Włodzimierz Bednarski

C. T. Russell i Towarzystwo Strażnica oraz dawne objawy rasizmu w organizacji Świadków Jehowy (cz. 1)

dodane: 2020-12-08
Temat rasizmu w Towarzystwie Strażnica w dawnych latach wraca często na forach dyskusyjnych. Z tego powodu w artykule naszym zebrany został materiał w tej kwestii. Oczywiście sięgamy do najdalszej historii Świadków Jehowy, a także do czasów współczesnych. Dziś w tej organizacji za odseparowanych uchodzą byli Świadkowie Jehowy, zarówno ci, co zostali wykluczeni, jak i ci, co sami odeszli.

 

C. T. Russell i Towarzystwo Strażnica oraz dawne objawy rasizmu w organizacji Świadków Jehowy (cz. 1)

 

         Na wstępie zaznaczamy, że artykuł nasz składa się z następujących rozdziałów:

 

C. T. Russell i odróżnianie oraz odsegregowanie czarnoskórych od białych

Usunięcie słowa „Syjońska” z tytułu Strażnicy z powodu „kolorowych”?

Poligamia i kłopoty z czarnoskórymi głosicielami w Afryce

Stosunek do czarnej rasy w Towarzystwie Strażnica

Segregacja rasowa głosicieli w USA i RPA oraz jej zniesienie

Segregacja innego typu u Świadków Jehowy

 

         Pierwsze trzy rozdziały znajdują się w tym tekście, a kolejne w jego części drugiej.

 

         W Internecie pojawiają się od czasu do czasu informacje o antysemityzmie Świadków Jehowy, o ostracyzmie stosowanym wobec byłych Świadków Jehowy (te najczęściej i sukcesywnie) oraz o ich dawnym rasizmie (te rzadko).

         W tekście naszym chcemy pokazać, co publikacje Towarzystwa Strażnica mówią o segregacji rasowej, która także występowała w ich organizacji. Rozpoczniemy od C. T. Russella (1852-1916), założyciela i prezesa Towarzystwa Strażnica (od 1884 r.) i dojdziemy do czasów współczesnych.

Dziś Ciało Kierownicze tej organizacji daje takie oto zapewnienie:

 

„W obecnych czasach autentyczną chrześcijańską społeczność braterską, niezmąconą różnicami rasowymi, tworzą Świadkowie Jehowy” (Prowadzenie rozmów na podstawie Pism 2001, 2010 s. 281).

 

         Jak było jednak w przeszłości? Bo bez segregacji rasowej Świadkowie Jehowy istnieją „w obecnych czasach”, jak podkreślono.

         To zawiera albo sugestię innej ich postawy kiedyś, albo chęć przemilczenia występującego u nich dawniej rasizmu.

 

         Nadmieniamy, że w tekście naszym posługujemy się słownictwem takim, jakiego używało Towarzystwo Strażnica w swych publikacjach (np. murzyni, czarnoskórzy, czarni, kolorowi, Afroamerykanie).

 

C. T. Russell i odróżnianie oraz odsegregowanie czarnoskórych od białych

 

         Poniżej opisujemy epizody z życia Russella, które ukazują jego stosunek do czarnoskórych w USA i w Afryce.

Podczas organizowania ochotników do kolportowania literatury w roku 1900 Russell jakoś inaczej potraktował ludność kolorową w USA, niż pozostałe nacje (dostało się też przy okazji katolikom). Chodziło o to, by przede wszystkim kolportować wśród białych, przed kościołami tej rasy, a nie czarnej.

W związku z tym pojawiły się opinie oskarżające Russella o uprzedzenia rasowe. W kwietniu 1900 roku próbował on odpowiedzieć na ten zarzut w artykule pt. The Volunteer Work (cytujemy najważniejszy fragment):

 

„Na listach Strażnicy znajduje się prawdopodobnie aż stu kolorowych braci, niektórzy z nich bardzo jasno znają prawdę i bardzo gorliwie służą jej finansowo i nie tylko. Otrzymaliśmy listy od kilku osób, które zamierzały zaangażować się w pracę ochotników i wyraziły zdziwienie, że w wezwaniu do ochotników z 1 marca ograniczyliśmy działalność do białych z kościołów protestanckich. Oni prawdziwie zdają sobie sprawę, że my nie mamy najmniejszych uprzedzeń i że kochamy kolorowych braci takim samym ciepłym sercem, jak kochamy białych, dlatego zapytali, dlaczego w tym wezwaniu pojawiło się takie rozróżnienie. Powodem jest to, że o ile jesteśmy w stanie osądzać, to kolorowi są słabiej wykształceni niż biali – u wielu z nich wykształcenie jest niewystarczające, aby umożliwić im korzystanie z takiej lektury, którą chcemy im przekazać. Zatem w oparciu o to założenie wyciągnęliśmy wniosek, że rozprowadzanie broszur w zgromadzeniu kolorowych spowodowałoby, że ponad połowa z nich byłaby całkowicie zmarnowana, a prawdopodobnie bardzo mały procent przyniósłby dobre wyniki. Dlatego radzimy, aby w przypadku, gdy literatura Strażnicy jest rozprowadzana do kolorowych ludzi, aby nie odbywało się to poprzez niekontrolowaną cyrkulację, ale jedynie do tych, którzy dają dowody, że posiadają uszy otwarte na prawdę. W miarę możliwości, unikajmy kładzenia pereł teraźniejszej prawdy w ręce złych i zdeprawowanych, białych jak i czarnych. Gdziekolwiek mamy powody, aby wierzyć, że ludzie miłują bardziej grzech niż sprawiedliwość, nie chcemy usuwać z ich umysłów żadnych kajdan, które na nich nałożyły ignorancja i zabobony; raczej zostawiamy ich za sobą aż do wieku Tysiąclecia, kiedy te wszystkie kajdany zostaną usunięte pod silną ręką mocnego gubernatora, który będzie rekompensował każdą nieprawość, ale i wszelki wysiłek ku sprawiedliwości. Podobnie wykluczenie kościołów rzymskokatolickich nie miało żadnego zamysłu względem ludzi związanych z nimi, względem których mamy tylko najlepszą dobrą wolę i najlepsze pragnienia. Nie wskazuje to również, abyśmy uważali, że żaden z rzymskich katolików nie nadaje się do prawdy, gdyż przeciwnie, jest bardzo wielu gorliwych przyjaciół prawdy, którzy wychowali się w katolicyzmie. I rzeczywiście, tylko w ostatnią niedzielę [1 kwietnia], na naszym spotkaniu w kaplicy Domu Biblijnego (ang. Bible House Chapel), czterech rzymskich katolików uczyniło publiczne wyznanie wiary w Odkupiciela i pełne poświęcenie dla niego, symbolizując je w zanurzeniu w wodzie. Wyłączyliśmy kościoły rzymskokatolickie ze służby ochotników, ponieważ większość z ich członków jest zbyt dużymi ignorantami, albo są zbyt fanatyczni [ang. ignorant or too bigoted], by czytać i samodzielnie myśleć. To prawda, miałoby to także zastosowanie do wielu z protestantów; ale odsetek entuzjastów wśród tych ostatnich jest o wiele większy, aby uzasadnić, jak sądzę, ogromne koszty związane z cyrkulacją bezpłatnej literatury po kościołach w całym kraju” (ang. Strażnica 15.04 1900 s. 2618-2619).

 

         To rozróżnianie białych i czarnych miało też miejsce, gdy Russell podawał w niektórych relacjach i sprawozdaniach liczbę obecnych na jego wykładach czy Pamiątce. Dzielił ich według rasy. Oto przykłady ze spotkań w Galveston i Waszyngtonie:

 

         „[Było] Około siedemdziesięciu pięciu zainteresowanych (pięćdziesięciu białych i dwudziestu pięciu czarnych)” (ang. Strażnica 01.11 1905 s. 3653 [reprint] – About seventy-five of the interested (fifty whites and twenty-five blacks)).

 

         „Jestem pewien, że będziecie się z nami cieszyć, że w tym roku w Waszyngtonie 50 osób (38 białych i 12 kolorowych) obchodziło Pamiątkową Wieczerzę...” (ang. Strażnica 15.05 1902 s. 156 – I am sure you will rejoice with us in that this year in Washington 50 (38 white and 12 colored) persons celebrated the Memorial Supper...).

 

         W jednym ze swych tomów Wykładów Pisma Świętego Russell już w roku 1897 przytaczał bardzo krzywdzące i skrajne opinie o murzynach oraz podkreślał, że „Wiarygodny świadek, podający te słowa z własnego doświadczenia, napisał swego czasu w New Yorku Voice:...” (Walka Armagieddonu 1923 [ang. 1897] s. 99):

 

         „Każdej soboty wsie murzyńskie przedstawiają straszliwe pijaństwo. W niektórych wioskach mężczyźni, kobiety i dzieci wprost szaleją od alkoholu, a wszelkie dawne obrządki religijne zostały tam zarzucone. Naczelnicy szczepów ze smutkiem wypominają misyonarzom dlaczego nie przyszli do nich wcześniej, zanim rozszerzyło się pijaństwo. Wódka wyżarła mózgi murzynów i zatwardziła im serca i teraz nie mogą oni zrozumieć ani jednej dobrej rzeczy” (Walka Armagieddonu 1923 [ang. 1897] s. 100).

Patrz te same słowa Strażnica 15.06 1919 s. 187.

 

         Treść tę powielano aż do roku 1927, gdy ostatni raz wydano cytowany tom.

 

         W roku 1902 jeden ze współpracowników Russella z Teksasu, nazwiskiem Dozier, napisał do niego pretensjonalny list, opublikowany w Strażnicy, w którym ubolewa, że nie wysyła się po USA pielgrzymów dla „dzieci Chama”, czyli „kolorowych”. Jego główna prośba to:

 

         „Patrząc na sprawę tak jak ja, przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, muszę z żalem wyznać, że problem, w obecnym kształcie, przedstawia się jako jeden z najciemniejszych obrazów znanych dzieciom Chama. Synowie Jafeta wysłali swoich pielgrzymów po całych Stanach Zjednoczonych i po częściach Wielkiej Brytanii. Ale biedna afrykańska rasa Stanów Zjednoczonych nie bierze udziału w tej cennej pracy, próbując wyruszyć lub wysłać swoich kolorowych pielgrzymów do pracy między członkami ich rasy.

Jaka byłaby szansa wysłania w teren kilku kolorowych pielgrzymów, aby podróżowali po Teksasie i innych stanach? Zdaniem kilku moich kolorowych braci z Teksasu taki plan, jeśli zostałby właściwie wprowadzony w życie, przyniósłby wiele dobrego, otwierając zaślepione oczy naszych kolorowych braci i przyjaciół” (ang. Strażnica 01.03 1902 s. 2970 [reprint]).

 

         Widać z tego listu, że do roku 1902 Russell nie kwapił się w poświęcaniu specjalnej uwagi „kolorowym”. Oto odpowiedź pastora na ten postulat:

 

         „Nie zdajemy sobie sprawy, że istnieje wiele grup braci murzynów, zainteresowanych obecną prawdą, chociaż niedawno mieliśmy cztery takie wiadomości, jak powyższa. Jeśli tacy są, są tak samo mile widziani jak biali – proporcjonalnie do ich liczby i inteligentnego zainteresowania – i powinni wysłać kartki pocztowe z prośbą o pielgrzyma, wymienione w numerze 15 stycznia, strona 2, stwierdzając, że są kolorowymi. W ten sposób poznamy i będziemy mogli osądzić” (ang. Strażnica 01.03 1902 s. 2970 [reprint] – We are not aware that there are many groups of negro brethren, interested in present truth, altho we have had four offers like the above quite recently. If there are such, they are as welcome as the whites—proportionately to their numbers and intelligent interest—and they should send the Pilgrim-request postal cards mentioned in Jan. 15 issue, page 2, stating that they are colored. Thus we will know and be able to judge).

 

         Niestety pierwszy pielgrzym dla „kolorowych” został ustanowiony dopiero po śmierci Russella. Poinformowała o tym Strażnica w połowie roku 1917 (patrz ang. Strażnica 15.07 1917 s. 6120 [reprint]).

         Nawet jeszcze w roku 1923 istniał tylko jeden „pielgrzym murzyński” w USA:

 

Następnie podajemy wszystkich braci polskich i obcojęzycznych, którzy są użyci w regularnej służbie pielgrzymiej i tych, którzy są używani przez Towarzystwo na niedziele, oraz braci z Betel:

 

Pielgrzymów polskich .......................................... 11

Pielgrzymów niemieckich .................................... 11

Pielgrzymów litewskich ........................................ 5

Pielgrzymów greckich ........................................... 5

Pielgrzymów słowackich ....................................... 2

Pielgrzymów włoskich ........................................... 2

Pielgrzymów ukraińskich ....................................... 2

Pielgrzymów armiańskich ...................................... 2

Pielgrzymów szkockich .......................................... 1

Pielgrzymów syryjskich .......................................... 1

Pielgrzymów węgierskich ....................................... 1

Pielgrzymów murzyńskich ...................................... 1

Pielgrzymów rosyjskich .......................................... l

 

Razem polskich i obcojęzycznych 45.

Razem wszystkich z angielskimi 138 (Strażnica 15.12 1923 s. 374 [ang. 15.12 1923 s. 374 – dwie ostatnie liczby w tym tekście zostały podane inaczej: 44 i 137; prócz tego wymieniono Scandinavian, a nie „szkockich” oraz pominięto pielgrzyma rosyjskiego; polskie słowo „armiańskich” odpowiada terminowi Armenian]).

 

         Ale i w kluczowym roku 1914, w kwietniu (jeszcze przed oczekiwanym w październiku zabraniem do nieba), pojawił się pewien problem z „kolorowymi”.

         Chodziło o usadowienie ich w oddzielnym sektorze (na galerii) podczas wyświetlania Fotodramy stworzenia. Podobno w tym czasie czarnoskórzy w Nowym Jorku stanowili tylko 5% populacji, a podczas pokazu pojawiało się ich na widowni aż 25% (patrz poniżej). Niektórzy kolorowi poczuli się bardzo mocno urażeni tak wyraźnym odseparowaniem ich od białych. Russell otrzymał później wiele listów od czarnoskórych, którzy czuli się znieważeni, o czym sam wspomina.

Pastor na łamach Strażnicy tłumaczył się z tego faktu (tekst podzieliliśmy na trzy fragmenty):

 

„Mogliśmy przewidzieć, że wielu ciemnoskórych będzie przejawiać głębokie zainteresowanie pokazami »Fotodramy stworzenia«. Nie dotarło to jednak do nas tak wyraźnie, dopóki ich liczba na widowni stopniowo nie wzrosła do około dwudziestu pięciu procent. Oczywiście ucieszyło nas to i byliśmy zadowoleni, że interesują się »Fotodramą«. Mieliśmy wobec nich takie same uczucia jak wobec pozostałych; szybko jednak zauważyliśmy, że tu nie chodzi o uczucia, lecz o fakt, iż o ile w mieście Nowy Jork ciemnoskórzy stanowią około pięciu procent całej populacji, na naszej widowni było ich dwadzieścia pięć procent i liczba ta wzrastała. Co mieliśmy zrobić? Wraz ze wzrostem liczby »kolorowych« malałaby liczba białych; gwoli wyjaśnienia; większość »białych« nie chce się mieszać z ludźmi innej rasy. Uznawszy więc, że będzie to oznaczać albo sukces, albo porażkę przedsięwzięcia »Fotodramy« wśród »białych«, byliśmy zmuszeni usadowić ciemnoskórych przyjaciół na balkonach, skąd jednak słychać i widać tak samo dobrze jak z innych części Temple. Niektórzy poczuli się urażeni takim rozwiązaniem” (ang. Strażnica 01.04 1914 s. 5434 [reprint]; tekst polski cytowany wg Charles Taze Russell. Jego życie i czasy. Człowiek, Millennium i posłannictwo F. Zydek, Wydawnictwo Straż, Białogard 2016, s. 383).

 

„Otrzymaliśmy wiele listów od kolorowych przyjaciół, niektórzy twierdzili, że nie należy robić różnicy, inni z oburzeniem i gorzko potępiają nas jako wrogów kolorowych. Niektórzy, przekonani, że brat Russell nigdy nie usankcjonował takiej dyskryminacji, powiedzieli, że ich zdaniem obowiązkiem byłoby stanąć w obronie równych praw i zawsze pomagać uciskanym itd. Byliśmy zobowiązani do wyjaśnienia faktów, zapewniając całe nasze pełne miłości zainteresowanie kolorowymi i naszym pragnieniu czynienia im dobra, a nie krzywdy. Ponownie zasugerowaliśmy, że gdyby można było znaleźć odpowiednie miejsce, w którym Drama mogłaby być prezentowana wyłącznie dla osób kolorowych, bylibyśmy zadowoleni, gdybyśmy dokonali takich ustaleń lub współpracowali przy tym z innymi” (ang. Strażnica 01.04 1914 s. 5434 [reprint]).

 

„Nasze wyjaśnienia były ewidentnie całkowicie satysfakcjonujące dla wszystkich w pełni poświęconych. Tłumaczyliśmy, że jest to kwestia uznania pierwszeństwa sprawy Bożej ponad interesami rasowymi. Uważamy, że naszym obowiązkiem jest postawienie Boga na pierwszym miejscu; również Prawda powinna mieć pierwszeństwo kosztem wszystkiego innego i nas samych! Wyjaśniliśmy, że wszyscy »kolorowi« bracia powinni zostać poinformowani o naszym do nich stosunku – winni wiedzieć, że z miłością pragniemy im służyć w każdy możliwy sposób oraz udzielać im tego, co mamy najlepsze – posłannictwo Ewangelii. Problem polega jedynie na tym, by nasze zaangażowanie dla nich nie pozbawiało nas możliwości służenia Prawdą innym. Pozostałym, którzy są nadal nieustępliwi i kłótliwi, przypominamy jedynie o oświadczeniu naszego Pana, z którego wynika, że przy zapraszaniu gości do domu gospodarz ma prawo wskazać im miejsca, na których powinni usiąść. Dalej wskazaliśmy na przypowieść o człowieku, który wybrał sobie najbardziej zaszczytne miejsce, a potem przydzielono mu gorsze. W odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób nasze postępowanie przystaje do Złotej Reguły, odpisaliśmy, że właśnie dokładnie jej odpowiada. Życzylibyśmy innym, by stawiali Boga na pierwszym miejscu. Jeśli nasze osobiste interesy stoją lub kiedykolwiek stanęłyby w sprzeczności z rzeczywistymi i wedle naszej oceny najlepszymi interesami sprawy Pańskiej, to częścią naszego ślubu poświęcenia jest, by ignorować nasze interesy na korzyść sprawy Pańskiej. To właśnie mamy na myśli, gdy oświadczamy, że jesteśmy umarli dla siebie, a żywi dla naszego Boga jako Nowe Stworzenie” (ang. Strażnica 01.04 1914 s. 5434 [reprint]).

 

         Opuszczamy tu zakończenie powyższego tekstu, gdyż ukazuje on tylko obietnicę rychłego nastania Królestwa, w którym zniknie problem segregacji i koloru skóry.

 

         F. Zydek (1938-2016), biograf opisujący bezstronnie życie Russella, tak oto skomentował te działania i oświadczenie pastora:

 

         „Ludzie różnego pokroju przychodzą zobaczyć widowiskową produkcję kinową stworzoną przez Russella. Jednak gdy znajdą się już w teatrze, nie wszyscy są zadowoleni z miejsc, w jakich posadzono ich na sali. Słychać narzekania Afroamerykanów, oburzonych, że często są oddzieleni od innych na widowni i zmuszeni zająć miejsca z samego tyłu albo na balkonach. Wielu z nich to członkowie miejscowych zborów, w których od początku powstania ruchu przykładnie przestrzega się równości rasowej. Krytyka wobec Russellowskiej zasady rozłącznego przydzielania miejsc na sali dociera od Afroamerykanów zarówno z wewnątrz ruchu, jak i spoza niego. Charles odpowiada na te zarzuty w swoim czasopiśmie” (Charles Taze Russell. Jego życie i czasy. Człowiek, Millennium i posłannictwo F. Zydek, Wydawnictwo Straż, Białogard 2016, s. 382-383).

 

         „Jest to z wielu względów tragiczne stwierdzenie Russella i nie odzwierciedla jego skądinąd wyraźnej sympatii wobec równości rasowej. Gdyby słowa te zostały napisane dzisiaj, komentarze i czyny Russella słusznie zrodziłyby krytykę, zawierającą prawdopodobnie określenie »rasista«, i napływ żądań ze wszystkich stron świata, by ustąpił ze stanowiska prezesa korporacji i duchowego przywódcy swoich zwolenników. (...) Trudno jednak wysoko ocenić fakt, że Russell nie jest skłonny uznać swojego postępowania za niezbędne, lecz niefortunne. Gdy zarówno »biali«, jak i osoby o innym kolorze skóry oskarżają go o wrogość względem równości rasowej, odpowiadając im, sugeruje, że ci, którzy się nie zgadzają z jego przekonaniami i działaniami, nie są w pełni oświeceni. (...) Jest to wyraźnie jedna z tych okazji, w których Charles powinien był posłuchać swoich krytyków, przeprosić za swoją decyzję i okazać żal z powodu »odesłania czarnych na tył autobusu«” (Charles Taze Russell. Jego życie i czasy. Człowiek, Millennium i posłannictwo F. Zydek, Wydawnictwo Straż, Białogard 2016, s. 383-384).

 

         „Kolorowi” w Afryce

 

         Pomimo takiego, a nie innego, potraktowania „kolorowych” w USA, Russell polecił już wcześniej podjąć ‘pracę żniwiarską’ w Afryce. Jak do tego doszło?

         W lutym 1907 roku Russell, pod wpływem kolportera Bootha, zaapelował w artykule pt. Praca żniwa wśród murzynów (ang. Harvest Work Amongst The Black) o zajęcie się nimi w Afryce (ang. Strażnica 15.02 1907 s. 3942-3943 [reprint]; patrz tłumaczenie: http://dabhar.org/wt/R3942.htm ).

         Russell tak zachęcał do pierwszych działań wśród „kolorowych” w Afryce oraz w USA:

 

         „Niedawno, kiedy po raz pierwszy wspominaliśmy o misji w Afryce, zwróciliśmy uwagę na możliwości, które są jeszcze bliżej i w które wielu może zaangażować się w interesie naszych czarnych braci” (ang. Strażnica 01.06 1907 s. 4001 [reprint]).

 

Nie należy mylić owego Bootha z późniejszym członkiem Ciała Kierowniczego (John Booth [1903-1996], w Ciele Kierowniczym od roku 1974).

         Wspomniany Booth jest prawdopodobnie tym, który dziś został skrytykowany przez Towarzystwo Strażnica za swe ‘odstępcze’ działania w Afryce:

 

„Niestety, kilka osób pokroju Josepha Bootha i Elliotta Kamwany, pouczając drugich na podstawie publikacji napisanych przez brata Russella, wtrącało własne poglądy, by przyciągnąć zwolenników zmian społecznych. Utrudniło to niektórym mieszkańcom Związku Południowej Afryki oraz Niasy (późniejsze Malawi) rozpoznanie autentycznych Badaczy Pisma Świętego” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 418).

 

„Już pierwszy prezes Towarzystwa, C. T. Russell, zdawał sobie sprawę, że potrzebne są wykwalifikowane osoby, które mogłyby zainicjować i poprowadzić głoszenie dobrej nowiny na terenach zagranicznych. Właśnie po to wysłał  (...) Josepha Bootha – na południe Afryki. Niestety, ten ostatni był bardziej zainteresowany realizowaniem własnych planów, wobec czego w roku 1910 do Niasy (obecne Malawi), gdzie jego szkodliwy wpływ szczególnie dał o sobie znać, skierowano Williama Johnstona ze Szkocji. Z czasem bratu Johnstonowi polecono założyć Biuro Oddziału Towarzystwa Strażnica w Durbanie w Afryce Południowej, później zaś powierzono mu nadzór nad oddziałem w Australii” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 521).

 

         Biuro w Republice Południowej Afryki było pierwszym na kontynencie afrykańskim. Powstało ono w roku 1910. Jak podaje skorowidz Świadków Jehowy, miało ono „nadzór nad Afryką na południe od równika”. Po śmierci C. T. Russella, za czasów J. F. Rutherforda (1869-1942), powstawały w Afryce, jak w Europie i USA, rozłamy i niezależne grupy badaczy Pisma Świętego:

 

„Śmierć brata Russella, która nastąpiła w tym samym roku, na krótko spowolniła dzieło głoszenia w Afryce Południowej, podobnie jak w innych krajach. Niektórzy nie mogli się pogodzić ze zmianami, do jakich musiało dojść po jego śmierci, i wzniecali niesnaski w swoich zborach. Na przykład w Durbanie większość członków zboru się odłączyła i zaczęła urządzać własne zebrania. Nazwali się »Stowarzyszonymi Badaczami Pisma Świętego« [ang. “Associated Bible Students”]. W zborze pozostało zaledwie 12 osób, głównie siostry” (Rocznik Świadków Jehowy 2007 s. 77).

 

„Po śmierci brata Russella w roku 1916 wśród Badaczy Pisma Świętego na całym świecie powstały rozdźwięki. W Durbanie liczba osób zachowujących lojalność zmniejszyła się z 60 do 12” (Strażnica Nr 17, 2006 s. 8).

 

Choć działalność ‘misjonarską’ podjęto w Afryce, to jednak nie można powiedzieć, że skierowana była ona głównie do tubylców mieszkających na tym kontynencie. Zapewne przede wszystkim była ona dostosowana do przybyszów z Europy, którzy nadzorowali kolonie afrykańskie, a nie dla innych, to znaczy murzynów. W roku 1924 tak oto napisano:

 

CAPE TOWN, POŁUDNIOWA AFRYKA

Z biura w powyższem mieście manażer lokalny dogląda pracy Towarzystwa w następujących krajach: Cape Haiti. Natalji, Zululandji, Amatongalandji, Orange, Free State, Transvaalji, Basutolandji, Swazilandji, Bechuanalandji, Północno Zachodniej Afryki, Rhodesa, Portugalskiej Wschodniej Afryki i Madagaskary. W roku ubiegłym praca była zreorganizowana w tem biurze i została pchnięta z wielkim impetem. Wzrost w zainteresowaniu między ludźmi holenderskimi i angielskimi jest cudowny i ponadto rozmaite narodowości okazują też godne zainteresowanie dla prawdy” (Strażnica 01.12 1924 s. 364 [ang. 01.12 1924 s. 365]).

 

Sądzimy tak też poprzez liczbę języków, w których ukazał się pierwszy i najbardziej popularny tom Russella, to znaczy Boski Plan Wieków (1886), w którym, w wydaniu z roku 1917, wymieniono takie oto języki jego opublikowania (prócz polskiego):

 

         „To dzieło można otrzymać pod powyższym adresem w językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, niemieckim, szwedzkim, norweskim, węgierskim, holandskim i greckim” (Boski Plan Wieków 1917 [1 wydanie ang. 1886] s. 2).

 

         Jak widzimy, nie można wśród wymienionych języków zauważyć żadnych afrykańskich dialektów, a jedynie same europejskie języki.

         Rozwój działań Towarzystwa Strażnica, choć nikły, przyśpieszył w Afryce po śmierci Russella, w latach 20. XX wieku:

 

„Na początku lat dwudziestych podjęto usilne starania, by mieszkańcy całej Afryki mogli poznać Jehowę, prawdziwego Boga, oraz odnieść pożytek z Jego miłościwych postanowień. Kiedy druga wojna światowa dobiegła końca, Świadkowie Jehowy działali w 14 krajach tego kontynentu. Wprawdzie z orędziem Królestwa dotarli też do 14 innych, ale w roku 1945 żaden Świadek nie złożył w nich sprawozdania z działalności. W ciągu następnych 30 lat, do roku 1975, głoszeniem dobrej nowiny objęto 19 dalszych krajów afrykańskich” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 475).

 

„Z zapisków wynika, że do roku 1945 dobra nowina dotarła do 28 krajów na tym kontynencie, ale w większości z nich głoszono niewiele. Jednakże od tego czasu sporo tam zdziałano” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 518).

 

„1902     Do Afryki Południowej trafiają pierwsze publikacje biblijne.

1910   W Durbanie pod nadzorem Williama W. Johnstona otwarto Biuro Oddziału.

1916     Sprowadzenie »Fotodramy stworzenia«.

1917     Przeniesienie Biura Oddziału do Kapsztadu.

1924     Do Kapsztadu sprowadzono prasę drukarską.

1939     Pierwszy numer Pociechy w języku afrikaans.

1948     Niedaleko Kapsztadu powstaje Sala Królestwa.

1949     Ukazuje się Strażnica w języku zuluskim” (Rocznik Świadków Jehowy 2007 s. 124).

 

         Oto jak pod koniec lat 20. XX wieku docierano do ludzi o odmiennym kolorze skóry, omijając kontakty osobiste:

 

„Ludzi żyjących tam, gdzie Świadkowie nie mogli wówczas dotrzeć osobiście, zaznajamiano z orędziem w odmienny sposób. Pod koniec lat dwudziestych głosiciele z Kapsztadu w Afryce Południowej rozesłali 50 000 broszur do wszystkich farmerów, latarników, członków straży leśnej i innych osób żyjących z dala od bitych szlaków. Prócz tego każdy mieszkaniec Afryki Południowo-Zachodniej (obecna Namibia), którego nazwisko znajdowało się w aktualnej książce adresowej, otrzymał pocztą broszurę Przyjaciel ludzkości” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 439).

 

         Interesujące jest to, że następca Russella, to znaczy Rutherford, pierwsze swoje kazanie wygłosił, właśnie do „kolorowych” w USA:

 

Brat Macmillan wspomina: »Na skraju miasta, tuż za domem Rutherforda, pracował na małej farmie kolorowy mężczyzna, którego dobrze znał. Zatrudnionych było tam od 15 do 20 kolorowych i Rutherford poszedł wygłosić im kazanie pod tytułem ‘Życie, śmierć, a co potem?’ Kiedy mówił, oni cały czas powtarzali: ‘O Boże! Skąd pan sędzia to wszystko wie?’ Przeżywał wielkie chwile. To był jego pierwszy wykład biblijny w życiu«” (Dzieje Świadków Jehowy w czasach nowożytnych. Stany Zjednoczone Ameryki. Na podstawie Rocznika Świadków Jehowy na rok 1975 s. 30).

 

„Na małej farmie w pobliżu jego domu na peryferiach miasta gospodarzył pewien murzyński rolnik. Pracowało u niego jakieś piętnaście do dwudziestu kolorowych ludzi, kiedy tam podszedł sędzia Rutherford, aby im wygłosić kazanie »O życiu doczesnym, śmierci i życiu przyszłym«. Podczas tego przemówienia słuchacze od czasu do czasu przerywali mu słowami: »Chwała Bogu, panie sędzio! Skąd pan to wszystko wie?« Przeżył tam wielką radość. Był to jego pierwszy wykład biblijny. Jako prezes Towarzystwa wygłosił ich potem o wiele więcej, a radio rozniosło je na cały świat” (Strażnica Nr 14, 1967 s. 10, Opowiada A. H. Macmillan).

 

         Wracając jeszcze do Russella, to warto zauważyć, że za jego czasów istniały oddzielne „zbory murzyńskie” (w ang. colored classes)!

Nie były to w USA zbory typowo ‘językowe’ (jak np. polskie, angielskie, ukraińskie, które tam istniały), lecz grupy z językiem angielskim, skupiające samych czarnoskórych:

 

„Pytanie (1913 [r.]) – (...) Tak też rzecz się ma z murzynami; mamy murzyńskie zbory, jak również innych narodowości. Jest znamiennym, jak wielkie urozmaicenie znajduje się w zgromadzeniach badaczy Pisma świętego” (Co kaznodzieja Russell odpowiadał na zadawane jemu liczne pytania 1947 s. 739 [ang. 1917 s. 246]).

 

         Później, za czasów Rutherforda, też takie zbory, zwane wtedy „klasami”, istniały:

 

         „Dlatego też usilnie zachęcamy Murzyńskich braci we wszystkich stronach kraju, aby organizowali odrębne klasy i prowadzili oddzielne dawanie świadectwa” (Strażnica 01.01 1922 s. 10 [ang. 15.12 1921 s. 378]).

 

         Ktoś powie, iż Russell segregował ludzi według ras, dlatego że takie było wtedy prawo i takie były czasy. Ale czy ten, który uczył, że ma wyjątkową „prawdę” Bożą, musiał niewolniczo stosować się do prawa świeckiego?

         Dziś Świadkowie Jehowy wywlekają różnym społecznościom religijnym najrozmaitsze grzechy sprzed 200 lat, 500., lub nawet z okresu ponad 1000 lat. Czy jednak sami nie widzą, że ich organizacja jeszcze 100 lat temu czasem bardziej słuchała „ludzi niż Boga”?

 

Usunięcie słowa „Syjońska” z tytułu Strażnicy z powodu „kolorowych”?

 

         Jak C. T. Russell tłumaczył zmianę tytułu Strażnicy, gdy w roku 1909 usunął z niego termin Syjońska?

         Oto jego dość skomplikowane wytłumaczenie zawarte w tym czasopiśmie:

 

„Począwszy od Nowego Roku [1909] zamierzamy pominąć słowo »Zion’s« [Syjońska] w tytule naszego czasopisma, ponieważ wielu przyjaciół informuje nas o zastrzeżeniach do tego słowa, które tak często używane jest przez pana Dowie’go* oraz jego naśladowców. Słyszymy, że nasze czasopismo często odtrącane jest ze względu na podejrzenie, jakoby było publikowane z inspiracji Dowie’ego lub było w jakiś sposób powiązane z założonym przez niego osiedlem Zion City [Miasto Syjon]. Nowa nazwa THE WATCH TOWER i tak już jest często używana w odniesieniu do naszego czasopisma.

Ponadto wydaje się, że nagminne posługiwanie się słowem »Zion« [Syjon] przez kościoły afrykańskie i ich pisma wywołuje pytania, czy nasze czasopismo jest publikowane i ogólnie czytane przez ludzi »kolorowych«.

Uważamy, że lista prenumeratorów naszego czasopisma jest najpewniejszym i najbezpieczniejszym wskaźnikiem liczby szczerze zainteresowanych. Nasz obecny nakład wynosi 25 tysięcy, ale jest to dwukrotnie mniej niż wydaje nam się, że powinniśmy osiągnąć. Jest to jedyny zniechęcający element tego sprawozdania...

*John Alexander Dowie (ur. 25 maja 1847 – zm. 9 marca 1907) był znaczącym szkockim duchownym działającym w Stanach Zjednoczonych. Założył miasto Zion (Syjon) w stanie Illinois oraz Kościół Chrześcijańsko-Katolicko-Apostolski” (ang. Strażnica 15.12 1908 s. 4294 [reprint]; tekst polski cytowany wg Straż Nr 1, 2009 s. 19, wydanie badaczy Pisma Świętego; przypis dodany jest przez redakcję czasopisma Straż).

http://wydawnictwostraz.org/rok-2009/nr-12009/52-lista-prenumeratorow-the-watch-tower.html

 

         Tłumaczenie C. T. Russella brzmi nieprzekonywająco.

Po pierwsze, stan Pensylwania, w którym do roku 1908 było biuro główne Towarzystwa Strażnica, jest o wiele bliżej położony od Nowego Jorku, niż stan Illinois, w którym była siedziba pana Dowie. Pensylwania jest nawet bliżej Illinois, niż Nowy Jork. Jeśli więc p. Dowie miałby szkodzić C. T. Russellowi, to robiłby to już przed rokiem 1909 w dawnym środowisku pastora.

         Po drugie, p. Dowie zmarł w roku 1907, więc jego osoba nie miała już takiego znaczenia, jak wcześniej, aby mogła zaszkodzić popularności C. T. Russella.

         Po trzecie, nie wiadomo o co chodzi C. T. Russellowi w następujących słowach: „czy nasze czasopismo jest publikowane i ogólnie czytane przez ludzi »kolorowych«”. Czyżby pastor wstydził się „kolorowych”, czy nie chciał ich u siebie? Czy może oni mieliby przynosić jakąś ujmę jego czasopismu? Czy słowo „Syjońska”, w związku z tym, że używają je „kolorowi”, miałoby być złe? Przecież oni używają setki innych słów, które też były w obiegu w publikacjach pastora, czy nawet w tytule jego czasopisma.

         Tak więc Russell ‘upiekł na raz dwie pieczenie’, usuwając słowo „Syjońska”. W pewien sposób ukazał, że jego czasopismo nie jest „żydowskie”, czy dla Żydów, a prócz tego nie chciał pokazać, iż ma ono coś wspólnego z „kolorowymi”.

 

Poligamia i kłopoty z czarnoskórymi głosicielami w Afryce

 

         Powracamy do historii i rozwoju ilościowego wśród czarnoskórych głosicieli w Afryce, o czym pisaliśmy powyżej.

         Skąd się wziął w tej grupie ilościowy wzrost, szczególnie w latach 40. XX wieku?

         Przypominamy jeden z cytowanych fragmentów:

 

„Z zapisków wynika, że do roku 1945 dobra nowina dotarła do 28 krajów na tym kontynencie, ale w większości z nich głoszono niewiele. Jednakże od tego czasu sporo tam zdziałano” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 518).

 

         Otóż Towarzystwo Strażnica w początkowym stadium rozwoju zaakceptowało wśród czarnoskórych poligamię! Niektórzy głosiciele mieli po kilka żon! Dzisiaj nam się to w głowie nie mieści. Prawo świeckie w niektórych krajach Afryki na to pozwalało.

Może wtedy Świadkowie Jehowy nie chcieli być w tej kwestii gorsi od afrykańskich muzułmanów?

 

         Tolerowanie poligamii

 

         Jak napisało Towarzystwo Strażnica, do roku 1947 „wielożeństwo było w zborach powszechnym zjawiskiem”:

 

         „Co prawda setki osób uznało biblijne argumenty demaskujące bałwochwalstwo i chętnie przyjęło to, co Świadkowie Jehowy głosili o Królestwie Bożym, ale dało się ochrzcić, pozostając w związkach poligamicznych” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 176).

 

Wyjaśnienie mierników Jehowy co do małżeństwa

W roku 1947 po raz pierwszy przybyło do Nigerii trzech absolwentów Gilead. Jeden z nich, Tony Attwood, wciąż usługuje w tutejszym Betel. Od tego czasu w Nigerii zaszły w organizacji Jehowy ogromne zmiany. Jedna z największych dotyczyła naszych poglądów na poligamię. W lutym 1941 roku ożeniłem się z Olabisi Fashugbą. Zdawałem sobie sprawę, że nie mogę mieć więcej żon. Ale do chwili przybycia misjonarzy w roku 1947 wielożeństwo było w zborach powszechnym zjawiskiem. O braciach żyjących w poligamii mawiano, że poślubili więcej niż jedną kobietę z powodu niewiedzy. Jeśli więc mieli dwie, trzy, cztery czy pięć żon, mogli je zatrzymać, ale nie wolno im było poślubiać następnych. Tak to wtedy rozumieliśmy. Wiele osób pragnęło się do nas przyłączyć, zwłaszcza członkowie Towarzystwa Cherubów i Serafów z Ileshy. Mówili oni, że Świadkowie Jehowy są jedynymi ludźmi, którzy nauczają prawdy. Zgadzali się z naszymi naukami i chcieli zamienić swe kościoły w Sale Królestwa. Usilnie staraliśmy się do tego doprowadzić. Mieliśmy nawet ośrodki, w których odbywało się szkolenie ich starszych. Wtedy nadeszły nowe wskazówki co do poligamii. W roku 1947 na zgromadzeniu obwodowym przemówienie wygłosił jeden z misjonarzy. Mówił o właściwym postępowaniu i stosownych zwyczajach. Zacytował List 1 do Koryntian 6:9, 10, gdzie powiedziano, że nieprawi nie odziedziczą Królestwa Bożego. Następnie dodał: »Także poligamiści nie odziedziczą Królestwa Bożego!« Ludzie na widowni wykrzyknęli: »Coś podobnego, poligamiści nie odziedziczą Królestwa Bożego!« Nastąpił rozłam. Było to niczym wojna. Wielu nowych się odłączyło, mówiąc: »Na szczęście jeszcze nie zaszliśmy zbyt daleko«. Jednakże większość braci zaczęła regulować swe sprawy małżeńskie i odprawiać dodatkowe żony. Dawali im pieniądze i tłumaczyli: »Jesteś jeszcze młoda, więc znajdziesz sobie innego męża. Żeniąc się z tobą, popełniłem błąd. Teraz muszę być mężem jednej żony«. Wkrótce pojawił się nowy problem. Niektórzy zdecydowali się co prawda zatrzymać jedną żonę, pozostałe zaś odprawić, ale potem zmienili zdanie i zapragnęli ponownie przyjąć którąś z tamtych, a oddalić pierwotnie wybraną. Znów zaczęły się kłopoty. Z Biura Głównego w Brooklynie nadeszły jednak dalsze wskazówki oparte na Księdze Malachiasza 2:14, gdzie wspomniano o ‛żonie młodości’. Zalecono, by mąż pozostawał z żoną, którą poślubił jako pierwszą. W ten sposób ostatecznie rozstrzygnięto kwestię małżeństwa” (Strażnica Nr 17, 1995 s. 25-26).

 

         Widzimy, ile problemów było nawet z tym, które żony lub żonę odprawić, a którą zatrzymać. Nieistotne było to, czy była wierząca, czy nie, lecz istotne było to, która była „żoną młodości”.

 

         Zakazanie poligamii

 

         W roku 1947 dano Świadkom Jehowy poligamistom pół roku na odprawienie żon:

 

         „Aby zmienić tę sytuację, w Strażnicy z 15 stycznia 1947 roku podkreślono, że bez względu na miejscowe zwyczaje chrystianizm nie zezwala na poligamię. W liście wysłanym do zborów zaznaczono, że wszyscy poligamiści uważający się za Świadków Jehowy muszą w ciągu sześciu miesięcy dostosować swe małżeństwa do wzorca biblijnego” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 176).

 

„W roku 1947 podkreślono, że mierniki Jehowy co do małżeństwa obowiązują chrześcijan we wszystkich krajach. Bez względu na miejscowe zwyczaje osoby, które nie zerwą z poligamią, nie mogą być Świadkami Jehowy (Mateusza 19:4-6; Tytusa 1:5, 6)” (Strażnica Nr 3, 1995 s. 16).

 

         Jak podano powyżej, problem z kilkoma żonami nie ustał od razu w roku 1947, bo pozostała kwestia, która z kobiet ma być właściwą żoną. To rozwiązano dopiero po pewnym czasie:

 

         „Wkrótce pojawił się nowy problem. Niektórzy zdecydowali się co prawda zatrzymać jedną żonę, pozostałe zaś odprawić, ale potem zmienili zdanie i zapragnęli ponownie przyjąć którąś z tamtych, a oddalić pierwotnie wybraną. Znów zaczęły się kłopoty. Z Biura Głównego w Brooklynie nadeszły jednak dalsze wskazówki oparte na Księdze Malachiasza 2:14, gdzie wspomniano o ‛żonie młodości’. Zalecono, by mąż pozostawał z żoną, którą poślubił jako pierwszą. W ten sposób ostatecznie rozstrzygnięto kwestię małżeństwa” (Strażnica Nr 17, 1995 s. 25-26).

 

         Poligamia zdarzała się czasem w zborach Świadków Jehowy w Afryce jeszcze w latach 50. XX wieku:

 

„Z drugiej strony, niektórzy tajni poligamiści zostali odkryci w od dawna istniejącym zgromadzeniu, które czyniło bardzo niewielkie postępy. Kiedy zostali wydaleni zgodnie z instrukcjami dotyczącymi wykluczania w Strażnicy z 1 marca 1952 roku, błogosławieństwo Jehowy dla braci ponownie stało się jawne. Liczba głosicieli skoczyła w ciągu kilku miesięcy ze 130 do ponad 200” (ang. Rocznik Świadków Jehowy 1986 s. 217).

 

„Samuel Cooper, który obecnie mieszka w Bonthe, opowiada: »W 1957 roku zacząłem wraz z moimi dwiema żonami uczęszczać na zebrania, a potem zapisałem się do szkoły teokratycznej. Pewnego razu miałem przedstawić przemówienie na temat chrześcijańskiego małżeństwa. Gdy szukałem materiałów, uświadomiłem sobie, że powinienem odprawić swoją drugą żonę. Kiedy powiedziałem o tym krewnym, wszyscy zaczęli się sprzeciwiać. Urodziła mi dziecko, podczas gdy z moją pierwszą żoną nie miałem dzieci. Postanowiłem jednak żyć zgodnie z zasadami biblijnymi. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, gdy odprawiłem drugą żonę, moja prawowita żona zaczęła rodzić dzieci. Dzięki niej mam ich teraz piątkę«” (Rocznik Świadków Jehowy 2014 s. 108).

 

         Jakoś Towarzystwo Strażnica nie wspomniało o losie dzieci tych odprawionych żon. Przecież to były pociechy ochrzczonych Świadków Jehowy!

         Kwestia poligamii ciągnęła się długo, bo specjalna książka dla starszych zboru, jeszcze w roku 1961, poruszała te problemy:

 

Przypuśćmy że jakiś Afrykanin ma cztery żony i że jedna z nich jest rzekomo w prawdzie a pozostałe nie. Czy nie byłoby lepiej dla niego zatrzymać ją, jeśli ma takie życzenie chociaż nie jest to jego pierwsza żona? (...) Małżeństwo jest małżeństwem, i gdy owa niewiasta zetknie się z prawdą, wtedy musi uznać, że pierwsza żyjąca żona danego Afrykanina, czyli ta, która najdłużej jest z nim związana węzłem małżeńskim, ma słuszne prawo do niego jako do swego męża; i to zarówno przed Bogiem, jak i w świetle prawa krajowego. (...) A więc decydującym czynnikiem jest w danym wypadku nie to, czy któraś z żon poligamisty interesuje się praw, ale faktyczne zobowiązania prawne i wymagania biblijne” (Zagadnienia Służby Królestwa 1961 s. 21-22).

 

         Nadal w roku 1961 Towarzystwo Strażnica zalecało kobiecie, będącej Świadkiem Jehowy, by pozostawała w związku z niewierzącym mężem, pomimo że on ma jeszcze kilka żon (!):

 

Gdy żona, z którą poligamista współżyje najdłużej, przyjmuje teraz prawdę, czy wolno jej jako prawowitej żonie pozostać przy nim, chociaż on w dalszym ciągu uprawia wielożeństwo jako człowiek nie oddany Bogu?

Tak, może nadal żyć z nim jako ze swym prawowitym, biblijnym mężem, natomiast pozostałeżony w jej oczach i w oczach zboru żyłyby z nim jedynie w cudzołożnym stosunku” (Zagadnienia Służby Królestwa 1961 s. 22).

 

Okazuje się, że przyszły Świadek Jehowy (były poligamista) mógł wybrać sobie na właściwą inną żonę, niż tą, z którą był najdłużej, ale pod warunkiem, że dokonał wyboru samodzielnie jeszcze przed chrztem:

 

Co zrobić, gdy poligamista poznaje prawdę, chce się ochrzcić i wybiera sobie jedną żonę ale nie tę, która ma prawo pierwszeństwa, choć jest świadomy obowiązku wybrania tej, z którą żyjenajdłużej? A co powiedzieć, gdy nie został poinformowany o tym wymaganiu, jednak wiedząc, że powinien mieć tylko jedną żonę, wybiera inną zamiast pierwszej? Jak traktować żonę, która przy nim pozostała, jeżeli i ona posiada pewną znajomość prawdy i teraz prosi o chrzest?

Jeżeli dany człowiek stara się uregulować swoje sprawy przed poznaniem wymagań biblijnych, działając z własnej inicjatywy bez zasięgania informacji i wybiera sobie żonę, która nie ma prawa pierwszeństwa,to nie będziemy żądać, żeby po oddaniu się Bogu znowu wprowadzał jakąś zmianę i w tym monogamicznym stanie małżeńskim dopuścimy go do chrztu. Gdyby jednak przed ograniczeniem się do monogamii prosił nas o radę, jak ma postąpić, wówczas udzielimy właściwej rady proponując mu, żeby zatrzymał żonę, z którą mieszka najdłużej, a wszystkie inne żeby odprawił. Gdyby postąpił wbrew udzielonej mu radzie, wówczas nie spełnia woli Bożej i nie będzie dopuszczony do chrztu. Ta sama zasada obowiązuje w odniesieniu do młodszej żony, która pozostaje z tym człowiekiem” (Zagadnienia Służby Królestwa 1961 s. 22-23).

 

         Widzimy zatem, skąd w latach 40. XX wieku, a może i wcześniej, zainteresowanie czarnoskórych mieszkańców Afryki naukami Świadków Jehowy.

         Tolerowana u nich poligamia sprzyjała przyrostowi głosicieli. Podobnie było wiele lat temu w kościele mormonów, zanim tego zakazali, choć wielu z nich potajemnie nadal uprawiało poligamię (także mormoni oderwani od głównego ich kościoła).

 

         W części drugiej tego artykułu kontynuujemy nasz temat w następujących rozdziałach:

 

Stosunek do czarnej rasy w Towarzystwie Strażnica

Segregacja rasowa głosicieli w USA i RPA oraz jej zniesienie

Segregacja innego typu u Świadków Jehowy

 

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości

Komentarze są zablokowane