Verificator

Schematy legend o księżach pedofilach

dodane: 2023-03-06
Kolejny tekst, który demaskuje lewicową mrzonkę pod tytułem "plaga" pedofilii w Kościele, która w rzeczywistości jest jedynie medialną fikcją.

42-letni obecnie Joël Devillet jako nastoletni ministrant w Aubange padał w latach 1987-1991 ofiarą molestowania ze strony wikariusza, ks. Gilberta Hubermonta. Działo się to na terenie diecezji Namur, której ordynariuszem został w 1991 r. ks. Léonard. Gdy w 1996 r. Devillet złożył skargę do sądu kościelnego, zaproponowano mu - jak twierdzi - terapię psychologiczną i zadośćuczynienie finansowe, którego nie przyjął. Ordynariusz przeniósł księdza do innej parafii, nie zgłosił jednak sprawy molestowania do świeckiego wymiaru sprawiedliwości.
– wiadomosci.onet.pl

     Wodą na młyn antyklerykalnej histerii na punkcie rzekomego problemu pedofilii w Kościele są kompletnie absurdalne donosy prasowe informujące o rzekomych pedofilskich skandalach. Dziennikarze opisujący te przypadki bywają niekiedy tak głupi, albo umyślnie nieuczciwi, że jako afery „pedofilskie” opisywano już zdarzenia, w których ofiara w momencie przestępstwa miała już grubo powyżej 15 lat – nie była więc to pedofilia ani w sensie prawnym (art. 200 K.K., potocznie, choć nieprecyzyjnie, zwany przestępstwem pedofilii) ani w sensie biologicznym. Pedofilem nazywano chociażby arcybiskupa Paetza, który w rzeczywistości był po prostu niepotrafiącym trzymać łap przy sobie gejem (zabawne, że dla lewicowych krzykaczy mylenie homoseksualizmu i pedofilii jest zbrodnią nad zbrodnie, ale jeżeli chodzi o księdza - jest wręcz wskazane). W opisach skandali regularnie pojawiają się również pewne schematy, które nie mogą nie budzić wątpliwości u jakiejkolwiek zdrowo myślącej, sceptycznie nastawionej do prasowych sensacji osoby. Przykładem jest nagłe ogłaszanie pedofilskich afer przez ich rzekome ofiary będące już dobrze po czterdziestce, kilkadziesiąt lat po tym, gdy nierządne czyny z udziałem małoletniego miały mieć miejsce. Antyklerykałowie czy dowolna inna grupa, która dla własnego rozgłosu i politycznych celów nie zawaha się przed publicystycznym i politycznym molestowaniem „dobra naszych dzieci”, tłumaczą to sobie długoletnią traumą ofiar. Ktoś bardziej sceptyczny mógłby jednak zapytać: dlaczego afera wypłynęła akurat wtedy, gdy upłynął termin przedawnienia, nie ma już możliwości pociągnięcia rzekomych sprawców do odpowiedzialności karnej, ani nie zachodzi ryzyko, że głoszone rewelacje będzie trzeba powtórzyć w sądzie pod przysięgą? Wisienką na torcie są powtarzane z uporem twierdzenia o tym, jak to Kościół chroni pedofilów w sutannach przed wymiarem sprawiedliwości przez przenoszenie ich do innej parafii. Najwyraźniej, zdaniem antyklerykałów, przeprowadzka do innego powiatu czyni poszukiwanego przestępcę nieosiągalnym dla Policji i prokuratury. Że też nie wpadli na to złodzieje, gwałciciele czy mordercy, lecz tylko księża-pedofile.

   W powyżej zacytowanym tekście dowiadujemy się, że rzekoma ofiara księdza przestępstwo zgłosiła... do sądu kościelnego. Jest to kolejny z powtarzających się w historiach o księżach-pedofilach schemat, który nie ma kompletnie żadnego sensu, ale antyklerykałowie oczywiście żadnego problemu z tym nie widzą. Problem jednak istnieje i polega na tym, że przestępstwa zgłasza się właściwym organom ścigania, takim jak Policja czy prokuratura – a nie do proboszcza czy biskupa, którzy do ścigania przestępstw mają takie same kompetencje jak piekarz czy kioskarz. Na pytanie, dlaczego – jeżeli wierzyć medialnym donosom – ofiary zawiadamiają o popełnianych przez księży przestępstwach Kościół, zamiast Policję, nasuwają się dwie możliwe odpowiedzi. Pierwsza możliwość jest taka, że osoby te są po prostu głupie i same nie wiedzą co robią. Drugą możliwością jest natomiast to, iż za takim postępowaniem stoi jakaś konkretna motywacja, a osób tych nie interesuje wcale ukaranie sprawców przestępstwa, tylko załatwienie po cichu sowitego odszkodowania. Wszak gdyby sprawiedliwość ich interesowała, szli by do organów wymiaru sprawiedliwości. Jeżeli jednak interesują ich pieniądze, łatwiej jest pośrednictwo sądów sobie odpuścić.

No cóż, to tylko możliwość – wszak opcja pierwsza, czyli głupota, jest również niewykluczona.

Empereur

Tekst opublikowano za https://www.salon24.pl/u/empereur/643492,schematy-legend-o-ksiezach-pedofilach i poddano niewielkim, kosmetycznym korektom stylistycznym.

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości

Komentarze są zablokowane