Tomasz Kąkol

Dlaczego ateizm semiotyczny jest teorią fałszywą?

dodane: 2010-11-13
Garść uwag w sprawie artykułu M. Banasika pt. "Ateizm semiotyczny"

      Niniejszy tekst nie ma charakteru artykułu, ale właśnie – zgodnie z dosłownie rozumianym podtytułem – stanowi garść uwag w sprawie artykułu, jaki pojawił się już dość dawno temu na Ateiście.pl. Sądzę, że taka dość surowa konwencja, jaką przyjąłem, pozwoli na lepsze śledzenie tekstu (zaznaczonego kursywą), będącego obiektem polemiki.

 

1. Uważam, że z wielu prób przeciwstawienia się poglądom teistycznym, argumentacja oparta na zanegowaniu wartości poznawczej słów religii jest najbardziej uczciwa intelektualnie (…)

 

       Jest to wielce obiecujące, ale pytanie, czy obietnica ta ma szansę być spełniona. Po przeczytaniu tekstu Autora mam co do tego wątpliwości.

 

2. Na ten temat napisano już wiele grubych tomów (…).

 

       Sądząc po podanej przez Autora bibliografii (składającej się z jednej pozycji) nie bardzo to widać.

 

3.   (…) logiczną konsekwencją tezy semiotyków jest upadek moralności[podkr. TK] zbudowanej na religii – wierni myślą, że mają wzorzec postępowania etycznego przekazanego im przez absolut, podczas gdy jedynie posiłkują się dyskursem filozoficznym myśli świeckiej.

 

        Jest to dość nieszczęśliwe sformułowanie – brzmi jak konstatacja immoralizmu jako domniemanej logicznej konsekwencji ateizmu semiotycznego.

 

4. Okaże się, że religijne napomnienia moralne to tylko gesty i ceremoniał bez żadnej głębszej intelektualnej refleksji.

 

        Jest to ewidentny fałsz. Niemożliwe jest pisanie tomów teologii moralnej bez „głębszej intelektualnej refleksji”.

 

5.  Na jakiej podstawie ateista semiotyczny uważa, iż zdania religii pozbawione są sensu? Otóż nie dają się one pogodzić z tzw. wymogiem Hume’a. Brzmi on następująco: „Słowo ma znaczenie poznawcze wtedy i tylko wtedy, gdy odnosi się, bezpośrednio lub pośrednio, do doświadczenia. Rozumiemy je, gdy potrafimy go użyć w zdaniu rozstrzygalnym przez doświadczenie.”

 

         Pierwsze pytanie brzmi: jakie doświadczenie? Drugie zaś: co począć z takimi naukami jak matematyka i logika? Prima facie rzekomego wymogu Hume’a nie spełniają choćby takie pojęcia jak funkcja, prawda, homomorfizm interpretacji, zbiór wyboru, model i wiele innych.

 

6. Weźmy bowiem jeden z wielu opisów tej tajemniczej istoty, sformułowany przez Sobór Watykański I (cytat za: www.katolik.pl): „Święty, katolicki, apostolski, rzymski Kościół wierzy i wyznaje, że jeden jest Bóg prawdziwy i żywy Stwórca i Pan nieba i ziemi, Wszechmogący Wieczny, Niezmierzony, Nieograniczony, Nieskończony pod względem umysłu, woli i wszelkiej doskonałości. O tym Bogu będącym jedyną pojedynczą, całkowicie niezmierzoną i niezłożoną substancją duchową należy głosić, że jest różny od świata w samej rzeczy i w swej istocie, i że jest najszczęśliwszy i niewypowiedzianie wyniesiony ponad to wszystko, co oprócz Niego istnieje i może być pojęte”. Autorzy tego opisu wskazując, iż ten byt jest „różny od świata w samej rzeczy i w swej istocie” jasno dają do zrozumienia iż jest to byt nadnaturalny, transcendentny i jako taki nie może być określony w doświadczeniu.

 

       Nawiązując do poprzedniej wypowiedzi: I co z tego? Niektóre z przytoczonych atrybutów Boga może zdefiniować: na przykład,

 

x jest wszechmogący : = dla każdego y, jeśli y jest niesprzeczne, to x może uczynić y

 

       Teorię modalności ‘może’ można zbudować.

 

       Nieskończoność pod względem umysłu można rozumieć jako wszechwiedzę, którą określić bardzo prosto w języku logiki epistemicznej:

 

x jest wszechwiedzący := dla każdego p, jeśli p, to x wie, że p

 

(p przebiega oczywiście zdania)

 

         Dalej,

 

x jest najszczęśliwszy := nie istnieje taki y, że y jest szczęśliwszy od x

 

        Przy założeniu, że mamy stosowną teorię szczęścia (zbudowaną przy pomocy psychologii i/lub etyki). I tak dalej.

 

 

         Na deser weźmy jeszcze zdanie „Bóg jest miłością” (ewidentny błąd kategorialny lub metaforę) – dla tych, co wszystkie metafory uważają za coś gorszego od nie-metafor, można przetłumaczyć to na:

 

x jest miłością := dla każdego y: x kocha y i nie istnieje z różny od x, iż z kocha y bardziej od x

 

7. Istnieje przecież wiele wyrażeń sensownych, choć kryteria rozstrzygania ich kontekstów zdaniowych są nieempiryczne.

 

        Autor chciał prawdopodobnie napisać: ‘kryteria rozstrzygania wartości logicznej kontekstów zdaniowych, w których występują’. I ja też mam takie wrażenie.

 

8. Jednakże w całej dotychczasowej religijnej biblioteczce ludzkości nie znajdziemy dwóch jednakowych kryteriów pozwalających rozstrzygnąć nasz spór!

 

         Jestem ciekaw, jakie kryteria ma tu na myśli Autor.

 

9. Można zaryzykować stwierdzenie, że tylu bogów ilu ludzi stąpa po tej ziemi.

Jest to ewidentny fałsz. Przy tym założeniu niemożliwa byłaby w ogóle komunikacja między ludźmi, nawet w ramach jednej konfesji. Tymczasem jest ona faktem.

 

10. W tym położeniu nie sposób mówić o kryterium – nie mamy żadnej instancji rozjemczej, która mogłaby okazać poprawność lub fałszywość naszych rozważań.

 

         Zdanie to, rozumiane dosłownie, mówi tyle, że problem podniesiony przez Autora jest nierozstrzygalny (co z pewnością nie było Jego intencją).

 

11. Można więc spokojnie utrzymywać, że istnieją pewne sensowne językowe wyrażenia, które nie spełniają wymogu Hume’a mimo, iż na dzień dzisiejszy nie potrafimy takich wyrażeń podać.

 

          Zdanie to wydaje się nieco niepoważne (z winy słowa ‘spokojnie’).

 

12. (…) zawsze można powiedzieć, iż bóg to byt aprioryczny (…)

 

         Tego wyrażenia nie rozumiem.

 

13. (…) przecież właśnie matematyka to omawianie czystego abstraktu, gdzie nie ma ani grosza słów wziętych z doświadczenia.

 

         Też odnoszę takie wrażenie (zob. moje uwagi wyżej), choć trzeba zaznaczyć, że nie dotyczy to wszystkich dyscyplin matematycznych.

 

14. Tę formę ludzkiej działalności traktują oni jako skupiska tautologii (…)

 

        Autor chciał napisać: tezy matematyczne to skupiska tautologii. Pytanie, czy tezy matematyczne są faktycznie tautologiami? Jeśli przyjmiemy, że tautologiami (pierwszego rzędu) są wszystkie i tylko te formuły zdaniowe, które są prawdziwe we wszystkich interpretacjach semantycznych (czyli parach uporządkowanych składających się z niepustego zbioru i funkcji denotowania), to odpowiedź brzmi oczywiście, że nie.

 

15. (…) dowód twierdzenia matematycznego to wskazanie łańcucha prowadzącego od aksjomatów, ewentualnie twierdzeń już udowodnionych, dzięki dopuszczalnym w matematyce formom przekształceń, do formuły, która nam łatwo przyszła do głowy.

 

         Powiem tylko tyle, że Autor nie dostałby u mnie wysokiej noty, gdyby podał taką „definicję” dowodu :-)

 

16. W takim ujęciu wymóg Hume’a pozostaje niezagrożony. Mamy bowiem wiedzę aprioryczną zbudowaną ze znaków bez pokrycia w doświadczeniu, jednakże wiedza ta dotyczy tylko składni niemych znaków, a dokładniej: żebyśmy mogli w ogóle powiedzieć, że coś ma odniesienie do doświadczenia, musimy mieć język w którym chcemy to wyrazić.

         Po pierwsze, treść zdania po wyrażeniu ‘a dokładniej’ nijak się ma do treści zdania przed nim. Po drugie, „wiedza aprioryczna”, by użyć wyrażenia Autora, nie dotyczy tylko składni (pomijam tu dziwaczne określenie ‘niemych’). Dowiódł tego choćby Goedel.   

 

17. Inna grupa filozofów twierdzi, że aby móc „uprawiać matematykę” potrzeba mieć intuicję, jakieś przeżycia. Trzeba bowiem „wyczuć” np. liczbę naturalną, żeby później utworzyć jej pojęcie, itd. Jednakże mamy tu do czynienia z doświadczeniem wzbogaconym o zmysły inne niż wzrok, słuch, dotyk, itd., a mianowicie wzbogaconym o intuicję. Mamy tu więc doświadczenie szerzej rozumiane. Nie może ono jednak wprowadzić do naszego języka słowa „bóg” (a zarazem go usensownić), ponieważ intuicjonistyczna koncepcja matematyki posługuje się tylko niesensualnymi źródłami doświadczenia a nie nieempirycznymi.

 

       Ten opis intuicjonistycznej koncepcji matematyki jest niejasny. Intuicjonizm tym się różni od podejścia klasycznego, że, mówiąc nieściśle, pewne ruchy dopuszczalne w tym drugim nie obowiązują w nim – jest większy rygor, można rzec. Dokładniej, logika intuicjonistyczna jest fragmentem logiki klasycznej. Nie rozumiem też, jak owa intuicja miałaby być „zmysłem”, tym bardziej że niżej Autor pisze, że jest to domniemane „niesensualne źródło poznania”. Po drugie, skoro już mowa o jakiejś „niesensualnej intuicji”, dlaczego nie miałaby ona pomóc w utworzeniu pojęcia Boga?

 

18. (…) skoro byt ten jest nieprzedstawialny w doświadczeniu, w wyobrażeniach ani w pojęciach.

 

        Niestety, Autor nie dowiódł, że nie istnieje sensowne pojęcie Boga, stąd ten kategoryczny wniosek jest gołosłowny.

 

19. (…) metody opisywania bytu zwanego bogiem zawierają określenia, które same w sobie są sprzeczne i nie mają określonego sensu.

 

         Wydaje mi się, że co nie ma sensu, nie jest ani sprzeczne, ani niesprzeczne. Ale pomińmy to. Autor twierdzi, że atrybuty przypisywane Bogu są sprzeczne. Podaje jednak tylko jeden przykład, mianowicie wszechmoc. Pisze:

 

Wszechmoc upada w konfrontacji ze znanym od wieków paradoksem kamienia (czy bóg może stworzyć kamień tak ciężki, że niepotrafiłby go podnieść). Niektórzy tłumaczą to w ten sposób, iż owszem, bóg może stworzyć absolutnie wszystko poza tym, co jest sprzeczne z logiką. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że tak rozumiana wszechmoc kłóci się z intuicyjnym rozumieniem tego pojęcia. Takie stanowisko jest wyłącznie arbitralne, i wcale nie musimy się na nie zgadzać.

 

         Nie zazdroszczę takich intuicji. Mówiąc zaś poważniej, jest to klasyczny przykład sporu o słowa: określmy zdefiniowaną przeze mnie wyżej wszechmoc jako wszechmoc*, tj.

 

x jest wszechmogący* : = dla każdego y, jeśli y jest niesprzeczne, to x może uczynić y

 

         I zdefiniujmy

 

x jest wszechmogący : = dla każdego y, x może uczynić y

 

        Posłużmy się analogią. Alfred Tarski określił pojęcie operacji konsekwencji w języku J jako każdą funkcję ze zbiorów formuł z J w zbiory formuł z J, która jest zwrotna, monotoniczna i idempotentna. W świetle definicji Tarskiego, pojęcie „konsekwencji niemonotonicznej” jest sprzeczne. A jednak spotyka się je literaturze. Logik, który by wyciągnął z tego faktu wnioski podobne do tych M. Banasika, zostałby zwyczajnie wyśmiany. Po prostu, można przyjąć, że konsekwencja w języku J to każda funkcja ze zbiorów formuł z J w zbiory formuł z J (zob. np. J. Woleński, Epistemologia. Tom II (Wiedza i poznanie), Kraków: Aureus 2001, s. 119).

 

         Ostatnie zdanie Autora w zacytowanym fragmencie jest z kolei typowym argumentem dosłownie podcinającym wszystko (często, dodajmy, używanym przez tzw. postmodernistów) i dlatego nie sposób z nim sensownie dyskutować.

 

20. (…) może tylko [ateista semiotyczny, przyp. TK] po kolei zbijać wszelkie próby teisty podania jakiejkolwiek sensownej definicji boga.

 

         Sądzę, że nie trzeba nawet zakładać, że się jest teistą, aby odpowiedzieć na takie dictum po prostu: „zapraszam zatem do zbijania!” :-)

 

21. Często towarzyszą nam motywacje pragmatyczne, jeśli uznajemy, że wierzymy, bo daje nam to radość i nadzieję. I takie rozumienie zjawiska religijności jest jak najbardziej w porządku

 

          To zdanie jest raczej mało poważne.

 

22. Czyżby samo chciejstwo istnienia boga podświadomie uważali za niewystarczające?

 

        To zdanie jest również mało poważną sugestią i raczej nie powinno się znaleźć w tekstach aspirujących do filozoficznych, gdyż, mówiąc wprost, traktuje adwersarza jak idiotę.

 

 

***

 

           Zamiast podsumowania pozwolę sobie zakończyć parafrazą znanego powiedzenia Saula Aarona Kripkego: „Ateizm semiotyczny jest naprawdę ciekawą teorią. Sądzę jednak, że ma pewną wadę, wspólną zresztą wielu teoriom filozoficznym: jest teorią fałszywą.”

Tomasz Kąkol

Od Redakcji: Artykuł był pierwotnie opublikowany w serwisie Ateista.pl kilka lat temu, po czym zniknął z sieci. Dziękujemy autorowi za zgodę i umożliwienie ponownego opublikowania jego tekstu.

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości

Komentarze są zablokowane