Jan Lewandowski

Stosunek do Prawa

dodane: 2004-09-10
Czy nauka Pawła była sprzeczna z nauką Jezusa?
    Niniejszy tekst jest odpowiedzią na tekst Mariusza Agnosiewicza pt. Stosunek do Prawa[1], zamieszczony w jego serwisie racjonalistycznym. W tekście tym Agnosiewicz za pomocą pewnych przykładów z Nowego Testamentu chce dowieść, że nauka Jezusa jest sprzeczna z nauką Pawła. Postaram się niżej odpowiedzieć na te zarzuty.

 

Polemika:

 

Na samym początku Agnosiewicz pisze:

 

Jezus przestrzegał ściśle nakazów Prawa, nie mówił nic o znoszeniu jego wraz ze swoim nadejściem. "Był rzeczywiście uległy zakonowi Mojżeszowemu od swego dzieciństwa aż do śmierci... Przestrzegał wszystkich przepisów zakonu; święcił wszystkie dni sabatu, powstrzymywał się od mięs zakazanych, obchodził wszystkie święta i nawet przed śmiercią odprawiał Paschę... Urodziwszy się Izraelitą, żył niezmiennie jako Izraelita" (Wolter).

 

Odpowiedź:

Wolter ma tu być jakimś autorytetem? Chyba tylko dla wolnomyślicieli. Po drugie, zauważmy, że z cytatu Woltera wcale nie wynika to co twierdzi Agnosiewicz. To, że Jezus przestrzegał nakazów Prawa nie oznacza jeszcze, że całe ono miało nadal obowiązywać w każdym najmniejszym szczególe. Po trzecie wreszcie, co do słów Woltera, że Jezus przestrzegał „wszystkich przepisów” zakonu, to ciekawe skąd Wolter to wie. Aż tak szczegółowych informacji o Jezusie w tym zakresie Ewangelie ani nawet reszta NT nie podają. Dalej Agnosiewicz pisze:

 

Mówił do swych uczniów: "Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić (nie znaczeniu "udoskonalić" lub "dopełnić", jak chcieliby tego późniejsi chrześcijanie, lecz "zrealizować zapowiedzi prorocze" - przyp.). Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki nie przeminie niebo i ziemia, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż wszystko to się stanie (katolicy mylnie tłumaczą to jako "aż się wszystko spełni" (BT), co mogłoby sugerować, że wszystko się spełni, gdy nastąpi śmierć i zmartwychwstanie Jezusa, w rzeczywistości lingwistyczne tłumaczenie oddaje właściwy sens tych słów: Prawo żydowskie nie może się zmienić ani o jotę, aż do końca świata - "łatwiej jest niebu i ziemi przeminąć, niż przepaść jednej kresce z Prawa" - mówi gdzie indziej Jezus (Łk 16, 17)) Ktokolwiek zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim"(Mt 5, 17-19).

 

Odpowiedź:

Jak zwykle Agnosiewicz ma swój prywatny kontekst wypowiedzi Jezusa, obcy w rzeczywistości temu, co naprawdę On w tym tekście przekazuje. Jak na ironię wystarczy jednak przeczytać fragmenty dalsze z Mt 5, których Agnosiewicz już „zapomniał” zacytować, aby dostrzec, że Jezus mówi o wypełnieniu Prawa właśnie w sensie Jego udoskonalenia. W sporym fragmencie Mt 5,21-48 Jezus mówi o udoskonaleniu Prawa ST: „Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie będziesz fałszywie przysięgał […], a Ja wam powiadam: Wcale nie przysięgajcie” (Mt 5,33-34); czy: „Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb! A ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu”; itd., itp. Wystarczy spojrzeć na szerszy kontekst tekstów z Biblii, na jakie „powołuje” się Agnosiewicz, a już widać, że mają one zupełnie inną wymowę, niż on sugeruje. Warto też zauważyć, że Jezus udoskonalił też naukę Prawa odnośnie do kwestii małżeństwa, kiedy sprzeciwił się danej przez Mojżesza idei tzw. listu rozwodowego (por. Mt 19,7-8; Pwt 24,1n.; Lb 30,10n.). Dalej Agnosiewicz pisze:

 

Tym, kto się na to poważył, okazał się być św. Paweł.

 

Odpowiedź:

A czemu również nie Jezus w powyższych wypowiedziach z Mt 5,21-48, w których Jezus modyfikuje, wręcz zmienia Prawo ST? Czemu tam już Agnosiewicz nie dopatrzył się „znoszenia Prawa”? Skąd u niego nagle taka wyrozumiałość i pobłażliwość dla Jezusa, natomiast dla Pawła taki krytycyzm? Nie rozumiem zupełnie niekonsekwencji Agnosiewicza w tym miejscu. Tak to jest, jak się pisze według z góry założonej tezy. Dalej Agnosiewicz pisze:

 

Mówi on: "kresem Prawa jest Chrystus" (Rzym 10, 4). Galatom tłumaczy: "Na cóż więc Prawo? Zostało ono dodane ze względu na wykroczenia aż do przyjścia Potomka (...) Do czasu przyjścia wiary byliśmy poddani pod straż Prawa i trzymani w zamknięciu aż do objawienia wiary. Tym sposobem Prawo stało się dla nas wychowawcą (...) Gdy jednak wiara nadeszła, już nie jesteśmy poddani wychowawcy"(3, 19-25). Paweł wymyślił za to inne Prawo - tzw. "prawo Chrystusowe" (Gal 6, 2).

 

Odpowiedź:

Ciekawe czym, jeśli również nie Prawem Chrystusowym jest dla Agnosiewicza choćby powyższe przesłanie Jezusa z Mt 5,21-48, gdzie daje on nowe spojrzenie na Prawo ST, modyfikując jego poszczególne nakazy. Dalej Agnosiewicz pisze:

 

Czy się różni "Prawo Chrystusa" (czyli Prawo Zakonu), od "Prawa Chrystusowego"? Można choćby wskazać kwestię pobierania opłat przez duchownych.

"Prawo Chrystusa" mówi:

"Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie!" (BT, Mt 10, 8). To starcza za całą regulację w tej kwestii.

 

Odpowiedź:

Ciekawe, że Agnosiewiczowi nie przeszkadza w tym miejscu to, że tekstu tego nie ma w najstarszej Ewangelii Marka, która w tekście paralelnym Mk 6,7-13 opuszcza powyższe słowa z Mt 10,8 o „darmowym dawaniu”. Mimo to Agnosiewicz uważa powyższe słowa z Mt 10,8 za „Prawo Chrystusa”, choć przecież przy innych okazjach dyskredytuje on słowa Chrystusa jako nieprawdziwe, czyniąc to właśnie z tego powodu, że nie ma ich w Ewangelii św. Marka[2]. Mamy tu do czynienia po raz kolejny z niekonsekwentnym podejściem do tekstu Biblii. Czemu tacy ludzie chcą więc, abyśmy dawali posłuch ich wykładni Pisma Świętego? Dalej Agnosiewicz pisze:

 

"Prawo Chrystusowe" stanowi inaczej:

"Ten, kto pobiera naukę wiary, niech użycza ze wszystkich swoich dóbr temu, kto go naucza" (Gal 6, 6); a, że jest to ewidentnie sprzeczne z "Prawem Chrystusa" musi się z tego szczegółowo tłumaczyć:

"Bo przecież ze względu na nas (tzn. duchownych) zostało napisane, iż oracz ma orać, w nadziei, a młocarz - [młócić] w nadziei, że będzie miał coś z tego. Jeżeli więc my zasialiśmy wam dobra duchowe, to cóż wielkiego, że uczestniczymy w żniwie waszych dóbr doczesnych. Jeżeli inni mają udział w waszej majętności, to czemuż raczej nie my?" (BT, 1 Kor 9, 10-12)

 

Odpowiedź:

W rzeczywistości nie ma tu żadnej sprzeczności. W Mt 10,8 nie ma nic o tym, żeby „darmo nauczać”, jak sugeruje Agnosiewicz; kontekst, w jakim pada to zdanie, jest inny. Gdyby Agnosiewicz przeczytał cały wers z Mt 10,8, który „cytuje”, to zobaczyłby, że Jezus mówi o darmowym otrzymywaniu i dawaniu w kontekście uzdrawiania, wskrzeszania zmarłych, itd. Chodziło o to, aby nie wykorzystywać darów otrzymanych od Chrystusa do niecnych celów i aby nie pobierać opłat za uzdrawianie chorych, jak czyniło to wielu w tamtych czasach, wykorzystując swe zdolności tylko i wyłącznie do zarabiania pieniędzy. Absolutnie nie ma tam już mowy o tym, że nauczający Ewangelii nie ma prawa być wspomagany z dóbr tego, kogo naucza. Nie ma tu więc żadnej sprzeczności z powyższym nauczaniem Pawła. Dalej Agnosiewicz pisze:

 

"Prawo Chrystusa" ponad religią (wiara) stawia etykę (uczynki): "Nie ten, który mówi: "Panie, Panie" wejdzie do Królestwa Niebieskiego, ale ten, kto czyni wolę Ojca mego, który jest w niebie"

"Prawo Chrystusowe" stanowi zupełnie coś odwrotnego: "Jeśli więc ustami swoimi wyznasz, że JEZUS JEST PANEM, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg go wskrzesił z martwych - osiągniesz zbawienie. Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznanie jej ustami - do zbawienia." (BT, Rzym. 10, 9-10). Ciekawe, nieprawdaż?

 

Odpowiedź:

Nie bardzo, skoro opiera się to na zwykłym niedoczytaniu Biblii. Mamy tu zatem elementarny błąd – taki, za jakie w podstawówce dzieci dostają jedynki. W rzeczywistości nie ma tu żadnej sprzeczności, bowiem Paweł wcale nie uważał, że do zbawienia wystarczy sama wiara. W zgodzie z Jezusem nauczał on, że są do tego potrzebne odpowiednie uczynki (tzn. że ważna jest także odpowiedź serca na darmowy dar łaski). Cytując z listu do Rzymian, Agnosiewicz przemilczał (lub przegapił po prostu), że w tym samym liście Pawła czytamy, że Bóg w dzień sądu będzie brał pod uwagę uczynki („[...] odda każdemu według uczynków jego” – Rz 2,6; por. też Rz 2,7). W Rz 2,16 Paweł pisał:

 

„[Okaże się to] w dniu, w którym Bóg sądzić będzie przez Jezusa Chrystusa ukryte czyny ludzkie według mojej Ewangelii” (Biblia Tysiąclecia, dalej: BT).

 

Tak samo Paweł uczył w innym swym liście:

 

„Wszyscy bowiem musimy stanąć przed trybunałem Chrystusa, aby każdy otrzymał zapłatę za uczynki dokonane w ciele, złe lub dobre” (2 Kor 5,10 – BT).

 

„Nic przeto wielkiego, że i jego słudzy podszywają się pod sprawiedliwość. Ale skończą według swoich uczynków” (2 Kor 11,15 – BT; por. też 1 Kor 5,10-13; 6,9).

 

W Rz 13,12-13 Paweł pisał:

 

„Noc się posunęła, a przybliżył się dzień. Odrzućmy więc uczynki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję światła; żyjmy przyzwoicie jak w jasny dzień: nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości” (BT; por. też Ga 5,19-25; Kol 1,21; 3,5-6n).

 

To, że Paweł mniemał, iż usprawiedliwienie otrzymuje się przez wiarę, nie z uczynków Prawa ST (Ga 2,16; 3,2,5), nie znaczy jeszcze, że wbrew nauczaniu Jezusa nie uważał uczynków za potrzebne do zbawienia, jak to się wyżej uroiło Agnosiewiczowi (niżej napiszę o tym więcej). Czy gdyby Paweł naprawdę – wbrew Jezusowi – nie uczył o tym, że uczynki są potrzebne do zbawienia, napisałby te wszystkie słowa? Nie ma zatem żadnej sprzeczności pomiędzy wyżej wspomnianym przez Agnosiewicza nauczaniem Jezusa i Pawła o uczynkach. Obaj tak samo uważają, że odegrają one istotną rolę w Dniu Sądu. Powyższe interpretacje Agnosiewicza są oparte na zwykłym wyrwaniu z kontekstu słów Jezusa i Pawła oraz na nadaniu im własnej interpretacji, która w tekście nie znajduje żadnego odbicia. Dalej Agnosiewicz pisze:

 

 Prawo Chrystusa mówi:

"Jaki z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, że wierzy, a nie będzie spełniał uczynków? Czy /sama/ wiara zdoła go zbawić? (...) wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie. (...) człowiek dostępuje usprawiedliwienia na podstawie uczynków, a nie samej tylko wiary. Tak jak ciało bez ducha jest martwe, tak też jest martwa wiara bez uczynków." (List Jakuba 2, 14n, BT)

Paweł mówi:

"Poganie nie zabiegając o usprawiedliwienie, osiągnęli usprawiedliwienie, mianowicie usprawiedliwienie z wiary, a Izrael, który zabiegał o Prawo usprawiedliwiające, do celu Prawa nie doszedł. Dlaczego ? Ponieważ zabiegał o usprawiedliwienie nie z wiary, lecz - jakby to było możliwe - z uczynków." (BT, Rzym 9, 30-32)

 

Odpowiedź:

Z przytoczonego tu tekstu Pawła wyraźnie wynika, że mowa tu nie o uczynkach chrześcijańskich, o jakich mówi wyżej Jezus w zacytowanym przez Agnosiewicza tekście z Ewangelii według św. Mateusza, lecz o uczynkach Prawa. Nie może więc tu być sprzeczności pomiędzy nauczaniem Jezusa a nauczaniem Pawła, jakiej wyżej próbuje się dopatrywać Agnosiewicz, skoro obaj mają na myśli zupełnie innych uczynki. Paweł, pisząc w Liście do Rzymian, że z zbawienie jest wiary, a nie z uczynków, ma na myśli uczynki Prawa ST (bowiem właśnie temu Prawu jest poświęcony jego wspomniany list), co widać dobrze we wprowadzeniu do jego rozważań w tymże liście, gdzie wierze są przeciwstawione właśnie uczynki z ST:

 

„Gdzież więc podstawa do chlubienia się? Została uchylona! Przez jakie prawo? Czy przez prawo uczynków? Nie, przez prawo wiary. Sądzimy bowiem, że człowiek osiąga usprawiedliwienie przez wiarę, niezależnie od pełnienia nakazów Prawa” (Rz 3,27-28, BT).

 

W innym swym liście Paweł rozwija tę myśl:

 

„A jednak przeświadczeni, że człowiek osiąga usprawiedliwienie nie przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków, lecz jedynie przez wiarę w Jezusa Chrystusa, my właśnie uwierzyliśmy w Chrystusa Jezusa, by osiągnąć usprawiedliwienie z wiary w Chrystusa, a nie przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków, jako że przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków nikt nie osiągnie usprawiedliwienia” (Ga 2,16 – BT; por. też Ga 3,2).

 

Nie ma zatem żadnej sprzeczności pomiędzy nauczaniem Jezusa i Pawła o uczynkach. Apostoł Paweł, pisząc o tym, że z wiary, a nie z uczynków jesteśmy zbawieni, pisze po prostu o innych uczynkach niż Jezus – o uczynkach Prawa ST. Dalej Agnosiewicz pisze:

 

Jezus mówi:

"Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki" (Mt 5, 16)

Paweł mówi:

"Gdy zaś ktoś nie spełnia uczynków, ale wierzy w tego, który usprawiedliwia bezbożnego, wiarę jego poczytuje mu się za sprawiedliwość" (Rzym 4, 5, BT)

"Jak i Dawid nazywa błogosławionym człowieka, któremu Bóg udziela usprawiedliwienia, niezależnie od uczynków" (Rzym 4, 6)

 

Odpowiedź:

Jak wyżej. Jak było widać na podanych przeze mnie przykładach, Paweł nigdzie w swym Liście od Rzymian nie negował konieczności pełnienia dobrych uczynków i jedyne uczynki, jakim przeciwstawiał wiarę, to uczynki Prawa:

 

„Gdzież więc podstawa do chlubienia się? Została uchylona! Przez jakie prawo? Czy przez prawo uczynków? Nie, przez prawo wiary. Sądzimy bowiem, że człowiek osiąga usprawiedliwienie przez wiarę, niezależnie od pełnienia nakazów Prawa” (Rz 3,27-28 – BT).

 

Agnosiewicz nie uwzględnił tego wyjaśnienia i kontekstu poprzedzającego z rozdziału wcześniej Listu do Rzymian, stąd pogubił się w tym, o jakich uczynkach mówił św. Paweł. Przechodzę do dalszej części komentowanego tekstu:

 

Jezus zakazywał rozwodów, za wyjątkiem niewierności żony (Mt 5, 32; 19,9) i zakazywał powtórnego ożenku (Mk 10, 6n, Łk 16, 18), Paweł dozwala rozwód, jeśli małżonek nie wierzy w Jezusa (1 Kor 7,12-16), czego Jezus nie nauczał. Sam to zresztą Paweł przyznał.

 

Odpowiedź:

Zarówno u Pawła jak i u Jezusa można się dopatrywać tylko różnych powodów dla separacji małżonków. Nigdzie w 1 Kor 7,12-16 Paweł nie pisze o „rozwodzie” ani o tym, że małżonek opuszczony przez  współmałżonka może ponownie zawrzeć związek małżeński. Jezus, choć w wypadku nierządu nakazał oddalić żonę, to jednak On też nie mówi o zezwoleniu na powtórne małżeństwo. Biorąc pod uwagę ówczesne realia społeczne chodziło o oddalenie jej z powrotem do rodziny[3]. W tekście tym można co najwyżej dopatrzyć się więc przyzwolenia na separację, tak jak w 1 Kor 7,11, gdzie też mowa o odchodzeniu niewierzącego małżonka. Jezus zaś, rozpatrując kwestię separacji małżonków w Mt 5,32 i 19,9 idzie w innym kierunku, skoro jako podstawę dla separacji bierze też pod uwagę nierząd. Z tekstu Pawła w 1 Kor 7,12-16 wcale to zaś nie wynika, nie ma więc między tymi tekstami sprzeczności, skoro mówią one jedynie po prostu o różnych warunkach, jakie mogą zaistnieć dla możliwości separacji. Teksty te uzupełniają się wzajemnie, nie zaś wykluczają. Paweł nie neguje przecież podanej przez Jezusa podstawy dla separacji małżonków, wspomnianej w Mt 5,32 i 19,9. Tylko w takim wypadku byłaby tu sprzeczność. Dalej Agnosiewicz pisze:

 

Różnic między Pawłem a Jezusem jest znacznie więcej. W NT są DWIE RóŻNE RELIGIE. Jakże można się dziwić, że Kościół zabraniał czytać Biblii, skoro jest ona takim stekiem uświęconych bzdur?

 

Odpowiedź:

Z przykładów, jakie podał wyżej Agnosiewicz, wynika, że te dwie różne religie, o jakich on mówi, są wyłącznie tworem jego wyobraźni lub w najlepszym efekcie wynikiem niedoczytania tego, co sam krytykuje. Dalej Agnosiewicz pisze:

 

Jak tłumaczą te rozbieżność katolicy? Utrzymują oni, że Prawo, które Jezus zakazał zmieniać, dotyczy jedynie przykazań moralnych, co również miał ponoć szanować Paweł. Przeczą jednak temu słowa Jezusa: "módlcie się tylko, aby wasza ucieczka nie wypadła w szabat" (Mt 24, 20). Jezus więc nakazywał również przestrzegać zaleceń liturgicznych Prawa, w tym zapewne i obrzezania.

 

Odpowiedź:

Tutaj, niestety, wychodzi u Agnosiewicza na jaw nieznajomość ówczesnej kultury semickiej. Jezus wcale nie musiał tego powiedzieć ze względu na to, że Jego uczniowie mieli obchodzić szabat (wspomniany tekst wcale tego nie mówi). O wiele bardziej rozsądnym wyjaśnieniem jest po prostu to, że w dniu szabatu bramy Jerozolimy zamykano (o czym wyraźnie mówi tekst z Neh 13,19; por. też Jer 17,27), stąd ucieczka Jego uczniów byłaby niemożliwa w tym dniu. Po drugie, w dniu szabatu każdego Żyda spotykały sankcje żydowskie za przejście drogi dłuższej niż 1250 m. Była to tzw. droga szabatowa (por. Dz 1,12). Z tego powodu ucieczka uczniów Jezusa byłaby w dniu szabatu jeszcze bardziej utrudniona. Po trzecie wreszcie, najlepszą podstawą dla wniosku, że Jezus w Mt 24,20 nie ma na myśli „świętowania szabatu” jest okoliczność, zgodnie z którą wiemy, że Jezus sprzeciwiał się narażaniu czyjegoś życia z powodu święta szabatu. Wskazuje na to słynny incydent, w którym Jezus zaleca (por. Łk 14,3-5) nieprzestrzeganie nakazów dotyczących szabatu (chodzi m.in. o teksty: Jer 17,21n.; Wj 16,29, które zakazywały wychodzenia z domu i dźwigania w dniu szabatu, por. też Wj 20,10; 31,14-15; 35,2; Kpł 23,3; Pwt 5,14) wtedy, gdy zagrożone jest choćby zdrowie człowieka czy nawet życie zwierzęcia, które wpadło do studni, i które trzeba stamtąd podźwignąć. Nawet niektórzy adwentyści, którzy świętują sobotę, zgadzają się z tym, że powyższy wers nie dowodzi, że uczniowie Jezusa mieli święcić sobotę i akceptują wyjaśnienia tego wersu jakie przedstawiłem przed chwilą[4]. Warto też wspomnieć, że paralelny tekst z Mk 13,18 nie ma już słów o szabacie, i jakoś dziwne jest to, że tym razem nie jest to dla Agnosiewicza powodem do odrzucenia powyższych słów z Mt 24,20 mówiących o ucieczce w szabat. Przecież przy innych okazjach Agnosiewicz dyskredytuje słowa Chrystusa jako nieprawdziwe, czyniąc to właśnie z tego powodu, że nie ma ich w Ewangelii św. Marka[5]. Czemu więc tutaj nie jest konsekwentny i wierny swej metodzie podejścia do tekstu biblijnego i używa powyższego tekstu z Mt 24,20 jako argumentu? Przechodzę do dalszej części komentowanego tekstu:

 

Zresztą jak zwolennicy Pawła mogą przyjmować ST, który zaznacza wyraźnie coś co Jezus powtarza: "Tych wszystkich rzeczy, przeze mnie nakazanych, pilnie będziesz przestrzegał, by je wykonać, niczego nie dodasz i niczego nie ujmiesz" (Pwt 13, 1).

 

Odpowiedź:

Nigdzie jednak nie jest powiedziane, że tak miało być na zawsze. To już sobie Agnosiewicz dośpiewał. Przechodzę do dalszej części komentowanego tekstu:

 

Jako potwierdzenie tej ewidentnej sprzeczności niech będzie fakt, że pierwsze niesnaski między chrześcijanami wybuchły właśnie na tym tle - czy zachowywać nakazy Prawa czy też nie. Ugrupowaniu odrzucającemu Prawo przewodził Paweł, natomiast judeochrześcijanom (czyli tym z chrześcijan, którzy domagali się od nowych wyznawców przestrzegania Prawa wraz z jego zaleceniami liturgicznymi: obrzezanie, koszerność potraw, obchodzenie szabatu i in.) - Jakub, brat Jezusa. Echa owego sporu znajdujemy m. in. w Liście Pawła do Galatów (2, 11 i nast..

 

Odpowiedź:

Sam spór niczego nie dowodzi. Przecież gdyby uznać, że spory rozstrzygają negatywnie o nieprawdziwości jakiejś zasady w pierwotnym Kościele, to np. tylko i wyłącznie na przykładzie konfliktu Judasza z Apostołami można by rozstrzygnąć o tym, że Apostołowie nie mają racji. Takie argumenty jak powyższy niczego zatem nie dowodzą. Dalej Agnosiewicz pisze:

 

Aby wykazać bezprawne przekreślenie Prawa przez Pawła powoływaliśmy się dotychczas na NT i słowa Jezusa, można jednak to wykazać powołując się na ST i słowa ...samego Boga, ustanawiającego tzw. pierwsze przymierze:

"Abram padł na oblicze, a Bóg tak do niego mówił: Oto moje przymierze z tobą: staniesz się ojcem mnóstwa narodów. Nie będziesz więc odtąd nazywał się Abram, lecz imię twoje będzie Abraham, bo uczynię ciebie ojcem mnóstwa narodów. Sprawię, że będziesz niezmiernie płodny, tak że staniesz się ojcem narodów i pochodzić będą od ciebie królowie. Przymierze moje, które zawieram pomiędzy Mną a tobą oraz twoim potomstwem, będzie trwało z pokolenia w pokolenie jako przymierze wieczne, abym był Bogiem twoim, a potem twego potomstwa. I oddaję tobie i twym przyszłym potomkom kraj, w którym przebywasz, cały kraj Kanaan, jako własność na wieki, i będę ich Bogiem. Potem Bóg rzekł do Abrahama: Ty zaś, a po tobie twoje potomstwo przez wszystkie pokolenia, zachowujcie przymierze ze Mną. Przymierze, które będziecie zachowywali między Mną a wami, czyli twoim przyszłym potomstwem, polega na tym: wszyscy wasi mężczyźni mają być obrzezani; będziecie obrzezywali ciało napletka na znak przymierza waszego ze Mną. Z pokolenia w pokolenie każde wasze dziecko płci męskiej, gdy będzie miało osiem dni, ma być obrzezane - sługa urodzony w waszym domu lub nabyty za pieniądze - każdy obcy, który nie jest potomkiem twoim - ma być obrzezany; obrzezany ma być sługa urodzony w domu twoim lub nabyty za pieniądze. Przymierze moje, [czyli -przyp.] przymierze obrzezania, będzie przymierzem na zawsze. Nieobrzezany, czyli mężczyzna, któremu nie obrzezano ciała jego napletka, taki człowiek niechaj będzie usunięty ze społeczności twojej; zerwał on bowiem przymierze ze Mną." (Rdz 17, 3n; BT). Widzimy wyraźnie, że pierwotne przymierze, było przymierzem obrzezania i tylko przez jego brak podlegało zerwaniu. Zerwanie tego przymierza nie polegało na odejściu od nakazów Pana, lecz na nie obrzezaniu. Odejście od nakazów Pana mogło skutkować karami zsyłanymi przez niego (tylko doczesnymi, inne nie istniały), lecz nie zerwaniu przymierza. Żydzi będący chrześcijanami, którzy opowiadali o tzw. nowym przymierzu, zaprzestając obrzezywania, zrywali przymierze z Panem.

 

Odpowiedź:

Kiedy jednak przyszedł Jezus, to mówił o Nowym Przymierzu (Łk 22,20; por. 1 Kor 11,25; 2 Kor 3,6). Sam Jahwe zapowiadał takie Nowe Przymierze już w ST (por. Jr 31,31n.). Skoro jest Nowe Przymierze, stare już nie obowiązuje (por. Hbr 8,13). To jest oczywiste samo przez się. Cały powyższy wywód Agnosiewicza jest więc czczym gadaniem i niczym więcej. Przechodzę do dalszej części komentowanego tekstu:

 

Ponadto gdyby uznać, że Bóg faktycznie postanowił zerwać stare przymierze a nawiązać nowe, wtedy ten Bóg byłby tylko bogiem, gdyż nie byłby wszechwiedzący (najpierw mówi o wieczności przymierza, co pogrubiłem, później jednak zmienia zdanie.

 

Odpowiedź:

 Agnosiewiczowi wydaje się, że gdy w Rdz 17,3n., czytamy, że przymierze pomiędzy Bogiem a jego ludem będzie „wieczne” (Rdz 17,7), „na zawsze” (Rdz 17,13), to nigdy nie może się to skończyć. Podkreślił sobie nawet te słówka w polskim tłumaczeniu fragmentu z Rdz 17. Tymczasem w tekście hebrajskim pada w tych miejscach słówko olam, które wcale nie zakłada czegoś, co ma trwać bez końca, bowiem oznacza też coś, co może trwać długo (zatem niekoniecznie bez końca). Potwierdzają ten fakt słowniki hebrajskie a także sama Biblia. Np. w Ps 21,5 czytamy, że Bóg dał królowi długie życie, obdarzył go długimi dniami „na zawsze” (olam), co nie zakładało, że król, o jakim mówi psalmista, miał jego zdaniem żyć i panować bez końca. Słówko olam nie zakłada też, że coś istnieje wiecznie bez początku. Np. w Rdz 49,26, w Pwt 33,15 i w Ha 3,6 czytamy o pagórkach, że są „wieczne” (olam; por. też Ez 36,2), co również nie zakłada nieskończoności w sensie czasowym, bo pagórki istnieją od początku świata, nie zaś wiecznie. W Ez 25,15 czytamy, że nienawiść pomiędzy Edomem a Filistynami trwa wiecznie (olam), co oczywiście nie może być rozumiane w sensie nieskończoności, bo ani te narody nie istnieją od nieskończenie długiego czasu, ani ich nienawiść nie może trwać wiecznie. Por. podobne użycie słowa olam w Ez 35,5, a także w stosunku do miedzy w Prz 22,28 i 23,10 (por. też Iz 61,4, gdzie użyto słowa olam w stosunku do starych rumowisk). W 1 Sm 1,22-24 czytamy, że matka Samuela zdecydowała, że „po odstawieniu go od piersi” zaprowadzi go do Szilo „przed Jahwe”, gdzie pozostanie on „na zawsze” (‘ad olam). Jednak tuż dalej, w 1 Sm 1,28 czytamy, że ‘ad olam oznacza w tym wypadku okres mający trwać do końca życia Samuela, czyli długo, a nie wiecznie i w sensie „bez końca”. W 1 Sm 27,12 czytamy, że Dawid pozostanie sługą Akisza na zawsze (olam), co nie może przecież oznaczać okresu bez końca, bo Dawid nie mógł służyć Akiszowi dłużej niż do końca swego życia. Chodziło tu po prostu o bardzo długi okres. Powyższy cytowany przez Agnosiewicza tekst z Rdz 17 wcale nie zakładał więc, że wspomniane przymierze pomiędzy Bogiem a jego ludem ma trwać wiecznie. Bazuje on w tym miejscu tylko na znaczeniu słowa „wieczne” w języku polskim, stąd tego nie wie. Słowo hebrajskie olam, jakie jest odpowiednikiem tego słowa w tym miejscu nie ma tak absolutnego znaczenia jak polskie słowo „wieczny”, oznaczającego coś nieskończonego. Dalej Agnosiewicz pisze:

  

Ale Paweł chce być mędrkiem, przemawia więc z mentorstwem do zwolenników Prawa: "Powiedzcie mi wy, którzy chcecie żyć pod Prawem, czy Prawa tego nie rozumiecie? Przecież napisane jest, że Abraham miał dwóch synów, jednego z niewolnicy, a drugiego z wolnej. Lecz ten z niewolnicy urodził się tylko według ciała, ten zaś z wolnej - na skutek obietnicy. Wydarzenia te mają jeszcze sens alegoryczny: niewiasty te wyobrażają dwa przymierza; jedno, zawarte pod górą Synaj, rodzi ku niewoli, a wyobraża je Hagar:Synaj jest to góra w Arabii, a odpowiednikiem jej jest obecne Jeruzalem. Ono bowiem wraz ze swoimi dziećmi trwa w niewoli. Natomiast górne Jeruzalem cieszy się wolnością i ono jest naszą matką.". Paweł zapomniał jednak dodać, że Abraham poślubił jeszcze jedną kobietę - Keturę, z którą również miał potomstwo, najliczniejsze w dodatku (Rdz 25, 1n; BT). Co to niby ma być - Trzecie Przymierze? Alegoria zdecydowanie mu nie wyszła...

 

Odpowiedź:

Cokolwiek by św. Paweł napisał, i tak Agnosiewicz w tym tekście tego nie uzna. Całe to dowodzenie Agnosiewicza, że Paweł nie powinien uczyć o dwóch przymierzach, jest bez znaczenia, bowiem jak wyżej wspomniałem na podstawie konkretnych wersów, uczył o tym już Bóg w ST i Jezus w NT (objawił to Bóg już w ST, a Jezus wypełnił w NT). Dalej Agnosiewicz pisze:

 

Całe łajdactwo św. Pawła wychodzi w jego liście do Koryntian. Kiedy tłumaczy się on ze swego samozwańczego miana "apostoła", przypisuje tam sobie prawo do nie pracowania, prawo do pobierania pożytków od wiernych, tak jak czynią to inni apostołowie, a na potwierdzenie uroszczeń tego zwyczaju, którego Jezus zakazywał,

 

Odpowiedź:

I co jak wyżej się okazało, jest tylko urojeniem samego Agnosiewicza. Przechodzę do dalszej części komentowanego tekstu:

 

Paweł, który wcześniej twierdził, że kresem Prawa jest Chrystus, teraz ...powołuje się na to Prawo, które miało wraz z Chrystusem przestać obowiązywać. Mówi on: "Czyż mówię to tylko na zwykły ludzki sposób? Czy nie wspomina o tym także Prawo? Napisane jest właśnie w Prawie Mojżesza..." (1Kor 9,8; BT). Widzimy więc, że Paweł powołuje się na Prawo wtedy, kiedy odpowiada to jego przyziemnym interesom (prawo do życia kapłana na koszt wiernych), natomiast kiedy mu to zawadza (chce bowiem skłócić chrześcijan, oderwać chrześcijaństwo od korzeni judaistycznych) - wysnuwa teorie o "kresie Prawa wraz z Chrystusem". Pasowało też św. Pawłowi powołać się na Prawo, aby usprawiedliwić też zupełne podporządkowanie niewiasty swemu mężowi, więc to uczynił ("mają być poddane, jak to Prawo nakazuje" - 1Kor 14, 34; BT)

 

Odpowiedź:

Najwidoczniej św. Paweł nie odrzucał całego Prawa, mając określone powody, z których tak robił. Ale to już nie mieści się w kategoriach rozumienia Agnosiewicza.

Jan Lewandowski

 



[1] Por. M. Agnosiewicz, Stosunek do Prawa, http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,206 .

[2] Agnosiewicz czyni tak choćby w przypadku słów z Mt 16,18. Por. M. Agnosiewicz, Prymat papieski, http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,328.

[3] Por. Stanisław Olejnik, Teologia moralna, tom 7, Warszawa 1993, s. 163.

[4] Por. Samuelle Bacchiocchi, Od soboty do niedzieli, Warszawa 1985, s. 76-77.

[5] Agnosiewicz czyni tak choćby w przypadku słów z Mt 16,18. Por. M. Agnosiewicz, Prymat papieski, http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,328 .

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości

Komentarze są zablokowane