Sceptyczny Chrześcijanin

Czym jest 'katopewność'?

dodane: 2019-08-06
0
157. punkt Katechizmu Kościoła Katolickiego mówi, że „wiara jest pewna, pewniejsza niż wszelkie ludzkie poznanie, ponieważ opiera się na Słowie Boga, który nie może kłamać”. Stwierdzenie to wydaje się absurdalne dla autora kanału Śmiem Wątpić. Czy ma on rację, i jak można rozumieć je z perspektywy filozofii?

Przede wszystkim chciałbym rozważyć tutaj następujące pojęcia: „wiara”, ”Słowo Boga”, „ludzkie poznanie” i „pewność” w tej kolejności.

Wiara (gr. Pistis) z czasów pisania Biblii bliższa była pojęciu (skojarzeniom), które dzisiaj potocznie nazywamy ‘zaufaniem/zawierzeniem’ (ang. trust), niż temu, co potocznie kojarzymy z pojęciem wiary religijnej (ang. faith).  Tutaj o tym ciekawy filmik dla znających język angielski, dzięki któremu przy okazji można poznać dwóch apologetów chrześcijańskich i jednego apologetę ateistycznego: Link (tam są na to ciekawe cytaty z filozofów starożytnych w 11:25 na przykład). Warto przy tym zwrócić uwagę, że o ile ‘wierze w coś’ kojarzy się z wiarą w konkretne twierdzenia, formułowane w słowach, to ‘ufam czemuś/komuś’ już mniej to narzuca. Zaufanie jest bardziej postawą, niż przekonaniem. Aczkolwiek na wiarę chrześcijańską składają się oczywiście również przekonania, nie tylko postawa. No i oczywiście zaufanie nie jest ślepie, lecz oparte jest na pewnym przesłankach, ale o tym później (i tutaj).

Słowo Boga, kluczowe pojęcie moim zdaniem, które z powodu przebywania na co dzień w języku potocznym kojarzy się zazwyczaj bezpośrednio z Biblią. Czy jednak w Katechizmie chodzi (jedynie) o Biblię? Można to sprawdzić sięgając do Konstytucji Dei Verbum z soboru Watykańskiego II. Link. Warto oczywiście przeczytać ją całą, tutaj zaś zamieszczę jedynie kilka kluczowych dla moich rozważań cytatów:

 „Bóg, przez Słowo stwarzając wszystko i zachowując (por. J 1, 3), daje ludziom poprzez rzeczy stworzone trwałe świadectwo o sobie. (por. Rz 1, 19-20)” [Dei Verbum, 3]

„Chrystus, Słowo wcielone” [Dei Verbum, 2]

„Święta Tradycja i Pismo święte stanowią powierzony Kościołowi jeden święty depozyt słowa Bożego.” [Dei Verbum, 10]

Słowo Boga zatem to nie tylko litery (głoski)! Z greckiego, który jest moim zdaniem najlepszym językiem do wyrażania teologii, i który też był językiem świata pierwszych chrześcijan, Słowo tłumaczy się jako Logos. En arche en ho Logos – na początku było Słowo, tak rozpoczyna się Ewangelia wg świętego Jana. A Logos-Słowo, przez które Bóg ‘stwarzał’, poza codziennym znaczeniem ‘słowo, wyraz’, ma też w sobie pojęcie ‘rozumności’, ‘zamysłu’, ‘uporządkowania’. I, choć może to dziwne, to przyznam, że takie mam skojarzenia jeśli chodzi o ‘Słowo Boga’, nie tylko Pismo, nawet nie tylko Tradycja, ale też Logos doświadczany w świecie przyrody (o którym pisał choćby Heraklit). Twórcy Katechizmu, czy Dei Verbum, czy też księża zazwyczaj o tym wiedzą, w seminarium na teologii jest też wprowadzenie do filozofii!. Czy wierni tak to rozumieją? Na pewno nie wszyscy, ale moim zdaniem warto by wszyscy wiedzieli o takim rozumieniu pojęcia Słowo Boga.

Uwaga dla osób, które uznają takie posługiwanie się słowem ‘Słowo’ w taki sposób za ‘kluczenie’, niepotrzebne wymyślanie, mętne i mało znaczące zbitki wyrazowe. Otóż ludzkie języki nie są idealnie dopasowane do ‘rzeczywistości’, i na co dzień to doświadczamy, a zwłaszcza ujawnia się to w mowie o sprawach ‘niecodziennych’ choć ‘wielkich’. Różne języki, są w różny sposób dopasowane do danej treści. Przykład z ‘Ziemi Urlo’ Czesława Miłosza, którą zdarzyło mi się obecnie czytać: „Zasadniczą tutaj przeszkodą był język [w tłumaczeniu poezji Oskara W. Miłosza z francuskiego na polski], w podwójnym znaczeniu, zarówno dosłownym, jak z zakresu pojęć. (…) Rzeczowniki u O. W. M., nawet jeżeli oznaczają pojęcia abstrakcyjne, mają bardzo silną substancjalność czy nawet osobowość i można to uznać za cechę przeniesioną z języków słowiańskich. Ale polski jest wyjątkowo ubogi w rodzime wyrazy na oznaczenie abstrakcyjnych pojęć. (…) Moje przekłady z O. W. M na polski częściowo tylko były udane, a kiedy zabierałem się do trudniejszych jego tekstów, dochodziłem do wniosku, że nie warto, bo w polskim zmieniłyby się w miazgę czy papkę, a to z powodu nie-filozoficzności polszczyzny.” [Miłosz, 1982, s. 106-107] Akurat fajnie, że Miłosz jasno wskazał, że chodzi mu o ‘nie-filozoficzność’ polszczyzny, a nie (tylko) jakąś poetyckość, bo nie chodzi o poetyckość!.  A moim zdaniem samooczywiste jest, że kiedy używa się codziennych słów dla oznaczania niecodziennych treści to nie ma możliwość, aby używać je w dokładnie takim samym znaczeniu jak na co dzień. (Tak jest i w filozofii i w teologii, o którą tutaj zahaczamy – i oczywiście w wybitniej poezji np. tej którą moim zdaniem reprezentuje Czesław Miłosz, który wszak wielkim poetą był ; ).

Zarzut wobec mnie:no ale Ty teraz piszesz o tym po polsku i jakoś piszesz!

No tak w dłuższych wywodach skupiających się na jednym szczególiku jest to jakoś możliwe, choć i tak jestem pewien, że znajdą się osoby, które zupełnie opacznie zrozumieją to, co w leży w moim zamyśle, gdy to piszę. A ciągłe wyjaśnianie w każdym miejscu masy odwołań i powiązań, które znajdują się za literami przykładowo Katechizmu sprawiłoby, że jednego jego wydania nie pomieściłyby wszystkie Biblioteki w Warszawie.

Ludzkie poznanie w zamieszczonym cytacie, nie jest moim zdaniem jedynie ‘nazywaniem zjawisk’. Nie jest samym słyszeniem dźwięku, widzeniem ręki, czy nawet widzeniem literek w książce, którą się czyta, aby nauczyć się na sprawdzian z przyrki. (Jeśli już to poznaniem można nazwać jakieś połączenie tych zjawisk, tak jak zjawisko ‘podatków’ nie jest prostym wrażeniem, a pewną przewidywalną prawidłowością zjawisk itp.) Dopiero w treści podręcznika do przyrody może się znaleźć coś, co ludzkim poznaniem bym nazwał np. struktura atomu. Opisywana podręczniku struktura atomu rości sobie prawo do bycia czymś ‘obiektywnym’, a zatem czymś poza naszymi umysłami, w odróżnieniu od kolorów, które raczej są jedynie w umyśle. W kwestii filozofii nauki ja w ogóle jestem idealistą w stylu Kantowskim, nie uważam żeby nawet struktura atomu istniała – tak jak jest opisywana w podręczniku od przyrody – niezależnie od ludzkiego umysłu, aczkolwiek co do tego są oczywiście spory – ludzkie poznanie także w kwestii granic ludzkiego poznania jest niepewne. (Jeśli ktoś jest zainteresowany to dodam, że za jakiś czas powinien się ukazać mój artykuł na ten temat w czasopiśmie Zagadnienia Filozofii w Nauce, gdy już to się stanie podam linka na swoim fanpage’u ; ).

Wiele osób uważa, i zapewne słusznie, że najefektywniejszą metodą ludzkiego poznawania świata przyrodzonego jest nauka (ang. science). W związku z tym jeszcze ze współczesnej filozofii nauki cytatów para:

[Fallibilizm, czyli odrzucenie pewności wiedzy naukowej] jest dziś powszechny wśród filozofów. (…) Fallibilista (jedynie) wierzy, że dane twierdzenia są prawdziwe. Ponadto wątpi we wszystko, ale nie we wszystko naraz!   – Ziemińska, Historia Sceptycyzmu, s. 35 (To są parafrazy, bo książki już nie mam, tylko własne notatki.)

Nastawienie krytyczne, tradycja swobodnego dyskutowania teorii mająca na celu ich modyfikację – odkrycie ich słabych miejsc – jest nastawieniem racjonalnym. Z tej perspektywy wszystkie prawa i teorie pozostają na zawsze tymczasowe, mają charakter hipotetyczny i przypuszczalny, nawet wtedy, gdy nie czujemy się zdolni do dalszego w nie wątpienia. – Popper. Cytuję za wiki.

Zarzut wobec mnie: Jak w ogóle po takich cytatach możesz uważać, że wiara w jakieś ‘niebywałe’ rzeczy jak Zmartwychwstanie (które w pewnym sensie też jest jedynie zjawiskiem) jest pewniejsza od choćby {prawa grawitacji Newtona!?}(żarcik) prawa grawitacji Einsteina?!

W sumie dobry zarzut, porusza wiele kwestii np. to, że w pewnym sensie Zmartwychwstanie też jest jedynie zjawiskiem – choć raczej jest splotem zjawisk jak śmierć i podatki:D. Aby jednak artykuł ten nie był za długi odpowiem póki co jedynie częściowo (przepraszam) i jedynie za siebie, nie za wszystkich chrześcijan, ani za intencje autorów Katechizmu. A właściwie nazwę jedynie te aspekty mojego zaufania, które są łatwo przekazywalne słownie*. Niestety odpowiem też w skrócie, używając pojęć, z którymi niektórzy mogą być niezaznajomieni. Nie lubię tak, dlatego również za to przepraszam i proszę tych wytrwalszych, o rozjaśnienie w innych źródłach słów, jeśli którychś nie znają. Tak właściwie to będą takie trochę moje spekulacyjki, dość osobiste.

Z rozróżnienia Kanta mamy fenomeny (zjawiska, to co się jawi, czyli kolory w przestrzeni, dźwięki w czasie itp.) oraz noumeny (rzeczy same w sobie, niezależne od umysłu). Skąd jednak wiemy o tych ‘noumenach’, skoro bezpośrednio ich nie poznajemy? Otóż z silnej intuicji racji, niedorzecznym wydaje się, aby istniały same zjawiska bez ich ‘źródła’, zwłaszcza przy ich zdumiewającej regularności w zachowaniu się. Nie jest to zatem poznanie empiryczne, lecz oparte o ‘rozumność’, choć w sumie nadal naturalną moim zdaniem. Jeśli zatem rozumiemy Słowo Boga, jako Boski Logos, rozumność, źródłem wiedzy o noumenach jest właśnie ten Logos. Czymkolwiek są i jakiekolwiek są te noumeny ostatecznie opierają się na jakimś „Arche”, które jest fundamentem, ‘pod którym już nic nie ma’. Arche to Bóg, któremu ufam/zawierzam. Nie wynika z tego jeszcze oczywiście ‘osobowość’ arche. Wynika jednak wprost moim zdaniem wszechmoc, a raczej wszechwładza, bo wszystko co się wydarza ostatecznie wywodzi się z tej Arche, podstawy rzeczywistości. Analogicznie z wszechwiedzą (oczywiście jeśli Arche nie byłoby osobowe to pojęcie wiedzy byłoby tutaj dość oddaloną analogią od tego używanego na co dzień). Dobroć arche wyłania się zaś, jeśli utożsami się rzeczywiste istnienie z dobrem. Jeśli chodzi o takie cechy jak rozumność, więc też osobowość Arche to poza rzuceniem hasła Inteligibilności świata, nie będę tutaj tego rozwijał –  bo nie zdołam w tym krótkim tekście oddać tego odpowiednio. Są to oczywiście zagadnienia różne od naukowych czy potocznych, znacznie bardziej ogólne i też oczywiście nieempiryczne. Jest to jakieś jedno z rozumowań/poszlak, które pozwala mi ufać. W sensie praktycznym, a zatem wyborów ludzkich, jest pewniejsze niż przytłaczająca większość codziennego poznania.

Tak mi się jeszcze skojarzyło, a propos „Słowa Boga, który nie może kłamać”, w kontekście Arche. Jeśli rozumiemy prawdę ontologicznie, a zatem jako samą rzeczywistość, (a nie epistemologicznie, jako odwzorowanie rzeczywistości w myślach), to takie ARCHE nie może kłamać, bo jest samo w sobie Prawdą (ontologiczną). Ta niemożliwość jest niemożliwością logiczną, bo rzeczywistość nie może nie być rzeczywistością – jak widać, prowadzi to do sprzeczności. Aby dobrze to zrozumieć/odczuć warto zapoznać się z ‘ontologicznym rozumieniem prawdy’, przyznam, że osobiście doznałem tego dopiero po lekturze Epistemologii prof. Woleńskiego, która też nie jest zbyt łatwa.

Pewność jak  zauważył Peter Unger, jest pojęciem granicznym. Takim pojęciem jest też np. ‘płaski’, czy ‘kula’. „Byłoby absurdem twierdzić, że kule nie istnieją, bo każdy przedmiot materialny ma jakieś nierówności powierzchni.” [Grobler, 2006, s. 195]. Podobnie z płaskością. Zwolennicy płaskiej Ziemi zdają sobie sprawę z gór i dolin na niej, a płaski stół, na którym trzymam komputer, też nie jest ‘idealnie’ płaski. Tego typu ‘granicznych’ pojęć, w tym ‘pojęcia’ pewności, używa się zatem (potocznie, w nauce, filozofii, teologii) w ramach ‘idealizacyjnej’ funkcji języka, w ramach języka, którym odnosimy do siebie obiekty mniej i bardziej płaskie, mniej i bardziej wiarygodne. Co, w jakim stopniu i na jakiej podstawie powinno być GODNE wiary? Zwłaszcza w obliczu codziennej egzystencji i konieczności wyborów? Myślę, że na temat ten można ciekawie dyskutować, czy też wykłócać się w nieskończoność. Kościół w Katechizmie wyznał, że dla katolików godna wiary jest Wiara chrześcijańska, a zatem zaufanie Bogu-Miłości, co staje się podstawą codzienności, a zatem czymś pewniejszym niż codzienne poznanie ludzkie.
 

*Można też zarzucić, że to czego nie umiem przekazać słownie (w tym krótkim artykuliku) to nie ma znaczenia, wszak granice języka są granicami racjonalnego świata. Odpowiem jednak na to cytatem z Francisa Galtona: "To, że przy pisaniu, a w jeszcze większym stopniu przy mówieniu, nie mogę tak łatwo myśleć przy pomocy słów, jak bez nich, jest dla mnie mocno kłopotliwe. Często zdarza się, że po usilnej pracy i osiągnięciu wyników dla mnie całkowicie jasnych i zadowalających, gdy usiłuję wyrazić je słowami, czuję, że muszę rozpocząć od przestawienia się na zupełnie inną płaszczyznę intelektualną. Mam przetłumaczyć moje myśli na język, który nie biegnie równolegle do nich. Tracę wiele czasu na poszukiwanie właściwych słów i zdań i zdaję sobie sprawę, że znajdując się w sytuacji wymagającej mówienia bez namysłu robię to często niejasno, raczej w skutek niezręczności w wyrażaniu się niż w skutek braku jasności w postrzeganiu" [za: Penrose, Nowy umysł cesarza, s. 471] (u Penrose jest to z książki, gdzie jest znacznie więcej takich ciekawych przykładów niewerbalnego myślenia). Poza tym oczywiście wiele z zagadnień, które umiałbym przedstawić słownie wymagałyby dłuższego wprowadzenia.

 


 

Źródła:

Grobler, A., 2006, Metodologia nauk, Kraków: Wydawnictwo Aureus, Wydawnictwo Znak .

Miłosz, Cz., 1982, Ziemia Urlo, Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy

Penrose, R., 1989, Nowy umysł cesarza, Warszawa: PWN

Woleński, J., 2006, Epistemologia poznanie prawda wiedza realizm, Warszawa: PWN

Ziemińska, R., 2013, Historia sceptycyzmu, Toruń: Fundacja na rzecz nauki polskiej

Źródła internetowe:

Dei Verbum: http://ptm.rel.pl/files/swii/142-dei-verbum.pdf

O wierze-pistis: https://www.youtube.com/watch?v=MkG8y5seGWM

O krytycznym racjonalizmie: https://pl.wikipedia.org/wiki/Krytyczny_racjonalizm

Czy wiara jest ślepa: https://www.youtube.com/watch?v=S0tyRvSIEH4

 

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości