Grzegorz Żebrowski

Czy Jezus przepowiedział swój powrót w czasie zburzenia Jerozolimy?

dodane: 2019-05-18
W niniejszym artykule chciałbym omówić kwestię proroctwa Jezusa o końcu świata, które odnajdujemy w Ewangeliach o zburzeniu Jerozolimy.

Muszę przyznać, że teza, którą postawię będzie dość odważna i raczej nie spotykana w innych opracowaniach. Będzie odważna, bo wielu z |Was pomyśli, że ja w ten sposób podważam natchniony charakter Biblii. Lecz już na wstępie pragnę uspokoić, że zdecydowanie nie to jest moim zadaniem - jak najbardziej jestem zdania, że cała Biblia jest natchniona, bez żadnego wyjątku i nigdy nic się u mnie pod tym względem nie zmieniło (oczywiście tę kwestię poruszę w dalszej części tego artykułu). Co więcej, to nie dość, że mimo takiego swojego spojrzenia, będę bronił natchnionego charakteru, to będę chciał pokazać, że taki punkt widzenia paradoksalnie jeszcze bardziej przemawia za autentycznością Biblijnego przekazu.

 

Tyle tytułem wstępu, teraz przechodzimy do meritum.

 

Na samym początku zacytujmy ten fragment z Ewangelii Marka:

 

Mk 13:1nn pau "(1) Gdy wychodził ze świątyni, odezwał się do Niego jeden z Jego uczniów: „Nauczycielu, patrz, co za kamienie i co za budowle!”. (2) Lecz Jezus mu odpowiedział: „Widzisz te wielkie budowle? Nie pozostanie tu kamień na kamieniu. Wszystko legnie w gruzach!”. (3) Kiedy siedział na Górze Oliwnej, naprzeciw świątyni, Piotr, Jakub, Jan i Andrzej pytali Go na osobności: (4) „Powiedz nam, kiedy to nastąpi? I jaki będzie znak, że to wszystko zacznie się spełniać?”. (5) Wtedy Jezus zaczął do nich mówić: „Uważajcie, aby was ktoś nie zwiódł. (6) Wielu przyjdzie w moim imieniu i będzie mówić: «Ja jestem». I wielu wprowadzą w błąd. (7) Kiedy usłyszycie o wojnach i dotrą do was wieści z wojen, nie trwóżcie się! Musi się to wydarzyć, ale to jeszcze nie koniec. (8) Powstanie bowiem naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. W różnych miejscach będą trzęsienia ziemi i nastanie głód. To początek boleści! (9) Wy zaś miejcie się na baczności. Będą was wydawać sądom i bić was będą w synagogach. Ze względu na Mnie postawią was przed namiestników i królów, abyście dali świadectwo wobec nich. (10) Lecz najpierw Ewangelia musi być głoszona wszystkim narodom. (11) Gdy was poprowadzą, aby was wydać, nie martwcie się wcześniej o to, co macie mówić. Mówcie to, co wtedy będzie wam dane, bo nie wy będziecie mówili, ale Duch Święty. (12) Brat wyda na śmierć brata, a ojciec dziecko. Dzieci wystąpią przeciwko rodzicom i wydadzą ich na śmierć. (13) Będziecie znienawidzeni przez wszystkich z powodu mojego imienia. Lecz ten, kto wytrwa do końca, będzie zbawiony. (14) Kiedy ujrzycie bluźnierczą obrzydliwość, wzniesioną tam, gdzie stać nie powinna - kto czyta, niech rozumie - wtedy mieszkańcy Judei niech uciekają w góry. (15) Kto będzie na tarasie, niech nie schodzi i nie wchodzi do mieszkania, aby coś zabrać. (16) A kto będzie na polu, niech nie wraca po płaszcz. (17) Biada w te dni kobietom w ciąży i karmiącym. (18) Módlcie się także, aby to nie wypadło w zimie. (19) W tym czasie nastanie taki ucisk, jakiego dotąd jeszcze nie było od początku stworzenia, dokonanego przez Boga, i jakiego nigdy nie będzie. (20) Gdyby Pan nie skrócił tego czasu, nikt by nie ocalał. Lecz ze względu na tych, których sobie wybrał, skrócił ten czas. (21) Wtedy, jeśli ktoś wam powie: «Oto Chrystus jest tutaj», «oto jest tam» - nie wierzcie. (22) Pojawią się bowiem fałszywi chrystusi i fałszywi prorocy. Będą czynić znaki i cuda, aby - jeśli to możliwe - wprowadzić w błąd wybranych. (23) Miejcie więc oczy szeroko otwarte! Wszystko wam zapowiedziałem. (24) W tych dniach, po tej udręce, słońce się zaćmi, księżyc straci blask (25) i gwiazdy będą spadały z nieba, a moce, które są w niebie, zostaną wstrząśnięte. (26) Wtedy ujrzą Syna Człowieczego przychodzącego na obłokach z wielką mocą i chwałą. (27) Wówczas pośle aniołów i zbierze swoich wybranych z czterech stron świata, od krańców ziemi aż po krańce nieba. (28) Uczcie się na przykładzie drzewa figowego: Gdy jego gałązka staje się miękka i wypuszcza liście, rozpoznajecie, że zbliża się lato. (29) Tak też i wy, gdy zobaczycie, że to się dzieje, wiedzcie, że jest blisko, we drzwiach. (30) Zapewniam was: Nie przeminie to pokolenie, dopóki nie spełni się to wszystko. (31) Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą. (32) O tym jednak, kiedy nadejdzie ten dzień i godzina, nikt nie wie: ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec. (33) Miejcie oczy szeroko otwarte, czuwajcie, gdyż nie wiecie, kiedy nadejdzie odpowiedni czas. (34) Będzie podobnie jak z człowiekiem, który udał się w podróż. Zostawił swój dom, powierzając sługom staranie o wszystko. Każdemu wyznaczył zajęcie, a stróżowi kazał czuwać. (35) Dlatego czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: wieczorem czy o północy, w czas piania kogutów czy o wschodzie słońca, (36) aby przychodząc nagle, nie zastał was śpiących! (37) To, co wam mówię, mówię wszystkim: Czuwajcie!”

 

Czytając wiele razy ten fragment, za każdym razem zdawało mi się, że Jezus mówił o jednym wydarzeniu, w którym zostanie zburzona Jerozolimska Świątynia i nastąpi koniec świata, czyli powtórne przyjście Jezusa. I jeszcze na sam koniec Jezus tutaj zapewnia nas, że nie przeminie to pokolenie, aż się wszystko wypełni. Ale w pewnym momencie przyszła mi myśl do głowy, że „nie koniecznie” - tzn. nie koniecznie jest tu mowa o jednym wydarzeniu, o dwóch wątkach, które są ze sobą zbliżone w czasie. Otóż przyszło mi do głowy, że nauka o zburzeniu Jerozolimy jest tutaj głównym wątkiem, a motyw Końca świata, jest jedynie dygresją, która wcale nie nawiązuje bezpośrednio do zapowiedzi zburzenia Jerozolimy. A jeśli nie nawiązuje bezpośrednio, to nasuwa się pytanie „co wówczas ten wątek o powtórnym przyjściu Chrystusa tam robi?”. Otóż odpowiedź zdaje się być prosta, bo jak nie nawiązuje bezpośrednio, to najwyraźniej nawiązuje w sposób pośredni. A mianowicie - proszę zwrócić uwagę na te fragmenty, które podkreśliłem na zielono - Jezus przestrzega uczniów przed fałszywymi prorokami, którzy przyjdą i będą mówić, że Jezus powrócił i jest „tutaj, albo tam”. I to właśnie do tego ostrzeżenia nawiązuje wątek o końcu świata. Tak jakby Jezus chciał powiedzieć „Jeśli będą mówić, że jest tu, albo tam, to nie wierzcie im, bo moje przyjście będzie wyglądać zupełnie inaczej – a mianowicie tak, że gwiazdy zaczną spadać z nieba i ujrzy mnie wszelkie oko przychodzącego na obłokach z wielką mocą i chwałą”.

 

Za taką interpretacją przemawiają dodatkowo następujące powody:

 

1. Jezus przestrzegł swoich uczniów, że w tym czasie wielkiego ucisku (zburzenia Jerozolimy) pojawią się fałszywi prorocy, którzy będą mówić, że mesjasz „jest tu, albo tam”, więc tym samym zechciał wyjaśnić, dlaczego mają temu nie wierzyć (bo jak Jezus wróci, to będzie to wyglądało zupełnie inaczej, że nikt nie będzie miał wątpliwości, że to już koniec świata). Podobnie ma się sprawa z tym, kiedy nadejdzie ten dzień (końca świata) - tutaj Jezus też daje do zrozumienia, że nikt nie zna dnia i godziny:

 

(32) O tym jednak, kiedy nadejdzie ten dzień i godzina, nikt nie wie: ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec.

 

W tym miejscu Jezus daje do zrozumienia, żeby nie wierzyć w żadne proroctwa przepowiadające ten dzień, bo skoro Bóg nie objawił tego nawet umiłowanemu Synowi, gdy Ten był na ziemi, to można być pewnym, że też nie objawił tego żadnemu prorokowi, ani aniołowi z nieba i że w tej kwestii nie będzie żadnego wyjątku. W ten sposób Jezus pokazał, dlaczego uczniowie nie powinni wierzyć takim prorokom. Dlatego też podanie opisu końca świata jest podobnym wyjaśnieniem, dlaczego uczniowie mają nie wierzyć w takie informacje „jest tu, albo tam”.

 

2. Jezus zapowiada, że takiego ucisku już nie będzie. Dziwne by było to zapewnienie, gdyby proroctwo o zburzeniu Jerozolimy miałoby się zbiec z zapowiedzią końca świata. Ponadto Jezus mówi, że to wydarzenie niektórzy ocaleją, a ten czas zostanie skrócony ze względu na wybranych. Myślę, że nie miało bo to żadnego znaczenia, gdyby to wydarzenie miałoby się zbiec z powtórnym przyjściem Chrystusa.

 

No i zdawałoby się, że na tym można zakończyć te rozważania, lecz niestety teksty u św. Mateusza i Łukasza już nie wyglądają tak fajnie jak u Ewangelisty Marka… Tam niestety te dwa wątki o zburzeniu Jerozolimy i powtórnym przyjściu Jezusa są ze sobą o wiele bardziej zmiksowane i wyglądają tak, jakby mowa była o tym, że nastąpią mniej więcej w tym samym czasie. Dlatego też w tym miejscu dochodzimy do sedna problemu, o którym pisałem na wstępie. A mianowicie moim zdaniem Apostołowie niezbyt dobrze zrozumieli słowa Jezusa, źle zapamiętali to, co powiedział i tym samym totalnie przekręcili Jego naukę. No i są stety/niestety pewne powody, dla których możemy tak sądzić.

 

Apostołowie niemalże do samego końca byli przekonani, że Jezus wróci za ich życia. Takie ślady znajdujemy w Ewangeliach, u św. Pawła, no i przede wszystkim w Ewangelii św. Jana. Mowa tutaj oczywiście o ostatnim rozdziale z ew. św. Jana. Ja jako osoba znająca trochę język grecki jakiś czas temu odważyłem się przeczytać ew. Jana w oryginale (jako że jest napisana najprostszym językiem ze wszystkich pozostałych Ewangelii). I właśnie zauważyłem, że do 20 rozdziału szło mi całkiem dobrze, a dopiero wyłożyłem się na 21 rozdziale - okazało się, że język był już dla mnie o wiele trudniejszy, niż w pozostałych 20 rozdziałach. Jak się przyjrzałem tej ewangelii, to odniosłem wrażenie, że została napisana przez kogoś innego, zgrabniejszym językiem, autor zaczął stosować synonimy (widać na przykładzie owca/baranek (probaton/arnion), bo np. w rozdziale 10-tym jest ten wyraz użyty wiele razy, ale autor używa tylko jednego greckiego wyrazu „probaton”). To, że 21 rozdział został dopisany później widać również po tym, że 20 rozdział kończy się epilogiem

 

„J 20,30-31 Jezus dokonał jeszcze wielu innych znaków wobec swoich uczniów, których nie zapisano w tej księdze. Te natomiast spisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Chrystusem, Synem Bożym, oraz abyście wierząc, mieli życie w Jego imię."

 

po czym następuje motyw z powtórnym ukazaniem się Jezusa nad jeziorem Genezaret, wyznanie miłości Piotra, oraz… wątek o tym, że Jan nie umrze…

 

J 21:20nn pau "(20) Piotr odwrócił się i zobaczył ucznia, którego Jezus miłował, idącego z tyłu. To on podczas wieczerzy oparł się na Jego piersi i zapytał: „Panie, kto Cię zdradzi?”. (21) Gdy Piotr go spostrzegł, rzekł do Jezusa: „Panie, a co z nim?”. (22) Jezus mu odpowiedział: „Jeśli zechcę, żeby on pozostał aż do mego powrotu, czy to twoja sprawa? Ty pójdź za Mną”. (23) Rozeszła się więc między braćmi wiadomość, że ten uczeń nie umrze. Tymczasem Jezus wcale mu nie powiedział, że nie umrze, lecz: „Jeśli zechcę, aby on pozostał aż do mego powrotu, czy to twoja sprawa?”. (24) To właśnie ten uczeń świadczy o tych sprawach i on je spisał. A wiemy, że jego świadectwo jest prawdziwe. (25) Jezus uczynił jeszcze wiele innych rzeczy, lecz sądzę, że gdyby to wszystko spisano, cały świat nie pomieściłby napisanych ksiąg."

 

Nasuwa się tutaj pytanie: cóż mogło spowodować, że ta Ewangelia została później uzupełniona przez kogoś innego, w jakim celu? Jakiś czas temu usłyszałem bardzo fajną hipotezę, która mnie urzekła. Otóż pierwotny Kościół żył w przekonaniu, że św. Jan nie umrze, a powrót Jezusa nastąpi za jego życia. A to wszystko za sprawą słów Jezusa „Jeśli zechcę, żeby on pozostał aż do mego powrotu, czy to twoja sprawa?” I jak pisze dalej ewangelista, ta wiadomość rozeszła się w Kościele, że ten uczeń nie umrze. Aż tu nagle buuum… Jan umarł, a Chrystusa jak nie było, tak nie ma… Wówczas Kościół zorientował się, że coś chyba źle zrozumieli naukę Jezusa Chrystusa. Zaczęto sobie przypominać, co dokładnie powiedział Jezus i czy oni czegoś opacznie nie zinterpretowali. I właśnie ślad takiego błędnego zrozumienia i sprostowania tej interpretacji odnajdujemy w 21 rozdziale, w którym późniejszy ewangelista pisze, iż Jezus wcale nie powiedział, że Jan nie umrze, a jedynie „Jeśli zechcę, aby on pozostał aż do mego powrotu, czy to twoja sprawa?”. W każdym razie fragment ten dość wymownie przemawia za hipotezą, że do śmierci Jana (dodam, że Jan umarł wtedy, gdy już wszystkie pisma, które weszły w skład Nowego Testamentu zostały już utworzone) Kościół wierzył, że powrót Pana nastąpi za jego życia. I tym bardziej był przekonany o tym fakcie, skoro zobaczył spełnioną przepowiednię o zburzeniu Jerozolimy, która przecież z przekazu naocznych świadków była zmiksowana z wątkiem o końcu świata…

 

To tyle w kwestii powrotu Chrystusa w kontekście zburzenia Jerozolimy i tego, że nie przeminie to pokolenie, aż się wszystko wypełni. Wielu z czytelników może się oburzyć na to, że ja podważam autorytet Biblii, jej natchniony charakter. Otóż nie. Problem jest co najwyżej w tym, że po dziś dzień pokutuje przekonanie, że „natchniony” znaczy „bezbłędny”, „dokładny”, „precyzyjny” itp. Nic bardziej mylnego! Słowo „natchniony” powinno być bardziej rozumiane jako „To co jest napisane, to jest w 100% zgodne z wolą Boga”, oraz „bezbłędny w kwestii wiary i moralności”, oraz „doskonale prowadzący do zbawienia”. Zupełnie nie uprawnionym założeniem a priori jest to, że wolą Boga było stworzenie dzieła absolutnie bezbłędnego, pozbawionego różnych ludzkich niedoskonałości takich jak błędna interpretacja, luki w pamięci, skłonność do przeinaczania faktów (w pewnym zakresie), itp. Kto wie, ale może właśnie wolą Boga było to, aby Jego słowo nie było zbyt łatwe do zrozumienia, zinterpretowania, żeby zrozumienie tego słowa wymagało naszego trudu, starania, nieustannego szukania, dyskusji z innymi. Kto wie, ale może Mu bardziej zależało na tym, aby to słowo wyglądało na autentyczne świadectwo ludzi, którzy mimo iż nie potrafili czegoś dobrze zrozumieć, zapamiętać i zinterpretować, ale za to pozwala odczuć, ze tym samym nie zmyślili sobie tej opowieści, że byli autentyczni, pisali w najlepszej swej wierze i tym samym, że nie jest to zwinne fałszerstwo dopięte pod każdym względem na ostatni guzik.

 

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości

Komentarze są zablokowane