Jan Lewandowski

Nihilistyczny ateista - riposta (2)

dodane: 2022-02-26
Druga część odpowiedzi polemicznej w temacie ateistycznego nihilizmu.

    Na kanale YouTube o enigmatycznym tytule AdiBielo pps - opowieści audio, prowadzonym przez pewnego upozorowanego nihilistę, pojawił się filmik pt. Pierwsza przyczyna @SSPX S. Bańka @J. Lewandowski. Filmik ten jest mało udaną i mocno wybiórczą próbą odpowiedzi na mój tekst pt. Nihilistyczny ateista zaprzecza sam sobie - riposta, który opublikowałem jako polemikę z pierwszą polemiką tegoż upozorowanego nihilisty. Można ją przeczytać w całości tutaj:


https://www.apologetyka.info/ateizm/nihilistyczny-ateista-zaprzecza-sam-sobie-riposta,1457.htm


    Upozorowany nihilista odniósł się zaledwie do dwóch kwestii jakie poruszyłem w moim dość obszernym tekście (jego próba polemiki ze mną to zaledwie niecałe sześć minut). Odpowiem więc polemicznie również i na to. Poniżej podaję dokładne momenty czasowe do jakich odnoszę się we wspomnianym filmie.


    Przypominam, że w innym swoim filmie, wymownie zatytułowanym Nic nie można wiedzieć, ten sam upozorowany nihilista stwierdza od 2:55, że nihilizm epistemologiczny nie tylko nie pozwala na zdobycie wiedzy pewnej ale nie pozwala na zdobycie jakiejkolwiek wiedzy (to samo nasz upozorowany nihilista stwierdza w tym samym filmie od 6:57). W innym swoim filmie pt. Nauka nihilistyczna? też stwierdza, że nic nie można wiedzieć (0:06). Jest to nadal ewidentna sprzeczność. Jeśli nie ma wiedzy żadnej, to nic nie wiadomo nawet o tym, że nie ma wiedzy żadnej. Wszyscy ci upozorowani nihiliści z reguły albo nie dostrzegają tych wewnętrznych sprzeczności pomiędzy swoimi deklaracjami albo po prostu wypierają je przez stwierdzenia od nich niezależne, tak aby przed swoimi słuchaczami zachować pozory sensowności i spójności w swoich wypowiedziach. Nie dajcie się na to nabrać. Nie ma żadnej spójności i sensowności w ich wypowiedziach.


    Wróćmy jednak do głównego filmiku. Oczywiście upozorowany nihilista nadal tkwi w performatywnej sprzeczności, twierdząc, że nic nie twierdzi i nic nie wie, a przy tym wygłaszając mnóstwo permanentnych twierdzeń. Tak więc od 1:40 upozorowany nihilista znowu powtarza, że on nie spotkał się z nihilistami i z pewnymi ich stwierdzeniami, z którymi ja się spotkałem. Jego zdaniem, popełniam rzekomo sofizmat rozszerzenia ponieważ...... no właśnie. Ponieważ on się z czymś nie spotkał. Jednak jest to typowe argumentowanie z ignorancji (błąd argumentum ad ignorantiam). Z tego, że on się z czymś nie spotkał w żaden sposób nie wynika, że to coś nie istnieje. Jak wspomniałem już w pierwszym tekście, ja spotkałem się z nihilistami wygłaszającymi pewne stwierdzenia i z nimi polemizuję (nie ma tu więc żadnego „sofizmatu rozszerzenia”). Stwierdzanie, że coś nie istnieje bo ktoś się z tym nie spotkał jest nie tylko głupie ale jest to przede wszystkim błędnym argumentowaniem z ignorancji. Tak więc nigdzie nie popełniłem „sofizmatu rozszerzenia”, jak cały czas bałamutnie sugeruje ten upozorowany nihilista. Jego argumentacja jest dość infantylna, jak widać.


    W 1:28 upozorowany nihilista, który podobno nic nie stwierdza, nagle stwierdza, że nihilista wypowiadający stwierdzenia, z którymi ja polemizuję, nie jest nihilistą. Oczywiście to tylko on jest prawdziwym nihilistą, a inni już nie. Jest to oczywiście kolejna sprzeczność w jego twierdzeniach. Jeśli nic on nie wie, o czym co chwila zapewnia, to tym bardziej nie wie kto jest prawdziwym nihilistą, a kto nim nie jest.


    W 1:42 upozorowany nihilista bezpodstawnie stwierdza, że ja rzekomo czegoś nie zrozumiałem i wkładam w jego usta coś, czego on rzekomo nie powiedział. Jest to jednak tylko jego czysto arbitralne i gołosłowne stwierdzenie, nie poparte niczym konkretnym. W mojej poprzedniej polemice dokładnie cytowałem upozorowanego nihilistę i podawałem precyzyjne odsyłacze czasowe odnośnie do tego, co on powiedział. Wszystko można sobie sprawdzić.


    W 2:06 i 2:58 upozorowany nihilista, który nic nie stwierdza i nic nie wie, stwierdza nagle, że ja rzekomo palnąłem głupotę gdyż podobno napisałem, że „aby twierdzić, że się czegoś nie wie, należy mieć wiedzę absolutną”. Nic takiego oczywiście nie napisałem. Można sobie to sprawdzić. To właśnie upozorowany nihilista nie zrozumiał mojej wypowiedzi. Stwierdziłem natomiast, że aby stanowczo wykluczyć istnienie czegoś, jak wielokrotnie robi to upozorowany nihilista w pierwszej polemice ze mną, trzeba mieć właśnie wiedzę o charakterze uniwersalnym (czyli w zasadzie jest to wiedza absolutna). Oczywiście on takiej wiedzy nie ma, a mimo to stanowczo wyklucza istnienie wielu rzeczy (dokładne przykłady podałem w pierwszym moim tekście i podam je też dalej). A poza tym, nawet jeśli rzeczywiście napisałbym, że „aby twierdzić, że się czegoś nie wie, należy mieć wiedzę absolutną”, to skąd upozorowany nihilista niby wie, że to „głupota”? Przecież nic on nie wie, jak wielokrotnie zapewnia.


    Od 2:28 upozorowany nihilista proponuje swoim widzom pewien eksperyment. Pokazuje kolejno zdjęcia: cegła, kamień, kryształy, blok mieszkalny, dziewczyna w bikini. Po czym pyta: „na którym z tych zdjęć nie było deski? A czy posiadacie doktorat z technologii drewna, materiałoznawstwa lub chociaż mineralogii? Nie? A byliście w stanie powiedzieć co z tych rzeczy nie jest deską? Dziwne, nie?” (2:38). Jednak ten eksperyment kompletnie niczego nie dowodzi. Upozorowany nihilista przecież nic nie wie, jak wielokrotnie twierdzi. Nie wie zatem nawet tego czy rzeczywiście nie widzi deski na którymś z tych zdjęć i czy jedynie nie wydaje mu się, że widzi coś innego niż deska. Tak właśnie kończy się wyznawanie absurdu zwanego nihilizmem, że nie można wiedzieć nawet tego co się naprawdę widzi. W 4:08 przyznaje on zresztą sam, że nie wie czy jego zmysły go nie oszukują i stwierdza wręcz, że zmysły nie dają mu prawdziwego obrazu świata. Dziękuję, pozamiatane.


    Od 3:07 upozorowany nihilista, który co chwila twierdzi, że nic nie wie, zaczyna wszystkim tłumaczyć skąd on wie co to znaczy „nie wiem”. Tłumaczy też, że może podawać pozytywne twierdzenia pomimo tego, że nic nie wie (3:10). Jest to jednak ponowne ogłupianie jego widzów. Jeśli nic nie wie to nie może podawać żadnych pozytywnych twierdzeń ponieważ po prostu ponownie ląduje w sprzeczności performatywnej. Jeśli nic się nie wie to się konsekwentnie milczy. Czego on oczywiście nie robi i tym samym nie jest konsekwentny za grosz.


    Od 3:19 upozorowany nihilista tłumaczy wszystkim, że to co on prezentuje to w sumie nie jest wiedza. Jest to jedynie wiedza w znaczeniu potocznym. Nie wypełnia to jednak znamion desygnatu wiedzy w żadnej znanej aktualnie definicji wiedzy. Super. Gość właśnie po raz kolejny przyznał, że nic nie wie, włącznie z tym co to jest „wiedza” (patrz też 6:24). W 5:39 stwierdza nawet, że nie wie czy on sam istnieje.


    W 4:01 upozorowany nihilista znowu wpada w sprzeczność performatywną gdy stwierdza, że „nie ma absolutnie żadnych kryteriów” odnośnie kilku kwestii. Skąd to wie skoro nic nie wie? Znowu mamy twierdzenie zakładające wiedzę o charakterze uniwersalnym. Jednak żadnej takiej wiedzy ten upozorowany nihilista nie posiada i nie jest jej w stanie w żaden sposób sprawdzić (musiałby przebadać całe nieograniczone czasowo i przestrzennie universum aby wykluczyć, że rzeczywiście nie istnieją takie kryteria). A jest wręcz przeciwnie, przyznaje on, że w ogóle nie wie co to jest „wiedza”. Mamy tu sprzeczność na sprzeczności.


    W 4:14 upozorowany nihilista stwierdza, że „podlegamy złudzeniom optycznym” i są „dowody” na to, że zmysły nas oszukują. A skąd on to wie? Przecież nic nie wie. Jeśli nic nie wie, to nie wie też co jest złudzeniem optycznym. Idea złudzeniu zawiera w sobie założenie, że musimy mieć jakieś prawdziwe postrzeżenia aby odróżnić je od złudzeń. Jednak ten upozorowany nihilista sam przyznaje, że nie ufa swoim zmysłom bo nie dają mu prawidłowego oglądu świata (od 4:08), co oznacza, że nigdy nie będzie w stanie odróżnić złudzenia od jego braku. A tym samym nie wie co to w ogóle jest złudzenie i jak ewentualnie odróżnić je od braku złudzenia. Może jedynie doznaje złudzenia, że wie co to jest złudzenie. W tej sytuacji nie wie nawet tego czy w ogóle istnieje jakiekolwiek złudzenie. Tak więc upozorowany nihilista wpada tu w kolejną sprzeczność między własnymi stwierdzeniami. Przy okazji warto zauważyć, że używając słowa „dowód” wpada on w jeszcze jedną sprzeczność bo jeśli nic nie wie to słowo „dowód” też nie ma żadnego sensu w tym momencie.


    Od 4:48 upozorowany nihilista stwierdza, że pomimo tego, że jego zmysły nie dają mu prawidłowego oglądu świata, to może jednak w jakimś stopniu na nich polegać „bo tak jest łatwiej funkcjonować” (patrz też 5:43). Gdzie tu sens? Jest to oczywiście kolejna sprzeczność performatywna w twierdzeniach tego upozorowanego nihilisty. Jeśli nic nie wie to nie wie nawet tego czy rzeczywiście jest mu „łatwiej funkcjonować”. Witajcie w absurdalnym świecie nihilistycznego ateisty.


    W 5:25 upozorowany nihilista znowu wpada w sprzeczność gdy stwierdza, że „wiedzy nie ma i prawda nie istnieje”. A skąd to wie, że wiedzy nie ma i prawda nie istnieje skoro nic nie wie? Deklaracja o tym, że coś „nie istnieje” jest kolejnym ontologicznym stwierdzeniem o charakterze uniwersalistycznym, zakładającym nieograniczony dostęp do całej rzeczywistości. A gość przecież twierdzi, że on nie tylko nic nie wie ale nie wie nawet co to jest „wiedza”. Sprzeczność na sprzeczności i sprzecznością pogania.


    W 5:04 upozorowany nihilista, który nic nie stwierdza, stwierdza nagle, że opiera się na jakichś aksjomatach przyjmowanych w dyskusji. Jednak jeśli upozorowany nihilista sam przyznaje, że nic nie wie, to w tym momencie nie wie nawet tego czy aksjomaty jakie on przyjmuje są w jakikolwiek sposób lepsze niż aksjomaty przeciwne, które byłyby zaprzeczeniem jego aksjomatów.


     Od 5:43 upozorowany nihilista znowu wraca do koncepcji „prawdopodobieństwa”. Jednak w jego światopoglądzie jest to tylko bezsensowna zbitka liter. W 5:25 upozorowany nihilista przecież dopiero co stwierdził, że „prawda nie istnieje” i powtórzył to w 5:48 (patrz też 6:27). A tymczasem idea „prawdopodobieństwa” nieodłącznie zawiera w sobie właśnie dostęp do prawdy. Spójrzmy na konstrukcję tego pojęcia: „prawdopodobieństwo”. Nie ma sensu mówić o „prawdopodobieństwie” jeśli prawda nie istnieje. W tym momencie to tylko bezsensowny zlepek liter, taki sam jak ksfbkjfgbslkbjgslkbn.


    Od 6:05 upozorowany nihilista dalej brnie w sprzeczność w kwestii prawdopodobieństwa gdy stwierdza, że może „uznawać, czy coś jest zbliżone do tego ideału, desygnatu prawdy, którego nie da się uświadczyć. Ale da się uświadczyć coś, co jest bardzo dalekie od tego konceptu, a co ma jakieś znamiona, że mogłoby prawdą być gdyby ta istniała”. Jaki sens mają te stwierdzenia? Żadnego. Znowu są one wewnętrznie sprzeczne. Jeśli „prawda nie istnieje”, jak wielokrotnie stwierdza ten gość (5:25; 5:48 i 6:27), to nie ma się on po prostu do czego zbliżać. Równie bezsensowne byłyby stwierdzenia, że co prawda magnetyczna północ nie istnieje lecz jak najbardziej możemy się do niej zbliżać. A nawet gdyby prawda istniała to nasz upozorowany nihilista i tak nie wiedziałby czy się do niej zbliża gdyż nic nie wie, nie ufa swym zmysłom i wręcz przyznaje, że nie dają mu one prawidłowego oglądu świata (od 4:08). W takiej sytuacji oczywiście nie wie on czy się do czegokolwiek mógłby zbliżać, nie mówiąc już o tym, że znowu zaprzecza on sam sobie bo mówi o zbliżaniu się do czegoś, co jego zdaniem nie istnieje.


    I to by było na tyle. Odpowiedziałem na cały materiał skierowany do mnie. Tak jak napisałem w pierwszej części tekstu - upozorowany nihilista tkwi w sprzeczności performatywnej od początku do końca. I będzie tkwił bez względu na to co powie. Nie można twierdzić, że nic się nie wie i jednocześnie wygłaszać mnóstwo deklaracji aspirujących do tego, że coś się jednak wie. Wszyscy ci upozorowani ateistyczni nihiliści z reguły albo nie dostrzegają tych wewnętrznych sprzeczności pomiędzy swoimi deklaracjami albo po prostu wypierają je przez stwierdzenia od nich niezależne, tak aby przed swoimi słuchaczami zachować pozory sensowności i spójności w swoich wypowiedziach. Nie ma jednak w ich wypowiedziach żadnej spójności i sensowności. Nie dajcie się na to nabierać.


    Jan Lewandowski, luty 2020.
 

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości

Komentarze są zablokowane