O.K.

Całun Turyński w krzywym zwierciadle „Lupy sceptyka”

dodane: 2021-03-07
0
Polemika z filmem „Całun Turyński-święta relikwia czy oszustwo?” z kanału YouTube "Lupa sceptyka".

We wrześniu 2019 r., na kanale „Lupa sceptyka” na YouTube pojawił się film pod tytułem „Całun Turyński-święta relikwia czy oszustwo?” ( https://www.youtube.com/watch?v=VDZxe_yembo ). Autor, Pan Bogumił Van den Broeck, analizuje tam badania Całunu Turyńskiego, starając się odpowiedzieć na tytułowe pytanie -przy czym, jak się można było domyślać, odpowiedź jest oczywiście negatywna. Film ten jest najbardziej ambitną w Polsce próbą zaatakowania autentyczności Całunu Turyńskiego, od czasów publikacji na portalu Racjonalista.pl, które ileś lat temu obaliłem wszystkie zdanie po zdaniu, w artykułach polemicznych na naszym portalu apologetycznym (znaleźć je można pod tagiem „Całun Turyński”). Ze względu na różne ważniejsze sprawy odpowiedź na ten film publikuję dopiero teraz. Niemniej jednak film „Lupy sceptyka” nie prezentuje wybitnego poziomu merytorycznego, pełno w nim błędów, przekłamań i manipulacji. Tym jednak, co może być potencjalnie niebezpieczne, i wprowadzać w błąd widzów mających niewielkie obeznanie w tematyce Całunu Turyńskiego, są pozory obiektywizmu, jakie autor tego filmu chce stworzyć. Ponadto zamieszcza on -co dotychczas w przypadku polskich sceptyków było niespotykane-odnośniki do prac naukowych na temat Całunu, stwarzając wrażenie erudycji i obeznania w temacie. Są to jednak, jak się okaże, tylko pozory. Głównymi zarzutami wobec autentyczności Całunu wysuwanymi w filmie, jest rzekomy brak podważenia jego datowania radiowęglowego z 1988 r., (które jakoby miało wskazać czas powstania Całunu na lata 1260-1390), oraz eksperymenty z wykorzystaniem techniki Analizy Śladów Krwawych -Blood Pattern Analysis (BPA), która jakoby miała podważać wiarygodność odwzorowań wycieków krwi z rąk po ukrzyżowaniu oraz rany boku. Wszystkie te zarzuty zostały szczegółowo obalone w dwóch moich artykułach na temat Całunu Turyńskiego: Jak obalono datowanie C-14 Całunu Turyńskiego z 1988 r. oraz Czy Blood Pattern Analysis wyklucza autentyczność Całunu Turyńskiego? , do których to artykułów odsyłam po szerszą dyskusję tych tematów. Film stawia też wiele pomniejszych zarzutów, które jednak wszystkie zostały już dawno obalone w moich polemikach z Racjonalistą. W niniejszej polemice po prostu przejdziemy poprzez wykład pokazany w filmie i wykażemy bałamutność stwierdzeń w nim zawartych. Wypowiedzi Pana Bogumiła zaznaczone są kolorem czerwonym. Pomniejsze nieścisłości w filmie prostuję bezpośrednio w wypowiedziach Pana Bogumiła, zaznaczając wstawki nawiasami kwadratowymi []. Oczywiście film składa się nie tylko z wypowiedzi prowadzącego, lecz także i z zamieszczonych obrazów. W tym jednak filmie, z wyjątkiem paru szczególnych przypadków, tak naprawdę oprawa wizualna zdaje się odgrywać rolę drugorzędną w stosunku do wykładu słownego, sprowadzając się w zasadzie tylko do ozdobników -i to w takim temacie jak Całun Turyński, gdzie ilustracje są często niezbędne!

Zacznijmy polemikę:

Wstęp

 

[0:39]: „Witam wszystkich! Nadszedł wreszcie ten długo wyczekiwany dzień, w którym na poważnie przeanalizujemy sobie wszystko to, co wiemy na temat słynnego Całunu Turyńskiego. Przygotowując się do realizacji tego materiału zapoznałem się z bardzo wieloma naukowymi badaniami, a także różnymi innymi tekstami, zarówno entuzjastów relikwii, jak i oczywiście sceptyków, z Joe Nickellem lub Walterem McCronem na czele. Jaki jest mój cel? Chcę oczywiście pokazać Ci przekrój badań nad Całunem, przeanalizować wyniki tych badań, a następnie zachęcić Cię do wyciągnięcia swoich własnych wniosków. Chcę, abyś zdawał lub zdawała sobie sprawę, że dopiero zapoznanie się z owocami najważniejszych naukowych analiz da Ci podstawy do zajęcia uzasadnionej pozycji względem autentyczności relikwii. Natomiast podstaw tych na pewno nie dostarczą Ci pseudosensacyjne wpisy na zazwyczaj niezweryfikowanych portalach informacyjnych. Podobnie raczej nie pomoże Ci ksiądz z Twojej parafii lub Twój ateistyczny kolega, który zapoznał się z wynikami jednego badania, którego wyniki mu się spodobały, no i teraz już uważa, że ma całą wiedzę, by móc uzasadnić racjonalnie swój sceptycyzm, a przy okazji pewnie jest trochę dupkiem. Cóż w tym filmie nie znajdziesz takich zachowań. Mam też nadzieję, że niezależnie do jakich wniosków dojdziesz po obejrzeniu tego materiału, no to uznasz, że był on wartościowy i wypełniony zweryfikowanymi informacjami.”

Odpowiedź: To się okaże.

[2:03]: „Z racji tego, jak obszerna jest to produkcja, przedstawię teraz swego rodzaju spis treści odcinka. W opisie znajdziecie czasowe odnośniki do konkretnych momentów filmu, na wypadek, gdybyście chcieli w przyszłości wrócić sobie do wybranego tematu, pomijając inne.”

[2:31]: „Zacznijmy od ustalenia sobie pewnych definicji. Dla przejrzystości oczywiście. Co mamy na myśli mówiąc, że Całun jest fałszywy? Jeżeli uznamy za przekonujące argumenty o tym, że Całun powstał wiele wieków po czasach Chrystusa lub że wizerunek na płótnie to tylko malunek, ślady krwi wyglądają na dodane przez osoby trzecie, lub w ogóle nie jest to krew, jeśli uznamy, że wyniki datowania radiowęglowego są wiarygodne i wykazują, że płótno powstało w średniowieczu, to zwyczajnie odrzucimy Całun. Całun jako dowód na istnienie, śmierć przez ukrzyżowanie oraz boskość Jezusa Chrystusa. Lub -i teraz uwaga -jeżeli okaże się, że nie jesteśmy w stanie wyciągnąć kategorycznych wniosków z naszej analizy świętej relikwii, to zwyczajnie zawiesimy nasz osąd na temat jej autentyczności, do czasu pojawienia się nowych badań i dowodów. A jako że Całun bada się od przeszło 40 lat i nie mówi się na przykład, chociażby o czymś tak podstawowym w mojej opinii, jako o, nie wiem, powtórzeniu datowania radiowęglowego, no to prawdopodobnie przy tym czekaniu nie będziemy za bardzo wstrzymywać naszych oddechów.”

[3:40]: „Okej, a co mamy na myśli, mówiąc, że Całun jest prawdziwy? To jest o wiele ciekawsze pytanie. Ja proponuje takie rozumienie. Znaczy to, że Całun pochodzi z I wieku naszej ery, wizerunek na płótnie jest pośmiertnym odbiciem człowieka żyjącego i ukrzyżowanego w tamtych czasach, a rany i korona cierniowa sugerują, że ów mężczyzna jest historycznym Jezusem. No i nie mamy naukowego wyjaśnienia, w jakim procesie powstał ów wizerunek na płótnie. W czym nie ma absolutnie nic kontrowersyjnego.”

Odpowiedź: Zasadniczo, pomijając kwestię tego, czy brak naukowego wyjaśnienia mechanizmu powstania wizerunku jest warunkiem autentyczności (nawet gdybyśmy znali dokładnie mechanizm, w którym powstał ów wizerunek, Całun Turyński nadal mógłby należeć do Chrystusa), można się zgodzić na te kryteria. Jasne jest, że gdyby wykazano, że Całun to tylko malunek, wykluczałoby to jego autentyczność. Problem tkwi w drugą stronę, jak wykazać, że Całun Turyński rzeczywiście należał do Chrystusa. Pan Bogumił podaje tutaj nam pewne kryteria -i będziemy się ich tutaj trzymać. Zobaczymy na końcu, jak Całun się ma do tychże kryteriów.

[4:08]: „I nim zaczniemy, jeszcze ostatnia, obiecuje, że ostatnia, ważna kwestia. Jeżeli uważacie moją pracę za wartościową i chcielibyście jakoś wspomóc mój kanał, to rozważcie, proszę, wysłanie dowolnego datku na numer konta, który znajdziecie oczywiście w opisie. Będę Wam ogromnie wdzięczny za jakiekolwiek udzielone wsparcie finansowe. Nie ukrywam, że jest to istotna część mojej motywacji, aby dalej rozwijać kanał i dalej produkować filmy takie jak ten. No dobrze, to już jest koniec wstępu. Przejdźmy do rozdziału pierwszego i porozmawiajmy o historii Całunu Turyńskiego. Zapraszam.”

 

Historia Całunu

 

[4:47]: „Całun Turyński to jeden z najczęściej analizowanych przedmiotów w historii ludzkości. Jest płat ręcznie tkanego płótna o wymiarach mniej więcej 437 na 113 cm [powiedzmy, że 4,4 m na 1,1 m, jako że ze względu na elastyczność płótna, pomiary za każdym razem dają o kilka centymetrów różne wyniki]. Płótno utkano z nici lnianych, ze śladową domieszką bawełny indyjskiej [bawełna indyjska została wykryta jedynie w tzw. próbce Raesa, pobranej w 1973 r. dla eksperta tekstylnego Gilberta Raesa, z rogu, z którego później w 1988 r. pobrano próbkę do datowania radiowęglowego] za pomocą metody splotu zwanego 3 na 1. Na materiale widoczny jest wizerunek nagiego, brodatego mężczyzny o atletycznej budowie. Jego ciało pokryte jest ranami, a na boku, między 5 a 6 żebrem, widoczna jest rana kłuta. Widać po 4 palce u jego dłoni. Zgodnie z badaniami STURP-u [nadmierne uogólnienie, bo to rezultaty postulowane przez badaczy spoza STURP-u, który zajmował się zasadniczo tylko własnościami fizyczno-chemicznymi płótna i wizerunku] z roku 1978, mężczyzna wygląda na około 30-35 lat, mierzy około metra siedemdziesięciu pięciu plus-minus dwa centymetry, oraz waży około 80 kilogramów. Na materiale odkryto też między innymi różne rodzaje zanieczyszczeń, pyłki kwiatów, plamy krwiopodobne, łaty naprawcze, czy napisy.

[5:41]: „Oficjalna historia Całunu zaczyna się gdzieś w okolicach lat 1353-1357, kiedy to niejaki Geoffrey de Charnymam nadzieję, że dobrze wymawiam jego nazwisko wystawił go na pokaz dla publiki, w Lirey Church [kościele w Lirey] we Francji. W [1389] 1390 roku wydarzyło się coś bardzo ciekawego, ponieważ biskup, niejaki Pierre d’Arcis wysłał do papieża [antypapieża awiniońskiego] Klemensa VII pewne bardzo interesujące memorandum, w którym twierdzi, że Całun jest fałszywką, a fałszerz przyznał się do popełnionego czynu.”

Odpowiedź: Kwestię tego memorandum będziemy dyskutować później w odpowiednim miejscu.

[6:14] „Do tej części opowieści przejdziemy jednak później. Natomiast co działo się z płótnem we wcześniejszych latach. Otóż… nie wiadomo! Istnieją oczywiście liczne hipotezy, a nawet teorie spiskowe. Mamy całą masę zapisów historycznych o całunach z nieznanego pochodzenia odbiciami sylwetki Jezusa, lub Jego głowy, a także wiele innych relikwii. Entuzjaści Całunu szukając dowodu na to, że istniał on przed okresem średniowiecza, rysują wiele analogii pomiędzy tym, jak on wygląda, a tym, jak wyglądały pewne relikwie, o których zapisy mamy. Są to jednak w większości spekulacje.Sceptycy często uznają brak zweryfikowanych historycznych zapisów na temat Całunu sprzed roku 1355 jako przesłankę wskazująca na prawdziwość hipotezy, iż Całun to jedynie fałszywka, powstał właśnie w okresie średniowiecza. Ale to nie jest takie istotne, przynajmniej z mojego punktu widzenia. Przyznaję szczerze, że brak zweryfikowanych historycznych informacji o Całunie sprzed 1355 roku, w silny sposób nie świadczy tak naprawdę o niczym. Może tylko o tym, że jak gdyby, przynajmniej wiemy, że znana nam historia nie wspiera twierdzenia o prawdziwości Całunu. No to w tym sensie okej.”

Odpowiedź: Tutaj zasadniczo można się zgodzić, co jest o tyle ważne, że zacięci sceptycy wmawiają, że skoro Całun nie ma w pełni udokumentowanej historii, to musi być fałszerstwem. Tymczasem jest to sytuacja typowa dla wielu artefaktów, o których pierwsze wzmianki pojawiają się setki lat po ich wykonaniu -np. słynna Tkanina z Bayeux z XI wieku przedstawiająca podbój Anglii przez Normanów, jest po raz pierwszy wzmiankowana w 1476 r. W przypadku Całunu Turyńskiego wypada tu jeszcze parę rzeczy dopowiedzieć. Przyjmuje się niemal za pewnik (a w każdym razie rzecz wielce prawdopodobną), że Całun przechowywany był w Konstantynopolu, do zdobycia miasta przez Czwartą Krucjatę w 1204 r. Pogląd ten opiera się zwłaszcza na relacji uczestnika tejże wyprawy, francuskiego rycerza Roberta de Clari, który w swojej kronice dał taką wzmiankę (Zdobycie Konstantynopola, XCII, 11. 36-50):

Jest tam i inna świątynia zwana kościołem Najświętszej Panny Marii Blacherneńskiej, gdzie przechowywany jest sydoine, w który Pan nasz został owinięty i który jest podnoszony w każdy piątek, tak żeby postać naszego Pana była na nim wyraźnie widoczna.I nikt z Greków ani Francuzów nie wiedział, co stało się z owym sydoine po zdobyciu miasta.(tłumaczenie za: Ian Wilson, Całun Turyński, Instytut Wydawniczy PAX 1983, str. 201.204, natomiast polski tłumacz Zdobycia Konstantynopola, Zdzisław Pentek, tłumaczy to tak: A wśród innych cudów był tam jeden inny kościół pod wezwaniem Świętej Panny Maryji na Blachernach, gdzie był całun, którym był owinięty nasz Pan, całun ten nieco uchylali każdego piątku, tak że można było dobrze widzieć oblicze naszego Pana, a nikt ani Grek, ani Francuz, nigdy nie poznał, co stało się z całunem, kiedy miasto zostało zdobyte. Tłumaczenie Pentka zaciera jednak znaczenie kilku kluczowych fraz, odnośnie znaczenia tego fragmentu patrz: Peter F. Dembowski, Sindon in the old french chronicle of Robert de Clari, Shroud Spectrum International, Issue No 2 http://www.shroud.com/pdfs/ssi02part5.pdf ).

Wcześniejsza historia Całunu jest i owszem przedmiotem spekulacji. Najistotniejsza jest teoria Iana Wilsona, który uważał, że Całun był przez znaczną część swojej historii ukryty pod postacią tzw. Mandylionu -legendarnego płótna, na którym w cudowny sposób miała się odbić twarz, tudziez w późniejszych wersjach tejże legendy, całe ciało Chrystusa. Mandylion miał otrzymać cudownie uleczony król Abgar V, współczesny Chrystusowi władca niewielkiego państewka Osroene, ze stolicą w Edessie (obecnie Sanliurfa we współczesnej Turcji). Po wielu perypetiach i wiekach kultu, Mandylion miał zostać w 944 roku zdobyty przez Bizantyjczyków, i przeniesiony do Konstantynopola. Teoria Wilsona ma wielu zwolenników, jak i wielu przeciwników, i nie ma tutaj miejsca, by dyskutować wszystkie jej aspekty.

[7:32]: „Geoffrey de Charny umarł w roku 1356, przekazując Całun swojemu synowi noszącemu takie same imię. Relikwia została sprzedana w roku 1453 przez Margaret de Charny i jej posiadacz stał się Louis I z domu Savoy. W tej rodzinie Całun pozostał aż do roku 1983, kiedy to Umberto II zapisał go w testamencie ówczesnemu papieżowi. Po przetrwaniu słynnego pożaru w roku 1532, Całun konserwowany w roku 1534, a dalsze prace naprawcze kontynuowano w kolejnych wiekach. Między innymi miały one miejsce w roku 1695 i 1868. W 2002 roku oczyszczono relikwię z łat naprawczych, co umożliwiło sfotografowanie i zeskanowanie tylnej strony tkaniny [uogólnienie, bo jedno nie miało bezpośredniego wpływu na drugie]. W 2010 roku wystawiono ponownie Całun na pokaz dla publiki. W międzyczasie opublikowano też jego zdjęcia w wysokiej rozdzielczości. Poważne naukowe badania nad Całunem rozpoczęto w XX wieku naszej ery.”

 

Historia badań

 

[8:39]: „Całun, pozwólcie że powtórzę, jest jednym z najczęściej badanych przedmiotów w w historii ludzkości. Analizowano go non stop przez ostatnie 30-40 lat i nawet obecnie można powiedzieć, że badania nadal trwają. Ilość tych analiz naukowych i badań jest tak wielka, że angielska Wikipedia [zalecam unikać artykułu o Całunie Turyńskim -Shroud of Turin -w angielskiej Wikipedii, jako że ten artykuł niestety jest obecnie kontrolowany przez bandę trolli, którzy usuwają, lub zniekształcają każdą informację, która mogłaby potwierdzać autentyczność Całunu] podaje, iż całości owych analiz nadano nawet osobną nazwę, stworzono z tego coś w rodzaju osobnej gałęzi naukowej. Nazwa ta brzmi sindologia [syndonologia, lub syndologia]. A czemu Wam to mówię? No, żeby Wam zakomunikować, iż musicie mi wybaczyć pewne uproszczenia, no i pomijanie wielu, bardzo wielu różnych badań, i bardzo wielu różnych analiz Całunu Turyńskiego. Ale spokojnie, tymi najważniejszymi badaniami, najbardziej znaczącymi, oczywiście się zajmiemy.”

Odpowiedź: Czy rzeczywiście najistotniejszymi oraz czy Pan Bogumił przypadkiem nie pominął wielu innych istotnych badań, które podważyłyby jego tezy, to się wkrótce okaże.

[9:25]: „No dobrze. To teraz w wielkim skrócie przedstawię Wam historię badań nad Świętym Całunem. Świat nauki zainteresował się Całunem w roku 1898, kiedy to fotograf Secondo Pia sfotografował go na wystawie artystycznej. Okazało się, że negatyw wykonanego przez niego zdjęcia ukazywał obraz bardzo wyraźnej ludzkiej sylwetki na powierzchni płótna. Pierwszym badaczem Całunu został Yves Delage, anatom z Sorbonne University [Uniwersytet Paryski, Sorbona]. W roku 1931 Całun sfotografowano ponownie. Doktor Pierre Barbet tak bardzo zafascynował się wizerunkiem na płótnie, że przeprowadził on swoje własne, dość groteskowe badania. I to jest ciekawa historia, bo Barbet na przykład brał martwe ciała, a następnie przebijał je gwoźdźmi, przymocowując do krzyży o różnym rodzaju i kształcie, żeby porównywać wiedzę, którą zdobywał, z tym, jak został oddany mężczyzna na Całunie. Pamiętajmy jednak o ważnym fakcie. W tamtych czasach zarówno Delage, jak i Barbet, pracowali tylko i wyłącznie na zdjęciach relikwii. A nie muszę Wam chyba tłumaczyć, że istnieje kolosalna różnica między badaniem zdjęcia obiektu, a analizą samego obiektu. Na właściwe badania ludzkość musiała zaczekać praktycznie do początku lat 70-tych, a konkretnie do roku 1973, kiedy to niejaki Gilbert Raes przestudiował Całun w ciągu jednego dnia. W tym samym czasie niejaki Peter Rinaldi starał się uzyskać pozwolenie na więcej naukowych badań. W podobnym okresie jego przyjaciele, John Jackson i Eric Jumper, zauważyli, że Całun posiada w sobie zakodowane informacje 3D, których odkrycie pozwoliło w efekcie odtworzyć wizerunek postaci w trzech wymiarach.”

[11:04]: „Największe badanie Całunu, to takie istotne, odbyło się w roku 1978. W procesie udział wzięło 24 naukowców o różnych wierzeniach i religiach. Ekipa przyjęła nazwę STURP, czyli Shroud of Turin Research Project. Badano relikwię przez pełne 5 dni. Ich opublikowane w czasopismach naukowych badania można łatwo znaleźć w Internecie, i macie je oczywiście w opisie. Do wniosków STURP-u wrócimy w kolejnym rozdziale, ponieważ ich analizy będą jedną z tych rzeczy, którym się dokładnie przyjrzymy.”

[11:36]: „Kolejne lata przyniosły kolejne badania. Istotna i często krytykowana przez entuzjastów Całunu okazała się analiza radiowęglowa, przeprowadzona w roku 1988. Relikwię badano na obecność pigmentu w latach 70-tych XX wieku. Równie często i skrupulatnie zajmowano się samym płótnem. Równie często i chętnie badało się i bada nadal plamy krwi. Choć oczywiście wielu naukowców nie zgadza się z taką interpretacją tych rdzawo czerwonych plam na Całunie.” [tę kwestię przedyskutujemy w odpowiednim miejscu]

[12:04]: „Jest bardzo niepewne czy owa krew pojawiła się na płótnie przed odbiciem, czy po odbiciu. Na obie te hipotezy są oczywiście dowody.”

Odpowiedź: Brak obrazu ciała pod plamami krwi jest uznawany za pewnik. Są na to konkretne dowody. Po pierwsze, badania chemiczne Hellera i Adlera, którzy oczyszczali pobrane w 1978 r. włókna z Całunu pokryte krwią, po oczyszczeniu okazywało się, że nie ma na nich charakterystycznej otoczki dla włókien pobranych z rejonu obrazu ciała, wyglądają one tak samo jak włókna pobrane z rejonów poza obrazem. Po drugie, obserwacje pokazują, że obraz ciała urywa się nagle właśnie dokładnie w miejscach plam krwi, otoczonych widocznymi na zdjęciach zrobionych w nadfiolecie zewnętrzną otoczką serum (Heller, J.H. & A.D. Adler, "A Chemical Investigation of the Shroud of Turin," Canadian Society of Forensic Sciences Journal, Vol. 14, No. 3, 1981, str. 81-103 https://www.shroud.com/pdfs/Chemical%20Investigation%20%20Heller%20Adler%201981%20OCR.pdf , Jumper, E.J., A.D. Adler, J.P. Jackson, S.F. Pellicori, J.H. Heller and J.R. Drusik. "A Comprehensive Examination of the Various Stains and Images on the Shroud of Turin," Archaeological Chemistry III, ACS Advances in Chemistry No. 205, red. J.B. Lambert, Rozdział 22, American Chemical Society, Washington D.C., 1984, str. 447-476 -zwlaszcza 470 https://www.shroud.com/pdfs/Comprehensive%20Exam%20of%20Stains%20Jumper%20et%20al%201984%20OCR.pdf , John Jackson et al., The Shroud of Turin: A Critical Summary of Observations, Data and Hypotheses, wersja 4.0, Turin Shroud Center of Colorado 2017, str. 77). Na twierdzenie przeciwne (tzn. że obraz istnieje pod plamami krwi) dowodów brak.

[12:15]: „W 1979 Walter McCrone zidentyfikował na przykład tlenek żelaza zawarty w owych plamach, teoretyzując, że jego obecność wskazuje między innymi na to, że do wytworzenia krwi użyto średniowiecznego odpowiednika farby. Inni badacze, jak na przykład Alan Adler, uważają, że tlenek żelaza wskazuje na to, że w plamach jest hemoglobina, a jeżeli hemoglobina, to i krew.”

[12:39]: „W 2014 roku przeprowadzono bardzo ciekawe eksperymentalne badanie metodami sądowymi, by sprawdzić, czy krew rozlewa się na Całunie w sposób autentyczny. Przedstawię to badanie w późniejszej części materiału.”

[12:51]: „Patolog Pierluigi [Baima] Bollone, pracując z hipotezą Alana Adlera, zidentyfikował grupę krwi z Całunu. Joe Nickell argumentuje natomiast w swej książce Inquest on the Shroud of Turin, że przy tej technologii podobne wyniki otrzymano by również wówczas, gdyby do naniesienia owych plam użyto pewnej średniowiecznej farby, zwanej farba tempera.”

Odpowiedź: Wszystko to przedyskutujemy w odpowiednim miejscu, jak dojdziemy do sekcji poświęconej badaniom krwi.

[13:11]: „Badano też oczywiście anatomiczne właściwości wizerunku z Całunu. I również mówi się zarówno o tym, że jest on zbyt wysoki i proporcje są dziwne, poza tym wygląda dokładnie jak średniowieczna ikona, a nie jak osoba żyjąca 1000 lat wcześniej. Inni z kolei mówią, że cechy anatomiczne wizerunku z Całunu pasują do tego, jak wyglądali ludzie w tamtym czasie na tamtych terenach. No cóż.”

Odpowiedź: Każdemu, kto twierdzi, że proporcje mężczyzny z Całunu są niewłaściwe, proponuję wziąć miarkę krawiecką, mężczyznę przeciętnej postury o wzroście 170-180 cm, oraz ShroudScope http://www.sindonology.org/shroudScope/shroudScope.shtml , internetową aplikację, w której można dokonywać pomiarów odległości na zdjęciach Całunu. Miarka krawiecka jest elastyczna i w przybliżeniu potrafi imitować sposób, w jaki płótno Całunu układało się na ciele. Zapewniam, że jeśli dokonuje się pomiarów z dobrą wolą i odrobiną rozsądku, to będą one zgodne.

[13:33] „Badano też między innymi pyłki roślinne, analizowano obraz, szukając technik, którymi mógł powstać -Wikipedia podaje 10 hipotez na ten temat. Badano też napisy, które odnaleziono na płótnie i tak dalej, i tak dalej...”

[13:46]: „Okej, to tu macie coś w rodzaju ułamka badań, które w całej historii przeprowadzono na Całunie Turyńskim. Uwierzcie mi, że nie wystarczyłoby nam życia, by zapoznać się z nimi wszystkimi. A i tak mogłoby to być jałowe, jako że zwyczajnie ciężko jest ocenić zestawy zupełnie innych wniosków, wyciągniętych z tej samej analizy. Bo mamy sporo tego rodzaju problemów. Te same analizy -inne wnioski. Ale spokojnie, nie ma w tym naszej trudności nic nadzwyczajnego, bo wygląda, że ciężko się w tym rozeznać. Do tego stopnia, że mało komu się to tak naprawdę udaje.

Nawet sama Stolica Apostolska, Watykan, pozostaje niespotykanie agnostyczna w sprawie autentyczności Całunu. Cytuję [cytat z polskiej Wikipedii, bez podania źródła]: Zostało to (przekonanie o autentyczności relikwii) pozostawione osobistym osadom wierzących. Wedle oficjalnego stanowiska Kościoła katolickiego, autentyczność całunu nie ma związku z prawdziwością nauczania Chrystusa. [koniec cytatu z polskiej Wikipedii] I pamiętajcie też, że istnieje całkiem spora grupa ateistów uznająca Całun za autentyczny, jak i spora grupa osób wierzących uznająca, że jest to fałszywka. I w obu grupach można znaleźć duchownych, jak i znamienitych naukowców."

[14:59]: „Co więc ja mogę zrobić? Co możemy zrobić my, ordynarni zwykli ludzie? Cóż, musimy po prostu zbadać konsensus naukowców, zapoznać się z tymi badaniami, a następnie wyciągnąć z tych analiz swoje własne wnioski. A w przypadku ciężkiej konfuzji, zwyczajnie przyznać się do braku umiejętności ocenienia konkretnej informacji.”

[15:19]: „A dlaczego zdecydowałem się na pokazanie Wam konkretnie tych badań? No z tego prostego powodu, że są to badania największe -najbardziej znaczące w kontekście dochodzenia do tego, czy Całun jest prawdziwy, czy nie. Czeka nas dużo pracy i dużo myślenia, także sugeruję zaparzyć sobie yerbę, albo pewnie już drugą kawę, i kiedy będziecie gotowi, to zapraszam.”

 

Wnioski STURP-u

 

[15:46]: „STURP, jak już mówiliśmy, to skrót od Shroud of Turin Reasarch Project. Jest to nazwa zespołu naukowców, którzy w późnych latach 70-tych i wczesnych 80-tych badali Całun Turyński z ramienia organizacji zwanej Świętą Gildią Całunu. Jeśli to Wam nie brzmi jak neutralny zleceniodawca, to przejdźmy po prostu dalej.

Odpowiedź: „Holy Shroud Guild” powinniśmy raczej przetłumaczyć jako Gildia (Bractwo} Świętego Całunu, jako że „Holy Shroud” to angielska kalka „Sacra/Santa Sindone”, jak we Włoszech często określany jest Całun. Jest to najstarsza w USA organizacja promująca wiedzę o Całunie, w prominentnej części zwłaszcza kierownictwa złożona z włoskich imigrantów, takich jak ksiądz Peter Rinaldi, którego umiejętności dyplomatyczne były niezwykle istotne w doprowadzeniu do bezpośrednich badań Całunu. STURP był jednak zupełnie niezależnym konsorcjum, finansującym się ze składek samych naukowców. Polecam chociażby książkę: Grzegorz Górny, Barrie Schwortz, Oblicze Prawdy. Żyd który zbadał Całun Turyński,Rosikon Press 2013, gdzie Schwortz, jeden z fotografów STURP-u, szerzej omawia historię tego przedsięwzięcia.

[16:06]: „Chociaż przyznaję, że jest w tym pewien paradoks, ponieważ późniejsze próby obalania datowania radiowęglowego, których podejmowali się entuzjaści Całunu, często były krytykowane i obalane właśnie przez byłych członków tej organizacji. W roku 1976 [1978], na 400-rocznicę pojawienia się Całunu w Turynie, został on wystawiony na widok dla publiki. Po tym okresie STURP usiadł wreszcie do właściwej analizy świętej relikwii. Pobrano różnego rodzaju próbki, przeprowadzono analizy chemiczne czy fizyczne. Nie będziemy omawiać ich technicznie, a zamiast tego przyjrzymy się wnioskom końcowych STURP-u. A oto pełna konkluzja:” [po angielsku na https://www.shroud.com/78conclu.htm ]

[16:43] „Nie odnaleziono pigmentu, farb, barwników, ani plam na włóknach. RTG, fluoroscencja i mikrochemia na włóknach wykluczają możliwość użycia farby jako metody tworzenia obrazu. Analiza za pomocą analizatora obrazu VP-8 pokazuje, że w obrazie zakodowane są unikalne, trójwymiarowe informacje. Badania mikrochemiczne nie wykazały żadnych olejków i innych biochemikaliów o których wiadomo, że są wytwarzane przez organizm w życiu lub po śmierci. Jest jasne, że doszło do zetknięcia się całunu z ciałem, co tłumaczy niektóre cechy obrazu, takie jak plamy krwi. Jednakże pomimo iż kontakt ten tłumaczy pewne cechy w okolicach torsu postaci, nic nie tłumaczy cech obrazu w okolicach twarzy mężczyzny, która wydaje się być oddana w bardzo wysokiej szczegółowości, która została wykazana dzięki fotografiom.

Problem z naukowego punktu widzenia polega na tym, że potencjalne wyjaśnienia z zakresu chemii są kontrowane przez wykluczające je badania z zakresu fizyki i na odwrót. Trzeba mieć wyjaśnienie naukowo uzasadnione, z fizycznego, chemicznego, biologicznego i medycznego punktu widzenia. Obecnie tego typu rozwiązanie nie wydaje się być dostępne dla członków zespołu STURP. Ponadto eksperymenty z zakresu fizyki i chemii nie zdołały odpowiednio odtworzyć wizerunku przedstawionego na Całunie. Naukowy konsensu brzmi: Obraz został wyprodukowany w procesach utlenienia, odwodnienia i sprzęgania struktury polisacharydowej mikrowłókien tkaniny. Zmiany tego typu mogą zostać odtworzone w laboratorium. Nie ma jednak żadnych chemicznych ani fizycznych metod wyjaśniających, w jaki sposób uformował się wizerunek. Pytanie to pozostaje więc tajemnicą. Na razie możemy stwierdzić, że obraz z Całunu jest odbiciem prawdziwej osoby, która została ubiczowana i ukrzyżowana. Nie jest to produkt artysty. Plamy czerwonej substancji na tkaninie składają się z hemoglobiny, a także dają pozytywny wynik testu na obecność albuminy w surowicy.”

[18:36]: „No dobra. Rozważmy te konkluzje. Przede wszystkim chciałbym abyście zwrócili uwagę na jeden fakt. Te badani przeprowadzano u schyłku lat 70-tych. I o ile nie umniejsza to w żaden sposób umiejętnościom czy talentom naukowców, którzy brali udział w analizach, to musimy pamiętać, że technologia stała w tamtych latach na zupełnie innym poziomie niż jest to obecnie.”

Odpowiedź: Jest to standardowy propagandowy chwyt sceptyków, starających się w ten sposób zdyskredytować badania i wnioski, do jakich doszedł STURP. Jednak chociaż oczywiście środki techniczne były w tamtych czasach mniej zaawansowane, to jednak to były wieki ciemne, lecz lata 70-te XX wieku, kiedy człowiek już wylądował na Księżycu,i wysyłał sondy kosmiczne ku planetom, kiedy istniały akceleratory, reaktory jądrowe, kiedy podwaliny współczesnej nauki były już dawno podłożone. STURP miał wystarczające środki, by określić podstawowe wiadomości o Całunie oraz widniejącym na nim wizerunku, oraz by ewentualnie wykryć prymitywne średniowieczne fałszerstwo, gdyby takie miało miejsce. Wnioski STURP-u potwierdzają się w kolejnych badaniach, prowadzonych w ostatnich latach, z użyciem najnowocześniejszych metod. Szerzej o tym pisałem chociażby w artykule „Nowe badania Cąłunu Turyńskiego (recenzja), recenzji książki prof. Jana Jaworskiego Prawdziwe oblicze Boga: Całun Turyński w świetle najnowszych badań naukowych Fronda, Warszawa 2020, podsumowującej niektóre z tych badań.

[18:58]: „Zauważcie też proszę, że w ekipie STURP-u brakuje ekspertów z dziedzin, którzy wydaje mi się, mogliby być bardzo, bardzo pomocni w tych analizach. Nie mamy tutaj żadnych archeologów, żadnych historyków sztuki średniowiecznej, czy nawet wcześniejszej. Żadnych ekspertów od tkanin w ogóle. W mojej opinii jest to swego rodzaju zaniedbanie… co najmniej.”

Odpowiedź: Kolejny propagandowy chwyt, którego nauczył się Pan Bogumił od zagranicznych sceptyków, mający zdyskredytować STURP. Oczywiście po latach pojawiła się krytyka, co STURP mógłby zrobić lepiej, co ma odwrócić uwagę od faktu, że co STURP zrobił, zrobił dobrze, a to właśnie badania STURP-u stworzyły podwaliny współczesnej wiedzy o Całunie i jego fizyczno-chemicznych właściwościach. A badania STURP-u można było rozszerzyć -STURP planował kolejną rundę rozszerzonych badań, które miały się odbyć w 1987 r. (plany kolejnych badań, zebrane przez Williama Meachama, znaleźć można na stronie http://freepages.rootsweb.com/~wmeacham/religions/sturp2.htm ). Niestety, pomimo zaakceptowania propozycji przez kardynała Josepha Ratzingera (późniejszego papieża Benedykta XVI, a wówczas Prefekta Kongregacji Nauki Wiary), w wyniku różnych intryg, STURP odsunięto od prowadzenia dalszych badań.

Ponadto należy pamiętać, że członkowie STURP-u nie byli jedynymi naukowcami badającymi Całun (chociaż STURP przeprowadził najbardziej kompleksowe, zakrojone na szeroką skalę, badani). Całun i poszczególne jego aspekty były badane również (przed i po STURP-ie) i przez innych naukowców niezwiązanych z tym konsorcjum, w tym również przez ekspertów od tkanin i sztuki. Wielu innych naukowców, z różnych dziedzin, chociaż nie badało Całunu bezpośrednio, to jednak prowadzili badania pośrednie i komentowali rezultaty uzyskane przez naukowców bezpośrednio badających Całun.

[19:21]: „Przełożyło się to też na dość sceptyczne podejście reszty środowiska naukowego do tak kategorycznych stwierdzeń STURP-u, jak obraz nie mógł powstać w procesie artystycznym.”[propagandowy ogólnik, o których naukowcach mowa?]

[19:31]: „A tak poza tym, na marginesie, każdy, kto siedzi trochę w metodologii naukowej, zapewne wie, że twierdzenia o charakterze absolutnym w ogóle nie powinny się w środowisku naukowym pojawiać.”

Odpowiedź: Niech Pan Bogumił powie to autorom nieszczęsnej publikacji Damon et al. 1989 o datowaniu radiowęglowym Całunu, którzy w Konkluzjach stwierdzili: These results therefore provide conclusive evidence that the linen of the Shroud of Turin is medieaval („Te wyniki więc stanowią konkluzywny dowód, że płótno Całunu Turyńskiego jest średniowieczne”). Jak się okazało, wcale nie był to ostateczny dowód, ale o tym później. Przede wszystkim, należy zachować odrobinę rozsądku, bo inaczej dojdziemy do tego, że nauka nic nie jest w stanie ustalić, i wszystko jedno czy Ziemia jest okrągła, czy płaska.

[19:42]: I po ostatnie możemy tutaj z satysfakcją przytaknąć konkluzji STURP-u, że nie mają oni wytłumaczenia na to, w jakim procesie uformował się ów wizerunek widoczny na Całunie. To jest bardzo szczere, i bardzo racjonalne i naukowe podejście. I o ile nie dorzucimy tutaj błędu logicznego zwanego argumentum ad ignorantiam: nie wiemy, jak powstał wizerunek, a więc wiemy, jak powstał ów wizerunek: energia zmartwychwstania, to spotykamy się wszyscy w jednym naukowym i sceptycznym, agnostycznym punkcie wyjścia.”

[20:12]: „Podsumowując: według STURP-u mamy dowody świadczące o tym, że Całun jest autentyczny w tym sensie, że przedstawia odbicie mężczyzny, a nie pracę artysty. Ponadto rany i obecność korony cierniowej zgadzają się z opisem Chrystusa z kart ewangelii. Co to oznacza, jakie wnioski możemy wyciągnąć, jeżeli wiemy, że wizerunek nie został namalowany? Otóż, jak już wspomniałem, uprawnia nas to tylko i wyłącznie do przyjęcia tego stwierdzenia, że kogoś faktycznie w tą tkaninę kiedyś tam w historii owinięto. Do niczego więcej. Tak naprawdę w całej tej naszej analizie najważniejsze powinno być badanie wieku tkaniny. Ponieważ wiek tkaniny powie nam, prawda, najwięcej o jej autentyczności. Ciekawe czy przeprowadzono tego rodzaju badania?”

Odpowiedź: No to jedźmy już z tym datowaniem radiowęglowym Całunu. Szersze omówienie zagadnienia datowania Całunu znajdzie czytelnik w moim artykule „Jak obalono datowanie C-14 Całunu Turyńskiego z 1988 r.”. Artykuł ten obala wszystkie zarzuty, jakie Pan Bogumił wytoczył w swoim filmie przeciw próbom podważania wiarygodności tegoż datowania, a także wiele innych, i tłumaczy, co dokładnie poszło nie tak. Okazało się, jak wykazał to Raymond Rogers, jeden z chemików STURP-u, w artykule (R.N. Rogers, Studies on the Radiocarbon Sample from the Shroud of Turin, Thermochimica Acta, Vol. 425, 2005, str. 189–194 http://www.shroud.it/ROGERS-3.PDF ) opublikowanym krótko przed śmiercią w 2005 r., że pobrano próbkę z odrestaurowanego, utkanego na nowo rogu Całunu, po pożarze Całunu w 1532 r. Tu w naszej polemice skupimy się zaś na odpieraniu twierdzeń Pana Bogumiła.

 

 

Analiza radiowęglowa

 

[21:05]: „Lata 70-te umożliwiły bardziej złożone badania Całunu, głównie dzięki rozwojowi technologii. Teraz bowiem do analizy potrzebne były o wiele mniejsze próbki materiału niż wcześniej. STURP planował uwzględnić w swoich badaniach datowanie radiowęglowe. Komisja prowadzona przez Roberta H. Dinegera i Harry’ego E. Gove’a konsultowała się z laboratoriami, które wyraziły chęć podjęcia się tego rodzaju analizy. Zainteresowanie okazało 6 [7] placówek. Wyglądało na to, że już wówczas uzyskamy rzetelne i wiarygodne badania wieku Całunu. Niestety okazało się, że między laboratoriami a STURP-em doszło do pewnego rodzaju konfliktu. Otóż STURP chciał przeprowadzić badania pod swoją egidą, a dopiero później oddać próbki do badania dla owych laboratoriów. Tymczasem laboratoria uważały -jak się przekonamy za chwilę słusznie -że to właśnie datowanie radiowęglowe powinno być tym najważniejszym, priorytetowym badaniem.

Odpowiedź: Jak to niby słusznie? Przecież datowanie radiowęglowe było jednym z punktów programu dalszych badań Całunu przez STURP! Tymczasem Gove, szef laboratorium w Rochester, stojący na czele kartelu laboratoriów radiowęglowych, starał się wszystkimi metodami nie dopuścić STURP-u do dalszych badań, jawnie wyzywając jego członków od dewotów, w czym wtórowali mu „zawodowi sceptycy” w rodzaju Nickella, McCrone i różnego rodzaju inni „racjonaliści” w rodzaju Schafersmanna i im podobnych. I których insynuacje kopiuje Pan Bogumił. Wystarczy poczytać publikacje wspomnianych ludzi, ile jest tam prostackich, bezczelnych wyzwisk pod adresem STURP-u (a koronnym dowodem było to, że założyciel i przewodniczacy STURP-u John Jackson, jako katolik, nosił na szyi krzyżyk -naprawdę, nie żartuję, naprawdę owi sceptycy mu to zarzucali!). Szczerze mówiąc, dzisiaj mnie dziwi, że żaden z członków STURP-u nie wystąpił przeciw tym ludziom na drogę sądową. Odnośnie datowania radiowęglowego Całunu i okoliczności, w jakich do niego doszło, istnieje bardzo bogata literatura -odnośniki w moim artykule o datowaniu Całunu. Niedawno ponadto wyszła książka Joseph G. Marino, The 1988 C-14 dating of the Shroud of Turin: A stunning expose, 2020 -800 stronicowa kronika rozgrywek odnośnie datowania Całunu, zbierająca wiele ujawnionych dokumentów z tamtego okresu, pokazująca okoliczności, w jakich doszło do datowania, politykierstwo zaangażowanych w to naukowców, oraz późniejsze polemiki.

[22:01]: „Sprawa stała w miejscu do roku 1986-tego, kiedy to spisano nowy protokół, z którym z kolei nie zgodził się Watykan, w odpowiedzi stosując swoje własne pismo. I tutaj robi się trochę grząsko i pojawiają się pytania, na które nie znam odpowiedzi, choć częściowo się domyślam.”

Odpowiedź: To radze przesadnie się nie domyślać, bo domysły mogą biec również w inną stronę, niż sugeruje to Pan Bogumił.

[22:21] „Przedstawię Wam teraz konkretne punkty z obu protokołów, po to, by zwrócić Wam uwagę na pewne konflikty interesów.”

[22:27] „Naukowcy chcieli, aby test przeprowadziło niezależnie siedem laboratoriów. Watykan chciał się zgodzić jedynie na trzy. Jedyną instytucją nadzorującą miało zostać Muzeum Brytyjskie, pod okiem Michela Tite’a, gdy pierwotnie zakładano, że będzie ich co najmniej trzy. Zrezygnowano też z metody ślepego testu. Spowodowane to było tym, że Całun wykonano w technice splotu zwanego splotem na trzy. Ta cecha Całunu mogłaby sprawić, że próbka byłaby bardzo łatwo odróżnialna od próbek kontrolnych. Tak czy inaczej, dyskusja pomiędzy Watykanem a laboratoriami oraz środowiskiem naukowym trwała i robiła się coraz bardziej ognista. Doszło nawet do tego że Watykan wystosował takie oto pismo. Cytuję:”

[23:08]: „Kościół ma w obowiązku odpowiedzieć na wyzwanie tych, którzy chcą by zatrzymał on ten proces <badania całunu>, tych którzy chcą abyśmy pokazali, że Kościół obawia się nauki. Stoimy przed faktycznym szantażem -jeśli nie zaakceptujemy warunków narzuconych przez laboratoria, te rozpoczną kampanię marketingową w której oskarżą Kościół o bycie przerażonym prawdą. Sportretują nas też jako wrogów nauki. Nacisk na władze kościelne, aby zaakceptowały protokół laboratoriów balansuje już na granicy prawa.”

Odpowiedź: Mamy tu (prawdopodobnie, bo już nie chce mi się szukać dokładnego źródła) cytat z Luigiego Gonelli, profesora na Politechnice Turyńskiej, i doradcy naukowego ówczesnego arcybiskupa Turynu, kardynała Anastasio Ballestrero. Gonella, stał się dla Gove’a celem numer 1 kampanii szczucia i insynuacji. Cytat ten pokazuje, w jakiej atmosferze tak naprawdę odbywały się całe przygotowania do przeprowadzenia datowania, jak wiele było insynuacji pod adresem Kościoła, że niby chce coś ukryć.

[23:42]: „Nie wiem za bardzo co o tym myśleć. Jakby można uznać, że Kościół kierował się tutaj tylko i wyłącznie troską o dobro relikwii. Że gdyby na przykład aż siedem laboratoriów miało badać Całun, to trzeba by pobrać więcej próbek. Czyli jak gdyby zniszczyć materiał relikwii. Ale kurczę, bądźmy szczerzy okej? Czy naprawdę nie wydaje Wam się, że Watykanowi zależałoby na tym, by dowieść w sposób niezaprzeczalny prawdziwości swojej religii? Nawet w sytuacji, w której miałoby to oznaczać uszkodzenie świętego artefaktu? Czy prawda nie jest ważniejsza?”

Odpowiedź: A mi się wydaje, że tak naprawdę Gonelli chodziło po prostu o to, by rozbić kartel laboratoriów radiowęglowych (by musiały rywalizować ze sobą o udział w projekcie), i wykopać Gove’a i kierowane przez niego laboratorium w Rochester z projektu. Jak widać, to wcale nie dojście do naukowej prawdy jest dla wielu naukowców najważniejsze, lecz personalne animozje i własna pozycja. A Watykan z doświadczenia dobrze wie, że nieważne jak bardzo niezaprzeczalne byłyby dowody na prawdziwość religii katolickiej, to i tak znajda się tacy, co ją będą odrzucać i zwalczać. Ale prawda w końcu wybroni się sama.

[24:21]: „No jest jeszcze jedna kontrowersyjna kwestia. Kwestia komercyjna. Autentyczność Całunu nadal jest totalnie gorącym tematem. Co roku zalewani jesteśmy informacjami z pseudonaukowych stron, czy pseudonaukowych portali informacyjnych w stylu: naukowcy udowadniają, że Całun Turyński jest prawdziwy! Nowe badania Całunu udowadniają ze 100-procentową pewnością, że Całun to fałszywka! Tego typu informacje w Ameryce podobno pojawiają się regularnie co roku w tym samym okresie, to znaczy w okresie świąt Bożego Narodzenia i okresie świąt Wielkanocy, i z taką częstotliwością, że stały się tego rodzaju newsy czymś w rodzaju tamtejszego mema.”

[25:06]: „ I ja też mogę Wam powiedzieć w tym temacie, ponieważ no mam swój kanał i jestem też aktywnym członkiem ekipy Stacji Ateizm i znam preferencje publiki obu tych kanałów. I pytania o to kiedy powiem o Całunie Turyńskim, dostajemy regularnie. Ja na przykład kilka miesięcy temu zrobiłem ankietę na YouTube, w której pytałem Was jakim tematem mam się zająć w nadchodzącym nowym filmie na Lupie Sceptyka. I oczywiście z miażdżącą przewagą wskazaliście, żebym zajął się Całunem Turyńskim.”

[25:36]: „A mówię to wszystko po to, bym, przyznaję, nieco cynicznie podkreślić, że za oporem Kościoła przed przyjęciem warunków proponowanych przez laboratoria, mogło stać coś więcej niż sama święta troska o dobro relikwii oraz o serca wiernych.”

Odpowiedź: To niech Pan Bogumił powie co konkretnie, zamiast szczuć jak mały piesek, naśladując większe pieski, które szczekały przed nim.

[25:55]: „W każdym razie finalny protokół opublikowany w Nature w 1988 roku. Czyli niemalże 10 lat po założeniu STURP-u. Oto jego treść:” [raczej skrót, M.S. Tite, „Turin Shroud”, Nature Vol.332, 482, 7 kwietnia 1988]

[26:05]: „Testy przeprowadzą laboratoria w Oxfordzie w Zurich i w Tucson. Otrzymają jedną próbkę ważąca 40mg, pobrana z jednego splotu. Laboratoria otrzymają dwie próbki kontrolne, odróżnialne od próbki właściwej. Próbki będą dostarczone reprezentantom laboratoriów w Turynie. Każdy test zostanie sfilmowany. Nie będzie porównywania wyników, ani jakiejkolwiek komunikacji między laboratoriami, dopóki wyniki nie zostaną poświadczone jako ostateczne jednoznaczne i kompletne.”

[26:35]: „Jak widzimy podjęto tutaj jeszcze jedną kontrowersyjna decyzję, polegająca na tym, że pobrano tylko jedną próbkę z jednego konkretnego splotu [? splot to układ nici w tkaninie]. Czy było to spowodowane troską Watykanu o dobro relikwii? Nie wiem -tylko głośno się zastanawiam.”

Odpowiedź: Co, jak się później okazało, było fatalną decyzją.

[26:53] „W każdym razie próbkę pobrano 21 kwietnia, dokładając wszelkich starań, by upewnić się, że pobrano skrawek materiału z pierwotnej, niemodyfikowanej tkaniny.”

Odpowiedź: Te starania okazały się niewystarczające.

[27:02]: „Pobrano próbkę o wymiarach 81 mm na 21 mm [około 84 na 25 mm, jak później określono]. Zewnętrzny fragment z kolorowymi włóknami o niepewnym pochodzeniu został odrzucony, by jeszcze bardziej upewnić się, że próbka będzie reprezentatywna.”

Odpowiedź: Te włókna pokazywały, że rejon ten był manipulowany, co powinno stanowić sygnał ostrzegawczy, który zlekceważono.

Ale co ważniejsze, w 27:04 swojego filmu (oraz 30:35), Pan Bogumił pokazuje nam rzekome zdjęcie owej próbki do datowania radiowęglowego.

TO NIE JEST ZDJĘCIE PRÓBKI POBRANEJ DO DATOWANIA CAŁUNU!

Prawdziwe zdjęcie rejonu, z którego pobrano próbkę i rekonstrukcja jej podziału na próbki wysłane od poszczególnych laboratoriów, przedstawia poniższa ilustracja:

Rekonstrukcja rejonu, z którego pobrano próbkę radiowęglową, na podstawie diagramów Riggiego, oraz znanych zdjęć próbek dla poszczególnych laboratoriów. Od lewej: próbka Raesa pobrana w 1973 r., próbka rezerwowa (puste miejsce), niewykorzystana próbka dla Arizony (brak zdjęcia, kontur), próbka dla Oksfordu, dla Zurychu, oraz zachowany fragment drugiej próbki dla Arizony. Za: Pam Moon, The presence of dye in the 1988 radiocarbon date samples of the Shroud of Turin

 

Jest to ELEMENTARNA wiedza, jeśli chodzi o badania Całunu Turyńskiego, którą nawet Pan Bogumił powinien znać -próbka do datowania radiowęglowego została pobrana z rogu Całunu. Co pokazuje że Pan Bogumił WPROWADZIŁ W BŁĄD widzów swojego filmu.

[27:14]: „Nadzór nad całą operacją sprawowali m.in. Franco Testore, czy ekspert od tkanin i splotów Giovanni Riggi [Riggi był asystentem Gonelli, a nie zawodowym ekspertem od tkanin -tymi ekspertami byli Testore i Gabriel Vial , to właśnie Riggi osobiście pobrał wtedy próbkę]. Obecny był też kardynał Ballestrero, czterech księży, Luigi Gonella, fotografowie i oczywiście operator kamery, Michael Tite, jak i reprezentatorzy laboratoriów. Ci ostatni otrzymali również próbki kontrolne.

[27:34]: „Testy przeprowadzono w sierpniu, a ich wyniki zaprezentowano Muzeum Brytyjskiemu 28 września 1988 roku. Następnie zostały one przedstawione diecezji Turynu i Świętej Stolicy. No i w końcu 13 października, podczas olbrzymiej konferencji, kardynał Ballestrero zaprezentował wyniki ludzkości. Zostały one tez opublikowane w czasopiśmie Nature i wciąż możecie je sobie przeczytać, link macie w opisie, aczkolwiek uprzedzam, że dostęp do nich jest niestety płatny.”

Odpowiedź: Bezpłatna kopia: P.E.Damon et al., Radiocarbon Dating of the Shroud of Turin, Nature, Vol. 337, No. 6208, str. 611-615 (1989) , przedruk dostępny na http://www.shroud.com/nature.htm

[28:05]: „No dobra, ale nie trzymam Was już w niepewności. Oto te wyniki. Laboratorium w Tucson określiło wiek Całunu na 646 plus-minus 31 lat. Laboratorium w Oxford 750 plus-minus 30 lat. Natomiast laboratorium w Zurich 676 plus-minus 24 lat.”

[28:27]: „Podsumowując i licząc, wychodzi nam że Całun powstał w latach 1273-1288 z 68 procentowym prawdopodobieństwem, oraz w latach 1262-1312, 1353-1384 z prawdopodobieństwem rzędu aż 95 procent.”

Odpowiedź: Owo prawdopodobieństwo, to tzw. poziom ufności. Oznacza to, że jeśli badanie dało wiarygodne wyniki, to prawdziwy wiek Całunu zawiera się z prawdopodobieństwem takim a takim w takim a takim przedziale lat (oczywiście zawsze prawdziwy wiek Całunu może wykraczać poza ten przedział, ale z odpowiednio mniejszym prawdopodobieństwem). Ale nie jest to absolutne prawdopodobieństwo, tzn. nie znamy prawdopodobieństwa, że badanie jest wiarygodne, lub nie.

[28:49]: „Konsekwencją takiego obrotu sprawy było oczywiście wzbierający szum niedowierzania, oraz pojawiający się kontrowersyjny vibe wokół całego datowania radiowęglowego. Na przestrzeni lat podejmowano niezliczone próby jego obalenia.”

[29:02]: „Wraz z upływem czasu, jak i pojawianiem się nowych możliwości badacze kontynuowali analizy materiału, wizerunku, i innych elementów relikwii. Badania podające w wątpliwość datowanie radiowęglowe chętnie publikowano w czasopismach naukowych.”

Odpowiedź: Patrz mój artykuł o datowaniu Całunu.

[29:15]: „Teraz przyjrzymy się kilku wybranym przeze mnie argumentom entuzjastów Całunu, poczynając od artykułów niejakiego Raymonda Rogersa. Jedną z najczęściej podnoszonych kwestii jest oczywiście kwestia reprezentatywności samej próbki. Zarzuca się, że została ona pobrana z tego elementu Całunu, który został naprawiany w średniowieczu. I stąd otrzymano takie, a nie inne wyniki datowania. W źródłach naukowych można znaleźć przynajmniej cztery artykuły, które o tym mówią. Jeden z popularniejszych został opublikowany w 2005 roku przez chemika Raymonda Rogersa, który dowodził analiza chemiczną w STURP-ie i był w projekt zaangażowany niemalże od samego początku. Czy to oznacza, że mamy tutaj do czynienia z bezstronnym badaczem? Nie jestem pewny.

Odpowiedź: Typowa insynuacja sceptyków, którzy nie potrafią obalić naukowej analizy Rogersa.

[29:58]: „W każdym razie Rogers stwierdził, że przeprowadził swoje własne badanie wieku Całunu na fragmentach materiału, które ponoć dostał od nieznanego anonimowego duchownego, nieuprawnionego zresztą do dysponowania materiałem świętej relikwii.”

Odpowiedź: Rogers dostał fragmenty próbki radiowęglowej od Gonelli, o czym sam pisał w swoim artykule (sekcja 2, Samples):

Professor Gilbert Raes of the Ghent Institute of Textile Technology cut the 1973 sample [4] mentioned by Damon et al. [1]. [...] I received 14 yarn segments from the Raes sample from Prof. Luigi Gonella (Department of Physics, Turin Polytechnic University) on 14 October 1979. […] On 12 December 2003, I received samples of both warp and weft threads that Prof. Luigi Gonella had taken from the radiocarbon sample before it was distributed for dating. Gonella reported that he excised the threads from the center of the radiocarbon sample.

Profesor Gilbert Raes z Instytutu Technologii Tekstylnej w Gandawie wyciął próbkę z 1973 roku [4] wspomnianą przez Damon et al. [1]. […] 14 października 1979 r. otrzymałem 14 odcinków przędzy z próbki Raesa od prof. Luigiego Gonelli (Wydział Fizyki Politechniki w Turynie). […] 12 grudnia 2003 r. otrzymałem próbki nitek osnowy i wątku które prof. Luigi Gonella pobrał z próbki radiowęglowej przed jej dystrybucją do datowania. Gonella poinformował, że wyciął nici ze środka próbki radiowęglowej.

Czy Pan Bogumił w ogóle czytał tekst pracy Rogersa (który ma w swoim folderze z pracami naukowymi o Całunie)? W późniejszym okresie Thibault Heimburger, francuski lekarz i badacz Całunu, na podstawie analizy archiwów Rogersa i Gonelli potwierdził autentyczność próbek, które otrzymał Rogers (Thibault Heimburger, The origin of Rogers’ Raes and C14 samples, konferencja w St. Louis, 2014, https://www.shroud.com/pdfs/stlheimburgerpaper.pdf , prezentacja https://www.shroud.com/pdfs/stlheimburgerppt.pdf ). Nie ma powodów by w to wątpić, zarówno cechy nici wskazują na pochodzenie z Całunu, jak i droga, którą przechodziły one z rak do rąk, jest dobrze udokumentowana. A że przechodziły one nieoficjalnie, bez wiedzy archidiecezji w Turynie? Pan Bogumil chyba nigdy nie miał do czynienia z włoskimi naukowcami, więc nie wie jak to najczęściej w praktyce wygląda...

[30:12]: „Rogers stwierdził, że odkrył na materiale obecność pewnych produktów grabarskich, produktów, które prawdopodobnie używano w średniowieczu właśnie do łatania Całunu. Chodziło o to, spekuluje po prostu Rogers, że średniowieczni tkacze, chcąc zatuszować ślady napraw Całunu, użyli w tym celu zaprawy włókien bawełnianych i różnego rodzaju barwników. Rogers mówi, że odkrył, że próbka radiowęglowa zawierała pewne ilości tych produktów, a według niego, główna część Całunu ich nie posiada. A zatem laboratoria zbadały zły materiał.”

Odpowiedź: Rogers niczego nie spekuluje, tylko dokładnie zbadał materiał z rogu, z którego pobrano próbkę radiowęglową. I porównał go z próbkami pobranymi przez STURP w 1978 r. z różnych rejonów w głównej części Całunu. Oprócz tego, że na materiale z rejonu próbki radiowęglowej są barwniki, to jeszcze lniane nici z tego rejonu zawierają włókna bawełny, których w głównej części Całunu praktycznie nie ma. I co ważniejsze, włókna z rejonu próbki radiowęglowej zawierają ligninę, którą wykrywa się, stosując test Wiesnera na obecność waniliny (produkt rozpadu ligniny) -włókna z głównej części całunu dają zaś negatywne wyniki. Lignina rozpada się z czasem. Tkaniny z okresu średniowiecza dają pozytywny test na wanilinę, starożytne nie. Co oznacza, że główna część Całunu pochodzi ze starożytności, a rejon, z którego pobrano próbkę radiowęglową, jest o wiele młodszy -zawiera interpolowany materiał, wprowadzony w celu rekonstrukcji tego rogu. Co pokazuje, że datowanie z 1988 r. jest nieważne, bo zostało przeprowadzone na próbce z odrestaurowanego obszaru. I to jest właśnie naukowo wyprowadzony wniosek.

[30:45] „I nim przejdziemy dalej, ja naprawdę nie rozumiem, dlaczego nie powtórzono, wiecie, oficjalnego badania radiowęglowego, znów z wieloma próbkami kontrolnymi, z oficjalnym protokołem i tak dalej. Czemu musimy polegać na pewnym nieoficjalnym badaniu wieku Całunu, którego rzetelność musimy przyjąć na słowo, w oczywisty sposób stronniczego badacza, którym jest Rogers.”

Odpowiedź: Stronniczego badacza? To oddajmy głos Rogersowi, gdy odpowiadał rzecznikowi Turynu, księdzu Giuseppe Ghiberti, po tym, jak Turyn odżegnał się od jego badań (R.N. Rogers, Ghiberti's pronouncement on my analyseshttp://www.sindone.info/ROGERS-5.PDF ):

It is interesting that Msgr. Ghiberti thinks I am supporting the Benford and Marino hypothesis that the radiocarbon sample was taken from an "invisible reweave." Much to the contrary: I

believed that it would be easy completely to refute them. It is highly embarrassing that I could not.

This is the first time I have had to present information that seemed to support what I consider to be the "lunatic fringe." However, an ethical scientist absolutely must publish accurate information no matter what the emotional implications.

Ciekawe, że Monsignor Ghiberti myśli, że popieram hipotezę Benford i Marino, że próbka radiowęglowa została pobrana z rejonu „niewidzialnego cerowania”. Wręcz przeciwnie, wierzyłem, że byłoby łatwo zupełnie obalić ich twierdzenia. To bardzo dla mnie niezręczne, że tego nie potrafiłem. Po raz pierwszy musiałem przedstawić rezultaty, które wydawały się wspierać to, co uważałem za „obłąkaną ideę”. Jednakże, postępujący etycznie naukowiec koniecznie musi publikować dokładne informacje, bez względu na emocjonalne konsekwencje.

Jeśli Rogers był ekspertem w swej dziedzinie, był uczciwy, i posiadał oryginalne materiały z Całunu -a co do żadnego z tych trzech warunków nie ma uzasadnionych wątpliwości -to nie ma innej logicznej możliwości, materiał z próbki radiowęglowej pochodził z odrestaurowanego obszaru. Co nie wszystkim, z różnych powodów się podobało, i starali się oni zignorować pod byle pretekstem jego wnioski. A już zwłaszcza nie podobało się insynuującym wobec Rogersa sceptykom, dla których datowanie z 1988 r. stanowi niezaprzeczalny dogmat ich wiary w fałszywość Całunu, a także nie podobało się ludziom w Turynie -którym Rogers jasno mówił: to WY spartoliliście robotę.

[31:07] „W 2008 roku, jeden z byłych członków STURP-u, John Jackson odrzucił twierdzenie Raymondsa. Podstawą były zdjęcia rentgenowskie i obrazy światła przechodzącego, wykonane przez STURP-a w roku 1978. Według Jacksona wyraźnie pokazują one, że naturalne pasma kolorów obecne w płótnie rozprzestrzeniają się w sposób nieprzerwany, niezaburzony przez region, z którego w dalszych latach pobrano próbkę. Jackson mówi, że taki obraz byłby niemożliwy, gdyby próbkowany materiał był późniejszym dodatkiem do oryginalnej tkaniny.”

[31:40] „I mamy też, słuchajcie, opinię Mechthild Flury-Lemberg, która jest ekspertem od spraw tkanin, i która uważa, że twierdzenia Rogersa to wyraz myślenia życzeniowego. Rzeczywiście, można naprawić grubo tkaną tkaninę, w taki sposób, by naprawa pozostała niewidoczna wtedy, jeśli uszkodzenie nie jest zbyt poważne, a tak zwane układy osnowe niezniszczone. Parafrazując dalsze słowa Flury-Lemberg, naprawienie takiej delikatnej tkaniny, w sposób taki, żeby tej naprawy było kompletnie nie widać, zakrawa o cud, albo o niemożliwość. Dlatego ze zawsze byłoby widać tę naprawę na rewersie tkaniny.”

Odpowiedź: Argumenty Jacksona i Flury-Lemberg sprowadzają się do tego, że struktura tkacka tkaniny wydaje się nienaruszona, i nie widać tego od razu tak gołym okiem, jak i na zdjęciach, czy to rentgenowskich, czy w świetle przechodzącym przez tkaninę. Jednak takie argumenty w żaden sposób nie podważają chemicznych analiz Rogersa, jednoznacznie świadczących, ze róg, z którego pobrano próbkę radiowęglową, został odrestaurowany. Co do rzekomej niemożliwości odrestaurowania tkaniny w taki niewidoczny sposób, to konsultowany przez Benford i Marino Michael Erlich, prezes firmy Without a Trace, wykonującej takie naprawy (strona: https://www.withoutatrace.com/ ), stwierdził, że to jak najbardziej możliwe, by zacerować róg Całunu w sposób niewidoczny z obu stron (Joseph G. Marino, M. Sue Benford, New Historical Evidence Explaining the “Invisible Patch” in the 1988 C-14 Sample Area of the Turin Shroudhttp://www.shroud.com/pdfs/benfordmarino.pdf 2005). Istnieje technika, zwana francuskim cerowaniem, polegająca na pracochłonnym, metodycznym odtwarzaniu struktury tkaniny za pomocą wplecionych nitek, która pozwala na takie naprawy. Tu reklamówka firmy Without a Trace, pokazująca jak wygląda to w praktyce: https://www.youtube.com/watch?v=EIgC_IeuzKE , a tu kolejne filmiki przedstawiające kobiety, które zajmują się tym zawodowo: https://www.youtube.com/watch?v=6sGy0HHbi-w , https://www.youtube.com/watch?v=tJ_2mbCq9nY .

Co do Flury Lemberg, to owa wiekowa dama ze Szwajcarii, jeszcze w latach 80-tych, jeszcze przed datowaniem Całunu, zanim zobaczyła go na własne oczy, była przekonana, że Całun jest tkaniną całkowicie jednorodną (Joseph G. Marino, The 1988 C-14 dating of the Shroud of Turin: A stunning expose, 2020, str. 137.143) -czyżby zabrakło wyobraźni? Nie mówiąc już o tym, że broni stanowiska Turynu (to ona kierowała kontrowersyjną restoracją Całunu w 2002 roku) i swoich kolegów, ekspertów tekstylnych, którzy spartolili robotę. A czytając jej polemikę z tezami Rogersa (Mechthild Flury-Lemberg, The Invisible Mending of the Shroud, the Theory and the Reality, British Society for the Turin Shroud Newsletter No 65 (2007) http://www.shroud.com/pdfs/n65part5.pdf ), jasne jest, że tak naprawde ich nie rozumiała. Flury-Lemberg pisała:

The late Raymond Rogers examined the surrounding areas where the sample had been taken, by means of infrared pictures of the shroud. The pictures show discolorations in these areas. This has been the inducement for the hypothesis of the mending in medieval times.

Nieżyjący Raymond Rogers zbadał okolice skąd pobrano próbkę za pomocą zdjęć Cąłunu w podczerwieni. Zdjęcia pokazują odbarwienia w tych rejonach. To stanowiło podstawę dla hipotezy o cerowaniu w średniowieczu.

Tymczasem, czego owa posługująca się niezbyt biegłą angielszczyzną dama nie rozumiała, zdjęcia Całunu tego obszaru dla Rogersa pełniły tylko rolę pomocniczą, kluczową była bezpośrednia analiza chemiczna próbek.

Co do Jacksona, on był skłócony z Rogersem od dłuższego czasu. I miał własną teorię na temat datowania, związaną z wpływem pożaru z 1532. I zdaniem niektórych np. Williama Meachama, archeologa, który w latach 80-tych brał udział w rozgrywkach o datowanie, po prostu podlizywał się Turynowi (William Meacham, Spisek przeciw Całunowi, Wydawnictwo AA, Kraków 2015,str. 373-376). W kazdym razie, jak się przeanalizuje owe zdjęcia (co zrobilem w swoim artykule o datowaniu), jasne jest, że twierdzenia Jacksona mają bardzo kruche podstawy, I na pewno na analizie radiogramów nie można jednoznacznie wykluczyć “niewidzialnego cerowania” tkaniny.

[32:20] „I podobnie, w grudniu 2010 roku, kolejny członek STURP-u, Timothy Jull[Jull nie był członkiem STURP-u, był za to współautorem Damon et al.], edytor dziennika naukowego Radiocarbon napisał właśnie do tego czasopisma artykuł do spółki z Rachel Freer-Waters. Zbadali oni pozostałą część próbki, po badaniu z 1988 roku, z Uniwersytetu z Arizony. Obejrzano ją przy użyciu stereomikroskopu o małym i dużym powiększeniu. Nie będę wchodził w techniczny opis badań, przedstawię jedynie wyniki. Odkryli oni tylko niski poziom zanieczyszczenia próbki kilkoma włóknami bawełnianymi, i nie znaleźli żadnych dowodów na to, że fragment materiału badany w 1988 roku był jakkolwiek farbowany, czy modyfikowany w inny sposób. Doszli po prostu do wniosku, że datowanie radiowęglowe wykonano na jak najbardziej oryginalnej tkaninieCałunu.”

Odpowiedź: Chodzi o pobieżne badanie mikroskopem i lampą ultrafioletową zachowanego fragmentu próbki z Arizony (Rachel Freer-Waters, Timothy Jull , Investigating A Dated Piece Of The Shroud Of Turin, RADIOCARBON, Vol 52, Nr 4, 2010, p 1521–1527 https://www.cambridge.org/core/journals/radiocarbon/article/investigating-a-dated-piece-of-the-shroud-of-turin/8CC26C322198300E051C49A0BA5B96D9 ). Tyle że jak odtworzono (w sposób jednoznaczny, bo wskazuje na to kierunek splotu tkaniny) położenie tejże próbki, to okazało się, że jest ona w samym środku przebarwionego (co widać na zdjęciach o dużym kontraście oraz wielobarwnej Quad-Mosaic, zlożonej ze zdjęć z wielu filtrów), to okazuje się, że próbka znajdowała się w samym środku odbarwionego obszaru (patrz mój artykuł o datowaniu). Co pokazuje tylko, jak bardzo starannie Jull i Freer-Waters przebadali swoją próbkę. Obserwując mikroskopem o niskim kontraście, po prostu barwników na powierzchni włókien nie widać -Thibault Heimburger, jak mi kiedyś napisał w mailu, gdy badał nici z próbki Raesa, też przebarwień nie widział.

[33:10] „A przy okazji taka moja refleksja. Pamiętacie mówiłem Wam, że Całun przetrwał pożar w roku 1532, i to właśnie po tym zdarzeniu był naprawiany przez ówczesnych tkaczy. Dlaczego zatem wyniki datowania radiowęglowego wskazały lata 1300-tne, a nie 1500-tne? Innymi słowy, słuchajcie, żeby łyknąć hipotezę Rogersa musielibyśmy założyć niesamowity zbieg okoliczności, lub jakąś teorię spiskową, a także kompletną indolencję trzech naprawdę renomowanych i wysoko cenionych laboratoriów.”

Odpowiedź: Pan Bogumił nie ma na tyle wyobraźni, by zrozumieć, że datowana próbka była zapewne mieszaniną nici oryginalnych i wplecionych nowych, w nieokreślonych proporcjach (oraz nieznanym wieku) jednych do drugich. Co w rezultacie dało taki, a nie inny wynik.

[33:44] „Ponieważ musielibyśmy uznać, że zbadali oni nie tylko złą próbkę materiału, ale też, że wszyscy pomylili się prawie dokładnie o ta samą ilość lat. To jest kompletnie nieprawdopodobne. Entuzjastów teorii spiskowych zapraszam na lewo, bo tam mamy wyjście, natomiast całą resztę zapraszam dalej.”

Odpowiedź:Prawie dokładnie o tą samą ilość lat”? A ile to jest to „prawie”? Okazuje się, że choć laboratoria miały przylegające do siebie próbki, to jednak są między nimi istotne statystycznie różnice (o czym szerzej pisałem w artykule o datowaniu) -średni pomiar wieku Całunu zależy od położenia poszczególnych próbek. Ładnie to ilustruje grafika zamieszczona w magazynie Sindon:

Jedna z możliwych konfiguracji podanych wyników cząstkowych datowania radiowęglowego próbek z Całunu oraz izochrony, pokazujące statystyczną zależność zmierzonego wieku próbki od położenia (za Sindon, styczeń 2021, str. 44, https://sindone.it/museo/en/magazine/ )

Czyli okazuje się, że statystycznie rzecz biorąc, jeden koniec 4 cm próbki radiowęglowej jest o 150-200 lat starszy do drugiego! Jest to absurd, gdyby założyć, że tkanina Całunu jest jednorodna, jednak jest to jak najbardziej spodziewany efekt, gdyby próbkę pobrano z obszaru zacerowanego, gdzie proporcje starych i nowych nici mogłyby się zmieniać diametralnie, w zależności od położenia.

[34:03] „Rogers argumentował też w innym czasopiśmie, że w materiale, którym podszyto Całun, a także w próbce z 1988 roku naukowiec odkrył wanilinę. W pozostałej części Całunu substancji nie było. Wanilina to jest aldehyd aromatyczny, które jest zawarty w niektórych materiałach. Z czasem jednak jego zawartość w takim materiale oczywiście spada. Pomyślcie o tym w ten sam sposób jako o koszulce spryskanej jakimiś perfumami, których aromat z czasem się po prostu ulatnia. Także można wnioskować, że materiał, w którym wanilina jest, jest młodszy od materiału, z którego już się ulotniła, a także biorąc pod uwagę tempo, w którym wanilina zanika szacować wiek samego materiału. Tylko że na wpływ rozpadu tego aldehydu bardzo, bardzo duży wpływ mają warunki zewnętrzne, takie jak na przykład temperatura. A Całun, jak wiemy, przetrwał przecież pożar w 1532 roku. I był naprawiany po tym zdarzeniu. Łaty naprawcze, naniesiono na niego później, co równie dobrze tłumaczy obecność waniliny na nich, jak i ich brak na oryginalnym płótnie. W każdym razie to jest ciekawa próba, a jej ocenę pozostawiam Wam.”

Odpowiedź: A właśnie, tylko że oczywiście Pan Bogumił nie zwrócił uwagę na kluczowe znaczenie tego argumentu. Nawet gdyby brak waniliny w głównej części Całunu był rezultatem pożaru z 1532 r. (w co Rogers, specjalista od termochemii, wątpił), to fakt, że wanilina jest w rejonie próbki radiowęglowej, dowodzi, że mamy do czynienia z zupełnie innym, obcym materiałem. Co obala datowanie radiowęglowe Całunu z 1988 r.

[35:16] „Przejdźmy dalej. Inny argument zaproponował też w roku 1993 doktor Leoncio .A Garza- Valdes. Odkrył on na tkaninie Całunu obecność pewnych bakterii, wytwarzających polihydroksyalkanian Leobacillus Rubrus. Tutaj chodzi o to, że bakterie, jak i jak gdyby ich zwłoki mogą nieść ze sobą dodatkowy węgiel 14. Więc gdyby zbadano próbkę zanieczyszczoną tymi odpadami, można by otrzymać zakłamany wiek Całunu. Tylko że mówiliśmy już o tym, że próbkę bardzo dokładnie wyczyszczono, aby upewnić się, że będzie ona reprezentatywna, zanim oddano ją do samego badania. Wyczyszczono ją tez dokładnie pod tym względem, dokładnie w ten sposób, by właśnie wyeliminować tego rodzaju biologiczne nieczystości i odpady. Mało tego, Rogers Parks, ekspert od radiowęgli pochodzący z Nowej Zelandii, stwierdził, że gdyby tego rodzaju zanieczyszczenia bioplastyczne miały przekłamać wiek Całunu o trzynaście wieków, to musiałyby one utworzyć taką grubą warstwę na próbce, że masa tej warstwy podwoiłaby masę tej całej próbki.”

Odpowiedź: Co do tego, że twierdzenia Garzy-Valdesa to pseudonaukowa brednia, pełna zgoda. Rogers nie zostawił na Garzy-Valdesie (który sam sobie wymyślił nazwę Leobacillus Rubrus, dla hipotetycznej bakterii żyjącej na Całunie) i jego kompetencjach suchej nitki. Zgoda również z tym, że gdyby twierdzenia Garzy-Valdesa były prawdziwe, to gęstość próbki radiowęglowej w stosunku do średniej gęstości Całunu podwoiłaby się, a tego nie obserwujemy (odnośnie mas i wymiarów próbek radiowęglowych patrz wykład prof. Wojciecha Kucewicza, Datowanie radiowęglowe – badanie wieku Całunu z roku 1988, 26 maja 2018 r. http://calun.info/wp-content/uploads/2018/04/Datowanie-radiow%C4%99glowe-pdf.pdf ).

I chyba tylko jako ciekawostkę, podam fakt, że w 35:20 Pan Bogumił na filmie umieszcza notkę, że nie znalazł zdjęcia Garzy-Valdesa, oraz zdjęcie jego książki, „The DNA of GOD?”. Co świadczy tylko o tym, że Pan Bogumił owej książki nie przeczytał, bo w książce znalazłby zdjęcie autora.

[36:34] „I słuchajcie, na koniec naszej analizy badania radiowęglowego, chcę abyście mieli świadomość jednego faktu. Konsensus naukowy brzmi, że datowanie radiowęglowe jak najbardziej utrzymało ciężar krytyki i jego wyniki nadal pozostają wiarygodne.”

Odpowiedź: Konsensus naukowy obecnie brzmi, że datowanie radiowęglowe Całunu z 1988 r. to było partactwo. Co nieoficjalnie przyznają również ludzie bezpośrednio w to zaangażowani, jak Jull, który powiedział to Barriemu Schwortzowi, gdy ten wizytował Arizonę, by udokumentować zachowaną próbkę (Joseph G. Marino, The 1988 C-14 dating of the Shroud of Turin: A stunning expose, 2020, str. 321, Schwortz przyznał mi to też kiedyś w mailu, nie wspominając wprost o Jullu). Tak naprawdę datowanie z 1988 r. definitywnie rozwalił Rogers. A to, że większości ludzi, również naukowców, nie chce się wgłębiać w tok jego rozumowania, to już inna sprawa. A jeszcze inna sprawa to to, że dla niektórych, również wierzących w autentyczność Całunu, jak Jackson i Flury-Lemberg, jego wnioski są z takich czy innych powodów po prostu nie na rękę.

[36:51] „Nastał czas na nasze pierwsze podsumowanie. Ustalmy to, czego dowiedzieliśmy się do tej pory i dorzućmy do tego wspomniane na początku tego materiału aspekt historyczny.”

 

Podsumowanie

 

[37:03]: „Cofnijmy się teraz na chwilę do średniowiecza i przybliżmy historię pewnego pisma. W 1389 roku biskup z Troyes, Pierre d’Arcis, wysłał interesujące memorandum do papieża [antypapieża awiniońskiego] Klemensa VII, w którym pisze on, że Całun jest fałszywką, a jego twórca przyznał się do czynu. W opisie znajdziecie link do przetłumaczonego dokumentu, a tutaj możecie podziwiać zdjęcie oryginału.”

Odpowiedź: A tutaj jest kluczowy tekst początku owego memorandum (pisanego w 1389), który mamy tylko w dwóch niedatowanych kopiach brudnopisu:

Sprawa, Ojcze Święty, przedstawia się następująco. Jakiś czas temu dziekan pewnego kościoła kolegiackiego w diecezji Troyes, to jest kościoła w Lirey, kierując się chciwością i nie powodując się w żadnym stopniu pobożnością, lecz tylko chęcią zysku, w sposób pełen fałszu

i z zamiarem oszustwa wystarał się dla swojego kościoła o pewne płótno chytrze namalowane, na którym za pomocą pewnej sztuczki szalbierskiej przedstawiono podwójne wyobrażenie mężczyzny, to jest przód i tył ciała, utrzymując przy tym fałszywie, że jest to prawdziwy całun, w który nasz Zbawiciel Jezus Chrystus został owinięty przed złożeniem do grobu i na którym podobizna całej postaci Zbawiciela jest odciśnięta wraz ze śladami Jego ran. Tę opowieść rozgłoszono nie tylko w królestwie Francji, ale, rzec można śmiało, w całym świecie, tak że ze wszystkich stron przybywali ludzie, aby to płótno zobaczyć. Nie poprzestano na tym i by zwabić jak największe tłumy ludzi i wycisnąć z nich chytrze pieniądze, postarano się o rzekome cuda: w tym celu wynajęto pewnych ludzi, aby głosili, że zostali uzdrowieni w czasie publicznego pokazu całunu, który w opinii wszystkich miał być całunem naszego Pana.

Świętej pamięci pan Henryk z Poitiers, biskup Troyes, dowiedziawszy się o tym i przynaglany przez różne roztropne osoby do podjęcia jakiś kroków, co w końcu należało do jego obowiązków wynikających ze zwyczajnej jurysdykcji, zabrał się gorliwie do badania całej sprawy i wykrycia prawdy. Wielu teologów i innych mądrych ludzi oświadczyło że nie może to być prawdziwy całun naszego Pana z odciskiem jego podobizny, jako że święta Ewangelia nie wspomina o takiej cudownej podobiźnie, a byłoby zupełnie nieprawdopodobne, by święci ewangeliści zaniedbali odnotowania jej istnienia, gdyby to było prawdą, podobnie też fakt ten nie mógłby pozostać nieznany aż do naszych czasów.

W końcu, po wnikliwym dochodzeniu i badaniach, wykrył on szalbierstwo, oraz sposób, w jaki wspomniane płótno zostało chytrze pomalowane, prawdę poświadczył zaś ten artysta, który je namalował, a mianowicie, że nie było ono uczynione w sposób cudowny, ani też nam zesłane, lecz było dziełem ludzkiej umiejętności.

Biorąc to pod uwagę, po zasięgnięciu rady mądrych teologów i prawników, widząc że nie może i nie powinien pozwolić na kontynuowanie tych praktyk, wszczął on formalne postępowanie przeciw rzeczonemu Dziekanowi i jego współwinnym towarzyszom, aby położyć kres owym fałszywym pogłoskom. Ci zaś widząc że ich niegodziwość została ujawniona, ukryli gdzieś rzeczone płótno, tak że Ordynariusz nie mógł go odnaleźć i trzymali je w tym ukryciu przez następne trzydzieści cztery lata, lub coś koło tego, aż do tego roku. (za Ian Wilson, Całun Turyński, Instytut Wydawniczy PAX 1983, Dodatek B, str.306-307)

[37:31]: „Pomijając pewien kontekst historyczny, no twierdzenie d’Arcisa podkopują trochę wiarygodność Całunu.”

Odpowiedź: „Pomijając kontekst historyczny”? Szerzej ów kontekst historyczny dyskutowaliśmy w moich poprzednich polemikach na temat Całunu: Jak nie został zrobiony Całun Turyński , oraz Dzieje Całunu Turyńskiego według Leszka Żuka z Racjonalisty cz. 1 . Tu ograniczymy się do najważniejszych stwierdzeń. Memorandum Piotra z Ars jest, obok datowania radiowęglowego z 1988 r., jednym z głównych argumentów sceptyków, ot przecież biskup napisał, że jego poprzednik znalazł fałszerza Całunu. Tyle że to jedyna wzmianka o owym rzekomym fałszerzu. I ma ona wartość plotek. Biskup w oficjalnym dokumencie nie jest w stanie podać ani nazwiska owego fałszerza, ani jaki los go spotkał, ani w jaki sposób miał on spreparować Całun, ani nawet dokładnej daty, kiedy to wszystko miało się wydarzyć -jedynie ogólnikowe stwierdzenia, że było to ok. 1355 roku. W ogóle żadne dokumenty z okresu ok. roku 1355 nie wspominają o Całunie Turyńskim, a jednak wiemy, że miało ono miejsce -dowodem popierającym napisaną ponad 30 lat później relację Piotra z Ars, są medaliony pielgrzymie przedstawiające wystawiony Całun Turyński, wraz z herbami pierwszych znanych właścicieli: Geoffreya de Charny (zginął w 1356 r. w bitwie pod Poitiers) i jego żony Joanny de Vergy. Co pokazuje, ile tak naprawdę są warte argumenty z milczenia źródeł, do których wszak odwoływali się (brak opisu wizerunku na płótnie pogrzebowym w Nowym Testamencie), niecieszący się zbyt wielką renomą, ówcześni biskupi Troyes. Wszystkie te oskarżenia i historia o domniemanym fałszerzu, wydają się tak naprawdę elementami ówczesnych rozgrywek o posiadanie Całunu.

[37:37]: „Nie mamy też, jak wiemy, żadnej udokumentowanej historii naszego artefaktu sprzed okresu średniowiecza, co tylko dodaje sceptykom amunicji.”

Odpowiedź: A w 7:04 Pan Bogumił twierdził, że to wcale nie jest tak istotne.

[37:45]: „A co jeszcze jej dodaje? Cóż -mamy wzmianki na przykład o wielu innych rzekomych relikwiach Jezusa z podobnych lat. We Francji istniały cztery płótna pogrzebowe Chrystusa. We Włoszech kolejne trzy. Sudarium Ovieda [Sudarium z Oviedo] to tkanina, której użyto ponoć do owinięcia głowy Jezusa. Można też wspomnieć chociażby o mistycznym Graalu, czy świętej włóczni, którą zapewne Jezus miał zostać ugodzony w bok. Mamy też Święty Gwóźdź, malunek z Manopello [specjalnie podkreślone, bowiem w rzeczywistości analizy wskazują, że to nie jest zwykły malunek], jest słuchajcie nawet Święta Gąbka, której fragmenty można podziwiać do dzisiaj w Rzymie. Średniowiecze było okresem, w którym panowała prawdziwa moda na święte relikwie. Produkowano je niemalże taśmowo. Domyślacie się dokąd zmierza to podsumowanie, prawda?”

Odpowiedź: Zmierza donikąd. Istniało i nadal istnieje, wiele domniemanych relikwii. Tylko że nic z tego nie wynika. Każdy artefakt musi być badany indywidualnie, by sprawdzić jego wiarygodność. I relikwie są coraz częściej badane, i wielokroć okazuje się, że wiarygodność tradycji o wielu relikwiach wydaje się być potwierdzana przez badania naukowe. To tylko prostactwo od czasów Kalwina myśli, że skoro relikwii jest wiele, to wszystkie muszą być jedynie oszustwami, by nabierać wiernych.

[38:33]: „I przejdźmy do samych badań naukowych, które w moim mniemaniu również stawiają Całun w bardzo niekorzystnym świetle. Mamy przecież analizę radiowęglową. Jej wyniki jasno wskazują na średniowiecze, jako okres, w którym powstał Całun. A kontrargumenty nie wydają się przekonujące. Zwłaszcza że w wielu przypadkach obalali je sami naukowcy STURP-u, którym nie wydaje się, by miało szczególnie zależeć na wykazaniu fałszywości Całunu Turyńskiego.”

Odpowiedź: Na to odpowiedź już była powyżej, szkoda się powtarzać.

[39:01]: „Natomiast czyste argumenty za autentycznością Całunu też nie wydają się być szczególnie nadzwyczajne na tym poziomie. No bo jak na razie mamy tylko analizy STURP-u z której wynika, jak już wiemy to, że wizerunek na płótnie jest odbiciem pośmiertnym mężczyzny, co jak mówiliśmy, nie wskazuje silnie na nic nadzwyczajnego. Nie wiemy, w jakim procesie powstał wizerunek, co też o niczym nie świadczy, oprócz tego, że no, że nie wiemy.”

Odpowiedź: Z tym że nie znamy żadnego innego analogicznego odbicia pośmiertnego mężczyzny -i to jest niezwykłe, że takie odbicie widnieje tylko na płótnie człowieka, którego spotkał ten sam los co Jezusa Chrystusa, o którym relacje spisane w Czterech Ewangeliach, w niewielkim, jak na starożytność, okresie kilkudziesięciu lat od jego życia, twierdzą, że był on cudotwórcą. Co powinno dać do myślenia. O innych dowodach wiążących Całun z Chrystusem nie wspominając

[39:28]: „No i mamy też to bardzo agnostyczne oświadczenie Kościoła, zgodnie z którym kwestia autentyczności Całunu to osobista sprawa każdego wiernego. Wiecie, otrzymujemy takie agnostyczne, bardzo ostrożne słowa z ust organizacji, której powinno jak najbardziej zależeć na tym, żeby ludzie uznawali Całun Turyński za autentyczną relikwię. No bo przecież każdy kościół chciałby mieć dowód na prawdziwość swojej wiary, prawda?”

Odpowiedź: Najwyraźniej nie -nie każde ugrupowanie religijne chce wykazać prawdziwość swoich twierdzeń za wszelką cenę. Bo może zdaje sobie sprawę, że to mrzonka, że i tak będą ci, co nie chcą uwierzyć, a cena może być po prostu za wysoka. Nie o to chodzi.

[39:55]: „No i oczywiście dla porządku rzeczy trzeba na koniec wspomnieć o tym, że charakterystyka wizerunku na Całunie zgadza się z opisem Jezusa z kart ewangelii. To znaczy mamy te ślady po koronie cierniowej, mamy ślady po gwoździach i tak dalej.”

Odpowiedź: Co jest wszak niezwykle istotne -gdyby nie chodziło o Chrystusa, nie byłoby pewnei tylu emocji jeśli chodzi o Całun.

[40:11]: „No dobrze, to teraz pomówmy o samym wizerunku widniejącym na naszym płótnie. Trzeba Wam wiedzieć, że nie ma jednej odpowiedzi na to pytanie. Jakby faktycznie nie ma żadnego konsensusu co do tego, w jakich procesach ten wizerunek powstał. To odbicie znalazło się na tkaninie. Entuzjastów relikwii bardzo często korci pewien błąd. Ponieważ wedle rozumowania co zgorzalszych obrońców tej świętej relikwii, fakt że nauka nie wie, w jaki sposób uformował się wizerunek na Całunie, świadczy o tym, że możliwe jest, że powstał on na drodze magii. Przyjrzyjmy się temu wszystkiemu bliżej. Zaparzcie sobie trzecią kawę, lub zalejcie swoją yerbę po raz czwarty i kiedy będziecie gotowi, to idziemy dalej. Zapraszam.”

 

Analiza wizerunku z płótna

 

[41:05]: „Odbicie przedstawia wysokiego, dobrze zbudowanego mężczyznę z brodą i wąsami oraz włosami sięgającymi ramion. Druga strona Całunu pokazuje tylny obraz ciała. Według analiz ekspertów mierzy on około metra siedemdziesięciu -metra osiemdziesięciu ośmiu wzrostu. Wizerunek jest o wiele wyraźniejszy, gdy spogląda się na niego w czarno białym negatywie, w odróżnieniu od jego naturalnego sepiowego koloru. Tę cechę zaobserwowano po raz pierwszy w roku 1898, kiedy Całun został sfotografowany przez wspomnianego już Secondo Pia, amatorskiego fotografa.”

[41:38]: „Na płótnie widoczne są liczne brązowo-czerwone plamy, które łączą się z wizerunkiem mężczyzny. Umiejscowienie owych śladów zgadza się z biblijnym opisem męki Chrystusa, i przez wielu interpretowane jest jako stara, zaschnięta krew. Dłońmi mężczyzna zasłania swoje miejsca intymne. Widać po cztery palce. Spowodowane to może być skurczem pewnych mięśni dłoni, na skutek przebicia jej gwoźdźmi.”

[42:03]: „Ciekawą cechą obrazu jest też jego trójwymiarowość. Odkryto ją po raz pierwszy w roku 1976, kiedy sfotografowano Całun przy użyciu VP-8, urządzenia, które pierwotnie służyło NASA do tworzenia map jasności Księżyca. Tego rodzaju mapa interpretuje różnice w jasności obrazu jako różnice w wysokości. Jaśniejsze plamy postrzegane są jako znajdujące się bliżej obserwatora, natomiast te ciemniejsze, jako znajdujące się dalej. Tego rodzaju gradienty interpretowane są przez ludzki umysł jako coś w rodzaju właśnie takiej pseudo trójwymiarowości. Całun wykazuje jednak jak gdyby odwrotne cechy. To znaczy wrażenie trójwymiarowości powstaje wówczas, kiedy te ciemniejsze części obrazu interpretujemy jako znajdujące się bliżej nas, a jaśniejsze dalej.”

Odpowiedź: Na razie jest w miarę w porządku.

[42:51]: „ W roku 1978 Jumper, Jackson i Stevenson, STURP-owcy, zaraportowali, że w oczach postaci dostrzegli odbicia monet. Jednakże późniejsze badania wykazały, ze mylili się oni. W 2011 roku opublikowano badanie, w którym przestudiowano bardzo dokładnie fotografie, i nie odnaleziono żadnych śladów monet, kwiatów, ani żadnych innych dodatkowych odbić na tkaninie. Przy okazji w I-wiecznej Palestynie nie istniała tradycja zakrywania oczu zmarłych osób monetami. To tak zupełnie na marginesie.”

Odpowiedź: Wielce kontrowersyjną kwestię monet rzekomo odbitych na oczach postaci z Całunu, opisywałem bardziej szczegółowo w artykule Całun Turyński –fałszerstwo (nie)dokonane cz. 2. W skrócie -nic pewnego w tym temacie powiedzieć nie można -ani czy rzeczywiście są tam monety (a tym bardziej jakie) i czy rzeczywiście istniała w starożytnej Palestynie żydowska tradycja zakrywania oczu zmarłych monetami -bo znaleziska archeologiczne monet w ossuariach można interpretować na różne sposoby, jak danemu archeologowi do ideologii pasuje… Ale na żadne z tych pytań nie można powiedzieć kategorycznie „nie”. Natomiast co do owego badania, chodzi prawdopodobnie o publikację ENEA: Barry Schwortz, Paolo di Lazzaro, Danielle Murra Perception Of Patterns After Digital Processing Of Low-Contrast Images, The Case Of The Shroud Of Turinhttp://opac.bologna.enea.it:8991/RT/2012/2012_12_ENEA.pdf Praca ta krytykuje wiele twierdzeń na temat różnych domniemanych odkryć liter, czy twarzy po drugiej stronie płótna, za pomocą cyfrowej obróbki zdjęć, jako prawdopodobny efekt pareidolli. Jednak nie stanowi to zaprzeczenia, że te obrazy mogą istnieć, po prostu nie da się tego sama tylko percepcją wzrokowa wykazać. Cytując fragment konkluzji:

The results summarized in Sections 4 and 5 suggest that these “discoveries”and interpretations should be considered tracks to stimulate further studies, but they cannot be considered self-consistent proofs.

Rezultaty podsumowany w Sekcjach 4 i 5 sugerują, że te „odkrycia” i ich interpretacje, powinyy być traktowane jako bodźce do dalszych badań, lecz nie można ich uważac za samowystarczalne dowody.

Innymi słowy: nie można powiedzieć, że napisów czy odbić kwiatów na Całunie nie ma, po prostu nie da się samą obserwacją jednoznacznie wykazać ich obecności.

 

[43:22]: „Oprócz tego analizowano również pył na tkaninie, który tam odkryto, jak i napisy, które również się tam znajdują, jednak te badania świadomie pominiemy. Natomiast jeżeli kogoś to ciekawi, no to oczywiście wszystkie linki znajdziecie w opisie.”

Odpowiedź: Pan Bogumił świadomie te badania pominął, i nie wytłumaczył się dlaczego. A może te badania wspierałyby autentyczność Całunu Turyńskiego? Np. że analiza pyłu pobranego z Całunu wykazała, że ma on ten sam skład chemiczny, co pył z Jerozolimy (Joseph A. Kohlbeck, Eugenia L. Nitowski, New Evidence May Explain Image on the Shroud of Turin, Biblical Archealogy Review, 12, 4 1986; Ian Wilson, Krew i Całun, Amber Sp. z.o.o. 1998, str. 103-105;Mark Antonacci, Zmartwychwstanie Całunu, Amber Sp. z.o.o. 2002, str. 112-114.)? I wiele innych, podobnych wskazówek, które dają różne badania, których nie ma miejsca tu, w tej konkretnej polemice z Panem Bogumiłem, opisywać...

[43:36]: „My za to skupmy się na anatomii mężczyzny z Całunu. Jeżeli wierzyć ekspertom, którzy interpretują jego wzrost na metr siedemdziesiąt pięć, metr osiemdziesiąt, no to stanowi to swego rodzaju zagadkę, ponieważ oznacza, że Jezus był o wiele wyższy niż zwykli przeciętni ludzie w tamtych czasach. Czy nie spodziewalibyśmy się, że byłoby to jakkolwiek chociaż wspomniane w ewangeliach? A z drugiej strony, jeżeli Całun powstał w średniowieczu, to długość ciała postaci z wizerunku zgadza się z przeciętnym wzrostem Europejczyków żyjących w tamtym okresie. Trzeba tu jednak przyznać, że kwestia wzrostu ludzi w dawnej historii, nadal jest kwestią trochę dyskusyjną. Jasne, generalnie wiemy, że ludzie robią się coraz więksi, i ze w przeszłości byliśmy niżsi, jednak istnieją pewne okresy historyczne niejako zagadkowe. Dlatego teraz to zostawimy.”

Odpowiedź: Zamiast podać jakieś konkretne źródła, Pan Bogumił prawi różnego rodzaju obiegowe komunały na temat wzrostu ludzi w dawnych wiekach. Nic nie wskazuje na to, by wzrost ok. 180 cm był niespotykany w tamtym okresie, wprost przeciwnie, znajdowano szkielety ludzi mierzących tyle i więcej. Również w Palestynie. Przeciętny wzrost mężczyzn pochowanych pomiędzy I a IV wiekiem na cmentarzu w Meiron w Galilei wynosił 174 cm (Mark Antonacci, Zmartwychwstanie Całunu, Amber Sp. z.o.o. 2002, str. 120).

[44:31]: „Musimy za to zaadresować oczywiste podobieństwa pomiędzy wizerunkiem z Całunu, a zachowanymi malunkami z czasów średniowiecza portretującymi postać Chrystusa. No nie da się ukryć, że podobieństwa są. Natomiast tutaj również byłbym bardzo ostrożny. Oczywiście mamy ten słynny wizerunek, który pokazuje jak prawdopodobnie Jezus wyglądał -rzeczywiście nieco inaczej, niż jak to został sportretowany na Całunie. Zainteresowanych odsyłam do artykułów Mike’a Fillona, który jest autorem tego obrazu, do którego link znajdziecie oczywiście w opisie poniżej.”

Odpowiedź: Oczywiście Pan Bogumił jako przykład „malunku z czasów średniowiecza” podaje w 44:38 obraz XX-wieczny ormiańskiego artysty Ariela Agemiana, namalowany na podstawie wizerunku z Całunu Turyńskiego. Oraz kolejny odnośnik do bzdur, jakoby rekonstrukcja twarzy przypadkowego człowieka, którego czaszkę znaleziono w Palestynie, była bardziej wiarygodnym przedstawieniem wyglądu Jezusa, niż wizerunek na Całunie Turyńskim. Po raz już który u sceptyków widziałem powtarzane tak jedne, jak i drugie banialuki?

[45:06]: „Istnieje za to ciekawa różnica w długości postaci, jeśli chodzi o przód i tył tkaniny. Przedni wizerunek mierzy metr dziewięćdziesiąt pięć, natomiast tylny dwa i dwie setne metra. Dlaczego? W sensie: co spowodowało takie różnice? Nie wiadomo.”

Odpowiedź: Jak się mierzy wraz z grzbietem i spodem stóp… (co pokazałem w moim artykule Całun Turyński fałszerstwo (nie)dokonane cz. 1)

A dwa, to trzeba uwzględnić sposób, w jaki płótno owijało tkaninę (poniżej rysunek promocyjny Ray Downinga z filmu „Prawdziwa twarz Jezusa?”, History Channel 2010):

[45:23]: „Ciekawe i dość niespójne wydaje mi się również to, że spodziewalibyśmy się, że te części ciała, które znajdowały się najbliżej ziemi, powinny zostać odciśnięte w tkaninie najwyraźniej, z największą szczegółowością. Tymczasem twarz Chrystusa oddana jest bardzo charakterystycznie i w bardzo szczegółowy sposób, natomiast Jego pośladki są zarysowane bardzo słabo. Dlaczego? Nie wiadomo. Chociaż oczywiście nasuwa się tutaj pewna sceptyczna hipoteza, że może chodziło tutaj o zwykłe okazanie skromności. Być może artysta tworzący ów malunek-nie-malunek, nie chciał żeby części intymne za bardzo rzucały się w oczy. To tylko przemyślenia.”

Odpowiedź: Czy Pan Bogumił chciałby się doszukiwać jakichś specjalnych szczegółów w pośladkach mężczyzny z Całunu? Wydaje mi się, że to raczej twarz człowieka zawiera więcej szczegółów do odtworzenia (ale pośladków Pana Bogumiła nie widziałem). To jest bełkot, wzięty prawdopodobnie z faktu, iż na zdjęciach Całunu twarz jest najjaśniejszym obszarem ciała. Złożyło się na to kilka rzeczy, mianowicie raz, że na twarzy występują liczne plamy krwi, które jak wiadomo, są bardzo jasne na zdjęciach Całunu w negatywie. A dwa, poprzez obszar twarzy przebiegają silne naprzemienne jasne i ciemne pasma w tkaninie, które modulują jasność wizerunków. Jasne pasma zwiększają jasność obrazu twarzy, szczególnie uwypuklając nos. Ciemne pasma zaś tworzą pozorną przerwę pomiędzy obrazem twarzy a włosów człowieka z Całunu. To właśnie pasma tworzą „fotograficzny” obraz twarzy z Całunu, podczas gdy tak naprawdę intensywność wizerunku zależy od odległości danego punktu ciała od płótna. Pasma te można usunąć odpowiednim filtrem górnoprzepustowym, przez co wizerunek twarzy jest mniej jasny i mniej „fotograficzny”, ale bardziej odpowiada rzeczywistej twarzy postaci, odwzorowanej jako mapa odległości poszczególnych punktów ciała od płótna (co ukazano poniżej):

 

Twarz z Całunu w negatywie bez obróbki (po lewej) i po odfiltrowaniu pasm (po prawej, opracowanie własne).

[46:09]: „Niektórzy naukowcy z podobnym sceptycyzmem podchodzą do dziwnie wyciągniętego ramienia Chrystusa. Ja natomiast nie jestem przekonany. Trafiłem na pewne badanie -link w opisie -w którym badano te pozycje, i poprzez podniesieni po prostu fizycznie ramienia i wyciągnięcie ręki… Mogło to wyniknąć na przykład ze specyficznego ułożenia ciała na kamieniu chociażby. Na uwagę moim zdaniem zasługuje za to rzeczywiście dziwacznie i podejrzanie wydłużona dłoń postaci. Na obrazie nie widać też żadnych zmarszczek, ani wielu innych nieprawidłowości, których oczekiwalibyśmy, gdyby było to zwyczajne odbicie ciała na tkaninie. No ale z drugiej strony entuzjaści Całunu wcale nie twierdzą, że mamy tutaj do czynienia ze zwyczajnym odbiciem, prawda?”

Odpowiedź: Nie jest to zwyczajne odbicie -lecz proces, który działał na odległość, przyjmuje się, że intensywność obrazu zależy właśnie od odległości ciała od płótna.

[46:52]: „Podsumowując anatomię mężczyzny z Całunu, chciałbym pokazać Wam jeszcze ciekawą pracę, którą odnalazłem w Internecie. Jest to próba stworzenia realistycznego modelu, uwzględniającego trójwymiarowy charakter obrazu z Całunu. Tutaj tworzona jest twarz, tutaj możecie wyraźnie zobaczyć dziwne różnice w długości sylwetki z przodu i z tyłu tkaniny. Na uwagę zasługuje anatomia nóg postaci. Kolana wydają się być zdecydowanie za nisko.”

Odpowiedź: Oczywiście dla celów propagandowych Pan Bogumił wziął sobie niezbyt udaną próbę rekonstrukcji, zamieszczoną na jakimś blogu, na którym są tylko dwa posty. O bardziej udanych próbach Jacksona, Fantiego, czy innych nie wspomniał.

[47:18]: „No dobrze, ale przejdźmy do samej techniki. W jaki sposób uformował się wizerunek widoczny na tkaninie? Zobaczmy co na ten temat mówią entuzjaści Całunu, skrajni sceptycy, a także ludzie nastawieni do sprawy raczej neutralnie. Generalnie możemy wyróżnić trzy kategorie, czy też sposoby myślenia o genezie obrazu. Fajnie przedstawia to ten artykuł znaleziony w Google Scholar.”

[47:38]: „Geneza wizerunku. Same martwe ciało: wizerunek powstał na Całunie samoistnie, za sprawą procesów zachodzących w martwym ciele człowieka owiniętego tkaniną. Produkt artysty: wizerunek jest dziełem ludzkiego artysty, chociaż niekoniecznie malunkiem, jak przekonamy się za moment. Promieniowanie, ukośnik światło, ukośnik cud: wizerunek powstał poprzez zjawisko promieniowania, wybuch magicznej energii, i nie ma nic wspólnego z pracą artystyczną. Ja osobiście dodałbym do tego zestawienia opcję mieszaną. Na przykład: martwe ciało i praca artysty: wizerunek powstał w wyniku prac zdolnego artysty dysponującego martwym ciałem i jasną intencją uzyskania realistycznego obrazu Jezusa na płótnie. Albo: procesy naturalne zachodzące w martwym ciele plus magiczne promieniowanie. No bo tak też mogło być.”

[48:30]: „Entuzjaści Całunu zwykle mówią, że metoda naukowa nigdy nie odpowie nam na pytanie w jaki sposób powstał wizerunek, ponieważ ten uformował się w iście magicznym, cudownym akcie zmartwychwstania. Inni naukowcy z kolei uważają, że jak najbardziej da się znaleźć naturalistyczne wyjaśnienie tego jak się uformował ów wizerunek, jeśli dodamy do tego komponent nadnaturalny. Na przykład taką hipotezą jest zjawisko opisane jako zapadająca się tkanina. Całun miałby opaść na ciało emitujące niezwykłe magiczne promieniowanie, właściwe dla momentu zmartwychwstania, spowodowane oczywiście magicznym rozbłyskiem energii. W 1989, Thomas Philips spekulował, że odbicie powstało w wyniku promieniowania neutronowego, również spowodowanego cudownym i magicznym zmartwychwstaniem. W 2011 roku naukowcy ENEA, pracujący dla włoskiego rządu stwierdzili, że mają dowody na magiczne właściwości obrazu na tkaninie. Co zrobili? Bardzo fajnie podsumowuje to Joe Nickell w Skeptics Inquirer. Przede wszystkim zupełnie pominęli wszystkie historyczne i naukowe dowody podważające autentyczność relikwii, natychmiast przechodząc do samego pytania o to, jak uformował się wizerunek. Następnie stwierdzili, że skoro naukowcy nie mają odpowiedzi na to, jak uformował się wizerunek, no to z tego wynika, że jest to możliwe, ze powstał w wyniki magicznego promieniowania. Następnie płynnie przeszli do argumentu zamkniętego koła. Ponieważ wizerunek nie został namalowany, mógł się nomen omen wytworzyć poprzez intensywne promieniowanie ultrafioletowego lasera, bo przeprowadzono coś w rodzaju symulacji cudownego rozbłysku energii, ale ponieważ taki poziom promieniowania, by dokładnie odtworzyć postać z Całunu jest nie do osiągnięcia za pomocą współczesnych urządzeń, oznacza to, ze wizerunek nie został namalowany. Następnie naukowcy przerzucili ciężar dowodu na sceptyków, twierdząc, że ponieważ nie udało się w sposób laboratoryjny odtworzyć identycznie wizerunku z Całunu Turyńskiego, co nie jest wcale takie niezwykłe, zważywszy na ilość zmiennych, no to oznacza, że nie mamy jak udowodnić, że jest to malunek, czy innego rodzaju dzieło artystyczne. Czy jakiegoś innego w ogóle rodzaju fałszywka. Tyle że z drugiej strony oni sami nie zbliżyli się nawet do stworzenia czegokolwiek, co przypominałoby wizerunek z Całunu, używając do tego jakiejkolwiek energii, mającej symulować owo magiczne promieniowanie w chwili zmartwychwstania.”

Odpowiedź: Zamiast czytać dyrdymały starego krętacza Nickella, proponuję się zapoznać z konkluzjami pracy naukowców ENEA (P. Di Lazzaro, D. Murra, E. Nichelatti, A. Santoni, and G. Baldacchini, "Superficial and Shroud-like coloration of linen by short laser pulses in the vacuum ultraviolet," Applied Optics 51, 8567-8578 (2012)):

 

In this paper, we summarized the current state of knowledge on the Shroud image and the reasons of the difficulty to create an image that matches its peculiar superficiality and chemistry at the microscopic level. After countless attempts, the inability to replicate the image on the Shroud prevents the formulation of a reliable hypothesis on the process of the image formation. Because of these scientific and technological difficulties, the hypothesis of a medieval forger does not seem reasonable. We then summarized the experiments done at the ENEA Research Center of Frascati, which have demonstrated the ability of VUV light pulses lasting few nanoseconds to generate a Shroud-like coloration on linen that matches many (although not all) characteristics of the Shroud image.

[...]

In fact, our purpose was not to demonstrate that a battery of 10,000 lasers can accurately reproduce the image on the Shroud. Our main purpose was to perform accurate and reproducible experiments apt to understand the physical and chemical mechanisms that might have played a role in the generation of the Shroud body image, using a powerful and versatile tool such as the laser, regardless of the source of energy that may have caused this image.

W tej publikacji, podsumowaliśmy stan obecnej wiedzy na temat obrazu z Całunu, oraz przyczyny trudności w wytworzeniu obrazu który odpowiada specyficznej powierzchowności i właściwościom chemicznym na poziomie mikroskopowym. Po niezliczonych próbach, niemożność odtworzenia obrazu z Całunu uniemożliwia sformułowanie wiarygodnej hipotezy odnośnie procesu powstania wizerunku. Ze względu na naukowe i techniczne trudności, hipoteza średniowiecznego fałszerza nie wydaje się rozsądna. Podsumowaliśmy eksperymenty przeprowadzone w Ośrodku Badań ENEA (włoskiej rządowej agencji badawczej na rzecz nowych technologii) we Frascati, które zademonstrowały zdolność trwających kilka nanosekund pulsów promieniowania VUV (próżniowego promieniowania nadfioletowego) do tworzenia zabarwień podobnych do tych z Całunu, które odtwarzają wiele (choć nie wszystkie) cechy obrazu z Całunu.

[…]

W rzeczywistości, naszym celem nie było zademonstrowanie, że bateria 10 000 laserów potrafi dokładnie odtworzyć obraz z Całunu. Naszym celem było przeprowadzić dokładne, i powtarzalne eksperymenty w celu zrozumienia fizycznych i chemicznych mechanizmów, które mogłyby odegrać pewną rolę w tworzeniu obrazu ciała na Całunie, wykorzystując potężne i wszechstronne narzędzie takie jak laser, niezależnie od źródła energii, które mogło wywołać obraz.

Czyli innymi słowy, chodziło o odtworzenie zabarwienia na włóknach, podstawowej „cegiełki”, z których składa się obraz na Całunie. Doskonalym podsumowaniem właściwości tejże „cegiełki” jest praca: Fanti G., Botella J.A., Di Lazzaro P., Heimburger T., Schneider R., Svensson N., Microscopic and Macroscopic Characteristics of the Shroud of Turin Image Superficiality, Journal of Imaging Science and Technology, Volume 54, No 4, Lipiec 2010, str. 40201-1-40201-8(8) https://www.ingentaconnect.com/contentone/ist/jist/2010/00000054/00000004/art00001 Wizerunek na Całunie znajduje się tylko górnej powierzchni nitek tworzących Całun, sięga nie głębiej niż druga, trzecia warstwa włókien, z których zbudowane są nitki. A na samych tych włóknach tworzy cieniutka zabarwioną warstwę dookoła włókna, w najbardziej zewnętrznych jej warstwach. Grubość tej warstwy wynosi zaledwie ok. 200 nm, co jest porównywalne z grubością ściany komórkowej komórki lnu. Żółty kolor tej warstwy jest taki sam na całej powierzchni włókna, a włókna zabarwione i niezabarwione potrafią leżeć obok siebie (tzw. prążkowanie). I te właśnie (między innymi) cechy zabarwienia nitek, tworzących Całun Turyński, trzeba odtworzyć. Czego nie robią prostackie próby reprodukcji Całunu pokazywane przez Nickella i wielu innych podobnych kanciarzy, które Pan Bogumił opisuje w dalszej części filmu.

[51:00]: „Prób tłumaczenia procesu formowania się wizerunku na płótnie poprzez odwoływanie się do sił nadprzyrodzonych było oczywiście o wiele więcej, próżno jednak szukać jakichkolwiek przekonujących. Co ja sądzę na ten temat? Powiem Wam, że uważam, iż możliwości jest bardzo wiele. Podczas stworzenia tego materiału, podczas jego pisania, podczas researchu, wielokrotnie zmieniałem swoje zdanie. Bywały momenty, kiedy byłem przekonany, że to jest oczywisty malunek , praca artystyczna, a były też momenty, w których myślałem sobie: no nie dobra, to prawdopodobnie jest pośmiertne odbicie jakiegoś mężczyzny. Co myślę na ten temat obecnie? Cóż niedługo zagramy w otwarte karty, kiedy tylko dotrzemy do finału, najpierw pomówmy jednak jeszcze o genezie obrazu w ujęciu naturalistycznym i pomówmy też o krwi. Czwarta kawa zrobiona? Obiad zjedzony? No to jedziemy.”

 

 

Naturalistyczne hipotezy (wizerunek)

 

[52:10]: „Pierwszą taką naturalistyczną hipotezą na temat tego, w jaki sposób powstał wizerunek, to oczywiście hipoteza malunku. Według Waltera McCrone’a, który badał Całun wielokrotnie, wizerunek został namalowany specjalną średniowieczną farbą, która nadawała specyficzne cechy malunkom wykonanym z jej pomocą. Wielu badaczy pozostało jednak nieprzekonanych, ponieważ STURP, badając płótno w 1978, nie znalazł na jego powierzchni śladów pigmentu. A pigment jest składnikiem praktycznie wszystkich farb. Z drugiej strony, badania Waltera McCrone’a wykazały prawie że ponad wszelką wątpliwość, że na tkaninie znajdują się ślady czerwonej ochry. Substancja ta, to rodzaj pelitycznej zwietrzeliny skał lub iłów, bogatej w związki żelaza, wykorzystywanej jako nieorganiczny pigment o barwie od żółtej do brązowej. Co ciekawe plamy na Całunie nadal mają rdzawoczerwony kolor. Stara krew czarnieje. Ochra nie czarnieje.”

Odpowiedź: Przypomina się klasyczna anegdota o czarnych łabędziach. Kiedyś przypuszczano, że wszystkie łabędzie są białe. Aż w końcu odkryto w Australii czarne łabędzie. Okazało się, że łabędzie nie muszą być białe, a to, że ptak jest czarny, nie oznacza, że nie jest łabędziem. Tak samo to, że plamy na Całunie są czerwone, nie oznacza, że nie są one starą krwią.

[53:11]: „W roku 2009 Całun odtworzył Luigi Garlaschelli, profesor chemii organicznej, używając w tym celu metod dostępnych w średniowieczu. Luigi obwiązał tkaniną mężczyznę, a następnie wtarł w nią pigment kwasowy. Następnie zdjął ją z mężczyzny, a potem stosownie postarzył. Całość procesu sfilmowano notabene dla National Geographic. W każdym razie, jaki był rezultat? Cóż, otrzymano coś na kształt tego, co widzimy na Całunie, jednakże obraz wykonany przez Luigiego posiadał pewne braki. To znaczy, nie miał pewnych charakterystycznych cech, które posiada wizerunek z oryginalnej tkaniny.”

Odpowiedź: Podróbka Garlaschellego -będąca rozbudowaną wersją prób Nickella -została zmasakrowana przez Fantiego i Heimburgera: Giulio Fanti, Thibault Heimburgerg, Letter to the Editor Comments on "Life-Size Reproduction of the Shroud of Turin and Its Image" by L. Garlaschelli, Journal of Imaging Science and Technology, Volume 55, Number 2, March 2011, pp. 20102-1-20102-3(3) https://www.ingentaconnect.com/content/ist/jist/2011/00000055/00000002/art00002 oraz tych samych autorów: Scientific Comparison between Turin Shroud and first handmade copy, Proceedings of the International Workshop on the Scientific Approach to the Acheiropoietos Images, ENEA, Frascati, Italy 4-6 May 2010 http://www.acheiropoietos.info/proceedings/HeimburgerWeb.pdf

[53:53]: „Tutaj jednak chciałbym poczynić swoje własne pewne spostrzeżenia, które zresztą zauważyłem też, padają z ust Joe Nickella. A dotyczy się to procesu odtwarzania znanych historycznych dzieł. Musimy zadać sobie pytanie, czy w ogóle jest to możliwe, aby odtworzyć jakieś znane dawne dzieło ze 100 % dokładnością. Tak, aby były one od siebie nieodróżnialne, nasze dzieło i dzieło historyczne. Albo przynajmniej, żeby nasze dzieło posiadało wszystkie charakterystyczne cechy oryginału. Czy jest to możliwe, żeby w dzisiejszych czasach jedna osoba odtworzyła malunki widoczne w Kaplicy Sykstyńskiej? W dokładnie ten sam sposób. A jeżeli nie, jeżeli jest to niemożliwe, to czy uprawnia nas to do stwierdzenia, że w takim razie oryginalne malunki z Kaplicy powstały w wyniku cudu, czy działania jakiejś magicznej energii? To taka refleksja do zastanowienia się nad nią.”

Odpowiedź: To są banialuki, bo wiemy jaką techniką wykonano freski w Kaplicy Sykstyńskiej, i istnieją ich reprodukcje. Co do Całunu, to nie wiemy, w jaki sposób powstał na nim wizerunek, ani nie udało się żadnego analogicznego odtworzyć.

[54:49]: „Kolejną, bardzo interesująca, choć przyznam szczerze mało prawdopodobną hipotezę, wygłosił historyk sztuki Nicholas Allen. Widzicie, choć zabrzmi to spiskowo, to jest to możliwe, że w średniowieczu znano pewną technikę, zdolną wytwarzać coś w rodzaju zdjęć czy może bardziej wydruków. Jak widać, w tym celu posłużono by się camerą obscurą, której historia sięga starożytności. Płótno rozwieszone w pomieszczeniu pokryto by wrażliwymi na światło solami srebra. Na zewnątrz naprzeciw odpowiednika kamery natomiast, umieszczono by martwe ciało, i eksponowano by je w mocnym dziennym świetle Słońca. Można by w ten sposób, wykorzystując wiele naturalnych zjawisk niejako nadrukować wizerunek na tkaninie. To wyjaśnienie pozostaje oczywiście jedną z najczęściej i najsilniej krytykowanych potencjalnych hipotez na temat tego, w jaki sposób uformował się wizerunek, i są ku temu dobre powody. Wiemy jednak, że przynajmniej w teorii jest to możliwe, że w średniowieczu znano te techniki i w teorii może za ich pomocą wykonano wizerunek wykonany na Całunie. Aczkolwiek, jak mawia mój ulubiony grandmaster szachowy: teoria i praktyka są takie same w teorii, ale różnią się od siebie w praktyce. Także przejdźmy dalej.”

Odpowiedź: A właśnie, bo wizerunek z Całunu Turyńskiego nie jest fotografią. Patrz: Barrie Schwortz: Is The Shroud of Turin a Medieval Photograph? A Critical Examination of the Theory, http://www.shroud.com/pdfs/orvieto.pdf

[56:21]: „Kolejna już hipoteza odnosi się do techniki, znanej jako technika przenoszenia kurzu. W sztuce średniowiecznej istniała metoda malunku, w której najpierw rysowało się coś na rodzaju papieru za pomocą węgla, następnie przykładano do tego tkaninę, i walcowano ją. W efekcie można było otrzymać malunek zawierające pewne cechy trójwymiarowości i co bardzo ważne, w ten sposób nie było widać śladów pędzla. Zadania odtworzenia wizerunku z Całunu tą metodą, podjęli się naukowcy Emily Craig i Randall Bresee. I znów ich wyniki były zdumiewające. W googlach można znaleźć dokument pdf omawiający ich pracę. Oczywiście ich wersja tylko przypomina oryginał, i ich obraz również nie ma pewnych specyficznych cech oryginału, które widać na poziomie mikroskopowym -te różnice. Jednak dla mnie wygląda to przekonująco. Zresztą tutaj macie zdjęcie Oceńcie sami.”

Odpowiedź: Dzieło Craig i Bresee wygląda efektownie, ale nie ma nic wspólnego z wizerunkiem z Całunu.

[57:17]: „Hipoteza płaskorzeźby. Badacz Jacques di Constanzo wysunął hipotezę, że trójwymiarowe właściwości wizerunku mógł wskazywać na to, że powstał on poprzez odciśnięcie w tkaninie płaskorzeźby przedstawiającej postać Jezusa Chrystusa. To wyjaśnienie tłumaczyłoby, dlaczego na przykład na Całunie nie widać pewnych zniekształceń, o których mówiliśmy, że spodziewalibyśmy się je zobaczyć, gdyby tkanina obwiązano faktycznie trójwymiarowego człowieka. Tłumaczyłoby to również wysoka szczegółowość twarzy i dłoni postaci. Jacques skonstruował płaskorzeźbę podobną do Jezusa i okrył ja mokrą pościelą. Po wyschnięciu, natarł ją mieszaniną tlenku żelaza i żelatyny. W rezultacie otrzymał obraz podobny do oryginału. Podobne wyniki otrzymał Joe Nickell. Jest jeszcze oczywiście kilka innych hipotez naturalistycznych, jak na przykład reakcja Maillarda, czy teoria wyładowania koronowego, czy tez -tu już zbliżamy się trochę do nadnaturalności, rozbłysk jakiegoś promieniowania, albo promieniowanie ultrafioletowe. Wszystkie te hipotezy są jednak niekompletne w tym sensie, że nie tłumaczą źródła procesu, w którym miałby powstać wizerunek. No a te ostatnie, odnoszące się do różnego rodzaju promieniowań, tak naprawdę łączą tłumaczenia naturalistyczne z magią. No to teraz zostało nam jeszcze tylko: krew.”

Odpowiedź: Jest zupełnie oczywiste, ze wszystkie te próby -poza wspomnianymi na końcu (reakcja Maillarda, wyładowanie koronowe) nie mają tak naprawdę nic wspólnego z wizerunkiem na Całunie Turyńskim. Wszystkie one opierają się na wcieraniu, czy wprowadzaniu w płótno jakichś barwników, podczas gdy zabarwienie istnieje w samych nitkach tkaniny, na włóknach, i ma mikroskopijną grubość rzędu 200 nm. Te wszystkie próby są jedynie hochsztaplerstwem, mającym ogłupiać ludzi twierdzeniami, że niby odtworzono wizerunek z Całunu. Pokazuje się później ludziom zdjęcia owych podróbek w negatywie, porównane z twarzą z Całunu, i pozornie wyglądają podobnie. Jednak jest oczywiste, że cechy fizyczne tych wizerunków są diametralnie różne. Bardzo dobre omówienie prób odtworzenia wizerunku z Całunu: Mark Antonacci, Zmartwychwstanie Całunu, Amber Sp. z.o.o. 2002, rozdział 5: Próby skopiowania obrazu widniejącego na Całunie str. 67-101)

 

Krew na płótnie

 

[58:49]: „W obszarze głowy postaci, jej nadgarstków, przedramion, klatki piersiowej i na stopach, widoczne są czerwone plamy, rozlane na płótnie w specyficzny sposób. Na przestrzeni lat przeprowadzono wiele analiz tych fragmentów tkanin, zarówno chemicznych, jak i przy użyciu metod kryminalistycznych, sądowych. Najpierw przyjrzyjmy się temu, co ma na ten temat do powiedzenie Atle Ottensen Søvik, doktor filozofii religii z norweskiej szkoły teologii. Atle rozpoznaje, że istnieje wiele różnych przesłanek wskazujących, że krew na Całunie to faktycznie krew, on jednak w swym artykule, do którego link macie oczywiście w opisie, wskazuje na jedno. Otóż widzicie, kiedy wykonano badanie ultrafioletowe -w ten sposób sfotografowano Całun -odkryto, że wokół plam są takie kręgi. Ich pojawienie się miało być spowodowane działaniem zawartego w krwi serum. Według Atle, żaden średniowieczny malarz nie dałby rady namalować niewidocznych pierścieni naokoło plam, tak aby były one widoczne tylko w świetle ultrafioletowym. Atle argumentuje również, że plamy nie mogły zostać dodane później, ponieważ pod plamami nie ma już żadnego obrazu. Atle twierdzi, że nie znalazł żadnych przekonujących argumentów sceptyków, które tłumaczyłyby tę charakterystyczną cechę, a zatem pierścienie serum są silnym dowodem na to, że krew na Całunie to krew.”

Odpowiedź: A właśnie, tyle że Søvik nie wymyślił tego sam od siebie, a jedynie przytacza wnioski z badań STURP-u. Zdjęcia Całunu w nadfiolecie z widocznymi wokół plam krwi otoczkami surowicy (serum) można znaleźć na https://www.shroudphotos.com/ Jest niewyobrażalne, by średniowieczny artysta znał do tego stopnia mechanizmy krzepnięcia krwi, i uwzględnił widoczne pod światłem ultrafioletowym otoczki.

[1:00:09]: „Natomiast nie jest wcale tak różowo, jak myśli Atle. Po pierwsze, badania kryminalistyczne wykonane na plamach dały wyniki negatywne na obecność krwi. Nie ma też naukowego konsensusu, który postuluje Atle, dotyczącego momentu, w którym plamy pojawiły się na wizerunku.”

[1:00:27]; „ Jeżeli przypomnicie sobie podsumowanie badań STURP-u, to zauważycie, że raportowano odkrycie na Całunie substancji sugerujących, że rdzawe plamy to stara krew. Na przykład Alan Adler zauważył w nich wysoką zawartość tlenku żelaza i zinterpretował jako obecność, jako dowód na istnienie na tkaninie hemoglobiny. Z drugiej strony Joe Nickell argumentuje, że bardzo podobny skład i identyczne wyniki otrzymano by, gdyby palmy zostały dodane za pomocą specjalnej farby zwanej farba tempera. Mamy więc to, o czym mówiłem wcześniej, czyli różne konkluzje, wyciągnięte na podstawie podobnych analiz.”

Odpowiedź: To są banialuki, bo obecnie nie ma wątpliwości, że plamy krwi na Całunie tworzy prawdziwa krew. Zostało to potwierdzone w wielu badaniach przez wielu niezależnych badaczy. Po szczegóły odsyłam do pracy przeglądowej prof. Jana Jaworskiego (Ślady krwi na Całunie Turyńskim : analiza materiałowa od mikro do nanoskali, Wiadomości Chemiczne 2018, 72, 1-2, str. 61-80 http://yadda.icm.edu.pl/yadda/element/bwmeta1.element.baztech-74f4c905-b4cf-4671-a5b9-6b8c88088caf ), a także do książki tego autora (Prawdziwe oblicze Boga: Całun Turyński w świetle najnowszych badań naukowych, Fronda, Warszawa 2020, recenzja na naszym portalu). Te owe „badania kryminalistyczne”, które bezmyślnie powtarzają jeden za drugim nasi sceptycy, to pierwsze próby określenia natury plam krwi przez Frache i Filogamo w 1973, które nie dały sensownych rezultatów, ze względu na zastosowane złe metody, stosowane do świeżych plam krwi, a nie do starożytnych problemem było wówczas rozpuszczenie plam krwi. Późniejsze badania różnymi metodami (analiza chemiczna, analiza spektroskopowa, bezpośrednie obserwacje krwinek pod mikroskopem elektronowym) przez różnych ekspertów dały jednoznaczną odpowiedź, że plamy krwi tworzy prawdziwa krew. Twierdzeń Nickella, który opublikował swoją książkę Inquest on the Shroud of Turin w 1987 (wydanie polskie: Joe Nickell, Całun Turyński, Pandora, Łódź 1996, drugie wydanie pod tytułem Śledztwo w sprawie cudów 1997), i w której polemizował tylko z Hellerem i Adlerem ze STURP-u, nikt nie bierze poważnie, Jaworski nawet o nich nie wspomina. Według Nickella, fałszerz, aby namalować krew, wymieszał ochrę, cynober, czerwień krapową, żółć rybią, żółtka jajek i nie wiadomo co jeszcze, byle tylko wszystko zgadzało się z chemicznymi testami Hellera i Adlera na obecność składników krwi. Oczywiście te substancje łatwo byłoby wykryć, gdyby były w istotnych ilościach na Całunie. Nie ma wątpliwości, że McCrone pewne ilości barwników na Całunie odkrył, pochodzą one jednak prawdopodobnie z przykładania do Całunu jego artystycznych kopii. Kilka lat temu wykonano analizę ilościową (Giulio Fanti, Giuseppe Zagotto, Blood reinforced by pigments in the reddish stains of the Turin Shroud, Journal of Cultural Heritage Volume 25, May–June 2017, str. 113-120) i okazało się że ponad 90% substancji w rejonie plam krwi stanowi krew, jedynie mniej niż 10% barwniki.

A co do braku obrazu pod plamami krwi pisałem już wcześniej.

[1:01:02]: „ Ale istnieją też inne badania. Bardzo interesujące i współczesne, które co prawda nie kwestionują tego, że krew na Całunie to krew, ale wykazują, że krew ta zdecydowanie nie pochodzi od ukrzyżowanego człowieka. Istnieje na przykład badanie, które zostało zaprezentowane w 2014 roku w Seattle podczas naukowego spotkania amerykańskiej akademii nauk sądowych. Przyjrzymy się mu bliżej.”

[1:01:26]: „Ogólnie wszystko rozpoczęło się od pomysłu, aby zbadać plamy obecne na Całunie, przy pomocy czegoś, co nazywamy Bloodstain Pattern Analysis. Na tej stronie znajduje się zgrabny opis tego, ana czym polega BPA. Ujmując temat laicko, to zestaw metod aplikowany do interpretowania różnego rodzaju plam krwi. Oczywiście w ujęciu profesjonalnym to o wiele bardziej skomplikowane i złożone procedury. Nie jest tak, że po prostu patrzą na krew i mówią: O! Ta krew pochodzi z rany postrzałowej. Analiza składa się tak naprawdę z kilku procesów, po czym następuje przeprowadzana w kontrolowanych warunkach symulacja i tak dalej, i tak dalej.”

[1:02:01]: „Początkowo za badaniem stała chęć zrozumienia, jak w starożytnych czasach przebiegała procedura ukrzyżowania. BPA zastosowano zatem po to, by ustalić najbardziej prawdopodobną pozycję ramion i ciała ofiary, podczas rozlewania się krwi z ran. I mowa tutaj zarówno o krwawieniu natychmiastowym, jak i pośmiertnym. Testy przeprowadzono na wolontariuszu. Badanie skoncentrowało się na analizie plam na lewej ręce, na przedramionach, na boku, oraz w okolicach talii. Dodajmy, że plamy widać oczywiście na obu stronach tkaniny. Tutaj widzimy zmodyfikowaną fotografię Całunu, by wyróżnić w jej obrazie krew. Badacze rozpoznają też, i dowiecie się, jeżeli przeczytacie ich badania, którego link oczywiście znajduje się w opisie, że niemożliwe jest idealne odtworzenie warunków, które panowały w tamtym czasie. Testy przeprowadzono w pokoju o temperaturze 22 stopni Celsjusza, bez żadnych przeciągów. Według ekspertów te warunki nie mają jak wpłynąć na pozycję i kierunek rozlewu krwi. Przeprowadzono wiele eksperymentów z ranieniem konkretnych partii ciała w konkretny sposób, w różnych pozycjach i pod różnymi kątami, by badać, jak rzeczywistość ma się do tego, w jaki sposób rozlewa się krew na Całunie.”

[1:03:06]: „I co się okazało? Cóż, po pełne wyniki zapraszam oczywiście do linku z opisu, aczkolwiek mogę Wam powiedzieć, że analiza porównawcza wykazała, że krew rozlewa się na Całunie w sposób totalnie nieautentyczny. A miejscami wygląda tak, jakby krew kapała na tkaninę z góry. Według autorów badania, plamy rozpryśnięte są zupełnie nierealistycznie. Wykluczono możliwość, że krew rozpłynęła się w zaobserwowany na Całunie sposób w wyniku ukrzyżowania.”

Odpowiedź: Odnośnie tego zarzutu napisałem specjalny artykuł: Czy Blood Pattern Analysis wyklucza autentyczność Całunu Turyńskiego? , do którego odsyłam. Tak naprawdę całe to badanie przeprowadziła ekipa Luigiego Garlaschellego (tego od pełnowymiarowej podróbki Całunu) i nikt w to nie wierzy. Bo jak na Garlaschellego i jemu podobnych przystało, to było badanie z góry założonym wnioskiem, że Całun jest fałszywką. Tymczasem (pomijając wszelką inną krytykę), jak wykazuję w artykule, wbrew z góry założonym konkluzjom, jeśli przeanalizować eksperymenty Garlaschellego i spółki bardziej krytycznie, to okazuje się, że wręcz przeciwnie, wykazują one zgodność z tym, co widzimy na Całunie. I zgodność z mającą już dobre kilkadziesiąt lat rekonstrukcją Giulio Ricciego pozycji mężczyzny z Całunu na krzyżu. Bo tak naprawdę Ricci w swoich na wpół amatorskich badaniach, stosował te same zasady co Garlaschelli i jego ekipa (którzy Ricciego nawet nie wspominają, bo po co), analizę kierunku spływu krwi (tylko nie robił wielkiego szumu, że to się nazywa BPA i jest jakoby niezwykle naukowe). Tylko wnioski wyciągnął radykalnie odmienne. Tak naprawdę fundamentalna sprawa jest taka, że BPA -bardzo kontrowersyjna technika -może pomóc w rekonstrukcji przebiegu wypadku czy przestępstwa. Ale nie pozwala stwierdzić, że do zdarzenia w ogóle nie doszło (bo nie da się wykluczyć wszystkich możliwości rekonstrukcji). To jest zupełne pomieszanie pojęć, ale przecież jasne jest, że ludziom pokroju Garlaschellego chodzi tak naprawdę o propagandę, a nie naukę.

[1:03:32]: „I też możemy na chwilę wrócić do barwy owych plam -są one rdzawo czerwone, a wiemy ze stara krew czarnieje. Natomiast co nie czarnieje? Czerwona ochra. Dyskusje generalnie mogłyby się toczyć dalej, jednakże uważam, że nie ma takiej konieczności. Ponieważ nawet jeśli krew na Całunie to krew, no to mogła ona równie dobrze należeć do czternastowiecznego artysty. Lub do tego nieboszczyka, który został powiązany tkaniną w celu osiągnięcia, wiecie, autentycznej, sprawiającej wrażenie autentycznej fałszywki.”

[1:04:03]: „Pamiętajmy też, że obecność krwi na Całunie, w żaden sposób nie mówi nam nic na temat jego wieku. A przecież wiek jest tutaj kluczowy. I mamy tutaj w ogóle do czynienia z ciekawą zależnością, ponieważ jasne -gdyby wykazać, że plamy na Całunie to w rzeczywistości farba, no to to wsparłoby przekonania sceptyków, że Całun to fałszywka. Z drugiej jednak strony wykazanie, że te plamy to jednak krew, w żaden sposób nie świadczy o autentyczności Całunu. Ot taka drobna ironia wynikająca z zasady aplikowania ciężaru dowodu. I oto mamy pomost, do ostatniej części odcinka. Do wielkiego podsumowania, w którym zagramy wreszcie w otwarte karty.”

Odpowiedź: Przegadane banały i powtarzanie tego, co już było.

 

Wielkie podsumowanie

 

[1:05:07]: „Okej. Czas zebrać wszystkie informacje do kupy i przedstawić Wam moje końcowe stanowisko w kwestii autentyczności Całunu. Pozwolę sobie na całkowitą szczerość i bezpośredni ton wypowiedzi. Jak wspomniałem, podczas pisania tego materiału wielokrotnie zmieniałem swoje zdanie. Przeczytałem i zapoznałem się z naprawdę szeroką gamą różnych badan i artykułów naukowych. Z nich powybierałem dla Was te, które uznaje się za najbardziej znaczące i to na nich się skupiłem. Po wielu tygodniach przemyśleń moje stanowisko brzmi: Całun to prawdopodobnie fałszywka. Zręcznie wykonana, pewnie wieloma technikami, ale jednak, ale jednak fałszywka.”

Odpowiedź: Wielkie zaskoczenie...

[1:05:47]: „Ta konkluzja bierze się z następujących przemyśleń. Przede wszystkim datowanie radiowęglowe. Uważam, że nie ma dostatecznie przekonujących przesłanek, by uznać jego wyniki za fałszywe. A jest ono kluczowe w kwestii dochodzenia do tego, czy Całun to fałszywka, czy autentyk. Oto dlaczego. Nawet jeśli wizerunek to nie malunek, a pośmiertne odbicie mężczyzny, nawet jeśli proces, w którym się uformował to wielka tajemnica, nawet jeśli krew na Całunie jest prawdziwa, a jej grupa to AB, nawet jeśli mężczyzna ma odpowiednią anatomię jak na czasy Chrystusa, dodajcie sobie każdy fakt w Waszej głowie wspierający autentyczność Całunu, dostawiając do tego przedrostek nawet jeśli, to: jeśli datowanie radiowęglowe dało prawidłowe wyniki, to nie mamy wyjścia, jak tylko uznać, że Całun jest fałszywką. Sprytnie wykonaną, jednak nadal jest to jedna z setek zręcznie sfabrykowanych świętych relikwii, które nota bene produkowano w średniowieczu niemalże taśmowo. Jedyny sposób by zdetronizować znaczenie datowania, to powtórzyć je i otrzymać inne wyniki, lub wykazać w inny, równie dobitny sposób, że Całun jest o wiele starszy. A to jak wiemy, do tej zdecydowanie się nie zdarzyło.”

Odpowiedź: No to Pan Bogumił ma nieaktualne informacje, bo w ostatnich latach zespół Giulio Fantiego opracował nowe metody datowania tkanin lnianych na podstawie własności spektroskopowych i mechanicznych. Szerzej pisałem o tym w moim artykule o datowaniu Całunu. Fanti i jego zespół zastosował te techniki do datowania włókien z Całunu Turyńskiego, otrzymując wyniki w okolicach I wieku plus-minus 200-400 lat. Można powiedzieć, że otrzymane wyniki są jeszcze mocno niepewne, ale ewidentnie widać, że Całun wydaje się dużo starszy, niż wskazywałoby to obalone datowanie radiowęglowe z 1988 r.

[1:07:00]: Z tego punktu widzenia pytanie o to, jak uformował się wizerunek, czy krew na Całunie to faktycznie krew, to wszystko kwestie, tak jakby drugorzędne. I przyznam, że nie na wszystkie pytania mam odpowiedzi, ponieważ podczas swojej pracy natknąłem się na naprawdę przekonujące argumenty z obu stron barykady.”

[1:07:17]: „Teraz wymienię tylko tak zwanych hintów, przesłanek, które w mojej opinii jeszcze bardziej podkopują autentyczność Całunu.”

Odpowiedź: No tak, trzeba przecież jeszcze bardziej dowalić w autentyczność Całunu. Powtarzając brednie obalone powyżej.

[1:07:25]: „Memorandum, w którym opisuje się, że Całun to fałszywka, oraz okoliczności i czas, w którym pojawia się on na kartach historii, a mianowicie w okresie boomu na różne święte relikwie.”

Odpowiedź: Bzdury.

[1:07:36]: „Wygląd postaci i dziwactwa anatomiczne. Za bardzo przypomina on swoją aparycją tego europejsko wyglądającego mężczyznę, w który to sposób portretowano Jezusa w późniejszych wiekach.”

Odpowiedź: Brednie.

[1:07:44]: „Podejście Watykanu do relikwii. Spora doza agnostycyzmu i niepewności z ust tych, którym najbardziej powinno zależeć na tym, by świat uwierzył w autentyczność Całunu. Jak dla mnie to mówi naprawdę, naprawdę, bardzo, bardzo wiele.”

Odpowiedź: Insynuacje.

[1:08:00]: „50 lat badań -w przybliżeniu – i żadnych nowych definitywnych dowodów za autentycznością relikwii, mimo ciągłego rozwoju technologii, za to raz po raz, nowe pojawiające się na horyzoncie wątpliwości.”

Odpowiedź: Ignorancja.

[1:08:14]: „Niewzruszony konsensu naukowców w kwestii datowania radiowęglowego, mimo licznych prób obalania jego wyników.”

Odpowiedź: Kłamstwa.

[1:08:19]: „Nie idealne, lecz w mojej opinii przekonujące prace odtwarzające Całun we współczesnych czasach.”

Odpowiedź: Naiwność.

[1:08:26]: „I to tyle, jeśli chodzi o moje zdanie w tym temacie. Mam jednak prośbę. Jeżeli po obejrzeniu tego materiału pozostaliście niewzruszeni, i nadal uznajecie Całun za autentyczny, to miejcie proszę świadomość, że nawet Watykan nie rości sobie wiedzy w tym zakresie, a to oznacza -podkreślę to raz jeszcze -że nawet ludzie, którym naprawdę zależałoby na tym, aby otrzymać silny dowód na prawdziwość swojej religii, nie używają Całunu Turyńskiego, jako argumentu w dyskusji. I powiem wam, że nie znalazłem lepszego podsumowania całej tej historii, niż końcówkę wpisu na głównej stronie pewnego bloga, autorstwa Dana Portera.”

[1:09:02]: „Lata temu, gdy byłem nastawiony do autentyczności Całunu sceptycznie, dotarłem do miejsca, w którym musiałem uznać, że po prostu nie mam wystarczająco dużej ilości informacji by móc dojść do rygorystycznej naukowej konkluzji, że Całun to fałszywka. Teraz, jako osoba akceptująca autentyczność Całunu, rozpoznaje ten sam fakt. A mianowicie że trzeba przeskoczyć pytania, i zbyć je, na rzecz skoku wiary.”

[1:09:27]: „Autor zastosował tutaj pewną, w moim mniemaniu fałszywą logikę, co chcę wam pokazać, ponieważ moim zdaniem, bardzo fajnie podsumowuje irracjonalność, irracjonalne podejście entuzjastów Całunu Turyńskiego. Otóż Porter stwierdza, że da się zająć tylko jedną z dwóch pozycji w kwestii autentyczności relikwii. Albo jesteś przekonany, że Całun to fałszywka, albo jesteś przekonany, ze Całun jest autentyczny. Ponieważ na obie te propozycje nie ma, według Portera, wystarczających dowodów, to nieważne, którą z nich zajmujesz, za każdym razem wykonujesz skok wiary. Czyli wierzysz w coś, bez dobrych dowodów. W rzeczywistości istnieje jednak bardzo zasadnicza różnica między nieprzyjmowaniem jakiejś propozycji za prawdę, a przyjmowaniem jakiejś propozycji za fałsz. Pozycja wyjściowa względem każdego nadprzyrodzonego, nadzwyczajnego stwierdzenia, powinna brzmieć: pozostaję nieprzekonany do czasu pojawienia się wystarczających dowodów.”

[1:10:20]: „Tak zatem, by pozostać nieprzekonanym o autentyczności Całunu, wystarczy moim zdaniem, chłodne spojrzenie na przekrój badań, oraz aplikacja zasad poprawnego dochodzenia do wniosków. Natomiast do przyjęcia go jako autentycznego płótna pogrzebowego Jezusa, potrzebny jest, moim zdaniem, jak najbardziej, opisany przez Dana Portera i wspierany przez Watykan, skok wiary.”

Odpowiedź: To może lepiej przytoczmy dokładnie, co powiedział Dan Porter, z wyznania anglikanin, na swoim blogu https://shroudstory.com/ . Porter prowadził świetny otwarty blog na temat Całunu, z masą produktywnych dyskusji, gdy jednak te z czasem zaczęły być coraz bardziej jałowe, a sceptycy coraz bardziej trollować, wycofał się z debaty na temat Całunu.

Years ago, as a skeptic of the Shroud, I came to realize that while I might believe it was a fake, I could not know so from the facts. Now, as someone who believes it is the real burial shroud of Jesus of Nazareth, I similarly realize that a leap of faith over unanswered questions is essential.

Lata temu, jako sceptyk, jeżeli chodzi o Całun, zdałem sobie sprawę, że chociaż mogłem uważać go za fałszerstwo, nie mogłem tego wiedzieć na podstawie faktów. Teraz, jako ktoś kto wierzy, że jest prawdziwy całun pogrzebowy Jezusa z Nazaretu, w podobny sposób zdaję sobie sprawę, że skok wiary w kwestiach bez odpowiedzi jest niezbędny.

Czyli Porter po prostu stwierdza, że nauka tak naprawdę nie jest w stanie dać jednoznacznych odpowiedzi na wszystkie pytania. Zawsze pozostaną jakieś nierozwiane wątpliwości, zawsze ktoś może coś zakwestionować, a ludzie, którzy są przekonani o autentyczności lub fałszywości Całunu, uważają tak nie ze względu na takie czy inne wyniki badań, lecz ze względu na własne przekonania. Nauka nigdy nie będzie w stanie postawić kropki nad „i”, definitywnie powiedzieć, tak to jest Całun Jezusa -nieważne jakie będą wyniki badań, zawsze się znajdą sceptycy. Uznanie Całunu Turyńskiego za autentyczny całun Chrystusa jest aktem wiary -a tym bardziej zaprzeczenie temu. Może jak Pan Bogumił będzie miał już siwe włosy, tak jak Porter, to wtedy zrozumie tę życiową prawdę...

[1:10:43]: „Jak mówiłem, ja osobiście jestem w tym momencie raczej przekonany, że Całun to fałszywka, aczkolwiek to nie jest coś, co chciałbym wam przekazać, żebyście wyciągnęli z tego materiału. Nie chodzi mi o to by, udowodnić Wam, że Całun to fałszywka, i że to jedyna racjonalna pozycja. Ja chciałem Wam jedynie pokazać, że wokół Całunu nadal toczy się dużo, dużo dyskusji, pojawiają się coraz to nowe wątpliwości, mamy wiele dowodów, które wskazują na to, że Całun powstał w średniowieczu, i to wszystko stawia tę relikwię w takim dość niekorzystnym świetle. I mam nadzieję, że jeśli jesteście entuzjastami Całunu Turyńskiego, że przynajmniej udało mi się wykazać, że no potrzeba tutaj pewnego skoku wiary. Chciałbym, żebyście mieli świadomość, że używając samej nauki i analizując wyniki badań i tak dalej, no nie da się dojść do wniosku, ze Całun jest prawdziwy, że udowodniono naukowo jego prawdziwość. I dodam jeszcze od siebie, że zupełnie pozostaję otwarty na ewentualną zmianę zdania w przyszłości.”

Odpowiedź: Skoro tak, to przypomnijmy sobie, jakie kryteria uznania Całun za autentyczny Pan Bogumił przyjął w 3:40n:

Znaczy to, że Całun pochodzi z I wieku naszej ery.

Datowanie radiowęglowe z 1988 r. zostało obalone przez Rogersa i innych, a datowania Fantiego wskazują na I wiek jako czas powstania płótna, choć z kilkusetletnim marginesem błędu.

Wizerunek na płótnie jest pośmiertnym odbiciem człowieka żyjącego i ukrzyżowanego w tamtych czasach, a rany i korona cierniowa sugerują, że ów mężczyzna jest historycznym Jezusem.

Co wykazują plamy zakrzepłej krwi i między innymi otoczki surowicy wokół nich.

No i nie mamy naukowego wyjaśnienia, w jakim procesie powstał ów wizerunek na płótnie. W czym nie ma absolutnie nic kontrowersyjnego.

Fakt, nie mamy naukowego wyjaśnienia powstania wizerunku na płótnie.

Czy zatem przyjmując własne kryteria, Pan Bogumił nie powinien przyznać, że jesteśmy o krok od uznania Całunu Turyńskiego za autentyczny całun Jezusa?

[1:11:45]: „Wszystkie badania, do których linki macie w opisie i tak dalej, mam zapisane również w chmurze i będę sobie do nich od czasu do czasu wracał, czytał, i starał się wyciągnąć z nich dodatkowe informacje, które umknęły mi przy pierwszej czy dziesiątej ich lekturze tak naprawdę. W każdym razie niezależnie, z jakim przekonaniem na temat autentyczności Całunu kończycie oglądanie tego materiału, chciałem wam bardzo, bardzo podziękować za obejrzenie go do końca i nie ukrywam się, że spodziewam się, że znajdziecie w nim bardzo wiele błędów, ponieważ przy takim ogromie pracy wydaje mi się, że niemożliwym było uniknięcie jakichś pomniejszych, czy może nawet jednego czy dwóch jakichś poważniejszych. Także absolutnie piszcie, piszcie na Facebooka Lupy, piszcie na mego Instagrama, możecie też zamieścić komentarz pod filmem, konstruktywna krytyka jest bardzo, bardzo mile widziana. Tymczasem to już naprawdę koniec, dziękuje Wam raz jeszcze bardzo za obejrzenie, przypominam o możliwości wsparcia mego kanału za pomocą jednorazowego datku o dowolnej kwocie na numer konta, który znajdziecie w opisie, pamiętając jeszcze, żeby dodać w tytule słowo Lupa, abym mógł taki przelew łatwo zidentyfikować. I nie pozostało mi nic innego, jak tylko życzyć Wam, byście pozostali sceptyczni. Także pozostańcie sceptyczni i do zobaczenia w przyszłości. Cześć!

Odpowiedź: No i skończyło się ekspertowanie…

Podsumowując, film „Lupy sceptyka” o Całunie Turyńskim, poraża nie tyle uczonością, co po prostu ignorancją w wielu podstawowych sprawach, nadrabianych bezczelnością. Masa jest tam banałów, pustych opinii, cytowań bez podania źródła, sugestywnych wtrętów mających wyrobić określone nastawienie widza, powtórzeń ciągle tych samych twierdzeń. Oraz masa dawno obalonych zarzutów podawanych ad nauseam, bez żadnego konkretnego uzasadnienia, jako rzekomo uznawane fakty, na zasadzie „mówi się to czy tamto”. Pan Bogumił przy okazji udostępnił nam folder z kilkunastoma pracami naukowymi na temat Całunu, sugerując, że jakoby są to prace najważniejsze. Jest tam kilka prac STURP-u, kilka prac sceptyków, parę prac Fantiego, o dziwo praca Rogersa obalająca datowanie radiowęglowe. Jednak tak naprawdę związek tych artykułów z wykładem Pana Bogumiła jest bardzo luźny, bo nie potrafi się on do nich w filmie jakoś bardziej konkretnie odnieść. Wiele z tych prac tak naprawdę służy w filmie za dość przypadkową tapetę. Także wybór tych, a nie innych prac wydaje mi się w dużej mierze przypadkowy -oparty na luźnych wzmiankach na tej czy innej stronie i odnośnikach do prac, z których mam wrażenie, że Pan Bogumił tak naprawdę niewiele zrozumiał. Za to w podanym pod filmie opisie mnóstwo jest linków do stron sceptycznych o Całunie (wliczając w to angielską Wikipedię), ale o dziwo jest też link do https://www.shroud.com/ . Wydaje się, że tak naprawdę to właśnie strony sceptyczne były głównym źródłem, a te linki do prac naukowych, oraz okazjonalne wtręty w filmie przychylne autentyczności Całunu, miały tylko stworzyć pozory obiektywności. A całość to typowy materiał propagandowy skierowany do gimboateistów i podobnych grup zajadłych przeciwników Kościoła, którzy z entuzjazmem łykną każdy materiał potwierdzający ich przekonania. No, ale kasiora z wmawiania ludziom bzdur na You Tube leci…

Tak naprawdę dla mnie w filmie „Lupy sceptyka” nie ma nic nowego, lecz jedynie powtarzanie znanych mi zarzutów, manipulacji i insynuacji zagranicznych sceptyków odnośnie Całunu Turyńskiego. Nasi sceptycy zaczęli się niestety uczyć od dużo większych drani na zlaicyzowanym Zachodzie… Ale cóż, jeśli coraz więcej jest badań i wyników popierających autentyczność Całunu Turyńskiego (na 46 prac naukowych na temat Całunu w czasopismach naukowych w języku angielskim lub francuskim w latach 2000-2015, 29 wspierało autentyczność Całunu, 12 prezentowało stanowisko neutralne, a tylko 5 -zapewne chodzi tu o prace Garlaschellego i jego bandy - sprzeciwiało się autentyczności Całunu: Tristan Casabianca, Radiocarbon Dating of the Turin Shroud: Lessons from Failure, konferencja w Ancaster 2019 https://www.shroud.com/pdfs/anc-casabianca-ppt.pdf ) -tym bardziej zajadła, histeryczna staje się reakcja wielu ateistycznych (głównie, choć nie tylko) środowisk. Tym więcej jest rozpowszechnianych kłamstw, manipulacji, potwarzy, tym bardziej zakłamane są informacje o Całunie w portalach informacyjnych, a już zwłaszcza mediów głównego nurtu, tym bardziej nieobiektywne są filmy dokumentalne produkowane dla dużych sieci telewizyjnych (Barrie Schwortz, po tym, jak po raz kolejny zmanipulowano jego wypowiedzi w filmie, w którym występował, oświadczył że już więcej w filmach dokumentalnych występować nie będzie https://www.shroud.com/pdfs/bsreview2020.pdf ) a nawet cenzuruje się Wikipedię. Byle zakrzyczeć wyniki naukowe. Dlatego też solidne, rzetelne informacje o badaniach Całunu są niezbędne -a takich niestety w filmie „Lupy sceptyka” nie uświadczysz. Pan Bogumił, jeśli chodzi o Całun Turyński, ma jeszcze wiele do nauki...

 

Marzec 2021

 

 

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości