O.K.

Nowe badania Całunu Turyńskiego (recenzja)

dodane: 2020-10-21
0
Nowe badania Całunu Turyńskiego (recenzja)
Recenzja książki prof. Jana Jaworskiego, „Prawdziwe oblicze Boga: Całun Turyński w świetle najnowszych badań naukowych".

Jan S. Jaworski, „Prawdziwe oblicze Boga: Całun Turyński w świetle najnowszych badań naukowych”, Fronda, Warszawa 2020

Całun Turyński nie przestaje budzić emocji. Mimo licznych badań naukowych wciąż jest jeszcze wiele tajemnic i niewyjaśnionych kwestii z nim związanych. Najbardziej kompleksowe badania przeprowadziła w październiku 1978 r. amerykańska grupa badawcza STURP (Shroud of Turin Research Project). Przez 120 godzin (równe 5 dni) bez przerwy Całun był fotografowany różnymi technikami, oraz w różnych zakresach fal, a także pobrano z niego próbki do chemicznej analizy. Bezpośrednim rezultatem było kilkanaście prac naukowych w recenzowanych czasopismach naukowych, które przez dziesięciolecia stanowiły (i nadal stanowią) podstawę wiedzy naukowej o Całunie. Badania STURP-u i innych, głównie włoskich badaczy (których wówczas również dopuszczono do egzaminacji Całunu), pozwoliły poznać fizyczno-chemiczna naturę wizerunku, oraz m.in. stwierdzić ze plamy krwi odbite na płótnie pochodzą od rzeczywistej krwi. STURP jednak nie potrafił określić mechanizmu powstania wizerunku na Całunie Turyńskim (podsumowanie wniosków STURP-u tutaj). Badania naukowe przeprowadzone w latach 70-tych i 80-tych zdawały się definitywnie wykluczać twierdzenia sceptyków, jakoby Całun był stworzonym w średniowieczu fałszerstwem. Jednak nie uciszyło to krytyków, szczególnie po tym jak badanie radiowęglowe z 1988 r. rzekomo „udowodniło” średniowieczne pochodzenie Całunu. Wnioski STURP-u i innych badaczy próbowano podważać (raczej bezskutecznie). Dlatego też wysoce pożądane było ich potwierdzenie przez niezależne nowe badania, wykorzystujące nowe techniki i metody, jako że nauka i technika od lat 80-tych poszła do przodu. Nowe metody i instrumenty badawcze pozwoliłyby ponadto uzyskać więcej i bardziej szczegółowych informacji, niż było to możliwe w latach 80-tych. Problemem było tylko uzyskanie nowych próbek z Całunu Turyńskiego. Bowiem po aferze z datowaniem radiowęglowym w 1988 r., archidiecezja turyńska nie udzieliła zgody żadnym zewnętrznym badaczom na dostęp i badania przeprowadzone bezpośrednio na Całunie. Problem ten jednak dało się dość sprytnie obejść: mianowicie nie wszystkie materiały pobrane w 1978 i 1988 r. zostały wykorzystane. Dotyczy to głównie materiałów Giovanni Riggiego z Politechniki Turyńskiej, szczególnie kurzu pobranego w 1978 r. spod spodu Całunu specjalnym odkurzaczem. Materiały te przez długie lata leżały niewykorzystane, jednak po śmierci Riggiego trafiły one (w dość nieoficjalny sposób) do Giulio Fantiego, profesora mechaniki na Uniwersytecie w Padwie. Dzięki dostępowi do tychże materiałów, Fanti jest obecnie wiodącym badaczem, jeśli chodzi o Całun Turyński (co przysporzyło mu sporo zawistnych), i w ciągu ostatnich kilkunastu lat razem z licznymi współpracownikami opublikował wiele artykułów naukowych w tym temacie. Dzięki wykorzystaniu materiałów Riggiego badania Całunu Turyńskiego w ciągu mniej więcej ostatniej dekady nabrały nowego tempa. Nie tylko udało się potwierdzić wiele wniosków wyciągniętych kilkadziesiąt lat temu, ale także przeprowadzić za pomocą nowych metod nowe badania, znacznie poszerzające naszą wiedzę o Całunie Turyńskim. Książka Jana Stefana Jaworskiego, emerytowanego profesora chemii Uniwersytetu Warszawskiego, w popularny sposób przybliża te najnowsze badania, podsumowując wnioski z nich płynące.

Po krótkim wprowadzeniu w tematykę Całunu, na treść książki składają się trzy zasadnicze części, każda poświęcona innemu zagadnieniu badań tej relikwii. Część pierwsza dotyczy problemu określenia wieku płótna. Mamy więc omówione datowanie radiowęglowe z 1988 r. i niejasności z nim związane, a także nowe datowania zespołu Fantiego, który opracował zestaw nowych metod. Metody te oparte są na tym, jak zmieniają się z czasem własności spektroskopowe i mechaniczne włókien lnu, co można skalibrować na próbkach o znanym wieku. Wyniki wychodzą zbieżne z czasami Chrystusa. Szerzej te sprawy omawiałem w artykule o datowaniu Całunu, do którego tutaj odsyłam, ponieważ treść tej części książki prof. Jaworskiego tyczy się tych samych zagadnień i wnioski są podobne. W opinii Jaworskiego jednak, niepewności pomiarów wieku przez grupę Fantiego, chociaż i tak wynoszące kilkaset lat, są wciąż nadal znacznie zaniżone. Przy okazji w tej części wspomniane są badania drobinek złota znalezionych w kurzu zebranym z Całunu -prawdopodobnie pochodzą one z relikwiarzy, w których przechowywano Całun. Okazuje się że większość drobinek stanowi stop złota i srebra znany jako elektrum, stosowany w Bizancjum w XI i XII wieku -wspiera to teorię, iż Całun w tym okresie przebywał w Konstantynopolu [Fanti G., Furlan C., Do gold particles from the Turin Shroud indicate its presence in the Middle East during the Byzantine Empire?, Journal of Cultural Heritage, Volume 42, 2020, str. 36-44].

Część druga poświęcona jest badaniom krwi na Całunie Turyńskim. Niektóre informacje z tej części Jaworski opublikował już wcześniej w artykule przeglądowym [Ślady krwi na Całunie Turyńskim : analiza materiałowa od mikro do nanoskali, Wiadomości Chemiczne 2018, 72, 1-2, str. 61-80, link]. Mamy więc na początku przywołanie wcześniejszych badań krwi: pierwsze nieudane próby jej wykrycia przez Frache i Filogamo w 1973 r. (problemem było rozpuszczenie pozostałości starej krwi), a następnie potwierdzenie obecności krwi na Całunie przez Hellera i Adlera ze STURP, oraz niezależnie przez Baime-Bollone z Turynu. Później opisane są obserwacje Gerarda Lucotte’a, francuskiego genetyka, znanego m.in. z badań nad Tuniką z Argenteuil (a także badań nad tym, jak Napoleon Bonaparte rozpowszechniał swoje geny). Dzięki nowatorskim technikom mikroskopii elektronowej Lucotte mógł m.in. zaobserwować erytrocyty (czerwone krwinki) pochodzące z krwi Człowieka z Całunu, wiele o zdeformowanych kształtach, ze względu zarówno na starość materiału, jak i przypuszczalnie traumatyczne przeżycia Człowieka z Całunu [Lucotte G. (2015), Red blood cells on the Turin Shroud, Jacobs Journal of Hematology, 2 :1-24.].

Inne badania przeprowadzili Fanti i Giuseppe Zagotto [Blood reinforced by pigments in the reddish stains of the Turin Shroud, Journal of Cultural Heritage Volume 25, May–June 2017, str. 113-120 ]. Wykorzystali oni techniki mikro-spektroskopii Ramana, środowiskową skaningową mikroskopię elektronową (ESEM, Enviromental Scanning Electron Microscopy), oraz spektroskopie rentgenowska z dyspersją energii (EDS, Energy Dispersive Spectroscopy) do analizy ilościowej substancji znajdujących się na włóknach z Całunu, pobranych przez STURP w 1978 r. za pomocą specjalnej taśmy klejącej. Wiązało się to ze starą kontrowersją, mianowicie w latach 70-tych Walter McCrone, amerykański chemik i specjalista od mikroskopii za pomoca obserwacji mikroskopowych wykrył na taśmach STURP-u pobranych z Całunu pozostałości pigmentów malarskich. Później, ignorując wszelką krytykę, pomimo rezultatów STURP-u do końca życia (zmarł w 2002 r.) twierdził, jakoby Całun był po prostu zwykłym malowidłem. Badania Fantiego i Zagotto pozwoliły stwierdzić, że ponad 90 % substancji na włóknach Całunu pobranych z okolic plam krwi stanowi rzeczywiście krew -mniej niż 10 % to barwniki malarskie. Obecność barwników (nikt nie zaprzeczał, że McCrone pewną ich ilość wykrył) zawsze stanowiła jednak pewien problem. Fanti i Zagotto wysunęli kompromisową hipotezę, jakoby oryginalne plamy krwi miały zostać dodatkowo podretuszowane poprzez nałożenie za pomocą bawełnianego wacika pigmentów. Ta interpretacja wzbudziła jednak kontrowersje, i nie należy uznawać ją za udowodnioną -wciąż możliwe jest wyjaśnienie iż barwniki dostały się po prostu w wyniku przykładania do Całunu jego malarskich kopii, co ma potwierdzenie historyczne.

Zagadką pozostaje utrzymywanie się, pomimo upływu wieków, czerwonego koloru plam krwi na Całunie. Jednak badanie charakterystyki barwnej krwi na podstawie kolorowych fotografii Durantego z 2002 r. pokazuje, że dokładna barwa ran krwi różni się w zależności od typu rany z której pochodzi [Bedon, G., Linguanotto M., Simionato I., Zara F., Study of the Bloodstains in the Shroud of Turin: Chromatic Analysis and Possible Interpretation, MATEC Web of Conferences 36, 02003 (2015), link]. Co do samego faktu utrzymywania się mimo upływu czasu czerwonego koloru plam krwi, proponowano różne wyjaśnienia, jednak żadne z nich nie zostało do tej pory jednoznacznie potwierdzone [A. Di Lascio, P. Di Lazzaro, P. Iacomussi, M. Missori, D. Murra, "Investigating the color of the blood stains on archaeological cloths: the case of the Shroud of Turin," Applied Optics 57, 6626-6631 (2018)]. Wedle Jaworskiego, najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem jest połączenie obecności bilirubiny (której podwyższony stopień stwierdzono we krwi Człowieka z Całunu), oraz naświetlenia płótna promieniowaniem nadfioletowym.

Dalej Jaworski opisuje badania związków obecnych w osoczu krwi, które mogłyby coś nam powiedzieć na temat kondycji fizycznej Człowieka z Całunu. W wyniku stresu traumatycznego dochodzi do intensywnego niszczenia czerwonych krwinek i uwalniana hemoglobiny do osocza, gdzie jest rozkładana. Produktami rozkładu są m.in. biliwerdyna i bilirubina. Obecność bilirubiny została stwierdzona przez Hellera i Adlera. Nowe analizy za pomocą spektroskopii Ramana [Laude, Jean-Pierre, Giulio Fanti., “Raman and Energy Dispersive Spectroscopy (EDS) Analyses of a Microsubstance Adhering to a Fiber of the Turin Shroud.” Applied Spectroscopy, vol. 71, no. 10, Oct. 2017, pp. 2313–2324] potwierdziły obecność biliwerdyny i bilirubiny. Dużo większą sensację (a później skandal) wywołał kolejny artykuł [Carlino E., De Caro L., Giannini C., Fanti G. (2017), Atomic resolution studies detect new biologic evidences on the Turin Shroud. PLoS ONE 12(6): e0180487. link]. Wykorzystując transmisyjną mikroskopię elektronowa wysokiej rozdzielczości (HRTEM, High Resolution Transmission Electron Microscopy, technika ta pozwala dostrzec poszczególne atomy!) grupa kierowana przez Elvio Carlino (specjalistę od mikroskopii elektronowej) potrafiła na pojedynczym włóknie z Całunu, wziętym z taśmy STURP-u wykryć kreatyninę i cząstki o składzie odpowiadającym ferrytynie. Ferrytyna stanowi białko wychwytujące w osoczu jony żelaza i transportować je do wątroby. Podwyższone stężenie ferrytyny występuje m.in. podczas stanów stresowych i traumy urazowej. Kreatynina jest produktem metabolizmu występującym głównie w mięśniach, a jej stężenie we krwi rośnie podczas intensywnego wysiłku fizycznego, oraz w wyniku urazów, podobne podwyższenie kreatyniny obserwowano u pacjentów w stanie pourazowym. Obecność obu tych związków może wskazywać na to iż Człowiek z Całunu odniósł poważny uraz w wyniku tortur. Jednak pomimo pozytywnej oceny recenzentów artykuł, po roku od opublikowania, został zdjęty pod zupełnie bzdurnymi pretekstami, co jest ewenementem. Wycofanie już opublikowanego artykułu w recenzowanym czasopiśmie naukowym zdarza się bardzo rzadko, i zwykle tylko w najbardziej ekstremalnych przypadkach. Ale cóż -to w końcu Całun Turyński, więc rzecz, która w bardzo wielu ludziach wywołuje iście diaboliczną nienawiść (w komentarzach odnośnie tego artykułu pojawiają się nazwiska takie jak Charles Freeman, Marco Bella i Luigi Garlaschelli, którzy złożyli „donosy” na ten artykuł -same te nazwiska komuś doświadczonemu w dyskusjach nad Całunem mówią wszystko, z jakimi ludźmi ma się do czynienia...)…

Część trzecia książki poświęcona jest wizerunkowi ciała widocznemu na Całunie, i zagadce jego powstania. Jaworski opisuje więc na początku tej części własności wizerunku, a zwłaszcza jego niezwykłą powierzchowność (opierając się na doskonałym podsumowaniu Fanti G., Botella J.A., Di Lazzaro P., Heimburger T., Schneider R., Svensson N., Microscopic and Macroscopic Characteristics of the Shroud of Turin Image Superficiality, Journal of Imaging Science and Technology, Volume 54, No 4, Lipiec 2010, str. 40201-1-40201-8(8), link). Wizerunek na Całunie znajduje się tylko górnej powierzchni nitek tworzących Całun, sięga nie głębiej niż druga, trzecia warstwa włókien, z których zbudowane są nitki. A na samych tych włóknach tworzy cieniutka zabarwioną warstwę dookoła włókna, w najbardziej zewnętrznych jej warstwach. Grubość tej warstwy wynosi zaledwie ok. 200 nm, co jest porównywalne z grubością ściany komórkowej komórki lnu. Żółty kolor tej warstwy jest taki sam na całej powierzchni włókna, a włókna zabarwione i niezabarwione potrafią leżeć obok siebie (tzw. prążkowanie). Dalej mamy dyskusję problemu chemicznej natury wizerunku, jakie substancje i procesy chemiczne mogły utworzyć zabarwioną warstwę na włóknach Całunu? Uważa się że przyczyna jej powstania jest podobna do procesu naturalnego starzenia się włókien lnu, jednak wciąż nie potrafimy dokładnie opisać jak ten proces w przypadku Całunu przebiegał. Zazwyczaj przyjmuje się, że za powstanie wizerunku odpowiedzialne są bliżej nieokreślone reakcje degradacji celulozy. Jaworski zwraca jednak uwagę na to, iż inicjatorem tychże reakcji może nie być wcale sama celuloza, lecz inne związki obecne w ścianie komórkowej komórek lnu: hemicelulozy, albo pektyny (a może jednak skrobia?). Na obecnym etapie wciąż tego nie wiemy.

Dalej Jaworski omawia teorie dotyczące powstania wizerunku na Całunie. Hipotezy postulujące czysto naturalny sposób powstania wizerunku pod wpływem wydostających się z ciała oparów (waporografia Paula Vignona, a także wysunięta 100 lat później przez Raymonda Rogersa hipoteza reakcji Maillarda) nie są zgodne z obecną naszą wiedzą o własnościach chemicznych i fizycznych wizerunku (w przypadku hipotezy Rogersa problemem jest chociażby brak potwierdzenia, iż na powierzchni Całunu znajduje się skrobia, z którą miały reagować amoniak i związki azotowe wydobywające się z ciała). A tym bardziej nie są zgodne twierdzenia, że Całun jest fałszerstwem średniowiecznego artysty, stworzonym za pomocą dostępnych ówcześnie barwników, jak twierdzili sceptycy (m.in. McCrone, Freeman czy Garlaschelli), ignorując znane naukowe fakty.

Najchętniej obecnie przyjmowana teorią jest ta, iż wizerunek na Całunie powstał pod wpływem promieniowania elektromagnetycznego. Tylko jakiego? W 2019 r. wizerunek twarzy z Całunu próbowano odtworzyć, naświetlając tkaninę punkt po punkcie (na podstawie skomputeryzowanego zdjęcia twarzy z Całunu) impulsowym (impuls trwał 400 fs — femtosekund tj. 10-15 s) laserem podczerwonym (długość fali 1030 nm). Uzyskano co prawda dokładny wizerunek, jednak badania mikroskopowe włókien pokazały, że uległy one całkowitemu stopieniu [C. Donnet, J. Granier, G. Vergé, Y. Bleu, S. Reynaud, and F. Vocanson, "2D reproduction of the face on the Turin Shroud by infrared femtosecond pulse laser processing," Applied Optics 58, 2158-2165 (2019)]. Lepsze wyniki dały prace Paolo di Lazzaro z zespołem. Używali oni impulsowych laserów ekscymerowych, emitujących krótkie (rzędu kilkudziesięciu nanosekund tj. 10-9 s, a więc niemal milion razy dłuższych niż w przypadku lasera podczerwonego) impulsy w nadfiolecie (ok. 300 nm, porównywalne z grubością zabarwienia na włóknach z Całunu, co pokazuje, że ważny jest nie tylko czas naświetlania, ale również, a może przede wszystkim długość fali elektromagnetycznej oddziałującej z włóknami). Po wielu próbach z różnymi ustawieniami parametrów udało im się w końcu uzyskać zabarwienie o cechach zbliżonych do tego na włóknach Całunu -jednak tylko w przypadku niektórych poddanych działaniu impulsu laserowego włókien. Minimalne odchylenie od optymalnych parametrów powodowało dużo głębsze wnikanie impulsu w głąb włókien i całych nitek, niż to obserwujemy na Całunie. Sumaryczna zaś ilość energii potrzebna do wytworzenia wizerunku odpowiadałaby laserowi o mocy 34 bilonów watów, dużo ponad dzisiejsze możliwości techniczne [G. Baldacchini, P. Di Lazzaro, D. Murra, and G. Fanti, "Coloring linens with excimer lasers to simulate the body image of the Turin Shroud," Applied Optics 47, 1278-1285 (2008); P. Di Lazzaro, D. Murra, E. Nichelatti, A. Santoni, and G. Baldacchini, "Superficial and Shroud-like coloration of linen by short laser pulses in the vacuum ultraviolet," Applied Optics 51, 8567-8578 (2012)].

Inną hipotezą na temat powstania wizerunku jest hipoteza wyładowania koronowego, czyli wyładowania elektrycznego poprzez powstającą w wyniku różnicy potencjałów plazmę w powietrzu. Teoria ta była po raz pierwszy postulowana w latach 80-tych, pierwsze eksperymenty przeprowadził Oswald Scheurmann. A w ciągu ostatnich 20 lat oryginalne eksperymenty Scheurmanna rozwinął Fanti. Próby naświetlania kawałków płótna za pomocą kuli plazmowej dały obiecujące rezultaty co do mikroskopowych własności uzyskanych w ten sposób obrazów: uzyskano zabarwienia włókien o cechach podobnych do tych z Całunu [G. Fanti, F. Lattarulo, O. Scheurmann, Body Image Formation Hypothesis based on Corona Discharge, Third Dallas International Conference On the Shroud of Turin, Dallas 2005, link; G. Fanti, Can a Corona Discharge Explain the Body Image of the Turin Shroud?, Journal of Imaging Science and Technology, Volume 54, Number 2, March 2010, pp. 20508-1-20508-11(11)]. Problemem jest jednak odwzorowanie wizerunku całego ciała (przedniej i tylnej strony -Fanti zakłada iż boki były odizolowane od płótna poprzez rozłożone wokół ciała stałe grudy wonności pogrzebowych) na płótnie. Eksperymenty na pomniejszonych modelach dawały mniej satysfakcjonujące rezultaty, obraz był wyraźnie zniekształcony [Fanti, G., Lattarulo F., Pesavento G., Experimental results using corona discharge to attempt to reproduce the Turin Shroud Image, SHS Web of Conferences 15 00003 (2015) link]. Aby zminimalizować efekt zniekształceń, potrzebne są dodatkowe studia nad tym, jak dokładnie tkanina owijała ciało, by określić jaki kształt, zakładając hipotezę wyładowania koronowego, pozwoliłby uzyskać wizerunek w obecnej postaci [Campion, R., Fanti G., Reverse engineering to study the Turin-Shroud Body-image formation, preprint, wciąż jeszcze bez recenzji, link]. Jak widać, wszystko jak zwykle obija się o bardzo dokładny dobór odpowiednich wartości parametrów, fine tuning wydaje się w przypadku każdej z teorii na temat wizerunku z Całunu niezbędny. Zagadką jest również, skąd miałaby się wziąć energia potrzebna do wyładowania koronowego, spekulowano co prawda o piorunach kulistych, lub o trzęsieniu ziemi, jakie wg Ewangelii Mateusza (Mt 28,2) miało miejsce w poranek Zmartwychwstania. Prawdę mówiąc -nie wiemy. A problem powstania wizerunku na Całunie Turyńskim jest wciąż problemem otwartym.

Na końcu mamy podsumowanie przedstawionego materiału i osobiste refleksje Autora.

Teraz podsumowując książkę jako całość, można powiedzieć, że jest ona bardzo ciekawym podsumowaniem badań przeprowadzonych nad Całunem Turyńskim w ostatnich latach, choć oczywiście nie wszystkich. Jaworski z racji swej specjalizacji skupia się głównie na badaniach odnośnie własności fizycznych i chemicznych obrazu na Całunie (oraz plam krwi na nim pozostawionych), natomiast kwestie medyczne czy historyczne wspominane są tylko pobocznie. Dlatego dobrze jest, by na wstępie czytelnik miał już jakieś podstawowe rozeznanie o Całunie z innych źródeł, nie jest to bowiem wprowadzenie do tematyki Całunu Turyńskiego, lecz raczej jej uzupełnienie i uaktualnienie. W Polsce wydanych zostało wiele dobrych książek na temat Całunu Turyńskiego, głównie jednak w latach 90-tych i w pierwszej dekadzie XXI wieku. Prezentują one stan wiedzy z tamtego okresu. Od tego czasu jednak mimo wszystko w tematyce Całunu działo się dość sporo, i warto być na bieżąco. Dobrym opisem nowych badań prowadzonych w ostatnich latach przez Fantiego i współpracowników jest: Giulio Fanti, Saviero Gaeta, Tajemnica Całunu: zdumiewające odkrycia nauki w kwestii Całunu Turyńskiego, Wydawnictwo św. Stanisława, 2015. Książka prof. Jaworskiego zaś sięga jeszcze kolejne 5 lat do przodu, do roku 2020, tak więc te dwie pozycje dobrze się uzupełniają. Obie są przystępnymi, popularnymi omówieniami stosunkowo niedawno przeprowadzonych badań (choć ani jedna, ani druga, ani nawet obie razem nie opisują wszystkiego, co w ostatnich latach na temat Całunu opublikowano). „Prawdziwe oblicze Boga” czyta się łatwo i szybko, a główne aspekty badań są jasno i precyzyjnie wyłożone. Oczywiście książka popularna nie zastąpi specjalistom oryginalnych artykułów naukowych (które nie zawsze są powszechnie dostępne, a do tych które są, podałem odpowiednie odwołania), dla zwykłego czytelnika wydaje się jednak w sam raz, by się dowiedzieć, co w temacie Całunu piszczy. A piszczy dużo, na temat Całunu publikuje się chyba teraz więcej niż kiedykolwiek, choć rzadko jest to to, co żądne sensacji media chcą: definitywne, jednoznaczne rozstrzygnięcia w tę lub tamtą stronę. Najczęściej są to żmudne i zdawałoby się „nudne” badania, kamyczek po kamyczku rozbudowujące naszą wiedzę o Całunie o nowe szczegóły (a te publikacje, które krzyczą o definitywnych rozstrzygnięciach -zwykle że niby Całun jest fałszerstwem – zazwyczaj okazują się marnej jakości medialnymi sensacjami). Ale chyba tak w dobrej praktyce naukowej być powinno...

Październik 2020

 

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości