Grzegorz Żebrowski

Zarzuty Leszka Nowaka odnośnie proroctwa końca świata

dodane: 2013-10-15
Odpowiedź na zarzuty Leszka Nowaka wobec niespełnionego proroctwa Jezusa Chrystusa dot. końca świata i Jego powrotu za życia apostołów.

W tym tekście odniosę się tylko do wątku niby-niespełnionego proroctwa Jezusa dotyczącego nadejścia końca świata. Motorem do napisania tego tekstu była ta dyskusja Nowaka z Moniką:

http://www.opracowanie.eu/monika.htm


Ten temat uznałem za dość ważny, ponieważ taką argumentacją posługuje się pan Nowak w celu uświadomienia czytelnikowi, że z tym Jezusem było coś faktycznie nie tak... Wg Nowaka w Biblii ewidentnie można dostrzec obietnice Jezusa, że wróci jeszcze za życia apostołów, a przecież powszechnie wiadomo, że minęło już 2000 lat, a Jezus nie wrócił... W tym miejscu nie zostaje nic innego, jak przyklasnąć Nowakowi i powiedzieć: "no czy trzeba lepszego dowodu na jego obłąkanie"?

Tak więc pierwszym fragmentem, który przytacza Nowak jest ten:

Mt 10,23
"Zaprawdę, powiadam wam: NIE ZDĄŻYCIE OBEJŚĆ MIAST IZRAELA, NIM PRZYJDZIE SYN CZŁOWIECZY".

 

- Odp. Oczywistym jest to, że wiele fragmentów dla czytelników może stanowić trudności interpretacyjne, co owocuje tym, że często jest ich co najmniej kilka... Tak jest i w tym przypadku. Jednak błąd Nowaka polega na tym, że próbuje narzucać nam swój punkt widzenia jako oczywisty, a jego wykładnia jest jedyna możliwa... Otóż nie koniecznie. Wielokrotnie czytając mowy Jezusa można się przekonać, jak intuicyjna interpretacja daleko odbiega od tego, co On chce przekazać (np. mowa o powtórnym narodzeniu w J 3,3-7). Czy punkt widzenia Nowaka jest jedyny możliwy? Wg mnie nie, bo okazuje się, że można to zinterpretować w zupełnie inny sposób, który nie ma kompletnie nic wspólnego z obietnicą powrotu Pana w czasie okrążania miast Izraela przez pierwszych apostołów... W tym fragmencie moim zdaniem widać raczej wezwanie do głoszenia Ewangelii oraz w obliczu zagrożenia śmiercią i wyboru: "zostać na posterunku i ponieść śmierć męczeńską", lub "ucieczka do innego miasta, aby tam kontynuować działalność misyjną", należy wybrać to drugie. A dlaczego? Ponieważ jest tyle pracy do zrobienia w tym zakresie, że końca jej nie będzie aż do przyjścia Syna Człowieczego, czyli do końca świata... Tak więc ten fragment nie uczy o tym, że w trakcie działalności misyjnej pierwszych apostołów przyjdzie powtórnie Jezus, ale że ta działalność nie doczeka się kresu i nigdy nie będzie można uznać, że "dokończyliśmy tego dzieła, obeszliśmy wszystkie miasta Izraela". Dlatego jest tak ważne, żeby w obliczu prześladowania uciekać do innego miasta, ponieważ dzieło ewangelizacji jest ważniejsze nawet od samego męczeństwa.

W tym miejscu chciałbym zadać pytanie panu N., czy potrafi wykazać, że to jego interpretacja jest jedyna słuszna, a moja zupełnie bezpodstawna?

Kolejny argument Nowaka:

Mt 16,28
Zaprawdę, powiadam wam: Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, aż ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w królestwie swoim.

 

W tym ustępie Nowak doszukuje się niespełnionego proroctwa Jezusa, który niby miał zapowiadać, że niektórzy będą żyli tak długo, że doczekają się w końcu powrotu Pana... Znowu... Jest to możliwa interpretacja, ale czy jedyna możliwa? Okazuje się, że nie... Oczywiście Nowak założył sobie, że ten fragment naucza o obietnicy powrotu w trakcie życia "niektórych", ale nie zauważył, że ta obietnica mogła dotyczyć czegoś zupełnie innego - a mianowicie, że pewne osoby stojące tutaj po prostu nie umrą nigdy, nie zaznają śmierci aż do końca świata (czyli powrotu Jezusa)... W tym miejscu warto zwrócić uwagę na wiarę Izraelczyków w to, że niektóre osoby z powodu swojej świętości nie umarły - mowa oczywiście o Eliaszu (2 Krl 2,17) i o Henochu (Hbr 11:5). Tym samym Jezus widząc świętość pewnych ludzi ze swego otoczenia zapewniał ich, że one pod tym względem nie są gorsze od tych dwóch starotestamentalnych bohaterów i dlatego spotka ich ten sam los. Chciałbym dodać, że wg wiary katolickiej, która również opiera się na starodawnej tradycji przekazywanej z pokolenia na pokolenie, to wśród obecnie żyjących ludzi była przynajmniej jedna taka osoba, która nie zaznała śmierci - mowa o Maryi - matce Jezusa... Wolno nam tak interpretować? A dlaczego nie? A więc w duchu takiej interpretacji jest tu jakieś niespełnione proroctwo? Nie ma! Przecież wg naszej wiary Maryja nie zaznała śmierci aż do dnia dzisiejszego. Więc znowu należałoby spytać pana Nowaka, dlaczego mielibyśmy przystać akurat na jego interpretację tego fragmentu?


Kolejny fragment:

 

1 Tes 4,15-17
Otóż pragniemy was zapewnić, OPIERAJĄC SIĘ NA POUCZENIACH PAŃSKICH, że my, pozostawieni przy życiu do dnia przyjścia Pana, nie wyprzedzimy tych, którzy będą już wtedy zmarli. Na głos archanioła i na dźwięk trąby Bożej Pan sam zstąpi z nieba, a zmarli w Chrystusie zmartwychwstaną pierwsi. POTEM MY, POZOSTAJĄCY JESZCZE WTEDY PRZY ŻYCIU WRAZ Z NIMI BĘDZIEMY UNIESIENI W POWIETRZE, W OBŁOKI, NA SPOTKANIE Z PANEM, Z KTÓRYM TAK JUŻ NA ZAWSZE POZOSTANIEMY.

(Biblia Warszawsko-Praska)

 

Poniższe wyjaśnienie znajduje zastosowanie również do takich fragmentów przytaczanych przez Nowaka jak 1 Tes 1,9-10, 1 Tes 5,23-24, 1 Kor 15,51n, Flp 4,5-6, Hbr 10,37, Jk 5,8-9, 1 J 2,18, Ef 5,6, 1 P 4,3-7, Ap 22,20-21.

- Chrześcijańska interpretacja tych fragmentów nie kładzie nacisku na to, że Jezus miał powrócić za życia pierwszych apostołów, ale na to, że chrześcijanie powinien żyć tak, jakby dzień Pański miał nastać za chwilę. Nie można też oczekiwać od autorów Biblijnych, a nawet od samego ziemskiego Jezusa informacji, że świat będzie trwał jeszcze przynajmniej jedno pokolenie. Chrześcijanie powinni liczyć się z tym, że koniec może nadejść w każdej chwili, również za kilka minut, co jest zgodne ze słowami Jezusa:

Mt 24:36 bw "A o tym dniu i godzinie nikt nie wie; ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko sam Ojciec."
Tym samym Jezus poucza nas, że skoro nawet umiłowany Syn podczas ziemskiego pobytu nie zna tej daty, to również na pewno nie będzie ona wiadoma żadnemu innemu żyjącemu człowiekowi, ani nie zostanie objawiona przez żadnego anioła.

Od śmierci Jezusa chrześcijanie nie wiedzą, kiedy to nastąpi - ale muszą się liczyć z tym, że może to nastać za moment, jak i może nastać dopiero za długie wieki. Przypowieść Jezusa o czuwaniu na powrót Pana, który się opóźniał ze swoim przyjściem tego nas uczy (Mt 24,42-51). Oczywiście nie osobiście zakwestionować poglądu, że pierwsi chrześcijanie przez długie lata żyli w błędnym przekonaniu, że ten dzień nastąpi za ich życia. To błędne przekonanie wynikające z niewłaściwej interpretacji słów Jezusa nawet zdaje się mieć swoje potwierdzenie w Ewangelii:

J 21,21-23 Gdy więc go [Jana - GZ] Piotr ujrzał, rzekł do Jezusa: Panie, a co z tym będzie? Odpowiedział mu Jezus: Jeżeli chcę, aby pozostał, aż przyjdę, to cóż tobie do tego? Ty pójdź za Mną! Rozeszła się wśród braci wieść, że uczeń ów nie umrze. Ale Jezus nie powiedział mu, że nie umrze, lecz: Jeśli Ja chcę, aby pozostał, aż przyjdę, to cóż tobie do tego?

Brak pełnego zrozumienia nauczania Jezusa towarzyszyła nawet apostołom Jezusa przez długie lata po Jego zmartwychwstaniu, o czym można się przekonać na przykładzie św. Piotra (z Dziejów Apostolskich, rozdział 10), który w widzeniu danym mu z nieba, jak opuszcza się płótno z dzikimi zwierzętami i na rozkaz "zabijaj i jedz" odpowiedział: "O nie, Panie! Bo nigdy nie jadłem nic skażonego i nieczystego". Jednak okazuje się, że Jezus uznał wszelkie pokarmy za czyste już za swojego życia:

Mk 7:15-19 bt "Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz to, co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym. [...] uczniowie pytali Go o tę przypowieść. Odpowiedział im: I wy tak niepojętni jesteście? Nie rozumiecie, że nic z tego, co z zewnątrz wchodzi w człowieka, nie może uczynić go nieczystym; bo nie wchodzi do jego serca, lecz do żołądka, i zostaje wydalone na zewnątrz. Tak uznał wszystkie potrawy za czyste."

Jednak to co chcę podkreślić, to fakt, że niesłusznym jest zarzut o nieprawdziwości Jezusowych nauk, ale problem tkwi w ich interpretacji, która jak się okazuje, czasem może dawać dość szeroki wachlarz możliwości. Ja nie potrafię jednoznacznie wykluczyć tego, że w listach Pawłowych pojawiają się przebłyski błędnej interpretacji nauki Jezusowej pierwszych chrześcijan. Ale nawet jeśli przyjmiemy takie założenie, to jednak nie ujmuje to natchnionego charakteru Biblii, która w tych miejscach przejawia treści ponadczasowe. Warto wspomnieć, że w rzeczywistości Bożej nauczanej na kartach Biblii pojęcie chwili i krótkiego czasu jest bardzo relatywne, o czym można się przekonać czytając ten fragment:

2P 3:8 bw "Niech to jedno, umiłowani, nie uchodzi uwagi waszej, że u Pana jeden dzień jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień."

Lecz na dobrą sprawę nawet nie trzeba przyjmować założenia, że św. Paweł wzorem pierwszych chrześcijan żył błędnym przekonaniem o powrocie Pana za ich życia. Wystarczy zwrócić uwagę na to, że owe "my", jak i wszelkie czasowniki w pierwszej osobie liczby mnogiej nie muszą się odnosić do ówczesnych gmin chrześcijańskich. Takie słowa, jak "my", "nas" w listach św. Pawła mogą mieć odniesienie do chrześcijan wszystkich kolejnych pokoleń. W tym miejscu pozwolę sobie odnieść się do argumentów Jana Lewandowskiego, który w artykule "Czy Jezus przepowiedział Apostołom koniec świata za ich życia?" http://lewandowski.apologetyka.info/racjonalista/czy-jezus-przepowiedzia-apostoom-koniec-swiata-za-ich-zycia,72.htm jakiś czas temu poruszał tę problematykę w szerszym zakresie i w trochę innym spojrzeniu, który zauważa, że:

Warto nadmienić, że w języku polskim również istnieje forma wypowiadania się w drugiej osobie liczby mnogiej o osobach, które nie są współczesne temu, kto się o nich wypowiada. Mówimy np.: „od tysiąca lat jesteśmy narodem” lub „za 500 lat będziemy jako ludzkość o wiele lepiej rozwinięci technicznie” itd. Tym samym wyżej cytowane przez Agnosiewicza słowa z 1 Tes 4,13-17, w których św. Paweł pisze w drugiej osobie liczby mnogiej o porwaniu na obłoki i doczekaniu przyjścia Pana, nie dowodzą, że wierzył on, że stanie się to za jego życia.

Czytelników zainteresowanym szerszym omówieniem tego tematu odsyłam do powyższego opracowania Jana Lewandowskiego dostępnego pod adresem: http://lewandowski.apologetyka.info/racjonalista/czy-jezus-przepowiedzia-apostoom-koniec-swiata-za-ich-zycia,72.htm

Reasumując należy podkreślić, że argumenty Nowaka są warte tyle, co nic. Bo to, że on sobie interpretuje te fragmenty po swojemu, to oczywiście ma prawo, ale nie oznacza to automatycznie, że jego punkt widzenia jest jedyny i słuszny. A jeśli chce wykazać jakieś prawdy z Ewangelii po swojemu, to musi wziąć pod uwagę, że kładzie na siebie ciężar dowodu - a więc wystarczy w odpowiedzi podać jedną możliwą alternatywę, która zaprzecza jego interpretacji i pan Nowak może swoje argumenciki wsadzić sobie w duży kontener na śmieci.

 


Aktualizacja 21 października 2013:

Pan Nowak na nowo utworzonej stronie opracowanie.eu/apologetyka.htm która jest reakcją na naszą serię polemik, wykłada na stół swoje "asy" i pisze:

Poza tym ja jeszcze mogę parę spraw wyjąć z rękawa. Dlaczego Jezus mówił do swoich uczniów „czuwajcie” (Mk 13,33; Mk 13,35; Mk 13,37), a nie: „czuwajcie i przekażcie następnym pokoleniom, aby i one czuwały”? Następnych pokoleń miało nie być. :) Dlaczego Jezus mówił „Ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego po prawicy Wszechmocnego i nadchodzącego z obłokami niebieskimi” (Mk 14,62), a nie: „Wasi dalecy potomkowie ujrzą Syna Człowieczego, siedzącego po prawicy Wszechmocnego i nadchodzącego z obłokami niebieskimi”?

Od razu zaznaczam, że ja nie jestem alfą i omegą i mogę wszystkiego nie wiedzieć, dlaczego Jezus użył takich zwrotów, a nie akurat innych, dlaczego nie dopowiedział kilku szczegółów, co 2000 lat później będzie wielkim rozczarowaniem i powodem pretensji pana Leszka Nowaka... Nie mniej jednak w tym akurat przypadku nasuwa mi się prosta odpowiedź, która prawdopodobnie mogła być tego przyczyną. Otóż pominięcie tego właśnie jest zgodne z przesłaniem tego fragmentu z nakazem czuwania na powrót Pana. Istotą chrześcijańska jest oczekiwanie na Jego przyjście, który może przybyć w każdym momencie - począwszy od czasów z pierwszego pokolenia, aż do czasów z dalekiej przyszłości. Gdyby Jezus nakazał przekazywać tę informację następnym pokoleniom, to dałby do zrozumienia, że Jego przyjście nie nastąpi w czasie trwania bieżącego pokolenia. Tym samym dałby im powód, aby tamci nie musieli czuwać i żeby mogli spać spokojnie, bo Pan za ich życia się nie pojawi :)

 

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości

Komentarze są zablokowane