aszug

Autorzy Biblii, czyli o "palestyńskich wieśniakach", którzy zwiedli świat

dodane: 2022-10-11
Biblia to dzieło pustynnych analfabetów. Tak obwieszczają światu ludzie ukształtowani przez standardy racjonalności, bezstronności, naukowej rzetelności i oczywiście większej przyzwoitości (niż ta religiancka). Powinniśmy uwierzyć im na słowo, ale powstrzymajmy się na chwilę i spróbujmy sprawdzić, czy mówią prawdę.



"(...) wierzą, że mity troglodytów, którzy mieszkali na pustyni są wyznacznikiem zasad."

(wpis ateisty na forum internetowym, kilka godzin po napisaniu przeze mnie tego tekstu;
trudno o lepszą ilustrację i potwierdzenie tego, o czym mówi już pierwsze zdanie)


W każdym znanym mi miejscu w internecie, w którym ateiści zabierają głos na temat religii, od wielu z nich można dowiedzieć się, że
 

Biblia (a za nią judaizm i chrześcijaństwo) to dzieło ciemnych, zabobonnych, palestyńskich pastuchów.


Zachowałem oryginalne brzmienie twierdzenia, formułowanego z niesłychaną butą i nieskrywaną pogardą najczęściej w ten właśnie sposób. Nieumiejętność posłużenia się normalną, pozbawioną pejoratywnych zabarwień terminologią przy ogłaszaniu światu takich rewelacji, zdradza stosunek tych światłych ludzi do zjawiska religii i ludzi wierzących.

Przyznam, że nie przyłożyłem się do tematu tak, jak można byłoby to zrobić, ale jest to celowe. Paskudnie sformułowany zarzut stawiany przez ludzi złej woli i po prostu nieprzyzwoitych, nie zasługuje na rzetelną i wyczerpującą odpowiedź. Wierzę jednak, że tych kilka poniższych uwag wystarczy, aby pokazać, że tezy takie jak ta powyższa nie są efektem edukacji ich autorów, ale materializacją ich prostackich uprzedzeń i religiofobii, która zabarwia praktycznie każdą wypowiedź forumowego ateisty na temat religii. Brak opracowania tematu w sposób wyczerpujący, o ile to, co proponuję okaże się wystarczające, niech tym bardziej ukaże płytkość i bezzasadność zarzutów tak formułowanych wobec autorów biblijnych.
Sprawdźmy więc "na szybko" czy ludzie, którzy odmienili bieg historii, byli takimi umysłowymi troglodytami, jakimi ukazują ich areligijni humaniści.
 

Wysoki poziom osiągnięć edukacyjnych Żydów (najniższy obecnie odsetek analfabetyzmu na świecie) według niektórych najnowszych badań może być zakorzeniony w starożytnych normach religijnych.

Około 65 r. n.e. żydowski arcykapłan Joshua ben Gamla wydał dekret religijny, zalecający aby każdy żydowski ojciec posyłał swoich synów do szkoły podstawowej, aby nauczyli się czytać w celu studiowania Tory. Kilka lat później Rzymianie zniszczyli Świątynię Jerozolimską.

Rytuały i ofiary świątynne były filarem żydowskiego życia religijnego. Aby je zastąpić, żydowscy przywódcy religijni podkreślili potrzebę studiowania Tory w synagogach. Przywiązali odtąd większą wagę do owego dekretu religijnego o wychowaniu synów, czyniąc go obowiązkiem religijnym dla wszystkich żydowskich ojców. W ciągu następnych kilku stuleci ustanowiono formalny system szkolny dołączony do synagog.

Przez pierwsze tysiąclecie nikt oprócz Żydów nie miał normy wymagającej od ojców edukacji swoich synów. Ten religijny obowiązek oznaczał, że męscy Żydzi, w większym stopniu niż ich współcześni, byli piśmienni, co dawało im przewagę m.in. w handlu.

(z raportu Religion and Education Around the World, Pew Research Center, 2016)


Całkiem nieźle jak na początek. Uwypuklijmy to, że nie chodziło o dzieci, których majętni rodzice chcieli posłać na naukę lub które same chciały się kształcić. Chodziło o obowiązek kształcenia każdego dziecka płci męskiej u Żydów. Przede wszystkim o naukę czytania i pisania, oraz o znajomość prawa żydowskiego, reguł życia religijnego i świątynnego, ale można przypuszczać, że nauczano przy okazji również ogólnej wiedzy o świecie, przynajmniej w sposób podstawowy.

Wszystko, o czym wspomniano powyżej dotyczy końca I wieku i czasu późniejszego, jednak gdyby w Izraelu nie istniały żadne formy edukacji obecne wcześniej, przed ogłoszeniem dekretu ben Gamli, nie byłaby możliwa tak szybka i znacząca zmiana w tej sferze, zwłaszcza, że dekret ten nie ustanawiał szkół i nie wprowadzał systemu edukacji, ale dotyczył jedynie obowiązku udziału w już istniejącym systemie dla wszystkich synów. 

Dość powiedzieć, że były to wysokie standardy w porównaniu do krajów ościennych, z którymi Izrael sąsiadował, dodatkowo nie odbiegały one tak bardzo od tego, co miało miejsce u uchodzących za najbardziej cywilizowanych i postępowych Rzymian. Jak pisze Barbara Strycharczyk w tekście "Edukacja Rzymianina":
 

Regularna nauka rozpoczynała się w siódmym roku życia i obejmowała naukę czytania i pisania. Uczono prostymi metodami - nauka pamięciowa, częste i głośne powtarzanie oraz zabawa. Nie obywało się bez kar cielesnych, szczególnie wobec nieposłusznych i tych, którym nauka szła opornie. 

Nauka podstaw obejmowała głównie czytanie, pisanie i liczenie i odbywała się w domu pod kierunkiem nauczyciela, którym był najczęściej grecki niewolnik lub w publicznej szkole (ludu litteratius) - w wynajętym pomieszczeniu a niejednokrotnie pod gołym niebem w dość prymitywnych warunkach. Taki model nauczania dominował w starożytnym Rzymie niemal do II wieku pne.

Stopień wyższy obejmował kształcenie w zakresie gramatyki, literatury i historii. Oprócz nauki języka ojczystego program obejmował naukę greki oraz literatury.  Analizowano pod kierunkiem nauczyciela utwory literackie – głównie Homera w oryginale a szczególnie jego Odyseję w łacińskim przekładzie - Liwiusza Andronika. Kanon lektur obejmował również autorów łacińskich. Początkowo przede wszystkim epickie wiersze poety Enniusza a stopniowo autorów nowszych. Na podstawie tych lektur młodzi Rzymianie uczyli się nie tylko języka ojczystego i greckiego, ale też, a może przede wszystkim, cnót, obyczajów i historii. W historii wojny trojańskiej opisanej przez Homera nie tyle ważny był sam mit, ile rzymskie początki, które były w nim zakorzenione i rycerski kodeks etyczny przedstawiony w epopei.


Warto tu zauważyć, że Żydzi mieli swoją "historię literatury", swoje święte pisma i bohaterów (narodowych i religijnych), których historię zgłębiali, a ich przesłań i dokonań uczyli się nierzadko na pamięć. Różnica, którą można dostrzec, to ta, iż nie uczyli się greki (o tym, dlaczego, będzie poniżej), a pism świętych nie analizowano (prawdopodobnie) od strony literackiej, ponieważ nie były one w ich oczach dziełem poetów i owocem twórczości artystycznej, lecz czymś dużo więcej.
Nie trzeba też dodawać, że jeśli Rzymianie uczyli się nie tylko języka ojczystego i greckiego, ale też, a może przede wszystkim, cnót, obyczajów i historii, to tym bardziej miało to miejsce wśród Izraelitów, których całość literatury miała charakter religijny i moralny, a celem jej studiowania było stać się pobożnym wyznawcą Jahwe i prawym członkiem społeczności, której tożsamość określało wybranie przez Boga.
 

Tak wykształcony młody Rzymianin około 15 roku życia czytał i komentował Homera, znał podstawowy kanon literatury ojczystej, znał język obcy – grecki – którym posługiwano się powszechnie w basenie Morza Śródziemnego, zanim łacina stała się lingua communis (łac. lingua - język, communis - wspólny) tak, jak dzisiaj common language  - język angielski.  Znał gramatykę i zasady stylistyki, które umożliwiały biegłe i poprawne wypowiadanie się w mowie i piśmie. W szkołach gramatycznych uczono również elementów matematyki, geometrii i astronomii, ale wykształcenie młodego Rzymianina na tym etapie moglibyśmy jednak określić, używając współczesnej terminologii, jako humanistyczne. (tamże)


Kolejny etap dotyczył już przygotowania do objęcia funkcji publicznych.

Nawet jeśli żydowskich dzieci nie uczono stylistyki oraz przedmiotów ścisłych w szerszym zakresie (w powyższym opisie dotyczącym Rzymian też mowa jest tylko o elementach), to trudno dostrzec tu przepaść. Różnice w wyborze nauczanych przedmiotów brały się z odmienności struktur społecznych (Izrael nie miał tylu urzędników państwowych, nie miał retorów, polityków i świeckich filozofów) oraz priorytetów moralno-duchowych. Rzym kształcił przyszłych obywateli, którzy obejmowali funkcje państwowe, zmieniając poprzedników lub uzupełniając braki, gdy powiększały się tereny należące do niego, celem Żyda było poznać swojego Boga, prawo, które od Niego otrzymał oraz wykształcić w sobie cnotę i prawość, które były owocem wierności temu prawu (a poprzez nie Bogu). Pobożny (a to oznaczało również "sprawiedliwy") Żyd miał być w ten sposób również świadkiem wiarygodności Jahwe oraz Jego wyjątkowości wobec ludów i narodów, z którymi przychodziło mu się konfrontować i stykać.

Józef Flawiusz, historyk żydowski z I wieku, o Żydach chodzących w dzieciństwie do szkoły podstawowej (bet ha-sefer), gdzie "uczyli się czytać i pisać, aby dzięki temu zrozumieć składnię Boskich Praw, które mają nadać kształt ich życiu" (W. Bruners, Jak Jezus uczył się wierzyć, 2007), pisał, że
 

potrafili wymienić je wszystkie z większą łatwością, niż własne imię. (Przeciw Apionowi II, 18)

 

Zobaczmy, w kontekście przypisywania autorom ksiąg biblijnych analfabetyzmu i będącego jego skutkiem nieokrzesania, jak sytuacja miała się przed I wiekiem, w przypadku losowych autorów ksiąg Starego Testamentu.
 

Autorami niektórych ksiąg ST byli lewici (potomkowie Lewiego), spośród których wybierano kapłanów. "Czasem pomagali kapłanom w wyjaśnianiu ludowi Tory, a król Dawid niektórych z nich przeznaczył do służby urzędniczej i sędziowskiej" (za Wikipedią; poniższe informacje również zaczerpnięte są w dużej mierze z niej, ponieważ wystarczy to najbardziej elementarne źródło, aby wykazać, że teza o "pastuchach" jest wyłącznie złośliwością ludzi nie tak szlachetnych, za jakich pragną uchodzić). Sądzę, że nie trzeba uzasadniać, iż urzędnikami i sędziami nie zostawali ludzie zabrani właśnie z pola i zagrody. Pochodzenie zaś z rodu kapłańskiego lub pełnienie tej funkcji, wspominane przy niektórych postaciach, jest o tyle istotne, że kapłani nie wywodzili się z gminu i nie byli rolnikami oraz pasterzami, a co za tym idzie, nie groził im analfabetyzm (potwierdza to scena z ojcem Jana Chrzciciela, kapłanem Zachariaszem, który na tabliczce napisał imię, jakim nazwany miał być jego syn, po tym, jak z powodu zwątpienia, że jego żona w podeszłym wieku pocznie jeszcze syna, utracił czasowo mowę; umiał więc pisać i czytać, bez czego trudno sobie zresztą wyobrazić sprawowanie funkcji kapłańskich). 

Poniżej to, co pisane jest kursywą, jest zazwyczaj cytatem (z Wikipedii lub z prac, których tytuły podaję przy fragmentach dłuższych niż jedno zdanie).

Jeremiaszpochodził z rodziny kapłańskiej z Anatot na pn.-wsch. od Jerozolimy, wywodzącej się z linii Abiatara, Helego i Itamara.

Izajaszprawdopodobnie pochodził z arystokratycznej rodziny z Jerozolimy.

Dawid, autor Psalmów (co najmniej 73 z nich) - najpierw pasterz, owszem (w tamtym czasie jeszcze bezpłodny jako pisarz), później król Izraela.

Salomon, król Izraela (przypisuje się mu kilka ksiąg ST, w niektórych przypadkach niesłusznie) - był synem Dawida. Wielki budowniczy. Swój dwór uczynił ośrodkiem kultury, głównie literatury. Według tradycji biblijnej słynął z mądrości. Na lata jego panowania przypada największa świetność monarchii hebrajskiej. Zbudował m.in. świątynię jerozolimską i stworzył izraelską flotę.

Ezechiel, prorok - był synem kapłana Buzi, który w 597 r. przed Chr. znalazł się na wygnaniu w Babilonie, sam też był kapłanem.

Baruch, prorok - był sekretarzem i przyjacielem proroka Jeremiasza. Wielu biblistów uważa go za kapłana, który według Księgi Nehemiasza (12, 16) stał na czele kapłańskiego rodu Iddo.

Samuel, prorok - (...) gdy Anna przestała karmić swego syna piersią, oddała go w wychowanie arcykapłanowi Helemu w Szilo. Zapewne pobyt u arcykapłana nie polegał na dokładaniu drewien do kozy, a przynajmniej trudno podejrzewać Helego, żeby, zaraz po odstawieniu chłopca od piersi matki, wziął go do siebie, aby go przysposobić do tego fachu. Pobyt przy arcykapłanie miał za cel "ukulturalnić" Samuela, zaznajomić go z Prawem, świętymi pismami, zbliżyć do Boga i sprawić, że "wyjdzie na ludzi", tak, jak to się dzieje dziś, gdy syn skromnych i ubogich rodziców idzie do seminarium, w którym nie ma nikogo bez matury i z którego można wyjść tylko ze stopniem magistra (duchowieństwo chrześcijańskie, nie tylko katolickie, od zawsze jest grupą społeczną o najniższym odsetku analfabetyzmu, a Watykan jest jedynym państwem na świecie bez analfabetyzmu).

Część pozostałych autorów ST jest anonimowa, o innych wiadomo niewiele, często tylko z ksiąg napisanych przez nich samych.

Wróćmy teraz do I wieku i zobaczmy jak ma się sprawa z autorami Nowego Testamentu.

W Palestynie z okresu życia Jezusa mówiło się trzema językami: hebrajskim, aramejskim i greckim (co potwierdza też napis na krzyżu, jaki kazał umieścić Piłat w tych właśnie językach). Ten ostatni był już rozpowszechniony na całym Bliskim Wschodzie, docierając także na teren zamieszkały przez Izraelitów. Większość z nich nie znała go, ale działo się tak nie dlatego, że nie posiadali umiejętności lub narzędzi do jego nauki, tylko dlatego, że
 

(...) rabini próbowali walczyć z jego zalewem, jako "przednią strażą" obyczajów pogańskich. "Kto uczy syna swego języka greckiego - mawiali - jest przeklęty na równi z tym, który jada wieprzowinę". (Henri-Daniel Rops, "Życie codzienne w Palestynie za czasów Chrystusa")

 
Dodaje on też:
 

Pomimo to niejeden z wielkich doktorów Prawa - na przykład sam Gamaliel (nauczyciel św. Pawła i jeden z dwóch największych rabbich tamtego okresu, drugim był Hillel - przyp. moje) - znał grekę.


Był to więc świadomy wybór Izraelitów motywowany religijnie i najpewniej był on tylko obyczajem, nie nakazem religijnym, jak widać na przykładzie Gamaliela. 

Autor zauważa też słusznie (co robi również wielu innych biblistów), że Piłat rozmawiając z Jezusem nie potrzebował tłumacza, "a jest rzeczą mało prawdopodobną, aby rzymski prokurator zadał sobie trud poznania języka swych podwładnych". Są więc silne przesłanki ku temu, by przyjąć, że Jezus rozmawiał z Piłatem w grece lub łacinie, a przecież był cieślą, do tego "ben Josef", synem Józefa, również cieśli, nie zaś uczonego w prawie. To pokazuje, że nawet osoby z ludu mogły znać grekę, ucząc się jej celowo lub nabywając jej znajomość poprzez np. handel (była ona "językiem możnym, wytwornym, ale również kupieckim").
 

Ewangelie, Dzieje Apostolskie, prawie wszystkie Listy oraz Apokalipsa zostały napisane po grecku, a przynajmniej natychmiast przełożone na ten język. (Daniel-Rops; tamże)


Autorzy Nowego Testamentu nie byli więc głąbami i wieśniakami, w pejoratywnym znaczeniu tego określenia, nawet jeśli ze wsi pochodzili. Nazaret - nieznany w Starym Testamencie - w czasach Jezusa był małą, liczącą ok. 400 mieszkańców wioską, a mimo to Jezus znał, z dużym prawdopodobieństwem, któryś z języków wspomnianych wyżej, oprócz hebrajskiego i aramejskiego. Jest mało prawdopodobne, aby był wyjątkiem.

Św. Paweł, najpłodniejszy pisarz nowotestamentalny, oprócz tego, że był też obywatelem rzymskim
 

pracował jako wytwórca namiotów i z pewnością posługiwał się lokalnymi językami, aramejskim i cylicyjskim, lecz w Tarsie otrzymał również wykształcenie greckie w światłym środowisku hellenistycznym, które dysponowało prestiżowymi szkołami oraz kręgiem renomowanych filozofów. (...) Później dowiemy się, że zgłębiał on kulturę hebrajską w Jerozolimie, gdzie udał się w celu doskonalenia swego przygotowania religijnego u mądrego i cieszącego się dużym autorytetem członka Sanhedrynu, rabbiego Gamaliela Starszego. (Giovanni Uggeri, Turcja śladami św. Pawła. Przewodnik)
 

Jest wiadomym, że współautorami niektórych ksiąg NT (najczęściej ich końcowymi redaktorami) byli uczniowie lub współpracownicy Apostołów, spisujący ich wspomnienia lub pouczenia ("pod dyktando", jak też redagujący, porządkujący i korygujący później, czasem po ich śmierci, cały zebrany materiał; takich etapów i zmian redaktorskich mogły być nawet trzy fazy). Skąd więc pewność, że byli to ludzie prości i nieokrzesani, analfabeci widujący miasto raz w roku, np. podczas pielgrzymki do świątyni jerozolimskiej? Nie da się obronić takiej tezy. Tym bardziej, że jeszcze przynajmniej dwoje autorów, z których jeden napisał dwie księgi, nie było analfabetami, rybakami, ani pasterzami - św. Mateusz i św. Łukasz. Odnośnie tego ostatniego
 

źródła są jednogłośne, otóż Łukasz pochodził z Antiochii Syryjskiej, zajmując się leczeniem chorych.

Wielu uczonych uważa, że ​​Łukasz był greckim lekarzem, który mieszkał w jednym z greckich miast w Turcji, wówczas w starożytnej Syrii, chociaż niektórzy pośród innych uczonych i teologów uważają, że Łukasz był w zasadzie hellenistycznym Żydem. (zyciorysy.info)


Św. Jan Ewangelista, choć w domu rodzinnym był rybakiem, był nim we wczesnej młodości, a księgi, które się mu przypisuje, napisał pod koniec długiego i zapewne intensywnie przepracowanego życia, również intelektualnie. Znajomość doktryny Logosu (Myśli porządkującej świat, pewnego wzorca - arche - wszelkiego stworzenia), pochodzącej od greckich filozofów, wykorzystał w prologu swojej Ewangelii do ukazania roli i pozycji Jezusa Chrystusa w hierarchii bytów. Galilejscy rybacy nie mieli zwyczaju rozważać greckich koncepcji filozoficznych przy wyciąganiu sieci i patroszeniu ryb. Nawet gdyby to nie Jan był autorem przypisywanej mu ewangelii, ale jakiś późniejszy redaktor, niczego to nie zmienia, ponieważ nie mówimy o Janie, ale właśnie o autorach ksiąg Nowego Testamentu, kimkolwiek byli.

Paweł, Łukasz, celnik Mateusz i Jan, są łącznie autorami ponad połowy ksiąg Nowego Testamentu. To sporo. Pozostali skrybowie i redaktorzy również nie napisali swoich ksiąg w przerwach na karmienie palestyńskich stad, choćby z tego powodu, że księgi te zostały napisane w grece, do czego była potrzebna jej znajomość (i co wskazuje, że ich autorami mogli być nawróceni Rzymianie lub Grecy), a także dlatego, że w tym czasie chrześcijanie nie prowadzili pastewno-osiadłego trybu życia, tylko aktywno-apostolski, w nieustannej konfrontacji z kulturą ludzi, na których tereny przybywali, co wymagało nierzadko znajomości obecnych u nich prądów filozoficznych i wierzeń. Nic nie pokazuje tego lepiej, niż historia św. Pawła.


* * *

Mam nadzieję, że ten krótki przegląd wystarczy, aby ukazać, że za tezą, iż autorami ksiąg biblijnych są analfabeci i umysłowi troglodyci, nieokrzesańcy zajmujący się głównie pasterstwem i troską o zdobywanie paszy, spisujący w przerwach na te zajęcia swoje pustynne rojenia, stoją prostackie stereotypy i uprzedzenia, a także zła wola i religiofobia, niepohamowana i niezdrowa potrzeba umniejszenia każdego aspektu wiary religijnej, nawet jeśli nie ma ku temu podstaw. Tak motywowane tezy nie zasługują na to, aby poświęcano im czas potrzebny na ich prostowanie. Spróbowałem to zrobić ze względu na osoby, które nie są po żadnej ze stron i przysłuchują się rozmowom między wierzącymi i ateistami, aby moglły zobaczyć w jak paskudny sposób zachowuje się strona sytuująca siebie po stronie nauki, racjonalności i wyższych niż religijne (w ich przekonaniu) standardów etycznych. Tekst jest pobieżny i prowizoryczny, można jednak spróbować na jego podstawie ocenić na ile zasadne jest twierdzenie, że autorami ksiąg biblijnych są ciemni, nieokrzesani pasterze-mitomani, nie orientujący się jak wygląda realny świat wokół nich, do tego mający za cel oszukać wszystkich, którzy będą ich czytać. To ostatnie, w świetle oddania życia przez jedenastu z dwunastu Apostołów za prawdę (choć o Janie można przecież powiedzieć to samo), którą głosili i w świetle losów ich uczniów, a także pierwszych chrześcijan w ogóle, jest wprost hańbą dla każdego, kto wypowiada podobne twierdzenia. Ile trzeba nieprzyzwoitości, żeby z autorów Pieśni nad Pieśniami, Księgi Mądrości, Ewangelii Jana czy Dziejów Apostolskich zrobić zdeprawowanych analfabetów, których ambicją było podbić kłamstwem świat lub naiwnych głupków podlegających zbiorowym halucynacjom (choć psychiatria takich nie zna), pozostawiam już ocenie czytelnika.

 

aszug

 

Wykorzystane źródła:

Raport Religion and Education Around the World, Pew Research Center, 2016.
Barbara Strycharczyk, Edukacja Rzymianina.
Wilhelm Bruners, Jak Jezus uczył się wierzyć, W drodze, 2007.
Józef Flawiusz, Przeciw Apionowi, Księgarnia św. Wojciecha, 1986.
Henri-Daniel Rops, Życie codzienne w Palestynie za czasów Chrystusa, Księgarnia św. Wojciecha, 1964.
Giovanni Uggeri, Turcja śladami św. Pawła. Przewodnik, Jedność, 2015.
Wikipedia; zyciorysy.info

 

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości

Komentarze są zablokowane