Włodzimierz Bednarski

Transfuzja „jedzeniem” krwi czy „przeszczepem”?

dodane: 2014-11-20
Świadkowie Jehowy wielu bulwersują swoim odmawianiem przyjmowania krwi poprzez transfuzję. Jednak najdziwniejsze jest to, że oni sami nie mogą zdecydować się czym owo przetoczenie jest, jedzeniem krwi czy przeszczepianiem tkanki. Nasz artykuł naświetla ten problem.

Transfuzja „jedzeniem” krwi czy „przeszczepem”?

 

         Towarzystwo Strażnica już od samego początku, gdy w latach 1944-1945 zaczęło odrzucać transfuzję, rozpoczęło przetaczanie krwi nazywać również „jedzeniem” jej, czy „odżywianiem” nią. Wszystko to po to, by fragmenty biblijne mówiące o wstrzymywaniu się od krwi, czy od jej picia, zaliczyć do tekstów, które również zakazują transfuzji krwi.

         Równocześnie Towarzystwo Strażnica naucza, że transfuzja krwi jest „przeszczepem tkanki”!

         Czy w związku z tym przetoczenie krwi może być jednym i drugim na raz?

         Albo coś jest jedzeniem, albo transplantacją!

         W artykule tym zgromadziliśmy zbiór najważniejszych fragmentów z publikacji Świadków Jehowy, które ukazują ich ‘podwójną wiarę’ co do transfuzji krwi.

         Oto rozdziały z których składa się nasz artykuł:

 

         Transfuzja „jedzeniem” i „odżywianiem” krwią

         Transfuzja „przeszczepem” tkanki

 

Transfuzja „jedzeniem” i „odżywianiem” krwią

 

         Od samego początku, gdy Towarzystwo Strażnica zaczęło krytykować transfuzję, rozpoczęło nazywać ją „jedzeniem” krwi.

         Organizacja ta używa przy tym następujących słów dotyczących przetaczania krwi:

 

         jedzenie, jeść;

         picie, pić;

         odżywianie;

         karmienie;

         spożywanie.

 

         Poniżej przedstawiamy najbardziej charakterystyczne fragmenty dotyczące naszego zagadnienia:

 

„Nie tylko jako potomkowie Noego, lecz także jako zobowiązani przez prawo Boże dane Izraelowi, które zatwierdziło wiecznotrwałe przymierze względem świętości podtrzymującej życie krwi, cudzoziemcowi było zakazane jedzenie i picie krwi, czy to w formie transfuzji, czy doustnie (1 Moj. 9:4; 3 Moj. 17:10-14)” (ang. Strażnica 01.12 1944 s. 362).

 

         Ten tekst z angielskiej Strażnicy po wielu latach przekazano też w polskiej publikacji:

 

         „Szereg lat później Strażnica (z 1 grudnia 1944 roku, wyd. ang.) podała: »Nie tylko jako potomkom Noego, ale teraz również jako osobom podlegającym prawu Bożemu nadanemu Izraelowi (...) przybyszom nie wolno było jeść ani pić krwi, czy to doustnie, czy w formie transfuzji (1 Mojż. 9:4; 3 Mojż. 17:10-14)«.” (Dzieje Świadków Jehowy w czasach nowożytnych. Stany Zjednoczone Ameryki. Na podstawie Rocznika Świadków Jehowy na rok 1975 s. 107).

 

Interesujące jest to, że polonijna Strażnica z roku 1946 (prawie 2 lata opóźnienia!), która zamieszcza ten sam artykuł co publikacja angielska, nie zawiera słowa „transfuzja” w tym fragmencie (!):

 

„Nie tylko jako potomkowie Noego, lecz także jako zobowiązani przez prawo Boże dane Izraelowi, które zatwierdziło wiecznotrwałe przymierze względem świętości podtrzymującej życie krwi, cudzoziemcowi było zakazane jedzenie i picie krwi w jakikolwiek sposób (1 Moj. 9:4; 3 Moj 17:10-14)” (Strażnica polonijna maj 1946 s. 78-79).

 

         Później kolejne publikacje nazywały podobnie transfuzję krwi:

 

         „Okoliczność, że krew wprowadza się bezpośrednio do żył odbiorcy zamiast do jego żołądka, aby stamtąd przeszła do żył, nie oznacza, że to nie jest jedzenie krwi (...) Transfuzja rzeczywiściejest jedzeniem krwi innego człowieka, aby pośpiesznie uzupełnić zmniejszony potok krwi” (Strażnica polonijna luty 1951 s. 31 [ang. 01.12 1949 s. 368]).

 

         „Wiele osób twierdzi, że przyjęcie transfuzji nie równa się spożywaniu krwi. Czy to słuszny pogląd? Pacjenta w szpitalu można karmić doustnie, przez nos albo przez żyły. Kiedy dożylnie podaje się roztwory cukru, nazywane jest to dokarmianiem dożylnym. Tym samym nazewnictwo szpitalne uznaje za proces dokarmiania wprowadzenie odżywki do organizmu poprzez żyły. A zatem zalecenie podania transfuzji jest dożylnym odżywianiem pacjenta krwią i w ten sposób otrzymuje on swój pokarm. Pominąwszy przemyślne wynalazki i rozumowania oraz spory, oczywistym faktem pozostaje to, że spora ilość krwi jednej osoby została rozmyślnie wtłoczona do organizmu drugiej. Niezależnie od metody, jest to rzecz zakazana przez Boga” (ang. Strażnica 01.07 1951 s. 415).

 

„Transfuzja krwi. Definicja.

Przetaczanie krwi z żył lub tętnic jednej osoby do żył drugiej osoby. Podobnie jak przy karmieniu dożylnym jest to odżywianie krwią. Praktyka niebiblijna” („Upewniajcie się o wszystkich rzeczach” ok. 1957 [ang. 1953, 1957] t. 3, s. 234).

 

„Transfuzja krwi równa się odżywianiu dożylnemu; jest to odżywianie krwią” (Strażnica Nr 16, 1958 s. 10 [ang. 01.09 1957 s. 532]).

 

         „Dlaczego mówicie, że transfuzje są zabronione, skoro Biblia wcale o nich nie wspomina? Biblia nic nie wspomina o transfuzjach, bo w czasie spisywania Biblii jeszcze ich nie znano. Jednak transfuzja w istocie swej ściśle odpowiada dożylnemu odżywianiu. Okoliczność, że transfuzja polega tylko na wymianie krwi, nie zmienia postaci rzeczy. Ten sam cel można inną droga osiągnąć też przez takie odżywianie, które przyspieszy tworzenie się krwi. Przetoczenie krwi jest jedynie bardziej bezpośrednią drogą do tego celu” (Strażnica Nr 8, 1960 s. 16).

 

         „To nie ma nic do rzeczy, że krwi nie wprowadza się do organizmu ustami, lecz przez żyły. Nieistotny jest także argument, jakoby nie można było tego zaliczyć do dożylnego odżywiania, ponieważ w tym wypadku krew jest inaczej zużytkowana w ciele. Fakt faktem, że w ten sposób zostaje dostarczony ciału pokarm w celu podtrzymania życia” (Krew, medycyna a prawo Boże 1965 [ang. 1961] s. 11).

 

         „Obecnie medycyna przyznaje, że transfuzja krwi, to bezpośrednie odżywianie przez naczynia krwionośne ciała ludzkiego krwią innej osoby lub innych osób, a zwolennik stosowania transfuzji krwi twierdzi, że ona jest niezbędna do utrzymania przy życiu człowieka, który ją przyjmuje” (Strażnica Nr 17, 1961 s. 14).

 

         „W prawie Bożym powiedziano stanowczo, że dusza człowieka jest w jego krwi. A zatem człowiek przyjmujący transfuzję krwi jest karmiony daną przez Boga duszą znajdującą się w układzie krwionośnym bliźniego lub bliźnich” (Strażnica Nr 17, 1961 s. 14).

 

         „Nie ma znaczenia, czy krew zostaje wprowadzona do ciała przez żyły, czy przez usta. Również twierdzenie niektórych ludzi, że to nie jest to samo, jest nieistotne. Faktem jest, że to odżywia, czyli utrzymuje ciało przy życiu. Zgadza się z tym oświadczenie zamieszczone w książce pt. »Hemorrhage and Transfusion« (Krwotoki i Transfuzja) pióra dra med. Georgea W. Crile’a, który przytacza list Denisa, francuskiego lekarza i pioniera w dziedzinie transfuzji krwi. Powiedziana w nim: »Transfuzja to nic innego, tylko doprowadzenie pożywienia krótszą drogą niż zwykle, to znaczy wprowadzenie do żył gotowej już krwi zamiast przyjmowania pożywienia, z którego dopiero po szeregu przekształceń powstaje krew«” (Strażnica Nr 6, 1962, s. 4).

 

         „Może jednak ktoś odpowie ci, że Biblia odnosi się tylko do jedzenia krwi i że przy transfuzji krew się dostaje się do kanału trawienia. To się zgadza, lecz w rzeczywistości krew bezpośrednio doprowadzona do ciała, służy temu samemu celowi jak pokarm, który wchodzi do żołądka; wzmocnieniu ciała i zachowaniu życia. (...) Transfuzje krwi dokonywane są u osób słabych, czyli chorych, aby je wzmocnić, tak samo jak wzmacniamy się pokarmem, który przyjmujemy do siebie” (Strażnica Nr 2, 1964 s. 9).

 

         „Niektórzy mogą twierdzić, że transfuzja krwi to nie to samo co »jedzenie« krwi. Czy jednak nie zdarza się, że pacjenta, który nie może przyjmować pożywienia doustnie, lekarze często odżywiają w taki sam sposób, jak się przetacza krew?” (Prawda, która prowadzi do życia wiecznego 1970 [ang. 1968] rozdz. 19, par. 10; patrz też ed. ang. 1981 s. 167).

 

„Jednakże nie zgadzają się na leczenie metodami sprzecznymi z wymaganiami Biblii, na przykład za pomocą transfuzji krwi. Biblia wyraźnie zabrania wprowadzania krwi do organizmu celem odżywienia go” (Strażnica Rok XCVIII [1977] Nr 6 s. 24).

 

„Dr Macklin odpowiedziała: »My możemy mieć głębokie przekonanie, że taki człowiek popełnia błąd. Świadkowie Jehowy jednak uważają, że przyjmowanie transfuzji jest jednoznaczne z ‛jedzeniem krwi’ i że spożywanie jej [być może] pociągnie za sobą wieczne potępienie. W medycynie nietrudno nam ocenić stosunek ryzyka do korzyści, ale jeśli zestawić wieczne potępienie z przedłużeniem życia na ziemi, to takiej oceny wartości należy dokonywać z odmiennego punktu widzenia« (The New York Times z 23 stycznia 1984 roku)” (Przebudźcie się! Rok LXVI [1985] Nr 3 s. 12).

 

„Rozważmy inny wypadek. Niekiedy słyszy się, że ktoś ma wątpliwości, czy biblijny zakaz spożywania krwi odnosi się też do transfuzji. A czym jest podyktowane takie rozumowanie? Czy nie strachem przed ewentualną utratą obecnego życia, własnego lub bliskiej osoby? Czy u danej jednostki nie wygasa nadzieja zmartwychwstania? Wierni chrześcijanie nie idą na żaden kompromis, gdy chodzi o prawo Boże, ani nie szukają sposobów, żeby je rozwodnić. Powstrzymywanie się od odżywiania swego organizmu krwią jest tak samo konieczne, jak unikanie rozpusty i bałwochwalstwa” (Strażnica Rok CVII [1986] Nr 15 s. 13).

 

„A co wobec tego powiedzieć o transfuzji krwi? Niektórzy mogą tłumaczyć, że transfuzja krwi to nie to samo, co »spożywanie«. Ale czy nie bywa tak, że gdy pacjent nie może przyjmować pożywienia przez usta, lekarze zalecają karmienie go tą samą metodą, którą się przetacza krew? Biblia mówi, żebyśmy »się powstrzymywali (...) od krwi« (Dzieje Apostolskie 15:20, 29). Co to znaczy? Przypuśćmy, że lekarz każe ci się powstrzymywać od alkoholu. Czy to znaczy, że tylko nie masz go pić, natomiast wolno ci wstrzykiwać go sobie bezpośrednio do żył? W żadnym wypadku! A zatem również nakaz ‛powstrzymywania się od krwi’ oznacza, że w ogóle nie wolno wprowadzać jej do organizmu” (Będziesz mógł żyć wiecznie w raju na ziemi 1984, 1990 s. 216).

 

Czy transfuzja rzeczywiście oznacza to samo, co spożywanie krwi?

Jeżeli w szpitalu pacjent nie może przyjmować pokarmów przez usta, odżywia się go dożylnie. Czy wobec tego ten, kto nigdy nie wziął krwi do ust, ale przyjąłby ją przez transfuzję, naprawdę byłby posłuszny nakazowi, aby »powstrzymywać się od (...) krwi«? (Dzieje 15:29). Dla porównania pomyślmy, jak by to było, gdyby lekarz zabronił komuś picia alkoholu. Czy ktoś taki byłby posłuszny temu zaleceniu, gdyby przestał pić alkohol, ale wstrzykiwał go sobie bezpośrednio do żył?” (Prowadzenie rozmów na podstawie Pism 1991, 2001 s. 141).

 

„Czy nakaz powstrzymywania się od krwi obejmuje także transfuzję? Owszem. Zilustrujmy to przykładem: Przypuśćmy, że lekarz kazałby ci wystrzegać się alkoholu. Czy to by oznaczało, że nie możesz go pić, ale możesz go przyjąć dożylnie? Oczywiście, że nie! Tak samo nakaz powstrzymywania się od krwi oznacza, że nie wolno nam w żaden sposób wprowadzać jej do organizmu i że nie możemy pozwolić nikomu, by ją nam przetoczył” (Czego naprawdę uczy Biblia? 2005 s. 130).

 

„Świadkowie Jehowy nie zgadzają się na transfuzję krwi. Swoje stanowisko opierają na Biblii, w której już na początku czytamy: »Tylko mięsa z jego duszą - jego krwią - nie wolno wam jeść«” (Przebudźcie się! Nr 6, 2009 s. 30).

 

         Widzimy z powyższego, że dla Towarzystwa Strażnica od samego początku, gdy wprowadzono krytykę transfuzji, aż do dziś, przetaczanie krwi jest spożywaniem jej, jedzeniem i piciem oraz odżywianiem się nią.

 

         Ale jeśli transfuzja jest jedzeniem krwi, to czy może ona być zarazem „przeszczepem tkanki”?

         Te zagadnienie poruszamy w kolejnym rozdziale naszego artykułu.

 

         Szczepienie karmieniem?

 

         Pragniemy tu jeszcze zwrócić uwagę na jedną z dawnych nauk Towarzystwa Strażnica. Chodzi o zakazywane kiedyś szczepienia (w powiązaniu z krwią), które były również zaliczane do „odżywiania”. Później, gdy zmieniono naukę i zezwolono na szczepienia, napisano, że nie są one „karmieniem”. Oto dwa przykładowe przeciwstawne fragmenty:

 

         „Świętość krwi ludzkiej. Przyczyny, dla których szczepienie jest przeciwne Biblji.

(...) Szczepienie jest jawnem przekroczeniem wiecznego przymierza, które Bóg zawarł z Noem po potopie. (...) Lecz jeszcze nigdy szczepienie nie uratowało życia ludzkiego, nigdy jeszcze ono nie zapobiegło ospie. (...) Człowiek, czyniący z tego interes, by krew ludzką zanieczyścić przez wszczepienie jej wstrętnej materji, wziętej z krwi zwierzęcej, staje się winnym najgorszego przestępstwa przeciwko Bogu” (Złoty Wiek 01.11 1931 s. 327 [ang. 04.02 1931 s. 293-295]).

 

Szczepienie nie jest karmieniem krwią; nie ma nic wspólnego ze stosunkami płciowymi” („Upewniajcie się o wszystkich rzeczach” ok. 1957 [ang. 1953, 1957] t. 3, s. 235).

 

         Czy więc Towarzystwo Strażnica jest jakimś autorytetem w określaniu tego, co jest „jedzeniem” czy „karmieniem”, skoro zmieniało już swoje definiowanie?

 

Transfuzja „przeszczepem” tkanki

 

         Równocześnie z nauczaniem, że transfuzja jest „jedzeniem”, „piciem” czy „spożywaniem” krwi, Towarzystwo Strażnica głosi, iż jest ona „przeszczepem tkanki”!

         Jeśli organizacja ta ma rację w tym drugim twierdzeniu, to zapewnie nie może mieć równocześnie słuszności co do pierwszego nauczania.

         Musimy tu wspomnieć na wstępie o przeszczepach (transplantacjach) w nauce Towarzystwa Strażnica.

         Otóż w latach 1967-1980 organizacja Świadków Jehowy krytykowała je, nazywając je nawet „kanibalizmem” czy „ludożerstwem”:

 

„Czy istnieje jakieś oparte na Piśmie świętym zastrzeżenie co do ofiarowania swego ciała na badania medyczne albo przyjmowania z takiego źródła narządów celem ich przeszczepienia? (...) Bóg pozwolił ludziom jeść mięso zwierzęce i podtrzymać życie ludzkie przez zabieranie życia zwierzętom, chociaż nie wolno im było spożywać krwi. Czy to obejmowało również jedzenie mięsa ludzkiego, podtrzymywanie życia za pomocą ciała czy części ciała innego człowieka, żywego czy umarłego? Żadną miarą! To byłby kanibalizm, ludożerstwo, czym brzydzi się każdy cywilizowany lud na świecie. (...) Gdy uczeni dochodzą do wniosku, że ten normalny proces nie będzie dłużej przebiegał, w związku z czym proponują usunięcie danego organu i bezpośrednie zastąpienie go organem innego człowieka, usiłują dojść do celu krótszą drogą. Kto jednak poddaje się takim zabiegom, ten po prostu żyje kosztem ciała innego człowieka. Równa się to ludożerstwu” (Strażnica Nr 14, 1968 s. 13 [ang. 15.11 1967 s. 702]).

 

         W tamtym czasie także przetoczenie krwi Towarzystwo Strażnica nazywało „przeszczepieniem tkanki”:

 

„Dlatego niektórzy ludzie, niezależnie od swoich przekonań religijnych, nie życzą sobie transfuzji krwi, ponieważ w gruncie rzeczy chodzi tu o przeszczepienie tkanki, która w najlepszym razie tylko do pewnego stopnia jest zgodna krwią biorcy” (Świadkowie Jehowy a kwestia krwi 1979 [ang. 1977] s. 23).

 

         Była w tym jakaś ‘logika’ i konsekwencja tej organizacji, gdyż transplantacje i transfuzje były „przeszczepami tkanek” i obie te czynności zaliczano do „kanibalizmu”:

 

„Czy wzdragasz się na myśl o nieposłuszeństwie względem prawa Bożego? W takim razie przyjęcie krwi byłoby w twoich oczach tak samo bezecne jak ludożerstwo. Wyobraź sobie, że miałbyś jeść ciało innego człowieka! Okropność! A czy picie krwi ludzkiej jest mniej okropne? Czy coś w tym zmienia fakt, że nie przyjmuje się jej przez usta, lecz wprowadza do ciała bezpośrednio przez żyły? W żadnym wypadku!” (Strażnica Nr 17, 1967 s. 5).

 

„Bóg pozwolił ludziom jeść mięso zwierzęce i podtrzymać życie ludzkie przez zabieranie życia zwierzętom, chociaż nie wolno im było spożywać krwi. Czy to obejmowało również jedzenie mięsa ludzkiego, podtrzymywanie życia za pomocą ciała czy części ciała innego człowieka, żywego czy umarłego? Żadną miarą! To byłby kanibalizm, ludożerstwo, czym brzydzi się każdy cywilizowany lud na świecie” (Strażnica Nr 14, 1968 s. 13).

 

Jednak w roku 1980 Towarzystwo Strażnica zaakceptowało przeszczepy (w literaturze polskiej w roku 1982):

 

„Zabranie określonej tkanki lub kości jednemu człowiekowi i przeszczepienie jej drugiemu jest sprawą, którą każdy Świadek Jehowy musi rozstrzygnąć zgodnie z własnym sumieniem. Niektórzy chrześcijanie mogą uważać, że przyjęcie do swego organizmu jakiejkolwiek tkanki bądź części ciała innej osoby przypomina ludożerstwo. (...) Inni szczerzy chrześcijanie doby dzisiejszej uważają, że Biblia nie wyklucza jednoznacznie transplantacji organów. (...) Można by też argumentować, że transplantacja różni się od kanibalizmu, gdyż dawca nie musi być uśmiercony dla dostarczenia pożywienia. (...) Podczas gdy Biblia stanowczo zabrania spożywania krwi, nie ma w niej jednak wyraźnego zakazu przyjmowania cudzych tkanek ludzkich. (...) Zborowy komitet sądowniczy nie zastosuje środków dyscyplinarnych, choćby ktoś dał sobie przeszczepić jakiś organ” (Strażnica Rok CIII [1982] Nr 2 s. 24 [ang. 15.03 1980 s. 31]).

 

„Zdaniem Świadków Biblia nie wypowiada się bezpośrednio w sprawie przeszczepiania rozmaitych organów, toteż decyzję co do transplantacji rogówki, nerki lub innych narządów musi powziąć każdy z nich sam” (Przebudźcie się! Rok LXIV [1983] Nr 3 s. 12; por. podobne zdanie w broszurze pt. Jak krew może ocalić twoje życie 1990 s. 28 [ed. 2009 s. 27-28]).

 

         Wydawało się, że wtedy mógł nastąpić jakiś przełom co do transfuzji krwi, skoro ona też zaliczana była do „przeszczepów tkanki”!

         Niestety tak się nie stało i nic w kwestii transfuzji, uznawanej za przeszczep tkanki, nie zmieniło się.

Mało tego, Towarzystwo Strażnica nadal nazywa transfuzję przeszczepieniem tkanki, co jest pewną niekonsekwencją tej organizacji w jej czynach:

 

„Dlatego niektórzy ludzie bez względu na przekonania religijne nie chcą transfuzji. W gruncie rzeczy chodzi bowiem o przeszczepienie tkanki, która w najlepszym razie tylko do pewnego stopnia odpowiada krwi biorcy” (Świadkowie Jehowy a kwestia krwi 1992 s. 40).

 

„Gdy lekarze przeszczepią serce, wątrobę lub inny narząd, układ odpornościowy biorcy potrafi rozpoznać taką obcą tkankę i ją odrzucić. A przecież transfuzja to też przeszczepienie tkanki” (Jak krew może ocalić twoje życie? 1990, 2009 s. 8).

 

         Widzimy z powyższego, jak niespójną taktykę stosuje Towarzystwo Strażnica odnośnie swojej nauki medycznej.

Nie dość, że transfuzję zalicza do „odżywiania” krwią i zarazem do „przetoczenia tkanki”, to na dodatek po zaakceptowaniu transplantacji nie zaliczyło do niej transfuzji, którą samo nazywa „przetoczeniem tkanki”!

 

Warto też tu napomknąć, że Towarzystwo Strażnica przynajmniej jeden raz jakby przyznało, iż Apostołowie, na których się ono często powołuje, choć „nie mieli może na myśli” transfuzji krwi, to jednak ‘obejmowali’ ją w swoim „postanowieniu” (!):

 

„Chociaż dwunastu apostołów i dalsi członkowie zboru z Jeruzalem nie mieli może na myśli takiej rzeczy, jak nowoczesna transfuzja krwi, to jednak ogłoszone przez nich postanowienie obejmuje swym zakresem również tę rzecz” (Strażnica Nr 17, 1961 s. 14).

 

         Na zakończenie składam podziękowanie Markowi Boczkowskiemu, z którego zbiorów pochodzą tłumaczenia z angielskich publikacji Świadków Jehowy, które tu przytoczono.

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości

Komentarze są zablokowane