aszug

Jezus (nie)słusznie skazany? Rewizja procesu Jezusa w XX wieku

dodane: 2023-02-19
Jezus został słusznie skazany, ponieważ łamał ówczesne prawo, a ono za przypisywane Jemu czyny przewidywały karę ukrzyżowania. Po taką argumentację sięgają czasem niewierzący, aby ukazać nieszlachetne, wichrzycielskie fundamenty chrześcijaństwa i zdyskredytować jego Założyciela. Czy jest to uprawniony zabieg?

 

Usłyszałem kiedyś od ateisty, że Jezus słusznie został skazany i pozbawiony życia, ponieważ był buntownikiem i łamał ówczesne prawo, które za przypisywane Jemu czyny przewidywały właśnie taką karę, legalnie i w świetle cywilizowanego prawa stworzonego przez Rzymian wymierzaną. Łamał również prawo żydowskie, co odzwierciedla proces i decyzja podjęta przez Sanhedryn, najwyższą religijną i sądowniczą władzę w starożytnej Judei.

Autor tej opinii oczywiście nie przemyślał własnych słów i prawdopodobnie nie był szczery (tzn. sam nie wierzył w prawdziwość wygłaszanego przez siebie twierdzenia), zważywszy na to, że w krajach arabskich dziś wymierzana jest legalnie, w świetle obowiązującego prawa, kara śmierci za ateizm (oraz np. homoseksualizm) i że ten pozornie rozsądnie brzmiący argument można zastosować również do ateistów-przestępców i obrócić przeciwko niemu. Nie wspominając oczywiście o tym, że jeszcze nie tak dawno w niektórych krajach nielegalną i łamiącą prawo była ucieczka niewolnika od swojego pana, a jeszcze dziś są kraje, w których nielegalnym jest posiadanie drugiego dziecka, o ile nie złoży się podania do władz państwowych o zgodę na jego poczęcie.
Ale przecież każdy argument, nawet niespójny i prowizoryczny, wart jest tego, aby posłużyć się nim jeśli można obić głowy teistom i ukazać religię jako zbiór irracjonalnych, nieuzasadnionych przekonań. Tyle, że taka polemika niczemu nie służy i jest wyłącznie stratą czasu oraz poszturchiwaniem ludzi wierzących, których przekonań, a także prawa do nich, nie potrafi się uszanować.

Poniżej przytaczam opinię trzech autorów, w tym dwóch prawników, w sprawie legalności i sprawiedliwości procesu Jezusa przeprowadzonego przed obiema instancjami (Piłatem i Sanhedrynem), a także w sprawie rewizji tego procesu - ponownego rozpatrzenia/osądzenia, już w prawidłowych warunkach - która wstępnie (bo jednak sprawa nie doczekała się zakończenia we włoskich sądach) odbyła się w XX wieku, o czym chyba niewiele osób wie. Każdy fragment jest podlinkowany do źródła, z którego korzystałem.

Pierwszy fragment pochodzi z wywiadu z autorką książki Proces Jezusa w świetle Prawa Rzymskiego, Pauliną Święcicką.
 

- Jak Pani ocenia: czy Jezus miał sprawiedliwy proces jak na ówczesne standardy?

- Przed władzą rzymską - tak. Standardy proceduralne - na tyle, na ile można je wskazać w obliczu kształtującej się dopiero wówczas nowej procedury karnej, dopuszczającej ogromną władzę dyskrecjonalną tego, któremu przyznana została władza sądzenia - zostały dotrzymane. Jedyne, co budzi zastrzeżenie, to postawa Piłata jako sędziego. Jeżeli powątpiewa w winę oskarżonego, a mimo to skazuje go na śmierć, to jako sędzia ponosi odpowiedzialność moralną. Natomiast proces Jezusa przed Sanhedrynem, od którego wszystko się zaczęło, nie miał prawa w ogóle się odbyć. Sanhedryn jeszcze przed rzymską okupacją Judei miał prawo sądzić wszystkie sprawy karne, także te zagrożone karą śmierci. Natomiast kiedy Judea stała się prowincją rzymską, jurysdykcja w sprawach gardłowych (przestępstwo zagrożone karą śmierci - przyp. moje) nie należała już do Sanhedrynu - jako organu lokalnego. Sanhedryn mógł więc ująć Jezusa, ale nie mógł go skazać na śmierć, a następnie domagać się od rzymskiego namiestnika zatwierdzenia wyroku. Złamano też kilka innych reguł: nie było zgodnych zeznań świadków, a proces odbył się w nocy, co było niedopuszczalne.


Od siebie dodam tylko, że względna sprawiedliwość procesu przed Piłatem, o której mówi Święcicka, odnosi się do kwestii formalnych i wyjściowych, przede wszystkim w odniesieniu do metod procesualnych stosowanych w ogóle w tamtym czasie (i ewentualnego odstępstwa od tych standardów w tym jednym przypadku), nie oznacza jednak, że wydany wyrok był jedynym możliwym, że był sprawiedliwy, a także, że postawione Jezusowi zarzuty zostały potwierdzone. Z analiz autorki wynika, że było inaczej:
 

Piłat nie był przekonany o winie podsądnego w myśl zasady prawdy materialnej, której należy szukać w postępowaniu procesowym oraz, że podstawą skazania powinien być czyn zawiniony. W prawie rzymskim nie skazywano też na podstawie podejrzeń. Wydaje się więc, że w przypadku Jezusa wyrok powinien być wydany na jego korzyść. Podobnie rzymska zasada swobodnej oceny dowodów powinna była zadziałać na korzyść Jezusa, nawet jeśli Jezus przyznał się że jest królem żydowskim. Piłat doskonale zdawał sobie sprawę z dwuznaczności takiego przyznania się Jezusa. Piłat był więc „złym sędzią”.

Czy mógł być inny wyrok w sprawie Jezusa, gdyby zostały zastosowane wszystkie zasady? Wydaje się, że tak. Najprawdopodobniej, Jezus zostałby uniewinniony i uwolniony, być może skazany „tylko” na biczowanie. Żydzi, jako oskarżyciele, musieliby odejść z niczym, a nawet mogliby zostać skazani za kalumnia, za umyślne wniesienie bezpodstawnej skargi. Żydzi wiedzieli, że Jezus nie popełnił czynów w takim znaczeniu w jakim rozumiał je Piłat, dla którego określenie Mesjasz miało zupełnie inne znaczenie jak dla nich. Tak samo wiedzieli, ze Jezus mówiąc Oddajcie więc Cezarowi to co należy do Cezara, a Bogu to co należy do Boga wcale nie sprzeciwiał się porządkowi politycznemu. Ich oskarżenie należy uznać za świadomie fałszywe. (Proces Jezusa w świetle przepisów prawnych, Krajowe Duszpasterstwo Prawników, 2016)

 

 

Autorem drugiej opinii jest Ryszard Różycki, prokurator w stanie spoczynku, który jednak prawie w całości cytuje pracę Pauliny Święcickiej. Wydaje się jednak, że podziela poglądy autorki Procesu Jezusa..., dlatego przytaczam ten fragment z jego strony. Poprawiłem tekst miejscami mając tekst źródłowy w ręku, ponieważ autor nie całkiem dokładnie cytuje wspomnianą pracę.

W dniu 25 kwietnia 1933 r., o godzinie czternastej w Jerozolimie zebrał się specjalny trybunał w składzie pięciu Żydów, aby ponownie rozpatrzeć sprawę Jezusa z Nazaretu. Ten „współczesny” Sanhedryn, po przyjrzeniu się sprawie, przy czterech głosach „za” i jednym „przeciwko” rewizji, orzekł, że skazanie Jezusa było jednym z największych błędów, jaki został popełniony przez ludzkość. Żydzi powinni więc go naprawić, odwołując deklarację Sanhedrynu sprzed około dwudziestu wieków i ogłosić niewinność Jezusa.
W 1948 r., po uznaniu niepodległego państwa Izrael, do kancelarii pierwszego prezesa Sądu Najwyższego w Jerozolimie, doktora praw Moshe Smaira (pełniącego tę funkcję w latach 1948-1954), wpłynęły wnioski ze wszystkich niemal państw na świecie, w sprawie konieczności dokonania rewizji, ponieważ podsądny – Jezus z Nazaretu – został niesprawiedliwie skazany. Sędziowie zapoznali się z materiałem źródłowym na ten temat, a następnie uznali, że materiał historyczny nie potwierdza, że w tym przypadku chodziło o proces przed sądem żydowskim. Trybunał uznał się więc za organ niewłaściwy dla przeprowadzenia rewizji. Wskazał przy tym, aby interesanci zgłosili się do sądu włoskiego, on bowiem jest następcą prawnym rzymskich władz (Imperium Romanum), a co za tym idzie, do jego kognicji należy przedmiotowa sprawa. Do dnia dzisiejszego proces Jezusa z Nazaretu nie został jednak wznowiony przed sądem włoskim, a tym samym wyrok wydany przez Poncjusza Piłata pozostaje w mocy.

 

Ecce Homo, Antonio Ciseri

 

Autorem poniższego tekstu, który przytaczam tu również tylko we fragmencie (całość w linku), jest nieżyjący już Gabriel Turowski, lekarz i publicysta prasy katolickiej.
 

W ubiegłym stuleciu na nowo została podjęta sprawa religijnego i cywilnego procesu Pana Jezusa. Podjęli ją ci, których przodkowie głosowali za skazaniem Chrystusa Nazarejczyka na śmierć przez ukrzyżowanie. Opat Giuseppe Ricciotti w swej książce Vita di Gesu Christo opisuje ten fakt następująco: „W związku z tym, że dzisiaj już nie istnieje Sanhedryn, który 19 wieków temu skazał Pana Jezusa i wyraził życzenie, by ta niewinna krew spadła na nich i na ich synów, właśnie ci synowie w 1933 roku utworzyli w Jerozolimie oficjalny Trybunał, złożony z pięciu znacznych Izraelitów, by na nowo podjąć sprawę tego wyroku. Wyrok wypowiedziany w tej sprawie przez ten Trybunał, przy czterech głosach za i jednym przeciw, brzmi: Pierwotna wypowiedź Sanhedrynu powinna być odwołana, gdyż niewinność Oskarżonego została udowodniona i dlatego Jego skazanie stało się jedną z największych pomyłek, jakie zostały popełnione przez ludzi. Odwołanie jej stałoby się przyczyną chluby dla narodu żydowskiego."

Fakt przeprowadzenia rewizji procesu Pana Jezusa po wiekach, i to w Jerozolimie, skłania do refleksji i zadumy. Nasuwają się liczne pytania, a przede wszystkim – dlaczego werdykt Trybunału nie został upowszechniony a wyrok odwołany? Okazuje się, że odbyta w 1933 r. rewizja procesu Jezusa Chrystusa nie jest powszechnie znana zarówno wśród narodu żydowskiego jak i wśród chrześcijan. „Blokada informacji” istnieje do tego stopnia, że np. w polskim przekładzie cytowanego dzieła G. Ricciottiego „Życie Jezusa Chrystusa” fragment ten został usunięty. Można także snuć rozważania nad zbieżnością dat rewizji procesu i przyjęcia władzy kanclerskiej w Niemczech przez Adolfa Hitlera. A może „odwołanie przez naród żydowski” niesłusznie wydanego przez Sanhedryn wyroku śmierci na Chrystusa zmieniłoby losy narodu – szczególnie w czasie II wojny światowej? (Proces Jezusa Chrystusa i jego rewizja w XX wieku)
 

Tutaj można przeczytać artykuł Pauliny Święcickiej Ukrzyżowany. Proces Jezusa 2000 lat później, zamieszczony w "Biuletynie Informacyjnym Okręgowej Izby Radców Prawnych w Krakowie".
 

aszug
 

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości

Komentarze są zablokowane