aszug

Biblia wielokrotnie zmieniana i fałszowana na przestrzeni wieków. Czy na pewno?

dodane: 2023-02-12
Biblia przez wieki była fałszowana, zmieniana i tłumaczona tak, aby potwierdzała nauki poszczególnych Kościołów, nie ma więc w niej niczego wiarygodnego i historycznego, a jej dzisiejszy tekst jest przekłamany i odbiega daleko od oryginału. Chciałbym w poniższym tekście sprawdzić, czy zarzuty te mają źródło w neutralnych i naukowych poszukiwaniach, demaskujących stronniczość i wyrachowanie podstępnych chrześcijan, czy może sprawa przedstawia się mniej korzystnie dla krytyków chrześcijaństwa.

 

Żaden telewizyjny kaznodzieja nigdy nie czytał Biblii. Ani żaden ewangeliczny polityk. Ani papież. Ani ja. Ani ty. W najlepszym wypadku czytaliśmy kiepskie tłumaczenia - tłumaczenia tłumaczeń tłumaczeń ręcznie wykonanych kopii kopii kopii kopii i tak dalej, setki razy.
(
Kurt Eichenwald, Newsweek, 23 grudnia 2014)



Co jakiś czas można usłyszeć od osoby nie będącej chrześcijaninem zarzut brzmiący mniej więcej tak:
 

Biblia przez wieki była fałszowana, zmieniana i tłumaczona tak, aby potwierdzała nauki poszczególnych Kościołów, zwłaszcza katolickiego, a nawet aby sprzyjała władcom, którzy dodatkowo ingerowali na przykład w ustalanie jej kanonu (zapewnia nas o tym Dan Brown w swoim Kodzie i inni znawcy tematu o podobnych kompetencjach). Nie ma więc w niej niczego wiarygodnego, rzetelnego i historycznego, a jej dzisiejszy tekst jest przekłamany i odbiega daleko od oryginału.


Czy oskarżenia te są choć w części prawdziwe? Czy Kościoły chrześcijańskie zmieniały tekst ksiąg Starego i Nowego Testamentu tak, aby ich treść potwierdzała głoszone przez nie nauki? Lub czy indywidualnie kopiści (przepisywacze ksiąg, od starożytności do zaawansowanego średniowiecza) dowolnie lub na polecenie władz kościelnych zmieniali tekst Pisma Św. i tak zmanipulowany wchodził on do użytku w liturgii lub szedł w świat?

Sprawa nie jest błaha, bo jeśli byłoby to prawdą, zmieniałoby to bardzo wiele. Chrześcijaństwo nie miałoby powodów być traktowane jako wiarygodne, nie znalibyśmy prawdziwych nauk Jezusa i Apostołów, a religia jawiłaby się, jak chcą tego ateiści, jako forma zinstytucjonalizowanego i usystematyzowanego prania mózgu, przez które Kościoły, manipulując prawdą, historią i wiernymi, dążyłyby do uzyskiwania jakichś poślednich interesów. Byłby to rodzaj katastrofy.

Sprawdźmy więc jak była przekazywana treść Pisma Św. i czy dziś, na skutek celowo niewłaściwego kopiowania jego tekstu, roi się on od błędów i nie przypomina swojej pierwotnej wersji.


Zacznijmy od tego, że nie ma oryginałów ksiąg biblijnych, tzn. manuskryptów, które wyszłyby spod pióra ich autorów. Nie jest to problemem, bo niewiele jest dzieł starożytnych, których oryginały posiadamy. Większość z nich to kopie i jak zobaczymy później, bardzo późne (czasowo oddalone od daty powstania dzieła). Posiadamy rękopisy Nowego Testamentu (dalej będę używał skrótu NT, a kursywa będzie oznaczała cytat) z II, III i IV w., które zawierają drobne fragmenty jednej księgi, całą księgę lub kilka/kilkanaście ksiąg, pochodzące z różnych rejonów i potwierdzające się nawzajem, a różnice między nimi są nieznaczne (poniżej pokażę na czym polegają). Z IV w. pochodzą pierwsze kodeksy (zwój to rodzaj pojedynczej karty lub kilku kart, najczęściej papirusu, zwijanych np. w rulon, kodeks to karty połączone ze sobą, rodzaj książki, która później miała często karty pergaminowe, czyli ze skóry zwierzęcej, bardziej trwałe niż papirus) zawierające całość ST i NT. 

Oprócz rękopisów w różnych językach (przede wszystkim w greckim, koptyjskim i syryjskim, później łacińskim), posiadamy tyle cytatów NT u pierwszych pisarzy chrześcijańskich, że można by z nich odtworzyć tekst NT w całości, oprócz 11 wersetów (do roku 325 występuje 32 000 cytatów Nowego Testamentu u pisarzy kościelnych).

Różnice w rękopisach ksiąg biblijnych nazywamy wariantami. Teraz uwaga, bo będzie szokująco, ale tylko przez chwilę. Tych wariantów, czyli różnic w posiadanych kopiach NT, jest łącznie ok. 250 000 (więcej o wariantach w Dodatku na końcu tekstu). Wydawać by się to mogło druzgocące, gdyby nie to, że różnice te
 

nie dotyczą ponad 80% tekstu. Warianty w pozostałych 20% tekstu to odmienne formy gramatyczne, składniowe, przestawienia wyrazów lub inne, nic nieznaczące odchylenia. Tylko 200 dotyczy sensu zdań, a z nich jedynie 18 budzi poważniejsze dyskusje. (Biblia chrześcijan, Krzysztof Pilarczyk, 2020)
 

Autor wymienia wspomniane dyskusyjne fragmenty, po czym podsumowuje:
 

Żaden z tych tekstów nie dodaje ani nie pomija jakiejś prawdy dogmatycznej wyprowadzonej przez chrześcijaństwo z Nowego Testamentu, a więc nie narusza jego treści doktrynalnej. Można zatem stwierdzić, że - chociaż nie dysponujemy autografami Nowego Testamentu - krytycznie opracowane rękopisy pozwalają odtworzyć w miarę autentyczny jego tekst, a wątpliwości, które jego dotyczą, obejmują zaledwie 1% całości.


Warto uzupełnić te informacje innymi:
 

Każda najdrobniejsza nawet zmiana we wczesnym manuskrypcie była powielana w tysiącach kolejnych, gdyż skrybowie z reguły nie poprawiali omyłek w tekście biblijnym, aby nie pogorszyć sprawy. Jedna taka omyłka jest więc często liczona jako tysiące wariantów. (Sekrety Biblii, Alfred J. Pala, 2002)


Różnice więc w rękopisach NT były spowodowane głównie nieumyślnymi błędami kopistów, które dodatkowo nie dotyczyły treści przekazu. Prace biblistów wymieniają takie rodzaje nieumyślnych błędów przy kopiowaniu:

- zmiana szyku wyrazów (np. w jednej kopii jest Wtedy Jezus został wyprowadzony na pustynię przez Ducha, w innej Wtedy Jezus został wyprowadzony przez Ducha na pustynię);

- podobieństwa graficzne (wczesne rękopisy NT nie posiadają interpunkcji, były pisane jednym ciągiem, bez spacji, bez małych i dużych liter itd., więc podobieństwo liter, głosek, bądź całych wyrazów powodowało, że kopista zamieniał podobne litery; w efekcie czasem pojawiały się zmiany typu zamiast "lecz, ale" to "wraz" lub zamiast "lecz którym" to "innym"; pisownia ciągła zmuszała też kopistów do dzielenia wyrazów, co również doprowadzało nieraz do zniekształcania myśli autora biblijnego);

 

Fragment Kodeksu Watykańskiego (IV w.), choć pisany w trzech kolumnach
na stronie, widać, że wewnątrz każdej brak jest odstępów i interpunkcji.


- podobieństwa fonetyczne (przy kopiowaniu ze słuchu - np. ktoś dyktował/czytał na głos, inny pisał - zdarzały się błędy izofonii, podobieństwa dźwiękowego liter, mieszano więc i mylono zbliżone do siebie dźwięki);

- haplografia (gr. pojedynczy; jeżeli dwie identyczne litery stały obok siebie zdarzało się, że kopista opuszczał jedną z nich, dotyczy to również sylab czy większych stojących obok siebie identycznych jednostek; prowadziło to np. do tego, że w 1 Tes 2,7 w niektórych rękopisach zamiast "byliśmy łagodni" jest "byliśmy skromni");

- dittografia (gr. podwójny; tutaj błąd był odwrotny - jakaś litera, głoska, wyraz czy część zdania omyłkowo przepisane zostały dwukrotnie; przykład powtórzenia dłuższej frazy znajdujemy w Dz 19, 34, gdzie zwrot "Wielka jest Artemida Efeska" został dwukrotnie powtórzony przez Kodeks Watykański, podczas gdy inne rękopisy zapisują go tylko raz);

- metateza (niektóre litery czy głoski są szczególnie podatne na nieświadome przestawienie, większość przestawień nie powoduje jednak zmiany sensu i łatwo rozpoznać błąd; tam, gdzie błąd powoduje zmianę sensu chodzi np. o "podłożył" zamiast "wziął")

- a) ten sam początek: jeżeli dwie kolejne linijki zaczynały się tymi samymi słowami (albo literami), kopista mógł je pomylić i opuścić jedną linijkę tekstu; b) ten sam koniec: jeżeli dwie kolejne linijki kończyły się tymi samymi słowami (albo literami), kopista przepisywał pierwszą, wzrok padał na następną linijkę z identycznym zakończeniem i w ten sposób omijał drugą linijkę;

Zabawne, ale czytając opis tych dwóch błędów u autora-biblisty (który nie określa ich przez a i b, tylko greckimi, podobnymi nazwami) i przepisując powyższe cytaty (w jednym chodzi o zaczynanie, w drugim o kończenie, reszta jednak brzmi podobnie i zawiera wiele tych samych wyrazów), popełniłem błąd podobny do tego, o którym pisze autor - zacząłem przepisywać tutaj początek zdania o pierwszym błędzie, po czym gdy wróciłem do tekstu autora, nieświadomie od razu przeniosłem wzrok na opis drugiego błędu (który w książce jest wyraźnie oddzielony od pierwszego podaniem nazwy wielką literą z pogrubieniem czcionki, ale brzmi miejscami prawie identycznie) i dokończyłem resztę zdania nie wiedząc, że przepisuję opis już drugiego błędu. To pokazuje jak łatwo i bez złej woli popełnić taki błąd, zwłaszcza gdy jest się zmęczonym, w pomieszczeniu jest ciemno lub ma się słaby wzrok (okulary wynaleziono w średniowieczu, a nawet po ich wynalezieniu nie każdego było na nie stać).

- błędne rozwiązanie skrótów (ze względów oszczędnościowych starożytni posługiwali się często skrótami, których liczba ciągle rosła; kopista nie zawsze potrafił poprawnie odczytać skrót, czasem go nie dostrzegał; np. IHS (właśc. IHΣ) jest greckim skrótem imienia IHΣΟΥΣ (Jezus), w prawosławiu jest on zaś złożony z liter Χ i Ρ);

- nieczytelny tekst (jeżeli tekst był uszkodzony bądź zapisany niewyraźnie wówczas kopista zgadywał; prowadziło to do dodania, usunięcia bądź zamiany niektórych liter);

- wpływ kontekstu (kopista, znając na pamięć wiele tekstów biblijnych, czasem nieświadomie umieszczał je w innych podobnych kontekstach)

Powyższy opis dotyczył błędów nieświadomych, niecelowych. Podczas kopiowania NT miały jednak też miejsce zmiany celowe (co nie oznacza od razu woli fałszowania tekstu):

- zmiany mające na celu łatwiejsze zrozumienie tekstu. Przykładem takiej zmiany jest Łk 4, 17, gdzie obecne tam słowo "rozwinął" (zwój Izajasza) zastąpiono w niektórych rękopisach na "otworzył"; stało się tak, bo w czasach kopisty nie używano już zwojów, tylko kodeksy (książki), i aby tekst był dla słuchacza/czytelnika zrozumiały (czy można powiedzieć "rozwinął kodeks"?) kopista dostosował dawne "rozwinął" do mentalności sobie współczesnych zamieniając je na "otworzył". Jest to zmiana świadoma, ale nie ma na celu oszukania słuchacza, raczej motywacja jest odwrotna - uczynić tekst bardziej zrozumiałym, nawet za cenę drobnej zmiany w tekście (dziś w tłumaczeniach literackich oczywisty jest brak dosłowności, jeśli zachodzi taka potrzeba, nawet tytuły filmów zagranicznych tłumaczy się nierzadko w sposób tak dalece odbiegający od oryginału, że staje się to absurdalne).

- harmonizacja tekstów: kopista chciał uzgodnić ze sobą np. opowiadające o tym samym zdarzeniu fragmenty Ewangelii Łk i Mk, więc do opisu zdarzenia w jednej zapożyczał zwrot zaczerpnięty z drugiej; podobnie bywało z modlitwą Ojcze nasz, którą w wersji Łk uzupełniano o jej dłuższą wersję znajdującą się u Mt; harmonizacja cytatów ST: w Mt 27, 34 najstarsze i najlepsze rękopisy mają "wino" ("dali Mu pić wino zaprawione goryczą"), późniejsze natomiast "ocet" i jest to najprawdopodobniej wynikiem uzgodnienia z tekstem Psalmu 69,22 ("Dali mi jako pokarm truciznę, a gdy byłem spragniony, poili mnie octem");

- konflacja (tekst utworzony w oparciu o dwa lub więcej warianty tekstowe danego fragmentu; za przykład może uchodzić fragment Mk 3, 29, który w jednym rękopisie ma "wiecznego grzechu", w innym "wiecznego sądu", więc kopista mając przed sobą dwie wersje i nie chcąc żadnej odrzucić łączył je i w tym przypadku powstało "wiecznego sądu i grzechu");

- poprawianie historycznych i geograficznych nieścisłości (jeżeli kopista uważał, że w tekście znajduje się błąd, wtedy sam niejednokrotnie poprawiał; nazwy geograficzne, zwłaszcza semickie, często są podawane przez kopistów w różnych formach; Ew Mk jako moment ukrzyżowania podaje godzinę trzecią, Ew J - szóstą, stąd w rękopisach próby uzgodnienia);

- transkrypcja imion semickich i zwrotów (przykładem jest wołanie Chrystusa na krzyżu, które jeden Ewangelista oddaje jako Eli, Eli..., inny jako Eloi, Eloi..., kopiści wprowadzili jeszcze więcej wariantów);

- glosy marginesowe (glosa to dopisek czytelnika lub kopisty, zawierający wyjaśnienie trudnego słowa, bądź całego zdania; obok glos wyjaśniających poszczególne słowa spotyka się próby poprawienia zepsutej lekcji, dłuższego fragmentu tekstu; nieraz glosator, umieszczając swoją uwagę na marginesie kodeksu, wypisywał ją razem z fragmentem tekstu wskazującym, do czego odnosi się jego propozycja, kolejni kopiści, uważając owe dopiski za istotną część tekstu, przepisywali je razem z "otoczką" i to często w niewłaściwym kontekście);

 

Kodeks Watykański (IV w.). Przykład wypełniania wolnych miejsc uwagami,
nawet między kolumnami, przez kopistę; dopiski pochodzą prawdopodobnie z XII w.


- zmiana dokonana pod wpływem doktrynalnego przemyślenia (kopiści należący do nieortodoksyjnych/heretyckich wspólnot, dokonywali zmian niektórych zwrotów, zgodnie z głoszonymi przez siebie poglądami; kopiści zaś związani z chrześcijaństwem większościowym/ortodoksyjnym, mając do czynienia z wieloma grupami nieortodoksyjnymi, jak dokeci, adopcjanie, ebionici, teodocjanie, arianie itd., zmieniali kopiowane przez siebie teksty, aby wykluczyć możliwość ich nadużycia przez nieortodoksyjnych chrześcijan; przykładem jest np. Mk 13, 32, gdzie niektóre rękopisy opuszczają słowa "ani Syn", widząc w nich zaprzeczenie wszechwiedzy Chrystusa);

*


Jak widzimy, zdecydowana większość błędów przy kopiowaniu rękopisów popełniana była nieświadomie i nie dotyczyła zmiany znaczenia treści oraz jej sensu. Dotyczyła drobnych, technicznych potknięć, nieuniknionych przy pracy kopisty. Zmiany zaś wprowadzane świadomie, również nie były motywowane wolą zafałszowania tekstu i zatajenia pierwotnej treści. Z wyjątkiem ostatniej z wymienionych, gdy z powodów doktrynalnych, w kontekście istniejących herezji, opuszczano w niektórych rękopisach pewne zwroty lub je zamieniano, zmiany te wydają się zrozumiałe, a nawet przydatne, jak korekta nazw geograficznych, glosy na marginesach wyjaśniające trudne słowa czy z powodu posiadania kilku wersji tekstu przed sobą nie odrzucanie żadnej z nich przez kopistę, ale ich kompilacja (wspomniane "wiecznego sądu i grzechu", zamiast tylko "sądu" lub "grzechu").

Zmiany wprowadzane z powodów doktrynalnych były rzadkie, dotyczą tylko części rękopisów i odnoszą się do kilku miejsc w tekście NT (ok. 2 - 4). Dziś są rozpoznane przez biblistykę i uwzględniane przy każdym tłumaczeniu Pisma Św. na języki narodowe lub przy wydawaniu tzw. tekstów krytycznych, czyli NT w języku oryginalnym-greckim (uwzględnia się wszystkie posiadane rękopisy, wszystkie różnice między nimi i stosując 5-stopniowe kryterium wybiera się do tłumaczeń lub wydań w j. greckim rękopisy najbardziej wiarygodne).
Te uwagi dotyczące różnic i błędów w rękopisach biblijnych potwierdza baptysta Greg Gilbert:
 

1. Uczeni w sposób zdecydowany różnią się w podejściu do tłumaczenia zaledwie niewielkiego procenta słów i zdań w Biblii. Przypadki te stanowią także bardzo małą część danej księgi (czy nawet rozdziału) Biblii.

2. W przypadku braku konsensusu lub niepewności co do znaczenia najlepsze przekłady Biblii zazwyczaj zawierają informację o tym w przypisach. Dzięki temu czytelnik jest świadomy istnienia innych możliwych tłumaczeń lub nawet dowiaduje się, że znaczenie tekstu hebrajskiego lub greckiego jest niepewne. Chodzi o to, że nikt nie próbuje niczego "przemycić" bez mówienia nam o tym, ani nawet nie mógłby tego zrobić, nawet gdyby bardzo chciał.

3. Tak duża liczba naukowych tłumaczeń faktycznie pomaga nam identyfikować tłumaczenia, które celowo wprowadzają w błąd - i ich unikać. Gdy na przykład tłumaczenie Świadków Jehowy "Przekład Nowego Świata" przekłada Ewangelię Jana 1:1 jako Słowo było bogiem, pomaga nam świadomość, że inne główne tłumaczenia interpretują ten wers jako Słowo było Bogiem. W tłumaczeniu Nowego Świata w oczywisty sposób dokonano tutaj zabiegu, który odrzucają inni tłumacze. Studiowanie filologii greckiej pozwala zrozumieć, w jaki sposób stosuje się w tym języku rodzajniki, a to prowadzi do wniosku, że Przekład Nowego Świata skroił swoje "tłumaczenie" tego wersetu pod specyficzną doktrynę.

4. Gdy identyfikujemy i odrzucamy takie celowo błędne tłumaczenia, możemy z całą pewnością powiedzieć, że nie ma w ortodoksyjnym chrześcijaństwie żadnej głównej doktryny, która opierałaby się na kwestionowanym lub niepewnym tłumaczeniu z oryginalnych języków biblijnych. Wiemy, co Biblia mówi, i wiemy, co to znaczy. (Dlaczego mam ufać Biblii?, 2019)


W XX w. powstały specjalne instytucje zajmujące się tzw. krytyką tekstu, czyli badaniem rękopisów NT pod kątem rozpoznawania i docierania do najbardziej pierwotnej i autentycznej wersji tekstu. W badania te są zaangażowani uczeni różnych wyznań, tak, aby efekt tych prac nie był motywowany interesami żadnego z Kościołów, do których badacze przynależą. Dziś prawie przy każdym tłumaczeniu Pisma Św. z j. oryginalnych na j. narodowe w komisjach znajdują się również świeccy oraz filologowie, nie zawsze wierzący. Byłoby dziś niezwykle trudne, a w praktyce niemożliwe, wydanie tłumaczenia Pisma Św. odbiegającego znacząco od oryginału, ponieważ od razu pojawiłaby się naukowa krytyka takich przedsięwzięć (jak to miało miejsce np. przy wydaniu NT w wersji Świadków Jehowy, które jest tłumaczeniem z j. angielskiego, a nie z j. oryginalnych i zawiera celowo wprowadzone zmiany doktrynalne).
 

W oparciu o zachowane rękopisy biblijne dokonywano w ciągu wieków rekonstrukcji tekstu Nowego Testamentu. Od wynalezienia druku rozpowszechniano go w formie książki drukowanej. Pierwszy tekst Nowego Testamentu wydrukowany po grecku znalazł się w tzw. Polyglotta Complutensis, wielojęzycznej, 5-tomowej Biblii, której publikację zainicjował i sfinansował kard. Ximenes de Cisneros, arcybiskup Toledo, zaś wydrukowano ją w Alcali (łac. Complutum) w latach 1514-1517. (Biblia chrześcijan, K. Pilarczyk)

W 1959 r. został powołany do istnienia specjalny Instytut Badań Tekstu Nowego Testamentu w Munster (Niemcy) przy Ewangelickim Wydziale Teologicznym Westfalskiego Uniwersytetu Wilhelma. (...) Celem instytutu w założeniu było przygotowanie pełnej krytycznej edycji pism Nowego Testamentu, w której by wykorzystano wszystkie znane rękopisy greckie NT oraz wczesne przekłady i jego cytaty występujące w chrześcijańskiej literaturze antyku. (...) Ponadto znakiem rozpoznawczym instytutu jest systematyczne opracowywanie podręcznego krytycznego wydania Nowego Testamentu, znanego jako Nestle-Aland. Najnowszym osiągnięciem jest jego 28 wydanie (2012). (tamże)

Kurt Aland (założyciel instytutu) znalazł finansowe wsparcie dla tak rozległych badań w osobie przyjaciela i patrona, biskupie Hermanie Kunst. (...) (tamże)


Dziś w Polsce istnieje co najmniej kilkanaście oficjalnych, poważnych tłumaczeń Pisma Św. na j. polski. Wszystkie są tłumaczeniami z j. oryginalnych i z wydań krytycznych tych języków, czyli już z tych rękopisów w j. hebrajskim i greckim, które po wieloletnich badaniach wybrano jako najbardziej wiarygodne i reprezentatywne dla tekstu pierwotnego. Tam, gdzie pozostały wątpliwości lub kontrowersje, stosuje się przypisy lub komentarze w wydaniach Pisma Św., a dodatkowo już nie tylko w świecie nauki, ale powszechnie wydaje się osobne komentarze biblijne do poszczególnych ksiąg ST i NT lub do całego Pisma Św., w których wszystkie te sprawy są szczegółowo omawiane. Nie da się więc dziś w sposób poważny i uczciwy postawić zarzutu, że Biblia jest tłumaczona błędnie lub celowo zafałszowywana przez jakieś Kościoły, bo obecnie byłoby to niemożliwe (chyba, że weźmie się pod uwagę takie zamknięte grupy czy sekty jak Świadkowie Jehowy, którym nie wolno np. czytać literatury innych wyznań). 

 

Kodeks Synajski (IV w.) otwarty na Ewangelii Jana

Kodeks Synajski

 
To jak chrześcijanie są otwarci i od dziesięcioleci sami inicjują prace nad rozpoznaniem pierwotnego tekstu NT, a nawet tekstów apokryficznych (które rzekomo miałyby nie sprzyjać oficjalnym Kościołom), pokazuje ich zaangażowanie w wydawanie i tłumaczenia tych ostatnich. W Polsce to właśnie Kościół katolicki wydał i przetłumaczył ok 99% dostępnych apokryfów, ogromną liczbę tekstów z Qumran i pism gnostyckich. Jest to możliwe, ponieważ posiada kompetentnych znawców języków starożytnych, zaangażowanych badaczy tych spraw o międzynarodowej sławie, a także, wbrew stereotypom, nie boi się różnorodności obecnej w pierwotnym chrześcijaństwie i nie jest zainteresowany ukrywaniem czegokolwiek. To właśnie Kościół przecież posiada najwięcej instytucji do informowania o sektach i nowych ruchach religijnych, zatrudnia w nich psychologów i znawców tematu, aby chronili ludzi nienależących do niego oraz samych wiernych przed praniem mózgów i religijnością destrukcyjną. Brak wolności, brak możliwości zdobywania i poszerzania wiedzy na temat własnej wiary, a nawet innych wyznań i religii, jak również manipulacja i propaganda ukierunkowane na wiernych nie są dziś możliwe. Ktoś, kto sądzi inaczej, nie zna i nie rozumie mechanizmów działających w Kościele katolickim. Kościół ten pozwala swoim wiernym nie wierzyć w objawienia maryjne, które sam uznaje (Fatima, Lourdes), być sceptycznym wobec zjawisk nadprzyrodzonych (sam jest skłonny częściej odrzucić zjawisko cudowne, niż je uznać), a nawet głosi oficjalnie, że głos sumienia ma w ostateczności wyższą rangę niż kościelne nauczanie. W takich warunkach i ramach intelektualnych, które samemu się wypracowało, nie da się po prostu prać mózgów.

Wróćmy jednak do sprawy Pisma Św. i jego kopiowania, próbując powoli podsumować to, co zostało przedstawione dotąd i uzupełniając te dane o kilka ważnych informacji. 

Pismo Święte było przepisywane najczęściej starannie, przez wykwalifikowane do tego osoby (w czasach, gdy pisało i czytało kilka procent ludności, nie każdy mógł to robić). Błędy jakie się przy tym pojawiały, były nieuniknione, były spowodowane pracą kopisty jako takiego (sam zawód, zajęcie kopisty generował po prostu możliwość ich powstawania) i miały powszechny charakter. Alfred Palla, pisząc o jedynie 40 miejscach w NT, co do których nie mamy pewności jak powinien brzmieć oryginalny wariant (bo rękopisy przedstawiają różne wersje) i uściślając, że są one bez wpływu na chrześcijańskie zasady wiary, podaje, że
 

(...) Dla porównania, liczba kwestionowanych miejsc w mniejszej objętościowo Iliadzie Homera wynosi 764. (Sekrety Biblii)


Były to błędy gramatyczne, pisowni, przestawienia lub opuszczenia liter itd. To właśnie te błędy liczy się w dziesiątkach tysięcy (nie chodzi o to, że w jednym rękopisie jest tyle błędów, ale że każdy taki błąd pomnażany jest przez dziesiątki lub setki rękopisów, które zebrane w całość, liczą tych literówek i omyłek łącznie ok. 250 000). A dzieje się tak dlatego, że rękopisów NT (tylko w j. greckim) posiadamy dziś aż 6813 (dane za: Biblia chrześcijan, Pilarczyk). To liczba nieporównywalna z żadnym innym dziełem starożytnym. Dla zobrazowania następne w kolejności starożytne teksty z wczesnymi kopiami to 

- Iliada Homera (643 kopie),
- Wojny Galijskie Juliusza Cezara (10 kopii)
- księgi Herodota oraz Tukidydesa (po 8 kopii)
 

Dysponujemy kopiami ksiąg nowotestamentowych, które od oryginałów dzielą zaledwie dwa pokolenia. Jak to niewiele, przekonamy się porównując je z innymi starożytnymi pismami, gdzie różnica ta wynosi zwykle nie dwa pokolenia, lecz 1000 lat! Na przykład Roczniki Tacyta, które powstały ok. 116 roku, przetrwały dzięki fragmentarycznym kopiom z połowy IX i XI w. Najwcześniejsze kopie Iliady Homera, która powstała ok. 800 roku p.n.e., pochodzą z II-III wieku naszej ery (pierwszy pełny tekst z XIII w.), co daje 1000 lat różnicy pomiędzy oryginałem a pierwszą zachowaną kopią. Pisma greckiego historyka Tukidydesa (460-393 p.n.e.) przetrwały w paru kopiach, z których pierwsza pochodzi z X w. n.e., co daje różnicę ok. 1400 lat. To samo dotyczy Dziejów Herodota (488-428 p.n.e.) Najstarsza dobrze zachowana kopia Wojen Galijskich Juliusza Cezara jest młodsza od oryginału o 900 lat. W tym kontekście Frederick Kenyon, który był dyrektorem Muzeum Brytyjskiego i znawcą starożytnych rękopisów, zauważył: "Okres między powstaniem oryginału NT a najwcześniejszymi zachowanymi do naszych czasów kopiami jest tak krótki, że właściwie bez znaczenia. W ten sposób usunięta została ostatnia podstawa dla jakichkolwiek wątpliwości, że Pismo Św. dotarło do nas zniekształcone. Zarówno autentyczność, jak wiarygodność ksiąg nowotestamentowych mogą być uważane za ostatecznie potwierdzone." (A. Palla, Sekrety Biblii)


Ponadto, ponad 80% tekstu NT jest wolna od błędów.
 

Warianty (czyli - przypomnę - różnice w rękopisach, traktowane i liczone często jako błędy) w pozostałych 20% tekstu to odmienne formy gramatyczne, składniowe, przestawienia wyrazów lub inne, nic nieznaczące odchylenia. Tylko 200 dotyczy sensu zdań, a z nich jedynie 18 budzi poważniejsze dyskusje. (Biblia chrześcijan, K. Pilarczyk)


W świetle tych danych, a także w świetle wiedzy o rodzajach błędów powstałych przy kopiowaniu rękopisów wymienionych wcześniej, trudno obronić tezę o celowym fałszowaniu Pisma Św. lub uznać ją za w jakikolwiek sposób uzasadnioną. Ktoś, kto stawia taki zarzut chrześcijanom, nie może opierać się na żadnej dostępnej mu faktycznie wiedzy. Bo jeśli opiera ją na pracach typu "Kod Leonarda da Vinci", to sumienie powinno mu wypomnieć, że nie tam szuka się wiedzy dotyczącej historii Biblii, jej przekładów, pracy biblistów i egzegetów. Gdybym chciał dziś oskarżyć np. walczących z religią przywódców Rewolucji Francuskiej o jakieś dodatkowe zbrodnie i świństwa (oprócz tych, których wtedy dokonano) w oparciu wyłącznie o plotki znajdujące się w literackim bestsellerze lub artykule internetowym, to czy byłoby to uczciwe? Oprócz tego, że jest to nierzetelne i nieprzyzwoite, to jest też po prostu sianiem zamętu i powiększaniem dezinformacji. Ktoś, kto tak postępuje w zasadzie nie zasługuje na to, aby odnosić się do jego zarzutów i sam stawia siebie poza przestrzenią poważnego dialogu i polemiki.


Podsumowując. Z liczby 250 000, którą umownie określa się liczbę wariantów (różnic, błędów) w rękopisach NT, niewiele zostaje, biorąc pod uwagę, że większość to po prostu literówki pomnożone przez liczbę posiadanych egzemplarzy.

Zmiany zamierzone to nie celowe zafałszowania, ale ingerencje mające na celu poprawę czytelności i zrozumienie tekstu, a także korektę błędów dostrzeżonych przez kopistę.

Zmiany w kopiowaniu motywowane doktrynalnie są nieliczne, dotyczą tylko niektórych rękopisów i dosłownie kilku miejsc w NT (a także kilku zwrotów). Dodatkowo są one od dawna rozpoznane i korygowane przy tłumaczeniach Pisma Św. z j. oryginalnych, a sam tekst grecki (i hebrajski, jeśli chodzi o ST) wydawany jest na podstawie najstarszych i najbardziej wiarygodnych rękopisów, z uwzględnieniem wszystkich pozostałych, także tych najpóźniejszych (średniowiecznych) i najmniej wiarygodnych, oraz z uwzględnieniem cytatów nowotestamentowych u pisarzy starożytnych, których dzieła napisane zostały wcześniej niż posiadane przez nas rękopisy NT (w ten sposób jeśli dany autor cytuje NT, a późniejszy od niego manuskrypt NT zawiera ten sam tekst, to jest to potwierdzeniem, że treść tego manuskryptu była znana przed jego napisaniem; w ten sposób można udowodnić i uwiarygodnić, że np. manuskrypt z III w. przekazuje informacje i treści istniejące już w II w. i że przekazuje je w sposób wierny lub bardzo zbliżony do wcześniejszych źródeł).
 

Biblistyka to bardzo solidna dziedzina wiedzy i badań, uwzględniająca wiele poddyscyplin i rejonów badawczych, takich jak znajomość starożytnych języków, znajomość tła kulturowo-historycznego okresu w jakim powstawały księgi Pisma Św., znajomość dzieł historyków starożytnych, mitologii krajów sąsiadujących z ludami biblijnymi, znajomość metod krytycznych, potrzebnych do właściwego zrozumienia tekstu biblijnego, uwzględnienie kontekstu kulturowego w jakim powstawał, itd. itd. Nie da się być tylko filologiem klasycznym, aby dobrze przetłumaczyć tekst biblijny, jeśli mimo to takie tłumaczenia są, to nie są one cenione najwyżej, bo zawsze brakuje im pewnej kompleksowości, skupiają się na pewnym aspekcie tłumaczenia i nie są w stanie wykonać takiej pracy, jak komisja składająca się z kilku bądź kilkunastu uczonych różnych dziedzin, które to komisje są dziś standardem przy kolejnych, coraz nowszych próbach tłumaczenia Pisma Świętego.


Zważywszy też na to, że posiadamy tak wielką liczbę rękopisów NT, od II wieku do późnego średniowiecza, które można porównywać ze sobą, zestawiać, analizować różnice i zmiany wprowadzane na przestrzeni wieków, a także na różnych obszarach geograficznych, grupując je też w różne szkoły, które powielały swoje linie sposobu kopiowania tekstu, mamy bardzo duże możliwości dotarcia do tekstu najbardziej prawdopodobnego, wiarygodnego.
 

Kodeks Synajski, początek Ewangelii Marka


Oprócz tego biblistyka dopuszcza miejsca nierozstrzygnięte oraz różnorodność interpretacji, tak, że wierny danego Kościoła nie ma obowiązku przyjąć jednej, narzuconej mu z góry interpretacji, ale może sam pogłębiać rozumienie tekstu lub posiadać wątpliwości odnośnie różnych fragmentów Pisma Św. np. co do ich autorstwa lub znaczenia, bez zaciągania z tego powodu winy lub nie osłabiając przez to swojej wiary. Trudno więc mówić tu o jakiejkolwiek kontroli Kościoła nad wiernymi, próbie zwiedzenia ich, narzucenia im czegokolwiek czy też prania mózgu, bo dziś po prostu nie ma na to miejsca w Kościołach chrześcijańskich, nie tylko katolickim. W księgarniach katolickich i protestanckich można od kilkudziesięciu lat kupić Nowy Testament w j. oryginalnym, a od wielu lat dostępny jest w sprzedaży i ciągle wznawiany Grecko-polski Nowy Testament, tzw. interlinearny, z tekstem greckim i umieszczonym pod nim dosłownym tłumaczeniem w j. polskim, który oprócz tego posiada wyjaśniające przypisy. Każdy, kto dziś ma taką wolę i szuka dostępu do tekstów oryginalnych NT, ma otwartą drogę do tego i bardzo dużo narzędzi, które będą mu w tym pomocne (podręczniki, a nawet samouczki do nauki greckiego, komentarze biblijne z własnym przekładem z j. oryginalnego danego biblisty, komentarze kulturowo-historyczne do ST i NT, które osadzają tekst biblijny w ówczesnym, kulturowym kontekście i wyjaśniają wszelkie możliwe kwestie związane z tekstem).

W świetle tego wszystkiego trudno uznać, że teza o zafałszowywaniu przez chrześcijan, czy to starożytnych czy współczesnych, tekstu Pisma Św. jest w jakikolwiek sposób uzasadniona. Wydaje się, że nie tylko nie daje się ona obronić, ale że w ogóle nie można jej w sposób uczciwy postawić. Nie ma ku temu żadnych merytorycznych podstaw.
 

 

Najstarszy manuskrypt NT (awers i rewers), datowany na ok. 125 rok,
fragment Ewangelii Jana


Zająłem się w tym artykule przede wszystkim Nowym Testamentem, pomijając Stary Testament. Stało się tak wyłącznie dlatego, że artykuł i tak jest długi, a sprawa rękopisów ST jest podobna do tych odnoszących się do NT. Chciałbym jednak przytoczyć słowa, które mogą w jakiś sposób podsumować sprawę rękopisów ST i ich kopiowania (w Uzupełnieniu przytaczam jeszcze jeden fragment dotyczący metod kopiowania Starego Testamentu):
 

Krytyczne badania odpisów ksiąg biblijnych Starego Testamentu potwierdzają fakt, że tekst Biblii hebrajskiej (ST, którym posługiwali się Żydzi - uwaga moja) przetrwał do naszych czasów w stanie nieskażonym i bliski jest oryginałom. Strażnikami jego przez wieki były instytucje religijne judaizmu, a od czasów nowożytnych żydzi i chrześcijanie, którzy dbali o zachowanie ciągłości biblijnego przekazu w jak najlepszej postaci. Największe zasługi w tym zakresie mieli bez wątpienia najpierw uczeni żydowscy z przełomu I i II wieku zwani tannaitami, którzy ujednolicili jego zapis spółgłoskowy, a następnie od VI do X wieku masoreci, którzy zadbali o jego poprawne odczytywanie. Badając współczesne wydania krytyczne Biblii hebrajskiej możemy mieć pewność, że jej uzgodniony tekst, w oparciu o zachowane odpisy, jest w pełni wiarygodny. (Biblia chrześcijan, K. Pilarczyk)


Warto na koniec przytoczyć i taki fakt:
 

Pod koniec XV wieku, po wynalezieniu druku, z pras zeszły pierwsze księgi Biblii hebrajskiej. Całą Biblię masorecką*, zaopatrzoną w znaki samogłoskowe i akcenty, wydał po raz pierwszy dominikanin Feliks Prado w weneckiej drukarni chrześcijanina Daniela Bomberga w latach 1516-1517. (tamże)


A więc 

- pierwszą instytucję do badania rękopisów Nowego Testamentu założono przy wydziale teologii chrześcijańskiej (protestanckiej) i to dzięki sfinansowaniu tej inicjatywy przez biskupa;

- pierwszą drukowaną Biblię hebrajską (którą posługiwali się wyłącznie wyznawcy judaizmu, nie chrześcijanie) wydał zakonnik chrześcijański w chrześcijańskiej drukarni. 

Te dane również w niedobrym świetle stawiają oskarżających Kościół o to, że tępił to, co nie należało wprost do niego, że ukrywał niewygodne dla siebie fakty (przypomnę, że hebrajski ST różni się od katolickiego aż 7 księgami, ma ich o tyle mniej) i że jest instytucją zamkniętą na poszukiwania, doktrynerską, że nie lubi badań i boi się ich. Ani historia, ani przytoczone w tym tekście informacje tych oskarżeń nie potwierdzają. Jak pisze Thomas E. Woods w książce Jak Kościół katolicki zbudował zachodnią cywilizacjęw kontekście badań astronomicznych
 

Kościół rzymskokatolicki przeznaczył więcej wsparcia i pomocy finansowej na rzecz rozwoju astronomii przez okres sześciuset lat, od czasu odrodzenia nauki antycznej w późnym średniowieczu do oświecenia, od jakiejkolwiek innej instytucji, lub prawdopodobnie wszystkich innych instytucji razem wziętych.


Uzupełnienie.


Aby nie mnożyć cytatów w tekście i nie rozbijać jego spójności przeniosłem fragmenty prac kilku autorów, uzupełniające omawiany temat, na koniec. Autor książki Dlaczego mam ufać Biblii?, wspomniany baptysta Greg Gilbert, odnosząc się do słów badacza Nowego Testamentu Barta Ehrmana, który stwierdził, że "Według niektórych autorów wiemy o 200 000 wariantów, według innych o 300 000, a niektórzy mówią o 400 000 i więcej", poczynił kilka uwag na ten temat:
 

Bez względu na ich faktyczną liczbę musimy podkreślić kilka istotnych kwestii, które wiążą się z tym zarzutem:

1. Manuskrypty w rzeczywistości nie są pełne wariantów, a liczba 400 000 różnic nie jest tak straszna, jaką się początkowo jawi, jeśli w ogóle jest prawdziwa. To dlatego, że uczony, który ją podał, wziął pod uwagę nie tylko 5000 zachowanych oryginalnych greckich manuskryptów, które powstały przed wynalezieniem prasy drukarskiej, ale także 10 000 rękopisów w innych językach, a na dokładkę kolejne 10 000 pism, w których cytowano Nowy Testament podczas pierwszych sześciuset lat historii Kościoła! Jeśli dodamy do siebie wszystkie te liczby, założymy, że rzeczywiście mamy około 400 000 wariantów (a może 300 000 albo 200 000...) i podzielimy je na około 25 000 manuskryptów i cytatów na przestrzeni sześciuset lat, otrzymamy najwyżej szesnaście wariantów na manuskrypt. Ujmując to eufemistycznie, niezbyt wiele.

2. Weź pod uwagę, że 400 000 wariantów nie oznacza tutaj tyluż różnych zapisów. Oznacza natomiast, że w jednym z manuskryptów napisano: "Jestem niewinny krwi tego człowieka", a w dziesięciu innych: "Jestem niewinny krwi tego sprawiedliwego" - wówczas liczy się to jako jedenaście wariantów. Jeśli uwzględnisz ten czynnik, okaże się, że ta pierwotnie straszna liczba jest tak naprawdę bez znaczenia.

3. Nie jest tak, że te wszystkie warianty we wspomnianych 25 000 pism po prostu wyskakują przypadkowo w dowolnych miejscach. Mają raczej tendencję do pojawiania się w kilku powtarzających się miejscach tekstu, co oznacza, że liczba rzeczywistych miejsc w Nowym Testamencie, które stanowią przedmiot dyskusji, jest naprawdę niewielka.

Nie mamy więc do czynienia z górą kopii z tak wielką liczbą wariantów, że nie można się w tym w ogóle połapać. Ani trochę. Przeciwnie, przed naszymi oczami maluje się obraz niezwykle stałej historii przekazu (kopiowania) zdecydowanej większości dokumentów Nowego Testamentu, przy zaledwie kilku miejscach, w których rzeczywiście powstają wątpliwości dotyczące oryginalnego tekstu, co doprowadziło do względnie dużej liczby wariantów.

Krótko mówiąc, skrybowie wykonali imponująco dobrą robotę. (Dlaczego mam ufać...)


Drugi autor, J. Warner Wallace, detektyw śledczy, zajmujący się rozwiązywaniem niewyjaśnionych zbrodni, które nie uległy przedawnieniom, posłużył się w swojej pracy Sprawa chrześcijaństwa. Śledztwo wznowione metodami stosowanymi w kryminalistyce do sprawdzenia wiarygodności przekazów ewangelicznych i tak pisze o metodach kopiowania tekstów biblijnych w swojej książce:
 

W I w. n.e. starożytna postać żydowskiej kultury religijnej była już dobrze ukształtowana. Z kultury tej wyrośli apostołowie i pierwsi wyznawcy Chrystusa. Bez wątpienia Żydzi strzegli Pisma starannie i dokładnie. Od czasów Ezdrasza, już po powrocie z wygnania, a nawet wcześniej, kapłanom i skrybom (zwanym soferami) powierzano przepisywanie świętego tekstu i skrupulatne sprawowanie nad nim pieczy. Kopiści pracowali także za czasów Jezusa, a w Nowym Testamencie wzmiankują o nich naoczni świadkowie, którzy zanotowali ich działalność obok faryzeuszy czy też innych żydowskich przywódców religijnych. Pisma Starego Testamentu w tamtym czasie darzono szacunkiem i strzeżono ich. W dużym stopniu wynikało to z przeświadczenia pierwszych wyznawców Chrystusa, że zarówno Stary Testament, jak i dokumenty Nowego Testamentu zawierają słowo Boże. Paweł o Ewangeli Łukasza mówi jako o Piśmie (1 Tm 5, 17-18). W tym samym duchu na temat listów Pawła wypowiada się Piotr (2 P 3, 15-16). Paweł nakazał lokalnym kościołom taki sam stosunek do napisanych przez niego listów, żeby i inne wspólnoty mogły odczytywać je podczas swoich spotkań (Kol 4, 16 oraz 1 Tes 5, 27). Mamy uzasadnione prawo sądzić, że z dokumentami Nowego Testamentu postępowano w sposób podobny do tego, w jaki pielęgnowano i zachowywano inne części starożytnego Pisma.

Choć trudno z całkowitą pewnością i ścisłością wskazać metodę, zgodnie z którą chrześcijańscy kopiści z I. w. n.e. przepisywali święte teksty i o nie dbali, to rzeczą co do której nie mamy wątpliwości, jest fakt, że skrybowie ci działali w ramach tradycji religijnej rozciągającej się na setki lat, zarówno przed I w. n.e., jak i po nim. Dzięki tradycji masoreckiej mamy wgląd w obsesyjną wręcz dbałość, z jaką przez wieki żydowscy kopiści postępowali ze świętymi tekstami. Skrybowie, zwani masoretami (czyli żydowscy kopiści, których terenem życia i działalności była przede wszystkim Tyberiada i Jerozolima), przejęli wymagające precyzji zadanie polegające na kopiowaniu starożytnego Pisma i przekazywaniu go kolejnym pokoleniom. Ludzie ci wykształcili coś, co znamy obecnie pod nazwą tekstu masoreckiego. Dokumenty te uznaje się za niezwykle wiarygodną kopię oryginalnego Pisma. Zaufaliśmy tym tekstom, gdyż wiemy, w jaki sposób je kopiowano. By zapewnić pełną zgodność kopiii z oryginałem, masoreci ustanowili szereg ścisłych wskazówek, mających gwarantować, że każda nowa kopia stanowi dokładne odtworzenie oryginalnego tekstu. Przyjęte przez masoretów zasady były dokładnie tak samo wyczerpujące, jak przepisy obowiązujące we współczesnych archiwach. Masoreci przepisywali te dokumenty, a potem obchodzili się z nimi tak starannie, jak tylko się dało.

Historia zweryfikowała niezwykłą staranność , z jaką starożytni skrybowie wykonali swoją pracę, przekonani o boskim charakterze kopiowanych przez siebie dokumentów. Ich niezwykłe umiejętności poświadcza odkrycie w Qumran Zwojów znad Morza Martwego. W 1947 r. beduiński pasterz znalazł w jaskiniach, znajdujących się nieopodal Morza Martwego, nietypowe naczynia gliniane, w których znajdowały się zwoje. Treść zwojów związana była z wiarą mnichów uprawiających rolę, a zamieszkujących ten rejon w okresie od 150 r. p.n.e. po 70 r. n.e. Ludzie ci, w obliczu najazdu rzymskiego, najwidoczniej zamknęli swoje cenne zwoje w naczyniach i ukryli je w grotach. W Zwojach znad Morza Martwego znajdują się fragmenty niemal wszystkich ksiąg Starego Testamentu, a co najważniejsze, zawierają one pełną kopię Księgi Izajasza. Czas jej powstania określono na mniej więcej 100 r. p.n.e. Dla historyków i specjalistów w dziedzinie krytyki tekstu dokument ten jest niebywale istotny, gdyż jest starszy około tysiąc lat od wszystkich masoreckich kopii Księgi Izajasza. Wersja Izajasza znad Morza Martwego umożliwiła badaczom porównanie jej z późniejszymi, dzięki czemu mogli przekonać się, że kopiści pracowali sumiennie. To, co odkryli, wprawiło ich w zdumienie.

Analiza porównawcza manuskryptu Księgi Izajasza z Qumran wykazała, że jest on "co do słowa identyczny z naszą standardową Biblią hebrajską w ponad 95% tekstu". Niektóre z różnic, występujących w pozostałych pięciu procentach, to tylko literówki (w rodzaju "pszysluga" zamiast "przysługa"). Niektóre rozbieżności dotyczą gramatycznej konstrukcji zdań (np. użycie łącznika "i" w celu powiązania dwóch idei lub rzeczy w obrębie jednego zdania). Wreszcie niektóre polegają na dodaniu pojedynczego słowa w celu uściślenia sensu (jak np. dopisanie do końcówki 11 wersu w 53 rozdziale hebrajskiego słowa oznaczającego "światło" po słowie "ujrzy"). Żadna jednak z tych zmian w dziedzinie gramatyki tekstu nie zmieniła jego znaczenia.

Co sprawiło, że starożytni skrybowie postępowali z tymi dokumentami z tak wielką precyzją i skrupulatnością? Z pewnością przesądziło o tym przekonanie o świętości tych dokumentów oraz ich boskim pochodzeniu. Gdy Piotr i Paweł dokumenty Nowego Testamentu (takie jak Ewangelia Łukasza i listy Pawła) uznali za części składowe Pisma Świętego, zapewnili im również właściwe masoreckiej tradycji pełne szacunku i staranności traktowanie. Chociaż przepisywacze Pisma z I w. n.e., w przeciwieństwie do pracowników współczesnych archiwów policyjnych, nie mieli dostępu do ksera, mikrofilmów czy fotografii cyfrowej, to wiedzieli, jak ważne jest, by otrzymane od Boga dokumenty odpowiednio przechować. Dlatego też, by zapewnić wierność kopiowanych przez siebie tekstów, posłużyli się technologią właściwą ich czasom, czyli przekazaną im przez przodków tradycją skrupulatności.


Autorzy wydanej u nas w 2021 r. Fascynacji Jezusem (wyróżnionej Feniksem), R. Werner i G. Baltes, niemieccy teologowie protestanccy, na temat ewentualnych fałszerstw rękopisów Nowego Testamentu piszą tak:


Wspomniane rękopisy powstały w wielu rejonach wokół Morza Śródziemnego i dalszych. Już wkrótce po ich napisaniu Ewangelie szeroko się rozpowszechniły i zostały przełożone na inne języki. Ewangelia autorstwa Jana, która powstała na terytorium dzisiejszej Turcji, już trzydzieści lat później była znana w Egipcie. W II wieku ewangeliczne teksty przytaczają już w swoich dziełach chrześcijańscy pisarze pochodzący z Syrii, Egiptu, Rzymu czy południowej Francji. Klemens Rzymski (w ok. 95 roku) odnosi się w swoim liście do treści Ewangelii Mateusza i Łukasza oraz listów apostoła Pawła. Didache, pochodzący z końca I wieku, powstały w Syrii zbiór pouczeń, zawiera cytaty z Ewangelii Mateusza i Łukasza. Justyn Męczennik w roku 160 zna już treść wszystkich czterech Ewangelii, a dwadzieścia lat później Ireneusz z Lyonu wymienia je wszystkie dobitnie w swoich pismach. Rozpowszechniają się one błyskawicznie i niekontrolowanie. Oczywiście każda gmina pragnęła posiadać własny odpis Nowego Testamentu. Nie było przy tym mowy o znanej z późniejszych czasów cenzurze kościelnej, czy zamierzonym fałszowaniu treści, ponieważ teksty oryginalne były już dostępne w zbyt wielu miejscach. Zatem podobne tezy nie mają żadnych podstaw historycznych.


Pisząc o stopniu dokładności w rekonstrukcji nowotestamentalnych tekstów, wspominają o przytoczonych przeze mnie rodzajach możliwych błędów i dodają:


Jednocześnie w niezliczonych wręcz miejscach udało się zachować pierwotną treść. Analiza porównawcza wszystkich zachowanych do dzisiaj kopii pozwala na w miarę dokładne odtworzenie oryginalnego tekstu. Grecka wersja, na której bazują niemieckie wydania Biblii stanowi kompilację różnych rękopisów. Przy każdym pojedynczym wersie porównywano ze sobą skrupulatnie wszystkie dostępne manuskrypty i bazując na restrykcyjnych metodach naukowych, poszukiwano jego najbardziej pierwotne i najwiarygodniejsze brzmienie. Nie ma drugiej księgi pochodzącej z antyku zachowanej choć w przybliżeniu w tak wiarygodnym brzmieniu, żadnej z nich bowiem nie zbadano tak drobiazgowo jak Nowego Testamentu.


Nieco wcześniej, a my możemy podsumować tymi słowami ich badania, piszą w taki sposób:


Nie ulega wątpliwości, że Nowy Testament to zdecydowanie najwiarygodniejszy tekst pochodzący ze starożytności. Inne dzieła antycznych autorów zachowały się często wyłącznie w formie jedynej kopii, powstałej w dodatku najczęściej w okresie średniowiecza. W przypadku utworów wielkich greckich pisarzy (Ajschylosa, Eurypidesa czy Sofoklesa) lub filozofów bywa tak, że okres między napisaniem oryginału a pierwszym zachowanym do dziś manuskryptem liczy co najmniej 1200 lat. W przypadku autorów łacińskich bywa to nierzadko od 800 do 1100 lat.

 

Na sam koniec warto przywołać słowa B. Ehrmana, o którym była mowa wyżej, a który nie jest chrześcijaninem i któremu bliżej nawet do ateizmu, niż agnostycyzmu, jak sam przyznaje. W wydanej po polsku pracy pt. Nowy Testament. Historyczne wprowadzenie do literatury wczesnochrześcijańskiej stwierdza on, że
 

[...] zawodowi badacze są przekonani, że jesteśmy w stanie zrekonstruować oryginalne słowa Nowego Testamentu z bardzo wysoką (choć prawdopodobnie nie 100-procentową) trafnością.


Słowa te ważą o tyle, że wypowiada je niewierzący. Ażeby więc wypuszczać w świat informacje o rzekomych zafałszowaniach i błędach dotyczących procesu kopiowania Nowego Testamentu na przestrzeni wieków, trzeba najzwyczajniej w świecie albo bardzo źle orientować się w całej sprawie (stąd częste u ateistycznych "znawców przedmiotu" prześmiewcze opinie o kopiach kopii kopii), albo mieć po prostu złą wolę i kłamać. W żadnym z tych motywów nie ma niczego, co zasługiwałoby na szacunek i żaden z nich nie czerpie inspiracji z nauki oraz posiadanej przez nas wiedzy. Źródłem powielania i rozprowadzania takich poglądów są po raz kolejny uprzedzenia i niechęć wobec chrześcijaństwa, a często wobec religii w ogóle, czyli tak powszechna dziś wśród ateistycznych "humanistów" religiofobia. W przeciwieństwie do tego i w świetle przytoczonych danych chrześcijanie nie mają żadnych powodów do niepokoju i podejrzliwości w omawianej sprawie, a ich sytuację można by wręcz nazwać komfortową.


aszug


* Masoreci - żydowscy uczeni, którzy między VI a XI wiekiem stworzyli system zapisu samogłosek w alfabecie hebrajskim oraz opracowali oficjalny tekst Biblii hebrajskiej znany jako tekst masorecki (w j. hebrajskim nie zapisywano samogłosek i cały oryginalny ST został spisany pismem spółgłoskowym, trudnym do odczytywania dla późniejszych tłumaczy i kopistów, stąd reforma masorecka była bardzo pomocna w poprawnym odczytywaniu tekstu, a dodatkowo stworzyła mechanizmy pomagające zachować wierność tekstowi).
 

Źródła:
 

Biblia chrześcijan. Wprowadzenie religioznawcze, historyczne i literackie, Krzysztof Pilarczyk, 2020.
Sekrety Biblii, Alfred J. Palla, 2002.
Wstęp ogólny do Pisma Świętego, pr. zbiorowa, 1986.
Tekst Nowego Testamentu. Rękopisy greckie, przekłady I tysiąclecia, tekst drukowany, Leszek Jańczuk, 2009 (pdf dostępny publicznie).
Dlaczego mam ufać Biblii?, Greg Gilbert, 2019.
Fascynacja Jezusem. Wczoraj, dziś, zawsze, Roland Werner, Guido Baltes, 2021.
Sprawa chrześcijaństwa. Śledztwo wznowione, J. Warner Wallace, wyd. Agape, 2020.
Ostatni cytat z B. Ehrmana za: C.S. Lewis kontra nowi ateiści, Peter S. Williams, 2021.
 

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości

Komentarze są zablokowane