Verificator

Ateistyczny "argument geograficzny" czyli błąd logiczny genetic fallacy

dodane: 2022-02-09
Ateiści często argumentują przeciw religii z pozycji geografii lub wielości religii. Rozważmy krytycznie to zagadnienie.

    Na kanale YouTube Faust ciekawy świata, prowadzonym przez pewnego nieogolonego gimboateistę, pojawił się infantylny filmik pt. Argument geograficzny czyli czemu nie wierzę w Boga? Gimboateista powiela w tym filmiku częsty wśród gimboateistów zarzut, który możemy określić mianem „zarzutu geograficznego”. Gimboateiści często wystosowują zarzut wobec chrześcijan, który brzmi mniej więcej tak:


„Gdybyś urodził się pod inną szerokością geograficzną, to wyznawałbyś inną religię”.


    Jednak jak to rozumowanie ma się przekładać na nieprawdziwość chrześcijaństwa? Nijak to nie wynika z tak stawianej tezy. Po prostu non sequitur. Poza tym wcale nie jest pewne, że jak ktoś urodziłby się pod inną szerokością geograficzną, to wyznawałby inną religię. Wyznawców chrześcijaństwa możemy przecież znaleźć na całym świecie. Widać jak płytko i powierzchownie rozumują gimboateiści. Tak zwany „argument geograficzny” to nic innego jak pospolity błąd logiczny znany jako genetic fallacy. Polecam każdemu zapoznanie się z definicją tego częstego wśród ateistów błędu w rozumowaniu.


    Co ciekawe, nawet gimboateista z wspomnianego filmiku sam stwierdza, że „argument geograficzny” nie wykazuje nieprawdziwości chrześcijaństwa (od 6:37). Przechodzę zatem do polemiki z omawianym filmikiem. Podaję momenty czasowe w swym tekście, aby każdy mógł sprawdzić sobie czy przywoływane przeze mnie tezy istnieją naprawdę i nie są jedynie moim wymysłem.


    Na samym początku swego filmiku gimboateista proponuje nam pewien eksperyment myślowy: urodziliśmy się w Indiach. Jesteśmy tą samą osobą ale urodzoną pod inną szerokością geograficzną. Nasz dziadek został uzdrowiony przez Sai Babę z choroby kolan. W 0:57 gimboateista pyta nas jaka jest szansa na to, że w takiej sytuacji zostaniemy chrześcijanami. Może niech zapyta o to ponad 66 mln chrześcijan, którzy żyją w Indiach (informacja za World Christian Database z 2019 roku)? Czemu zostali oni chrześcijanami, a nie hinduistami? Argument geograficzny jest po prostu do luftu. Nic z niego nie wynika. Zresztą rzeczony gimboateista ma wyraźne luki w wiedzy bo nie wie najwyraźniej tego, że chrześcijaństwo jest w Indiach od samego początku. Wedle najstarszych przekazów już święty Tomasz apostoł zaniósł tam naukę Chrystusa w latach 57-72. Ale to tak na marginesie.


    Od 1:01 gimboateista stwierdza, że religie się wzajemnie wykluczają i raczej żadna nie jest prawdziwa. Jednak jak z tego ma niby wynikać, że konkretna religia jest nieprawdziwa? Czy z tego, że istnieją fałszywe kamienie szlachetne lub fałszywe banknoty wynika, że żadne kamienie szlachetne i banknoty nie są prawdziwe? Znowu non sequitur. Widać jak niepoprawne logicznie i chaotyczne jest rozumowanie gimboateisty w tym miejscu.


    W 1:17 gimboateista stwierdza (w 5:13 powtarza tego babola), że hinduiści wierzą w „Hari Kryszna” (cytat dosłowny). Jednak nie istnieje takie bóstwo jak „Hari Kryszna” w hinduizmie. Kryszna jest hinduskim bogiem, natomiast „hare” (a nie „hari”) jest tylko jednym z przymiotników określających to bóstwo. W tym miejscu dość mocno wychodzi indolencja tego gimboateisty w kwestii wiedzy o religiach. Wypadałoby zachować chociaż minimum podstaw odnośnie do tego, o czym się wypowiada.


    Od 1:20 gimboateista stwierdza, że wszystkie religie uważają, że głoszą metafizyczną prawdę. Jednak jest to zwykły blef. Nie wszystkie religie uważają, że głoszą metafizyczną prawdę. Na przykład buddyzm jest swoistą filozofią. Sam Budda nie twierdził jednak, że głosił jakieś metafizyczne prawdy. Wyraźnie zaznaczał, że prezentuje jedynie osobiste dywagacje i sprzeciwiał się tym, którzy chcieli dogmatyzować jego nauki. A nawet jeśli wszystkie religie uważałyby, że głoszą metafizyczną prawdę, to co z tego? Nic. Nadal nie wynika z tego, że wszystkie są nieprawdziwe bo wciąż może być tak, że jedna z tych religii jest prawdziwa. Gimboateista zdaje sobie z tego sprawę bo wyraźnie przyznaje to od 1:44. Na co więc cała ta argumentacja, która jest po prostu do niczego?


    Od 2:01 gimboateista proponuje wszystkim aby zapytali wyznawców ich religii o ich prawdziwość. Jednak dlaczego sam nie chce sprawdzać czyja religia jest prawdziwa i po prostu opiera się na wierze w odpowiedzi innych?


    Od 2:15 gimboateista powołuje się na czajniczek Russella. Jednak bezzasadność powoływania się przez gimboateistów na ten sofizm wykazaliśmy już tutaj:


https://www.apologetyka.info/ateizm/czajniczek-russella-nic-nie-daje-ateizmowi,1450.htm


https://www.youtube.com/watch?v=uEACgxKI3jw&t=348s


https://www.apologetyka.info/ateizm/czy-latajacy-potwor-spaghetti-osmiesza-boga,1057.htm


https://www.apologetyka.info/ateizm/czy-teizm-powinien-byc-falsyfikowalny,995.htm 


https://opoka.org.pl/biblioteka/F/FN/jl_falsyfikacja22.html 


    Od 2:43 gimboateista stwierdza, że jeśli szereg wykluczających się hipotez nie daje się sfalsyfikować, to i tak nie przeczy to temu, że któraś z nich jest prawdziwa. Idea falsyfikacjonizmu jest tu więc zupełnie niepotrzebnie zaimplementowana przez gimboateistę w stosunku do religii bo i tak o niczym ona w sumie nie przesądza w tych sprawach.


    Od 3:01 gimboateista wraca do przykładu dziadka z alternatywnej rzeczywistości, który jest wyznawcą Sai Baby. Gimboateista sugeruje dalej (do 4:01), że jedyny wpływ na wiarę dziadka i jego potomków ma kultura w jakiej oni wzrastali. Gimboateista popełnia tu właśnie błąd logiczny genetic fallacy. To wcale nie kultura musi mieć wpływ na czyjeś wierzenia. Może tak być ale nie musi. I w tym tkwi cały sęk. Argument z geografii jest po prostu dziurawy.


    Od 4:01 gimboateista stwierdza, że szansa na to, iż czyjaś religia jest prawdziwa jest jak jeden do pięciu tysięcy. Jednak w tym stwierdzeniu jest aż kilka błędów na raz. Po pierwsze, gimboateista nigdy nie sprawdził, że pięć tysięcy religii rości sobie, że ma dostęp do wyłącznej prawdy. Jest to zwyczajny fałsz. W zasadzie to z trzech lub czterech wielkich religii nawet one wszystkie nie stwierdzają, że mają dostęp do jedynej prawdy. Po drugie, argument z szansy na trafienie w religię prawdziwą zawiera w sobie przemyconą tezę, że każdy losuje swą religię. Jest to kolejna bzdura. Wiele osób wybiera swą religię po głębokich przemyśleniach i wcale jej nie losuje. Na płytki argument ateistów, że religię wybiera się rzekomo przez losowanie, odpowiadaliśmy już tutaj:


https://www.apologetyka.info/ateizm/czy-religie-wybieramy-losowo,964.htm


    Od 4:16 gimboateista zdaje sobie jednak sprawę z tego, że ktoś może świadomie wybrać swoją religię, po przemyśleniach i analizach, a nie wyłącznie przez narzut kulturowy. No właśnie. Cały poprzedni wywód gimboateisty idzie w tym momencie do kosza.


    W 5:03 gimboateista pyta słuchaczy czemu uważają, że to właśnie ich religia jest wyjątkowa. Odpowiadam więc, że trzeba ważyć argumenty. Ale tego kroku dalej żaden gimboateista już nie robi. Poprzestaje na swym lenistwie i właśnie dlatego jest tylko gimboateistą.


     Od 5:50 gimboateista pyta o to czemu rdzenni mieszkańcy Ameryki musieli czekać ponad 1500 lat na objawienie, które przyszło do nich „z mieczami i stosami konkwistadorów”. Z jakimi „mieczami i stosami”? Gimboateiście coś się pomyliło. W Ameryce nie było żadnych „stosów”. Indianie wyginęli po prostu od chorób. Nawet jeden z ateistów zwrócił mu w komentarzach uwagę na to, że robi rażące błędy w tych kwestiach historycznych. Ponownie wychodzi na jaw indolencja gimboateisty. Poza tym co z tego, że religia chrześcijańska przyszła do Indian później? Nie jest to ponownie żaden argument przeciw tej religii. Po prostu taka była kolej rzeczy, że stało się to w tym czasie i nie innym. Gdyby chrześcijaństwo przyszło do Indian w jeszcze innym czasie, to wtedy gimboateista ponownie pytałby o to czemu w tym czasie i nie innym. Zawsze można o to pytać ale jak widać, to pytanie jest po prostu bez sensu.


    Od 6:05 gimboateista stwierdza, że chrześcijaństwo byłoby bardziej prawdopodobne gdyby Krzysztof Kolumb odkrył, że Indianie mają już swoją Biblię, w której naucza się o narodzeniu Boga z dziewicy. Jednak to tylko taki gimboateistyczny blef. Ileż to razy widziałem gimboateistów, którzy twierdzili, że wszystkie koncepcje chrześcijańskie spotykano już wcześniej gdzieś w innych religiach i kulturach. Czy to był dla tychże gimboateistów argument za tym, że chrześcijaństwo jest bardziej prawdziwe? Skądże. Twierdzili wręcz odwrotnie, a mianowicie, że chrześcijaństwo to tylko kopia i plagiat z innych religii. I tak źle, i tak nie dobrze.


    Od 6:37 gimboateista stwierdza, że z „argumentu geograficznego” nie wynika, że chrześcijaństwo jest nieprawdziwe. Może być prawdziwe. No i super. Mamy tu w zasadzie przyznanie, że cały ten ateistyczny „argument geograficzny” jest po prostu do bani. A przy okazji omawianego filmiku wyszło na jaw, że nagrywający swe filmidła gimboateiści na YouTube są dużymi ignorantami w kwestii podstawowej wiedzy o religiach. Przy okazji są oni też mocno na bakier z podstawami poprawnego wnioskowania logicznego. Uważajcie komu dajecie wiarę.


    Verificator, luty 2022.

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości

Komentarze są zablokowane