Włodzimierz Bednarski

Dziwne pytania Świadków Jehowy w sprawie krwi oraz kwestia frakcji krwi

dodane: 2013-07-27
Świadkowie Jehowy po odrzuceniu w roku 1945 transfuzji krwi mają wiele problemów dotyczących samej krwi oraz tak zwanych frakcji krwi. Prześledźmy te zagadnienia w oparciu o publikacje Towarzystwa Strażnica.

Dziwne pytania Świadków Jehowy w sprawie krwi oraz kwestia frakcji krwi

 

         Artykuł ten omawia dwa zagadnienia:

 

         Pytania Świadków Jehowy związane z krwią

         Kwestia frakcji krwi

 

Pytania i wątpliwości Świadków Jehowy związane z krwią

 

         Świadkowie Jehowy do roku 1945 nie mieli żadnych problemów z krwią:

 

„Niektórym ludziom trudno jest zmieniać raz przyswojone zapatrywania. Mają zastrzeżenia do zmian w zrozumieniu pewnych tekstów biblijnych czy określonego sposobu postępowania. Na przykład począwszy od lat czterdziestych bieżącego stulecia świadkowie Jehowy nie godzą się na oddawanie swej krwi ani na przyjmowanie transfuzji, podczas gdy przedtem nie robili z tego żadnej kwestii” (Strażnica Rok XCIV [1973] Nr 11 s. 17).

 

         Jednak, gdy w roku 1945 Towarzystwo Strażnica wprowadziło zakaz transfuzji krwi, Świadkowie Jehowy zaczęli mieć niespokojne sumienia. Wywoływać je zaczęła krew w każdej postaci i gdziekolwiek pojawiająca się. W związku z tym głosiciele tej organizacji mnożą pytania związane z nią. Pytają o transfuzję u zwierząt, o krew w lekach, nawozach, mięsie i rybach. Porusza ich kwestia pijawek i lecytyny oraz ludzkiej pępowiny i łożysk.

         Właściwie można by powiedzieć, że Świadkowie Jehowy najbardziej byliby zadowoleni gdyby człowiek wcale nie posiadał krwi, a nawet by ona i jej składniki nie występowały nigdzie w przyrodzie.

         Niestety w związku z tym, że jest inaczej, głosiciele Towarzystwa Strażnica będą ciągle mieć wyrzuty sumienia i niekończące się pytania dotyczące krwi i transfuzji.

         Można też zaryzykować tezę, że to organizacja Świadków Jehowy pośrednio wywołuje wątpliwości swoich członków pisząc na przykład takie oto rzeczy o zastosowaniu składników krwi:

 

„Krew bywa stosowana nie tylko we współczesnej praktyce medycznej; z różnych doniesień wynika, że jest teraz używana w rozmaitych produktach, jak spoiwa do produkcji sklejek, płyt wiórowych, twardych płyt pilśniowych, kapsli do butelek, mebli oraz instrumentów muzycznych. Krew jest także używana przy polimeryzacji składników gumy, do lepów owadobójczych, do osadzania się zawiesin przy przemysłowej obróbce odpadków, do oczyszczania wody (w przemyśle papierniczym), oczyszczania uranu, jako środek pianotwórczy do lekkiego betonu, przeciwpożarowy środek pianotwórczy, czynnik klarujący wino; przy produkcji papieru; jako powłoki i spoiwa, koagulatory oraz klejonki; nadto zamiast kazeiny w emulsjach lateksowych, przy emuglowaniu asfaltu, do mieszanki korkowej, w roztworach do płyt fotochemigraficznych, do czynności wykończeniowych przy obróbce skóry, w wodoodpornym spoiwie barwnikowym, do drukowania wzorów na bawełnie, w nawozach sztucznych, paszach zwierzęcych oraz w produkcji aminokwasów, takich jak na przykład histydyna i histamina. Prawdopodobnie w przyszłości znane się staną jeszcze dalsze zastosowania krwi” (Strażnica Nr 11, 1966 s. 12).

 

         „Chrześcijanie mogliby myśleć, że byłoby najlepiej, gdyby Towarzystwo Strażnica ułożyło spis artykułów spożywczych i lekarstw, które zawierają krew. Towarzystwo ma jednak powody, żeby tego nie czynić. Krew zawiera liczne substancje, które też znajdują się gdzie indziej. To jest zupełnie zrozumiałe, gdyż człowiek i zwierzę to nie jedyne stworzenia z prochu ziemi. Na przykład lecytyna, część składowa krwi, znajduje się też w ziarnach soi, z której ona zresztą prawie po większej części jest wytwarzana. Jeśli więc jakiś produkt nasuwa wątpliwości, to najlepiej jest dowiedzieć się u wytwórcy. Chrześcijanin nie może oczekiwać, że jakiś brat ze zboru powie mu, co ma czynić, gdyż produkt ten nie został sporządzony przez tego brata ani przez Towarzystwo. Lecytyna ta mogła być wytworzona z krwi albo i nie. Każdy musi tez pod tym względem nieść swoje własne brzemię odpowiedzialności” (Strażnica Nr 2, 1964 s. 9).

 

         Przedstawiamy poniżej najistotniejsze pytania głosicieli, zamieszczane w publikacjach Świadków Jehowy, oraz skrótowe odpowiedzi na te zapytania. Zauważmy z jaką lekkością Towarzystwo Strażnica biblijne zakazy dotyczące spożywania krwi interpretuje jako dotyczące transfuzji. Jak lekko później narzuca swoje wymagania na zwierzęta.

 

         Witaminy i odżywki

 

„Czy ze względu na prawo Boże, zakazujące spożywania krwi, istnieją jakieś zastrzeżenia co do zażywania witamin lub innych odżywek zawierających czerwony szpik kostny, suszoną wątrobę albo podobne substancje organiczne? (...) Z powyższego wynika, że nie powinno być żadnych zastrzeżeń do użycia produktów zwierzęcych, pod warunkiem, iż respektowane jest prawo Boże co do krwi. Jeżeli ktoś ma jakiekolwiek wątpliwości, czy pewne odżywki i inne produkty są wytwarzane ze zwierząt właściwie wykrwawionych, to najlepiej zrobi, gdy zbada sprawę osobiście, na przykład zwracając się pisemnie do wytwórni tych artykułów” (Strażnica Rok XCIV [1973] Nr 6 s. 28).

 

         Pijawki

 

„Czy chrześcijanin postąpiłby niewłaściwie, gdyby dla celów leczniczych zgodził się na upust krwi przy użyciu pijawek? (...) Nie byłoby jednak właściwe, gdyby w celu dokonania upustu krwi chrześcijanin zgodził się na przyłożenie sobie pijawek, mimo że obecnie nawet w naturalnych warunkach pasożytniczo żywią się one krwią (Prz. 30:15). Choćby zalecano to ze względów leczniczych, a pijawki miałyby być później zabite, wchodziłoby tu w grę rozmyślne dostarczanie im krwi na pokarm. Byłoby to sprzeczne z biblijnym stanowiskiem, że jest ona święta i przedstawia życie, a po opuszczeniu organizmu powinna zostać zniszczona” (Strażnica Rok CIV [1983] Nr 15 s. 23-24).

 

         Padnięta zwierzyna

 

„Czy nie można by uznać, że biblijny zakaz dotyczący krwi odnosi się tylko do krwi stworzeń zabitych przez człowieka, a nie do niewykrwawionego mięsa zwierzęcia, które zdechło, ani do krwi pochodzącej od zwierzęcia bądź człowieka żywego? (...) Tak więc dzisiejsi szczerzy czciciele Boga nie będą spożywać nie wykrwawionego mięsa ani zwierzęcia zabitego ręką ludzką, ani takiego, które zdechło z innej przyczyny. Nie będą też podtrzymywać swego życia przez przyjmowanie krwi żywych stworzeń: zwierząt lub ludzi” (Strażnica Rok CV [1984] Nr 18 s. 25, 28).

 

         Środki krwiozastępcze i sztuczna krew

 

„Czy istnieją biblijnie uzasadnione powody, dla których Świadkowie Jehowy by nie mieli przyjmować środków krwiozastępczych ani tak zwanej »sztucznej krwi«? (...) Niemniej jednak ci słudzy Boży nie mają zastrzeżeń natury religijnej do zastępowania utraconej krwi roztworami niekrwiopochodnymi. Do częściej stosowanych należą: roztwór soli, mleczan Ringera, dekstran i Hespan. (...) W ostatnich latach przeprowadza się doświadczenia nad tak zwaną sztuczną krwią, fluorowęglowym środkiem krwiozastępczym, który prawdopodobnie nawet transportuje do komórek organizmu tlen. Dopóki preparat ten nie zostanie wszechstronnie przebadany, przyjmowanie go jest połączone z pewnym ryzykiem. W każdym razie jednak nie sporządzono go z krwi i dlatego korzystanie z niego nie wchodzi w konflikt z chrześcijańskim sumieniem wyszkolonym na podstawie Biblii” (Strażnica Rok CV [1984] Nr 16 s. 28).

 

Łożysko i pępowina

 

„Z doniesień prasowych wynika, że niektóre szpitale zatrzymują po porodzie łożysko i pępowinę, aby odzyskać zawarte w nich składniki krwi. Czy powinno to niepokoić chrześcijanina? (...) Chrześcijanie przebywający w szpitalu zakładają, iż substancje pochodzące z ich organizmów - czy to zbędne produkty przemiany materii, czy zakażone tkanki bądź krew - są usuwane. Oczywiście lekarz może zechcieć wykonać najpierw jakieś badania, na przykład analizę moczu, patologicznych tkanek guzowych lub krwi. Później jednak zgodnie z miejscowymi przepisami wszystko, co stanowiło przedmiot badań, ma być zniszczone. Pacjent na ogół nie musi w tej sprawie składać jakichś specjalnych próśb, gdyż pozbywanie się takich substancji biologicznych jest rozsądne i uzasadnione medycznie. Jeżeli jednak ma ważne powody, by wątpić, czy dany szpital przestrzega tego trybu postępowania, powinien oznajmić lekarzowi, iż ze względów religijnych życzy sobie, by niszczono wszystko, co pochodzi z jego organizmu. Jak jednak wspomniano, przeciętny pacjent rzadko musi się tym niepokoić, gdyż w wielu szpitalach nawet nie bierze się pod uwagę - nie mówiąc już o stałym praktykowaniu - przechowywania i przetwarzania łożysk czy innych substancji biologicznych” (Strażnica Nr 3, 1997 s. 29).

 

         Szpik kostny

 

„Czy chrześcijanin może się zgodzić na przeszczepienie szpiku kostnego, skoro ten szpik wytwarza krew? (...) Oczywiście szpik stosowany przy przeszczepach pochodzi od żywych ludzi, a do tego może zawierać pewną ilość krwi. Dlatego chrześcijanin musi sam rozstrzygnąć, czy dla niego pobrany szpik kostny jest równoznaczny ze zwykłym mięsem, czy też z tkanką niewykrwawioną. Co więcej, ponieważ przeniesienie szpiku należy do kategorii transplantacji, należy rozważyć biblijne aspekty tej sprawy, to znaczy przeszczepiania organów ludzkich. (Zobacz rubrykę »Pytań czytelników« w »Strażnicy« nr 2/CIII). Ponadto dr D.E. Thomas nadmienia w podręczniku »Harrison’s Principles of Internal Medicine« (wydanie uzupełnione z roku 1981, strona 138), że »właściwie wszystkie transplantacje szpiku wymagają transfuzji płytek krwi«, a w wielu wypadkach podaje się też »zagęszczone krwinki czerwone«. Dlatego chrześcijanin powinien rozważyć, jakim dodatkowym kwestiom będzie musiał stawić czoło, jeśli się podda przeszczepieniu szpiku (Prz. 22:3). Sprawa ta podlega zatem osobistej decyzji, ale wskazówki biblijne na temat krwi i szpiku powinny ją ułatwić” (Strażnica Rok CVI [1985] Nr 15 s. 27).

 

         Ryby i owady

 

         „Jak przyrządzać ryby i owady, aby je można było jeść, nie naruszając przy tym biblijnego nakazu o powstrzymywaniu się od spożywania krwi? (...) Te zwierzęta mogą mieć tak mało krwi, że wylanie jej może być rzeczą niemożliwą, a to było warunkiem, który należało spełnić, jeśli się chciało spożyć mięso zwierząt. (3 Mojż. 17:13) Nie wymagano wyciskania lub moczenia mięsa, lecz należało wysączyć krew. Jeśli nie ma tyle krwi, aby ją można było wysączyć, to chrześcijanie nie są obowiązani stosować krańcowe środki, aby za wszelką cenę wycisnąć odrobinę krwi. Oczywiście, jeśli podczas rozcinania zwierzęcia wyraźnie zauważy się zgrupioną krew, wtedy można ją łatwo usunąć, i to powinno się zrobić” (Strażnica Nr 3, 1962 s. 14).

 

„Czy ryby trzeba przed spożyciem wykrwawić? (...) Ponieważ w Piśmie świętym nie ma takiego zastrzeżenia, by starannie wygniatać lub moczyć mięso w celu usunięcia z niego resztek krwi, nikt też nie ma obowiązku podejmować skomplikowanych zabiegów zmierzających do wydobycia krwi z ryby. Oczywiście krew każdego stworzenia ziemskiego wyobraża jego życie i dlatego jest święta. Jeżeli więc ktoś przy rozcinaniu ryby zobaczy grudkę krwi, powinien ją usunąć” (Strażnica Rok XCV [1974] Nr 12 s. 24).

 

         Lecytyna

 

„Lecytyna jest składnikiem wielu produktów spożywczych, jak również występuje we krwi. Czy to znaczy, że jest z niej uzyskiwana? (...) A zatem lecytyna używana w handlu nie pochodzi z krwi. Chrześcijanie nie muszą się niepokoić, gdy na nalepkach firmowych pewnych produktów żywnościowych napotykają wzmiankę o lecytynie” (Strażnica Rok C [1979] Nr 24 s. 23).

 

         Transfuzja krwi u zwierząt

 

„Czy chrześcijanin, który pozwoliłby weterynarzowi przetoczyć krew zwierzęciu domowemu, postąpiłby niezgodnie z Pismem świętym? (...) A zatem jak należy odpowiedzieć na pytanie, czy chrześcijanin zezwalający weterynarzowi na przetoczenie krwi zwierzęciu domowemu postąpiłby niezgodnie z Pismem świętym? Takie postępowanie byłoby na pewno sprzeczne z Pismem świętym. Nie wolno przetaczać krwi nawet zwierzętom. Biblia wyraźnie zakazuje używania krwi. Toteż chrześcijanin nie powinien zezwalać na podawanie krwi w celu utrzymania życia ani człowiekowi, za którego jest odpowiedzialny, ani bydłu, ani innemu zwierzęciu, które do niego należy. Chrześcijańscy rodzice nie mogą się posłużyć wymówką, że to zwierzę należy do dziecka, które jeszcze nie jest ochrzczone, a więc dziecko może zezwolić weterynarzowi na dokonanie transfuzji. Ochrzczeni rodzice ponoszą za to odpowiedzialność, ponieważ sprawują władzę nad dzieckiem i zwierzętami domowymi i w takim wypadku do nich należy ostatnie słowo. To jest w oczach Bożych ich obowiązkiem” (Strażnica Nr 17, 1965 s. 12).

 

Karma z krwią

 

„Czy chrześcijanin może podawać zwierzętom karmę, która przypuszczalnie zawiera krew? (...) Czy chrześcijanin może podawać zwierzętom karmę, która przypuszczalnie zawiera krew? W oparciu o wspomniane już zasady odpowiedź brzmi. Nie. Jeśli więc chrześcijanin dowiaduje się z etykiety umieszczonej na opakowaniu karmy dla psa czy innych zwierząt domowych, że ona zawiera części składowe krwi, to nie może z czystym sumieniem podawać zwierzęciu tego pokarmu. Nie powinien się usprawiedliwiać twierdzeniem, że to jest przecież prawie tak samo, jak gdyby jedno zwierzę zabiło drugie i spożywało jego krew. W tym wypadku chrześcijanin sam odżywiałby to zwierzę krwią. Natomiast jeśli na opakowaniu nie ma żadnej wzmianki, która by wskazywała, że dana karma zawiera krew, to chrześcijanin może uznać, że wolno mu ją stosować. Gdyby jednak sumienie nie dawało mu spokoju, wówczas powinien zasięgnąć informacji, a następnie odpowiednio zadecydować. Jako chrześcijanin, na pewno chciałby mieć wobec Boga czyste sumienie” (Strażnica Nr 17, 1965 s. 12).

 

         Nawóz sztuczny z krwią

 

„Czy wolno stosować nawozy sztuczne zawierające krew? (...) A jak się przedstawia sprawa z nawozami zawierającymi krew? Kto respektuje prawo Boże dotyczące krwi, ten nie będzie ich używać” (Strażnica Nr 17, 1965 s. 12).

 

         Nawozy i pokarm dla zwierząt

 

„Jak chrześcijanie zapatrują się na użytkowanie krwi w postaci nawozów, pokarmu dla zwierząt albo w inny sposób nie polegający na jej spożywaniu? (...) Rozpatrzmy na przykład stosowanie krwi do nawożenia. Kiedy w Izraelu myśliwy wylewał na ziemię krew zabitego zwierzęcia, nie miał na celu użyźnienia gleby. Czynił to z szacunku dla jej świętości. Czy w takim razie chrześcijanin podobnie doceniający znaczenie krwi miałby rozmyślnie ją zbierać z zabijanych zwierząt, by użyć jej w postaci nawozu? Chyba nie, gdyż takiego czerpania dochodów z krwi nie dałoby się pogodzić z głębokim szacunkiem dla wartości krwi symbolizującej życie. Oczywiście chrześcijanie nie mogą zabronić niechrześcijanom używania krwi przy produkcji nawozów lub innych wyrobów. Jeżeli więc większość nawozów będących w sprzedaży zawiera po części krew, chrześcijanin musi sam zadecydować, jak postąpi. Powinien wziąć pod uwagę takie czynniki, jak na przykład: rada biblijna, »żeby się wstrzymywali (...) od krwi«, możność otrzymania innych podobnych produktów, głos sumienia wyszkolonego na podstawie Biblii oraz odczucia drugich osób. (Porównaj z tym List 1 do Koryntian 8:10-13). Niekiedy wyłania się inna kwestia; chodzi o karmienie zwierząt krwią. Prawdą jest, że obecnie wiele dzikich zwierząt nie odżywia się roślinnością jak to według Biblii było pierwotnie (Rodz. 1:30). Pożerają raczej inne zwierzęta, razem z krwią i wszystkim. Niemniej jednak czy chrześcijanin znający prawo Boże co do krwi miałby trzymane u siebie zwierzęta umyślnie karmić krwią? Czy takie postępowanie harmonizowałoby z tym, co wie na temat obchodzenia się z krwią pod Prawem Mojżeszowym? Wyłoniły się również pytania dotyczące usuwania padliny zwierząt, które się nie wykrwawiły. W Izraelu osoba, która znalazła zdechłe zwierzę, mogła je sprzedać cudzoziemcowi nie zainteresowanemu przestrzeganiem prawa Bożego (Powt. Pr. 14:21). Godny uwagi jest jednak fakt, że to postanowienie nie przewidywało, by Izraelici zarabiali na stałym handlu krwią lub niewykrwawionym mięsem. Żaden z nich też nie trudnił się zabijaniem zwierząt z pozostawieniem w nich krwi dla dogodzenia gustom osób, które ewentualnie lubiły smak niewykrwawionego mięsa, albo dlatego, że tak bite sztuki są cięższe. Izraelita po prostu pozbywał się mięsiwa, którego nie mógł użyć do celów spożywczych i które trzeba było jakoś usunąć. Podobnie dzisiaj może się zdarzyć, że rolnik musi coś zrobić z niewykrwawioną padliną, jeśli na przykład znajdzie zdechłą krowę, której już nie można upuścić krwi. Albo myśliwy może się natknąć na martwe zwierzę w pułapce. Co ma zrobić z takim niewykrwawionym ścierwem? Czy sprzedać je do zakładu przetwórczego? Odstąpić je niechrześcijaninowi, który w jakiś sposób je zużyje do celów osobistych lub na handel? Poszczególny chrześcijanin musi sam o tym zadecydować, wziąwszy pod rozwagę ustawy swego kraju i czynniki takie jak omówiono powyżej, włącznie z wartością posiadania czystego sumienia przed Bogiem i ludźmi” (Strażnica Rok CIV [1983] Nr 1 s. 31-32).

 

         Wykrwawianie mięsa oraz drobiu i królików

 

„W jakiej mierze gospodyni domowa jest zobowiązana zatroszczyć się o to, żeby mięso, które kupuje, było wykrwawione? A gość, który wie, że w danym kraju panuje zwyczaj niewykrwawiania pewnych mięs, np. drobiu i królików, czy ma zjeść taką potrawę milcząco, czy raczej powinien wspomnieć, że ten zwyczaj jest niebiblijny, i wstrzymać się od jedzenia?

W krajach, gdzie ogólnie panuje zwyczaj wykrwawiania zwierząt rzeźnych, raczej nie ma potrzeby dopytywać się o to przy zakupie ani przy spożywaniu mięsa przyrządzonego w domu prywatnym lub w restauracji. Jeżeli jednak w danym kraju panuje zwyczaj niewykrwawiania pewnych gatunków mięsa, to kupujący powinien na to zwracać uwagę, bo trudno byłoby mu zrzucić z siebie odpowiedzialność za zjedzenie krwi. Spożywanie mięsa stworzeń zadławionych lub niewykrwawionych bywa usprawiedliwiane różnym lichymi wywodami i wyświechtanymi argumentami, lecz żadne z nich nie mogą się ostać wobec wyraźnego rozporządzenia Biblii i »Albowiem podobało się duchowi świętemu i nam, abyśmy nie kładli na was żadnego więcej ciężaru, oprócz tych rzeczy potrzebnych: abyście się wstrzymywali od rzeczy bałwanom ofiarowanych, i od krwi, i od tego, co zadławione, i od wszeteczeństwa; tych rzeczy jeśli się wystrzegać będziecie, dobrze uczynicie. Miejcie się dobrze.« - Dzieje 15:26, 29, NT. Jeżeli gościsz w domu, gdzie podaje się mięso z »tego, co zadławione«, to nie powinieneś go jeść. Kiedy gospodarz lub gospodyni domu nie jest świadkiem Jehowy, możesz podać przyczynę owego wstrzymania się od jedzenia albo też nie podać jej, zależnie od znanych ci okoliczności. Kiedy jednak podaje takie mięso świadek Jehowy, wtedy należy zwrócić jego uwagę na niesłuszność tego zwyczaju, a to zarówno w formie wyjaśnienia, dlaczego ty nie jesz tej potrawy, jak i ze względu na jego dobro duchowe” (Strażnica Nr 7, 1961 s. 16).

 

         Magazynowanie i transfuzja własnej krwi

 

„Czy byłoby słuszne, żeby oddany Bogu chrześcijanin pozwolił sobie pobrać nieco własnej krwi, aby później przy operacji wprowadzić ją z powrotem do swego ciała, chociaż przyjmowanie cudzej krwi drogą transfuzji jest sprzeczne z Pismem Świętym? (...) Gdyby jednak krew miała być przechowywana - choćby tylko przez krótki czas - byłoby to już naruszeniem prawa. Podobnie nie można się zgodzić na użycie cudzej krwi do wprawienia w ruch jakiegokolwiek aparatu, który ma być zastosowany przy operacji, ponieważ w tym wypadku w układzie krwionośnym pacjenta krążyłaby obca krew, która zmieszałaby się z jego własną. Tak samo odciąganie sobie krwi co pewien czas i przechowywanie jej, aż się nagromadzi ilość wystarczająca do uruchomienia aparatu, jest objęte zakazem biblijnym. Osoby, które czeka zabieg chirurgiczny, najlepiej zrobią, gdy się najpierw upewnią, jak będzie się postępować z ich krwią. Ponoszą one przed Jehową odpowiedzialność za troszczenie się oto, aby w ich wypadku nie postąpiono sprzecznie z Pismem Świętym.” (Strażnica Nr 21, 1960 s. 16).

 

„Lekarze powiadają, że można przed operacją pobrać od pacjenta trochę krwi i przechować ją na wypadek, gdyby podczas zabiegu potrzebna była transfuzja. Jak chrześcijanin powinien się zapatrywać na takie użycie własnej krwi? (...) Może też powołać się na wyraźny nakaz ‛powstrzymywania się od krwi’, jaki otrzymali chrześcijanie. Uwzględniwszy to wszystko, jak sługa Boży mógłby pozwolić, by jego krew gromadzono w banku krwi celem późniejszego przetoczenia jemu bądź innej osobie?” (Strażnica Rok C [1979] Nr 5 s. 21-22).

 

         Płuco-serce i sztuczna nerka

 

„Czy chrześcijanin może korzystać z takich aparatów, jak płuco-serce lub sztuczna nerka? (...) Zgodnie z własnym sumieniem pewni chrześcijanie rozumują, że skoro utrzymany jest ciągły przepływ krwi, to obwód zewnętrzny można uważać za przedłużenie ich układu krwionośnego. Uznawali, że można go porównać z rurką umieszczoną w organizmie, aby zastąpić zablokowany odcinek naczynia krwionośnego. Oczywiście, każdy chrześcijanin powinien rozważyć, co wchodzi w grę przy korzystaniu z takich lub podobnych aparatów. Mieli się zastanowić, czy w danym wypadku może uznać, że krew niewątpliwie opuściła jego organizm, a tym samym ma być wylana, czy też w gruncie rzeczy nadal należy do jego krwiobiegu (Powt. Pr. 12:16). Następnie niech podejmie taką decyzję, która pozwoli mu zachować czyste sumienie w oczach Boga” (Strażnica Rok C [1979] Nr 5 s. 22).

 

         Surowica

 

„Czy przyjmowanie surowicy w zastrzykach daje się pogodzić z przekonaniami chrześcijańskimi? (...) Niektórzy chrześcijanie uważają, że przyjęcie niewielkiej ilości środka krwiopochodnego dla takich celów nie jest przejawem zlekceważenia prawa Bożego; sumienie im na to zezwala. (...). Inni jednak ze względu na sumienie czują się zobowiązani do odtrącenia zastrzyków surowicy, ponieważ zawierają krew, chociaż tylko w maleńkiej ilości. Dlatego daliśmy wyraz stanowisku, że tę kwestię każdy musi rozstrzygnąć osobiście. Zachęcamy wszystkich, by starali się mieć czyste sumienie i żywo reagowali na pouczenia zawarte w Słowie Bożym” (Strażnica Rok C [1979] Nr 5 s. 22-23).

 

         Krew do analizy

 

„Czy jest coś złego w oddaniu krwi do analizy? Opierając się na znajomości Pisma Świętego, większość Świadków Jehowy - o ile nie wszyscy - nie sprzeciwia się takim badaniom. Niewielka ilość krwi pobierana przy takiej okazji z organizmu nie jest ani spożywana, ani wstrzykiwana komu innemu. Po prostu poddaje się ją próbom lub analizie, a następnie usuwa” (Strażnica Rok C [1979] Nr 5 s. 23).

 

         Produkty żywnościowe z zawartością krwi lub jej składników

 

„W jakiej mierze chrześcijanin powinien się przejmować zawartością krwi w produktach żywnościowych? (...) A co należy powiedzieć o produktach żywnościowych, które mogą zawierać krew lub jej składnik, jak białko uzyskiwane z plazmy? (...) Co w takiej sytuacji ma zrobić chrześcijanin kierujący się sumieniem? Może zasięgnąć wiadomości w sklepie mięsnym albo w wytwórni. Doniesiono nam, że w odpowiedzi na takie zapytania niektórzy producenci w jednym z krajów skandynawskich chętnie służyli zapewnieniem, że krew nie wchodzi w skład ich przetworów; nie chcieli tracić klienteli. Natomiast w innych miejscach Świadkowie zwracający się w tej sprawie do rzeźników lub zakładów przetwórczych otrzymywali odpowiedzi mgliste lub wątpliwe. Warto zaznaczyć, że nawet jeśli prawo zezwala przedsiębiorstwom na dodawanie pewnej ilości krwi bez wymieniania jej na etykietce, niekoniecznie wszystkie przedsiębiorstwa czy nawet większość z nich z tego korzysta. Skoro jednak wiadomo na pewno, że dany produkt zawiera krew, prawdziwy chrześcijanin nie będzie go jadł. Chrześcijanie muszą zatem osobiście zadecydować, jak się zachować. Sumienie może skłonić niejednego do wystrzegania się wszystkiego, co u niego budzi poważne wątpliwości, albo do zdobycia potrzebnych informacji, by uspokoić swoje sumienie (Rzym. 14:23). W wypadkach, gdy nie wydaje się możliwe uzyskanie rzetelnych wiadomości przez dochodzenie mieszczące się w rozsądnych granicach, inni chrześcijanie mogą dojść do wniosku: Jeżeli nie mam uzasadnionych podstaw do mniemania, że w danym produkcie znajduje się krew, lub nie mam absolutnie sposobu, by to ustalić, wolno mi to jeść z czystym sumieniem. Powinni wszakże uwzględnić także wrażliwość cudzego sumienia, jak radził apostoł Paweł. (...) Prawdziwi chrześcijanie nie mogą być obojętni na kwestię krwi. Powinni robić wszystko, co leży w ich mocy, żeby się ustrzec wyraźnego pogwałcenia prawa Bożego. Głęboki szacunek dla tego prawa ma pierwszorzędne znaczenie. Czyniąc wszystko, co mieści się w granicach jego możliwości, by ‛powstrzymywać się od krwi’, lud Boży wykazuje docenianie dla świętości życia i reprezentującej je krwi” (Strażnica Rok C [1979] Nr 5 s. 23-24).

 

         Spis wędlin z roku 1979 zakazanych dla Świadków Jehowy

 

         „W Polsce dnia 10 maja 1978 roku naczelny dyrektor Centrali Przemysłu Mięsnego wydał zarządzenie »w sprawie rozszerzenia stosowania plazmy krwi w produkcji wędlin i konserw przeznaczonych na rynek wewnętrzny«. Czytamy w nim między innymi: »Wprowadzam obowiązek stosowania plazmy krwi w produkcji wszystkich kiełbas popularnych według zasad określonych zarządzeniem (...) z dnia 2 maja 1975 r.« (dopuszczono wtedy możliwość zastępowania części składników kiełbas popularnych plazmą krwi w ilości do 15 procent masy). »Wprowadzam dodatek plazmy krwi do następujących kiełbas wyborowych«, po czym wymieniono: serdelki, parówki, kiełbasę krakowską parzoną, kminkową, praską bezosłonkową, mieloną (Luncheon-meat), żywiecką, nadwiślańską, podwawelską (6 do 9 procent). »Wprowadzam dodatek plazmy krwi do następujących konserw krajowych« i tu wymieniono: przysmak śniadaniowy, wycieczkowy, mielonkę wołową, wieprzową, konserwę turystyczną, Luncheon-meat, pasztet mazowiecki (9 do 12 procent). »Zarządzenie obowiązuje zakłady mięsne przemysłu kluczowego i zostaje przekazane pozostałym uczestnikom porozumienia ogólnobranżowego przemysłu mięsnego z zaleceniem wprowadzenia w podległych jednostkach«. Niezależnie od tego oczywiście dodaje się pełną krew do wędlin podrobowych, jak niektóre salcesony, kiszki i kaszanki” (Strażnica Rok C [1979] Nr 5 s. 24).

 

         Resztki krwi w mięsie

 

„Po czym można poznać, że mięso kupione u rzeźnika czy gdziekolwiek indziej jest właściwie wykrwawione? Jak można stwierdzić, czy wyroby wędliniarskie, pieczywo lub lekarstwa zawierają krew albo składniki krwi? (...) Jeżeli w okolicy, gdzie mieszkasz, nie ma zwyczaju wykrwawiać zabijanych zwierząt albo gdy nie jesteś pewien, czy rzeźnik na miejscu twego zamieszkania to czyni - najlepiej będzie, żebyś osobiście zapytał, czy mięso jest właściwie wykrwawione. Sprzedawca mięsa nawet gdy sam nie zabija, przeważnie wie, jak to praktykują w zakładzie, który go zaopatruje w mięso, albo przynajmniej zna odnośne przepisy. Gdy chrześcijanin się dowie, że rzeźnik na pewno właściwie wykrwawił mięso, może jeść je ze spokojnym sumieniem. Skoro ten, od kogo kupujesz mięso, nie może dać ci dokładnej informacji, zapytaj go: »Gdzie będę mógł się tego dowiedzieć? Informacja ta jest dla mnie ważna z przyczyn religijnych.« Jeżeli nie ma żadnej innej możliwości, napisz list do człowieka, który będzie w stanie podać ci tę informację. Kiedy z jakichkolwiek względów masz wrażenia, że nie powiedziano ci prawdy, zawsze jeszcze możesz kupować mięso gdzie indziej, a ostatecznie, jeśli uważasz to za konieczne, kupować żywe zwierzęta na rzeź. Gdy mięso ma wygląd intensywnie czerwony albo gdy na powierzchni ukazuje się czerwonawy płyn, nie oznacza to jeszcze, iż nie zostało wykrwawione. Nawet po właściwym wykrwawianiu mięsa mogą w nim pozostać całkiem nieznaczne ilości krwi. Ciecz na mięsie może być płynem śródtkankowym. Ważne jest to, żeby respektować świętość krwi, żeby przestrzegać zasady, iż życie jest święte” (Strażnica Nr 4, 1967 s. 12).

 

„Kiedy się kroi mięso przed przyrządzeniem lub dzieli na porcje po przyrządzeniu, nieraz sączy się z niego czerwonawa ciecz. Czy jest słuszne, by chrześcijanin jadł takie mięso? (...) Oczywiście nawet mięso z należycie wykrwawionych zwierząt może być intensywnie czerwone lub zawierać wysączającą się na powierzchnię czerwoną ciecz. Dzieje się tak dlatego, że wykrwawienie nie usuwa ze zwierzęcia krwi absolutnie bez śladu. Prawo Boże nie wymaga jednak wydobycia każdej pojedynczej kropli krwi. Po prostu stwierdza, że zwierzę powinno być wykrwawione. Prócz tego w mięsie znajduje się pozanaczyniowy płyn tkankowy. Może się on zmieszać z resztkami krwi i zabarwić się na czerwono. Ciecz ta, wypełniająca przestwory międzykomórkowe, znana jest też pod nazwą płynu śródtkankowego i przypomina osocze krwi. Nie jest to jednak krew i stąd nie podlega zakazowi dotyczącemu krwi. Dlatego sama obecność czerwonawej cieczy w mięsie nie przekreśla jego przydatności do spożycia. Jeżeli tylko zwierzę było należycie wykrwawione, nie ma żadnych biblijnych zastrzeżeń co do użycia jego mięsa na pokarm. Czasem jednak może się zdarzyć, że chrześcijanin ma podstawę do przypuszczenia, iż zwierzę nie zostało odpowiednio wykrwawione. Jeżeli nie ma możliwości tego sprawdzić, niekiedy woli nie jeść tego mięsa, aby uniknąć wyrzutów sumienia” (Strażnica Rok XCIV [1973] Nr 7 s. 24).

 

         Mięso słabo wykrwawione i ewentualny wegetarianizm

 

         „Jeżeli chrześcijanin się dowie, że jego rzeźnik nie zwraca uwagi na wykrwawienie, to przy robieniu zakupów powinien poszukać innego rzeźnika albo w ogóle zrezygnować ze spożywania mięsa, jeśli innego nie można otrzymać. Człowiek sumienny nie spożyje również mięsa w restauracji, jeśli wie, że nie zwraca się tam należytej uwagi na właściwe wykrwawienie. W takiej sytuacji może się okazać rzeczą konieczną, aby chrześcijanin, który chce zjeść mięsa, kupił żywe zwierzę albo drób i sam je zabił” (Strażnica Nr 6, 1962 s. 11).

 

         Różne pytania z angielskiej Strażnicy

 

         Oto dziewięć pytań Świadków Jehowy, które przedstawia ang. Strażnica 01.07 1951 s. 414-416 (pomijamy tu cytowanie odpowiedzi):

 

„Jakie są biblijne podstawy dla odmawiania transfuzji krwi?”.

„Czy te zakazy odnośnie krwi nie odnoszą się jedynie do krwi zwierzęcej, a nie ludzkiej?”.

„Jeżeli dawca krwi nie umiera ani nie jest pozbawiany życia, to dlaczego biblijne zakazy stosuje się wobec transfuzji?”.

„Jeżeli chrześcijanie nie podlegają Prawu Mojżeszowemu, które kładzie nacisk na ograniczenia względem krwi, to dlaczego powinniśmy się trzymać tych rozporządzeń?”.

„W Księdze Kapłańskiej 3:17 powiedziano: »Żadnego tłuszczu ani żadnej krwi spożywać nie będziecie«. Dlaczego zatem unikamy krwi, mimo że jemy tłuszcz?”.

„Dlaczego Świadkowie Jehowy nie odmawiają spożywania mięsa, jako że pozostaje w nim trochę krwi, nawet jeśli zwierzę zostało właściwie wykrwawione?”.

„Wiele osób mówi, że przyjęcie transfuzji nie jest tym samym co spożywanie krwi. Czy to słuszny pogląd?”.

„Jeżeli transfuzja przynosi korzyści - a możliwe, iż ratuje nawet życie - to czy nie okazuje się przez nią usługiwania na wzór Chrystusa? Czyż Jezus nie powiedział: »Nikt nie ma miłości większej niż ta, gdy ktoś daje swą duszę za swoich przyjaciół«?”.

„Czy możemy wnioskować, że świadkowie Jehowy są przeciwni ludziom, którzy korzystają z transfuzji?”.

 

         Rady dla handlujących mięsem i przeprowadzających transfuzje

 

         Warto też wspomnieć rady dla Świadków Jehowy związane z handlem produktami zawierającymi krew i przeprowadzaniem transfuzji. W tej ostatniej kwestii dotyczy to lekarzy, pielęgniarek i laborantów mających styczność z transfuzją lub jej dokonujący:

 

         „A zatem pozostaje kwestią sumienia, czy chrześcijanin pracujący w składzie będzie się zajmował wyrobami z krwią, takimi jak kaszanka, sprzedając ją osobom świeckim, które chcą za nią płacić. Sprawą osobistą jest też decyzja innego chrześcijanina, który musi rozstrzygnąć, czy będzie w sklepie chemicznym sprzedawał ludziom ze świata produkty zawierające krew albo czy ma na żądanie światowego pracodawcy rozsiewać na jego polu nawóz z zawartością krwi. Oczywiście chrześcijanin nie postąpiłby słusznie, gdyby zachęcał kogoś do wybrania raczej wyrobów zawierających krew niż wolnych od niej, i nie może bronić żadnego z niewłaściwych sposobów ubycia krwi. Co uczynić, gdy chodzi o postępowanie z takimi produktami, to musimy jednak pozostawić jako osobistą sprawę sumieniu każdego poszczególnego chrześcijanina” (Strażnica Nr 11, 1966 s. 12).

 

         „Niektórzy lekarze będący świadkami Jehowy dokonują transfuzji krwi osobom światowym na ich życzenie. Jednak nie robią tego u oddanych Bogu świadków Jehowy. Zgodnie ze słowami 5 Mojżeszowej 14:21 dawanie krwi ludziom ze świata, na ich żądanie pozostawione jest sumieniu chrześcijańskiego lekarza. Sytuacja jest podobna do tej w jakiej znajduje się chrześcijański rzeźnik lub sprzedawca, który musi zadecydować, czy może z czystym sumieniem sprzedawać wędliny z krwią osobom światowym” (Strażnica Nr 11, 1966 s. 12).

 

„Powyższą kwestię dotyczącą zakresu odpowiedzialności musieli wziąć pod uwagę niektórzy chrześcijanie pracujący w szpitalach. Lekarz często ma wpływ na wybór leków albo metody leczenia. Czy chrześcijanin będący lekarzem mógłby zlecić wykonanie transfuzji lub aborcji, wiedząc, co na ten temat mówi Biblia - nawet gdyby miał zgodę pacjenta? Natomiast pielęgniarka zatrudniona w szpitalu zwykle nie ma takich uprawnień. Kiedy wywiązuje się ze swych rutynowych obowiązków, może otrzymać od lekarza polecenie wykonania w jakimś celu badania krwi bądź opiekowania się pacjentką, która zdecydowała się na przerwanie ciąży. Zgodnie z przykładem zanotowanym w Księdze 2 Królów 5:17-19 może dojść do wniosku, że skoro nie ma wpływu na decyzję co do transfuzji lub aborcji, nic nie stoi na przeszkodzie, by ze względów humanitarnych troszczyła się o pacjenta. Oczywiście musi uwzględnić głos swego sumienia, tak aby ‛postępować przed Bogiem z czystym sumieniem’ (Dzieje 23:1)” (Strażnica Nr 8, 1999 s. 29).

 

„Niektóre zajęcia mogą być niejako w »strefie pogranicznej«. Niekiedy też podstawowej pracy nic nie można zarzucić, ale od czasu do czasu żąda się od pracowników zrobienia czegoś, co nasuwa wątpliwości. Wtedy właśnie w grę wchodzi sumienie. W niektórych zawodach mogą się wyłonić problemy związane z użyciem krwi. (...) A co byś zrobił, gdyby w zakładzie pracy polecono ci sporadycznie zająć się krwią lub jej produktami? Czy sumienie by ci na to pozwoliło? W amerykańskim stanie Colorado pewien świadek Jehowy pracował w szpitalu jako główny laborant, wobec czego wykonywał różne analizy tkanek i płynów organizmu ludzkiego. Między innymi oczekiwano od niego badania próbek krwi. Niekiedy chodziło po prostu o sprawdzenie poziomu cukru lub cholesterolu we krwi pacjenta. Czasami jednak trzeba było także przeprowadzić próby krzyżowe dla celów transfuzji. Jak się powinien zachować? Chrześcijanin ten dokładnie przemyślał cały problem. Zdawał sobie sprawę, iż nie byłoby słusznie, gdyby jakiś sługa Boży pracował wyłącznie dla banku krwi, gdzie każda czynność służyłaby celowi, który stanowi pogwałcenie prawa Bożego. Ale swoją sytuację widział inaczej; prowadził przecież różnego rodzaju badania. Zgadzał się także z tym, że gdyby był lekarzem odpowiedzialnym za decyzje, nie powinien zarządzić przeprowadzenia żadnej transfuzji u pacjenta, tak samo jak chrześcijanin posiadający sklep nie powinien zamawiać ani sprzedawać bożków czy papierosów. Laborant ów pomyślał sobie jednak, że skoro cały jego związek z krwią polega jedynie na wykonaniu analizy, więc jego rola niewiele odbiega od roli pielęgniarki, która na polecenie lekarza mogła pobrać próbkę krwi, gońca, który ją przyniósł do laboratorium, i jeszcze kogoś innego, kto by ewentualnie przeprowadził nakazaną transfuzję bądź inny zabieg. Wziął pod uwagę zasadę z Księgi Powtórzonego Prawa 14:21. Według tego wersetu Żyd, znalazłszy padłe zwierzę, mógł je sprzedać cudzoziemcowi, którego nie obowiązywały ograniczenia Prawa co do niewykrwawionego mięsa. Dlatego sumienie pozwoliło wówczas temu laborantowi dokonywać analiz krwi, włącznie z tymi, które miały służyć za podstawę do przeprowadzenia transfuzji pacjentom nie zainteresowanym kwestią, jak prawo Boże reguluje użycie krwi” (Strażnica Rok XCVI [1975] Nr 24 s. 9-10).

 

         Widzimy z powyższego, że Świadkowie Jehowy mają mnóstwo życiowych problemów związanych z krwią. Wydaje się, że tylko wtedy, gdy Towarzystwo Strażnica zmieni swoją naukę, jak w przypadku szczepień i przeszczepów, będą oni pozbawieni swoich wyrzutów sumienia i wątpliwości.

 

Kwestia frakcji krwi

 

         Wydaje się, że Towarzystwo Strażnica po wprowadzeniu zakazu transfuzji krwi w roku 1945 nie poruszało początkowo spraw związanych z frakcjami krwi. Prawdopodobnie najstarszymi w tej kwestii były artykuły opublikowane po angielsku w roku 1950 i 1954 (ang. Przebudźcie się! 08.08 1950 s. 7; ang. Przebudźcie się! 08.01 1954 s. 23-24).

 

         Zakaz wykorzystywania frakcji krwi

 

Początkowo nie pozwalano głosicielom na przyjmowanie „frakcji krwi”:

 

         „Dowiedzieliśmy się, że w celu uzyskania białka krwi, czyli »frakcji« znanej jako gamma-globulina, na jeden zastrzyk potrzeba blisko jednego litra krwi pełnej. A jeśli weźmiemy pod uwagę powyższe cytaty, zmuszające do przyznania, że takie korzystanie z krwi ludzkiej jest wysoce ryzykowne, to czy może być jakieś uzasadnienie dla stosowania gamma-globulin? Co więcej, osoby zainteresowane biblijną stroną tego zagadnienia wezmą pod uwagę to, że produkty wytworzone z krwi pełnej stawiają je w tej samej kategorii co transfuzje krwi objęte zakazem Jehowy wprowadzania krwi do organizmu (zobacz Kapłańska 17:10-14; Dzieje 15:20, 28, 29)” (ang. Przebudźcie się! 08.01 1954 s. 24).

 

         „Chociaż lekarze namawiają do stosowania niektórych frakcji krwi, zwłaszcza albumin, to one także podlegają biblijnemu zakazowi” (ang. Przebudźcie się! 08.09 1956 s. 20).

 

„Chociaż świadkowie Jehowy nie używają krwi jako pokarmu ani nie godzą się na jakiekolwiek przetaczanie w celach leczniczych pełnej krwi lub zamiast niej jakichś składników czy substancji krwi [edycja ang. s. 39: blood fraction or blood substance], to nie odrzucają wszystkich metod leczenia używanych w medycynie” („Krew, medycyna a prawo Boże” 1965 [ang. 1961] s. 30).

 

         „Wiele środków wzmacniających i tabletek sprzedawanych w aptekach i drogeriach zawiera składniki krwi, na przykład hemoglobinę. A zatem trzeba się mieć stale na baczności i w rozsądny sposób zasięgać informacji w miejscach w których się kupuje mięso, jak również czytać etykiety na opakowaniach produktów” (jw. s. 9; por. edycja ang. s. 11: Numerous tonics and tablets sold at drugstores contain such blood fractions as hemoglobin; por. prawie identyczne słowa Strażnica Nr 6, 1962 s. 4).

 

„Czy przez takie używanie krwi w medycynie wykracza się przeciw prawu Bożemu? Czy podtrzymywanie życia przez przetaczanie krwi, osocza (plazmy) lub czerwonych krwinek czy też innych składników krwi jest czymś niewłaściwym? Tak!” (Strażnica Nr 6, 1962 s. 4).

[W angielskim odpowiedniku tej publikacji zamiast słów „innych składników krwi” jest zwrot various blood fractions, tzn. „różnych frakcji krwi” (ang. Strażnica 15.09 1961 s. 558).]

 

         „Najlepiej jest zaznaczyć wyraźnie na formularzu, który się podpisuje w czasie przyjęcia do szpitala, że się odmawia przetaczania krwi i środków krwiopochodnych” (Przebudźcie się! Nr 9 z lat 1960-1969 s. 11; por. ang. Przebudźcie się! 22.07 1964 s. 26 – pominięto słowa „środki krwiopochodne”).

 

„Może [lekarz] powie też: »Panu potrzebne są czerwone krwinki do przenoszenia tlenu. Mamy tutaj takie. Co pan myśli o tym?« Chrześcijanin może nie jest tak obeznany z fachowymi wyrażeniami lekarskimi. Czy ma się więc zwrócić do sługi zboru lub do Towarzystwa? Nie zajdzie tego potrzeba, jeśli jest gotów dźwigać swe własne brzemię odpowiedzialności. Potrzebuje tylko zapytać lekarza: »Z czego wytworzona jest plazma?«, »Z czego wytwarza się czerwone krwinki?«, »Skąd pochodzi ta substancja?« Jeśli odpowiedź brzmi: »Ona pochodzi z krwi« lub »zachodzi we krwi«, wtedy chrześcijanin dokładnie wie, co ma czynić, gdyż zasadzie tej podlega nie tylko krew jako taka, lecz też wszystko, co z krwi jest wytwarzane” (Strażnica Nr 2, 1964 s. 9).

 

         „Jeżeli jednak czytamy na etykiecie pudełka z tabletkami, że one zawierają hemoglobiny, to już od razu wiadomo - a badanie podobne do powyższego może to potwierdzić - że przy ich produkcji użyto składników krwi. Chrześcijanin wie wtedy, nawet nie pytając nikogo, że takich specyfików powinien unikać. Wszystko to są oczywiście sprawy, które każdy najlepiej może ustalić tam, gdzie zamieszkuje” (Strażnica Nr 4, 1967 s. 12).

 

„W listopadzie 1973 dr Jerome H. Kay z Los Angeles napisał w liście do redakcji Awake! (Przebudźciesię!), że jego zespół w większości wypadków dokonuje teraz operacji na otwartym sercu bez przetaczania krwi. Dr Kay dodał: «Z przyjemnością operujemy pacjentów, którzy są Świadkami Jehowy. Nie przetaczamy im krwi ani żadnych środków krwiopochodnych»” (Przebudźcie się! Nr 10 z lat 1970-1979 s. 24 [ang. 22.06 1974 s. 20]).

 

         Ciekawe, że istnieje przynajmniej jedna wypowiedź z lat 60. XX wieku (po angielsku opublikowana w roku 1958), w której Towarzystwo Strażnica dopuszczało stosowanie „składników krwi”:

 

         „Czy przyjmowanie do krwiobiegu surowicy, takiej jak anatoksyna (szczepionka) przeciwbłonicza, oraz składników krwi, jak na przykład gammaglobulina, w celu wywołania odporności na choroby przez wytworzenie przeciwciał należy uważać za równoznaczne z piciem albo pobieraniem krwi lub plazmy krwi drogą transfuzji? Nie wydaje się konieczne, żebyśmy jedno i drugie zaliczali do tej samej kategorii, chociaż tak czyniliśmy w przeszłości. (...) Wstrzykiwanie do krwi przeciwciał zawartych w surowicy krwi lub korzystanie ze składników krwi w celu wytworzenia takich przeciwciał nie jest równoznaczne z doustnym lub dożylnym pobieraniem krwi jako pożywienia w celu wzmocnienia sił życiowych organizmu. Chociaż Bóg nie przewidział dla człowieka, by kalał swój krwiobieg szczepionkami, surowicami czy składnikami krwi, to jednak wydaje się, że nie jest to objęte wyraźną wolą Bożą, nakazującą spożywania krwi jako pokarmu. Czy ktoś zgodzi się na tego rodzaju leczenie, pozostaje więc sprawą jego osobistego sądu” (Strażnica Nr 10, 1961 s. 16 [ang. 15.09 1958 s. 575]).

 

         Widać z powyższego, że organizacja Świadków Jehowy w omawianych latach zmieniała swoje stanowisko w kwestii krwi.

         Trzeba tu dodać, że w języku polskim mamy opublikowany tylko pewien wycinek tekstów (ufamy że najważniejszych), które znajdują się w angielskich czasopismach Towarzystwa Strażnica (patrz ang. Przebudźcie się!: 22.05 1959 s. 26; 08.05 1964 s. 30; 22.08 1965 s. 18-20; 08.06 1966 s. 31).

 

         Zmiana w kwestii frakcji krwi

 

Szczególnie od lat siedemdziesiątych XX wieku Towarzystwo Strażnica etapami rozpoczęło zezwalać swym głosicielom na niektóre z frakcji krwi, np. zawarte w lekach:

 

„Czy właściwie postępuje chrześcijanin, który się godzi na leczenie obejmujące przyjęcie do organizmu surowicy przygotowanej z krwi? (...) Sądzimy, że tutaj musi decydować sumienie poszczególnego chrześcijanina. Niektórzy mogą uważać, że przyjęcie takiej surowicy nie jest aktem lekceważenia sobie świętości życia i Boga jako Źródła życia, że nie stanowi naigrawania się z wyraźnie sprecyzowanej woli Boga co do niekorzystania z krwi jako pokarmu. Z drugiej zaś strony sumienie innych może ich nawoływać do odrzucenia wszelkich takich surowic” (Strażnica Rok XCV [1974] Nr 20 s. 23-24).

 

„Przyznać trzeba, że medycyna coraz bardziej odwraca się od stosowania transfuzji pełnej krwi. Dzieli się natomiast krew ludzką na podstawowe składniki, które mogą być przetaczane - krwinki czerwone, krwinki białe, płytki krwi oraz plazmę. Wyraziliśmy na ten temat opinię: »Wierzymy, że użycie krwi do transfuzji [mającej podtrzymać życie] lub zastosowanie jakiegoś składnika krwi w podobnym celu jest wyraźnie sprzeczne z biblijnym nakazem, by się ‛powstrzymywać od krwi’ (Dzieje 15:20)«.

Cóż jednak wypada powiedzieć o przyjmowaniu zastrzyków surowicy, stosowanych na przykład przeciwko błonicy, tężcowi, wirusowemu zapaleniu wątroby, wściekliźnie, hemofilii (krwawiączce) i niezgodności czynnika Rh? Wydaje się, że leży to jakby w »strefie pogranicznej«. Niektórzy chrześcijanie uważają, że przyjęcie niewielkiej ilości środka krwiopochodnego dla takich celów nie jest przejawem zlekceważenia prawa Bożego; sumienie im na to zezwala. (...). Inni jednak ze względu na sumienie czują się zobowiązani do odtrącenia zastrzyków surowicy, ponieważ zawierają krew, chociaż tylko w maleńkiej ilości. Dlatego daliśmy wyraz stanowisku, że tę kwestię każdy musi rozstrzygnąć osobiście. Zachęcamy wszystkich, by starali się mieć czyste sumienie i żywo reagowali na pouczenia zawarte w Słowie Bożym” (Strażnica Rok C [1979] Nr 5 s. 22-23).

 

„Co prawda wersety te nie zawierają terminów medycznych, ale w przekonaniu Świadków Jehowy zakazują przetaczania zarówno pełnej krwi, jak i podawania jej składników: krwinek czerwonych, plazmy, krwinek białych i płytkowych. Poglądy religijne Świadków nie wykluczają jednak całkowicie używania takich komponentów, jak albuminy, immunoglobuliny i czynniki krzepnięcia krwi. Każdy Świadek musi sam zadecydować, czy zechce je przyjąć” (Przebudźcie się! Rok LXIV [1983] Nr 3 s. 12).

 

„Trzymając się prawa Bożego, chrześcijanie nie zgadzają się na transfuzję pełnej krwi ani jej podstawowych składników - krwinek czerwonych, białych, płytkowych czy plazmy. Jednakże niektórym Świadkom Jehowy sumienie pozwala na przyjęcie zastrzyku z jakiejś drobnej frakcji białkowej osocza. Co ciekawe, część tych białek w naturalny sposób przenika z krwi kobiety ciężarnej do niezależnego krwiobiegu płodu” (Strażnica Nr 16, 1990 s. 29).

[Ciekawe, że zupełnym milczeniem Towarzystwo Strażnica pomija kwestię przenikania składników krwi przez nie zabronionych: leukocytów, krwinek czerwonych czy komórek macierzystych.]

 

„Świadkowie Jehowy nie zgadzają się na przetoczenie krwi pełnej oraz jej podstawowych składników. (...) Natomiast jeśli chodzi o poszczególne frakcje tych składników, każdy chrześcijanin musi sam z modlitwą wnikliwie to rozważyć i podjąć świadomą decyzję” (Strażnica Nr 12, 2000 s. 31).

 

W książce pt. „Trwajcie w miłości Bożej” (2008) na stronie 216, w tabeli, wyszczególniono frakcje krwi (uzyskane z krwinek czerwonych, białych, z płytek krwi i osocza), które wolno głosicielom przyjmować według „osobistej decyzji” i podano następujący komentarz:

 

„Czy chrześcijanie powinni zgadzać się na leczenie z użyciem frakcji krwi? Biblia nie podaje szczegółowych informacji na ten temat, toteż każdy musi sam powziąć decyzję pozwalającą mu zachować czyste sumienie przed Bogiem. Niektórzy odmawiają przyjęcia wszelkich frakcji, biorąc pod uwagę fakt, że Prawo Boże dane Izraelowi nakazywało krew zwierzęcia »wylać na ziemię« (Powtórzonego Prawa 12:22-24). Inni, którzy oczywiście również nie zgadzają się na transfuzję krwi pełnej i jej podstawowych składników, mogą zaakceptować leczenie polegające na podaniu jakiejś frakcji. Mogą na przykład uznać, że na pewnym etapie frakcje wyodrębnione z czyjejś krwi nie symbolizują już życia tej osoby” (jw. s. 215-216; por. s. 78-79).

 

Zagadnienia powyższe omawiały też inne publikacje. Oto one:

         Jak krew może ocalić twoje życie? 1990 s. 27;

         Strażnica Nr 11, 1990 s. 30-31;

Strażnica Nr 19, 1994 s. 31;

Przebudźcie się! Nr 12, 1994 s. 28;

Strażnica Nr 12, 2004 s. 22, 30-31;

Nasza Służba Królestwa Nr 11, 2006 s. 3, 5.

 

         Widzimy z powyższego, że stanowisko Towarzystwa Strażnica co do „frakcji krwi” i „środków krwiopochodnych” ulegało zmianom.

         Czy przyjdzie czas na odmianę w kwestii transfuzji?

 

         Na zakończenie składam podziękowanie Markowi Boczkowskiemu, za fachowe uwagi oraz wskazówki co do „frakcji krwi”.

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości

Komentarze są zablokowane