegowała istnienie bytów, którymi się nie zamierza zajmować. Te byty jak najbardziej mogą istnieć, ale zwyczajnie są poza obszarem zainteresowań nauki.

Naiwność 13. Nie dostrzeganie w życiu ludzi wielkiego znaczenia aspektu duchowości, czyli forma technokratycznego potraktowanie człowieka. W ramach takie odczłowieczonej wizji nie powinniśmy w ogóle sobie pytań o swoje jestestwo, uczucia, lecz tylko skupiać się na tym, co da się twardo zweryfikować. W ramach tej upiornej wizji rozumu, powinniśmy się pytać wyłącznie o aspekty weryfikowalne, związane z wyjaśnianiem praw nauk przyrodniczych i techniki, a zaniechać rozważania bardziej ogólne. Tej postawy na pewno nie da się zarzucić wszystkim ateistom, ale jednak sporej ich części (choć też i jakiejś części teistów). Oni, z powodu niechętnego nastawienia do religii, próbują "zbanować w rozumie" także wiele z tego, co im się z religią tylko kojarzy - np. poszukiwań duchowych, szersze spojrzenie na swoje emocje, życiowe cele, preferując za to "skupienie się na faktach", na tym co materialne. Tego rodzaju postawy mogą stworzyć stanowić problem z dogadaniem się z ludźi w licznych sprawach życiowych. Ich źródłem jest mylne (ale jakoś wywodzące się za ateizmu) przekonania, że wszelka prawda musi miec podłoże materialne, obiektywizowalne, że prawd niematerlalnych nie należy rozważać. Można by mówić w tym kontekście o czymś w rodzaju "ideologicznego zespołu Aspergera", o postawie usztywnienia się emocjonalnego z obawy, że niebezpieczne jest w ogóle dla umysłu "zajmowanie się mrzonkami". Zaś owymi "mrzonkami" byłyby nie tylko religia, ale w ogóle wszystko to, co nie ma materialnej reprezentacji.

Naiwność 14. Używanie słów "prawdziwość", "weryfikacja", "dowodliwość" w czysto intuicyjnym, naiwnym, niepogłębionym, znaczeniu. Z tego wynikają kolejne błędne przekonania w stylu przeświadczenia, że weryfikacja jest zawsze ostateczna, prawdziwość stwierdzona w jakimś systemie formalnym, miałaby być absolutna. Mamy tu szerszy zestaw błędnych przekonań, które pojawiają się w dyskusjach światopoglądowych (choć ten problem może mieć i wielu teistów, którzy owych spraw nie przemyśleli). Błędność traktowania owych pojęć ma swoje korzenie w instynktownym traktowania samego postawienia celu, dla naszych działań czy rozumowań jako czegoś tożsamego z pewnością, iż ten cel zawsze będzie osiągnięty. Dlatego wiele osób, gdy rozważa pojęcie "dowód", będzie miało tendencję do uznawania, iż dowód zawsze jest możliwy do pomyślenia, to z tego "wynikałoby",  iż jest on niezbędny i zawsze możliwy do przeprowadzenia. Gdy się zaś myśli o "weryfikacji", to pojawi się instynktownie przekonanie, iż zweryfikować można wszystko, a do tego w sposób absolutnie niepodważalny. Gdy zaś pomyślimy o pojęciu "prawda", to wielu ulegnie sugestii, iż dla każdego ujęcia dowolnych zagadnień (czasem przecież w ogóle całościowo ujęcia błędnego) da się ich prawdziwość określić dla każdego pytania, jakie się postawi. W rzeczywistości owa intuicja okazuje się być bardzo często mylna - są zagadnienia nieweryfikowalne z natury, są pytania (nawet w matematyce), na które wiadomo, że nie będzie poprawnej odpowiedzi, dla których po prostu nie da się określić ich prawdziwości. To, że jakieś pojęcia potrafimy sformułować w postaci ogólnej, nie oznacza jednak wcale, że do konkretnego pytania, przypadku dadzą się one poprawnie zastosować - przykładowo można postawić hipotezę, że jakiś człowiek z czasów średniowiecza, którego kości wykopano podczas ekshumacji starej mogiły, był optymistą, ale praktycznie nie ma jak tego zweryfikować. Prawda na ten temat zapewne jakaś jest, ale dla nas pozostanie ona zakryta. Możemy sformułować tutaj zagadnienie weryfikacji owej hipotezy, lecz praktycznie nie da się tej weryfikacji zrealizować. O tym, spora część, zaperzonych w obronie ateizmu dyskutantów zdaje się zapominać, próbując z zarzutu (przeciw religii) "tego nie się zweryfikować" uczynić zarzut w stylu "to musi być fałszywe".

Naiwność 15. Mylenie poziomów rozumowania - ogólnego, filozoficzno - światopoglądowego z praktycznym, a dalej przenoszenie tego, że da się coś sprawdzić w dziedzinie praktycznej na sprawdzalność w zakresie filozofii, czy szerszej wiedzy ogólnej. Naiwny w tym sensie ateista jest przekonany, że skoro np. można zważyć przedmiot, uzyskując tak konkretną liczbę, którą da się potwierdzić np. kolejnym ważeniem, to z tego miałoby wynikać, że na identycznej zasadzie powinno funkcjonować sprawdzanie zagadnień światopoglądowych, filozoficznych - np. kwestia istnienia świata pozazmysłowego. Inaczej mówiąc naiwny ateista nie odróżnia sytuacji, w których posiadamy model i teorię, w jakiej coś się opisuje, od sytuacji, gdy ten model i teoria jest właśnie obiektem rozważań (jak to jest w filozofii i zagadnieniach religijnych). Tymczasem zagadnienia światopoglądowe i zagadnienia praktyczne to rzeczywiście "inne światy". Sprawdzalność czego w sensie praktycznym jest zupełnie innego rodzaju sprawdzalnością, niż ta w światopoglądowa, związana z zagadnieniami filozofii i duchowości. Sprawdzalność w filozofii jest właściwie dość wątpliwą ideą. Przykładowo marksistowskie "byt kształtuje świadomość" nie posiada ani swojego dowodu, ani żadnej formy możliwej sprawdzalności, słynne słowa Nietzszego "co mnie nie zabije, to mnie wzmocni" też nie dają myślicielom szansy ich na twardą praktyczną weryfikację. Bo tezy o charakterze filozoficznym każdy oceni swoim życiem, emocjami, przekonaniami. Podobnie postulat chrześcijański "miłuj bliźniego swego, jak siebie samego" jest z natury niesprawdzalny na poziomie materialnym. I to, że tak jest, nie jest jakąś taktyką obronną teizmu przed zarzutami ateistów o brak weryfikacji dla stwierdzeń światopoglądowych, lecz jest ogólnie naturą tej grupy zagadnień. Na poziomie idei ogólnych z zasady nie będziemy mieli dostępnej sprawdzalności podobnej do tej znanej z zagadnień praktycznych, czy opisywanych nauką.

Naiwność 16. Sprowadzanie opowieści, zagadnień religijnych do poziomu wyłącznie mitów i bajek. To, że wiele ksiąg religijnych rzeczywiście ma formę mityczną, alegoryczną, czasem poetycką, czy nawet zbliżoną do bajek, można uznać za słuszną obserwację. Jednak przekonanie iż na owej bajkowości istota przekazu religijnego się kończy, jest już błędem, niezrozumieniem sprawy, podejściem uproszczonym i naiwnym. Czym innym jest forma przekazu, a czym innym treść, którą owa forma niesie. Po tę treść umysł człowieka musi się schylić, przepracować ja w swoim wnętrzu. Przyjmując z góry założenie, że nic tam głębiej np. w treści Biblii nie ma, można uzasadnić swoją obojętność i odrzucenie religii chrześcijańskiej. Ale będzie to efekt przyjętego założenia, a nie coś wynikłego z rozpoznania sprawy. Jest bowiem istotny powód, aby przyjąć tę życiową hipotezę o znaczeniu Biblii wykraczającym poza bezpośredni odczyt. Tym powodem jest świadectwo milionów (właściwie to miliardów) ludzi, którzy byli w stanie ową głębszą treść dostrzec. Można kompetencje myślowe tych ludzi arbitralnie zanegować, jednak będzie to negacja wynikła z osobistej wiary negującego w to, że nasz świat i nasza świadomość nie posiada swojego "głębszego dna", a nie coś wyprowadzonego z bardziej podstawowych źródeł rozumowania. A może jednak owo głębsze dno zarówno świat, jak i świadomość posiadają?... Warto zauważyć, że wszystkie zagadnienia trudne, wykraczające swoją złożonością, odmiennością postawienia zagadnienia od tego, co spotykamy w typowych kontekstach językowych, z konieczności muszą odwołać się do jakiejś formy alegorii, nawiązań poza znaczeniami, które język na co dzień obsługuje. Bo dla tych trudnych zagadnień po prostu nie ma jeszcze zbudowanych natywnych dla nich pojęć. Jak tych gotowych pojęć nie ma, to trzeba użyć tego, co jest - pojęć słabo pasujących, wziętych z języka potocznego, alegorycznych, czasem poetyckich. A dopiero umysł będzie musiał przekształcić te pojęcia o prowizorycznym dla przekazu charakterze na docelowe zrozumienie.

Powyższa lista naiwności spotykanych często u ateistów nie jest kompletna. Wzięła się ona z licznych dyskusji jakie autor niniejszego artykułu toczył z ateistami (głównie na forum sfinia.fora.pl). Z góry trzeba zastrzec, że nie każdy ateista podpada pod ten, czy inny punkt z owej listy. Są też i ateiści, których można by określić mianem nienaiwnych, którym nie można zarzucić błędnego rozumowania na żaden z ww. sposobów. Ale jest chyba dużo, a nawet zasugerowałbym stwierdzenie "większość" ateistów, którzy przynajmniej niektórym naiwnościom z powyższej listy podlegają. Dlaczego akurat ateistom te błędy bardziej przynależą? - Dlatego, że biorą się one z prób wynnalezienia argumentów dla  scjentystycznej opcji światopoglądowej. Scjentyzm jest formą magicznego potraktowania nauki, próbuje uczynić z nauki coś ponad to, czym nauka  jest ze swojej natury - jest drogą poszukiwań, często omylną, a jednak korygującą własne błędy. Scjentyzm próbuje naukę wtłoczyć w takie "buty światopoglądowe", w których nauka staje się orężem - ma być ostateczna i niepodważalna w każdym swoim stwierdzeniu, co miałoby ją odróznić od światopoglądów, ktore scjentyzm zwalcza. W tej jednak roli znika jednak główna zaleta nauki, cecha która stała się powodem uznania - jest nią ŚWIADOMOŚĆ NIEABSOLUTNEGO CHARAKTERU TEGO, CO ODKRYWAMY NA TEMAT ŚWIATA.

Autor artykułu nie chce też sugerować, że tylko ateiści są naiwni. Można bowiem też skonstruować listę naiwności, które ujawniają się często w rozumowaniu teistów - też nie wszystkich, ale na pewno w licznie reprezentowanej frakcji teistów naiwnych. Tutaj, z racji na to, że witryna, na której ten artykuł jest publikowany ma profil apologetyczny, akcentowane są błędy ateistów. Jednak chyba też dałoby się zauważyć, że nawet niniejsza lista naiwności dotyczy często też rozumowań, które da się zaobserwować u teistów. Główna różnica jest taka, że ateiści bardziej się tymi błędami "chwalą", jawnie je prezentują w sporach światopoglądowych z teistami, jakby mieli przekonanie, że naiwne potraktowanie niektórych spraw wesprze jakoś światopogląd, z którym się identyfikują. Ogólnie jednak przemyślenie wielu zagadnień z owej listy wcale nie jest oczywiste. W szczególności ułożenie sobie czym nauka, rozumienie, prawda jest, a czym nie jest, wymaga czasem bardzo precyzyjnego potraktowania umysłem złożonych od strony filozoficznej idei.

 

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości

Komentarze są zablokowane