Jan Lewandowski

Zmartwychwstanie ciał

dodane: 2004-09-10

Niniejszy tekst jest odpowiedzią na tekst Mariusza Agnosiewicza pt. Zmartwychwstanie ciał[1], jaki został zamieszczony w jego internetowym serwisie racjonalistycznym. W tekście tym Agnosiewicz za pomocą pewnych tekstów Biblii próbuje dość nieudolnie (nawet jak na niego) ośmieszyć chrześcijańską naukę o zmartwychwstaniu. Swój wspomniany tekst na który będę odpowiadał, podobnie jak w przypadku jednego z jego poprzednich tekstów z jakimi polemizowałem na łamach niniejszego serwisu, Agnosiewicz ułożył w formie dialogu, jaki odbywa się pomiędzy księdzem (oznaczanym w tym dialogu za pomocą określenia ksiądz katecheta i skrótu Kk) a pewnym uczniem (oznaczanym w tym dialogu za pomocą określenia Prostaczek i za pomocą skrótu P). Na samym początku swego tekstu Agnosiewicz pisze:

 Prostaczek - Czy mógłby nam ksiądz dokładniej, lub przynajmniej jaśniej, wytłumaczyć kwestię naszego zmartwychwstania? Jako ludziom młodym, nie rozumiejącym ani trochu mowy teologów. Zapytałem bowiem jednego z nich jak się ma sprawa ze zmartwychwstaniem naszych ciał, co przecież wyznajemy w naszym Credo? I on mi tak to wyjaśnił: "Cały świat i dzieje napełni u końca czasu Duch Boży. Jezus Chrystus przekaże wtedy swoje panowanie Ojcu, i Bóg będzie wszystkim we wszystkich. Jego chwała napełni wszystko. Wszystko, czego ludzie dokonali w ciągu dziejów świata, zostanie zebrane w wielkim żniwie czasu. Wszystko, co spełnione zostało z miłości, włączone zostanie na zawsze w rzeczywistość, i trwać będzie miłość i jej dzieła". Nic nie zrozumiałem, dlatego postanowiłem zadać to naszemu katechecie, czyli księdzu.

Ksiądz katecheta - Nasze zmartwychwstanie będzie na wzór Jezusa, którego powstanie z martwych jest dla nas nadzieją, która nam mówi, że tak właśnie będzie.

P. - Biblia nie wyjaśnia tych kwestii jednoznacznie. Paweł mówi o tym dość enigmatycznie,

 

Odpowiedź:

  Ależ skąd. Paweł wypowiada się wystarczająco jasno o tym, że przy zmartwychwstaniu Bóg "przywróci do życia" nasze "śmiertelne ciała" (Rz 8,11). W nauczaniu Pawła jest zatem czysta jasność w kwestii nauki o naszym zmartwychwstaniu. Dalej Agnosiewicz pisze:

 

a ewangelie tylko potwierdzają wątpliwości - oto Jezus po zmartwychwstaniu ma niby ciało duchowe, bo przecież odwiedził swych uczniów w wieczerniku przechodząc przez zamknięte drzwi, ale wcześniej nie przeszedł jednak przez kamień zawalający jego grobowiec, który musiał zostać odsunięty od wejścia. Czyli jak to rozumieć - będzie to jakieś ciało quasi-duchowe, które może przeniknąć drewno, ale już nie kamień?

 

Odpowiedź:

  Nigdzie w NT nie znajdujemy potwierdzenia dla powyższej tezy Agnosiewicza, zgodnie z którą kamień został odwalony po to, aby Jezus "mógł wyjść" z grobu.  Przechodzę do dalszej części komentowanego przeze mnie tekstu:

 

Kk. - Ale przecież w ewangeliach nie mamy stwierdzone jasno, że kamień odsunięto po to aby Jezus mógł swobodnie wyjść. Mógł więc Jezus przeniknąć kamień jeszcze przed jego odwaleniem przez anioła.

Odpowiedź:

  Właśnie. Dalej czytamy w komentowanym przeze mnie tekście:

P. Ale jestem głupi, że też wcześniej na to nie wpadłem!

 

Odpowiedź:

Trudno znaleźć tu jakiś kontrargument. Przechodzę do dalszej części komentowanego przeze mnie tekstu:

 

Wprawdzie nadal nie wiem po co anioł miałby się siłować z kamieniem, skoro Jezusa już w środku nie było, ale już tam, nie wnikajmy w szczegóły, które z pewnością teologia również objaśnia.

 

Odpowiedź:

  A choćby po to, żeby uczniowie Jezusa mogli zobaczyć, że nie ma tam ciała Jezusa. Dziwne, że tak prosta ewentualność nie przyszła Agnosiewiczowi do głowy. Dalej pisze on: 

 

Kk. - Widzisz chłopcze, nie wszystkie tajemnice wiary mogą być w sposób prosty wytłumaczone. Czasami trzeba trochę dorosnąć w wierze.

P. - Ale przecież z chrztem nie czeka Kościół na "dorośnięcie w wierze", tak więc oczekuję wyjaśnienia dotyczącego zmartwychwstania ciał - bez kręcenia i zawiłości.

Kk. - Kościół wierzy, że po śmierci zmartwychwstaniemy. Jedni, czyli ci co wierzą zgodnie z naszym obrządkiem, do życia wiecznego, inni zaś, czyli "notoryczni apostaci, heretycy i schizmatycy" (Kan. 1184, § 1, pkt 1, Kod. kanon.) - ku potępieniu. Nikt nie wymknie się surowemu trybunałowi boskiemu.

P. - Czyli śpiące dusze złych zostaną zbudzone tylko po to aby mogły być posłane na wieczne katusze?

Kk. - Nie inaczej.

P. - To bardzo okrutne, czyż nie wystarczyłoby nagrodzić dobrych, a złym po chrześcijańsku wybaczyć? Tak przecież wierzą niektórzy chrześcijanie, głosząc, że dusze złych zostaną po prostu unicestwione, anihilowane.

Odpowiedź:

Na pewno teza o "anihilowaniu", czyli zniszczeniu dusz, jest sprzeczna z wiarą katolicką; niektórzy chrześcijanie wierzą w najdziwniejsze rzeczy pod słońcem, Kościół za to nie odpowiada. Dalej Agnosiewicz pisze:

 

 

To bardzo wspaniałomyślne. Czy katolicki Bóg nie jest chrześcijaninem?

Kk. - Sprawiedliwość nasza rządzi się innymi prawami niż boska, a heretycy wszystko chcą naginać do własnych upodobań, byle tylko inaczej niż naucza Kościół.

 

Odpowiedź:

  Otóż to. Swoją drogą, to Agnosiewicz całkiem nieźle odgrywa rolę owego księdza katechety w tych swoich tekstach. Być może pomylił się z powołaniem? Przechodzę do dalszej części komentowanego przeze mnie tekstu:

 

P. - No dobrze, zostawmy to. Ale co z ciałem? W jakim wieku będą ciała które ożyją - czy Bóg przywróci im młodzieńczy wygląd, który zapewne wielu ucieszyłby najbardziej, czy też będą to może ciała tuż sprzed śmierci, a raj będzie jednym wielkim przytułkiem szczęśliwej starości?

 

Odpowiedź:

  Nic przecież nie stoi na przeszkodzie, żeby Bóg przywrócił ludziom ciała z okresu ich młodości. Dalej Agnosiewicz pisze: 

 

Poza tym nie wszystkich przecież uraduje możliwość zmartwychwstania w dawnym swym ciele, przez co taka nagroda mogłaby dla nich się stać wiekuistą karą. Ten problem barwnie odmalował Mark Twain w książce Prostaczkowie za granicą. Bohaterowie trafiają do kościoła kapucynów na Piazza Barberini w Rzymie. Znajdują się tam cztery krypty, w których pochowane są pokolenia mnichów. "Niektórzy stoją we wnękach w nienaruszonym stanie w kompletnych habitach, jak święte strachy na wróble, jednak większość jest w stanie niekompletnym (...) Ich różne części są starannie posortowane - czaszki w jednym pomieszczeniu, nogi w drugim, żebra w trzecim - będzie tu niezłe zamieszanie w dzień sądu ostatecznego. Niektórzy braciszkowie wezmą nie swoją nogę, inni nie tę czaszkę i zdziwią się, że kuleją, choć nie kuleli, albo mają zeza, choć nie mieli"

 

Odpowiedź:

  Nie wiem jak z takim szyderstwem polemizować. Przecież w tym nie ma ani śladu merytorycznego zarzutu. Dalej Agnosiewicz pisze:

 

Kk. - Aby to zrozumieć, trzeba uniknąć przede wszystkim prymitywnego materializmu, według którego przy zmartwychwstaniu człowiek odzyska tę sama materię i te same kości, które miał w życiu doczesnym. Tymczasem wiemy, że już za życia ziemskiego w ciągu mniej więcej siedmiu lat materia naszego ciała ulega całkowitej wymianie. Identyczność osoby w tym i w przyszłym życiu nie może wiec zależeć od identyczności materii. Św. Paweł mówi, że ciało i krew nie mogą posiąść królestwa Bożego. Po zmartwychwstaniu pozostaniemy wprawdzie sobą, ale wszyscy będziemy odmienieni (por. l Kor 15, 50-51). Będzie to cielesność, ale cielesność przemieniona przez Ducha Bożego, chodzi bowiem o istotową (a nie materialną) identyczność ciała po zmartwychwstaniu. Nie możemy sobie tego przemienienia wyobrazić w sposób konkretny.

P. - Ale przecież jeden z nieomylnych, czyli papież Leon, z numerem 9, mówił w 1053 r.: "Wierzę w prawdziwe zmartwychwstanie tego właśnie ciała, które jest teraz moim i w życie wieczne". Wierzył więc chyba w dość konkretne przemienienie.

 

Odpowiedź:

  Ta wypowiedź Leona IX nie neguje tego, że zmartwychwstałe ciało nie może być odmienione i to samo zarazem. Przecież jedno nie wyklucza drugiego. Dalej Agnosiewicz pisze:

 

Zupełnie mniej powodów do radości mają ci, których natura, przepraszam - Bóg, nie wyposażył w ciało z którego mogliby być zadowoleni.

 

Odpowiedź:

    Nie wiadomo, czy po zmartwychwstaniu ich ciała nie zostaną udoskonalone, lub, czy po uwolnieniu się wtedy od słabostek i ułomności grzesznego ciała nie otrzymają oni wyższej świadomości, dzięki czemu mogliby dostrzec ukryte piękno siebie, którego wcześniej nie widzieli. Sugeruje to pewien tekst z Biblii: "Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz: Teraz poznaję po części, wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany" (1 Kor 13,12, Biblia Tysiąclecia, dalej: BT). Na co dzień spotykamy wielu ludzi pozornie "brzydkich", z czasem jednak ich brzydota okazuje się pozorna i odkrywamy ich ogromny urok osobisty. Wielu ludzi nie będących też zadowolonymi ze swego wyglądu ulega czysto subiektywnej przesadzie odnośnie siebie. Myślę, że nie istnieją ludzie o brzydkim wyglądzie. Wszystko jest kwestią subiektywizmu i uprzedzeń, które można przezwyciężyć. Tylko w świecie ludzi płytkich i ograniczonych piękno kojarzy się np. tylko ze szczupłą, lub muskularną sylwetką. Przechodzę do dalszej części komentowanego przeze mnie tekstu:

 

Albo i ci, których spotkał dopust boży utracenia rąk czy też nóg. Mogą wprawdzie wierzyć, że zostaną one zregenerowane, ale z większym niepokojem musieli czytać słowa Leona IX.

 

Odpowiedź:

Skoro ich ciała zostaną zregenerowane to nie mają powodu niepokoić się wypowiedzią Leona IX. Agnosiewiczowi to chyba wydaje się, że każdy powinien podzielać jego antykatolickie fobie. Dalej pisze on:

 

Kk. - Najnowsze wydanie Katechizmu mówi: "Pojęcie 'ciało' oznacza człowieka w jego kondycji poddanej słabości i śmiertelności. 'Zmartwychwstanie ciała' oznacza, że po śmierci będzie żyła nie tylko dusza nieśmiertelna, ale że na nowo otrzymają życie także nasze 'śmiertelne ciała'" (art. 990), ale precyzuje to, aby nie dochodziło do prymitywnych uproszczeń zmartwychwstania ciał, jakie odnajdujemy choćby u Świadków Jehowy, których ilustracje przedstawiają nam zmartwychwstających w kwiecie wieku, przybranych w odświętne garsonki i garnitury, w których radośnie witają innych zmartwychwstańców. Czytamy więc w art. 999: "...to ciało będzie przekształcone w 'chwalebne ciało' (Flp 3, 21), w "ciało duchowe" (1 Kor 15, 44): 'Lecz powie ktoś: A jak zmartwychwstają umarli? W jakim ukazują się ciele? O, niemądry! Przecież to, co siejesz, nie ożyje, jeżeli wcześniej nie obumrze. To, co zasiewasz, nie jest od razu ciałem, którym ma się stać potem, lecz zwykłym ziarnem... Zasiewa się zniszczalne - powstaje zaś niezniszczalne... Trzeba, ażeby to, co zniszczalne, przyodziało się w niezniszczalność, a to, co śmiertelne, przyodziało się w nieśmiertelność (1 Kor 15, 35-37. 42. 53).'" Inaczej mówiąc - będzie to 'ciało', lecz jakie - tego dokładnie nie wiemy.

P. - Ale przecież dawniej Kościół znał dużo szczegółów na ten temat i jego wyobrażenia były bardzo bliskie wierzeniom Świadków Jehowy. W roku 675 Synod Toledański orzeka: "za przykładem naszej głowy nastąpi prawdziwe zmartwychwstanie ciał wszystkich zmarłych. I wierzymy, że nie w jakimś ciele z powietrza, czy czegoś innego, jak majaczą niektórzy, zmartwychwstaniemy, ale w tym, w którym żyjemy, w którym istniejemy, w którym się poruszamy". Nie zapowiada więc jakiegoś boskiego ciała, lecz to które nam służy za życia. Po prostu trup zostanie ożywiony, tak jak Łazarz, który powstał z martwych, choć jego zwłoki zaczęły się już rozkładać. Naukę tę potwierdza IV Sobór Laterański z roku 1215: "Wszyscy we własnych swych powstaną ciałach, tych co teraz posiadają".

 

Odpowiedź:

  Wedle powyższej nauki, Bóg po zmartwychwstaniu obdarzy ludzi ich ciałem, które będzie jednak udoskonalone. Powyższe oświadczenie implikuje, iż boska wszechmoc jest w stanie odtworzyć ciała zmarłych z tych samych atomów, z jakich się one składały. I co w tej nauce złego? Czy jest jakaś katolicka nauka, która Agnosiewiczowi by w ogóle odpowiadała? Przechodzę do dalszej części komentowanego przeze mnie tekstu:

 

Nauki te trafnie podsumował filozof rzymski z II w., Celsus: "Głupia jest ich wiara, że gdy Bóg, niby kucharz, wznieci ogień, wszystko się upiecze,a przetrwają tylko oni, i to nie tylko żywi, ale też ci, którzy wcześniej poumierali, wyjdą z ziemi odziani we własne ciało. Nadzieja, zaiste godna robaków. Czyż bowiem jakakolwiek dusza ludzka pragnęłaby powrócić do zgniłego ciała?

 

Odpowiedź:

  Problemy typowe dla starożytnych Greków, którzy byli pod przemożnym wpływem platonizmu. Spotkał się z tymi samymi problemami u Greków już św. Paweł na Akropolu (por. Dz 17,31-32). Celsus jednak przeoczył, że wedle nauki chrześcijańskiej ciała dane zmartwychwstałym będą uwielbione, udoskonalone, czyli wolne od jakiejś zgnilizny, która istniała tylko w głowie Celsusa.  Przechodzę do dalszej części komentowanego przeze mnie tekstu:

 

 

Zresztą tej wiary nie podzielają wszyscy chrześcijanie; nie brak i takich, którzy brzydzą się nią i uważają równocześnie za wstrętną i niedorzeczną. Jakież bowiem ciało całkowicie rozłożone może powrócić do pierwotnej formy i odzyskać budowę, którą raz utraciło?

 

Odpowiedź:

"Dla Boga [�] nie ma nic niemożliwego" (Łk 1,37, BT). Przechodzę do dalszej części komentowanego przeze mnie tekstu:

 

Gdy nie potrafią rozsądnie na to odpowiedzieć, chwytają się bzdurnej obrony, twierdząc, że Bóg wszystko może. Tymczasem Bóg nie może spełnić nic wstrętnego, ani nie pragnie niczego, co jest przeciwne naturze.

 

Odpowiedź:

  A czemu Celsus uporczywie każe Bogu robić coś wstrętnego? Czyż dla Boga jest niemożliwe dać ludziom ciała odnowione, wolne od jakiegoś wstrętu? Powyższy "argument" Celsusa wynika tylko i wyłącznie z jego umysłowego ograniczenia spowodowanego w tej kwestii platońską wizją świata. Jego zdaniem, Bóg jest ograniczony prawami natury świata (w rozumieniu platońskim), stąd wskrzeszając zmarłych będzie musiał robić coś wstrętnego. Przechodzę do dalszej części komentowanego przeze mnie tekstu:  

 

Albowiem Bóg kieruje światem nie po to, aby spełniać występne kaprysy,

 

Odpowiedź:

  Także nie po to, żeby postępować wedle rozumowania Celsusa, wynikającego z ograniczeń w wyobraźni spowodowanych platońską ideologią. Przechodzę do dalszej części komentowanego przeze mnie tekstu:

 

albo folgować bezładnym pragnieniom, lecz po to, aby się opiekować prawą i sprawiedliwą naturą." Jak to więc ma być - będzie to samo ciało czy jednak inne ? Czy będzie wyglądało tak samo, czy inaczej ?

 

Odpowiedź:

  Okaże się. Przechodzę do dalszej części komentowanego przeze mnie tekstu:

 

Kk. - Ciało zmartwychwstałe nie musi się składać z takich samych materialnych elementów jak ciało, które mamy obecnie. Wystarczy jeśli nasze odnowione "ja" zjednoczy się z materią - po to, aby stał się ten sam człowiek. Chodzi o istotę, a nie o kompletne 'wyposażenie'. Nie należy tego też rozumieć jako obietnicy, że otrzymamy jakieś ciało idealne. Chodzi raczej o zupełnie nowa formę życia.

P. - W tym miejscu przeczy ksiądz największym kościelnym teologom, którzy dawniej mówili coś zupełnie przeciwnego.

 

Odpowiedź:

Nawet jeśli, to teolodzy ci nie musieli być we wszystkim nieomylni. Nic zatem z tego nie wynika, jeśli ksiądz katecheta im przeczy. Ale spójrzmy jednak, czy rzeczywiście im on przeczy. U Agnosiewicza te domniemywane przez niego wielokroć "sprzeczności" to często po prostu nic więcej jak tylko sprzeczności w jego własnych interpretacjach. Przechodzę do dalszej części komentowanego przeze mnie tekstu:

 

Św. Augustyn powiada: "...Bóg, cudowny i niewysłowiony Mistrz, z całości tego, z czego ciało nasze było złożone, z cudowną i niewypowiedzianą szybkością je odnowi, i nic to znaczyć nie będzie przy przywróceniu człowieka do jego pierwotnej całości, czy włosy wrócą do włosów, a paznokcie do paznokci, czy to, co z nich zginęło, obróci się w ciało i czy do innych części ciała zostanie przyłączone, gdyż Mistrz Opatrzność troszczyć się będzie, aby co niedorzecznego się nie stało" (Podręcznik dla Wawrzyńca, LXXXVIII).

 

Odpowiedź:

  To zdanie nie przeczy powyższemu zdaniu księdza katechety, tym bardziej, że nie jest w drugiej części w trybie orzekającym, tylko w przypuszczającym. Mamy tu wielokrotne "czy" � Augustyn nie wie, co dokładnie się stanie z naszymi ciałami, mimo to wierzy, że Bóg wie co trzeba będzie zrobić przy zmartwychwstaniu. Przechodzę do dalszej części komentowanego przeze mnie tekstu:

 

 Gdzie indziej dopowiada, że jednak będzie to ciało doskonałe: "Będzie bowiem ciało wtedy nie tylko różne od tego, jakie jest teraz choćby w najczerstwiejszym zdrowiu, lecz nawet od tego różne, jakie mieli pierwsi ludzie przed grzechem" (Państwo Boże, XIII, 20).

 

Odpowiedź:

  To zdanie nie tylko nie przeczy powyższemu zdaniu księdza katechety, wręcz je potwierdza. Często łapię się na spostrzeżeniu, że Agnosiewicz po prostu nie rozumie tego co cytuje. Dalej pisze on:

 

Nieprześcigniony projektant katolickiej wizji rzeczywistości ziemskiej i zaziemskiej, św. Tomasz z Akwinu, dowodził w swej Sumie przeciw poganom (rozdz. 83, 88), iż odtworzenie rajskie ziemskiego ciała będzie kompletne i doskonale. Tak więc i członki wstydliwe na miejscu swoim właściwym będą, choć jak zaznacza - nie do ich użytku (a kysz!), lecz ad integritatem naturalis corporis restituendam.

 

Odpowiedź:

  Nie ma w tym niczego dyskredytującego. Przechodzę do dalszej części komentowanego przeze mnie tekstu:

 

Tak samo nauczał ksiądz M.I. Wichert: "Ciała tedy wszystkich ludzi, choć i najdawniej umarłych, w proch obrócone, ogniem spalone, po powietrzu rozsypane, wszystkie w dzień sądu ostatecznego powstaną całe i zupełne... Tak bowiem Paweł święty pytającemu się, jako umarli zmartwychwstaną, odpowiedział: ťciało które wsiane było skazitelne, powstanie nieskazitelne...Ť".

 

Odpowiedź:

  W tym też nie ma nic co nie byłoby do zrealizowania. Dalej Agnosiewicz pisze:

 

Niezwykle trudno jest wierzyć w nagrody duchowe, trzeba połączyć je z cielesnymi, aby na tym budować właściwą nadzieję dla owiec. Kościół często potępia hedonizm wyrażający się w płytkim korzystaniu z uroków życia. Nie znając tego zagadnienia trudno sobie uzmysłowić, że sam Kościół głosi hedonizm - swoistą jego odmianę polegającą na wymieszaniu wątków spirytualistycznych z materialistycznymi. Bo w istocie nadzieja na raj i niebo jest wyrazem ukrytego hedonizmu; jakby mówiono: jeśli tylko zostawisz te marne używanie ziemskie, w zamian proponujemy ci coś lepszego - wielkie używanie w raju, w niebie.

 

Odpowiedź:

  Zależy jak rozumie się ów hedonizm. Używanie życia może być pojęciem bardzo względnym, niekoniecznie pokrywającym się z wizją hedonizmu u Agnosiewicza. Niebiański hedonizm mógłby się dla niego okazać wcale nie hedonizmem, dla kogoś innego zaś przeciwnie. Dalej Agnosiewicz pisze:  

 

Będzie wszystko co tylko zapragniesz - zdrowe ciało, brak zmartwień, kupa wolnego czasu (trwająca coś koło wieczności), piękne łąki, cudowne wodospady, rajska woń kwiatów i wszystko czego tylko będziemy chcieli. Oprócz seksu oczywiście...

 

Odpowiedź:

 

  Co dla niektórych byłoby już wystarczającym powodem do nie uznania życia tam za hedonizm. Dla samego Agnosiewicza chyba też, bo o ascetyzm go raczej nie podejrzewam. Powyższy wywód przeczy zatem wcześniejszym wywodom samego Agnosiewicza o hedonizmie w niebie. Znów nie musiałem daleko szukać, aby znaleźć kontrargument na wywody mojego oponenta. One się często same obalają. 

 

Jan Lewandowski



[1]Por. M. Agnosiewicz, Zmartwychwstanie ciał,http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,334 .

 

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości

Komentarze są zablokowane