Jan Lewandowski

Wizja Mojżesza i Eliasza w ujęciu Świadków Jehowy

dodane: 2004-09-10

Jednym z dość dobrych argumentów przemawiających za tym, że wedle autorów Biblii istnieje egzystencja ludzi mimo śmierci ich ciała, jest opisany w Ewangeliach przebieg ukazania się Jezusowi Mojżesza i Eliasza na górze Tabor (Mt 17:1-9; Mk 9:2-9; Łk 9:30-36). Świadkowie Jehowy (dalej: ŚJ) zdają sobie sprawę z tego, że argument ten świadczy przeciwko ich koncepcji mówiącej o nieistnieniu życia pozagrobowego, stąd twierdzą, że Mojżesz i Eliasz jacy ukazali się Jezusowi nie byli postaciami rzeczywistymi, byli tylko sztucznie wywołaną wizją nierzeczywistych obrazów, spowodowaną celowo przy pomocy mirażu wzrokowego.


Zdaniem ŚJ, nie można mówić o tym, iż Mojżesz i Eliasz byli w tej wizji rzeczywiści, podobnie jak nie można mówić o tym, że rzeczywiste były symboliczne obrazy przyszłych zdarzeń, ukazane Janowi w Apokalipsie, lub Danielowi w jego księdze.

Aby dodatkowo uzasadnić swe twierdzenia w tej kwestii ŚJ wskazują, że Jezus w stosunku do zjawiska ukazania się Mojżesza i Eliasza użył greckiego słowa horama (Mt 17:9), znaczącego mniej więcej "wizja, widzenie". Słowo to było w NT i LXX technicznym określeniem wizji, czy widzenia czegoś, co jest symboliczne i nierealne. Tak np. w Dn 2:7, 26, 28, 36, 45, słowo horama odnosi się do widzenia we śnie Nabuchodonozora, które to widzenie było tylko widzeniem symbolicznych posągów. Do podobnych widzeń obrazów symbolicznych jest odniesione słowo horama w Dn 7:1; 8:13,15,26; 9:24;10:1. Czasem słowo horama nie odnosi się w Biblii do aż tak symbolicznych obrazów jak te w księdze Dn, jest jednak określeniem widzenia tego, co dopiero będzie, a więc odniesione jest do czegoś co w teraźniejszości nie egzystuje (tak w Iz 21:1-2; 23:1). W NT jest podobnie, greckie horama jest w Dz 9:12 odniesione do Ananiaszowego widzenia rzeczy przyszłych.

To jedna strona medalu i znaczenia słowa horama, na którą to stronę ŚJ kładą główny akcent.

Ale oprócz tego jest też druga strona medalu, o której ŚJ już wspominać nie chcą. Zacznijmy od tego, że greckie słowo horama znaczy bowiem nie tyle wizja, widzenie, co przede wszystkim "rzecz widzianą", "widok" (por. Remigiusz Popowski, Słownik Grecko-Polski Nowego Testamentu, Warszawa 1997, str. 231). Słowo horama nie zakłada więc w swym podstawowym zakresie znaczeniowym, iż to co jest widziane jest nierealne. Dobrze ukazuje to sama LXX, która w Koh 6:9 używa słowa horama wobec rzeczy jak najbardziej realnych. Kohelet mówi bowiem bardzo wyraźnie w tym wersie, że trzeba korzystać z tego co się widzi (horama) i nie żądać czegoś innego.

Znaczenie słowa horama ujęte jako "widok" potwierdza nawet Biblia Świadków Jehowy, która przekłada horama w Dz 7:31 jako "widok" anioła w krzaku. Owe Dz 7:31 mówią, że Mojżesz widział anioła w krzaku gorejącym a przecież anioł ten był jak najbardziej realny i żywy, skoro Mojżesz z nim rozmawiał. LXX w Wj 3:3 również używa słowa "horama" gdy podaje, iż Mojżesz podejdzie do krzaku aby zobaczyć (horama) to "wielkie zjawisko". Dz 10:3 podają, że setnikowi objawił się anioł w widzeniu (horamati). W tym przypadku przedmiot widzenia też był jak najbardziej żywy i realny (por. horamati w Dz 9:10 i 18:9 użyte odnośnie Pana).

Jezus i Bóg Ojciec w wizji w Mt 17:1-9 też są jak najbardziej realni, mimo iż ich widok został tam określony za pomocą słowa horama (Mt 17:9).

Nie ma więc tym samym żadnych podstaw do twierdzenia, że słowo horama całkowicie neguje w Mt 17:9 realność Mojżesza i Eliasza. Słowo to w swym zakresie znaczeniowym przewiduje bowiem zarówno widzenie rzeczy jak najbardziej realnych i namacalnych (Koh 6:9), jak i takich, które są całkowicie nierealne (Dn 2:7 i inne - patrz wyżej wyliczenie).

Jako, że dzięki powyższej egzegezie wiemy, że słowo horama może oznaczać widzenie zarówno rzeczy całkowicie realnych i namacalnych, jak i widzenie rzeczy jedynie symbolicznych i nierealnych, nie można tego słowa stosować ani do zaprzeczania ani do potwierdzania realności Mojżesza i Eliasza widzianych przez apostołów na górze Tabor. Zostawmy więc na chwilę to słowo na boku i sięgnijmy do innych kryteriów, które pomogą rozstrzygnąć czy wedle Ewangelistów Mojżesz i Eliasz widziani przez apostołów na górze Tabor mogli byli realni, czy byli jedynie celowo wywołanym mirażem.

Czy takie inne kryteria istnieją?

Sądzę, że tak. Po pierwsze, warto zauważyć, że we wspomnianej wizji określonej terminem horama u Mt 17:9, apostołowie widzieli nie tylko Mojżesza i Eliasza, ale także samego Jezusa, będąc też świadomymi obecności Boga Ojca w tej wizji. Stwierdzają to zgodnie wszyscy trzej Ewangeliści piszący o tej wizji (Mt 17:5; Mk 9:7; Łk 9:35). Zatem w tym momencie wiemy, że słowo horama oznacza w kontekście Mt 17:1-9 widzenie również rzeczy realnych. Realność tych dwóch postaci w tej wizji przemawia za realnością Mojżesza i Eliasza, którzy też byli elementem tej wizji.

Następnym elementem potwierdzającym realność Mojżesza i Eliasza w tej wizji może być okoliczność, że w czasie tej chwili Jezus rozmawiał z Mojżeszem i Eliaszem, "o Jego odejściu, którego miał dokonać w Jerozolimie" (Łk 9:31, por. też Mk 9:4; Mt 17:3). Mojżesz i Eliasz byli więc prędzej rzeczywiści w tym momencie. Jaki bowiem byłby sens rozmawiania z mirażami?

Ktoś mógłby kontrargumentować, że rozmowa Jezusa z Mojżeszem i Eliaszem miała być właśnie celem tej wizji, którą Jezus wywołał na zasadzie mirażu właśnie po to, żeby w taki nieco efektowny sposób poinformować apostołów o tym, że zostanie zabity w Jerozolimie. Taki kontrargument byłby jednak kompletnie obalony przez fakt, że Jezus nie musiał za pomocą tej wizji informować uczniów o swej śmierci w Jerozolimie, bowiem jak wspominał ten sam Mateusz w rozdziale 16 (wers 21), uczynił On to dokładnie sześć dni (Mt 17:1) przed tą wizją. ów rozdział 16 następuje tuż przed rozdziałem 17, który to właśnie mówi o wspomnianej wizji Mojżesza i Eliasza.

Trzecim elementem, który wyklucza iż wizja Mojżesza i Eliasza była tylko mirażem wywołanym w celu ukazania go apostołom, jest relacja Łukasza na temat wspomnianej wizji. Zauważmy, że Łukasz stwierdza wyraźnie, iż był taki czas, gdy wspomniane objawienie się Mojżesza i Eliasza już trwało, apostołowie jednak tego nie widzieli, bowiem spali:

"A oto dwóch mężów rozmawiało z Nim. Byli to Mojżesz i Eliasz. Ukazali się oni w chwale i mówili o Jego odejściu, którego miał dokonać w Jerozolimie. Tymczasem Piotr i towarzysze snem byli zmorzeni. Gdy się ocknęli, ujrzeli Jego chwałę i obydwóch mężów, stojących przy Nim" (Łk 9:30-32, Biblia Tysiąclecia).

Ten element analizy jest bardzo istotny, ukazuje bowiem, że był taki moment gdy owo objawienie się Mojżesza i Eliasza nie było wizją w sensie rozumianym przez ŚJ, czyli w sensie mirażu. Jezus bowiem w Mt 17:9 używa słowa wizja - horama tylko i wyłącznie wobec tych momentów objawienia się Mojżesza i Eliasza, które widzieli apostołowie. W Mt 17:9 czytamy bowiem, że Jezus zakazuje im mówić o tym co widzieli w owej horama. Jak stwierdza Łukasz w wyżej cytowanym fragmencie, był jednak taki moment w rzeczonym objawieniu się Mojżesza i Eliasza na górze Tabor, gdy apostołowie spali i proces ich widzenia (horama) nie odbywał się. Czym więc były te momenty objawienia się Mojżesza i Eliasza Jezusowi, których Mt 17:9 nie obejmuje już terminem horama - widzenie? Wszystko wskazuje na to, że wedle Ewangelistów objawiający się wtedy Jezusowi Mojżesz i Eliasz byli postaciami jak najbardziej rzeczywistymi. Jak bowiem już wyżej wspominałem, Mojżesz Eliasz rozmawiali w tym czasie z Jezusem o Jego ukrzyżowaniu w Jerozolimie. Wszystko to (rozmowa, itd.) zawiera w sobie cechy realności, nie mirażu.

Dla apostołów, czy Ewangelistów, objawianie się duchów po śmierci ich ciała nie było niczym czemu mogliby zaprzeczać. Dobrym przykładem tego jest Łk 24:37,39, który mówi o tym, iż apostołowie przestraszyli się Jezusa zmartwychwstałego, mniemając, że widzą ducha. Gdyby te wyobrażenia apostołów były fałszywe, i gdyby wierzyli oni jak ŚJ, tzn., że duchy ludzi objawiać się nie mogą, nie mieliby oni takich obaw. Jednak mieli.

Ponadto warto też zauważyć, że gdyby nawet apostołowie mieli złe wyobrażenia w tym temacie, to gdyby ŚJ mieli rację, to Jezus powinien skarcić apostołów za wiarę w duchy. Jednak o dziwo Jezus tego nie czyni, wręcz przeciwnie, w Łk 24:39 nie tylko nie zaprzecza wierze apostołów w duchy, ale wręcz nawiązuje do niej i rozwija tę kwestię twierdząc, że "duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam" (Łk 24:39).

Podobne zjawisko mieliśmy opisane w 1 Sm 28:13-16, gdzie Pismo mówi o tym, iż Samuel ukazał się jako duch. Brooklyn wmawia, że to nie Samuel ale demon się ukazał (por. Będziesz mógł żyć wiecznie w raju na ziemi, Brooklyn 1989, 1990, str. 90-92), jednak Pismo tego nie mówi. Jest to tylko ludzka nauka Brooklynu. Nawet Bóg zakazując w Pwt Pr 18:14 wywoływania zmarłych nie argumentuje w taki sposób jak Brooklyn, tzn., że to demony się ukazują a nie zmarli.


Artykuł został pobrany z www.brooklyn.warsaw.com.pl

Jan Lewandowski - Lipiec 2003

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości

Komentarze są zablokowane