Jan Lewandowski

Neoateizm to po prostu współczesna neobolszewia

dodane: 2022-05-17
Krótkie porównanie neoateizmu z ateizmem sowieckim.

     Niniejszy tekst nie jest artykułem, ani nawet esejem. Nie jest też recenzją książki, choć opiera się w zasadzie w całości na pewnej książce. W 2021 roku wydawnictwo Prodoteo wydało ciekawą książkę autorstwa Petera Hitchensa, pt. Wściekli na Boga. O tym jak ateizm doprowadził mnie do wiary w Boga (Warszawa 2021). Książka ta jest świadectwem nawrócenia się z ateizmu na wiarę chrześcijańską Petera Hitchensa, który jest nikim innym jak bratem Christophera Hitchensa, jednego z najgłośniejszych współczesnych ateistów (zmarł w 2011 roku). Książka Petera nie jest stricte polemiką z jego bratem ateistą (choć polemizował on ze swym bratem w kilku debatach publicznych). Trudno uznać ją za książkę apologetyczną, choć nie jest ona pozbawiona argumentów broniących wiary przed ateistami. Jest to bardziej książka wspomnieniowa, opisująca pobyt autora w upadającym bloku komunistycznym (był korespondentem prasowym). Zna te wydarzenia z osobistego doświadczenia. Zna też dobrze realia sowieckie i historię komunizmu. W ogóle jego książka jest bardziej historyczna niż apologetyczna, co oczywiście nie zaniża jej wartości jako książki przydatnej dla apologetów. Polecam ją oczywiście każdemu, kto jest zaaangażowany w apologetykę chrześcijańską. Tak samo jak polecam każdemu bogatą ofertę wydawnictwa Prodoteo, którego profil wydawniczy jest w zasadzie w całości nastawiony na promocję publicystyki apologetycznej.


    Jak już wspomniałem, niniejszy tekst nie jest recenzją książki Petera Hitchensa. Postanowiłem zrobić jedynie krótką notatkę, nastawioną na pewien wąsko określony cel. A mianowicie, Hitchens dokonuje wielu dobrych porównań pomiędzy współczesnym neoateizmem i ateizmem sowieckim. Czasy sowieckie skończyły się około 1990 roku i marksistowski ateizm skompromitował się ostatecznie w oczach świata. Ale nie całego świata. O ile społeczeństwa Europy Wschodniej dość dobrze, bo z autopsji kojarzą ateizm ze zbrodniczym systemem sowieckim, mającym na koncie dziesiątki milionów ofiar, to nie jest tak już na Zachodzie. To właśnie tam słynna książka Czarna księga komunizmu, wydana w 1997 roku we Francji (przetłumaczona również na język polski), wywołała szok w wymiarze ogólnospołecznym. Jest to nie do pomyślenia ale dopiero ta książka uświadomiła społeczeństwom zachodnim, że komunizm był systemem równie zbrodniczym co hitleryzm. Wielu nawet zaczęło pytać po wydaniu Czarnej księgi komunizmu, dlaczego nie było Norymbergi dla komunistów. Dla nas Polaków jest to niepojęte, że ktoś może nie zdawać sobie sprawy z tego jak zbrodniczy był komunizm, bo my doświadczyliśmy tego na własnej skórze i dopiero co to przerabialiśmy. Tak jednak nie było we Francji, Anglii i Niemczech Zachodnich, w których fakt zbrodniczej natury komunizmu musiał przebijać się do powszechnej recepcji jeszcze długo i w zasadzie musi przebijać się do dziś. Nie da się bowiem ukryć, że obecnie antychrześcijański neomarksizm zdominował myślenie zachodnich elit intelektualnych i co za tym idzie tamtych społeczeństw. Współczesna tak zwana poprawność polityczna ma wyraźnie antychrześcijański i marksistowski charakter w krajach Zachodu. Próbuje się to też siłą wdrażać u nas. Jest to o tyle trudne, że jako społeczeństwo dopiero co pozbyliśmy się zarazy marksizmu. Dla nas to choroba, którą wciąż odrzucamy i nie dajemy się nią zarazić. Jesteśmy dość mocno uodpornieni. I bardzo dobrze (ale miejmy też świadomość tego, że pamięć społeczeństw nie jest zbyt długa).


    Nie dotyczy to jednak w takim samym stopniu naszej młodzieży. I tu jest właśnie problem. Współczesna młodzież to ludzie urodzeni już po 2000 roku. Zbrodnie komunizmu to dla nich abstrakcja, taka sama jak Wojna Secesyjna dla obecnych czterdziestolatków. Współcześni millenialsi coś tam niby słyszeli o zbrodniach komunizmu ale nie wiedzą gdzie i kiedy. Właściwie to niewiele ich to obchodzi (jeśli w ogóle coś ich obchodzi poza ekranem smartfona). Dlatego właśnie postanowiłem na podstawie książki Petera Hitchensa wyłowić kilka uderzających podobieństw pomiędzy współczesnym ateizmem i zbrodniczym ateizmem sowieckim, który doprowadził do masowych ludobójstw. Większość młodych ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego czym był komunizm. Nie przeżyli tego na własnej skórze. Może rodzice i dziadkowie coś im o tym mówili ale to dla nich mało istotne zrzędzenie starych pryków. Za to neoateizm wydaje im się czymś nowoczesnym, czymś cool i mniemają oni, że to najnowsza moda na Zachodzie i wcześniej nic takiego nie miało miejsca. Okazuje się, że miało. Nie tylko już raz to przerabialiśmy ale mamy do czynienia ze swoistym deja vu. A przynajmniej ci, którzy pamiętają jeszcze czasy komunizmu.


    Pokażmy więc na podstawie książki Hitchensa kilka uderzających zbieżności, aby niektórzy uświadomili sobie, że neoateizm nie jest wcale neo. To wciąż ten sam laicki zabobon, przybrany nawet w te same marksistowskie piórka i trącący nadal tą samą sowiecką myszką. To po prostu wciąż ta sama bolszewicka zaraza. Neobolszewia. Większość współczesnych neoateistów szalejących po Internecie to po prostu gimbusy i nie mają o tym zielonego pojęcia. Przysłowiowi pożyteczni idioci. Pomijam bezpośrednich spadkobierców i potomków bolszewii w Polsce, których mamy wciąż całkiem dużo. Nie wymarli oni przecież nagle po upadku komunizmu w 1989 roku. To tak zwane resortowe dzieci, których rodzice lub dziadowie służyli bezpośrednio w opresyjnym aparacie władzy komunistycznej w Polsce z okresu PRL. Niejednokrotnie było tak, że ich dziadowie lub ojcowie przybyli do Polski na sowieckich czołgach aby budować tu ustrój komunistyczny. Oni nadal są oczywiście wyjątkowo aktywni w przestrzeni publicznej i rozsiewają neobolszewicką zarazę gdzie się da, z Internetem włącznie. Co do tego nie można mieć żadnych wątpliwości.


    Wróćmy więc do wspomnianej książki Petera Hitchensa. Referując poniżej kilka interesujących analogii będę podawał numery stron za wyżej wymienionym wydaniem polskim z 2021 roku. Należy pamiętać, że nie jest to recenzja ale jedynie wybór kilku rodzynków pod określonym kątem.


    Pewnie często jesteś świadkiem sytuacji gdy gimboateista lekceważąco pisze w Internecie słowo „Bóg” z małej litery: „bóg”. To nic nowego. Jak wspomina Peter Hitchens w swej książce (s. 153), na ten pomysł wpadli właśnie komuniści bolszewiccy. A nawet ogłosili specjalne zarządzenie w tej kwestii. W dekrecie rządu rewolucyjnego numer 176, wydanym w 1917 roku, nakazano, że od tej pory słowo „Bóg” ma być pisane z małej litery. Brzmi znajomo?


    Pewnie nie raz też widziałeś jak gimboateiści porównują w Internecie Boga do krasnoludków. To właśnie komuniści sowieccy robili wszystko aby dzieciom Bóg i Chrystus kojarzyli się ze skrzatami, jak odnotowuje Hitchens (s. 147). Brzmi znajomo?


    Pewnie non stop dziś słyszysz od różnej maści „postępowców”, że Kościół pławi się w bogactwach. Hitchens przypomina (s. 147), że to właśnie sowieccy komuniści twierdzili, że Kościół jest zbyt bogaty i należy fizycznie ograbić go z majątku. Lenin wprost nawoływał do zabrania Kościołowi rzekomych setek miliardów rubli w złocie (s. 142). Brzmi znajomo?


    Na stronie 108 Hitchens pisze, że „Związek Radziecki był organicznie związany z ateizmem, materialistycznym racjonalizmem i większością spraw, które popierają wyznawcy nowego ateizmu”. Komentarz zbyteczny.


    Pewnie nie raz czytałeś jak gimboateiści w Internecie bredzą coś o „nauce”, o której zresztą nie mają zielonego pojęcia bo nie zdali jeszcze nawet matury i ledwo radzą sobie z zasadami polskiej ortografii. Hitchens wspomina więc o racjonalizmie i kulcie nauki, „które panowały w nowym państwie radzieckim” (s. 156, patrz też s. 135). Brzmi znajomo?


    Hitchens przypomina (s. 143-144), że komuniści bolszewiccy wydali nawet broszurkę zatytułowaną Przeciw bożonarodzeniowej choince. Tak mi się to jakoś skojarzyło z tym, że dziś wielu „rzeczników postępu” w Polsce i na świecie walczy nawet z przejawami chrześcijańskiej symboliki w przestrzeni publicznej. Głównie w okresie świątecznym. Brzmi znajomo?


    Pod koniec swej książki Hitchens słusznie zauważa (s. 169), że obecna represyjna wobec chrześcijan polityka przeżartej politpoprawnym marksizmem Wielkiej Brytanii w niczym specjalnie nie różni się już od polityki Rosji sowieckiej. Zarówno w Związku Radzieckim, jak i w Wielkiej Brytanii można zostać ukaranym za wyrażanie na głos swych chrześcijańskich przekonań. Wielka Brytania wprowadziła już nawet w tej sprawie stosowne przepisy prawne. Brzmi znajomo?


    Hitchens pisze: „Zwolennicy sekularyzacji utożsamiają nauczanie religii z molestowaniem dzieci i torują drogę jego prawnemu ograniczeniu” (s. 169). Nawet komuniści sowieccy nie posunęli się do czegoś takiego, choć również i oni zdawali sobie sprawę z tego, że należy zlikwidować edukację religijną wśród dzieci i zakazali tego oficjalnie nie tylko w kościołach ale nawet w domach (s. 137). Jak nic kojarzy mi się to z postulatami współczesnej neobolszewii lewicowej w Polsce, która dąży do zniesienia nauki religii w szkołach. Brzmi znajomo?


    Oczywiście takich analogii pomiędzy współczesnym ateizmem i ateizmem sowieckim Hitchens wynajduje o wiele więcej i wypisałem tylko niektóre. Po resztę odsyłam do jego książki, którą naprawdę warto przeczytać.


    Na koniec przytoczmy za Hitchensem (s. 142) wymowne twierdzenie Lenina, co by niektórym mniej pamiętliwym w kwestii historii przypomnieć czym był bolszewizm: „Trzeba wypowiedzieć najbardziej zdecydowaną i bezlitosną wojnę duchownym z Czarnej Sotni i stłumić ich opór z taką brutalnością, której nie zapomną przez kilka następnych dekad”. Hitchens dodaje (s. 142), że w tym samym roku, w którym Lenin wyrzucił z siebie te słowa, komuniści bolszewiccy zamordowali ponad 8000 duchownych w Rosji (pewnie dlatego, że ateizm nie ma podobno nic wspólnego z mordowaniem). Nie zapomnimy. Tak samo jak nie zapomnimy wysadzania w powietrze kościołów w Rosji przez komunistów (s. 145).


    Jeśli jesteś fizycznym potomkiem bolszewii, którego dziadowie lub ojcowie przybyli na czołgach sowieckich aby ateizować i zniewalać nasze polskie społeczeństwo, to cóż, nie mamy sobie zbyt wiele do powiedzenia. Robisz to co ci wpajano od dzieciństwa i raczej już nie zmienisz się. Taki już będziesz. Ale jeśli jesteś jeszcze młokosem, któremu wydaje się, że robi coś nowoczesnego i cool na złość rodzicom, dziadkom lub katechecie, to jesteś po prostu w błędzie. Tak naprawdę jesteś tylko przysłowiowym pożytecznym idiotą, który kalkuje stare reguły bolszewii i przedłuża jej żywot, choć już dawno powinna ona trafić na śmietnik historii. A zatem nie jesteś cool. Jesteś obciachem.


    Jan Lewandowski, maj 2022.
 

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości

Komentarze są zablokowane