Włodzimierz Bednarski

Kto zarządzał Towarzystwem Strażnica, gdy J. F. Rutherford siedział w więzieniu?

dodane: 2019-04-25
Na ogół znane jest zarządzanie Towarzystwem Strażnica przed pójściem do więzienia J. F. Rutherforda. Znane jest rządzenie po powrocie Sędziego z odsiadki 9 miesięcy. A kto zarządzał organizacją, gdy prezes był za kratami? Czyżby on sam sterował organizacją z więzienia? Nasz artykuł zbiera dawne informacje na ten temat.

 

Kto zarządzał Towarzystwem Strażnica, gdy J. F. Rutherford siedział w więzieniu?

 

         Zazwyczaj sędziowie wsadzają ludzi do więzienia. Jednak w historii Towarzystwa Strażnica wydarzył się epizod, iż sędziego uwięziono! Chodzi o prezesa tej organizacji znanego jako Sędzia Rutherford (1869-1942).

         Został on skazany na 20 lat więzienia, choć odsiedział tylko 9 miesięcy. Szczęściem jego było to, że skończyła się pierwsza wojna światowa i wiele wcześniejszych zarzutów stało się nieaktualnymi:

 

„J.F. Rutherford spędził w więzieniu tylko 9 miesięcy, a nie 20 lat, jak opiewał wyrok. Dnia 25 marca 1919 roku został razem z 7 współpracownikami wypuszczony na wolną stopę, a z czasem całkowicie zrehabilitowany” (Strażnica Rok XCVI [1975] Nr 21 s. 17).

 

         Trzeba tu napomknąć, że organizacja Świadków Jehowy nigdy nie podała, na czym polegało to „całkowite zrehabilitowanie”. Ani nie wspomniała o jakiejkolwiek rekompensacie finansowej, ani nie opublikowała jakiejś treści sądowej czy urzędowej, ani żadnych przeprosin ze strony państwa.

 

         Towarzystwo Strażnica samo podało, że właściwie tylko zakończenie wojny położyło kres poprzednim zarzutom (patrz poniżej ich krytykę modlitw o „zakończenie wojny”, które wcześniej zaakceptowali):

 

         „Unieważnienie 14 maja 1919 roku niesłusznych wyroków wydanych na ośmiu Badaczy Pisma świętego oznaczało, iż byli wolni, chyba że rząd zechciałby ponownie wytoczyć im proces. Ale wojna już się skończyła i zdawano sobie sprawę, że fakty uniemożliwią uzyskanie wyroków skazujących. Stąd też 5 maja 1920 roku na otwartej rozprawie w Brooklynie prokurator ogłosił, że wycofuje oskarżenie. W rezultacie postępowanie umorzono” (Dzieje Świadków Jehowy w czasach nowożytnych. Stany Zjednoczone Ameryki. Na podstawie Rocznika Świadków Jehowy na rok 1975 s. 50).

 

Zarzutów w stosunku do J. F. Rutherforda i jego kilku współpracowników było więcej niż kilka, a wymieniają je różne publikacje Świadków Jehowy. Cytujemy je według fragmentów przytaczanych w naszym artykule pt. Odbiornik radiowy Towarzystwa Strażnica podczas wojny i problemy J. F. Rutherforda:

http://piotrandryszczak.pl/polemika2aa/odbiornik-radiowy-towarzystwa-straznica-podczas-wojny-i-problemy-j-f-rutherforda.html

 

„rozpowszechnianie siódmego tomu”;

„przekroczenie ustawy o szpiegostwie”;

„pertraktowanie z nieprzyjacielem”;

„oskarżeni o działalność wywrotową”;

„spiskowali w celu nakłonienia innych do nieposłuszeństwa i do uchylania się od służby w siłach zbrojnych USA oraz w celu utrudnienia poboru i rekrutacji mężczyzn do tej służby”;

„akt oskarżenia dotyczył wysłania do Europy pewnej kwoty (przeznaczonej na biblijną działalność wychowawczą w Niemczech), co miało być sprzeczne z interesami Stanów Zjednoczonych”;

dawano „schronienie dla agentów niemieckich”;

posiadanie radiowego urządzenia odbiorczego, za pomocą którego to „aparatu komunikowano się z nieprzyjacielem”.

„oskarżono oprócz tego o handel z wrogiem na podstawie twierdzenia, że ci przedstawiciele Towarzystwa przesłali 500 dolarów kierownikowi szwajcarskiego oddziału w Zurychu” (Dzieje Świadków Jehowy w czasach nowożytnych. Stany Zjednoczone Ameryki. Na podstawie Rocznika Świadków Jehowy na rok 1975 s. 42).

 

Jak widzimy, zarzutów było wtedy sporo, a czas wojny sprzyjał różnym podejrzeniom, tym bardziej, gdy ktoś w swych naukach głosił, że wojna ta przeistoczy się w Armagedon, przez co podkręcał emocje ludzi:

 

„Podczas I wojny światowej oddani Bogu badacze Biblii byli skłonni sądzić, że ten konflikt doprowadzi stopniowo do przepowiedzianej w Objawieniu 16:13-16 bitwy Armagedonu. Toteż zawieszenie broni i koniec wojny w listopadzie 1918 r. były dla nich niemałym zaskoczeniem!” (Życie wieczne w wolności synów Bożych 1970 s. 229-230).

 

         Towarzystwo Strażnica samo ukazało atmosferę, jaka wtedy panowała:

 

„W trakcie rozprawy sądowej przedstawiciel rządu oświadczył, że nawet jeśli ktoś by stał na rogu ulicy i powtarzał »Ojcze nasz« z zamiarem odstręczenia ludzi od wstąpienia do armii, może on być osadzony w zakładzie karnym” (Strażnica Nr 14, 1967 s. 10).

 

Kto zatem rządził w Towarzystwie Strażnica przez owe 9 miesięcy, gdy Sędzia Rutherford przebywał w więzieniu?

 

Richard H. Barber (1869-1967), jeden z prominentnych działaczy Towarzystwa Strażnica, mając 96 lat opublikował w roku 1965 w Strażnicy (po polsku w roku 1968) swój życiorys. Nie należy go mylić z innym znanym Świadkiem Jehowy o tym nazwisku. Tym drugim był Carey W. Barber (1905-2007), członek Ciała Kierowniczego od roku 1977.

 

         R. H. Barber wspomina, że na dworcu kolejowym, podczas oczekiwania na pociąg do więzienia w Atlancie, Sędzia ustanowił „komitet” zarządzający Towarzystwem Strażnica. Było to na dodatek pewnie działanie pozastatutowe. Co ciekawe wcześniej J. F. Rutherford sam zarzucał takie działania swoim oponentom w roku 1917 i na początku roku 1918.

         Oto relacja R. H. Barbera:

 

Po siedmiu latach służby pielgrzyma zostałem niespodzianie powołany do Domu Betel, to znaczy do centrali Towarzystwa w Brooklynie. Był rok 1918. Przeciwnicy religijni korzystając z naprężonych stosunków wojennych, rozniecili nienawiść wobec Towarzystwa. Na skutek tego prezes Towarzystwa J. E. Rutherford i inni oficjalni przedstawiciele zostali bezprawnie aresztowani i stawieni pod sąd. Byłem obecny na tamtej rozprawie, z której od razu odprowadzono ich do więzienia. Na drugi dzień rano otrzymałem telefoniczną wiadomość, że brat Rutherford prosi mnie o przybycie na Dworzec Pensylwański, gdzie bracia muszą czekać kilka godzin na pociąg dalekobieżny do Atlanty. Naszych więźniów transportowano więc do zakładu karnego w Atlancie. Pojechaliśmy natychmiast na dworzec: brat Frank Herth, siostra Van Amburgh, siostra Fisher, siostra Agnes Hudgings jako stenotypistka i ja. Brat Rutherford dał mi różne instrukcje. W wypadku, gdyby nas bardzo nękała policja, mieliśmy sprzedać Dom Betel i brukliński Tabernacle (Przybytek, to znaczy salę zgromadzeń), a przenieść się do Filadelfii albo Harrisburga czy Pittsburgha, bo przecież Towarzystwo było zarejestrowane w Pensylwanii. Orientacyjnie podał, by sprzedać Betel za 60 tysięcy dolarów, a Tabernacle za 25 tysięcy. Kiedy już pociąg miał wyruszyć w drogę, brat Rutherford zatrzymał jeszcze przy sobie brata Hertha i siostrę Hudgings. Jechali z nim część drogi, a brat Rutherford w tym czasie dyktował list instrukcyjny dla brata Hortha, w którym między innymi upoważnił go do sprzedaży Domu Betel i Tabernacle. Po powrocie siostra Hudgings przepisała dla nas te instrukcje. Jeżeli mnie pamięć nie myli, Tabernacle udało się sprzedać jedynie za 16 tysięcy dolarów. Dom Betel miał być sprzedany rządowi i wszystkie formalności były już załatwione, tylko pieniędzy jeszcze nie przekazano, gdy ogłoszono zawieszenie broni; po prostu jakby zrządzenie Opatrzności, że sprzedaż Domu Betel nie doszła do skutku” (Strażnica Nr 7, 1968 s. 13).

 

Brat Rutherford powołał był komitet, który miał go zastępować przez czas jego pobytu w więzieniu. Do komitetu tego należał brat W. B. Spill oraz brat John Stephenson, członek rodziny Betel, który dotąd pracował w biurze skarbnika jako prawa ręka brata Van Amburgha, zaś trzecim członkiem byłem ja. Praca została między nas podzielona następująco: ja miałem być w biurze, załatwiać korespondencję i przygotowywać do druku materiały przewidziane do Strażnicy; brat Stephenson nadal prowadził księgowość, a brat Spill miał zająć się sprawami zewnętrznymi” (Strażnica Nr 7, 1968 s. 13).

 

Jak przyjęto ten „komitet” zarządzający, wybrany na dworcu kolejowym?

         Barber skarżył się w swej relacji, że miał on wiele kłopotów finansowych i innych:

 

Napływało mnóstwo poczty; w wielu listach ostro nas krytykowano, ale w licznych innych wyrażano współczucie i dodawano nam otuchy. Dużo było osób, które kiedyś złożyły w kasie Towarzystwa pieniądze, z zastrzeżeniem, że w razie by ich w przyszłości potrzebowały, będą mogły wycofać, swój wkład w 50-dolarowych ratach miesięcznych. Teraz niejedne z nich chciały odebrać te pieniądze i faktycznie wiele kwot zwrócono. Ale równocześnie stale wpływały dobrowolne datki. Zresztą nie wydawaliśmy dużo pieniędzy, gdyż służba pielgrzymów została wstrzymana i byliśmy całkowicie odcięci od biur oddziałów zagranicznych. Nasze pisma, z wyjątkiem Strażnicy były w Stanach Zjednoczonych zakazane. W Kanadzie zakazana była wszelka nasza literatura. Wyznaczono czterech braci, po jednym w Bostonie, Brooklynie, Chicago i w Seattle, którzy na ustalone adresy w Kanadzie wysyłali pojedyncze egzemplarze Strażnicy, zawinięte w zwykłe gazety. Egzemplarze te następnie kierowano dalej, czołowe artykuły powielano (niektóre nawet wydrukowano), po czym rozprowadzano je do wszystkich zborów kanadyjskich” (Strażnica Nr 7, 1968 s. 13).

 

W styczniu 1919 roku, aby dodać mocy tym ustanowionym na dworcu zastępcom, Barbera wybrano do zarządu Towarzystwa Strażnica (Spill był już w zarządzie od roku 1917). Sędzia sterował w pewien sposób wyborami z więzienia, choć jak napisano, sam drżał, czy go znów wybiorą:

 

         „Zebranym odczytano list od brata Rutherforda. Przesyłał wszystkim serdeczne pozdrowienia i ostrzegał przed główną bronią Szatana – pychą, ambicją i strachem. Okazując pragnienie podporządkowania się woli Jehowy, pokornie zaproponował nawet odpowiednich mężczyzn na wypadek, gdyby miano wybrać innych członków zarządu Towarzystwa” (Dzieje Świadków Jehowy w czasach nowożytnych. Stany Zjednoczone Ameryki. Na podstawie Rocznika Świadków Jehowy na rok 1975 s. 47).

 

         „Dnia 11 listopada 1918 roku podpisano zawieszenie broni. Zakończyła się pierwsza wojna światowa. Ale ośmiu Badaczy Pisma świętego nadal przebywało w więzieniu. Byli tam jeszcze, gdy ich współwyznawcy zorganizowali kongres w Pittsburghu, w dniach od 2 do 5 stycznia 1919 roku. Zgromadzenie to połączono ze znamiennym dorocznym spotkaniem statutowym Towarzystwa Strażnica, zwołanym na 4 stycznia 1919 roku. J. F. Rutherford zdawał sobie sprawę, że na tym zebraniu przeciwnicy działający wewnątrz organizacji będą próbowali zastąpić jego i innych członków zarządu Towarzystwa swoimi ludźmi” (Dzieje Świadków Jehowy w czasach nowożytnych. Stany Zjednoczone Ameryki. Na podstawie Rocznika Świadków Jehowy na rok 1975 s. 47).

 

         Oto skład zarządu z roku 1919 z wybranym Barberem, oraz z roku 1920, po tym, gdy usunięto z niego Barbera i Spilla:

 

Stan na rok 1919 – Rutherford (prezes), Wise (wiceprezes od 1919), Van Amburgh (sekretarz-skarbnik), Hudgins, Anderson, Barber, Spill (ang. Strażnica 15.01 1919 s. 6379 [reprint]).

 

R. H. Barber otrzymał trzeci wynik głosowania (wyższy niż sekretarz-skarbnik Van Amburgh), zaś W. E. Spill był piąty:

 

„J. F. Rutherford. 112,000

C. A. Wise 111,712

R. H. Barber 97,828

W. E. Van Amburgh 88,307

W. E. Spill 84,148

W. F. Hudgings 75,942

C. H. Anderson 70,113”(ang. Strażnica 15.01 1919 s. 6379 [reprint]).

 

Stan na rok 1920 – Rutherford (prezes), Wise (wiceprezes), Van Amburgh (sekretarz-skarbnik), Hudgins, Anderson, Macmillan, Fisher (Strażnica 01.02 1920 s. 48).

 

         Widać z tego, że Barber z racji największej liczby głosów był w roku 1919 niepisanym prezesem, bowiem Rutherford (prezes), Wise (wiceprezes) oraz Van Amburgh (sekretarz-skarbnik) siedzieli w tym czasie więzieniu. Prawdopodobnie swoje głosy przez pełnomocników oddali oni właśnie na Barbera. Tym bardziej, że jak czytaliśmy, Rutherford obawiał się, iż „działający wewnątrz organizacji będą próbowali zastąpić jego i innych członków zarządu Towarzystwa swoimi ludźmi”.

 

         Interesujące jest to, że J. F. Rutherford, pisząc list z więzienia, wyraził swoje przypuszczenie co do zastępowania go przez zmarłego C. T. Russella. Pomimo, że wcześniej wybrał wspomniany ‘komitet zastępców’:

 

„Ale kto wie; być może, iż Pan dozwala bratu Russell’owi mieć dozór nad dobrem rodziny Betel” (ang. Strażnica 15.07 1918 s. 6298 [reprint]; tekst polski według Brzask Tysiąclecia i Zwiastun obecności Chrystusa Nr 1 [sierpień], 1918 s. 15 [czasopismo wychodzące przez kilka miesięcy zamiast polskiej Strażnicy]).

 

         Po wyjściu z więzienia J. F. Rutherford właśnie R. H. Barbera, głównego swego zastępcę, wysłał w teren, jako pielgrzyma objeżdżającego z kazaniami zbory:

 

Kiedy w 1919 roku oficjalni przedstawiciele Towarzystwa zostali zwolnieni z więzienia i zrehabilitowani, znowu otrzymałem przydział pracy jako brat pielgrzym” (Strażnica Nr 7, 1968 s. 13).

 

Dlaczego prezes wysłał w teren R. H. Barbera, członka zarządu Towarzystwa Strażnica, mającego tak wiele głosów poparcia w wyborach tej organizacji?

Otóż być może nie spisał się on podczas zastępstwa tak, jakby sobie marzył J. F. Rutherford. Oto możliwa jedna z przyczyn, którą jest opublikowanie w Strażnicy nawoływania do modlitw dla „pomyślnego zakończenia się wojny”:

 

         „(...) prezydent Stanów Zjednoczonych wydał proklamację nazywając dzień 30 maja roku 1918 »dniem modlitwy i prośby«. To »zebranie z modlitwą« było dla pomyślnego zakończenia się wojny, do której kraj wkroczył. (...) Strażnica z 1 czerwca, 1918, podała o Ameryce i o tem zgromadzeniu z modlitwą: »To jest kraj boskiemi ‘skrzydłami osłonięty’ i zacieniony przez opatrzność czujności Słowa Bożego, ... On [lud Boży] będzie z wszystkich ludzi najbardziej gotowy do objęcia sposobności zgromadzania się w dodatkowej służbie na modlitwę i prośbę.... Chwała  i dziękczynienie niech będą Bogu za obietnicę chwalebnego wyniku wojny, za złamanie kajdanów autokracji, za uwolnienie więźniów (Izajasz 61:1) i za uczynienie świata bezpiecznego dla pospolitych ludzi«. To wydawnictwo było po większej części wydane z powodu ślepoty i wyniknięcia bojaźni” (Strażnica 01.03 1936 s. 70 [ang. 01.01 1936 s. 6]).

 

         Być może Barber, razem z współrządzącymi z Towarzystwem Strażnica, opublikował ten apel dla dobra siedzącego w więzieniu Sędziego, by władze widziały dobrą wolę badaczy Pisma Świętego. Mało tego, pójście wielu badaczy na wojnę i zakup obligacji wojennych mogły przelać miarkę:

 

Na przykład gdy prezydent USA ogłosił, że 30 maja 1918 roku będzie dniem modlitw o pokój, Strażnica zaapelowała do czytelników, żeby się do tego przyłączyli. Ponadto część braci, chcąc wesprzeć działania wojenne, kupiła obligacje, a niektórzy poszli na front z karabinami i bagnetami” (Strażnica listopad 2016 s. 29).

 

         Po jakimś czasie J. F. Rutherford przywrócił do łask Barbera i znów wezwał go do Betel:

 

         „Po kilku latach brat Rutherford jednak wezwał mnie ponownie do Domu Betel i zaproponował, bym objął dział służby pielgrzymów” (Strażnica Nr 7, 1968 s. 13).

 

         Później Barber stał się ‘winowajcą’ odrzucenia przez Towarzystwo Strażnica obchodzenia Bożego Narodzenia:

 

         „Z chwilą zniesienia tegoż działu zostałem przydzielony do działu radiowego. (...) Pewnego razu poproszono mnie, żebym przez wielką sieć połączonych rozgłośni przedstawił godzinny wykład na temat świąt tak zwanego Bożego Narodzenia. Wygłosiłem go dnia 12 grudnia 1928 roku. Został on również opublikowany w numerze 241 angielskiego wydania czasopisma Złoty Wiek i jeszcze raz w rok później, w numerze 268. W wykładzie tym wykazano pogańskie pochodzenie owego święta. Odtąd bracia w Domu Betel już nigdy więcej nie obchodzili Gwiazdki” (Strażnica Nr 7, 1968 s. 13).

 

„R. H. Barber z Biura Głównego gruntownie zbadał pochodzenie i następstwa zwyczajów bożonarodzeniowych, a wyniki tych studiów przedstawił w audycji radiowej. Opublikowano je także w Złotym Wieku z 12 grudnia 1928 roku. Wyraźnie odsłonięto zniesławiające Boga korzenie Bożego Narodzenia” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 199).

 

         Interesujące jest to, że Towarzystwo Strażnica w swoim podręczniku zamieściło fotografię z roku 1926 z Domu Betel, zrobioną, gdy ostatni raz obchodzono tam Boże Narodzenie. Kółkiem zaznaczono osobę Barbera (byłego zastępującego uwięzionego prezesa), a na przeciwległym końcu tego samego stołu siedzi prezes, Sędzia Rutherford (patrz Królestwo Boże panuje! 2014 s. 102).

https://wol.jw.org/pl/wol/d/r12/lp-p/1102014249#h=61

Prócz tego dostrzega się wśród siedzących przyszłych prezesów: N. Knorra (zm. 1977), F. Franza (zm. 1992) i M. Henschela (zm. 2003), co ukazali i zaznaczyli na tej fotografii byli Świadkowie Jehowy:

https://swiadkowiejehowywpolsce.org/szukam-oddam-zamienie/szukam-prezesow-przy-stole-na-boze-narodzenie/msg170024/#msg170024

 

         W roku 1935 kolejny raz Barber opuścił Biuro Główne Towarzystwa Strażnica i został wysłany w teren:

 

„W roku 1935 zostałem mianowany sługą strefy. Teren mój rozciągał się od miasta Utica na wschodzie do Westfield na zachodzie (jeszcze w stanie Nowy Jork) i od Scranton na południu aż do rzeki św. Wawrzyńca na północy. Osiadłem więc z żoną na farmie Towarzystwa w pobliżu Ithaca i stamtąd obsługiwałem swój teren. Jeszcze tego samego roku, kiedy akurat służyłem w Williamsport na obszarze stanu Pensylwania, otrzymałem od brata Rutherforda list, w którym donosił, że zbór w mieście Syracuse zakupił spory dom i zwraca się do Towarzystwa o przysłanie kogoś, kto by się nim zaopiekował. Prosił więc mnie, bym przeniósł kwaterę do Syracuse i stamtąd działał jako sługa strefy” (Strażnica Nr 7, 1968 s. 13).

 

         Po śmierci J. F. Rutherforda (zm. 1942) dawny ‘zastępca prezesa’ Barber już nigdy nie wrócił do pracy w Biurze Głównym. Jedynie został zaproszony do niego po 20 latach, by mógł je jeszcze raz przed śmiercią zwiedzić:

 

W ubiegłym roku Jehowa zgotował mi bardzo miłą niespodziankę. Już od lat marzyłem o tym, żeby jeszcze raz odwiedzić Dom Betel – miejsce, gdzie spędziłem prawie 20 lat radosnej służby – i żeby na własne oczy obejrzeć rozwój, jaki się dokonał od roku 1935, kiedy zostałem wysłany jako sługa strefy. Zdawałem sobie jednak sprawę z tego, że moje siły fizyczne nie pozwolą mi już pochodzić po Domu Betel i drukarni, nawet z pomocą laski. Toteż całkowicie już zrezygnowałem z nadziei oglądania Betel. Czy więc możecie sobie wyobrazić moje zaskoczenie, gdy pewnego dnia listonosz wręczył mi list, w którym brat Knorr, prezes Towarzystwa, osobiście zapraszał mnie do odwiedzenia Domu Betel? A znając moją ułomność, dodał w swym zaproszeniu: »Mamy tu fotel na kółkach, z którego możesz skorzystać przy zwiedzaniu domu i drukarni«” (Strażnica Nr 7, 1968 s. 14).

 

         Prawie do śmierci Barber zajmował się kolportowaniem literatury Towarzystwa Strażnica, rozsyłając ją pocztą do ludzi i instytucji:

 

Obecnie osiągnąłem 96 lat i nie mogę już głosić dobrej nowiny od domu do domu. Służba Jehowy jest mi jednak tak samo droga jak zawsze, jeśli nie jeszcze bardziej. Od kilku lat rozsyłam regularnie co miesiąc 40 czasopism, a gdy pojawiają się wydania specjalne, staram się w miarę możności podwoić tę ilość. Stosuję przy tym taką metodę, że w książce telefonicznej odszukuję adresy osób mieszkających w naszym terenie i wysyłam im na maszynie pisany list, w którym daję im możliwie dobre świadectwo i wskazuję też na zalety czasopism Strażnica i Przebudźcie się! oraz nadmieniam, iż w załączeniu mają dla orientacji po jednym egzemplarzu z tych czasopism. Kiedy się ukazała broszura Krew, medycyna a prawo Boże, wysłałem po jednym egzemplarzu wszystkim moim krewnym, do wszystkich szpitali w okolicy, urzędników zarządu miejskiego oraz czołowych prawników i lekarzy. Ciągle jeszcze potrafię wygłosić wykład, ale ktoś musi mi pomóc przy wyjściu na podium. Mimo, że wzrok mnie coraz bardziej zawodzi, zdołałem jeszcze dokładnie przeczytać książki: „Upadł Babilon Wielki!” — panuje Królestwo Boże!” oraz „Całe Pismo jest natchnione przez Boga i użyteczne”, jak również wszystkie sprawozdania z rocznika. Poza tym bieżąco czytam Strażnicę i Przebudźcie się! (...). Chociaż mam teraz 96 lat, słabo się trzymam na nogach i kiepsko widzę, to jednak nadal w miarę moich sił służę Jehowie, czerpiąc z tego zadowolenie i szczęście” (Strażnica Nr 7, 1968 s. 13-14).

 

         ‘Zastępca prezesa’ zmarł w roku 1967, jak podano w angielskiej Strażnicy:

 

“HAPPY ARE THE DEAD WHO DIE IN UNION WITH THE LORD”

Few servants of Jehovah in modern times have had the precious privilege of devoting as many years to Jehovah’s service as did Richard H. Barber. He was personally well known to many of the older readers of this journal, and his life story, “Serving Jehovah Brings Happy Contentment,” appeared in its July 15, 1965, issue. In 1894, at the age of twenty-five years, he came in touch with the truth of God’s Word, accepted it at once and continued faithful until his death April 28, 1967, at the age of ninety-eight years and a few weeks, having devoted seventy-three years to Jehovah’s service. For a number of years Brother Barber served as a pioneer minister (colporteur) and as a traveling representative (pilgrim, zone servant) of the WatchTower Society, and for some twenty years he served at the Society’s headquarters. As a fiery fighter for God’s truth he preached in nearly all the states of the United States, as well as all over Canada and, to a limited extent, in England and Scotland. Brother Barber still kept on preaching publicly when well in his nineties and had to be assisted to the platform, and as late as last December was still preaching by writing and mailing out Bible literature, no longer being able to go from house to house. We are confident that, as one of the “remnant” who survived to the second presence of the Lord, he, ‘while resting from his labors, has the things that he did go right with him’ as a partaker of the first resurrection. We rejoice at his happy meeting with his Lord and the rest of Christ’s body members who have entered into their reward.—Rev. 14:13; 1 Cor. 15:51, 52. (ang. Strażnica 15.06 1967 s. 384).

 

         Widzimy, że prawie nieformalnie Towarzystwem Strażnica przez okres 9 miesięcy zarządzał zwykły pracownik Domu Betel, podniesiony z czasem do rangi członka zarządu tej organizacji. Później podziękowano mu za pracę w Biurze Głównym, by już resztę swoich dni przeżył w terenie. Sędzia Rutherford zaś do śmierci był prezesem Towarzystwa Strażnica, mając do dziś status więzionego ‘męczennika za wiarę’.

 

         Dodatek o pominiętym oskarżonym, który stał się później ‘odstępcą’

 

         Interesująca jest informacja z czerwca 1918 roku. W Strażnicy podano, że R. H. Hirsch, jeden ze znanych osób organizacji, był także wśród aresztowanych urzędników Towarzystwa Strażnica, jako dziewiąty (!), a nie jak dziś podaje się, że było ośmiu zatrzymanych:

 

         „Proces w Brooklynie

         W dniu 7-ym maja Federalny Sąd wschodniego dystryktu Nowego Yorku wydał waranty na aresztowanie dziewięciu braci połączonych z Komitetem Redakcyjnym »Strażnicy« i mających związek z napisaniem i wydaniem Siódmego Tomu, a mianowicie: J. F. Rutherford, W. E. Van Amburgh, A. H. Macmillan, Robert J. Martin, C. J. Woodworth, G. H. Fisher, R. H. Hirsch, G. D. Cecca i F. H. Robison, a to pod zarzutem konspiracyi, mającej na celu stawianie przeszkód prowadzeniu wojny przez Stany Zjednoczone. Rozprawa sądowa rozpoczęła się 3-go czerwca w sądzie wielkoprzysięgłych. (...) Chociaż sędziowie przysięgli są liberalnie usposobieni, wszakże nie można rokować, na którą stronę przechyli się sprawa. To jednak na pewno wiemy, że wszyscy w niej interesowani są zdecydowani przyjąć wszystko, co opatrzność Pańska dozwoli, bądź cierpienia, bądź wstyd i hańbę dla Imienia Jego” (Strażnica czerwiec 1918 s. 82; por. ang. Strażnica 01.06 1918 s. 6270 [reprint]).

 

         Oto obecna lista uwięzionych Towarzystwa Strażnica, bez uwzględnienia Hirsha:

 

„Byli to: Joseph F. Rutherford – prezes Towarzystwa Strażnica, William E. Van Amburgh – sekretarz-skarbnik Towarzystwa, Robert J. Martin – nadzorca biura, Frederick H. Robison – członek Komitetu Redakcyjnego Strażnicy, A. Hugh Macmillan – członek zarządu Towarzystwa, George H. Fisher i Clayton J. Woodworth – redaktorzy Dokonanej tajemnicy. Giovanni DeCecca, pracujący w Dziale Włoskim biura Towarzystwa Strażnica” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 652).

 

„Niemniej jednak 7 maja 1918 roku wydano nakazy aresztowania ośmiu członków zarządu oraz komitetu wydawniczego Towarzystwa Strażnica, w tym jego prezesa, J.F. Rutherforda” (Strażnica Rok CVIII [1987] Nr 19 s. 13).

 

         W tej Strażnicy z 1918 roku R. H. Hirsh (różnie pisano jego nazwisko: Hirsch lub Hirsh) wymieniony jest też w Komitecie Redakcyjnym (Strażnica czerwiec 1918 s. 82). Choć wcześniej zrezygnował on z tego gremium (styczeń 1918 r.), to jednak w czerwcu 1918 roku znów powrócił do niego.

         Był więc on w tym czasie jeszcze związany z Towarzystwem Strażnica. Owszem, później opuścił tę organizację, ale to nie oznacza, że dziś może ta organizacja fałszować fakty!

         Dlaczego w roku 1918 wymieniła go ona wśród aresztowanych, a później już nigdy nie wspomniała o nim jako jednym z dziewięciu aresztantów?

Może to, że również ‘odstępcy’byli aresztowani, odbierało organizacji status jedynych prześladowanych?

         Niekonsekwencją Towarzystwa Strażnica jest to, że wymieniło ono niedawno Hirsha jako występującego w testamencie C. T. Russella (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 64).

 

     Na zakończenie składam szczególne podziękowanie za pomoc w tworzeniu tego tekstu J. Romanowskiemu z Warszawy.

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości

Komentarze są zablokowane