O adwentystce E. G. White wypowiedzi różne (cz. 2)
O adwentystce E. G. White wypowiedzi różne (cz. 2)
W części pierwszej tego artykułu przedstawiliśmy wiele opinii i epizodów z życia E. G. White (1827-1915), prorokini Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego. Tu będziemy, zgodnie z zapowiedzią, kontynuować ten temat.
Oto spis rozdziałów, które znalazły się w części drugiej tego artykułu:
Jako emancypantka
Jako oczekująca wprowadzenia „zakazu święcenia niedzieli” czy „nakazu święcenia niedzieli”?
Jako zwolenniczka 6000 lat i ‘przeciwniczka’ roku 2000
Jako zwolenniczka rychłego wypełnienia się czasu
Jako wycofująca się z poselstwa opartego na czasie
Jako mająca być powiadomiona o „dniu i godzinie”
Jako mająca być za życia przemieniona i podjęta do nieba
Jako rozstrzygająca konflikty doktrynalne adwentyzmu
Jako umierająca dwa razy, w lipcu i listopadzie?
Jako ogłoszona prorokinią wbrew swej woli?
Jako osoba, której nie przypisuje się kultu bałwochwalczego
Jako ta, która nie jest „świętą” i „drugą Marią”
Jako ta, która nie była wizjonerką i medium okultystycznym
Jako autorka dzieł niekanonicznych ale natchnionych
Jako polecająca Biblię, a nie swoje książki, ale wspominająca o swym widzeniu
Jako zabezpieczająca wydawanie swych książek w przyszłości
Jako dawczyni „mniejszego światła”, ale nie „nowego światła”
Jako ta, której „natchnione” poglądy są podważane przez niektórych teologów adwentystycznych
Jako przeciwniczka mięsa
Jako przeciwniczka serów
Jako przeciwniczka mleka, jajek, masła i śmietany
Przypominamy, że kursywą, zaznaczamy fragmenty (nieliczne), które nie pochodzą ze źródeł adwentystycznych.
Jako emancypantka
Świadkowie Jehowy zaliczyli E. G. White, razem z M. B. Eddy, do „XIX-wiecznych emancypantek”:
„Niektóre z nich opierały swe wierzenia na naukach XIX-wiecznych emancypantek, takich jak Ellen White (Adwentyści Dnia Siódmego) i Mary Baker Eddy (zwolennicy Chrześcijańskiej Nauki); ostatnio zresztą coraz więcej kobiet naucza z ambony (porównaj 1 Tymoteusza 2:11, 12)” (Wspaniały finał Objawienia bliski! 1993 s. 53).
Jako oczekująca wprowadzenia „zakazu święcenia niedzieli” czy „nakazu święcenia niedzieli”?
„I tu znów dobrze będzie oddać głos pisarce Ellen G. White: »Zwierzę z dwoma rogami namówi mieszkańców ziemi, ‘by postawili posąg zwierzęciu, a potem rozkaże wszystkim, aby przyjęli znamię zwierzęcia’. Proroctwo to wypełni się wtedy, gdy w kraju tym wyjdzie powszechny zakaz święcenia niedzieli, którą Rzym uważa za szczególny znak swej władzy ... Zarówno w Europie jak i na kontynencie amerykańskim odda się hołd papiestwu przez święcenie niedzieli – uznanie zarządzenia opartego wyłącznie za autorytecie Kościoła rzymskiego ... Już obecnie czyni się kroki zmierzające do wymuszenia niedzieli ... Kto będzie wierny i posłuszny Słowu Bożemu ściągnie na siebie prześladowanie i potępienie« (dz. cyt. 447.449 [Wielki bój])” (Apokalipsa A. Godek, Warszawa 1988, s. 251).
W cytowanym dziele jest słowo „nakaz”, a nie „zakaz”:
„(..) proroctwo to wypełni się, kiedy w tym kraju wyjdzie powszechny nakaz święcenia niedzieli, którą Rzym uważa za szczególny znak swej władzy” (Wielki bój E. G. White, Warszawa 1983, s. 447).
Widać z tego cytatu, że teologowie adwentystyczni nie potrafią nawet dokładnie przepisać treści z „natchnionego dzieła »Wielki bój«”. Czyż nie wypaczają oni nauk swojej prorokini? A może oni nie rozumieją już dziś proroctw E. White?
Jednak jakby nie było, to proroctwo to do dziś się nie wypełniło! A wygłoszone zostało jeszcze w XIX wieku!
Ale za to są w pogotowiu dwie możliwości, albo „powszechny nakaz święcenia niedzieli, albo „powszechny zakaz święcenia niedzieli”.
Jako zwolenniczka 6000 lat i ‘przeciwniczka’ roku 2000
„Również, mimo zarzutu niektórych osób, Ellen White autorka m.in. takich książek jak »Wielki bój« i »Życie Jezusa« nie podaje dokładnie roku 2000 jako roku Drugiego Adwentu. Wspomina ona wprawdzie okres 6000 lat (Świadectwo dla Zboru, tom 3, str. 492 ang., Życie Jezusa, str. 413), wydaje się jednak oczywistym, że nie miała ona zamiaru ustalania konkretnego roku” (Znaki Czasu Nr 1, 1989 s. 6).
Zgadzamy się z tym, że E. G. White nie wyznaczała roku 2000, gdyż uważała ona, że ‘koniec’ nadejdzie o wiele szybciej.
Co do 6000 lat, to nie odbiegła ona daleko od badaczy Pisma Świętego i Świadków Jehowy. Ci pierwsi uważali, że 6000 lat zakończyło się w roku 1872 (Nadszedł Czas 1919 s. 55), a Świadkowie Jehowy wyznaczali różne daty: 1972, 1976, 1974 i 1975 („Prawda was wyswobodzi” 1946 s. 142; The Watchtower 01.02 1955 s. 95; Aid to Bible Understanding 1971 s. 1100; Życie wieczne w wolności synów Bożych 1970 s. 25).
Widać z tego, że przy literalnym liczeniu lat dawno temu minęło 6000 lat, na które też czekała E. White:
„Przez sześć tysięcy lat bunt szatana był »postrachem ziemi«. To on »ziemię obracał w pustynię« a »grody jej burzył«; »swoich jeńców nie wypuszczał na wolność«. Przez sześć tysięcy lat więził lud Boży i czyniłby to dalej, lecz Chrystus zerwał łańcuchy i uwolnił uwięzionych” (Wielki bój E. G. White, Warszawa 1983, s. 507).
„Przez sześć tysięcy lat wiara opierała się na Chrystusie. Przez sześć tysięcy lat nawałnice i burze gniewu szatana uderzały w Skałę naszego zbawienia, lecz ona pozostała niewzruszona” (Życie Jezusa E. G. White, Warszawa 2003, s. 297).
Ale to nie wszystko, gdyż w innych wypowiedziach E. G. White wskazywała, że 4000 lat już minęło w czasach działalności Jezusa, a więc od roku 27 po Chr. (tak datują rok rozpoczęcia działalności Jezusa adwentyści, patrz np. Znaki Czasu Nr 12, 1988 s. 4):
„Jezus jednak przyjął postać człowieka wtedy, gdy na rodzaju ludzkim zaciążyło cztery tysiące lat grzechu” (Życie Jezusa E. G. White Warszawa 2000, 2003, s. 27).
„Sytuacja Jezusa, udającego się na pustynię dla stoczenia walki z szatanem, była inna. W ciągu czterech tysięcy lat ludzkość utraciła swą dawną siłę fizyczną, wartości umysłowe i moralne; Chrystus przyjął na siebie ułomności zdegenerowanej ludzkości, gdyż tylko w ten sposób mógł wyratować ludzi od najgłębszego upadku” (Życie Jezusa E. G. White Warszawa 2000, 2003, s. 75).
„Ten Baranek Boży bez skazy miał ofiarować samego siebie za grzechy, aby w ten sposób położyć kres całemu systemowi symboli i ceremonii, który od czterech tysięcy lat wskazywał na Jego śmierć” (Życie Jezusa E. G. White Warszawa 2000, 2003, s. 470).
Jeśliby według adwentystów owe 4000 lat minęło dokładnie w roku 27 po Chr., to 6000 lat powinno zakończyć się nie później niż w roku 2027.
Jednak pierwszy tekst adwentystów sugeruje, że 4000 lat minęło już w momencie wcielenia Jezusa, gdyż piszą oni, że „przyjął postać człowieka wtedy, gdy na rodzaju ludzkim zaciążyło cztery tysiące lat grzechu”. Z tego wynika, że 6000 lat minęło już około roku 2000, a nawet wcześniej (1996 r.), gdyż narodzenie Jezusa umiejscawiają adwentyści na jesieni 5 roku przed Chr. (patrz Znaki Czasu Nr 12, 1988 s. 4).
Czy więc E. G. White nie brała pod uwagę roku 2000, czy przynajmniej końca XX wieku?
Jako zwolenniczka rychłego wypełnienia się czasu
„Lecz teraz już czas jest prawie wypełniony i to czego myśmy się nauczyli w przeciągu kilku lat, muszą się inni nauczyć w przeciągu kilku miesięcy” (Wczesne pisma 1997 s. 67).
W edycji z roku 1930 proroctwo to występuje na stronie 52, z nieco innymi i mocniejszymi słowami:
„Lecz teraz już prędko czas się wypełni i to, czego myśmy się nauczyli w przeciągu kilku lat, muszą inni się nauczyć w przeciągu kilku miesięcy” (Doświadczenia i widzenia oraz dary Ducha 1930 s. 52).
Czyż nie jest to manipulacja tekstem E. G. White przez dzisiejszych adwentystów?
E. G. White przyznaje, że ciągle po roku 1844 „wierzyli, że Jego przyjście jest bliskie”:
„W roku 1844 adwentyści nie rozumieli tego zagadnienia. Nawet gdy minął ten czas, w którym oczekiwali Zbawiciela, wciąż jeszcze wierzyli, że Jego przyjście jest bliskie. Utrzymywali, że nastąpi punkt zwrotny i dzieło Chrystusa jako pośrednika zostało zakończone. Wydawało im się, że Biblia uczy, iż czas próby dla ludzi zakończy się tuż przed przyjściem Pana na obłokach nieba. (...) Zastanawiali się, czy rok, w którym oczekiwali przyjścia Chrystusa, nie jest raczej początkiem tego właśnie okresu, bezpośrednio poprzedzającego Jego przyjście” (Wielki bój E. G. White, 1983, s. 331).
W tamtym czasie wierzono, że okres „procesu sądowego” w niebie ma trwać przez 7 lat, od roku 1844 do roku 1851, kiedy ma powrócić Jezus. Pisał o tym jeszcze w roku 1850 współpracownik E. G. White, to znaczy J. Bates:
„Całkowicie wierzę, że siedem plam na Złoconym Ołtarzu i przed Ubłagalnią przedstawia okres trwania procesu sądowego nad żyjącymi świętymi, odbywającego się w Miejscu Najświętszym, a który to cały czas będzie dla nich nieszczęściem, trwającym nawet przez siedem lat. (...) Przez ostatnie sześć miesięcy tego okresu, jak rozumiem, Jezus przychodzący na »białym obłoku« zbierze sierpem swe żniwo” (Typical and Anti – Typical Sanctuary).
Tekst ten opublikowano w oryginale w Internecie (patrz też Życie E. G. White – obalenie jej twierdzeń D. M. Canright, Bielsko-Biała 2001, s. 62-63):
Tekst ten opublikowano w oryginale w Internecie:
http://archive.org/details/BatesJ.AnExplanationOfTheTypicalAndAnti-typicalSanctuaryBy
Jako wycofująca się z poselstwa opartego na czasie
Pomimo nauczania o okresie 6000 lat od stworzenia Adama i wypełnieniu się „prędko czasu”, w przeciągu krótkiego czasu („kilku miesięcy”, patrz powyżej), uczyła też następująco:
„»Nie będzie już więcej poselstwa dla ludu Bożego, opartego na czasie. Nie będziemy znali dokładnego czasu ani wylania Ducha Świętego, ani przyjścia Chrystusa ... Poselstwo musi być ogłoszone, ale nie może się opierać na czasie, gdyż czas nie będzie już dowodem. Widziałam, że niektórzy ekscytowali się niepotrzebnie z powodu głoszenia poselstw opartych na czasie« (Selected Messages, tom 1, str. 188 ang)” (Znaki Czasu Nr 1, 1989 s. 6).
Czyżby E. White dopiero oczekiwała na wylanie Ducha Świętego, skoro powiedziała: „Nie będziemy znali dokładnego czasu ani wylania Ducha Świętego...”?
Jeśli oczekiwała dopiero na to, to dlaczego już rzekomo pod wpływem Ducha Świętego weszła w czas ostateczny będąc prorokinią?
Jako mająca być powiadomiona o „dniu i godzinie”
„Wkrótce usłyszeliśmy głos Boga, jak szum wielu wód, który nas powiadomił o przyjściu Jezusa, z podaniem dnia i godziny, żyjący święci w liczbie 144000 zrozumieli ten głos, podczas gdy bezbożni uważali to za grzmot i trzęsienie ziemi. Kiedy Bóg objawił ten czas, wylał na nas Ducha Świętego, twarze nasze zaczęły jaśnieć chwałą Bożą, tak jak u Mojżesza, gdy schodził z góry Synaj” (Wczesne pisma 1997 s. 15; w edycji z roku 1930 proroctwo to występuje na stronie 11).
Jako mająca być za życia przemieniona i podjęta do nieba
„Po tym nastąpiło silne trzęsienie ziemi, groby się otwierały i umarli powstali, odziani w nieśmiertelność. Gdy 144000 poznało swych przyjaciół, których śmierć im zabrała, zawołali: »Alleluja« i w tym momencie byliśmy przemienieni i podjęci wraz z nimi w powietrze na spotkanie Pana. Wszyscy byliśmy objęci przez obłok i przez siedem dni niesieni ku szklanemu morzu, dokąd przyniósł Jezus korony, by je własnymi rękoma włożyć na nasze głowy” (Wczesne pisma 1997 s. 16; w edycji z roku 1930 proroctwo to występuje na stronie 12).
Jako rozstrzygająca konflikty doktrynalne adwentyzmu
„W miarę postępu dzieła, wśród wyznawców poczęło narastać fałszywe uczucie zadowolenia i konfesyjnej dumy; na miejsce ufnej wiary w zasługi Chrystusa pojawiały się doktrynerstwo i legalizm. Zasada usprawiedliwienia z łaski przez wiarę w Chrystusa zawsze była wyznawana w Kościele Adwentystów DS, jednakże w miarę upływu czasu poczęto zwracać uwagę na nią coraz mniejszą uwagę, wysuwając na czoło sprawę Zakonu. Był to stan rzeczy wysoce szkodliwy, dzięki natchnionym ostrzeżeniom, pochodzącym zwłaszcza z poselstw E. G. White, kryzys został we właściwym czasie rozpoznany i przezwyciężony” (Adwentyzm Z. Łyko, Warszawa 1970, s. 47-48).
Jako umierająca dwa razy, w lipcu i listopadzie?
„Działalność życiową Ellen G. White zamyka dzień 16 lipca 1915 roku. W tym właśnie dniu, w wieku przeszło 87 lat, dokonała swego pracowitego życia” (Nauki Pisma Świętego Z. Łyko, Warszawa 1989, s. 455).
„Nie umarła ani za kilka miesięcy, ani za kilka lat. Dokonała swego ziemskiego życia w dniu 16 listopada 1915 roku, a ostatnie słowa jakie wypowiedziała do syna znajdującego się przy jej łóżku brzmiały: »Wiem komu uwierzyłam«” (Apokalipsa A. Godek, Warszawa 1988, s. 322).
Jako ogłoszona prorokinią wbrew swej woli?
„E. G. White oświadczyła: »Nie zabiegam o to, aby nazywano mnie prorokiem...«” (Nauki Pisma Świętego Z. Łyko, Warszawa 1989, s. 436).
„Nie używała tytułu »prorok«, ponieważ tytuł ten, sprofanowany w owym czasie przez różnego autoramentu »proroków«, nie oddawał istotnej treści” (Nauki Pisma Świętego Z. Łyko, Warszawa 1989, s. 436).
„Ciekawe jest to, że ona sama raczej unikała nazwy prorok czy prorokini twierdząc, że jest służebnicą Pańską. Czy jednak z perspektywy życia i działalności w konfrontacji z biblijnymi kryteriami odnoszącymi się do prawdziwego proroka Pańskiego mamy prawo tak na nią spojrzeć?”(Apokalipsa A. Godek, Warszawa 1988, s. 322).
„E. G. White nigdy nie przypisywała sobie tytułu »proroka«, lecz jedynie »posłańca Pana«. (...) Według wyjaśnień W. C. White, syna Ellen G. White, nie było wątpliwości co do tego, że E. G. White była faktycznie prorokiem” (Nauki Pisma Świętego Z. Łyko, Warszawa 1989, s. 436).
A może i E. White i adwentyści przyczynili się do „sprofanowania” tytułu „prorok”?
Jako osoba, której nie przypisuje się kultu bałwochwalczego
„Mimo różnych insynuacji ze strony przeciwników Kościół adwentystów (...) daleki jest od jakiegokolwiek kultu bałwochwalczego wobec niej” (Apokalipsa A. Godek, Warszawa 1988, s. 327-328).
Jako ta, która nie jest „świętą” i „drugą Marią”
„Ona sama nie jest żadną tzw. »drugą Marią« ani też nie uchodzi wśród społeczności adwentystów za »świętą«” (Apokalipsa A. Godek, Warszawa 1988, s. 328).
Jako ta, która nie była wizjonerką i medium okultystycznym
„(...) nie traktuje się jej również jako ekstatycznej wizjonerki czy medium okultystycznego” (Nauki Pisma Świętego Z. Łyko, Warszawa 1989, s. 433).
Inną opinię wygłaszają polemizujący z adwentyzmem:
„Wiele się też mówiło na temat możliwych związków Ellen White ze spirytyzmem; ona sama często powoływała się na kontakty z duchami, które przekazywały jej swoje objawienia” (Prekursorzy Nowej Ery, C. V. Manzanares, Warszawa 1994, s. 58).
Jako autorka dzieł niekanonicznych ale natchnionych
„(...) pismom jej nie nadaje się charakteru kanonicznego i nie równa ich z Pismem Świętym” (Apokalipsa A. Godek, Warszawa 1988, s. 328).
Ciekawe, że gdzie indziej napisano o „natchnieniu” jej dzieła, rad i ostrzeżeń:
„Znajdują się w nich głęboko natchnione rady dotyczące życia chrześcijańskiego” (Apokalipsa A. Godek, Warszawa 1988, s. 327).
„(...) dzięki natchnionym ostrzeżeniom, pochodzącym zwłaszcza z poselstw E. G. White, kryzys został we właściwym czasie rozpoznany i przezwyciężony” (Adwentyzm Z. Łyko, Warszawa 1970, s. 48).
„Ellen. G. White, autorka natchnionego dzieła »Wielki bój« daje przepiękny obraz wybawienia...” (Daniel a współczesność W. Polok, Warszawa 1982, s. 142).
„Dzieła E. G. White nie posiadają autorytetu kanonicznego (nie wchodzą w skład kanonu Pisma Świętego) i nie są stawiane na równi z Biblią, uważane są jednak za natchniony, a przez to bardzo cenny wykład Pisma Świętego, przy czym ich inspirowany charakter uzależniony jest od zgodności z Biblią” (Adwentyzm Z. Łyko, Warszawa 1970, s. 142-143).
„Pisma E. G. White uważane są jedynie za natchniony wykład Pisma Świętego, przy zachowaniu wyłącznego autorytetu Biblii” (Nauki Pisma Świętego Z. Łyko, Warszawa 1989, s. 41).
Zazwyczaj pisma „natchnione” są zarazem „kanonicznymi”. Czyżby dzieła E. White były wyjątkowe i nie podlegały tej regule?
Jako polecająca Biblię, a nie swoje książki, ale wspominająca o swym widzeniu
„E. G. White pisała: »Polecam ci, drogi czytelniku, Słowo Boże, jako regułę twojej wiary i życia. Przez to Słowo będziemy sądzeni. W tym właśnie Słowie Bóg obiecał dać widzenie w ‘dniach ostatecznych’; oczywiście nie w charakterze nowej reguły wiary, lecz dla pocieszenia Swego ludu i poprawy tych, którzy odeszli od biblijnej prawdy«” (Nauki Pisma Świętego Z. Łyko, Warszawa 1989, s. 436).
Jako zabezpieczająca wydawanie swych książek w przyszłości
„W roku 1912 ustanowiła kolegium depozytariuszy swych publikacji, mających za zadanie troskę o jej spuściznę literacką” (Nauki Pisma Świętego Z. Łyko, Warszawa 1989, s. 455).
Jako dawczyni „mniejszego światła”, ale nie „nowego światła”
„Poselstwo swoje scharakteryzowała jako »mniejsze światło«, które ma prowadzić do »światła większego«: »Mało uwagi przykłada się do Biblii, dlatego Pan udzielił mniejszego światła, aby prowadziło ono mężczyzn i kobiety do światła większego«” (Nauki Pisma Świętego Z. Łyko, Warszawa 1989, s. 436).
„Świadectwa nie stanowią jakiegoś »nowego światła«: »Spisane świadectwa nie zawierają żadnego nowego światła...«” (Nauki Pisma Świętego Z. Łyko, Warszawa 1989, s. 437).
Wydaje się, że E. White zapomniała po co kościół apostolski zostawił Nowy Testament przyszłym wiekom. Jeśli twierdziła ona, że jej świadectwa „nie zawierają żadnego nowego światła”, w stosunku do Biblii, to jaki jest sens publikować w milionach egzemplarzy jej książki?
Interesujące jest to, że dzisiejsi adwentyści piszą jednak o „nowym świetle”. Przedstawiają oni podobną lub identyczną argumentację jak Świadkowie Jehowy, powołując się na tekst Prz 4:18:
Cóż, adwentyści i Świadkowie Jehowy wywodzą się ze wspólnego pnia adwentyzmu, więc ‘niedaleko jabłko spada od jabłoni’. Oto słowa adwentystów:
„(...) doktryna adwentyzmu posiada orientację biblijną (...) Nie cechuje jej dogmatyzm, ma jednak formę zdefiniowaną i ustaloną, choć nie zamkniętą. W myśl bowiem nauki Pisma Świętego »Ścieżka sprawiedliwych, jako światłość jasna, która im dalej, tym bardziej świeci, aż do dnia doskonałego« [Prz 4:18] W miarę upływu czasu i rozwijających się wydarzeń, treść objawienia Bożego – zwłaszcza profetycznych partii Pisma Świętego – staje się pod tchnieniem Ducha Świętego coraz jaśniejsza. Stąd progresywny charakter doktryny przy zachowaniu jej autentyzmu i tożsamości. »Nowe światło« nie unicestwia »światła starego«, przeciwnie, łączy się ze »światłem starym« powodując, że lśni ono jeszcze większym blaskiem (por. Prawo Wewnętrzne Kościoła, s. 229)” (Adwentyzm Z. Łyko, Warszawa 1970, s. 98-99).
Popatrzmy chociażby na powyższe słowa adwentystów („W miarę upływu czasu i rozwijających się wydarzeń...”), w połączeniu z tekstem Prz 4:18.
Jakby żywcem zostały one zaczerpnięte z publikacji Świadków Jehowy, choć to jedni i drudzy, jak widzimy, stosują podobna logikę i argumentację.
Oto słowa Towarzystwa Strażnica i Świadków Jehowy:
„(...) tak samo jest z prawdą; każde poznanie lub każde światło pochodzące od Boga musi być jak jego autor. Nowy pogląd na prawdę nigdy nie może być sprzeczny z dawniejszą prawdą. ‘Nowe światło’ nigdy nie usuwa starego ‘światła’, lecz dodaje coś do niego” (ang. Strażnica luty 1881, s. 3).
„W miarę upływu czasu coraz lepiej rozumiemy myśli zawarte w Słowie Bożym. W Księdze Przysłów 4:18 czytamy: »Ścieżka prawych jest jak jasne światło, które świeci coraz jaśniej, aż nastanie pełny dzień«. Jaśniejsze światło nieuchronnie prowadzi do zmiany sposobu »śpiewania o prawdzie«” (Strażnica 15.12 2010 s. 23).
„Dlaczego z biegiem lat zdarzały się zmiany w naukach Świadków Jehowy? Biblia mówi, że Jehowa umożliwia swoim sługom coraz lepsze zrozumienie Jego zamierzenia (Prz. 4:18; Jana 16:12). (...) Biblia mówi, że znajomość prawdy miała znacznie wzrosnąć w »czasie końca« (Dan. 12:4) W miarę lepszego zrozumienia czegoś nieraz trzeba zmienić zdanie. Świadkowie Jehowy są gotowi pokornie dokonywać takich zmian” (Prowadzenie rozmów na podstawie Pism 2001 s. 347).
Jako ta, której „natchnione” poglądy są podważane przez niektórych teologów adwentystycznych
Przypominamy, że komentarze do Biblii, pozostawione przez E. G. White, uważane są przez adwentystów za „natchnione” (patrz powyżej Jako autorka dzieł niekanonicznych ale natchnionych).
W związku z tym dziwimy się, że jej interpretacja Pisma Świętego bywa negowana przez niektórych teologów adwentystycznych i to w oficjalnych publikacjach wydawanych przez ich kościół. Taką osobą, która nie zgadzała się w pewnych kwestiach w wykładnią prorokini, był np. teolog-adwentysta S. Bacchiocchi (1938-2008).
Poniżej podajemy dwa przykłady jego odmiennych komentarzy do Biblii.
Ap 1:10
E. G. White uważała, a za nią adwentyści, że „dzień Pański” z tekstu Ap 1:10 to sobota (patrz np. Ellen G. White Youth’s Instructor Articles 1986, tekst z 05.04 1900 par. 4-5).
Natomiast teolog adwentystyczny S. Bacchiocchi podważa to, twierdząc, że fragment ten mówi o dniu eschatologicznym, a nie o szabacie (Od soboty do niedzieli Warszawa 1985, s. 123-136). Wspomina o nim inny teolog adwentystyczny A. Godek:
„Być »w zachwyceniu w dniu Pańskim« mogłoby zatem oznaczać przeniesienie w czasie do atmosfery wydarzeń związanych z wielkim ostatecznym dniem Pańskim. Ten pogląd reprezentuje na przykład pisarz adwentystyczny Samuele Bacchiocchi, autor dysertacji (...) Tytuł rozprawy brzmiał »Od soboty do niedzieli«” (Apokalipsa A. Godek, Warszawa 1988, s. 23).
Mało tego, S. Bacchiocchi nawet nie podejmuje się rozważać czy sobota jest „dniem Pańskim” z Ap 1:10. Zapewne dla niego stanowisko adwentystów i E. G. White jest tak absurdalne i naciągane, że nie uważa za stosowne go przedstawiać. Rozważa natomiast, czy Ap 1:10 mówi o jakiejś niedzieli, czy o niedzieli wielkanocnej, czy o dniu powrotu Chrystusa.
Kol 2:16
Adwentyści, zapewne za E. G. White, twierdzą, że tekst Kol 2:16 mówi o ‘innych szabatach’ (świętach), a nie o szabacie cotygodniowym.
Oto ich stanowisko, które przytacza Bacchiocchi:
„Sabat w Liście do Kolosan 2, 16. (...) Komentarz Biblijny Adwentystów Dnia Siódmego interpretuje wyrażenie »sabbaton« jako »dni sobotnie (sabatowe)«, odnosząc je do dorocznych sabatów ceremonialnych, a nie do cotygodniowego sabatu” (Od soboty do niedzieli S. Bacchiocchi, Warszawa 1985, s. 373-374).
Ten uczony adwentystów nie zgadza się z tą interpretacją swoich braci adwentystów i zapewne E. G. White i uważa, że w tekście Kol 2:16 chodzi o „wypaczenia” związane z narzucaniem szabatu jako „środka zbawienia”, a nie o doroczne szabaty:
„Lecz w takim wypadku Paweł atakował nie zasadę święcenia sabatu, ale jej wypaczenia, deformację” (jw. s. 379).
„Moglibyśmy zatem powiedzieć, że Paweł odrzucał sabat (sobotę) jako środek zbawienia, ale akceptował go (ją) jako cień wskazujący na ciało, które do Chrystusa należy” (jw. s. 385).
Podobnie, jak Kol 2:16, S. Bacchiocchi inaczej niż E. White interpretuje tekst Ga 4:10 (patrz Od soboty do niedzieli” S. Bacchiocchi, Warszawa 1985, s. 382-383).
Jako przeciwniczka mięsa
Oto niektóre „głęboko natchnione rady” (Apokalipsa A. Godek, Warszawa 1988, s. 327) E. G. White o mięsie:
„Pokazano mi, że Bóg nie chciał, aby ludzie spożywali mięso. Przeznaczył im inną dietę...” (Chrześcijanin a dieta E. G. White, Warszawa 1993, s. 57.
„Mamy pod dostatkiem dobrych rzeczy dla zaspokojenia głodu bez potrzeby wprowadzania trupów do swego jadłospisu i podawania ich na stół” (Chrześcijanin a dieta E. G. White, Warszawa 1993, s. 272).
„Jest rzeczą słuszną niepodawanie w naszych sanatoriach herbaty, kawy lub pokarmów mięsnych...” (Chrześcijanin a dieta E. G. White, Warszawa 1993, s. 198).
„Ani jeden kawałek mięsa nie powinien dostać się do naszego żołądka. Jedzenie mięsa jest nienaturalne...” (Chrześcijanin a dieta E. G. White, Warszawa 1993, s. 264).
„Dieta mięsna dąży do rozwinięcia zwierzęcości w człowieku. Rozwój zwierzęcości osłabia duchowość, czyniąc umysł niezdolnym do zrozumienia prawdy...” (Chrześcijanin a dieta E. G. White, Warszawa 1993, s. 266).
„Dieta mięsna jest kwestią poważną. Czy ludzie mają odżywiać się mięsem? Odpowiedź, zgodnie ze światłem otrzymanym od Boga, brzmi: Nie, stanowczo nie...” (Chrześcijanin a dieta E. G. White, Warszawa 1993, s. 270).
„Otrzymałam pouczenie, że spożywanie mięsa prowadzi do zezwierzęcenia natury i pozbawienia mężczyzn i kobiet miłości i przyjaźni, jaką powinni mieć do siebie nawzajem (...) potrawy mięsne nie są właściwym pokarmem dla ludu Bożego...” (Chrześcijanin a dieta E. G. White, Warszawa 1993, s. 271).
„Światło, jakie mi zostało dane, wskazuje, że w niedługim czasie, będziemy musieli porzucić jedzenie wszelkich pokarmów zwierzęcych. Choroby mnożą się szybko. Przekleństwo Boże ciąży nad ziemią. Nałogi i zwyczaje ludzkie doprowadziły ziemię do takiego stanu, że trzeba będzie poszukać innego pokarmu niż zwierzęcy. Nie potrzebujemy w ogóle pokarmu mięsnego. Bóg może nam dać coś innego” (Chrześcijanin a dieta E. G. White, Warszawa 1993, s. 267).
Ścisły wegetarianizm, na podstawie „natchnionych” nauk E. G. White, praktykuje wśród wszystkich swych członków tylko Kościół Adwentystów Dnia Siódmego Ruch Reformacyjny, to znaczy odłam z roku 1914 od Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego.
Jako przeciwniczka serów
Oto niektóre „głęboko natchnione rady” (Apokalipsa A. Godek, Warszawa 1988, s. 327) E. G. White o serach:
„Odnośnie sera mogę z całą pewnością stwierdzić, że od lat ani nie kupowaliśmy ani też nie stawialiśmy go na naszym stole. Nigdy nie zamierzamy zrobić zeń artykułu spożywczego, a tym bardziej kupować go” (Chrześcijanin a dieta E. G. White, Warszawa 1993, s. 258).
„Sera nie powinno się nigdy wprowadzać do żołądka. (Przypis: Należy przez to rozumieć ser zgliwiały. - Kompilatorzy)” (Chrześcijanin a dieta E. G. White, Warszawa 1993, s. 257).
„Ostrych serów nie należy używać” (Śladami Wielkiego Lekarza E. G. White, Warszawa 1991, s. 73).
Jako przeciwniczka mleka, jajek, masła i śmietany
Oto „głęboko natchnione rady” (Apokalipsa A. Godek, Warszawa 1988, s. 327) E. G. White o mleku:
„Światło, jakie mi zostało dane, wskazuje, że w niedługim czasie, będziemy musieli porzucić jedzenie wszelkich pokarmów zwierzęcych. Nawet mleko trzeba będzie porzucić...” (Chrześcijanin a dieta E. G. White, Warszawa 1993, s. 267).
„Według danego mi światła, w niedługim czasie będziemy musieli porzucić wszelki pokarm zwierzęcy. Nawet mleko trzeba będzie zostawić. Choroby mnożą się raptownie. Przekleństwo Boże jest nad ziemią, ponieważ człowiek ją przeklął” (Chrześcijanin a dieta E. G. White, Warszawa 1993, s. 249).
„Jadam dwa razy dziennie i wciąż postępuję i wciąż postępuję według światła danego mi przed trzydziestu pięciu laty. Nie jem mięsa. Jeśli chodzi o mnie, to skończyłam z masłem raz na zawsze. Nie używam go” (Chrześcijanin a dieta E. G. White, Warszawa 1993, s. 244).
„Lecz chcę powiedzieć, że gdy nadejdzie czas, iż niebezpiecznie będzie używać mleka, śmietany, masła i jajek, Bóg to objawi. Nie należy propagować żadnych skrajności w reformie zdrowia. Sprawa używania mleka, masła i jajek sama się rozwiąże. Tymczasem sprawa ta niechaj nas nie obciąża. Niech wasze umiarkowanie znane będzie wszystkim ludziom” (Chrześcijanin a dieta E. G. White, Warszawa 1993, s. 246).
„Niech reforma dietetyczna będzie stopniowa. Pouczajcie ludzi jak przygotowywać pokarm bez używania mleka lub masła. Powiedzcie im, że nadejdzie czas, kiedy nie będzie rzeczą bezpieczną używanie jajek, mleka, śmietany lub masła, a to wskutek chorób panujących wśród zwierząt, wzrastających proporcjonalnie do ludzkiej niegodziwości. Niedaleki jest czas, gdy z powodu nieprawości upadłego rodzaju ludzkiego cały świat zwierzęcy będzie jęczeć od chorób, jakie trapią naszą ziemię.” (Chrześcijanin a dieta E. G. White, Warszawa 1993, s. 243).
„Masło jest mniej szkodliwe z chlebem, niż kiedy się je używa do gotowania, lecz z reguły lepiej jest nie używać go wcale” (Chrześcijanin a dieta E. G. White, Warszawa 1993, s. 243).
„Niektórzy wstrzymując się od mleka, jajek i masła zaniedbali dostarczać organizmowi odpowiedniego pożywienia i wskutek tego osłabli, i stali się niezdolni do pracy. W ten sposób psuje się reputację reformy zdrowia. W dziele, które staraliśmy się tak solidnie zbudować, występuje zamieszanie wskutek obecych rzeczy, których Bóg nie wymagał, przez co energia Kościoła słabnie. Lecz Bóg zainterweniuje i przeszkodzi postępowi tych nadto radykalnych idei” (Chrześcijanin a dieta E. G. White, Warszawa 1993, s. 246).
„Gdy biednym przedkłada się reformę zdrowia, mówią: »Cóż więc mamy jeść? Nie stać nas na kupowanie potraw z orzechów.« Każąc Ewangelię ubogim mam zlecenie powiedzieć im, aby jedli pokarm, który jest najpożywniejszy. Nie mogę im powiedzieć: »Nie ważcie się jeść jajek, lub mleka, lub śmietany. Nie wolno wam używać masła do przyrządzania pokarmu.« Ewangelia ma być kazana ubogim. Nie nadszedł jeszcze czas dla wprowadzenia najściślejszej diety” (Chrześcijanin a dieta E. G. White, Warszawa 1993, s. 246).
E. G. White zapewne nie „musiała” porzucić picia mleka, gdyż do dziś adwentyści je piją. Jedzą też sery, jajka i śmietanę. Czyżby uważała, mówiąc „będziemy musieli”, że i ją to miało objąć za jej życia?
Widzimy z powyższego, że E. G. White jest osobą kontrowersyjną, a jej poglądy tym bardziej są takimi. Pomimo, że jest szanowaną w swoim kościele, to jednak jej zwolennicy nie potrafią przytoczyć bezbłędnie danych dotyczących swej jedynej prorokini. Podawane bywają różne daty jej chrztu, ślubu, śmierci oraz odmienne dane o jej proroctwach (np. „powszechny zakaz” lub „nakaz” dotyczący świętowania niedzieli). Nadmieniam, że przyglądnęliśmy się tu tylko kilku jej dziełom. Co byśmy znaleźli w pozostałych?
W uzupełnieniu podajemy, że adwentyści wydali, już w roku 1915, w języku angielskim książkę pt. Życie i działanie Ellen Gould White, którą ona sama napisała o sobie (w roku 1996 wydano jej polską edycję, która zawiera 480 stron; wydawnictwo Testimonex). Adwentyści opublikowali też następujące książki:
Ellen Gould White B. Koziróg, Podkowa Leśna 1998.
Posłaniec Pana H. E. Douglass, Warszawa 2010.
Na zakończenie składam podziękowanie J. Romanowskiemu z Warszawy za pomoc w przygotowaniu tego artykułu.