Grzegorz Żebrowski

Pytania do muzułmanów

dodane: 2016-02-08
W tym artykule chciałbym skierować kilka pytań do Muzułmanów, a chrześcijańskich czytelników zainteresować tematem tzw. "autentyczności wiary". Z całą pewnością wszyscy jesteśmy przekonani, że to nasza wiara jest prawdziwa, ale prawa logiki są bezwzględne - nie może być dwóch prawd, które przeczą sobie wzajemnie. Albo tylko jeden ma rację, albo nikt z nich nie ma racji - innej możliwości nie ma.

Niezależnie od tego, która wiara jest prawdziwa, to jedno jest pewne dla nas ludzi wierzących - zostaliśmy stworzeni przez tego samego Boga, przez tego samego stwórcę... Czy chcemy, czy nie chcemy, to jednak w pakiecie dostaliśmy od Niego pewną formę inteligencji, rozumowania, wyciągania wniosków, dedukowania i na jej podstawie możliwość wyboru i zdolność do podejmowania decyzji.

 

Wierzę, że wolą prawdziwego Boga jest to, aby jego wyznawcy podejmowali wysiłek mający na celu nawracanie innych ludzi do uwierzenia w tego jedynego i prawdziwego Boga.

 

Wierzę, że pragnieniem Boga jest to, aby ludzie przyjęli go przede wszystkim swoim sercem w pełni świadomie wyznając, że to właśnie On jest prawdziwym Bogiem, jemu służyli i byli gotowi oddać za niego życie.

 

Wiem, że waszym pragnieniem i dążeniem, drodzy Muzułmanie, jest to, aby wszyscy ludzie wyznali wiarę w prawdziwego i jedynego Boga. Dlatego wiedzcie, że są rzeczy, które mnie, jako chrześcijanina, nurtują, które bardzo przeszkadzają mi w ewentualnym przyjęciu swoim sercem wiary Islamskiej. Dlatego na początek sformułowałem kilka pytań:

 

- Czy potraficie uzasadnić, dlaczego to Wasza wiara jest prawdziwa i na pewno nie została zmyślona przez proroka Mahometa i jego ludzi? Jakie są argumenty przemawiające za tym, że to chrześcijaństwo zostało zmyślone, sfałszowane, a wiara islamska w odróżnieniu od innych wierzeń jest prawdziwa i nie została zmyślona? Oczywiście od dawna zadawałem to pytanie również sobie w stosunku do chrześcijaństwa - co odróżnia naszą wiarę od Islamu i innych religii, co przemawia za jej wiarygodnością. O tym, jak ja to postrzegam z mojego chrześcijańskiego punktu widzenia, napiszę na koniec tego artykułu.

 

- Załóżmy hipotetycznie że nagle wyłoni się jeszcze jedna religia (nazwijmy ich wyznawcami Boga Deusa), która przyniesie swoją księgę, ogłosi, że została ona przekazana przez Boga w ręce ich proroka, który został uniesiony do nieba, usłyszał przesłanie od stwórcy, który nakazał mu nawracać ludzi na tę jedyną i prawdziwą wiarę, a wszystkie inne religie (chrześcijaństwo, islam, judaizm, itd) są fałszywymi religiami zmyślonymi przez ludzi. Ci wyznawcy twierdziliby, że tylko ich Bóg Deus jest prawdziwy, cała ziemia do niego należy, wszyscy ludzie, całe bogactwo, wszystkie pieniądze itp. Kto uwierzy, będzie na pewno zbawiony, a kto nie zechce uwierzyć, powinien być zabity, bo to tylko Bóg Deus jest prawdziwym Bogiem i on tak nakazał czynić to w swojej księdze. No i pytanie do Was drodzy muzułmanie: czy powinniśmy przyjąć ich wiarę, czy nie? Jeśli nie powinniśmy, to dlaczego? Dlaczego Waszą tak, a ich nie? Czym się powinniśmy kierować, aby ocenić, która wiara jest prawdziwa? Oni tak samo by głosili, że tylko ich Bóg jest prawdziwy, że w końcu dał się poznać i objawić całemu światu, a że jego wyznawcy są panami ziemi i mają prawo zarządzać całą ziemią i wszystko do nich należy...

 

- Dlaczego Bóg działał liczne cuda przez ręce Jezusa (w to przecież akurat wierzycie - Sura 3:49[1]) w celu uwiarygodnienia swojej nauki, pokazania, że nie pochodzi wyłącznie od człowieka (bo przecież człowiek sam z siebie nie miałby możliwości czynienia cudów), a nie działał żadnych takich znaków przez ręce proroka Mahometa? Dla nas jest to dziwne, bo głosicie, że to ten drugi jest ważniejszy w oczach Bożych... Dlaczego tylko u Jezusa jest ukazanie, że to nie jest tylko i wyłącznie ludzkie (bo gdyby to takie było, to nie byłby on w stanie sam z siebie czynić żadnych cudów), a ukazał, że wszystkie czyny uczynione przez Mahometa mogły być dokonane zwyczajnie zwykłą ludzką mocą (nie było tam nic nadprzyrodzonego)? A jakże bardzo byłyby potrzebne te cuda w rękach Mahometa, skoro uważacie, że nauka Jezusa była tak rażąco wykręcona i przeinaczona w pismach chrześcijańskich obecnych w VI wieku (w czasie działalności Mahometa)?

 

- Dlaczego wszechmocny Bóg, który działał cuda przez ręce Jezusa nie uchronił swoją wszechmocą Jego prawdziwej nauki, nie zachował ani jednego starożytnego świadectwa Jego prawdziwego przesłania, podczas gdy zachowały się rękopisy ewangelii chrześcijańskiej jaką obecnie znamy i to z II wieku naszej ery, oraz inne niezliczone świadectwa starożytne, które uznajecie za sfałszowane?

 

- Czy wszyscy ludzie powinni być naśladowcami proroka Mahometa? Jeśli nie, to czy uznajecie jakieś grzechy Mahometa? Czy Islam potępia pewne zachowania proroka? Natomiast, jeśli tak, to czy mamy go traktować jako autorytet moralny? Więc jak należy rozumieć epizod odbycia stosunku seksualnego z 9-letnią dziewczynką (Aiszą - jedną z 14 żon Mahometa, poślubioną w wieku 6 lat)? W naszej świadomości każdy prawidłowo ukształtowany przez naturę mężczyzna stroni od współżycia z dziećmi, a jedynie głęboko patologiczne przypadki (tzw. pedofile) czują pociąg seksualny do małych dzieci, oraz w naszym mniemaniu jest to niezależne od kultury, obyczajowości i okresu naszych dziejów. Czy to może powinniśmy ten światopogląd skorygować? Uznać to za moralne? Czy uznać, że w naszym przypadku to zboczenie seksualne, ale akurat u Mahometa to było w porządku?

 

- Jaki jest wasz stosunek do tego rodzaju postępowania, że niektórzy radykalni wyznawcy Islamu oczekują wyznania wiary, że nie ma Boga nad Allaha, a Mahomet jest jego prorokiem, kiedy przystawiają do gardła nóż i dają jedyny wybór: albo wyznanie wiary, albo śmierć... Czy taka osoba, która w takich okolicznościach wyznaje wiarę w Allaha, faktycznie wypełnia wolę Allaha i przyjmuje go jako swojego Boga i w takiej sytuacji, bardziej zasługuje na ocalenie, na życie, niż osoba, która nie wyzna tego aż do końca? Czy uważacie, że bardziej szlachetny jest człowiek wierny swoim wartościom, który wiarę w Boga ceni bardziej niż swoje ziemskie życie, który nie złamie się w okolicznościach śmierci i woli umrzeć, niż zaprzeć się swojej wiary? Czy taka osoba, która w takich okolicznościach wyzna wiarę w Allaha, zginie, czy zostanie oszczędzona? Jaka wówczas jest wartość takiego wyznania wiary w Allaha? Dlaczego ci wyznawcy oczekują wyznania wiary w takich okolicznościach i dlaczego jest to zaspokojenie ich oczekiwań?

 

- Dlaczego Wasza wiara, jako jedyna z tych liczących się na świecie, każe śmiercią wszelkie przypadki głoszenia innej nauki, pozbawiając swoich wiernych możliwości poznania innych światopoglądów religijnych? Jak wygląda sprawa wolności wyboru, wolnej woli? Czy Wasz Bóg pragnie, aby Islam był narzucony siłą, przymuszony, zamiast dokonany w akcie świadomej wolności? Czy prawda nie może obronić się sama, tylko trzeba stać z groźbą zabicia w przypadku odstąpienia od wiary, oraz stać na straży przeciwko głoszeniu innych światopoglądów, karząc to śmiercią?

 

- Jak wygląda sprawa zbawienia prawego muzułmanina, który wysadza w imię Allaha autobus z niewiernymi i na nim przed śmiercią wylewa się woreczek z świńską krwią? Nie jest to abstrakcja! O ile mi wiadomo, takie praktyki stosowane są w Izraelu. Jak wygląda kwestia zbawienia muzułmanina umierającego za wiarę, który ginie z rąk niewiernej kobiety (z tego co mi wiadomo, muzułmanie nie są wówczas zbawieni), albo ginie poprzez utopienie w świńskiej krwi? Czy w obliczu Boga zbawienie jego duszy jest niepewne, ponieważ jego ciało tuż przed śmiercią stało się nieczyste przez zetknięcie z krwią świni?

 

- Czy brak miłosierdzia ma być bardziej przekonujący od nakazywania miłosierdzia? Czy nakaz przymusu wiary, karanie śmiercią za porzucenie wiary i karanie śmiercią za głoszenie innego światopoglądu ma być bardziej przekonujące od wolności wyznania i prawa świadomego wyboru wiary swoim sercem? Czy nakaz odwetu ma być bardziej przekonujący od nakazu przebaczania? Czy nakaz nienawiści wrogów ma być bardziej przekonujący od nakazu miłości nieprzyjaciół? Czy szowinizm wobec kobiet, traktowanie ich jak kury domowe, jako narzędzie do rozładowywania swoich napięć seksualnych, jako kogoś o połowicznej wartości w stosunku do mężczyzn, jako kogoś, kto (podobnie jak pies, małpa i świnia) unieważnia modlitwy mężczyzny muzułmanina, jeśli przejdzie przed nim w odległości mniejszej niż zasięg rzuconego kamienia ma być bardziej przekonujący wobec nakazu miłości kobiet jak siebie samego? To są rzeczy, które nas niepokoją w Islamie, które nas przerażają, których się boimy i które podsuwają nam myśli, że Bóg Islamu i Jego prorok to są despoci i okrutnicy.

 

- Skąd macie pewność, że po śmierci zostaniecie zbawieni? Czy dopuszczacie do swojej świadomości możliwość, że wśród tylu wyznań na świecie, które twierdzą, że tylko oni na pewno mają rację, to może się okazać, że jednak Wy też tej racji nie mieliście? Jest wiele sekt, które też uważają, że tylko oni zostaną zbawieni i wielu z nich oddaje za to swoje życie, wysadza się w powietrze (były takie przypadki w historii). Czy to, że oni oddają za to swoje życie i mocno wierzą w prawdziwość i wyłączność swojej wiary oznacza, że ich oczekiwania w które wierzyli, na pewno się spełnią? Czy dopuszczacie możliwość, że kiedyś możecie od stwórcy usłyszeć: "przykro mi, ale ta obietnica, w którą wierzyłeś, w rzeczywistości nie pochodzi ode mnie...". Czy nie uważacie za logiczne, że zanim człowiek uwierzy w jakąś obietnicę, to powinien zadać sobie przede wszystkim trudu, aby sprawdzić, czy ten (lub to) co ją daje, jest aby na pewno wiarygodny? Czy w kryteriach ofert bankowych i parabankowych powinniśmy się kierować zasadą, która oferta nam się najbardziej podoba, czy może która oferta zdaje się być najbardziej wiarygodna? To że ja mocno wierzę, że bank X da mi 1000% odsetek w skali roku, to nie oznacza, że ja te odsetki faktycznie dostanę, bo może się okazać, że ta oferta była sporządzona przez oszusta... Wiec to, że ktoś wierzy, że za wysadzenie się w powietrze i zabicie niewiernych czeka go raj i piękna kobieta o niewinnym spojrzeniu, niedotykana przez innych mężczyzn, przeznaczona do uciech seksualnych, to jeszcze nie oznacza, że faktycznie tak musi być... Piszę o tym, bo chrześcijaństwo, które w chwili obecnej wyznaję, ukazuje mi pewną uniwersalną zasadę, która dotyczy wszystkich - i wierzących i niewierzących: "jakim sądem ty sądziłeś, takim i ciebie osądzą"[2], oraz: "co chcielibyście, aby ludzie wam czynili, to i wy im czyńcie"[3] - to ostatnie jest tzw. prawem naturalnym. Tym samym jeśli ktoś głosi przekleństwo dla tych, którzy w jego mniemaniu nie wyznają prawdziwej religii, to musi się liczyć z tym, że takim sądem będzie osądzony jeśli się okaże, że to akurat jego religia nie była prawdziwa.

 

 

I na koniec, jak obiecałem, chciałbym pokazać pewne przesłanki z mojego punktu widzenia, które przekonują mnie do tego, że to chrześcijaństwo jest prawdziwe, które ukazują przewagę nad innymi wyznaniami (żeby was drodzy muzułmanie skłonić do podobnych przemyśleń). Otóż kluczem uznania autentyczności chrześcijaństwa są wydarzenia, które dokonały się w I wieku naszej ery. Wtedy to właśnie żył Jezus i czynił publicznie cuda na ziemi (ot chociażby nakarmienie wielotysięcznego tłumu poprzez rozmnożenie kilku kawałków chleba), oraz umarł i zmartwychwstał. Cuda i nadprzyrodzone znaki są gwarantem tego, że to pochodzi od Boga (bo potwierdzone zostały Jego mocą, a człowiek nie byłby w stanie uczynić tego swoją mocą). Pozostaje jeden tylko problem... Autentyczność tego przekazu - czy nie został on jedynie zmyślony, spreparowany i kłamliwie ogłoszony, że pochodzi od Boga, z Jego objawienia. Czy ci, co to relacjonowali to czy byli prawdomówni i czy faktycznie widzieli te nadprzyrodzone znaki i zmartwychwstanie, czy mamy podstawy do tego, aby wierzyć, że faktycznie autorzy tych ksiąg widzieli to na swoje własne oczy? Odpowiedź na to pytanie jest pozytywna, ponieważ... oni głosząc to, wiedzieli, że nie będą mieli z tego żadnych ziemskich korzyści, a wręcz przeciwnie... przeleją za to krew. I tak się stało. Oddali za to swoje życie. Nie jest logicznym, aby dla kogokolwiek głoszenie kłamstwa było cenniejsze niż własne życie! Gdyby to było kłamstwo, to każdy normalny człowiek wolałby w ostatniej chwili się wycofać, odszczekać swoje słowa, bo za kłamstwo się nie oddaje życia. I to jest kluczem tego - oni oddali swoje życie nie za wiarę, ale za wiedzę, bo głosili, że na swoje własne oczy widzieli Jezusa zmartwychwstałego!

inaczej w skrócie:

1. Cuda i zmartwychwstanie są gwarantem tego, że pochodzi to wszystko od samego Boga (człowiek nie byłby w stanie uczynić tego sam swoją ludzką mocą)

2. Męczeństwo naocznych świadków tych cudów i naocznych świadków zmartwychwstania jest gwarantem ich prawdomówności, że nie wymyślili sobie tego... Można zginąć głosząc różne przekonania, w które się uwierzyło (jest możliwe, że ludzie uwierzą w kłamstwo i w dobrej wierze oddadzą za to życie), bywają przypadki urojeń psychicznych i umierania za te przekonania, ale na Boga... przecież nikt nie odda życia za kłamstwo... Jest to możliwe u jakiś pojedynczych wariatów, psychopatów po jednym na jedno stulecie, ale nie u tylu świadków życia i zmartwychwstania Jezusa w na przestrzeni schyłku I wieku!

 

 

[1]           „i uczyni go posłańcem do synów Izraela: "Przyszedłem do was ze znakiem od waszego Pana. Ja utworzę wam z gliny postać ptaka i tchnę w niego, i on stanie się ptakiem. Ja uzdrowię chorego i trędowatego i ożywię zmarłych - za zezwoleniem Boga. Ja wam opowiem, co jecie i co gromadzicie w waszych domach. Zaprawdę, w tym jest znak dla was, jeśli jesteście wierzącymi!” (Sura, 3:49)

[2]     Mt 7:2, Łk 6:38

 

[3]    Łk 6:38

 

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości

Komentarze są zablokowane